PDA

Zobacz pełną wersję : Przeszkoda


Madison
23.12.2004, 12:39
(przepraszam, że zostawiłam tak poprzednie fotostory, ale robiąc tą rodzinkę doszłam do wniosku, że to całe fotostory nie ma sensu. To mam nadzieję, że będzie fajniejsze...)

Odcinek 1

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/clara.JPG
To jest Clara Road. Jest sierotą. Została zaadoptowana przez Victorię Road i Jack'a Road'a. Nie wie nic o swojej przeszłości. Młode małżeństwo (Vicki i Jack) zaadoptowali Clarę, ponieważ sami nie mogą mieć dzieci.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/victoria.JPG
To jest właśnie Victoria Road. Jest wspaniałą matką dla Clary, jednak nie potrafi jej ona dać tyle ciepła, jak prawdziwa mama.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/cona.JPG
To jest Cona - najlepsza przyjaciółka Clary. Traktuje ją jak prawdziwą siostrę.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/sabrina.JPG
To jest Sabrina. Bardzo dobra koleżanka Clary i Cony. Jest Murzynką, lecz wcale nie przeszkadza jej to w życiu codziennym.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/talley.JPG
Przedstawię Wam jeszcze Talley - oto najgorszy wróg przyjaciółek. Jest pięknością szkolną, lecz jej dusza jest zawistna, fałszywa i nikczemna. Nienawidzi Clary, Cony i Sabriny.

Powróćmy do historii...

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/13.jpg
Din don!! Zadzwonił dzwonek do drzwi Clary. Stały tam Cona i Sabrina. Były roześmiane i miały dziwnie podejrzane miny. Clara wpuściła je do środka.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/17.jpg
- Wejdźcie! - powiedziała Clara.
Cona śmiała się i przepychała z Sabriną.
- Mówię ci, to dobry plan. - powiedziała Cona i mrugnęła do Sabriny okiem.
- Jaki plan? Co za plan? - zapytała z ciekawością Clara.
- Nic, nic... - odparła szybko Cona.
Dziewczyny weszły do środka.
- Może pójdziemy na taras? Victoria miała zrobić owoce z bitą śmietaną - może zjemy? - zapytała Clara, lecz miała fatalny nastój.
- Świetnie - powiedziała Sabrina i poszły na taras.
- Pójdę po te owoce. - powiedziała Clara i zostawiła dziewczyny same na tarasie.
- Myślisz, że ten plan ze swataniem Clary na pewno zadziała, bo ja w to coś nie wierzę. Clara wciąż jest taka smutna.
- Bo nie ma nikogo! Victoria nie potrafi dać jej ciepła matki! Musi mieć chłopaka! - odparła Cona.
- No nie wiem... ale czy my mamy się w to wtrącać?
- A od czego są przyjaciele!

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/2.jpg
Przyszła Clara.
- Vicky zaraz przyniesie owoce. - powiedziała.
Dziewczyny milczały.
Po chwili Victoria przyniosła owoce. Dziewczyny zjadły je bardzo szybko.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/14.jpg
- Zaraz powinien być - powiedziała Sabrina.
- Przyjdzie, przyjdzie. - Cona zapewniła Sab.
- O czym wy u licha mówicie? - zdziwiła się Clara - Powiedzcie mi wreszcie!
- Kto inny ci to powie.. - powiedziała cicho cona.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/10.jpg
- Idzie! - szepnęła Cona.
- Cześć... - odrzekł niepewnie chłopak - Cona i Sabrina kazały mi tu... - Cona zasłoniła mu usta ręką.
- Pomyślałam, że może zapoznamy cię z Benem? On jest nowy w sąsiedztwie! - powiedziała.
- Hej - odparła nieśmiało Clara. W głębi serca Ben bardzo jej się podobał.
Kiedy dłoń Cony oddaliła się od ust Bena on powiedział: "miło mi cię poznać. Jestem Ben", na co Clara odpowiedziała "jestem Clara".

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/7.jpg
W tym samym czasie, kiedy nowa znajomość coraz bardziej się rozwijała, Vicky i Jack całowali się gorąco. Z daleka wydawałoby się, że są oni cudownym małżeństwem, jednak czy rzeczywiście?

