Sekunda
06.08.2005, 11:05
Z góry uprzedzam - to moje pierwsze FS, nie róbcie sobie nadziei, ale też bądźcie wyrozumiali... ;) Jestem gotowa na krytykę - byle nie ostrą ;P
Spis Odcinków
*1* (http://www.forum.thesims.pl/showthread.php?t=20869)2* (http://www.forum.thesims.pl/showpost.php?p=429788&postcount=8)
Dotychczas moje życie było obłędnie monotonne. Najciekawsze było moje wczesne dzieciństwo, kiedy tułałam się po domach dziecka. Co prawda, nic z tego nie pamiętam... Ile lat temu to było? Dziewiętnaście? Nieistotne. Grunt, że dostałam szansę na "lepsze życie". Pojawiła się pani Bib. Nigdy jej inaczej nie nazywałam, mimo że była moją "mamą". Wywiozła mnie na wieś i zapewniła spokojne dzieciństwo. Teoretycznie.
Od wczesnej młodości pani Bib zbierała na budowę pensjonatu, którym teraz zarządzam i w którym mieszkam. I myślę, że to była najgorsza inwestycja w jej życiu. "Smak wsi", tak nazywa się ta rudera... Muszę przyznać, że to bardzo gorzki smak. Kafelki sypią się ze ścian, wszystkie krany przeciekają, a ja nigdy nie płacę rachunków. Za prąd.
Chwilę odpoczynku od brutalnej rzeczywistości znalazłam na starej ławie przed wejściem do pensjonatowego baru. Użalałam się nad sobą, oczywiście.
http://img238.imageshack.us/img238/8591/snapshot4fffdb206fffe25c9xg.jpg (http://imageshack.us)
Nie mogłam nawet oglądać przejeżdżających samochodów, bo na takim zadupiu nikt nie jeździ. Gapiłam się w jakiś krzak i zastanawiałam się, czy w tym tygodniu pojawi się jakiś klient (atrakcyjniejszy niż panie z Koła Gospodyń Wiejskich), kiedy usłyszałam charakterystyczny chrzęst żwiru pod kołami.
http://img238.imageshack.us/img238/9201/snapshot4fffdb20affffc9d8gl.jpg (http://imageshack.us)
Z taksówki wysiadła młoda, modnie ubrana dziewczyna. Nie to, co moja stara, sprana i kochana sukienka w arbuzy. Chociaż, szczerze mówiąc, gdybym ja pokazała się w takich różowych włosach na ryneczku, to obrzuciliby mnie pomidorami.
Dziewczyna podbiegła do mnie... jakoś tak za bardzo zadowolona jak na moich wszystkich klientów (Ekhemm... czy to ma być pensjonat? Czy dobrze trafiłem? Itp).
- O mój Boże! Ellie! To ty? - Wrzasnęła. Owszem, nazywam się Ellie. Ale nie trzeba się tak tym podniecać... Dziewczyna popatrzyła na mnie z radością.
- Przejeżdżałam sobie tędy, i patrzę, a tu moja Ellie! Kochana, nie widziałyśmy się od czasów liceum! To ja, twoja Jennifer!
http://img238.imageshack.us/img238/4283/snapshot4fffdb204ffff51c8bk.jpg (http://imageshack.us)
Odsunęłam się ostrożnie. Nie znałam żadnej Jennifer! Wyglądała za miejsko, jak na moich znajomych. Jedyną moją przyjaciółką z czasów młodości (i do teraz) jest Fergie. Ale ona nie ma różowych włosów i nie obija się po świecie taksówką.
- Eee... - nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu odezwał się we mnie instynkt właścicielki pensjonatu.
- Zapraszam panią do środka - powiedziałam.
- Ellie? Ty? Do mnie? Pani? - Odpowiedziała Jennifer chichocząc.
Zaprowadziłam ją do baru, w którym przyjmowałam klientów. I jak za każdym razem, poczułam wstyd. Wnętrze, brudne i obskurne, miało właściwości odstraszające.
