PDA

Zobacz pełną wersję : Życie nie do końca idealne


Madziuch
27.09.2005, 18:28
Wzięło mnie na pisanie. To chyba dobrze? :>
---
Nie będzie tu nastolatek i flirtów. Nie będzie bogactw i szczęśliwcyh miłości. Nie będzie tu problemów nastolatek i małych problemików. Nie będzię to komedia.
Będzie to po prostu opowieść o życiu, o tym, jak może zmienić się w ciągu sekudny. Jak może zawalić się cały świat. Jak można odpędzić gnębiące wspomnienia.
---

Odc. 1 - Zwykły pamiętnik, zwykłej dziewczyny.
---
http://img340.imageshack.us/img340/5743/snapshot30456b0c3045bdf50si.jpg

Ciszę przerwało głośne skrzypienie drzwi. Przerwana cisza była przed chwilą tak błoga, że można było zanurzyć się w niej i zamarzyć. Lecz ciche marzenia zostały przerwane przez skrzyp, niczym skrzek złości, która burzy się i denerwuje na myśl, że ona, złość i smutek może być zastąpiona dobrem i marzeniami. Ale o czym my w tej chwili mówimy? Odbiegam zupełnie od treści! Jeśli zostanie mi to dozwolone, wrócę do swojej roli, i zacznę ujawniać Wam coraz więcej fabuły.
Szarawe drzwi, które w oryginale były białe, otworzyła wysoka, szczupła brunetka. Piegów na jej twarzy nie zliczył by nikt, ani ja, ani Wy, ani profesor matematyki, ani sam Pan Bóg u góry nad nami. Podeszła powoli do półki z książkami i wyjęła jedną z górnej półki. Właściwie, nie była to książka, lecz pudełko oklejone w zdjęcia. Otworzyła swój skarb powoli, i wyjęła z niego zielony zeszyt. Zeszyt ten nie był zwykłym zeszytem. Nie, nie chodzi o to, że był z firmy Herlitz, ale o to, że był on pamiętnikiem. Wyjęła z kieszeni pióro, i zaczęła czarnym atramentem skrobać po pożółkłych kartkach pamiętnika.

http://img229.imageshack.us/img229/5738/snapshot30456b0cd045bc154jo.jpg

Sobota, 18:30
Witam Ciebie. Nie jest to ironiczne powitanie, skądże! Po prostu emanuję miłością i wdzięcznością do całego świata. Kiedy podejdę do okna mojego małego domku, myślę sobie, że dopisało mi szczęście. Moje życie nie było usłane różami. Wiem, że to brzmi jak pamiętnik jakiegoś upadłego anioła. Ale nie, to nie to. To są moje przeżycia… Najchętniej nie wracałabym do Tego. Ale chcę, przecież nie będę dusiła tego w sobie…

Na chwilę odsunęła pióro od papieru, przygryzła jego koniec i zaczęła gorączkowo myśleć.
Dziewczyna była nam dotąd tajemnicza, prawda? Jej brązowe włosy nie mogły, choć rozpaczliwie chciały to zrobić, oddać jej tożsamości. Może zamiast zaglądać do jej akt, wypytywać się jej sąsiadów, zaczniemy od początku?
Brunetka miała na imię Aneta. Najzwyklej, Aneta. Nie nosiła żadnego amerykańskiego imienia ani nazwiska. Jej oczy miały bardzo niepowtarzalny kolor i nie powtarzalną moc. Kiedy człowiek spojrzał na jej oczy, nie odczuwał żalu i nienawiści, którą dziewczyna doświadczyła w życiu, lecz niespełnione marzenia, rozpaczliwy krzyk młodej osoby o pomoc w odzyskaniu pogrzebanych marzeń. Przepadły one tak jak ziarno kaszy w piasku. Wiedziała, że ich nie odzyska, są bardzo głęboko, i tylko czekają na uwolnienie. Jednako wciąż miała mylną nadzieję. Czekała i czekała, niczym księżniczka w wieży na księcia ujeżdżającym białego rumaka. No, książę też by się jej przydał.
http://img233.imageshack.us/img233/3594/snapshot30456b0cd045bcdd7fu.jpg
Nagle jej piegowata, zarumieniona twarz zastygła w zdziwieniu. Nie wiedząc czemu, otworzyła szeroko usta, zacisnęła oczy. I nagle krzyknęła na cały dom. Z jej ust wydobył się bliżej niezidentyfikowany dźwięk. Bynajmniej był tak głośny, że ptaki siedzące na pobliskiej wierzbie uciekły w popłochu. Dysząc ciężko przysunęła pióro do zeszytu i znów zaczęła pisać.

Spotkałam się z kłamstwami, złem, żalem… Wiem, co to znaczy życie. Wiem, co to są marzenia, marzenia, na które czekam. Wyczekuję codziennie telefonu od marzeń, wysłuchuję dzwonka do drzwi. Nie, nic takiego się niestety nie stało. Nie stanęłam twarzą w twarz z tymi wyobrażeniami. Chcę tego, nie zaprzeczę. Ale los jest zmienny, doświadczyłam tego. Może to i dobrze, że one się nie spełniają. Może znów doszło by do czegoś, czego nie chcę? Do takich dramatycznych przeżyć? Nie mam już nikogo. Sąsiedzi uważają mnie za wariatkę. Tak, kiedyś miałam, szczęśliwe życie, tyle przyjaciół, kochanych rodziców. Ale to się musiało zmienić. Wtedy krzyczałam na cały głos : „Życiu, nienawidzę Cię!” i naprawdę go nienawidziłam. Ale jednak ono uśmiechnęło się do mnie. Przytuliło w swych objęciach, wybaczyło mi, kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Drogi Pamiętniku, może wyżalanie się na kartkach papieru nic nie da, ale to dla mnie nie ważne. Wyrzucę to wszystko z siebie! Niech się wali i pali! Zacznę od początku…