PDA

Zobacz pełną wersję : Take me away


the fly
26.12.2005, 19:28
http://img269.imageshack.us/img269/9360/plakat2hy.jpg

Historia młodego człowieka, który zmagając się z chorobą szuka
sensu życia.


Jeżeli ktokolwiek to czyta to oznacza, że już mnie nie ma. A może, tak naprawdę
nigdy mnie nie było?

"Życie to jeden długi proces męczenia się."

Nazwyam się Alan Brwon. Aktualnie mam dwadzieścia trzy lata i zamieszkuję
przedmieścia Bostonu. Postanowiłem coś napisać.Nie mam pojęcia co to jest. Może biografia, może felieton o moim życiu. Trochę tu rozprawki, trochę szkolnego
wypracowania. Trochę mnie i odrobina ciebie.

http://img302.imageshack.us/img302/8099/alan2cz.jpg



Leżę na łóżku. Jestem zmęczony, to mnie zabija. Już nawet oddycha mi się ciężej, niż zwykle. Każdy ma gorsze dni, ale moje dni są policzone.

Łyk gorącej herbaty.

Wiesz jak to jest nie mieć nikogo? Ja wiem. Budzę się z tą świadomością i przeżywam z nią kolejny monotonny dzień. Żyję z tym od kilku lat i już nawet nie pamiętam kiedy z kimś rozmawiałem. To przykre nie mieć rodziny, przyjaciół, znajomych. To smutne, że bliscy odchodzą tak niespodziewanie, nim zdążymy się do nich przyzwyczaić.

Przeszłość i przyszłość łączą dwie cieńutkie nici, przeplatane między sobą, jak pajęcza sieć. Wiąże ze sobą losy różnych ludzi nawet, jeśli oni wcale tego nie chcą.


Moja matka miała w sobie coś, co przyciągało innych. Nie była bardzo atrakcyjna, ale jej optymizm sprawiał, że wszystko było przepełnione kolorami, aż na wylot. Z nią to, co robiłem wydawało się warte daleszego ciągu.
Ojca nie znam, nigdy nie znałem i nie chcę poznać. Szkoda czasu i wysiłku. Był dupkiem, przez którego matka płakała każdego wieczoru. Gdy miałem trzy lata kupiła dom, gdzie wprowadziła się nasza trójka - ona, ja i Scott - mój starszy o osiem lat brat. Dom nie był duży, raczej skromnie urządzony. Uwielbiałem jasną kuchnię. Miałem wrażenie, że kiedy jej się dobrze przyjrzeć, to była całkiem
przejrzysta. Potrafiłem tam siedzieć godzinami. Biło z niej takie przyjazne ciepło.

http://img331.imageshack.us/img331/2177/kuchnialanhanah1zo.jpg

- Alan! - matka stanęła w progu i zkrzyżowała ręcę na piersiach. - Dziecko,
czemu ty nie wyjdziesz do ogrodu. Słońce świeci, a ty znowu nudzisz się w domu.
Spojrzałem na nią z nad książki o dinozaurach.
- Nie nudzę się - spuściłem wzrok. - Czytam.
Machnęła ręką i ruszyła w stronę halu, skąd dobiegał sygnał telefonu. Ja wróciłem do czytania książki. Tyranozaur, Triceratops, Stegozaur.

- Hanah Brown - usłyszałem głos matki. - O! Cześć, Harold! - uniosłem głowę
i zerknąłem do halu.
Harold Powter był znajomym matki chyba jeszcze z liceum. Mieszkał w Nowym Jorku i pewnie dlatego tak rzadko się widywali. Prawie wcale.
- Wszystko gra - powiedziała z uśmiechem i pokiwała głową, widząc, że podsłuchuję.

http://img338.imageshack.us/img338/9018/scottalan0hy.jpg

Zeszedłem z krzesłam i pobiegłem do małego salonu. Na kanapie siedział Scott i bawiąc się pilotem zmieniał kanały. Rzucił mi ironiczne spojrzenie i zamarłem. Oczy miał zamgolne, twarz dziwnie bladą. Przestraszyłem się. Wskoczyłem na kanapę i usiadłem obok niego, nie odrywając wzroku od zamglonych oczu.
- Na co się gapisz? - mruknął Scott i uderzył mnie w ramię. - No co?
- Nic. Jesteś dziwny.
- Jestem normalny.
- Chodzi o to, że... - zawahałem się. - Masz dziwne oczy.
- No i?
Wzruszyłem ramionami i znowu na niego popatrzyłem.
- Widziałem takie oczy w programie o narkomanach.
- Nie jestem narkomanem - odparł szybko. - Nigdy nie byłem.

Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz wiem, że każdy uzależniony człowiek
wypiera się swojego nałogu. To takie dziwne, nie wiesz, czego się trzymać.
I wtedy Scott poraz pierwszy w życiu podniósł na mnie rękę. Nie pamiętam za co,
ale pamiętam, że na chwilę mnie zamroczyło i upadłem na kolana.
Nie bolało, nie wiedziałem co się stało. Nie wiedziałem, dlaczego Scott to zrobił.

http://img316.imageshack.us/img316/3401/pokojscottalan3oh.jpg

Uciekłem na górę do pokoju i schowałem się w kącie za łózkiem,
tuląc do siebie starego, pluszowego misia. Zacząłem kołysać się w tył
i przód, jakbym nabawił się choroby sierocej. Potem zjawił się koło mnie Scott. Na jego bladym czole pojawiły się ktople potu.
- Nie mów matce - nakazał i poklepał mnie głowie. - Nic się nie stało. To się nie wydarzyło.

http://img328.imageshack.us/img328/5275/rodzina5iy.jpg

Przy obiedzie nikt się nie odzywał. Czasem odpowiadaliśmy na zamianę na
pytania matki. Chyba nie zauważyła zamglonych oczu Scott'a. A może nie chciała widzieć? Ludzie widzą tylko to, co chcą. Nigdy nie widzą tego, na co powinni zwrócić szczególną uwagę.
- Wychodzę - rzucił Scott, zostawiając talerz z nieskończoną zupą.
Jeszcze rzucił mi na do widzenia ostatnie spojrzenie. Wtedy ostatni raz zobaczyłem jego dziwne oczy.

the fly
28.12.2005, 16:46
"A gdy serce twe przytłoczy
Myśl, że żyć nie warto,
Z łez ocieraj cudze oczy,
Chociaż twoich nie otarto."
(Maria Konopnicka)


http://img335.imageshack.us/img335/7481/kuchnia0fq.jpg

Sprzątam. Muszę zatrzeć po sobie wszystkie ślady tak, jakbym nie istniał.
Chcę zapomnieć o mnie i o nich. O tym co musiało się stać. Dlaczego boska sprawiedliwość jest nierównością? Zastanawiałeś się jak to jest, że wszystko to co masz i czego nie masz, zawsze jest komuś potrzebne?

Tamtego dnia widziałem Scotta poraz ostatni. Po trzech, a może czterech dniach pewien ogrodnik znalazł jego ciało, bezwładnie wiszące na parkowym drzewie. Wiatr nim kołysał, to w lewo, to w prawo. Oczy miał szeroko otwarte, a usta wygięte w krzywym uśmiechu. Tak, jakby chciały powiedzieć "Już nigdy nie będę musiał odpowiadać na wasze głupie pytania." Matka uważała, że śmierć Scotta była jej winą. Sama zdjęła zwłoki z drzewa i tuliła je do siebie z całych sił. Ciekawe o czym wtedy myślała. Może o tym, że gdyby pobiegła za nim, to można byłoby uniknąć tego wypadku? Albo o tym, że nie powinna pozwolić mu wtedy wyjść?

http://img448.imageshack.us/img448/219/pogrzeb7lu.jpg

Na pogrzebie było kilka osób. Znajomi mojego brata, najbliższa rodzina.
Jak w transie patrzłem na białą trumnę, którą opuszczano kilka metrów
pod ziemię. Dlaczego mi to zrobiłeś? - myślałem. - Już nigdy mnie nie
przeprosisz za wszystko, co mi zrobiłeś. I ja też nigdy nie przeproszę cię za swoje czyny.Zostaliśmy z matką po uroczystości na cmentarzu. Oczy miała spuchnięte
od łez. Ja nie odezwałem się ani słowem, bo po co?
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Scott to zrobił. Dlaczego mnie zostawił.

Starsze rodzeństwo zawsze jest dla nas autorytetem. Chciałem być taki,
jak Scott - mieć własne zdanie i być buntowniczo nastawionym do świata dzieciakiem. Po tym wszystkim, nie chciałem być taki jak on. Nie chciałem umrzeć.

Prysznic. Dla ciebie, to codzienna czynność, a dla mnie to zmycie całej brudnej duszy, przepełnionej kłamstwami, nienawiścią do samego siebie. Nienawidzę swojej cholernej samotności.

http://img442.imageshack.us/img442/4074/prysznic2iz.jpg

Już ci wspominałem, że jestem chory? Tak... Mam raka. Od kilku lat żyję ze świadomoscią, że ten nowotwór złośliwy mnie zabija. To okropne uczucie budzić się co rano z myślą, że ten dzień może być twoim ostatnim. Bo nie znam dnia, ani godziny. A jeśli nic nie wiesz, to zaczynasz bać się samego siebie. Własne myśli pogrążają cię i już wiesz, że to wszystko nie było warte twojej cierpliwości, wysiłku i marzeń.

Coś się kończy, coś się zaczyna. Nie chcę twojego współczucia. Niczego od ciebie nie chcę.

http://img415.imageshack.us/img415/5385/pokoj0zy.jpg

Tydzień po pogrzebie, zajrzałem do jeszcze zapełnionego pokoju Scotta. Wszystko było takie samo. Czas po prostu się roztrzaskał. Rybki, pływające w akwarium zdechły. To tak, jakby Scott po nie przyszedł. No tak, w końcu były jego...