Usiadłyśmy przy barku.
http://img238.imageshack.us/img238/7857/snapshot4fffdb200ffff7bb5qb.jpg (http://imageshack.us)
- Ja dalej nie rozumiem, dlaczego mnie nie poznajesz. To było raptem parę lat... Nie mogłam cię znaleźć, póki nie zrobiło się o tobie głośno. Jechałam tam, gdzie myślałam że mieszkasz, ale zauważyłam, że jesteś - chrząknęła - tutaj.
Przerwałam jej bezsensowną paplaninę.
- Wiem na sto procent, że cię nie znam... na prawdę! - Powiedziałam zdenerwowana. Jennifer wyciągnęła z przepastnych kieszeni swojego płaszcza jakiś papierek.
- Nie mów, że tego nie pamiętasz - Dziewczyna z oślim uporem podsunęła mi pod nos fotografię. Rzeczywiście, nie wiele się zmieniła. Tylko włosy zrobiły się tak jakby... bardziej jaskrawe. Ale mimo to, nie przypominałam jej sobie. Kompletnie.
- Mówię ostatni raz... przepraszam, ale cię nie znam. - Jennifer popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- Nie sądziłam, że tak mnie zawiedziesz, Ellie - Powiedziała łamiącym się głosem, po czym zgrabnym ruchem zeskoczyła z barowego stołka. Wyciągnęła komórkę i pobiegła na parking. A ja? Co miałam zrobić? Patrzyłam jak odjeżdża, i nagle zalała mnie fala zazdrości. Że ona może chodzić w modnych ciuchach, jeździć sobie taksówkami, a ja tu nie mam nawet telewizora. Chciałam podejść do kanapy i zacząć płakać, ale coś zatrzymało mnie w połowie drogi. Gazeta. Musiała wypaść Jennifer z kieszeni. Kolorowa i śliska, u mnie na wsi nie sprowadzali takich gazet... Podniosłam ją. Twarz na okładce wyglądała znajomo...
http://img238.imageshack.us/img238/3778/snapshot4fffdb203000b5b46hx.jpg (http://imageshack.us)
Nie ma szans. Dzwonię po Fergie. Chyba tylko ona to racjonalnie wyjaśni.
***
Gratulacje, doczytaliście do końca! Jeżeli się spodoba, dopiszę drugą część odcinka dzisiaj, jeśli nie, to może kompletnie sobie odpuszczę... :P PROSZĘ, KOMENTUJCIE!
Spis Odcinków
*1* (http://www.forum.thesims.pl/showthread.php?t=20869)2* (http://www.forum.thesims.pl/showpost.php?p=429788&postcount=8)
Dotychczas moje życie było obłędnie monotonne. Najciekawsze było moje wczesne dzieciństwo, kiedy tułałam się po domach dziecka. Co prawda, nic z tego nie pamiętam... Ile lat temu to było? Dziewiętnaście? Nieistotne. Grunt, że dostałam szansę na "lepsze życie". Pojawiła się pani Bib. Nigdy jej inaczej nie nazywałam, mimo że była moją "mamą". Wywiozła mnie na wieś i zapewniła spokojne dzieciństwo. Teoretycznie.
Od wczesnej młodości pani Bib zbierała na budowę pensjonatu, którym teraz zarządzam i w którym mieszkam. I myślę, że to była najgorsza inwestycja w jej życiu. "Smak wsi", tak nazywa się ta rudera... Muszę przyznać, że to bardzo gorzki smak. Kafelki sypią się ze ścian, wszystkie krany przeciekają, a ja nigdy nie płacę rachunków. Za prąd.
Chwilę odpoczynku od brutalnej rzeczywistości znalazłam na starej ławie przed wejściem do pensjonatowego baru. Użalałam się nad sobą, oczywiście.
http://img238.imageshack.us/img238/8591/snapshot4fffdb206fffe25c9xg.jpg (http://imageshack.us)
Nie mogłam nawet oglądać przejeżdżających samochodów, bo na takim zadupiu nikt nie jeździ. Gapiłam się w jakiś krzak i zastanawiałam się, czy w tym tygodniu pojawi się jakiś klient (atrakcyjniejszy niż panie z Koła Gospodyń Wiejskich), kiedy usłyszałam charakterystyczny chrzęst żwiru pod kołami.
http://img238.imageshack.us/img238/9201/snapshot4fffdb20affffc9d8gl.jpg (http://imageshack.us)
Z taksówki wysiadła młoda, modnie ubrana dziewczyna. Nie to, co moja stara, sprana i kochana sukienka w arbuzy. Chociaż, szczerze mówiąc, gdybym ja pokazała się w takich różowych włosach na ryneczku, to obrzuciliby mnie pomidorami.
