PDA

Zobacz pełną wersję : Moje tak zwane "życie"


Aiza
02.08.2005, 09:06
Witajcie. Jest to moje pierwsze fotostory, więc nie oczekuję jakiś zaskakujących komplementów, aczkolwiek starałam się i mam nadzieję, że to docenicie :D

Odcinek I - Obawy



- No to co? Wpadniesz do mnie jutro, kotku? – zapytał Bartek.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/04.jpg
Jess zawahała się. Ostatnim razem, kiedy odwiedziła swojego chłopaka, wyczuła, iż pragnie on czegoś więcej niż tylko pocałunków.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/07.jpg

A ona, mimo siedemnastki na karku, nie czuła się jeszcze gotowa. Szczerze mówiąc, w ogóle wątpiła, czy kiedykolwiek TO zrobi. Spędzała długie godziny na rozmyślaniu „kiedy?”, „z kim?”, „a może po ślubie?”. Najbardziej odpowiadała jej ostatnia opcja, no ale jak to powiedzieć takiemu przystojniakowi, któremu dziewczyny wysyłają po tysiące miłosnych e-maili dziennie? Czasem się dziwiła, że on ją zauważył pośród tego tłumu wielbicielek.

Nie była na tyle ślepa, by pozwolić mu na zbliżenie „nie w tym momencie”, ale jednak nogi jej miękły jak tak wpatrywał się w nią pytająco tymi swoimi piwnymi oczętami. Mogła się w nie patrzeć jak w obrazek. Właściwie, i tak już tak robiła.
- No... okay. – powiedziała tonem pewniejszym od myśli.
- Świetnie. Zrobimy sobie mały maraton filmowy.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/06.jpg
Zbliżył się do niej i namiętnie, zdecydowanie pocałował. Potem oddalił się i odszedł charakterystycznym dla siebie krokiem, tym samym zostawiając Jess całą zarumienioną i zupełnie nie zdolną do normalnego funkcjonowania.

Dopiero po ładnych paru minutach „ocknęła się” i zauważyła, że zaczyna kropić. Za namową swojej intuicji spojrzała w lewo i dostrzegła Marcina. Na jej widok chłopak się uśmiechnął. Podszedł do niej i powiedział troskliwie:

- Co ty tu robisz w taką pogodę? Spójrz na niebo, zaraz będzie burza.
- Rzeczywiście. Chyba powinnam już pójść do domu. – odparła jeszcze półprzytomnie.

- Odprowadzę cię.

- Dzięki.

Marcin od zawsze czuł coś do Jess. No, a przynajmniej odkąd się poznali, co zdarzyło się w drugiej klasie gimnazjum. Oboje byli jeszcze trochę zagubieni i uwielbiali swoje towarzystwo. Mieli wspólne zainteresowania, marzenia, cele. Dziewczyna myślała, że się w nim zakochała i widziała, że on to chyba odwzajemnia. Czasem nawet miała wrażenie, iż ją podrywa, a ponieważ w wieku czternastu wtedy lat nikt nigdy jej nie podrywał, uważała, że to zachowanie, to właśnie „to”. Przeszli próby przyjaźni, której nic nie zniszczyło. Pocieszali się wzajemnie przyjacielskimi uściskami. A potem, kiedy Jess poznała Bartka w liceum, zupełnie zapomniała o kwitnącym od paru lat uczuciu. Nie żeby nie miała powodzenia, każdy prawie chłopak mówił, że ma świetną sylwetkę i w ogóle. Ale nie zauważała nikogo poza jednym.

Po jakimś czasie on zauważył ją i od razu przystąpił do działania. Randki, coraz śmielsze uściski, w końcu pocałunek, następnie FALA pocałunków... I tak jest do dzisiaj. Koleżanki nie wiedzą, co on w niej widzi. To znaczy, Jess nie jest brzydka, ale nie jest też dziewczyną o wyglądzie modelki. Ma ładnie zaokrąglone kształty tam gdzie trzeba, trochę pyzatą, ale słodką twarz, której nie da się nie lubić.

Marcin jako dobry przyjaciel, nie czuł się urażony. Nastolatka nie zapomniała o swoim kumplu. Tyle tylko, że teraz to był wyłącznie kumpel. A nie obiekt westchnień. Chłopak dał sobie spokój z podrywaniem, bo cieszył się szczęściem dziewczyny. Jednak na widok Bartka odczuwał rosnący z każdym dniem niepokój o Jess...
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/52.jpg
- Jeszcze raz dziękuję! Ale jak ty wrócisz do domu?

Jessica oddała kurtkę, pełniącą rolę parasolki.

- Nic mi nie będzie. Nie jestem z cukru!

Przytulił ją na pożegnanie.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/11.jpg

Posłał jej kolejny promienny uśmiech. Tym razem go odwzajemniła. W głębi serca pragnęła Marcina, ale, jak napisałam, w głębi, gdzieś na dnie. Nie dosłyszała tego głosu.

Gdy odchodziła, chłopak powiódł swoje, można nawet rzec, spragnione spojrzenie po jej ciele. Nie, nie był dziki, rozpalony, czy jak tam sobie chcecie. Po prostu dawno, bo cały miesiąc, nie podziwiał piękna Jess. Był na działce. Właśnie o tym rozmawiali, idąc do jej domu.


Następnego dnia, ponieważ było to słoneczne popołudnie, Jess postanowiła zrobić małą, ogródkową imprezkę...

Niestety, Ann była u taty, Kate prawdopodobnie kolejny dzień spędzała na basenie, a Bartek pojechał na jeden dzień do babci. Wiedziała, bo wysłał jej sms-a:

"Niestety kotku, będziemy musieli przenieść nasz maraton na jutro, bo dzisiaj jadę na do babci. Przesyłam namiętne całusy!!!"

„No tak – pomyślała Jess – Jak zwykle mam się cieszyć z całusów na odległość.” W końcu stwierdziła, że przecież może zaprosić samego Marcina! Będzie jak za dawnych lat, trochę się powyłupiają, pogadają, może coś doradzi w sprawie jej cnoty.

Chociaż nie. To w końcu chłopak. Na pewno jest ZA utratą dziewictwa.

Mimo tej ostatniej myśli, zadzwoniła do niego.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/15.jpg

- Tak, słucham?

- Cześć! Tu Jessica.

- O! – był trochę zaskoczony jej nagłym telefonem – Cześć!

- Yyy, słuchaj... chciałam dzisiaj zorganizować małą imprezę w moim ogródku, tyle że nikogo nie ma domu. To znaczy, prócz ciebie. Dlatego... pomyślałam sobie, że może byś do mnie przyszedł i byśmy zrobili party dla dwojga?

