PDA

Zobacz pełną wersję : Gwiazdowe Telenowele..


Strony : 1 2 3 [4] 5

Zong
01.09.2004, 17:14
DWIE GWIAZDY odc. 5
.. O list do ciebie Diano.
Diana przeczytała go.
-Pojedziemy jutro do dzielnicy SB?-spytała
-Możemy tylko raz na tydzień. W tym tygodniu już byłyśmy.
-To za tydzień-wyszła. Było po kolacji. Diana mogła robić co chce. Róża wyszła za nią. Diana poszła do przebieralni. Przebrała się w ładniejszą sukinkę. Wyszła z domu. Szła do parku. Doszła do drugiej ławki.
-Jest pan.-powiedziała
-Tak.
-Po co miałam tu przyjść, panie Johnie?
-John-pomyślała Róża-Po co ją wzywał?
-Usiądz. Wiesz, dlaczego tobie dałem tę piosenkę? Dlaczego napisałem, że dla Ciebie? Po co ją napisałem?
-Nie, panie Johnie.
-Przestań Diano. Mów mi John.
-Ale pani Anna kazała...
-Przy kimkolwiek będziesz do mnie mowić "panie Johnie".
-Dobrze,..Johnie.
-Już lepiej, Diano.
-Po co mi kazałeś tu przyjść?
-Musze ci coś powiedzieć.
-Co Johnie?
-
CDN.

she
01.09.2004, 17:15
Originally posted by Vasa@Sep 1 2004, 05:50 PM
chodzi o temat Avril???
Raczej o Agniechę...
Po prostu ... po prostu wejdź tam

Vasa
01.09.2004, 17:18
no ja juz wiem :P to sama śledze tragiczne losy .....

she
01.09.2004, 17:19
Originally posted by Vasa@Sep 1 2004, 06:18 PM
no ja juz wiem :P to sama śledze tragiczne losy .....
Tak , to po prostu przechodzi ludzkie pojęcie...

Zong
01.09.2004, 17:55
DWIE GWIAZDY odc.6
...-Kocham cię, Diano.
-Co?-Diana pobiegła w stronę domu. Jednak przy płocie zatrzymała się. Róża pobiegła szybciej. Była 5 min. przed Dianą.
-Gdzie byłaś Diano?-spytała-I dlaczego masz na sobie tę sukienkę?
-Nie ważne... Poszłam się przejść.
-Diano... Martwię się o ciebie.
-Nie masz powodów.
-Mam.
-Jakie?
-Co było w tym liście. Nie chciałaś mi go pokazać.
-Różo...
-Powiesz mi?
-tak..
-?
-John.. powiedział mi, że mnie kocha.
-A ty?
-Ja..go-Diana zapłonęła rumieńcem i wyszła do toalety. Zaczęło płakać.
-Diano? Co ci jest?
-Ja odbiegłam od niego a ja go... ja go...
-..kochasz
-Tak.
-Choćmy do niego.
-Nie, nie ..
Minął tydzień. Dziewczyny poszły do dzielnicy SB. Diana wśród tłumów zauważyła Johna.
CDN.

cornishonka
02.09.2004, 09:24
Zong .. wciagajace to jest :D . Czekam na nastepny odcinek .

Moja telenowela zagubila sie w waszych :wacko: .. i chyba stworze nowa w takiej sytuacji , bo mam ochote cos napisac .. :D :]

