PDA

Zobacz pełną wersję : "Kiełbasa i Burak"


Leene
09.01.2005, 12:44
To moje pierwsze fotostory, więc jestem przygotowana na krytykę :D

odcinek 1

-To już ponad rok....ponad rok temu Ela nas opuściła...Co się z nią dzieje? Przecież jest naszą córką, kochamy ją...Julian powiedz, powiedz że to tylko zły sen! Że rano się obudzę i Ela będzie znowu tutaj w Miłowie...u nas w domu!- płakała starsza kobieta, rozmawiając pewnego wieczoru z mężem.
-Weroniko...przykro mi, też chciałbym żeby to był tylko zły sen- odpowiedział Julian.
-Nie wybaczę sobie do końca życia tego, że tak ją potraktowałam! Przecież ciąża to jeszcze nie koniec świata! dlaczego na nią nakrzyczałam? Dlaczego tak ją potraktowałam? Ten jej chłopak...może to wcale nie jakiś bandyta? Może wbrew pozorom jest porządny...skoro Ela...z nim..- w tym momencie kobieta zaczęła szlochać, nie mogła już dalej mówić, to zbytnio bolało
-Kochanie to nie twoja wina...Elżbieta nie powinna tak znikać bez słowa! Jesteśmy jej rodzicami! pomimo swoich 18 lat zachowywała się jak dziecko! Nasza reakcja była normalna...nie powinna od razu nas opuszczać- mąż czule objął żonę-no już nie płacz...mi też jest ciężko na sercu.
http://kamiooola.w.interia.pl/na%20kanapie.jpg

Około północy Weronika wstała z łóżka, aby napić się szklanki wody, lecz nagle usłyszała głośny dzwonek do drzwi.
-Któż to o tej porze?- zdziwiła się kobieta i przez dłuższą chwilę zastanawiała się czy otworzyć...jednak zdecydowała się podejść do drzwi. Popatrzyła przez szybę w drzwiach i stwierdziła, że to chyba jakiś żart, bowiem za drzwiami nikogo nie było. Czyżby ten „ktoś” już sobie poszedł? Dla upewnienia otworzyła drzwi.
http://kamiooola.w.interia.pl/szklanka.jpg

-Co to?- wykrzyknęła Weronika spoglądając na oświetloną blaskiem lampki ogrodowej postać małego dziecka. Spało ono na kocu, obok niego leżała kartka:

„Wiem, że jesteście dobrymi ludźmi i zaopiekujecie się moją córeczką. Ma na imię Anielka. Niestety nie mogę być teraz z nią gdyż jestem, w trudnej sytuacji. Ale wrócę....wrócę po moje dziecko. Nie martwcie się. Mama Anielki”

Weronika przeczytała uważnie list po czym nie kontrolując się wykrzyknęła na pół Miłowa:
-Julian!!!
-Co jest kobieto? Co tak krzyczysz w środku nocy? Pożar jakiś czy myszy w kuchni?
-Julian chodź no tu, zobacz!
Mężczyzna wyszedł z domu i popatrzył w kierunku, który wskazywała mu żona.
-Co to? Pies? Wygoń go i chodź spać- wymamrotał sennie.
-Juluś no co ty? Widzę bez okularów jesteś...To dziecko! Małe dziecko!
Julian przetarł oczy...
-Ano faktycznie! Weź je szybko do domu bo się zaziębi!
-Dobrze, pójdę ją położyć na dużej kanapie w salonie, a Ty przeczytaj to- kobieta podała mężowi list- i pomyśl, czy to nie dziwne?
Przewrócił szybko oczami po kartce:
-I że niby my mamy się zająć tą dziewczynką? Weronika! Co to ma znaczyć?!
-Pytaj się mnie, a ja ciebie...- odpowiedziała z lekką ironią w głosie.
http://kamiooola.w.interia.pl/znalezienie.jpg

Anielka spała spokojnie przez całą noc. Nad ranem Weronika znalazła starą butelkę i nakarmiła nią dziecko. Znalazła także wiele rzeczy z czasów, kiedy Ela była malutka. Kocyki, ubranka, zabawki. Wszystko to było jeszcze w całkiem dobrym stanie, gdyż była najmłodszym dzieckiem. Jej bracia byli o wiele starsi i od dawna nie mieszkali w Miłowie, mieli własne żony i dzieci.
-Zresztą Ela też już tu nie mieszka- pomyślała ze smutkiem kobieta. W tym momencie nie wiadomo skąd wypadło zdjęcie Eli sprzed roku. Weronika ukryła je tu na strychu, aby nie przypominać sobie o tym przykrym zdarzeniu.
http://kamiooola.w.interia.pl/ela.jpg
-Moje dziecko, co się z Tobą dzieje?- jedna łza stoczyła się powoli po policzku matki.