Ostatnie zdanie wypowiedziała baaardzo szybko, żeby mieć to z głowy. Nie myślcie sobie, że zapraszała go tylko z uprzejmości, nadal lubiła jego towarzystwo. Ale uznała, że to może wyglądać jak jakieś zaproszenie na randkę. I było jej trochę wstyd.

- Ekhm... wow! – nigdy nie przypuszczał, że będzie miał możliwość jeszcze kiedyś usiąść i pogadać z nią na osobności przez więcej niż dziesięć minut. A teraz będzie miał na to prawdopodobnie cały dzień! Jak nic nie zepsuje – Bardzo chętnie...

- Naprawdę? – dziewczyna odetchnęła z ulgą.

- Tak. Mam może coś przynieść?

- Nie. Wszystko jest!

- To do zobaczenia!

- Pa!
Marcin już zaczął wybierać strój.

W pewnym moencie przypomniał sobie, że nie wie, kiedy ma u niej być.




____________________________

Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Komentujcie!

Aiza
04.08.2005, 17:01
Mam nadzieję, że ten odcinek się wam spodoba. I wiecie co? Dokończę to fotostory, choćby nie wiem co!

Odcinek II - Zakazana Impreza

W tym samym czasie Jess odeszła od aparatu i ruszyła w stronę kuchni. Nagle stanęła jak wryta i z rozpaczą stwierdziła, iż nie powiedziała mu o której ma przyjść! Modliła się, żeby wyszedł od razu. Nie mieszkają tak blisko, więc powinna zdążyć zrobić kanapki.

Chłopak, trochę zdesperowany, powiedział sobie w duchu „Nie zadzwonię, bo byłoby to trochę głupie. Przebiorę się i wyjdę od razu. Jeżeli jeszcze nic nie przygotowała, to powinna zdążyć.”

Równo o 18:17 Jessica zobaczyła z okna kuchni Marcina. Jeszcze raz przejrzała się w lustrze, nawet nie wiedząc po co, i pobiegła podekscytowana do furtki. Przywitał ją jak zwykle ciepły uśmiech i miły uścisk. Musiała przyznać, że przepadała za tym „rytuałem” powitalnym.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/53.jpg

Marcin, czując coraz większe, ale sympatyczne napięcie w ciele, czule przytulił przyjaciółkę. Starał się nie dawać po sobie znać, iż jest tak szczęśliwy, jakim czuł się tak naprawdę w środku. To była po prostu BOMBA szczęścia!

Zaraz jednak od siebie odskoczyli, jakby się czegoś zlękli. Jess zaprosiła towarzysza do domu, gdzie zjedli po kanapce i ponownie wyszli, by popatrzeć w niebo i pogadać.


http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/09+.jpg

- Ależ piękne chmury, prawda? – rzekła Jess.
Marcin na chwilę zamilkł, zamyślił się i w końcu odpowiedział:

- - Nie. One są cudowne.


http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/10+.jpg

Nastolatka uśmiechnęła się do niego, jak zawsze, gdy mówił coś ładnego i zarazem śmiesznego.

- Wiesz, zmieniłeś się bardzo przez te trzy lata.

- Ty też – nigdy nie ukrywał podziwu, którym ją darzył – Wypiękniałaś, twoja figura i osobowość teraz jeszcze bardziej pociągają chłopaków.

Zarumieniła się.

- Dzięki. Aż mi głupio...

- E tam. Po prostu mówię to, co jest prawdą.

Parę minut się nie odzywali.

- A czy... - chciała zapytać, czy zakochał się w kimś - Jak czuje się twoja babcia?

- Nieźle... Chociaż mogłoby być lepiej.

- Na pewno ucieszyła się, że pojechałeś ją odwiedzić na działkę!

- Pewnie. Ale nie wiem, czy to jest odpowiednie lekarstwo.

Spojrzał na nią oczami prawie pełnymi łez. Jessica domyśliła się, że zadawanie następnych pytań byłoby okrutne. Wzięła go za rękę, tłumacząc, że wie co czuje. Wie, bo parę lat temu przeżywała to samo.

- Dziękuję. Tylko ty potrafisz mnie pocieszyć.

Odczekała parę minut i spytała:

- Czy poznałeś jakąś dziewczynę na działce?

- Nie – odparł ze śmiechem – A co tam u ciebie i Bartka?

Musiał się spytać, chociaż z uprzejmości. Aczkolwiek stanęła mu na moment jakaś kulka w gardle, jak wypowiedział jego imię.

- W porządku – nie mogła się zdobyć na to, by wyśpiewać wszystko o swoich obawach. Musiała jakoś zmienić temat – Idziesz potańczyć?


http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/12+.jpg

Obydwoje przyznali, rzecz jasna - w duchu, że czują się świetnie tańcząc ze sobą. Przerażeni, że ta chwila lada moment przeminie, ulotni się jak sen, dawali z siebie wszystko. Tym razem nie zwracali uwagi na swoje ruchy, bo wiedzieli, że to drugie zrozumie ich śmiałość.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/13+.jpg

Nagle z głośników dobiegł ich głos Simmer Sims, idolki nastolatków. Śpiewała właśnie „Severytime”. Zarówno Marcin jak i Jess po prostu kochali tę wolną piosenkę. Chłopak, trochę speszony, podszedł do przyjaciółki i na chwiejnych nogach spytał się:

- Jess, czy mogę z tobą zatańczyć?



Uważał, że to idiotyczne pytanie, ale...

No dobra. To BYŁO totalnie IDIOTYCZNE PYTANIE.



A na twarzy Jess widać było niezdecydowanie. Różne myśli kłębiły się jej w głowie. Co powiedziałby na to Bartek? Zerwałby z nią, czy zażądał seksu? O Boże! Czemu ona myślała tylko o jednym? Przecież TO, to nie jest jedyna rzecz na świecie! Ludzie mają o wiele większe zmartwienia!

W końcu dała się skusić, zresztą z wielką chęcią położyła swoje ręce na umięśnionych ramionach Marcina. Następnie delikatnie je splotła. W tym momencie poczuła dłonie kolegi na plecach. Przeszedł ją przyjemny dreszczyk.



Nie tak, jak wtedy, kiedy tańczyła z Bartkiem, a on ciągle spuszczał swoje ręce. Nie protestowała, bo myślała, że to dlatego, iż ją kocha. Teraz pomyślała, że on po prostu ją obmacywał! A ona, wesoła kretynka, mu na to pozwoliła!



Mimowolnie przytuliła się do Marcina całym ciałem, a on nic nie mówiąc, dalej kołysał się z nią w rytm muzyki. Nie istniało dla nich nic innego. Tylko oni. Oni i melodia w tle. Po kilkudziesięciu sekundach usłyszała cichy szept chłopaka:

- Bałem się tu przyjść.

- Czemu? – odpowiedziała równie cicho i chrapliwie.

- Bo nie wiedziałem, czy stanie się tu coś dobrego, czy złego.