Ben i Clara wymienili się numerami telefonów i chłopak poszedł.
- Och... - powiedziała Clara - On jest wspaniały!
- Wiedziałam, że ci się spodoba! - powiedziała Cona.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/12.jpg
Po jakimś czasie Clara znów była smutna, choć cały czas myślała o swej nowozawartej znajomości. Położyła się na kanapie i myślała, o tym, co byłoby, kiedy jej rodzice by żyli.
Wszedł Jack.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Odpoczywam - odpowiedziała niechętnie dziewczyna.
- Chodź, pomożesz Victorii sprzątać.
- A ty nie możesz?
- Źle się czujesz?
- Może...
Jack odszedł.
Clara nie przepadała za Jackiem. Nie zachowywał się jak jej ojciec, a nawet nie starał się nim być. Clara zastanawiała się, co Victoria widzi w nim takiego cudownego.
http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/3.jpg
Clara zadzwoniła do Bena i umówiła się na spotkanie, by on przyszedł do niej.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/19.jpg

Clara wstała. Postanowiła pójść do ogrodu. Był tam Jack z jakąś kobietą. Uśmiechali się do siebie i mówili czułe słówka. Clara odczuła wrażenie, że Jack nie widział tej kobiety pierwszy raz, a, że znają się bardzo dobrze. Kiedy Jack zobaczył, że Clara widzi to powiedział: "idę pomóc Vicky i odszedł".

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/4.jpg
- Pani zna Jacka? - zapytała Clara.
- Ja!? - roześmiała się - Pewnie...
- Kim pani jest i co pani tu robi?
Kobieta nachyliła się i powiedziała:
- Jestem Angela Spokky - ubezpieczenia. - wetknęła jej wizytówkę w rękę, roześmiała się i poszła.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/9.jpg
Clara była tak przerażona całą sytuacją, że zapomniała o spotkaniu z Benem...

CDN.

Madison
26.12.2004, 10:00
Odcinek 2

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/28.jpg

Ben spokojnie zadzwonił do bocznego wejścia. Był chłopakiem bardzo skrytym i nieśmiałym, a więc i wstydził się wejść głównymi drzwiami.
Posiadłość państwa Roadów była duża, lecz mieszkała w nim zaledwie Vicky, Jack i Clara.
Dopiero, kiedy Ben nacisnął guzik dzwonka poraz drugi, do drzwi podeszła Victoria.
- Dzień dobry - powiedział nieśmiało chłopak.
- Cześć. Wejdź, pewnie przyszedłeś do Clary? - odpowiedziała pogodnie Victoria.
- Tak, tak...
- Ona gdzieś poszła, chyba na krótki spacer, ale zaraz powinna być... Rozgość się.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/30.jpg

- Może chciałbyś coś do jedzenia? - zapytała ponownie przyszywana mama Clary.
- Nie, nie, dziękuję serdecznie.
Ben czekał na Clarę dobre parę chwil, kiedy zdecydował się pójść. Doszedł do wniosku, że dziewczyna na pewno zapomniała o spotkaniu z nim i poprostu postanowila pójść na dłuższy spacer.
- Zostań jeszcze. Clara zaraz powinna być.
- No to może jeszcze chwilkę...
Chwilka ta trwała całe pół godziny, a o Clarze ani widu, ani słychu. Aż Vicky zaczęła martwić się o nią.
- Wiesz, co.. strasznie mi głupio, że Clara tak okropnie postąpiła wobec ciebie. Naprawdę, brak mi słów. Przepraszam za nią. Może rozejrzysz się jeszcze przed domem, może już idzie?
- Dobrze. To ja już pójdę i po drodze zobaczę, czy ją spotkam. Do widzenia.
- Do widzenia.
Ben wyszedł. Przed wyjściem spotkał jednak idącą z daleka odwieczną rywalkę Clary - Talley, której wcześniej nie znał.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/5.jpg