Slawa i zycie | czesc 1

- Panno Aniston! Panno Aniston! Juz drugi raz zasnela panna na lekcji!
Crystal, zaspana, unosi glowe i spotyka sie wzrokiem z nauczycielka.
- Jesli panna wreszcie zacznie mnie sluchac, to niech podejdzie do tablicy i napisze haslo, ktore pannie wyszlo... - Nauczycielka zajrzala Crystal przez ramie do ksiazki, ale ona umyslnie zaslonila miejsce na haslo reka.
- W porzadku - Wyszczerzyla zeby Crystal i zatrzaskujac ksiazke, wstala. Podeszla do tablicy, wziela krede i udawala, ze sie zastanawia. Napisala haslo ("Zycie jest krotkie, wiec korzystaj"). Wszyscy sie zgodzili pomrukiwaniem i... dzwonek. Rozlegl sie halas tupania nog i pakowania plecakow. Crystal wrocila do swojego stolika i zaczela sie pakowac, gdy podeszla do niej Terry.
- Czesc.
- O... hej Terry.
- Wszystko w porzadku?
- Taak... Jestem po prostu przemeczona - w tym momencie Crystal przysunela krzeslo do stolika i usmiechnela sie. Terry spojrzala na nia krzywo.
- Idziemy do mnie? Duzo nam zadali...
- Oj tak... rzeczywiscie duzo..
Wyszly z klasy na potwornie halasliwy korytarz. W tej chwili podbiegl do nich jakis nastoletni chlopak, co najmniej z pierwszej liceum.
- Usmiech do gazetki szkolnej prosze! - I blysnal aparat. Zamiast usmiechu, na zdjeciu beda wytrzeszczone oczy - pomyslala Crystal.
- Do gazetki...? - Wybelkotala nieprzytomnie, kiedy chlopak odszedl, a Terry byla czerwona jak burak.
- Tak, szkolnej...
CDN.

To na razie poczatek i wiem , ze beznadziejny ;p . Oceniajcie szczerze xd .

Vasa
02.09.2004, 12:55
Originally posted by Sydney+Sep 1 2004, 07:19 PM--></div><table border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (Sydney @ Sep 1 2004, 07:19 PM)</td></tr><tr><td id='QUOTE'> <!--QuoteBegin-Vasa@Sep 1 2004, 06:18 PM
no ja juz wiem :P to sama śledze tragiczne losy .....
Tak , to po prostu przechodzi ludzkie pojęcie... [/b][/quote]
nom trochę było tam kłótliwie i nieprzyjemnie momentami no ale cóż.. -_- ... co do tematu to corn super jest twoje opowiadanie :)

Zong
02.09.2004, 18:48
DWIE GWIAZDY odc. 7
...Reżyser zaproponował im rolę w filmie. Najpierw jednak musiały zagrać pare scen. Zrobiły to dobrze. Reżyser zadzwonił jeszcze do Anne, aby dziewczyny mogły co drugi dzień chodzić do dzielnicy SB. Zgodziła się. Róża przylepiła ogłoszenie o występie (chciały jeszcze tego samego dnia chciały zaśpiewać piosenkę). Zaczęły sprzedawać bilety. Wśród kupujących był John. Dziewczyny zgromadziły ponad 5 000$! (jeden bilet 15 $). Weszły na scenę. Zaśpiewały z 5 razy tą piosenkę. Wszyscy błagali je o autografy. Gdy już wszycy odeszli podszedł do nich John. Poprosił o autograf Różę. Róża spojrzała na Dianę. John. podszedł do Diany. Stał chwilę. Prosząc o autograf dyskretnie wsunął do kieszeni Diany kartkę. Obie tego nie zauważyły.
Wieczorem.
-Diano co to za kartka?-kartka wypadła z kieszeni Diany. Przeczytała ją.
-Przeczytaj.
-"Kochana Diano, przyjdz jutro do parku.". Pójdziesz?
-Ale pójdz ze mną.
-Dobrze.
Następnego dnia wieczorem. Dziewczyny poszły do parku. Zastały Johna.
-John-powiedziała Diana-To jest moja ukochana siostra. Nikt mnie tak jak ona nie kocha. Możesz przy niej mówić wszystko.
-Dobrze, Diano. Diano, czy ty mnie kochasz?
Milczała. Róża dyskretnie wycofała się. Nagla Diana odezwała sie:
A. Tak...
B. Nie.. Nie powiem ci
C. Nie...