Jessica zastanowiła się chwilę. Czy tulenie się do chłopaka oznacza, że się zdradza innego? Przecież są tylko przyjaciółmi, nie robią nic zakazanego. A może jednak... W końcu powiedziała:

- A czy my nie robimy nic złego?

Widziała, że Marcin się zawahał. Wiedziała, że ma spore poczucie winy. Spróbowała inaczej:

- Czy aby...

- Nic nie mów.

W tej chwili pocałował ją w usta, opuścił ręce, odsunął się o krok i powiedział:

- Przepraszam, Jess. Jakoś mi się wyrwało. Do zobaczenia.

Dziewczyna była w zbyt dużym szoku, żeby cokolwiek odpowiedzieć. Zastanawiała się, co będzie, gdy zobaczą się jeszcze raz. Tyle wspomnień przebiegło w jednej chwili przez jej umysł, że nie nadążała z rozpoznawaniem ich. Zmęczona i skołowana nalała sobie wody do wanny i zażyła odświeżającej kąpieli.
___________________________

Przepraszam za takie wielkie odstępy między wierszami, nie wiem co się dzieje, w każdym razie - NIE PANUJĘ NAD TYM!!!

Aiza
08.08.2005, 18:31
Ten odcinek MOŻE BYĆ trochę, albo bardzo, nudnawy, ale musi się znaleźć między poprzednim a następnym. Cieszę się, że ciepło te fotostory przyjęliście.

Odcinek III - Przypadkowe Spotkanie

Po tej odprężającej kąpieli zebrała myśli. Zachowanie Marcina wskazywało na to, że mu jej brakuje. To znaczy, gdyby nie związała się z Bartkiem, on mógłby bezkarnie ją całować, przytulać całym ciałem, tańczyć wolne piosenki, bo się w końcu w niej zakochał i raczej zauważył jej zainteresowanie nim.

Ówczesne zainteresowanie.

Obecnie interesował ją jedynie przebieg wieczoru, który spędzi z Bartkiem. Albo nocy. Dostała chyba spazmów od tego ciągłego rozmyślania o ROBIENIU TEGO ze swoim chłopakiem.

Postanowiła iść dzisiaj wcześnie spać. Wyszła z wanny, wytarła się ręcznikiem, przebrała w pidżamę i spojrzała na zegarek. Była 20:51. Idealna pora.

Kładąc się do łóżka usłyszała dźwięk odebranej wiadomości w komórce. Mimo iż nie miała ochoty niczego już czytać, zwlokła się z mięciutkiej i ciepłej pościeli, wzięła telefon do ręki i ponownie ułożyła się do spania. Nacisnęła klawisz i jej oczom ukazał się sms-es od Bartka.
"Co tam? Nudzisz się beze mnie? Już jutro mamy cały wieczór dla siebie! A może i noc..."
Przeraziła ją jego bezpośredniość. Zastanawiała się czy nie napisać, że się wcale nie nudzi, lecz całuje z Marcinem, i że nie ma zamiaru z nim jutro się spotykać, a potem spać. Ale oczywiście tego nie napisała. Nic nie odpowiedziała. A i on nie przejął się milczącym telefonem. „Widocznie mu bardzo na mnie zależy” – powiedziała ironicznie w myśli. Odłożyła komórkę i błyskawicznie zasnęła.

Kolejnego dnia rano wydawało jej się, że miała piękny sen. Tańczyła z Marcinem, tuliła się do niego, on pocałował ją w usta i uciekł. Myślała, że uciekł, bo byli jeszcze młodzi i się trochę speszył. Ale zaraz przypomniała sobie, że to nie był sen, tylko czysta prawda, a Marcin uciekł, bo ona ma chłopaka, z którym spędzi niedługo cały wieczór („Błagam! Nie noc!).

Ale nie gniewała się na przyjaciela. Ani trochę.

Zajrzała do szafy i z przykrością stwierdziła, że nie ma żadnej seksownej kreacji na spotkanie z Bartkiem. „Oh, nie chce mi się iść na zakupy” – pomyślała, lecz mimo to, zamówiła taksówkę.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/16.jpg
Dojechała, wyszła z taksówki i rozejrzała się. Nie było w tym pawilonie za dużo fajnych rzeczy, ale Jessica i tak wypatrzyła coś idealnego. Wiedziała, że gdy tylko jej chłopak ją w tym zobaczy, postrada zmysły. Zastanawiała się, czy przypadkiem go tym nie skusi. No wiecie, żeby ROBILI TO.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/18.jpg
Ale chęć ładnego wyglądu przeważyła i kupiła świetny, trochę skąpy strój.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/17.jpg
Przy okazji porozmawiała ze sprzedawczynią. Wyglądała na młodszą od Jess, ale i tak dobrze się z nią gadało.

Zamykając portfel zauważyła, że wydała trochę za dużo pieniędzy. Ale nie przejęła się tym i zajęła się pakowaniem rzeczy do torby.

Kiedy podchodziła do budki telefonicznej, zaczepił ją jakiś mężczyzna. Miał jasne blond włosy, ubrany był na sportowo. Dziewczynie wydawało się, że już go gdzieś widziała, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/55.jpg
Zaczął mówić, że poszukuje młodych, utalentowanych pisarzy, którzy byliby zainteresowani wydaniem książki. Jessice przeszedł dreszcz. Znała jedynie dwie osoby, które przystałyby na tą propozycję.

Siebie i Marcina.

Poprosiła o jakiś numer kontaktowy. W odpowiedzi otrzymała wizytówkę.




Adam Rabski
„Wydawca młodych talentów”



tel. 0 611 549 459



Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł. Jess od dawna marzyła o wydaniu książki, ale nie wiedziała jak się do tego zabrać. Tzn. miała pomysł, dużo już napisała, no ale, co dalej?

A Marcin... Razem przecież dyskutowali o książkach własnego autorstwa. On radził się jej w sprawach przyszłej książki. Ona także. I jakoś się złożyło, że mieli prawie napisane dzieła. Chwalili się tym przed sobą, czytali. Stwierdzili zgodnie, że obydwie znajdą się na szczycie list bestsellerów. To ją bardzo podnosiło na duchu. I Marcina też.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/20.jpg
Podekscytowana pobiegła do właśnie przybyłej taksówki. Wsiadła, zatrzasnęła drzwi i poprosiła kierowcę o kurs na Łąkową 7.


***
Dochodziła siedemnasta. O osiemnastej miała być u Bartka. Przebrała się w nowo nabyty ciuch, poszła do łazienki nałożyć troszeczkę pudru i błyszczyku. Nie przepadała za kosmetykami. Starała się ich unikać. Zawsze bała się, że coś jej się rozmaże. Chociaż czasem pozwalała sobie na odrobinę szaleństwa i malowała oczy konturówką. Wyglądała fajnie, ale czuła się jak pusta lala.
Hm, zapewne właśnie taką dziewczynę chciałby mieć jej chłopak.
Wzięła torebkę i założyła prześwitującą koszulę bez rękawów. Wyszła na dwór. Zaczynały zbierać się chmury. „Jak się nie pospieszę, to Bartek mnie nie pozna” – powiedziała w duchu, mając na myśli deszcz i wiatr.