- Hej! - powiedziała Talley zawadiackim tonem - Jak ci na imię?
- Ben. Jestem nowy w tej okolicy, a ty?
- Mieszkam w tej dzielnicy już dwa lata. Mam na imię Talley. Może poszlibyśmy gdzieś razem.. na przykład na pizzę?
- Eee... - Ben zmieszał się. Może lepiej żeby jeszcze poszukał Clary.
- No dobra..
W tym momencie z domu wybiegła zdyszana Clara mówiąc:
- Oj, przepraszam, że zapomniałam o tym spotkaniu.. biegłam z parku, mam.. - Clara zatrzymała się. Była w szoku, że Ben zadawał się z tą blond - małpą.
- Przepraszam, Clara. Wy się z Talley znacie.
- Znamy, znamy - odparła bez wahania brunetka z takim wzrokiem, jakby miała zabić nim wystrojąną kretynkę.
- Dobra! To ja lecę! Przyjdź do mnie jutro, ok? - krzyknęła Talley już z oddali.
Ben milczał.
- Cz-czy coś nie tak? - wydukał chłopak stojąc oko w oko z Clarą.
- Nie! Tylko wkurza mnie, że zadajesz się z tą kretyńską laleczką - Talley. Ona jest bezczelną małpą!
- Na prawdę?
- Tak...
- A może ty jesteś... zazdrosna? - Ben puścił do Clary oko.
- No coś ty! Ale jesteś wredny! Nie rozmawiam z tobą! Czy chłopaki zawsze myślą, że jest się o nich zazdrosnych! Świat... - i dalszych słów Ben nie usłyszał, bo Clara trzasnęła drzwiami i weszła do domu. Jednak przez szklane drzwi było widać, że dziewczyna dalej mówi coś do siebie.
Ben wzruszył ramionami i odszedł.

CDN...
(postaram się, żeby kolejny odcinek był jak najszybciej...)

Madison
26.12.2004, 21:34
Odcinek 3

(postarałam się zrobić szybko :-))

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/31.jpg

Po spotkaniu nieznajomego, Talley wyszła na taras swego domu, by poćwiczyć. Ćwiczyła bardzo intensywnie chcąc jeszcze bardziej poprawić swój wygląd, licząc na to, że Ben przyjdzie dziewczynie jednak z wizytą. Nie liczyła jednak na to szczerze, bo wiedziała, że bardzo zaszkodziłby swojej reputacji w oczach Clary, w co oczywiście jej wrogowi w to graj.
Talley była tak zajęta sobą, że w pierwszej chwili nie zwróciła nawet nie zwróciła uwagi, że Ben przechodzi koło jej domu.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/32.jpg

- Ben! - krzyknęła blondynka momentalnie kończąc ćwiczenia, chcąc zatrzymać idącego przed siebie chłopaka, który jej nie zauważał.
- O.. - zaczął lekko zdezorientowany - T-to ty tutaj mieszkasz?
- Tak, jak widzisz. Właśnie ćwiczyłam. Wejdziesz?
- N-no wiesz.. - Ben wziął trcohę do siebie przestrogi Clary - Ja śpieszę się na obiad.
- To cudownie! Mama właśnie kończy przyżądzać owoce morza. Spróbujesz?
- Eee... - Ben zawahał się. Najchętniej gdyby mógł cofnąć czas nie chciałby spotkać się wtedy z Talley.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/33.jpg

- Wiesz, ja idę do domu i naprawdę się śpieszę. - dodał.
- Eh... skoro taki uparty jesteś... - Talley wyciągnęła z kieszeni stroju sportowego mały notesik i ołówek. - Podaj mi swój telefon. Zadzwonię do ciebie później.
- Yyy... my jeszcze nie mamy telefonu.. dopiero jutro nam założą... - skłamał chłopak.
- No dobra. To ja napiszę ci swój. Zadzwoń ok?
- ee.. Ok...
Talley nabazgrała swój numer na kartce i wcisnęła ją na siłę w dłoń Bena. On tak szybko szedł, a nawet można nazwać to bieganiem, aby dziewczyna nie zaczepiła go poraz drugi. Oddalił się tak daleko, że nie był już w zasięgu wzroku wroga Clary.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/26.jpg