Do południa, Julian zdołał się już tak zaprzyjaźnić z Anielką, jakby to była jego najbliższa rodzina. Razem z żoną przeglądali ubranka, które nadawałyby się dla małej. W pewnym momencie, mężczyzna zaczął się uważnie przyglądać dziecku.
http://kamiooola.w.interia.pl/jejku.jpg

-Kochany, coś Ty się tak zapatrzył?- zapytała żona.
-Ty też się lepiej przyglądnij...
Weronika spojrzała na Anielkę. Nagle zmarszczyła czoło i ze zdziwieniem przeniosła wzrok na męża:
-Juluś....Juluś...jaka..ona...ona jest przecież...
-podobna do Elżbiety- dokończył Julian z pogodnym wyrazem twarzy..


P.S. Wiem, że zdjęcia są trochę kiepskie, ale postaram, się coś z tym zrobić przy następnych odcinkach :) Czekam na opinie.

Leene
10.01.2005, 16:34
Pozytywne oceny motywują do działania, a więc... :)

odcinek 2
Anielka szybko zadomowiła się w nowym otoczeniu. Każdy dzień spędzony z nią był dla Weroniki i Juliana dniem niezapomnianym. Weronika chodziła do pracy, a jej mąż w tym czasie pracował w przydomowym ogródku i pilnował dziewczynki. Zakupiono jej przeróżne sprzęty dla małych dzieci. Była radosna i zawsze uśmiechnięta, zupełnie jak Ela, kiedy była małym dzieckiem...
http://kamiooola.w.interia.pl/w%20ogrodzie.jpg

Była niedziela. Godzina 14.00. Weronika przygotowywała obiad dla męża i „wnuczki” (dla wnuczki butelka :D ):
-Mmmm...kochanie świetnie się spisałaś...kiełbasa i buraki z patelni- Julian wysłał żonie czułe spojrzenie, odpowiedziała na nie zalotnym mrugnięciem.
-Moje serce jest podzielone na dwie części...jedną zajmujesz ty...a drugą to co gotujesz- dodał
Weronika tylko uśmiechnęła się, wiedziała , że mąż ma specyficzne poczucie humoru.
http://kamiooola.w.interia.pl/obiad.jpg

Po zakończeniu niedzielnego obiadu poszła do kuchni pozmywać naczynia. Usłyszała dzwonek do drzwi i po czym wydała z siebie tradycyjny okrzyk
„Ja otworzę!” i pobiegła przez salon zostawiając wodę ociekającą z rąk na podłodze. Otworzyła drzwi. Zobaczyła kobietę ciemno ubraną w czarnych okularach.
http://kamiooola.w.interia.pl/witam.jpg

Zaprosiła ją do domu:
-Proszę wejść, w jakiej pani sprawie?
-Przepraszam...-odpowiedziała smutnym głosem.
-Słucham?
-Mamo...przepraszam- kobieta ściągnęła ciemne okulary.
Weronika spojrzała na jej twarz.
-Na Boga!! Ela!! Jak ty się zmieniłaś...
Córka rzuciła się matce na szyję, po chwili obie płakały ze szczęścia. Słysząc imię „Ela” Julian wybiegł z jadalni jak najszybciej tylko mógł i...biedak niestety przewrócił na mokrej podłodze w salonie, którą Weronika zachlapała idąc do drzwi :D Jednak nie przeszkodziło mu to w niczym, szybko podniósł się i pognał uściskać córkę.
http://kamiooola.w.interia.pl/poslizg.jpg

