Raija
13.03.2005, 17:01
http://img77.exs.cx/img77/2622/plakat0am.jpg
Tytuł mojego nowego FS jest w języku francuskim. Od razu informuję was, że to tylko tytuł i język nie ma żadnego wpływu na opowiadanie. Miałam problem bo poprzedni tytuł został już wcześniej wykorzystany. Interdit amour oznacza
"Zakazana miłość" a czcionka, która była wykorzystywana w plakacie nie akceptowała liter "ł", "ś" itd. Podziękowania dla sk8erboy'a za przekazanie informacji o doskonałym programie dzięki, któremu postanowiłam zrobić plakat reklamujacy FS. Zapraszam do czytania.
http://img77.exs.cx/img77/8430/odc16ac.jpg
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
http://img83.exs.cx/img83/6706/1019ww.jpg
Zza niedomkniętych drzwi salonu państwa McRilley słychać było trzy głosy
próbujące nawzajem przekrzyczeć się. Ognistorudy kot perski i długowłosy pies
rasy Chihuahua* wpatrywały się z zainteresowaniem w drewniane drzwi.
Nie próbowały dostać się do pomieszczenia tak jakby bały się, że przekroczenie
jego progu oznacza natychmiastową śmierć.
Pokojówka przecierająca kurz osiadły na drewnianej komodzie przysłuchiwała się
tej intrygującej wymianie zdań. Zza rogu korytarza wybiegła zdenerwowana
młoda kobieta trzymająca w prawej ręce butelkę z mlekiem.
Skierowała się ku drzwiom salonu równocześnie odpędzając od nich dwa
siedzące tam wcześniej stworzenia.
http://img83.exs.cx/img83/2623/1023bk.jpg
- Na Twoim miejscu bym tam nie wchodziła.- Odrzekła pokojówka odwracając
się do koleżanki.- Coś mi się wydaje, że właśnie w tym momencie jakaś szklana
figurka z kolekcji pani MCRilley rozbiła się o ścianę…to tylko przeczucie, bo w
takim chałasie ledwo, co słyszę siebie.
- Oh, no muszę tam wejść- odrzekła kobieta z butelką kładąc wolną rękę na
klamce. Jak dalej będą tak krzyczeć to mały Johny prędzej odśpiewa hymn
Ameryki niż zaśnie.
- Jak chcesz.
http://img83.exs.cx/img83/9691/1039zq.jpg
Kimberly pchnęła drzwi i stanęła w progu. Utkwiła wzrok w mężczyźnie niezwykle
przystojnym, który właśnie kłócił się z rodzicami o swoje plany ślubne. Nie trudno
było jej się domyślić. Ich krzyki były na tyle głośne, że kobieta nie zdziwiłaby się
gdyby jutro w gazecie ukazał się barwny artykuł opisujący relacje między
członkami tej rodziny. Bowiem przez korytarzowe okna, które ze względu na
upał, jaki panował latem w Seattle musiały być otwarte na oścież, słychać było
każdy strzęp tej rozmowy, a to oznaczało, że przed domem pod parapetem
chowa się jakiś uparty odporny na wysoką temperaturę dziennikarz zapisujący
każde słowo w swoim nieodłącznym notatniku. Niełatwo było ukrywać
sprawy tej rodziny przed społeczeństwem, gdy jej głowa rodziny była wybitnym
politykiem a najstarszy syn przyszłym mężem sławnej modelki.
Kimberly stała przez chwilę wpatrując się maślanym spojrzeniem w Davida, po
czym przypomniała sobie w jakim celu tutaj przyszła.
- Ekhm.- Chrząknęła nieznacznie jednak to wcale nie zwróciło uwagi
awanturników. Zastanawiała się jakby im powiedzieć, ze właśnie przeszkadzają
jej w uśpieniu najmłodszego przedstawiciela ich rodziny. I gdy pogrążona była w
wybieraniu pomiędzy krzkiem a trzaśnięciem drzwiami pani McRilley zauważyła ją.