Cocaine
02.09.2004, 19:27
Hmm.....sorry za nieobecność ale mam zajela kompa.
Piszcier dalej
odc. 6
- Kathy? - usłyszała jego głos dziewczyna. Otowryzła oczy. Leżała na kanapie w jego pokoju ochlapana wodą.
- Za 10 minut mam pokaz. Gdzie kluczyki? - zapytała szybko wstając, za szybko jak na osobę po omdleniu.
- Jakien kluczyki> Ej nie przesadzasz? - zapytał groźnie Maciek patrząc jak jego dziewczyna się uwija.
- Nie. DAWAJ TE KLUCXZYKI albo mi kup samochód. - powiedziała szybko Kathy już gotowa do wyjścia.
- Masz. A po południu jedziemy po samochód. - odparł Maciek pokazując jej kluczykiod srebrnej toyoty corolli Verso.
-Dzięki. p- powiedziała, cmoknęła go w policzek i wyszła.
- AHa, po załatwieniu samochodu pojedziemy pozałatwiać sprawy Ewy. - odparł Maciek psując dziecswyznie humor. Kathy zagrała jednak rolę modelki idealnie i już po chwili w kieszeni miała kontrakt Z Simkadiusem, wielkim projektantem mody tego roku. Poszła do domu, umyła się, rozczesała włosy. Cierpliwie dobrała strój. Potem wyszął do Maćka.
- Maciuś, jedziemy,. - powiedziała słodko biorąc kluczyki w ręce. Założyła klapki na wysokim koturnie i wsiadła aza kółko.
- No myslałem że ja prowadzem no ale dobrze. - odparł Maciek i siadł od strony pasażera. Kathy podjechała pod salon Toyoty.
- JUż mam postanowione. Albo mi kupisz Toyotę Land Cruiser albo z naszej miłości pozostaną nici. - odparła szybko Kathy. Już po chwili wyjechała stamtąd nowiuśką toyotką.
- Mam w nosie sprawy Ewy. Po południu mam pokaz. - powiedziała Kathy i odjechała z piskiem opon. W rzeczywistości objadła się w McDonaldzie. Po chwili podjechała pod dom. Maciek był w mieszkaniu. "mam pecha" pomyślała Kathy wpdając do łazienki. Spojrzała na zegarek. hmm,.....była 18:10 czyli minęło 10 minut od zjedzenia 4 BigMaców i 8 paczek frytek. Kathy zamknęła łazienkę na zasuwkę i wsadziła sobie palce głęboko do gardła. zaczęła wymiotować. Od tej pory robiła to sporadycznie. Była bardzo chuda. Wymarniała, była żółta. Ale na pokazach ją chwalili. TYlko o to jej chodziło. Dopóki po pewnym obfitym obiedzie zamiast wymiocin zobaczyła w toalecie krew........ :wacko: :wacko: :blink: :blink:

Zong
03.09.2004, 22:00
DWIE GWIAZDY odc. 8
... Nie.. Nie powiem ci-wstała wzięła Różę i wybiegły z parku.
-Dlaczego mu nie powiedziałaś-spytała Róża, kiedy doszły do domu.
-Nie mogę.
-Diano...
-Ludzie będą myśleć, że robię to dla nazwiska albo sławy. Przecież jesteśmy początkującymi gwiazdami. Początkująca gwiazda właśnie tego potrzebuje.
-Ale powiesz mu...?
-Jak już będziemy bardzo sławne. patrz-wyjęła kartkę wyrwaną z notesu-nasze zyski 5 000 $ i za pół miesiąca dostaniemy 1 500$. Straty: -200$. Razem 4 800$. To mało.
-Mało? Niektórzy ludzie potrafią utrzymywać się z 100$!
-Jak na gwiazdę, mało.
-Mało... Czy ja wiem?
***
Minął miesiąc. Dziewczyny zarobiły już 10 000$!!!! Za pół miesiąca miała być premiera ich filmu.
Pół miesiąca później, po premierze na przyjęciu.
-Genialnie wypadłyście-reżyser powtarzał to setny raz
-Gratuluję-mówiły gwiazdy.
Diana i Róża były (razem) na 5 pozycji(!) rangingu Gwiazd. Przed nimi byli:
piosenkarka Karolina Korols(4)
Anne Bean (3)
muzyk Joe McJoe(2)
i aktorka Adrianne Bin (1)
Po przyjęciu.
-Diano, już chyba możesz..
-Jeszcze miesiąc, Różo.
-Miesiąc?!
...:
A. Diana powiedziała: Musimy mieć lepszą pozycję
B. Wszedł John i Diana zdecydowała się mu powiedzieć...
C. Weszła Anne Bean