Zamknęła mieszkanie i pomknęła w stronę domu chłopaka. Po drodze mijała wielu ludzi. Zadawała sobie pytanie jak ją postrzegają. Czy jako dziką nastolatkę, czy może skromną dziewczynkę. Zawsze miała wizerunek grzecznej paniusi. Bartek powoli ten wizerunek niszczył. Czasami jej się to nawet podobało, bo miała szansę udowodnić, że nie jest taka miła, ale z drugiej strony nie chciała, aby każdy uważał ją za wyzwoloną i zadziorną.

Nareszcie dotarła. Co za ulga, że jeszcze nie zaczęło padać! Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył jej chłopak. Jess powiedziała rozpromieniona:

- Cześć!

Na co Bartek odrzekł półprzytomnym głosem:

- Hej!

Jego wzrok od razu powędrował na jej klatkę piersiową.



Dziewczyna, zmieszana, weszła do mieszkania, gdzie nie było nikogo, prócz nich...

___________________________________


(Zmieniłam czcionkę, za radą jednego z forumowiczów, żeby zobaczyć, czy nie będzie już tych durnych odstępów)
Uff, mam nadzieję, że Wam się podoba. Ale, jak już zwróciłam uwagę, ten odcinek jest trochę nudny. Zapewniam, że następny będzie żwawszy!

Aiza
14.08.2005, 13:26
Po pierwsze - kupiła spódnicę i bluzkę, zresztą zaraz zobaczycie.
Po drugie - w ogródku był nagrobek, który trochę ułatwia grę (wiecie, ten z BoolProp testingCheatsEnabled). Nawet nie pomyślałam, żeby go z tamtąd usunąć ;)
Może nie będzie za ciekawie dalej, ale uważam, że mogłam napisać gorzej. Tak mi się wydaje.
Mimo wszystko - miłego czytania.

Odcinek IV - Ucieczka


http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/21.jpg

- Jesteś sam? – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
- Mhm - cały czas starał się śledzić jej kroki - Rodzice musieli jeszcze na dwa dni zostać u babci.
Uśmiechnął się. Bardzo liczył na udany wieczór. Najwyraźniej już wcześniej wszystko, obmyślił.
- Proszę, wejdź do salonu.
- Dzięki.
Poszła we wskazanym kierunku. Dokładnie obejrzała pokój. Chociaż była tu miesiąc temu, teraz wydawał się jej zupełnie inny.
Aby przerwać niezręczną ciszę, powiedziała:
- Czyżbyś coś tu przemeblował?
- Heh, nie. To znaczy, moi rodzice uparli się, abym nie miał na ścianie plakatów rockowych zespołów, tylko normalne obrazy. Podobają ci się?
- No... jasne – skłamała. Nie podobała jej się cała ta sytuacja, a co tu mówić o głupich obrazach z owocami i warzywami!
- Usiądźmy. Zaraz zacznie się film. – „I zaraz zaczniesz się do mnie dobierać, co?” - Przygotowałem stosy kaset z wyścigami.
„Z WYŚCIGAMI?” Była oszołomiona. Nienawidziła oglądać jak jacyś ohydni faceci się zabijają. Ona tak to odbierała. Jeden wykończy drugiego.
Ale nie powiedziała tego głośno. Liczyła jedynie na pocałunki. Nic więcej. „Chyba każdy lubi pocałunki?” – usprawiedliwiała się.
Poza tym, gdy tylko spojrzała na swojego chłopaka, natychmiast zapominała o jego arogancji.
Bartek usiadł blisko niej. Objął ramieniem. Z głośników dobiegł pierwszy dźwięk silnika.
- Powinnaś częściej nosić takie bluzki. – jego wzrok kolejny raz powędrował na jej biust. Musiała przyznać, że nie była deską, ale żeby tak napastować jej prywatność...
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/22.jpg
Spojrzała na niego:
- Postaram się zapamiętać – powiedziała obojętnie, obracając twarz w kierunku telewizora.
Nagle wyciągnął prawą rękę. Uniósł ją i dotknął nią podbródka Jessici. Dziewczyna trochę się przestraszyła, ale dała się pocałować. Raz, drugi. Trzeci pocałunek był już bardzo namiętny.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/23.jpg
Powoli przestawała trzeźwo myśleć. Chłopak, cały czas całując, zaczął rozpinać guziki jej przezroczystej koszuli. Jess otworzyła dotychczas zamknięte oczy. Wiedziała co się zaraz stanie. Ale nie mogła się powstrzymać.
A tym bardziej Bartosza.
Cieszyła się, że na tą nową bluzkę założyła koszule, która właśnie wylądowała na podłodze.
Chłopak się rozkręcał. Trzymał dziewczynę obiema rękami i zaczął całować szyję, dekolt.
W końcu odepchnął ją na łóżko i sam na nią skoczył.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/24.jpg
Przeraziła się. Szybko ześlizgnęła się na podłogę. On zrobił duże oczy i warknął:
- Hej? Co jest?
- CO JEST? Nie mam zamiaru NICZEGO dzisiaj robić!
- Skoro przyszłaś, to chyba znaczy, że chcesz iść na całość!
- A w życiu! Na pewno nie z tobą!
- Tak? W takim razie biegnij do tego swojego Marcinka!
Jess cała się trzęsła. Nawet nie raczył powiedzieć: "Przepraszam, kotku. Zaczekam aż będziesz gotowa”! Kretyn! Jak ona mogła się z nim związać? Ależ jest głupia!
- Tak się składa, że ten mój Marcinek wie chociaż, co to „miłość”!
- No to biegnij! WYNOŚ SIĘ!!!
- Z wielką chęcią!
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/25.jpg
Szybko złapała koszule z podłogi, poszła do przedpokoju, założyła buty, sięgnęła po torebkę i wybiegła, trzaskając przy tym drzwiami. Czy trzasnęła wystarczająco mocno? Chyba słyszał. Raczej domyślił się, że jest wściekła? Chciała, żeby tak było.

Wbiegła do pobliskiego sklepu. Zauważyła telefon na ladzie. „Ojej, muszę!”
- Przepraszam – zagaiła do ekspedientki – Mogę zadzwonić.
Widząc, że dziewczyna jest roztrzęsiona, pozwoliła i przyniosła jej szklankę wody. Jess starała się sobie przypomnieć jaki był telefon do Marcina. „Mam!”
Wykręciła numer.
Usłyszała „bipanie”.
Tylko „bip-bip”.
Ciągle dłużące się „bip-bip”.
Jess modliła się, żeby ten zboczeniec za nią nie wyleciał z mieszkania. Byłaby zgubiona!
Trzymała w napięciu słuchawkę.
„BIP-BIP, BIP-BIP, BIP-BIP”
Ten dźwięk doprowadzał ją do szału!