Dziewczyna podbiegła do mnie... jakoś tak za bardzo zadowolona jak na moich wszystkich klientów (Ekhemm... czy to ma być pensjonat? Czy dobrze trafiłem? Itp).
- O mój Boże! Ellie! To ty? - Wrzasnęła. Owszem, nazywam się Ellie. Ale nie trzeba się tak tym podniecać... Dziewczyna popatrzyła na mnie z radością.
- Przejeżdżałam sobie tędy, i patrzę, a tu moja Ellie! Kochana, nie widziałyśmy się od czasów liceum! To ja, twoja Jennifer!
http://img238.imageshack.us/img238/4283/snapshot4fffdb204ffff51c8bk.jpg (http://imageshack.us)
Odsunęłam się ostrożnie. Nie znałam żadnej Jennifer! Wyglądała za miejsko, jak na moich znajomych. Jedyną moją przyjaciółką z czasów młodości (i do teraz) jest Fergie. Ale ona nie ma różowych włosów i nie obija się po świecie taksówką.
- Eee... - nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu odezwał się we mnie instynkt właścicielki pensjonatu.
- Zapraszam panią do środka - powiedziałam.
- Ellie? Ty? Do mnie? Pani? - Odpowiedziała Jennifer chichocząc.
Zaprowadziłam ją do baru, w którym przyjmowałam klientów. I jak za każdym razem, poczułam wstyd. Wnętrze, brudne i obskurne, miało właściwości odstraszające.
Usiadłyśmy przy barku.
http://img238.imageshack.us/img238/7857/snapshot4fffdb200ffff7bb5qb.jpg (http://imageshack.us)
- Ja dalej nie rozumiem, dlaczego mnie nie poznajesz. To było raptem parę lat... Nie mogłam cię znaleźć, póki nie zrobiło się o tobie głośno. Jechałam tam, gdzie myślałam że mieszkasz, ale zauważyłam, że jesteś - chrząknęła - tutaj.
Przerwałam jej bezsensowną paplaninę.
- Wiem na sto procent, że cię nie znam... na prawdę! - Powiedziałam zdenerwowana. Jennifer wyciągnęła z przepastnych kieszeni swojego płaszcza jakiś papierek.
- Nie mów, że tego nie pamiętasz - Dziewczyna z oślim uporem podsunęła mi pod nos fotografię. Rzeczywiście, nie wiele się zmieniła. Tylko włosy zrobiły się tak jakby... bardziej jaskrawe. Ale mimo to, nie przypominałam jej sobie. Kompletnie.
- Mówię ostatni raz... przepraszam, ale cię nie znam. - Jennifer popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- Nie sądziłam, że tak mnie zawiedziesz, Ellie - Powiedziała łamiącym się głosem, po czym zgrabnym ruchem zeskoczyła z barowego stołka. Wyciągnęła komórkę i pobiegła na parking. A ja? Co miałam zrobić? Patrzyłam jak odjeżdża, i nagle zalała mnie fala zazdrości. Że ona może chodzić w modnych ciuchach, jeździć sobie taksówkami, a ja tu nie mam nawet telewizora. Chciałam podejść do kanapy i zacząć płakać, ale coś zatrzymało mnie w połowie drogi. Gazeta. Musiała wypaść Jennifer z kieszeni. Kolorowa i śliska, u mnie na wsi nie sprowadzali takich gazet... Podniosłam ją. Twarz na okładce wyglądała znajomo...
http://img238.imageshack.us/img238/3778/snapshot4fffdb203000b5b46hx.jpg (http://imageshack.us)
Nie ma szans. Dzwonię po Fergie. Chyba tylko ona to racjonalnie wyjaśni.
***
Gratulacje, doczytaliście do końca! Jeżeli się spodoba, dopiszę drugą część odcinka dzisiaj, jeśli nie, to może kompletnie sobie odpuszczę... :P PROSZĘ, KOMENTUJCIE!