Bez jej udziału kłótnia nie miała najmniejszego sensu, więc parę sekund później
wpatrywały się w nią trzy pary niebieskich oczu.
http://img83.exs.cx/img83/9844/1049lg.jpg
- Stało się coś Kimberly?- Zapytał pan MCRilley, ciemnowłosy podstarzały już
trochę mężczyzna
Zupełnie nie podobny do swojego, blondwłosego syna, który na widok Kimberly
uśmiechnął się lekko w nadziei, że dziewczyna odwzajemni uśmiech. Nie zrobiła
jednak tego w obawie przed kolejną awanturą Davida z rodzicami, którzy nie
chcieli widzieć Davida z żadną inną kobietą poza jego przyszłą żoną Mellissą.
Nie, nie. David wcale nie miał romansu z Kimberly. Po prostu uważał dziewczynę
za dobrą koleżankę, z którą spędzał dużo czasu mając przy tym oko na swojego
synka Johny’ego. W życiu mu do głowy nie przyszło, że Kimberly może z
większym zaangażowaniem podejść do tej sprawy. Ale wróćmy do rozmowy.
- Przepraszam, że musiałam przeszkodzić w…emm…no, że musiałam państwu
przeszkodzić, ale przez te donośne głosy Johny nie może zasnąć.
- Mówiłam wam, że porozmawiamy, gdy Kimberly pójdzie z chłopcem na
spacer, ale wy musieliście robić swoje.- Odezwał się David i popatrzył
dezaprobującym spojrzeniem na rodziców.
- Tak w zasadzie to już omówiliśmy całą sprawę.- Dopowiedział pan McRilley
zwracając się do syna.- Victoria chce jak najszybciej wziąć ślub z Tobą i my
trzymamy się jej wersji. Nie pomyśleliśmy, ze zechcecie zrobić
nam „niespodziankę” przed ślubem. Czekaliśmy już ponad półtora roku na
wesele i dłużej nie mamy zamiaru zwlekać. Dzisiaj…
- To ja już pójdę do malca.- Powiedziała po cichu Kimberly czując się trochę
głupio po przerwaniu zdania panu McRilley’owi. Ze spuszczoną głową wyszła z
pokoju.
http://img83.exs.cx/img83/1246/1051gw.jpg
Starała się przejść niezauważona obok kobiety myjącej teraz podłogę w
holu, ale Jenifer nie wiadomo, w jaki sposób widziała wszystko nawet, gdy była
odwrócona tyłem.
- Kim!- Zawołała za koleżanką.- Coś Ty taka zmarkotniała?
Podeszła do Kimberly, która chcąc nie chcąc musiała się zatrzymać bo przed
Jenifer jak i zarówno przed rozmową z nią nie dało się uciec.
http://img83.exs.cx/img83/4735/rozmowa3sf.jpg
- Dostałaś porcelanowym słoniem czy jak?- Zapytała Jenifer i położyła ścierkę
do podłogi na okrągłym stoliku.
- Nie…nic się nie stało.- Odpowiedziała Kimberly i ruszyła po schodach
niezadowolona, bo wiedziała, że przyjaciółka zaraz zapowie jej rozmowę.
- Kiepska aktorka z Ciebie kochana- Pokojówka zaśmiała się i powrotem wzięła
do ręki ścierkę.- Porozmawiamy sobie później.
- Czy Ty mogłabyś, chociaż raz oszczędzić mi tej półgodzinnej męki?
- Nie tym razem.
- To naprawdę nic ważnego…- Kimberly próbowała się uśmiechnąć, ale
doskonale wiedziała, że jej niby uśmiech bardziej przypomina minę dziecka, które
zaraz miałoby się rozpłakać, bo Święty Mikołaj zamiast laki Barbie przyniósł jej
tylko zestaw kredek , na dodatek wyjątkowo łamliwych.