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/27.jpg
Nie mogła już tego dłużej słuchać. Spojrzała ze strachem na słuchawkę.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/26.jpg
Odłożyła słuchawkę.
Podziękowała i napiła się wody. W pewnym momencie zauważyła za oknem sklepu jakiegoś rudego chłopaka, łudząco podobnego do...
BARTKA!!!
Nie wiedziała co ma robić. Bała się swojego, można już było powiedzieć, eks.
Ale ten poszedł dalej swoim pewnym krokiem. „Może tylko idzie do następnej dziewczyny?- zgadywała przerażona – Nie jest powiedziane, że mnie śledzi.”

Wyszła ze sklepu i pognała w przeciwnym kierunku.

„To mój jedyny ratunek – pomyślała – Może mi wybaczy...”

_________________________________

No, trochę akcji, ale nie wiem, czy na to liczyliście :D

Aiza
18.08.2005, 09:55
Cieszę się, że Wam się podoba. No, a przynajmniej mi się wydaje, że Wam się podoba.
Nieważne.
Ten odcinek mógłbybyć właściwie ostatni, ale jeszcze się nad tym zastanowię. Nie mam już pomysłów, ale może coś wymyślę...
Aha, trochę mało tu zdjęć, bo jakoś nie umiałam ich odpowiednio dopasować to tekstu.


Odcinek V - Wyznania



Znalazła się przed wieżowcem. Mając obłęd w oczach rozejrzała się, czy nikt jej nie śledził.
„Czysto” – odetchnęła.
Zadzwoniła domofonem. Usłyszała trzask i pytanie:
- Tak?
Uczucie bezpieczeństwa powróciło. Ogarnęła ją przyjemna aura głosu Marcina.
- To ja, Jessica – zachrypiała.
- Jess? Dochodzi jedenasta, co ty robisz tak późno na dworze?
- Marcin, wpuść mnie, proszę – prawie błagała.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/066.jpg
- Jasne. Wchodź.
Biiiip i weszła do środka. Pobiegła schodami na drugie piętro, gdzie mieszkał Marcin. Otworzył jej, ona jednak nie chciała wejść do jego mieszkania. Powiedziała tylko ledwo słyszalnym głosem:
- Wracam ze spotkania z Bartkiem. Boże, jak mogłabym być taka głupia i dać mu się uwieść? Upokorzył mnie! Marcin – zawiesiła na chwilę głos – przepraszam cię za wszystko. Być może teraz mnie nienawidzisz, ale wysłuchaj co chcę powiedzieć. Chyba od zawsze cię... kochałam... przepraszam, że nie zauważyłam tego wcześniej. Tego i twojej miłości. Wszystko zepsułam, ale sama jestem sobie winna i cię za nic nie winię, Marcin. Wiem, że chciałeś mnie ostrzec przed Bartkiem, ale... ale cię nie słuchałam – wybuchła płaczem – Przepraszam za to, że dałam ci nadzieję, którą potem odebrałam... Przepraszam...
- Ale Jess...!
Było już za późno. Dziewczyna zbiegła po schodach i udała się w stronę swojego domu. Marcin myślał, że ten drań ją skrzywdził, zgwałcił... I nie miał za złe Jess niczego. Nadal ją kochał. Nadal jej pragnął. Chciał, żeby była szczęśliwa, nie miała go za co przepraszać!
Minutę spędził na klatce schodowej na rozmyślaniu. W końcu wbiegł do mieszkania po kurtkę i buty. Ruszył za ukochaną.

Myśli Jess były bardzo zagmatwane. Ciągle miała przed oczami jej pierwszy i ostatni, jak twierdziła, pocałunek z Marcinem. Kochała go. Pragnęła go. Chciała z nim dzielić radości i smutki, wzloty i upadki, chciała, aby przy niej odnosił sukcesy zawodowe. Ale było już za późno. Wszystko zepsuła.

Biegła bezmyślnie przed siebie i dotarło do niej, że leje. Zwolniła, zaczęła iść tempem spacerowym. Wyobrażała sobie, że ten deszcz zmywa z niej wszystkie przykrości, które zrobiła Marcinowi i daje siłę na nowe, bo całkiem inne życie.
Ale była to tylko wyobraźnia.
Usłyszała odgłos kroków. Szybkie tempo. „To na pewno nie Bartek. Pewnie ktoś spieszy do bliskiej osoby” – pomyślała i na wspomnienie o miłości znowu łza spłynęła jej po policzku.
Poczuła dłoń na ramieniu. Owładnięta strachem, szybko odwróciła się do nieznajomego i zaniemówiła.

Biegł szybciej niż mógł się spodziewać. Zaczęło padać. Ujrzał gdzieś przed sobą skuloną, wolno idącą postać. „To Jessica! O rety, ona jest tylko w tej koszulce!” – zawładnęły nim troskliwe myśli o biednej przyjaciółce. Przecież mogła się przeziębić, zachorować! Podbiegł do niej i położył rękę na ramieniu.

Jess powiodła swoje załzawione oczy na jego twarz, usta. Nie zauważyła w nich nienawiści. „Czy to możliwe?” – pomyślała.
- Jess, nic ci nie jest? – zapytał Marcin, przybliżając ją do siebie.
- Marcin? Co ty tu robisz? – nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Zaniepokoiłem się, więc pobiegłem za tobą! Co on ci zrobił? Nic ci nie jest? Jak się czujesz?
- Ach, nie wiem... nic mi nie zrobił... chciał, żebym... żebym się... oh, żebym się z nim przespała! – zaczęła szlochać.
- Jessica, powiedz, że mu nie pozwoliłaś! – popatrzył je w oczy.
- Bo nie. Ale on się wściekł i zaczął na mnie wrzeszczeć. Więc ja też zaczęłam. Pokłóciliśmy się. On nie ma zamiaru czekać! Chciał mnie wykorzystać! – położyła swoje dłonie na torsie Marcina.
- Już w porządku... – powiedział uspokajająco i przytulił dziewczynę mocno.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/065.jpg
- Wcale nie! On... on mnie chyba śledził... nie wiem... gdy...
- Powoli, spokojnie. Może chodźmy do domu? – ucałował dziewczynę w głowę. Nie protestowała. Poczuła ogarniające ją ciepło.
- Nie. Usiądźmy na ławce.
- Ale pada – nie dawał za wygraną chłopak. Bał się o przyjaciółkę.
- Nic nie szkodzi.
Usiedli na najbliższej ławce. Jessica trochę się już uspokoiła.
Marcin zdjął swoją kurtkę i założył jej na plecy. Objął umięśnionym ramieniem, a drugą ręką złapał dłoń Jess. Popatrzyła na niego z wdzięcznością i zaczęła mówić o tym co się stało w mieszkaniu Bartka.
- ...no i wybiegłam. Pognałam do sklepu i zauważyłam telefon. Dzwoniłam do ciebie, ale nikt nie odbierał. Za szybą nagle zauważyłam Bartka. Poczekałam aż odejdzie. I do ciebie poszłam.
- No tak, poszedłem oddać płytę koledze – zapatrzył się na jej rękę.
- Chodźmy dalej – powiedziała dziewczyna.
Wstali i poszli wolnym krokiem do jej domu. Przez całą drogę Jessica była przytulona do Marcina. Odpowiadało jej to. Czuła się taka bezpieczna. Chłopak parę razy pogładził ją po włosach, patrzyli sobie w oczy tak długo, że zawstydzona dziewczyna w końcu odwracała wzrok. Marcina to nie zrażało.