Tymczasem Clara w swym domu pogrążała się w marzeniach. Pomału cała złość, jaka się w niej tłumiła zaczynała spływać po niej, a jej nastrój stawał się coraz pogodniejszy. Całe poddenerwowanie i napięcie związane z podejrzanym zachowaniem Jacka i jego znajomej, spóźnienia na spotkanie z Benem i jeszcze obłudnej i bezczelnej Talley mijało.
Tak naprawdę Clarze bardzo zależało na spotykaniu się z Benem. Miał on swój urok, dzięki któremu bardzo podobał się jej. Clara szczerze mówiąc była zazdrosna o niego, a przedewszystkim nie chciała, aby wpakował się w tarapaty związane z tą bogatą, pałającą pustotą blondynką.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/24.jpg

Clara postanowiła zadzwonić do Bena i przeprosić, że tak na niego 'napadła', z tak błachego powodu.
- Hej, Ben - powiedziała dziewczyna kiedy usłyszała głos chłopaka w słuchawce.
- Oj, cześć..
- Wiesz, przepraszam, że wczoraj tak na ciebie naskoczyłam.. głupio mi..
- No coś ty, ja się wcale nie gniewam. Głupio było. Ale dziękuję ci, że mine ostrzegłaś przed tą Talley. Chyba miałaś rację.
- Ehh..
- Ale mam pomysł. Może opowiem ci wszystko u ciebie. Co?
- Świetny pomysł!
- To będę za chwilę! Pa!
- Do zobaczenia!

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/25.jpg

Kiedy Ben przyszedł opowiedział o natknięciu się na Talley i o jej dość nachalnym zachowaniu. Wszystko widziała to Cona przechodząc przypadkiem pod oknem Clary.
"No! Ja to mam nosa, że się sobie spodobają!" - pomyślała.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/27.jpg

Pod koniec rozmowy Ben poraz pierwszy przytulił Clarę. Poczuli się oni wtedy, jak nie tylko dobrzy znajomi.
- Może pójdę po coś do przekąszenia? Jack trzymał gdzieś jakieś dobre ciasteczka. Po drodze wrzucę na siebie coś lżejszego. - powiedziała dziewczyna.
- Ok.

Clara w kuchni nie mogła znaleźć nowokupionych smakołyków. Postanowiła poszukać Jacka i zapytać, gdzie je schował.
Weszła do sypialni.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/34.jpg

- Jack, gdzie są te... - Clara zamilkła. Była przerażona.
Na łóżku leżał Jack i całował się z Angelą.

CDN.

Madison
27.12.2004, 21:11
Odcinek 4

(sorry, że posta pod postem... :()


http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/35.jpg

Nazajutrz Clara wstała bardzo wcześnie. Wczorajsze pożegnanie z Benem odbyło się szybko i bez wyjaśnień. Dziewczyna była dobita. Myślała, że złe dni minęły, a cała sprawa z niejaką Angelą pracującą w ubezpieczeniach jest już dawno za nią. Kiedy dziewczyna zaczepiła urzędniczkę, miała już ona chociaż cień nadziei, że pani Spokky jest tylko koleżanką Jacka.
Jack zawsze był zamknięty w sobie i z punktu widzenia Clary - nie można było mu ufać. Dziewczyna nigdy go nie lubiła, a nawet nigdy nie przyszedł do głowy jej pomysł, aby powiedzieć do niego "tato".
Po całym wczorajszym zajściu Clara poprostu znienawidziła swojego przyszywanego tatę i miała ochotę już nigdy więcej nie ujżeć go na oczy. Nie chodziło tu o nią, lecz o Victorię - jego żonę i w jaki sposób podchodzi do sprawy ich małżeństwa.
...
Młoda brunetka poszła do ogrodu na poranne, codzienne ćwiczenia gimnastyczne. Wskoczyła w swój strój sportowy i zaczęła od pompek.
Jack obserwował to przez okno swojego pokoju. Gdy zobaczył, że jego przyszywane dziecko schodzi pod dom, on podążył za nią. Poszedł do ogrodu.
- Clara - powiedział skępowanym tonem - Musimy poważnie pogadać.
- O czym!? - oburzyła się dziewczyna nie rezygnując z porannych ćwiczeń ruchowych.
- Dobrze wiesz...
- Wiem, że jeżeli używasz słowa 'pogadać' domyślam się, że rozmowa ta nie będzie poważna. Mógłbyś zachować choć trochę większą pokorę, po tym, co się stało.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! - Clara poraz pierwszy poczuła wyższość nad Jackiem.
- Proszę, musimy porozmawiać. Naprawdę. To dla mnie ważne.
- Tylko 'ważne'? A powinno być o wiele bardziej znaczące dla ciebie! Od tego może zmienić się całe twoje życie.
- Powiesz Vicky, prawda?
- Powiem! A co! Myślisz, że po tak perfidnej zdradzie wyjdziesz kompletnie bez szwanku!? O nie, mój drogi.
- Ok, rozumiem, daj mi tylko wytłumaczyć...
- Ty nie masz nic do tłumaczenia. A jeśli nawet, to nie mi, a Victorii.
Clara wstała z betonu i przerwała pompki, ocierając czoło od potu.
Z daleka szła Victoria. Kiedy zbliżyła się już do dziewczyny i Jacka, Clara postanowiła powiedzieć jej o wszystkim.
- Chcę ci coś powiedzieć, Vicky... - powiedziała odważnie i bez krępacji nastolatka.
- To zaraz! Muszę najpierw wycałować mojego kochanego męża... - powiedziała rozweselona i rzuciła się z pocałunkami na Jacka.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/39.jpg