-Mamo, tato...ja przepraszam...nie chciałam uciekać z domu...ja musiałam- Ela drżąc ocierała łzy- ja chcę wytłumaczyć...
-Elżuniu nic nie tłumacz, kochanie! Cieszymy się, że wróciłaś! Choć tam...tam do gabinetu! Zobaczysz swoje dziecko! Anielka na ciebie czeka!
-Jaka Aniel...?- Weronika nie dała jej dokończyć, pociągnęła ją za rękę do gabinetu. W kącie pokoju siedziało dziecko, bawiąc się jakimś debilnym królikiem, który tak naprawdę skrzywiał jego psychikę, ale jak to dziadkowie...musieli kupić zabaweczkę :D
http://kamiooola.w.interia.pl/debilnykrolik.jpg

-Eeee, macie małego gościa?- zapytała Ela
-No kochanie nie żartuj, przecież zostawiłaś list, żeby się nią zaopiekować- uśmiechnął się Julian
-Jak to?! Przecież to nie moje dziecko! Nie widziałam go nigdy na oczy!
-Ale..ale...jak wyjechałaś....przecież...mówiłaś...przecież byłaś w ciąży!- dodała Weronika
-No bo...nie daliście mi wytłumaczyć...- jąkała się Ela- bo ja...- w tym momencie jedna łza spłynęła po policzku dziewczyny- wywróciłam się... i poroniłam, kiedy uciekaliśmy z Markiem, kiedy policja nas...- przerwała z głośnym płaczem...

No i jak się podoba (lub nie podoba)? :)

Leene
12.01.2005, 18:10
odcinek 3

-A więc on zmusił cię to tego?- zapytała córkę Weronika, podczas wieczornej rozmowy, w dzień powrotu Eli.
-Tak...zgodziłam się i powiedziałam, że to tylko jeden jedyny raz...groził mi, że inaczej naśle na mnie policję i powie, że poprzedni napad był zorganizowany przeze mnie, co byłą nieprawdą. Więc pomogłam mu wynieść te cenne rzeczy z domu tej kobiety, Ale okazało się, że ma ona drugi- ukryty alarm! Policja przyjechała, kiedy uciekaliśmy i wtedy się przewróciłam...na szczęście udało nam się uciec...podjechał po nas samochodem kolega Marka...Potem zmieniłam całkowicie wygląd, żeby nikt mnie nie rozpoznał- Elżbieta opowiadając cały czas płakała...
-Proszę was...wybaczcie mi...- dodała
-Ależ córciu...nie ma o czym mówić...nie gniewamy się...teraz już wiemy, że nie mogłaś nas powiadomić...że ...no wiesz- Julian uspokajał córkę
-Bardzo nam przykro z powodu dziecka...ale nie martw się...jest z nami Anielka...na pewno ją pokochasz- uśmiechnęła się Weronika.
http://kamiooola.w.interia.pl/przykawie.jpg

dwa miesiące później
Dni mijały...Anielka rosła...Ela pokochała ją jak własną córkę. Po stracie dziecka potrzebowała mieć kogoś bliskiego. Anielka stała się dla niej taką osobą. Uczyła ją podstawowych czynności...była z nią, kiedy stawiała pierwsze kroczki.
-Najtrudniejszy pierwszy krok! Zanim innych zrobisz sto!- śpiewała małej, którą to niezwykle bawiło.
http://kamiooola.w.interia.pl/pierwszykrok.jpg

Pewnego pięknego dnia Weronika wyciągała ze skrzynki listy. Po chwili podeszła do niej młoda kobieta:
-Dzień dobry, mam przyjemność z panią Weroniką Rożek, prawda?- odezwała się
-Tak, a o co chodzi?
http://kamiooola.w.interia.pl/amanda.jpg

- Nazywam się Amanda Pietrucha. Hmm...chodzi o dłuższą rozmowę, może mogłybyśmy usiąść?
-Naturalnie, zapraszam- wskazała nieznajomej stoliczek ogrodowy- może kawy?
-Nie, dziękuję. Przejdźmy do rzeczy...- sprawiała wrażenie, jakby od tej rozmowy zależało jej całe życie.
-Dwa miesiące temu zostawiłam u państwa dziecko...Anielkę...moją córkę.
http://kamiooola.w.interia.pl/rozmowaoanielce.jpg