A dziewczyna myślała, że on po prostu stara się być miły i nie ma to nic wspólnego z sympatią.

Gdy dotarli do ogrodzenia jej domu, Marcin zatrzymał Jessice. Jeszcze raz mocno przytulił i kolejny raz usiedli na ławce. Jess patrzyła w gwiazdy, podczas gdy chłopak podziwiał jej piękną twarzyczkę. Wyczuła, że się na nią patrzy, więc odwróciła wzrok w jego kierunku. Wziął do ręki jej dłoń (Ależ on ma duże i piękne dłonie!) i pocałował ją. Dziewczyna zarumieniła się i spojrzała na jego rękę. Powiedziała:
- Myślałam, że mnie nienawidzisz.
- Nigdy – odparł stanowczo.
- Widzisz, trochę cię...
- Nic nie mów.
Kolejny raz jej przerwał. Ale tym razem nie czuła do niego gdzieś w środku urazy. Jego dłoń, na którą się tak nachalnie patrzyła, powędrowała do jej podbródka. W środku Jessica była szczęśliwa jak jeszcze nigdy w życiu.
A Marcin bał się. Bał, że dziewczyna się wystraszy i odskoczy od niego.
Mimo wszystko powoli usta Jess i Marcina zaczęły się do siebie zbliżać. Chłopak zjechał dłonią, dotychczas opartą na ramieniu, na jej plecy. Drżąca ręka podpierająca podbródek Jessici nadal trwała w swojej pozycji.
Dziewczyna czuła rosnące podniecenie. Nie umiała wyrazić tego uczucia słowami. No i nie miała nic przeciwko takiemu przebiegowi spraw.
Marcin delikatnie zaczął ją całować. Dłoń znikła z podbródka i trzymała teraz twarz dziewczyny.
http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/064.jpg
Obydwoje czuli się dla siebie stworzeni. Gwiazdy świeciły nad nimi, a księżyc, mogłoby się wydawać, uśmiechał się. Nie obchodziło ich to, że pada.

Nagle Jess odsunęła raptownie swoją głowę i szepnęła:
- Przepraszam...
- Za co?
- Za to, że cię odtrącałam...
- Zapomnij o tym. Nigdy nie czułem do ciebie urazy.
- Dzięki za wszystko – powiedziała słodko i uśmiechnęła się nieśmiało.
Pocałowała go w policzek. Potem delikatnie w usta. W tej chwili on odsunął się i rzekł:
- Myślę, że powinnaś wiedzieć, że... że cię... kocham, Jess.
Jessica poczuła przyjemny dreszczyk i stwierdziła:
- Ja też cię kocham, Marcin.
Uśmiechnęła się szeroko i dostała taką samą odpowiedź.

Marcin przytulił ją do siebie i romantycznie pocałował. Za chwilę, delikatnie i powoli, zaczął przemieszczać swoje usta na jej szyję. Chciał jej okazać miłość. Ona nic nie powiedziała. Czuła przyjemne łaskotanie ustami. Uśmiechnęła się do siebie samej i zamknęła oczy. Wiedziała, że teraz będzie już tylko lepiej...
______________________________

Oby Wam się dobrze komentowało :)

Aiza
23.08.2005, 07:21
A niech tam, napisałam coś. Tylko ten odcinek wydaje mi się taki troszkę naciągany, jeżeli wiecie, co mam na myśli. Myślę, że jest przedostatni, bo naprawdę nie mam więcej dobrych pomysłów :)

Odcinek VI - Nowa propozycja

W końcu Jessica wstała i powiedziała:
- Chyba czas pójść się wysuszyć do domu?
- Tak. To ja będę leciał!
Pomyślała, że czemu miałaby go nie zaprosić na noc.
- Marcin! – krzyknęła – Poczekaj!
- Tak?
- Pomyślałam sobie, że skoro pada, to... może... masz daleko do domu, więc... może przenocujesz u mnie?
Chłopak był zaskoczony.
- Szczerze mówiąc, to... chętnie.
- No to chodź.
Weszli razem do domu, Jess powiesiła mokrą kurtkę kolegi, nie - chłopaka (!!!), w łazience, żeby wyschła. Już chciała pójść do szafy, aby dać mu jakieś ubranie na zmianę, lecz on złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie i powiedział:
- Dziękuję.
- Nie ma za co – odpowiedziała dziewczyna.
Pocałował ją. Znowu.
- Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie. To ja powinnam ci dziękować za to, że mnie lubisz.
- Nie żartuj sobie.
Ucałowała go w policzek i poszła po ubranie. On zdjął buty i czekał w przedpokoju na, już SWOJĄ, dziewczynę. Przyszła i wskazała mu łazienkę, aby poszedł się przebrać. Sama poszła do sypialni, by założyć pidżamę.
Gdy jeszcze poprawiała bluzkę, do pokoju wszedł Marcin.
- Ojej, nie wiedziałem, że się przebierasz. Przepraszam.
- Nic się nie stało.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/36.jpg

Przytuliła się do niego, by znów poczuć się bezpiecznie. Odwzajemnił uścisk. Cieszył się, że będą razem. Nie miał najmniejszego zamiaru naciskać na nią w jakichkolwiek sprawach. Mógł czekać na wszystko do końca życia, byleby być razem z nią.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/41.jpg

***

Obudził się, a widząc, że Jess jeszcze śpi, cichutko zszedł do kuchni. Wyjął dwa talerze, mleko i płatki. Wlał mleka do naczyń i wsypał trochę płatków. Wiedział, że po wczorajszym dniu dziewczyna będzie zmęczona.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/43.jpg

Obudził ją zapach płatków śniadaniowych. Zauważyła, że obok niej nikt nie leży. Wstała z łóżka, założyła kapcie i zeszła na dół, do kuchni.
Gdy schodziła ze schodów, uśmiechnęła się do Marcina. Jessica nie sądziła, że będzie aż tak miły, aby w jej własnym domu zrobić im śniadanie.
Powitali się całusem w policzek i usiedli do stołu. Jess opowiedziała Marcinowi o spotkanym wczoraj mężczyźnie.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/56.jpg

Dała mu wizytówkę. Marcin z zaciekawieniem jej słuchał, a potem powiedział:
- Myślę, że to dla nas wielka szansa. Powinniśmy do niego zadzwonić i zapytać, czy zechciałby chociaż zerknąć na nasze dzieła.
- Dobry pomysł – skończyła jeść – Tylko się ubiorę.
- Ja mogę zadzwonić – powiedział troskliwie, wiedząc, że Jess jest bardzo nieśmiała.
- Dzięki – odparła i poszła na górę się przebrać.