- Wbiłaś sobie drzazgę, ze masz taka minę? Ta rozmowa będzie dla Ciebie
karą za to, że porozlewałaś to mleko z butelki po całej podłodze przez co ja
znów muszę nadwerężać ręce.
Kimberly potrząsnęła butelką i czując, że jest ona pusta poszła do kuchni chcąc
napełnić ją nową porcją mleka. Bo nie dość, że Johny nie może zasnąć to znając
jej szczęście pójdzie na górę i okaże się, że ma on ochotę na małe co nieco.
http://img83.exs.cx/img83/5977/1063ja.jpg
Jakże wielce się przestraszyła, gdy wchodząc do kuchni zobaczyła Davida
siedzącego na stołku popijającego colę. Pisnęła i wypuściła z ręki butelkę.
http://img83.exs.cx/img83/1438/1071mf.jpg
- Coś Ty taka strachliwa?- Zapytał David podchodząc do Kimberly i schylając się
chcąc podać jej butelkę. Kobietę przeszedł lekki dreszcz pod wpływem dotyku
mężczyzny.- Jeszcze nigdy nie widziałem Cię takiej rozkojarzonej jak dziś. Johny
nie dawał Ci spać w nocy?
http://img83.exs.cx/img83/6113/lodowa1kj.jpg
- Nie, nic z tych rzeczy.- Kimberly ochłonewłszy trochę podeszła do lodówki i z
kartonu z konkursem „Wypij i wygraj”, (którego nagrodą, jak już nasza bohaterka
zdążyła przeczytać był dwutygodniowy wyjazd na Karaiby) nalała do butelki
mleka.- To takie grzeczne dziecko. Po prostu mam od czasu do czasu takie dni.
Wieczorem kolacja. Ja bym już się dawno wykończyła gdybym pięć razy w
tygodniu musiała przez dwie godziny siedzieć przy stole w otoczeniu tych
wszystkich dziennikarzy i reporterów, ale Ty chyba lubisz takie życie. Na
szczęście moja rola ogranicza się tylko do podawania posiłków.
http://img83.exs.cx/img83/3011/1092pb.jpg
- I tu się mylisz.- Odpowiedział David uśmiechając się. – Czasami mam ochotę
uciec gdzieś gdzie nikt by mnie nie znalazł, ale to nie możliwe, bo jedynym
miejscem gdzie nikt mnie nie zna jest chyba Antarktyda a ja jakoś nie mam
ochoty siedzieć nad morzem, w którym nawet nie da się wykąpać i czekać aż
jakaś z ryb będzie łaskawa złapać haczyk.
- Ja już pójdę- Kimberly zamknęła lodówkę i podeszła do Davida.- Muszę
jeszcze położyć spać Johny’ego na jakąś godzinę, nakarmić go, wykąpać no i
wziąść na spacer. Do wieczora.
- Wiesz, co Kimberly? Pojdę z wami na ten spacer. Pobędę trochę z małym i
przy okazji porozmawiamy spokojnie. Chyba nie będę Ci przeszkadzał?
http://img83.exs.cx/img83/4697/1104kk.jpg
- Nie.- Powiedziała Kimberly starając się nadać temu jednemu słowu obojętny
ton, lecz w głębi duszy jej serce skakało z radości. Cieszyła się na myśl o tym
spacerze, był to w końcu jeden z ostatnich dni, w których David może wyjść sobie
z opiekunką dziecka na przechadzkę nie przejmując się tym, ze wróciwszy do
domu powita go żona z wałkiem w ręce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*mam zamiłowanie do tej rasy. Sama mam chihuahue i ponieważ bardzo go
kocham będzie miał on swoję rolę w tym FS. I nie będzie się ona kończyć na
siedzeniu pod drzwiami :P
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to koniec pierwszego odcinka. Jest więcej tekstu niż w "Córce szatana". To
moim zdaniem plus. Dużo pracowałam aby dzisiaj to opublikować. Mam nadzieję,
że docenicie to. Następny odcinek w sobotę. Miłego czytania.