Amanda podała Weronice kopię listu, jaki leżał koło Anielki, kiedy ją znalazła przed domem.
Weronika była w szoku. Rozmawiała z matką dziecka, które kochała jak własne. Po chwili ciszy odezwała się:
-Faktycznie, wszystko się zgadza. Pozwolę sobie sądzić, że przyszła pani po Anielkę?
Amanda spuściła głowę.
-Tak...właśnie- mówiła cicho.- musiałam ją gdzieś zostawić, bo nie była bezpieczna. Zostałam bez środków do życia, okradli mnie, najprawdopodobniej zrobił to mój chłopak. Wiedziałam, że dziecko nie jest bezpieczne, więc postanowiłam je zostawić, z dala od znajomych, żeby nikt nie wiedział gdzie jest. Obserwowałam państwa od dłuższego czasu i stwierdziłam, że jesteście dobrymi ludźmi, którzy przygarną moje dziecko- zakończyła ze smutną miną.
-Ale, przychodzi pani...tak nagle...a my zdążyliśmy pokochać Anielkę...skąd mamy mieć pewność, że pani jest jej matką...
-oczywiście, rozumiem pani obawy...proszę, to jest mój numer telefonu- podała Weronice karteczkę- niech pani sobie wszystko przemyśli i zadzwoni do mnie, umówimy się na spotkanie. Ja już pójdę...i...czy mogłabym zobaczyć Anielkę?
W tym momencie niespodziewanie Ela wyszła z domu z dzieckiem na rękach.
http://kamiooola.w.interia.pl/toona.jpg

-Moje maleństwo...- Amanda dotknęła rączki dziecka i pocałowała w czółko.- proszę do mnie zadzwonić, jak pani wszystko przemyśli...bardzo chciałabym, mieć znowu przy sobie Anielkę- odeszła płacząc.
Elżbieta stała natomiast nieruchomo i patrzyła przed siebie. Twarz miała bladą, w oczach strach.
-Co się stało kochanie?
-Mamo...ta kobieta...ja i Marek okradliśmy ją...to była ona...
-Jezus!- Weronika złapała się za głowę- ale to najprawdopodobniej matka Anielki!
-No tak...była wtedy w ciąży...- Ela nie wytrzymała...opadła na ziemię, a Weronika w ostatniej chwili złapała Anielkę.


:D

Leene
14.01.2005, 15:12
odcinek 4

Było jakieś dwadzieścia minut po północy. Ela siedziała w swoim pokoju i rozmyślała o dzisiejszym pojawieniu się Amandy. Nagle jej rozmyślania przerwał dzwonek telefonu.
-Ci ludzie nawet w nocy litości nie mają- leniwie podniosła się z krzesła i podeszła do telefonu.
-Słucham?
-Obudziłem cię skarbeńku?- odezwał się głos w słuchawce.
http://kamiooola.w.interia.pl/telefon.jpg

-Marek?! To ty? Skąd masz mój numer?
-kotku, przecież sama mi go dałaś jak się poznaliśmy...
-spadaj, jutro zmienię numer i postaram się o to żebyś go nie dostał. Powiedziałam ci żebyś się odpieprzył raz na zawsze- starała się mówić szeptem, aby tej rozmowy nie usłyszeli rodzice.
-Ale ja cię nadal kocham...
-nie pajacuj...już sobie uświadomiłam, że potrzebujesz mnie tylko, żebym ci zdobyła pieniądze na prochy i wódkę, nie mam czasu, pa!
-poczekaj! spotkajmy się jutro...- nalegał
-oszalałeś do reszty? po co?
-zostawiłaś u mnie torebkę...taką czarną, skórzaną...
Ela przypomniała sobie, że faktycznie zostawiła tę torebkę.
-przyjdź o 18 do „dark night” to ci oddam- mówił łagodnym i przekonywującym głosem
-tylko nie tam...- wymamrotała pod nosem przypominając sobie obskurną knajpę.
-co mówiłaś?
-nic...nie licz na mnie...nie wiem czy przyjdę- powiedziała chłodno
-będę czekał kotku...
-nie mów tak do mnie, pa!!- po czym rozłączyła się, ale nie odłożyła słuchawki, żeby nie mógł drugi raz zadzwonić.