- Kocham cię - powiedziała Vicky kiedy języki pary po długim pocałunku się rozłączyły.
- Ja ciebie też - odparł jej mąż - I zawsze będę cię kochał - dodał szybko, wyprzedzając zarzut Clary.
Brunetka milczała. Chciała powiedzieć o wszytskim swej "niby" matce, ale nie potrafiła. Otworzyła nawet usta, ale nie zdołała wydobyć z nich słów. Poprostu nie umiała powiedzieć o tak przykrej sytuacji teraz Vicky, gdy ona pokazyła z tak wielką radością, jak bardzo kocha Jacka. Nie, to było za trudne dla Clary. Nie, musiała z tym jeszcze poczekać.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/42.jpg

Tymczasem Ben jeszcze nie dokońca przytomny został obudzony w swoim domu głośnym dzwonkiem telefonu. Podszedł do niego i podniósł słuchawkę.
- Hej - odpowiedział zawadiacki głos Talley.
- Eee... hej - powiedział zdezorientowany chłopak - Skąd masz mój numer?
- Moja mama mi dała. Widzę, że masz już telefon, hę? - powiedziała z ironią.
- No, tak, mam...
- Dobra, nie dzwonię gadać o zakładaniu telefonu. Chodzi mi o imprezę.
- Jaką imprezę?
- Ech, organizuję w moim domu. Będzie to raczej bal, bo trzeba przyjść w wieczorowych ubraniach, ale muza będzie jaknajbardziej współczesna.
- No, fajnie, ale..
- ..zapraszam cię na nią - ciągnęła dalej Talley - No i widziałam, że masz dobre stosunki z Clarą, prawda?
- Może i taa...
- ... więc zapraszam cię razem z nią. Przyjdziecie?!
- Nie wiem... zapytam jej. Oddzwonię.
- Ok. Papa! Dzięki za numer telefonu.
Pii... piii.... piii... - Talley odłożyła słuchawkę.
"No dobra... jak z Clarą, to może przyjdę..." - pomyślał Ben, szybko wskoczył w swoje codzienne ciuchy i pobiegł do Clary.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/41.jpg

- Co?- zdziwiła się Clara - My na imprezę do TALLEY?!
- No tak mówiła... - powiedział Ben.
- Wiesz, ja nie idę. Jak chcesz to idź. W końcu nie jesteś moim pieskiem i nie trzymam cię na smyczy, a wręcz przeciwnie.
- Oj, widzę, że dzisiaj w humorku nie najlepszym jesteś...
- Tu nie o to chodzi! To najbardziej obłudna dziewucha, jaką kiedykolwiek znałam i nie podejrzewam ją o to, żeby nie wsadziła w ten plan jakiegoś haczyka.
- Może i tak, ale jeżeli pokażemy się tam oboje, pokażemy klasę, a nie, że ja przychodzę sam, a ty... no wiesz.
- Masz rację... Ok. Pójdziemy.
- Fajnie. A teraz porywam cię do kawiarni.
- Chwilę! Muszę się przebrać.
- No co ty! Ślicznie wyglądasz! Idziemy! - Ben chwycił dziewczynę za rękę i zaprowadził do kafejki.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/43.jpg

Tam, kiedy Clara piła colę, rozmyślała o sprawie z Jackiem i Angelą. I wpadł jej do glowy pewien pomysł...