Tytuł mojego nowego FS jest w języku francuskim. Od razu informuję was, że to tylko tytuł i język nie ma żadnego wpływu na opowiadanie. Miałam problem bo poprzedni tytuł został już wcześniej wykorzystany. Interdit amour oznacza
"Zakazana miłość" a czcionka, która była wykorzystywana w plakacie nie akceptowała liter "ł", "ś" itd. Podziękowania dla sk8erboy'a za przekazanie informacji o doskonałym programie dzięki, któremu postanowiłam zrobić plakat reklamujacy FS. Zapraszam do czytania.
http://img77.exs.cx/img77/8430/odc16ac.jpg
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
http://img83.exs.cx/img83/6706/1019ww.jpg
Zza niedomkniętych drzwi salonu państwa McRilley słychać było trzy głosy
próbujące nawzajem przekrzyczeć się. Ognistorudy kot perski i długowłosy pies
rasy Chihuahua* wpatrywały się z zainteresowaniem w drewniane drzwi.
Nie próbowały dostać się do pomieszczenia tak jakby bały się, że przekroczenie
jego progu oznacza natychmiastową śmierć.
Pokojówka przecierająca kurz osiadły na drewnianej komodzie przysłuchiwała się
tej intrygującej wymianie zdań. Zza rogu korytarza wybiegła zdenerwowana
młoda kobieta trzymająca w prawej ręce butelkę z mlekiem.
Skierowała się ku drzwiom salonu równocześnie odpędzając od nich dwa
siedzące tam wcześniej stworzenia.
http://img83.exs.cx/img83/2623/1023bk.jpg
- Na Twoim miejscu bym tam nie wchodziła.- Odrzekła pokojówka odwracając
się do koleżanki.- Coś mi się wydaje, że właśnie w tym momencie jakaś szklana
figurka z kolekcji pani MCRilley rozbiła się o ścianę…to tylko przeczucie, bo w
takim chałasie ledwo, co słyszę siebie.
- Oh, no muszę tam wejść- odrzekła kobieta z butelką kładąc wolną rękę na
klamce. Jak dalej będą tak krzyczeć to mały Johny prędzej odśpiewa hymn
Ameryki niż zaśnie.
- Jak chcesz.
http://img83.exs.cx/img83/9691/1039zq.jpg
Kimberly pchnęła drzwi i stanęła w progu. Utkwiła wzrok w mężczyźnie niezwykle
przystojnym, który właśnie kłócił się z rodzicami o swoje plany ślubne. Nie trudno
było jej się domyślić. Ich krzyki były na tyle głośne, że kobieta nie zdziwiłaby się
gdyby jutro w gazecie ukazał się barwny artykuł opisujący relacje między
członkami tej rodziny. Bowiem przez korytarzowe okna, które ze względu na
upał, jaki panował latem w Seattle musiały być otwarte na oścież, słychać było
każdy strzęp tej rozmowy, a to oznaczało, że przed domem pod parapetem
chowa się jakiś uparty odporny na wysoką temperaturę dziennikarz zapisujący
każde słowo w swoim nieodłącznym notatniku. Niełatwo było ukrywać
sprawy tej rodziny przed społeczeństwem, gdy jej głowa rodziny była wybitnym
politykiem a najstarszy syn przyszłym mężem sławnej modelki.
Kimberly stała przez chwilę wpatrując się maślanym spojrzeniem w Davida, po
czym przypomniała sobie w jakim celu tutaj przyszła.
- Ekhm.- Chrząknęła nieznacznie jednak to wcale nie zwróciło uwagi
awanturników. Zastanawiała się jakby im powiedzieć, ze właśnie przeszkadzają
jej w uśpieniu najmłodszego przedstawiciela ich rodziny. I gdy pogrążona była w
wybieraniu pomiędzy krzkiem a trzaśnięciem drzwiami pani McRilley zauważyła ją.