Przez całą noc nie mogła zasnąć i zastanawiała się, czy ma pójść na spotkanie czy nie. Rozmyślała też o tym, że Amanda może ją rozpoznać i zgłosić kradzież na policję. O tym, że pewnie Anielka wkrótce wróci do matki...
http://kamiooola.w.interia.pl/noc.jpg

Po południu przechadzała się po mieście. W pewnym momencie zatrzymała się koło „Dark Night” i spojrzała na zegarek. Była za piętnaście szósta. Postanowiła wejść i poczekać na Marka.
-A co mi zależy?- pomyślała- odbiorę tę cholerną torebkę i pójdę- po czym weszła. „Dark Night” była to mało elegancka knajpa, gdzie zbierała się najgorsza hołota miasta. Ela nie znosiła tego miejsca. Unosił się tam nieprzyjemny zapach papierosów, a stoliki były umazane kechupem z fast foodów. Poza tym cały czas puszczali jakiś kiczowaty metal, co ją wyprowadzało z równowagi. Mimo wszystko było to miejsce często odwiedzane, Marek miał tam znajomości i często mógł liczyć na darmowe piwo, więc też tam bywał.
Okazało się, że już na nią czekał. Na jej widok podniósł się z krzesła i chciał ją pocałować, lecz ona odepchnęła go z taką siłą, że upadł z powrotem na swoje krzesło.
http://kamiooola.w.interia.pl/spadaj.jpg

-Odwal się! Znowu się naćpałeś?- syknęła
-Napijesz się czegoś? A może chcesz hot doga?- próbował załagodzić sytuację
-Daruj sobie...- Ela już była wkurzona
-jak sobie chcesz, ja zamówię
-oddawaj torebkę, bo nie mam czasu
-nie mam...to znaczy ...nie mam pojęcia, gdzie jest. Przyszedłem w innej sprawie.
-Jak to??? Ty oszuście!- miała ochotę rzucić w niego krzesłem :D
-Musiałem skłamać, bo inaczej byś nie przyszła na spotkanie. Chodzi o...chcę, abyś do mnie wróciła.
http://kamiooola.w.interia.pl/hotdog.jpg

-Co?! Już wystarczająco mam przez ciebie kłopotów! Wyobraź sobie, że wczoraj pojawiła się u nas w domu Amanda! co będzie jak mnie rozpozna?!
-Po co przyszła?- Marek był zaskoczony.
-Po dziecko...zostawiła u nas...- Ela ugryzła się w język...nie powinna tego mówić
-Zresztą nie mamy o czym rozmawiać, spadaj!
-Nie martw się zrobię coś z tym!- puścił jej szatańskie oczko :D
-Nie potrzebuję twojej pomocy, mam 19 lat i potrafię sama zająć się swoimi problemami. Nie dzwoń już więcej, nie nachodź mnie, zniknij z mojego życia raz na zawsze!- Po czym skierowała się do wyjścia.

Nie miała ochoty wracać do domu. Przeszła się po parku, rozmyślała o tym wszystkim. Odwiedziła paru znajomych i dopiero późnym wieczorem wróciła do domu. Weszła do swojego pokoju i od razu przywitał ją telefon.
-Słucham?
-Amanda nie będzie Ci już więcej przeszkadzać. Już nigdy...- usłyszała głos Marka
-Coś ty znowu zrobił psychopato?!!- wykrzyknęła z przerażeniem
http://kamiooola.w.interia.pl/coszrobil.jpg

Rozłączył się. Upuściła słuchawkę na ziemię...


Zapraszam do komentowania :P

Leene
16.01.2005, 15:44
odcinek 5

Poranne promienie słoneczne wpadły do pokoju Eli. Przeciągnęła się na łóżku
i spojrzała na zegarek.
http://kamiooola.w.interia.pl/poranek.jpg

Była ósma. Wstała i zeszła na dół.
-Mmm....jajecznica! Kocham sobotnie poranki- pomyślała Ela czując unoszący się zapach śniadania.
-O Ela, to dobrze, że wstałaś. idź do jadalni, bo jajecznica stygnie!- powitała córkę Weronika.
Tymczasem z salonu dobiegł ich głos Juliana:
-Elka, Weronika, chodźcie tu szybko!
Pobiegły do salonu. Julian siedział na kanapie i czytał gazetę codzienną. Miał grobowy wyraz twarzy.
http://kamiooola.w.interia.pl/gazeta.jpg

-Przeczytajcie- podał Eli gazetę.
dziewczyna popatrzyła na stronę z wiadomościami. Przeczytała na głos pierwszą, bo tę wskazał jej ojciec.

„Wczoraj, 21 lipca, w tajemniczych okolicznościach została zamordowana Amanda Pietrucha- studentka uniwersytetu w Miłowie. Zmasakrowane ciało znaleziono w małym stawie na przedmieściach Miłowa. Nie wiadomo, kto jest sprawcą. Trwają jego poszukiwania.”