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/38.jpg

Clarze nie zdawało się nawet jak bardzo zrobiło się późno i jak strasznie zasiedziała się w kawiarni. Kiedy Ben podprowadził ją pod dom, ona opowiedziała mu o wszystkim. O swojej rodzinie, że jest sierotą, a tak naprawdę Vicky i Jack sa jej przybranymi rodzicami, o zdradzie Jacka i tamtej krótkiej rozmowie z Angelą.
Dziewczyna aż się popłakała.
- Ben! Ty musisz mi pomóc! Musisz! Ja muszę jakoś rozwiązać tą sytuację! Ja muszę, a sama tego nie zrobię! Proszę, pomóż mi.
Ben zastanawiał się przez dłuższą chwilę. Clara aż zwątpiła, że będzie chciał mieszać się w jej sprawy.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/37.jpg

- Skoro tak... - powiedział z zastanowieniem Ben - To pomogę ci. Ale jak?
- W tym już moja głowa. Mam już pewien plan...

CDN.

Madison
31.12.2004, 13:45
(znów sorry, ale to tak głupio trochę pisać odcinek z postem iii... musi być pod... wielkie sorry... )

Odcinek 5

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/48.jpg

Ben rano przyszedł do Clary. Znów chciał wejść bocznymi drzwiami - głównie z powodu, aby nie spotkać się z Jackiem. I on po tym, co usłyszał od Clary nie chciał wymienić z nim niemiłego spojrzenia.
Niestety, kiedy zadzwonił do drzwi, otworzył je przyszywany ojciec Clary.
Ben myślał o tym, czy słusznie robi, pomagając Clarze. Wyobrażał sobie w myślach, jak może wyglądać ta małpa - Angela.
- Dzień dobry - odparł chłopak - Przyszedłem do Clary.
- Hej. Wejdź... - Jack wytropił spięcie chłopaka. - Clara jest u siebie na górze. Zaprowadzić cię?
- Nie, dziękuję... wiem, gdzie jest jej pokój.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/53.jpg

Ben szedł tak szybkim krokiem, że z trudem nadążał za swoimi nogami. Po schodach na górę prawie już biegł. Chciał jak najszybciej zejść z oczu Jackowi i porozmawiać z Clarą.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/44.jpg

Gdy tylko chłopak zobaczył Clarę spoglądającą przez okno, podbiegł do niej i przytulił ją. Dziewczyna wróciła właśnie z porannych ćwiczeń.
W tym momencie, gdy przytulał ją do siebie poczuł coś niezwykłego - przestała już być dla niego tylko przyjaciółką. Zaczął czuć do niej coś więcej. Od tamtej pory chciał się z nią widywać codziennie i o każdej porze dnia i nocy. Czuł się poprostu... zakochany.
Kiedy Clara spoglądała na Bena swymi pełnymi szczerości i zaufania, piwnymi oczami, on czuł się wniebowzięty. To samo poczuła i ona.
Ben chciał ją pocałować, ale bał się, że dziewczyna odmówi. W końcu znali się jeszcze zbyt krótko...

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/47.jpg

- Powiesz mi jaki to plan? - powiedział Ben, kiedy otrząsnął się trochę z myśli o wybrance swego serca.
- Wiesz... narazie myślę, że warto zaczekać z nim. Najpierw do gry trzeba będzie wprowadzić kolejnego pionka.
- Hmm... mówisz metaforycznie - zachwycił się chłopak. Metafory, to było to, co lubil najbardziej.
- Tak. Ale nim wejdzie do gry musi wyrzucić szóstkę...
- Ach, tak... rozumiem. A kim ma być ten pionek? Chyba razem mamy poprowadzić tę grę?
- Tak. To ma być Talley.
- CO?! - Ben puścił z objęć Clarę. - Jak to!? To przecież twój wróg!!
- Tak. Ale chyba warto się zjednoczyć, prawda? - zapytała spokojnie Clara.
- Eee... - chłopak poczuł się zdezorientowany.
Raz Clara zarzuca mu rozmawianie z Talley i mówi, że jest ona perfidną, pustą lalką, a raz, że chce zawiesić z nią wojnę.
- Nie martw się. Podejdę do tego sprytnie. Dlatego też musimy iść na tą imprezę do niej. Tam postaram się to załatwić....