Bez jej udziału kłótnia nie miała najmniejszego sensu, więc parę sekund później
wpatrywały się w nią trzy pary niebieskich oczu.
http://img83.exs.cx/img83/9844/1049lg.jpg
- Stało się coś Kimberly?- Zapytał pan MCRilley, ciemnowłosy podstarzały już
trochę mężczyzna
Zupełnie nie podobny do swojego, blondwłosego syna, który na widok Kimberly
uśmiechnął się lekko w nadziei, że dziewczyna odwzajemni uśmiech. Nie zrobiła
jednak tego w obawie przed kolejną awanturą Davida z rodzicami, którzy nie
chcieli widzieć Davida z żadną inną kobietą poza jego przyszłą żoną Mellissą.
Nie, nie. David wcale nie miał romansu z Kimberly. Po prostu uważał dziewczynę
za dobrą koleżankę, z którą spędzał dużo czasu mając przy tym oko na swojego
synka Johny’ego. W życiu mu do głowy nie przyszło, że Kimberly może z
większym zaangażowaniem podejść do tej sprawy. Ale wróćmy do rozmowy.
- Przepraszam, że musiałam przeszkodzić w…emm…no, że musiałam państwu
przeszkodzić, ale przez te donośne głosy Johny nie może zasnąć.
- Mówiłam wam, że porozmawiamy, gdy Kimberly pójdzie z chłopcem na
spacer, ale wy musieliście robić swoje.- Odezwał się David i popatrzył
dezaprobującym spojrzeniem na rodziców.
- Tak w zasadzie to już omówiliśmy całą sprawę.- Dopowiedział pan McRilley
zwracając się do syna.- Victoria chce jak najszybciej wziąć ślub z Tobą i my
trzymamy się jej wersji. Nie pomyśleliśmy, ze zechcecie zrobić
nam „niespodziankę” przed ślubem. Czekaliśmy już ponad półtora roku na
wesele i dłużej nie mamy zamiaru zwlekać. Dzisiaj…
- To ja już pójdę do malca.- Powiedziała po cichu Kimberly czując się trochę
głupio po przerwaniu zdania panu McRilley’owi. Ze spuszczoną głową wyszła z
pokoju.
http://img83.exs.cx/img83/1246/1051gw.jpg
Starała się przejść niezauważona obok kobiety myjącej teraz podłogę w
holu, ale Jenifer nie wiadomo, w jaki sposób widziała wszystko nawet, gdy była
odwrócona tyłem.
- Kim!- Zawołała za koleżanką.- Coś Ty taka zmarkotniała?
Podeszła do Kimberly, która chcąc nie chcąc musiała się zatrzymać bo przed
Jenifer jak i zarówno przed rozmową z nią nie dało się uciec.
http://img83.exs.cx/img83/4735/rozmowa3sf.jpg
- Dostałaś porcelanowym słoniem czy jak?- Zapytała Jenifer i położyła ścierkę
do podłogi na okrągłym stoliku.
- Nie…nic się nie stało.- Odpowiedziała Kimberly i ruszyła po schodach
niezadowolona, bo wiedziała, że przyjaciółka zaraz zapowie jej rozmowę.
- Kiepska aktorka z Ciebie kochana- Pokojówka zaśmiała się i powrotem wzięła
do ręki ścierkę.- Porozmawiamy sobie później.
- Czy Ty mogłabyś, chociaż raz oszczędzić mi tej półgodzinnej męki?
- Nie tym razem.
- To naprawdę nic ważnego…- Kimberly próbowała się uśmiechnąć, ale
doskonale wiedziała, że jej niby uśmiech bardziej przypomina minę dziecka, które
zaraz miałoby się rozpłakać, bo Święty Mikołaj zamiast laki Barbie przyniósł jej
tylko zestaw kredek , na dodatek wyjątkowo łamliwych.