Po kilkunastu minutach Marcin podszedł do stołu i usiadł.
- No i co? – zainteresowała się Jessica.
- Nie uwierzysz.
- Nie wiem. Zależy czy mi powiesz – niecierpliwiła się.
- Powiedział, że chętnie się jutro z NAMI spotka.
- O RETY! To świetnie!
- Skończyłaś już pisać?
- Tak, wczoraj doszłam do końca. A ty?
- Też.
Usiadła Marcinowi na kolanach i popatrzyła w oczy. Zauważyła, że nie bardzo cieszył się perspektywą wydania własnej książki.
- Co ci, kochanie? Nie cieszysz się?
- Cieszę się – objął ją – Tylko nie wiem, czy moja książka się spodoba.
- Oj, przestań. Twoja książka jest świetna. Ja mam trochę wątpliwości co do mojej.
- Nie masz się czym przejmować. Jest bardzo dobra.


W końcu Marcin zaczął się cieszyć, naprawdę cieszyć, ze spotkania. Zmył naczynia. Zauważył, że Jessica tańczy w rytm muzyki w drugim pokoju. Patrzył jak zgrabnie się porusza ani trochę zawstydzony, tylko zahipnotyzowany. Nastolatka to dostrzegła, ale nie przestała tańczyć. Jedynie uśmiechnęła się i zaprosiła chłopaka do siebie.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/50.jpg

Jessica zdawała sobie sprawę, że chłopcy zazwyczaj tracili głowę, gdy tak tańczyła. Lubiła to poczucie satysfakcji, lecz nigdy nie wykorzystywała ich chwilowego „osłabienia”. Po prostu tańczyła. A lubiła to zajęcie, musiała przyznać. Wtedy mogła dać z siebie wszystko, rozkręcała się i była w stanie wykrzyczeć na głos „Ludzie! Ratujcie, bo oszaleję!”, czego na pewno nie zrobiłaby normalnie. Na szczęście, jeszcze nigdy nie straciła nad sobą kontroli.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/51.jpg

A z Marcinem lubiła tańczyć jeszcze bardziej niż z innymi chłopakami. Szczególnie wolne tańce, które, gdy nie byli jeszcze parą, mogła z nim przetańczyć wtulona w jego ramiona. Jemu to nie przeszkadzało, a Jess powoli uświadamiała sobie, że on chyba ją lubi.

Dzisiaj czuł się wyjątkowo. Mógł bez żadnych obaw przytulać, całować Jessice. Był z nią! Marzył o tym już trzy lata! I w końcu Marcin czuł się spełniony. No, prawie. Brakowało mu do szczęścia wydania książki.
A Jess go rozumiała. Sama nie mogła się doczekać tego spotkania. Ciekawa była jak zareaguje ten mężczyzna, gdy przeczyta ich dzieła...

_________________________

O.K., na dzisiaj tyle :D

Aiza
29.08.2005, 11:26
Zamieszczę ten (ostatni) odcinek, tak żeby jakoś zakończyć to fotostory. No nie wiem czy mogę je pisać w nieskończoność, bo jakoś mi mózg wysiada przy wymyślaniu "co by tu mogło się zdarzyć". Jednak cieszę się, że przyjemnie Wam się czyta.
Aha, koniec tego odcinka jest bardzo, hm, jakby to ująć, dziwny i być może powinnam to jakoś inaczej zrobić, ale nie mogłam się powstrzymać!
Ogólnie mówiąc, to są to takie "wypociny", jak już napisałam, aby skończyć to z powyższych przyczyn.


Odcinek VII - Nowe życie


***

Przyszli do parku punktualnie o wpół do jedenastej. Usiedli, tak jak było umówione, przy „tym dużym stoliku dla sześciu osób”. Położyli dwie płyty, na których znajdowały się ich wielkie dzieła. Byli bardzo podekscytowani. Jessica zauważyła, że w ich kierunku zmierza „ten facet” i szepnęła do Marcina:
- To tamten, co idzie.
- Okey.
Chłopak głośno powiedział:
- Dzień dobry. Marcin Błażej – i podał mu rękę.
- Witam. Jessica Willing – także podała mu rękę, a on ją pocałował i się do niej uśmiechnął. Marcin trochę się skrzywił, ale nic nie powiedział.
- Dzień dobry. Adam Rabski. To, ekhm, państwo byli zainteresowani, abym przejrzał Wasze przyszłe książki?
- Tak – odpowiedział Marcin.
- Czy tak jak prosiłem, są one na płytach?
- Yhym – znów odezwał się Marcin, podając dwa krążki.
- Świetnie – stwierdził wydawca i spojrzał na płyty – Jeżeli się nadają, to za jakiś miesiąc powinniście otrzymać o tym odpowiedź, a potem, po czterech miesiącach, po małych korektach, puści się je do druku.
- Wow! Tzn. to wspaniale – zarumieniła się Jess i spojrzała na swojego chłopaka.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/063.jpg

- Szybko – pomógł jej Marcin.
- Tak, można to tak nazwać.
Powiedział jeszcze, że mogą się szybko potem wzbogacić, ale niech się nie zrażą, gdy książka nie odniesie dużego sukcesu. Powiedzieli, że zdają sobie sprawę z tych pozytywnych i negatywnych stron.
- W takim razie, skontaktuję się z Wami, jak będę coś wiedział. Żegnam.
- Do widzenia – odpowiedzieli jednocześnie.

Jessica była taka szczęśliwa, że nie mogła się oprzeć i rzuciła się chłopakowi na szyję.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/067.jpg

Następnie namiętnie pocałowała go w usta. On, lekko skołowany, uśmiechnął się. Poszli na pizzę, aby uczcić ich pierwszy krok. Pierwszy krok do wielkiego świata.