Cocaine
04.09.2004, 10:33
Sydney, sydney, sydney dawaj....................co dalej z Angel?
Hmm........opowiadanko niezle, tylko czemu i na co ona musi czekać misiąc?
odc .7
- Kathy?? - po raz ósmy powtarzał maciek pod drzwiami łazienki. W końcu barkiem wuwarzył drzwi.
- Kathy........- szpenął i wziął ją na ręce. Z jej ust sączyła się strużka krwi. W toalecie było jej mnóstwo. Maciek położył ją na wersalce. Kathy była dalej nieprzytomna. Minęły trzy godziny. Kathy dalej wylewała z siebie krew. Maciek wziął ją do samochodu i zawiózł na pogotowie.
- Przebiła przełyk palcem. Musiała wiele wymiotować bo jest przeżarty kwasem. - Odparł lekarz.
- Czy ona się obudzi? - zapytał Maciek.
- Tak. Ale dopiero za kilka dni. - odrzekł lekarz. Maciek poczekał aż Kathy zoperują przełyk i pojechał do domu. Poszedł na pogrzeb Ewy. Wieczorem coś go tknęło żeby zobaczyć co tam w komórce. Na ekranie świecił napis: "SMS Ewunia". Co oznaczało że dostał SMS od Ewy. Spojrzał na datę. Przedwczoraj o.....14:58 czyli minutę przed śmiercią. Znano czas śmierci ale nie wiedziano kto dokonał morderstwa. Maciek przeczytał wiadomość.:
"Kathy wydaje mi się podejrzana. Jeżeli umrę to będzie jej wina." Głosiły czarne literki. I nagle wszystko zaqczeło się składać w całość. Przeszukał dokładnie jej walizkę, aż znalazł pamiętnik dziewczyny. Nie było tam nic o zakupach i morderstwie. Zrezygnowany pojechał do szpitala. Uprzedził agencję że dziewczyna jest chora i kolejnego dnia pojechał do przytomnej już Kathy.
_h,m.....nie widziałaś jak zabijali Ewę?? - zapytał.
- Pamiętam jak przez mgle....ona poszla do przymierzalni, ja coś oglądałam....i chyba ktoś ją tam udusił i zamordował...............- odparła słabym głosem Kathy.
- Chodź, masz wypis. - Powiedział Maciek.
- WYPIS?? zapytała Kathy.
- Tak. - odparł maciek.
- To idę. Papa, mam pokaz.- po kilku godzinach Maciek dostał SMS-a.
"Kochanie, jadę do Paryża na sesję!! PAkuj moje i swoje manatki!". Maciek osunął się na poodłogę........

Cocco
04.09.2004, 17:50
ODCINEK DRUGI

Emma odrazu zadzwoniła po taksówkę.
Czekając zobaczyła kota
na ulicy. Widząc go szybko podbiegła i...
Nistąd ni zowąd pojawiła się taksówka.

Obudziła się w szpitalu.
Sterczała nad nią matka, ojciec, i jakiś chłopak
z włosami na jeża. Wiedziała kto to był-
kierowca taksówki. Patrzał na nią tak, jakby chciał ją pocałować.
Ale odrazu pobiegł do dzwi.
Chciała mu podziękować, bo to on musiał zadzwonić po karetkę.
Popatrzała w lustro.
Włosy, rozczochrane, usta jasne, bez pomadki.
Była całkiem ładna, ale jej twarz była dość brudna
po wypatku.
-Co mi jest? Co się dokładnie stało?
-pytała.
-Och ten młody chłopiec potrącił się taksówką,
Nic ci się nie stało, ale nie zauważyłaś, masz rękę w gipsie?.
-Mama wszystko zażuca przystojniakom!- Emma myślała juz gdy była sama.
"Zakochałaś się" besprzerwy słyszała w głowie, myślach i duszy.

Cocaine
04.09.2004, 20:11
Emma.......nieco niezbyt wciągająca ta hiostoria ;)
odc. 8
Kathy wrocila do domu. Była cała w skowronkach. Zobaczyła maćka na kanapie.
- Maciuś....nie cieszysz się?? - zapyutała szybko.
- