***Silye***
23.04.2005, 14:15
Cofnijmy się do średniowiecza...
Rok pański 1365... Zamek Castello Ingrid....
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_af763996.jpg
Młoda dziewczyna z ciężkimi czarnymi lokami wdzięcznie weszła do salonu.
Wiedziała, że coś się stało- wywnioskowała to z podnieconego głosu wołającego Ojca.
Zżerała ją niepewność. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce po śmierci Matki. Ze zdenerwowania spociły jej się ręce,
pośpiesznie wytarła je w długą czerwoną suknię.
-Wołałeś mnie Ojcze?- zapytała się dostojnego mężczyzny o wiecznie młodych oczach.
-Tak. Wszystko ci powiem Iris, moje jedyne dziecko, ale najpierw zagraj mi coś.- Mówiąc to wskazał na pianino.
Dziewczyna posłusznie zasiadła przy instrumencie. Była ciekawa co też się stało. Ojciec był cały spocony, trzęsły mu się nogi.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_4f7633eb.jpg
Uderzyła w klawisze, zabrzmiała piękna melodia: smutny średniowieczny chorał. Nie widziała już pokoju i Ojca. Przeniosła się w swój świat.
Z lubością słuchała muzyki wygrywanej przez jej palce.
- Dość!- krzyknął Ojciec, Iris zauważyła, że ma łzy w oczach.- musisz się czegoś dowiedzieć...
- Tatulku, nie płacz, nie martw się!- wykrzyknęła dziewczyna nie wiedząc jak śmiesznie w ustach 19-latki brzmi słowo "tatulku".
- Iris, wychodzisz za mąż.- Powiedział, po czym uniósł się z krzesła. Zostawił zdziwioną dziewczynę samą w pokoju.
"Wychodzę za mąż?"-myślała- o co mu chodzi?-po czym wybiegła za rodzicem.
- Ale tato, jak to? Ja go nawet nie znam!- krzyczała załamana Iris- nie możesz mi tego zrobić!
- Doskonale wiesz, że mogę! To rodzice decydują o losie dzieci!- Wykrzyczał szlachcic.
- Tato, ale przed chwilą płakałeś z tego powodu!
- Bo trudno jest oddać jedyne dziecko!
Zapłakana dziewczyna wybiegła z pokoju, wiedziała, że w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_4f76352c.jpg
Wieczorem w zamku zadzwonił gong wzywający na kolację. Iris poprawiła włosy po czym zeszła na dół. Ojciec miał dziś zaprosić
jej przyszłego męża, aby go poznała.
Na dole przy stole siedział już ojciec, a służba podawała jedzenie.
Nagle otworzyły się drzwi i wszedł jakiś mężczyzna. Na oko miał jakieś trzydzieści parę lat.
- Iris, poznaj Krissa, to twój przyszły mąż!- wypowiedział sztucznym głosem papa.
Iris pokłoniła się dwornie po czym zasiadła przy stole. Kriss stał przez chwilę niezdecydowany, po czym usiadł obok przyszłej
małżonki.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_8f766c32.jpg
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli opowiem ci o Krissie, córeczko- wesychnął Ojciec- Kriss jest wdowcem, z pierwszego małżeństwa ma syna.
Jest dosyć bogaty i chętnie wspomoże Castello Ingrid. Uważam go za znakomitą partię dla ciebie!
Mężczyzna obok przytaknął głową.
- Myślę, że skoro zostałem już przedstawiony mogę porozmawiać na osobności z moją narzeczoną?
-Oczywiście, ma pan na to moją pełną zgodę, może pan zabrać moją córkę do ogrodu, o tej porze jest tam pięknie.
- Nie dziękuję, wolę z nią porozmawiać w jakimś wolnym pokoju, jest dosyć zimno.
Zapłakana weszła do biblioteki. Zawsze w takich momentach czytała pamietnik mamy. Zaczęła szukać na półkach.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_8f7673b5.jpg
"Ale jak on mógł? Tak okropnie dobierać się do niej? Jak śmiał! Nie ma prawa... aż do ślubu."- myślała. Znalazła! Pamietnik Ingrid, tak to po mamie został nazwany
ten zamek. Zaczęła kartkować dziennik, najbardziej lubiła moment kiedy mama była w ciaży. Była taka szczęśliwa! "... czas radosnego oczekiwania..."
pisała. Iris znowu się zamyśliła. "Z Krissem nie będzie radosnego oczekiwania"- myślała- "jego dziecko będzie mi przysparzać bólu. Nie! Teraz jestem niesprawiedliwa. Dzieci nie zasłużyły sobie na moją nienawiść ze względu na Krissa. Ale postaram się, żeby mnie nie tknął". Zajęta rozmyślaniem Iris nie zauważyła jak Kriss wszedł do pokoju. Objął ją tak, że nie mogła nic zrobić i zaczął namiętnie całować ją w usta.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_cf7674eb.jpg
- Jesteś taka piękna- powiedział- mam na ciebie ochotę... Nie doczekam się nocy poślubnej!
- Masz rację, nie doczekasz się, bo ja za ciebię nie wyjdę!
Szlochając wybiegła z pokoju...
- Co za beksa! Ciągle tylko płacze. Przecież nie jestem taki zły!- zaczął się oglądać w lustrze- nos szlachetny, głębokie oczy... Żadna mi się nie oprze!
Po czym ruszył w stronę pokoju z barkiem, musiał jakoś uczcić szczęśliwe zaręczyny. Szczęśliwe- nie dla wszystkich!
Rok pański 1365... Zamek Castello Ingrid....
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_af763996.jpg
Młoda dziewczyna z ciężkimi czarnymi lokami wdzięcznie weszła do salonu.
Wiedziała, że coś się stało- wywnioskowała to z podnieconego głosu wołającego Ojca.
Zżerała ją niepewność. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce po śmierci Matki. Ze zdenerwowania spociły jej się ręce,
pośpiesznie wytarła je w długą czerwoną suknię.
-Wołałeś mnie Ojcze?- zapytała się dostojnego mężczyzny o wiecznie młodych oczach.
-Tak. Wszystko ci powiem Iris, moje jedyne dziecko, ale najpierw zagraj mi coś.- Mówiąc to wskazał na pianino.
Dziewczyna posłusznie zasiadła przy instrumencie. Była ciekawa co też się stało. Ojciec był cały spocony, trzęsły mu się nogi.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_4f7633eb.jpg
Uderzyła w klawisze, zabrzmiała piękna melodia: smutny średniowieczny chorał. Nie widziała już pokoju i Ojca. Przeniosła się w swój świat.
Z lubością słuchała muzyki wygrywanej przez jej palce.
- Dość!- krzyknął Ojciec, Iris zauważyła, że ma łzy w oczach.- musisz się czegoś dowiedzieć...
- Tatulku, nie płacz, nie martw się!- wykrzyknęła dziewczyna nie wiedząc jak śmiesznie w ustach 19-latki brzmi słowo "tatulku".
- Iris, wychodzisz za mąż.- Powiedział, po czym uniósł się z krzesła. Zostawił zdziwioną dziewczynę samą w pokoju.
"Wychodzę za mąż?"-myślała- o co mu chodzi?-po czym wybiegła za rodzicem.
- Ale tato, jak to? Ja go nawet nie znam!- krzyczała załamana Iris- nie możesz mi tego zrobić!
- Doskonale wiesz, że mogę! To rodzice decydują o losie dzieci!- Wykrzyczał szlachcic.
- Tato, ale przed chwilą płakałeś z tego powodu!
- Bo trudno jest oddać jedyne dziecko!
Zapłakana dziewczyna wybiegła z pokoju, wiedziała, że w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_4f76352c.jpg
Wieczorem w zamku zadzwonił gong wzywający na kolację. Iris poprawiła włosy po czym zeszła na dół. Ojciec miał dziś zaprosić
jej przyszłego męża, aby go poznała.
Na dole przy stole siedział już ojciec, a służba podawała jedzenie.
Nagle otworzyły się drzwi i wszedł jakiś mężczyzna. Na oko miał jakieś trzydzieści parę lat.
- Iris, poznaj Krissa, to twój przyszły mąż!- wypowiedział sztucznym głosem papa.
Iris pokłoniła się dwornie po czym zasiadła przy stole. Kriss stał przez chwilę niezdecydowany, po czym usiadł obok przyszłej
małżonki.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_8f766c32.jpg
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli opowiem ci o Krissie, córeczko- wesychnął Ojciec- Kriss jest wdowcem, z pierwszego małżeństwa ma syna.
Jest dosyć bogaty i chętnie wspomoże Castello Ingrid. Uważam go za znakomitą partię dla ciebie!
Mężczyzna obok przytaknął głową.
- Myślę, że skoro zostałem już przedstawiony mogę porozmawiać na osobności z moją narzeczoną?
-Oczywiście, ma pan na to moją pełną zgodę, może pan zabrać moją córkę do ogrodu, o tej porze jest tam pięknie.
- Nie dziękuję, wolę z nią porozmawiać w jakimś wolnym pokoju, jest dosyć zimno.
Zapłakana weszła do biblioteki. Zawsze w takich momentach czytała pamietnik mamy. Zaczęła szukać na półkach.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_8f7673b5.jpg
"Ale jak on mógł? Tak okropnie dobierać się do niej? Jak śmiał! Nie ma prawa... aż do ślubu."- myślała. Znalazła! Pamietnik Ingrid, tak to po mamie został nazwany
ten zamek. Zaczęła kartkować dziennik, najbardziej lubiła moment kiedy mama była w ciaży. Była taka szczęśliwa! "... czas radosnego oczekiwania..."
pisała. Iris znowu się zamyśliła. "Z Krissem nie będzie radosnego oczekiwania"- myślała- "jego dziecko będzie mi przysparzać bólu. Nie! Teraz jestem niesprawiedliwa. Dzieci nie zasłużyły sobie na moją nienawiść ze względu na Krissa. Ale postaram się, żeby mnie nie tknął". Zajęta rozmyślaniem Iris nie zauważyła jak Kriss wszedł do pokoju. Objął ją tak, że nie mogła nic zrobić i zaczął namiętnie całować ją w usta.
http://silye.w.interia.pl/snapshot_0f762bf0_cf7674eb.jpg
- Jesteś taka piękna- powiedział- mam na ciebie ochotę... Nie doczekam się nocy poślubnej!
- Masz rację, nie doczekasz się, bo ja za ciebię nie wyjdę!
Szlochając wybiegła z pokoju...
- Co za beksa! Ciągle tylko płacze. Przecież nie jestem taki zły!- zaczął się oglądać w lustrze- nos szlachetny, głębokie oczy... Żadna mi się nie oprze!
Po czym ruszył w stronę pokoju z barkiem, musiał jakoś uczcić szczęśliwe zaręczyny. Szczęśliwe- nie dla wszystkich!