-Niemożliwe! To przecież matka Anielki!- wykrzyknęła Weronika- Może się pomylili! kto by chciał ją zamordować?!
-Nie mam pojęcia...- powiedziała Ela. Nie było to jednak prawdą, gdyż przypomniała sobie wczorajszy telefon. Dobrze wiedziała, kto maczał w tym palce. Nie chciała jednak martwić rodziców.
http://kamiooola.w.interia.pl/morderstwo.jpg

-Wydaje mi się, że Anielka nie jest bezpieczna w Miłowie- dodał Julian.
-Masz rację tato. Wyjadę z nią do naszego domku nad morzem. Muszę od tego wszystkiego odpocząć! za dużo się ostatnio wydarzyło!
-Dobry pomysł córeńko. Poszukam kluczy do domku i spakuję Anielkę. najlepiej wyjedźcie jak najszybciej!- Weronika też najchętniej pojechałaby z nimi, ale w pracy nie mogła liczyć na urlop.
-Najlepiej będzie późnym wieczorem, żeby nikt was nie widział!- dodał Julian.
Elka pobiegła na górę, wyjęła walizkę i otworzyła szafę. Wyjęła swój strój plażowy. Jak dawno nie była nad morzem! Szkoda tylko, że jej wyjazd był bardziej w charakterze „ucieczki” niż wakacji.

Wieczorem wszystko było spakowane. Zamówiła taksówkę i pożegnała się z rodzicami.
http://kamiooola.w.interia.pl/taxi.jpg

-Baw się dobrze! I ty też Anielciu! No daj babci buzi ( :* ) Ela dzwoń czy wszystko w porządku!
-Dobrze mamo, pa! Muszę się spieszyć na pociąg!

Minęło kilka godzin. Sygnał oznajmiający przyjazd pociągu na miejsce wyrwał dziewczynę ze snu. Wzięła bagaże i wysiadła na stacji kolejowej w miasteczku SimBeach. Do domu było jeszcze daleko, więc dojechała do niego taksówką. Mieścił się on z dala od centrum SimBeach, blisko dzikiej plaży. Było to miejsce prawie niezaludnione, ale na wypoczynek idealne.
Ela była tak zmęczona, że gdy tylko położyła Anielkę spać, sama rzuciła się w ubraniu na łóżko.
http://kamiooola.w.interia.pl/nalozku.jpg

Obudziła się wcześnie rano. Anielka jeszcze spała, więc postanowiła wybrać się na krótki spacer. Przebiegła lasem 30 m, jakie dzieliły domek od morza. Czuła się wspaniale.
http://kamiooola.w.interia.pl/las.jpg

Kiedy przechadzała się po plaży podszedł do niej jakiś mężczyzna.
-Cześć! Nie myślałem, że kogoś spotkam tak wcześnie rano. Jestem Fred. Uśmiechnął się i podał jej rękę. Wyglądał na niewiele starszego od niej. swoimi zielonymi oczami spojrzał na nią w taki sposób, że zrobiło jej się gorąco, chociaż poranek był chłodny. Tak bez ściemy...spodobał jej się :D
http://kamiooola.w.interia.pl/fred.jpg

-A ja jestem Elka- odpowiedziała rumieniąc się.
-Może przejdziemy się razem?
-czemu nie...- nie mogła mu odmówić... :D


Komentować proszę ;P

Leene
19.01.2005, 19:37
Odcinek miał się ukazać pod koniec tygodnia, ale mam takie dobre serce, że zrobiłam go wcześniej, specjalnie dla was :P

odcinek 6

Ela i Fred usiedli na kamieniach i wciągnęli się w długą rozmowę...
-Mieszkasz tu?
-Tak, pracuję w firmie budowlanej, a Ty?
-Nie, w Miłowie. Wiesz, gdzie to jest, prawda?
-Jasne- zaśmiał się Fred- Moja siostra tam studiuje.
http://kamiooola.w.interia.pl/skaly.jpg