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/51.jpg

Tym czasem, już po południu Talley szykowała się na imprezę. Ubrała się już w swoją najpiękniejszą suknię.
- Hahaha! - zaśmiała się do siebie - Eh... jacy to ludzie są naiwni... Ta Clara przyleci tu i będzie myślała, że jest wielką panią, bo ma przy sobie chłopaka... ale tak łatwo jej to nie pójdzie... upokorzę ją przed wszystkimi... heh... naiwność ludzka nie zna granic - I znów wybuchła śmiechem.
Podeszła do lustra i zaczęła czesać włosy.

Niecałe pół godziny później przyszła Clara z Benem. Wyglądali bardzo ładnie w strojach uroczystych.
Przywitała ich wystrojona Talley.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/52.jpg

- Hej - powiedziała zalotnym tonem do Bena.
- Cześć - odparł.
Za chwilę do Talley podeszła Angela. Clara na sam jej widok znieruchomiała. Również kochanka Jacka poczuła się dziwnie i ze skwaszoną miną popatrzyła na Clarę.
- Talley, ciastka są w kuchni, prawda?
- Tak, tak, mamo... - i dziewczyna poszła za nią do kuchni.
Angela załamała się i wściekła niemiłosiernie. Ze spuszczoną głową popatrzyła na Talley.
Clara zaciągnęła Bena na bok.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/46.jpg

- Ben! Ben! - powiedziała z przykrością Clara - Ta... ta kobieta... to ANGELA!
- Jak to!? Mój Boże! - załamał się Ben.
- Wiem, co mówię! Widziałam ją pare razy i chyba wiem!
- Tak, ja nic nie mówię... ale... to chyba skomplikowało całą sprawę!
- I to jak!
- Co robić!?
Clara wybiegła załamana z domu Talley. Biegła tak szybko, że kiedy Ben wyszedł na taras, nie mógł nigdzie jej dojrzeć.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/45.jpg

- Ben! - Talley wyszła za nim - Ben!
- Tak - chłopak odwrócił się.
- Coś się stało...?
- Nie... to znaczy tak...
- Powiedz mi..
- Przepraszam, ale nie mogę.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć... - Talley w oczach Bena zmieniła się. Stała się jakby miła, dobroduszna.
- Przepraszam, muszę iść...
- Zostań jeszcze...
- Nie mogę, naprawdę. Ale.. prześlicznie wyglądasz. - powiedział głaskając ją po policzku.
Szybko odszedł szukając Clary.
Talley stała tak cały czas i poczuła się wniebowzięta. Zakochała się w Benie?

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/54.jpg

Clara była już w domu. Była tak wściekła i nie mogła powstrzymać swoich emocji. Walnęła ręką w stolik przy łóżku.
- Wiedziałam! - powiedziała - Wiedziałam, że ona jest taka podobna do Talley! Jest taką małpą! Ona jest taką.... przeszkodą w naszym życiu! Ta durna Angela!
Clara poszła się szybko umyć i postanowiła pójść już spać.

http://amylee006.w.interia.pl/fotostoryclara/49.jpg

Jednak i tak wiedziała, że nie zaśnie. Musiała coś wymyślić. Musiała. Nie mogła tej całej sprawy pozostawić w spokoju - ot tak sobie. To było za trudne. Clara straciła już zaufanie do Jacka i nie miała żadnej gwarancji, że on nadal nie umawia się z matką Talley. Ale Clara wiedziała, że coś przyjdzie jej do głowy. Pewien plan, który uratuje wszystko i przeskoczy wszystkie przeszkody, jakie stoją na jego drodze...

CDN.