- Wbiłaś sobie drzazgę, ze masz taka minę? Ta rozmowa będzie dla Ciebie
karą za to, że porozlewałaś to mleko z butelki po całej podłodze przez co ja
znów muszę nadwerężać ręce.
Kimberly potrząsnęła butelką i czując, że jest ona pusta poszła do kuchni chcąc
napełnić ją nową porcją mleka. Bo nie dość, że Johny nie może zasnąć to znając
jej szczęście pójdzie na górę i okaże się, że ma on ochotę na małe co nieco.
http://img83.exs.cx/img83/5977/1063ja.jpg
Jakże wielce się przestraszyła, gdy wchodząc do kuchni zobaczyła Davida
siedzącego na stołku popijającego colę. Pisnęła i wypuściła z ręki butelkę.
http://img83.exs.cx/img83/1438/1071mf.jpg
- Coś Ty taka strachliwa?- Zapytał David podchodząc do Kimberly i schylając się
chcąc podać jej butelkę. Kobietę przeszedł lekki dreszcz pod wpływem dotyku
mężczyzny.- Jeszcze nigdy nie widziałem Cię takiej rozkojarzonej jak dziś. Johny
nie dawał Ci spać w nocy?
http://img83.exs.cx/img83/6113/lodowa1kj.jpg
- Nie, nic z tych rzeczy.- Kimberly ochłonewłszy trochę podeszła do lodówki i z
kartonu z konkursem „Wypij i wygraj”, (którego nagrodą, jak już nasza bohaterka
zdążyła przeczytać był dwutygodniowy wyjazd na Karaiby) nalała do butelki
mleka.- To takie grzeczne dziecko. Po prostu mam od czasu do czasu takie dni.
Wieczorem kolacja. Ja bym już się dawno wykończyła gdybym pięć razy w
tygodniu musiała przez dwie godziny siedzieć przy stole w otoczeniu tych
wszystkich dziennikarzy i reporterów, ale Ty chyba lubisz takie życie. Na
szczęście moja rola ogranicza się tylko do podawania posiłków.
http://img83.exs.cx/img83/3011/1092pb.jpg
- I tu się mylisz.- Odpowiedział David uśmiechając się. – Czasami mam ochotę
uciec gdzieś gdzie nikt by mnie nie znalazł, ale to nie możliwe, bo jedynym
miejscem gdzie nikt mnie nie zna jest chyba Antarktyda a ja jakoś nie mam
ochoty siedzieć nad morzem, w którym nawet nie da się wykąpać i czekać aż
jakaś z ryb będzie łaskawa złapać haczyk.
- Ja już pójdę- Kimberly zamknęła lodówkę i podeszła do Davida.- Muszę
jeszcze położyć spać Johny’ego na jakąś godzinę, nakarmić go, wykąpać no i
wziąść na spacer. Do wieczora.
- Wiesz, co Kimberly? Pojdę z wami na ten spacer. Pobędę trochę z małym i
przy okazji porozmawiamy spokojnie. Chyba nie będę Ci przeszkadzał?
http://img83.exs.cx/img83/4697/1104kk.jpg
- Nie.- Powiedziała Kimberly starając się nadać temu jednemu słowu obojętny
ton, lecz w głębi duszy jej serce skakało z radości. Cieszyła się na myśl o tym
spacerze, był to w końcu jeden z ostatnich dni, w których David może wyjść sobie
z opiekunką dziecka na przechadzkę nie przejmując się tym, ze wróciwszy do
domu powita go żona z wałkiem w ręce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*mam zamiłowanie do tej rasy. Sama mam chihuahue i ponieważ bardzo go
kocham będzie miał on swoję rolę w tym FS. I nie będzie się ona kończyć na
siedzeniu pod drzwiami :P
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to koniec pierwszego odcinka. Jest więcej tekstu niż w "Córce szatana". To
moim zdaniem plus. Dużo pracowałam aby dzisiaj to opublikować. Mam nadzieję,
że docenicie to. Następny odcinek w sobotę. Miłego czytania.