Rozmawiali na różne tematy, wymieniali swoje poglądy w różnych dziedzinach, co chwile przerywał to głośny i radosny śmiech.
-Ładnie się uśmiechasz- powiedział mężczyzna. Ich spojrzenia spotkały się. Na twarzy Eli pojawił się rumieniec.
-Dziękuję- spojrzała na zegarek- O nie! Miałam wyjść tylko na 15 minut, a minęło już półtorej godziny! Muszę lecieć!
-Szkoda, miło się rozmawiało..ee...może się zobaczymy wieczorem?
-Dobrze, przyjdę tu o dwudziestej- Elka cieszyła się, że ponownie zobaczy Freda.
-Będę czekał...
Pobiegła co sił w nogach, przypominając sobie, że zostawiła Anielkę samą. Wpadła do domku potykając się o próg. Na szczęście dziewczynka siedziała spokojnie w łóżeczku, nie przejmując się nieobecnością Eli.
http://kamiooola.w.interia.pl/kojec.jpg

Cały dzień spędziły beztrosko. Było ciepło i słonecznie. Lekki wiaterek przyjemnie muskał twarz. To właśnie dziś po raz pierwszy Anielka powiedziała do Eli „Mama”.
http://kamiooola.w.interia.pl/nozki.jpg

Wieczorem, po ułożeniu Anielki do snu, Ela wybrała się na spotkanie z Fredem. Nie chciała na razie mówić mu o dziecku. Na pewno pomyślałby sobie, że ma rodzinę, ma chłopaka lub męża i zniechęciłby się do kolejnych spotkań.
Kiedy dotarła na umówione miejsce, już na nią czekał.
-Hej! Miło Cię znowu widzieć!- Był jak zwykle uśmiechnięty.
Znów prowadzili ciekawą rozmowę...tym razem nieco śmielszą, bo zakończyła się na paru komplementach skierowanych dla Eli.
W końcu nie wytrzymali...coś ich do siebie przyciągało. Zbliżyli się. Fred objął dziewczynę w talii. Przysuną się do niej.
-Wiem, że się znamy zaledwie jeden dzień...Podobasz mi się...- szepnął jej do ucha.
Mocniej ją przytulił. Dotknął ustami jej warg. Zamknęła oczy. Stali tak w blasku księżyca czule się całując.
http://kamiooola.w.interia.pl/ciumkanie.jpg

W głowie Eli przewinęło się tysiące myśli. Czy powinna tak postępować? Znała tego człowieka dopiero od dzisiaj. Jednak odsunęła je od siebie.
-Jestem młoda! Chce brać z życia to co najlepsze! Poza tym, nigdy nie spotkałam takiego mężczyzny!- pomyślała, po czym całkowicie zapomniała o całym świecie, skupiając się jedynie tym, co w tej chwili łączyło ją i Freda.

Niestety to spotkanie jak i każde inne musiało się kiedyś skończyć. Zaproponował, że odprowadzi ją. Jednak w pewniej chwili zadzwonił telefon komórkowy Freda. Odebrał, a Ela oddaliła się, aby mógł spokojnie porozmawiać. Nagle usłyszała krzyk. Najwyraźniej kłócił się z kimś. Po chwili podszedł do niej z wyrazem przygnębienia i smutku na twarzy.
http://kamiooola.w.interia.pl/biedny.jpg

Odezwał się z trudem:
-Muszę wyjechać...dowiedziałem się, że...moja siostra...została zamordowana...- przez chwilę stał nieruchomo, jak gdyby zastanawiał się czy to nie tylko zły sen.
W pewnej chwili Ela przypomniała sobie, że jego siostra mieszka w Miłowie.
-Bardzo mi przykro Fred, wiem, że to dla ciebie coś strasznego...ale...czy mógłbyś mi powiedzieć jak nazywała się twoja siostra?
-Amanda Pietrucha...- odpowiedział patrząc się przed siebie...

Leene
23.01.2005, 17:14
odcinek 7

-Amanda to Twoja siostra?! Niemożliwe!- Ela była wyraźnie zdziwiona.
-Tak, ale nie mam czasu i ochoty ciągnąć dalej tego tematu- smutek Freda nieoczekiwanie przerodził się w złość.
-Ale...nie denerwuj się! Skoro jesteś...byłeś...jej bratem to jest coś, co powinieneś wiedzieć!- pociągnęła go za rękę kierując się w stronę lasu- Chodźmy do mojego domku, muszę ci coś pokazać!
-Przykro mi, jutro pogrzeb, mam mało czasu, zbyt późno mnie powiadomili...
-To bardzo ważne!!!- krzyknęła.
Ustąpił. Przeszli przez las i weszli do domku. Wskazała mu ręką kojec. Podszedł bliżej.
-Rany! To Aniela! Ty...ty...ty złodziejko! Ukradłaś mojej siostrze dziecko! Przyznaj się, że w morderstwie też maczałaś palce!
http://kamiooola.w.interia.pl/zlodiej.jpg