***

- Oh! Marcin! Co za szczęście, że się spotkaliśmy!
- No pewnie. Każde nasze spotkanie traktuję jako szczęście.
Dziewczyna podbiegła do niego, a on, kładąc rękę z tyłu jej głowy, delikatnie ją pocałował.
- Dobra, a teraz mów, co cię tak rozpromieniło, Jessica – powiedział chłopak, widząc, że jego dziewczyna nie może wytrzymać.
- Prócz tego, że się przypadkowo spotkaliśmy – uśmiechnęła się znacząco – to to, iż dzisiaj dzwonił pan Adam Rabski i powiedział, że nasze książki NADAJĄ SIĘ NA KSIĄŻKI!!!
- Nie żartuj! To znaczy, że za cztery miesiące będą WYDANE!!!
Złapał ją w pasie.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/062.jpg

Przytulił. Potem „oderwał się” od niej i namiętnie pocałował. Był zbyt szczęśliwy, by nad sobą panować.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/061.jpg

***
- Rety! Strasznie się denerwuję tym wystąpieniem!
- Spokojnie, Jess – powiedział Marcin – Zrobić ci masaż?
- Nie. W limuzynie jakoś nie odczuwałabym korzyści z niego płynących.
Jessica uśmiechnęła się tak, jak tylko w tej chwili potrafiła. Oto przyszedł wielki dzień, premiera ich książek (postanowili, aby obydwie premiery były połączone), które wzbudziły przed wydaniem wiele kontrowersji. Chyba najwięcej plotek było o ich związku.
- Teraz wiem, jak to jest być wschodzącą gwiazdą – wysilił się na żart chłopak.
- Tak. Bardzo śmieszne – odparła ironicznie.
Dziennikarze zaczęli RZUCAĆ SIĘ na samochód. DOSŁOWNIE. Jess zakryła twarz dłonią, choć mieli przyciemniane szyby. Marcin swoją delikatną ręką chwycił dłonie ukochanej i pocałował ją w czoło.
- Nie martw się. Będziemy cały czas obok siebie.
- Okey – przytuliła się do niego jak najmocniej mogła – Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Pocałował ją w usta, a potem zaczął łaskotać jej szyję swymi.
- To na rozluźnienie – stwierdził.
- HA, HA, HA!!! – dziewczyna nie mogła powstrzymać śmiechu.
„Ojej – myślała – Mam osiemnaście lat i wydaję książkę. Nie mogę uwierzyć! No, ale jest przy mnie Marcin” – spojrzała z uśmiechem na chłopaka i rzekła:
- No to do dzieła – i wysiedli z limuzyny.

***

- I kolejna premiera! Jestem taka podekscytowana! – krzyknęła zafascynowana Jessica.
- I te same książki. To znaczy, ich kontynuacje.
Mieli już po dwadzieścia lat. Od pierwszej premiery minęły dwa lata. Ale mimo to, nadal czuli ten wielki dreszcz przy wychodzeniu z limuzyny.
Pierwsze dwie części książki Jess okazały się strzałem w dziesiątkę. Ale miała wątpliwości, co do trzeciej. A jeżeli jest już monotonna?
To samo tyczyło się Marcina. Chłopak nie wiedział, czy jego kolejna książka nie będzie trochę „naciągana”.
Szli w kierunku przygotowanego wcześniej stołu z książkami i długopisami (no bo musieli jakoś zaspokoić pragnienia fanów).

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/060.jpg

Przed tym jak usiedli, po raz pierwszy dali się sfotografować w czasie pocałunku. Ale nie byli zbyt przejęci, że w tej chwili patrzy na nich tyle ludzi. Cieszyli się chwilą.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/058.jpg

Podpisywali książki, odpowiadali na masę pytań, podpisywali książki, odpowiadali na masę pytań i tak w kółko.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/059.jpg

W końcu mogli wejść do jednego z budynków zarezerwowanych na czas trwania premiery. Nareszcie byli zupełnie sami. I żadnych głupich aparatów.
Od razu do siebie skoczyli i zaczęli namiętnie całować. Byli szczęśliwi, podekscytowani i nie panowali nad emocjami.
- No, to spełniły się już twoje marzenia – powiedziała nagle Jess – Masz jeszcze jakieś?
- Tak – odparł poważnie mężczyzna. Marcin czekał na ten moment od wielu miesięcy. Był pewien, że tego chce, ale nie był pewien czy jego dziewczyna się zgodzi – Ożenić się z tobą.
Kobietę zamurowało. Owszem, bardzo chciała wziąć z Marcinem ślub i modliła się, żeby już niedługo to zaproponował, ale nie wiedziała, że stanie się to TAK SZYBKO.
-Wyjdziesz za mnie, Jessica?
Uklęknął przed nią i wyjął pierścionek zaręczynowy.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/069.jpg

Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystkie wątpliwości minęły i Jess zdecydowała. Mimo zdziwienia, wiedziała, że tego chce.
- Tak, Marcin. Wyjdę za ciebie! – ostatnie zdanie prawie wykrzyczała z podniecenia.
- Oh, kocham cię, kochana!
- Ja też cię kocham, kochany!
Pocałowali się romantycznie i wyszli z budynku jak gdyby nic się nie stało. Chociaż pisarka cały czas się uśmiechała...

***

21 sierpnia 2012 roku Jessica Willing i Marcin Błażej zostali mężem i żoną. Uroczystość odbyła się w ogródku ich nowego, wspólnego domku. Nie był duży, nie był mały, wystarczał im.

http://izka.91.w.interia.pl/szablon_obrazki/068.jpg

Jessica w wieku 21 lat wreszcie poczuła się gotowa na pełne wykorzystanie swojej kobiecości. Wiedziała, że dojrzała już do ROBIENIA TEGO i przestała się wstydzić, że otwarcie porusza TE tematy w książkach.

Marcin poczuł się prawdziwym mężczyzną. Jego życie z Jessicą PO ślubie było tak samo piękne, jak i PRZED. Można powiedzieć, że poznali się na nowo.

A po dwóch latach, kiedy oboje mieli po 23 lata, przyszło na świat ich pierwsze i, jak na razie, jedyne dziecko – dziewczynka Lynn.

EPILOG

Fragment wywiadu:

"(...) Jessica: Oboje byliśmy nią bardzo zafascynowani. Nie widzieliśmy świata poza tą małą.
Marcin: Tak, Lynn dała nam wiele szczęścia. Do dzisiaj traktujemy ją jak skarb.
Jessica: Yhym. Bardzo lubi malować.
Marcin: Tak, i najczęściej to na mnie spada potem obowiązek mycia jej!
Jessica: Ojejku, każdy musi coś robić.
Marcin: Hm, a co ty robisz?
Jessica: Yyy, wydaje mi się, że schodzimy na niewłaściwy temat (...)"
___________________________


Oh, jeszcze jedno - mianowicie nie mam pojęcia najmniejszego o wydawaniu książek, więc trochę nazmyślałam ;D


Mam nadzieję, że podobało Wam się to fotostory.