-Nie...to nie tak- oskarżenia Freda nieźle ją rozbawiły- usiądź proszę opowiem ci wszystko po kolei...nie zajmie to dużo czasu.
Mężczyzna usiadł na kanapie czekając na wyjaśnienia.
Zaczęła opowiadać od początku...odkąd Anielka znalazła się u jej rodziców, kończąc na wyjeździe do SimBeach. Postanowiła również powiedzieć mu o kradzieży drogocennej rzeźby z domy Amandy, lepiej od razu wszystko wyjaśnić. Ku jej zdziwieniu, Fred, zamiast unieść się gniewem, powiedział:
-Lepiej żebyś stąd nie wyjeżdżała, tu będziecie bezpieczne. Skoro ten twój były chłopak jest taki nieobliczalny...- te słowa ją uspokoiły...myślała, że po tym co mu powiedziała będzie chciał o niej zapomnieć...najwyraźniej był wdzięczny, że przyznała się do tego już na początku ich znajomości.
Pożegnała się z Fredem...
http://kamiooola.w.interia.pl/papa.jpg

-Uważaj na siebie...jak wrócę...to...to będziemy razem, prawda?- szepnął jej do ucha.
-Prawda- odpowiedziała uśmiechając się.

Rano w Miłowie do drzwi zapukał Marek. Otworzył Julian.
-Cześć dziadziu! Zawołaj no tu Elkę.
-Jak ty się odnosisz smarkaczu?! Nie jestem twoim dziadziem!- Julian był czerwony ze złości na sam widok Marka.
http://kamiooola.w.interia.pl/wrrr.jpg

-Dziadziu nie wykrzywiaj michy...wołasz no Elcie, czy sam mam po nią iść?
-Zrobisz choćby jeden krok w stronę domu, a sam na stałe wykrzywię ci michę!
-Startujesz dziadziu? Może solóweczka?- Marek zaczynał się wściekać.
-Jak najbardziej!- mimo swoich 65 lat, Julian miał nadal dużo siły. Wymierzył cios w twarz chłopaka.
http://kamiooola.w.interia.pl/cios.jpg

-Uważaj sobie szczeniaku! w twoim wieku siedziałem w pace za pobicie ze skutkiem...ekhm...prawie śmiertelnym!- Julian był dumny jak paw widząc cieknącą krew na twarzy Marka.
-Staruchu! Złamałeś mi nos!
-Spieprzaj stąd, bo Ci jeszcze do tego oczy wydłubię i cię mamusia w domku nie pozna- uśmiechną się szyderczo starszy pan.
Marek uciekł nie mówiąc już nic, a Julian śmiał się z niego w niebogłosy.
http://kamiooola.w.interia.pl/smiech.jpg

-Buahahahahahaha....jaki tchórz!! Uwierzył w te bajeczkę o pierdlu!- był z siebie zadowolony jak nigdy...

Tymczasem w SimBeach Ela podziwiała swoją nową fryzurę.
http://kamiooola.w.interia.pl/lustro.jpg

-Mmm...tak lepiej. Wkurzał mnie już ten blondzik.- Przerwał jej dzwonek telefonu. Dzwoniła Weronika. Opowiedziała o przyjściu Marka.
-Co?? Tata go pobił?! – roześmiała się
http://kamiooola.w.interia.pl/pobil.jpg

-Nie mamo naprawdę nie wiem co mógł ode mnie chcieć- mówiła do słuchawki- Ale nie martw się zajmę się tym!- rozłączyła się mimo protestów matki.
-Znów się pajac miesza w moje życie! Teraz nachodzi rodziców...ciekawe co chce ode mnie? Ale nieeee....nie daruję mu tego...- pomyślała z satysfakcją.
W pewnej chwili na jej twarzy pojawił się usmiech.
http://kamiooola.w.interia.pl/pomysl.jpg

Do głowy przyszedł jej pewien pomysł...


Komentować proszę! :mu: Bo jak nie to się poważnie zastanowię nad daniem kolejnego odcinka :mu: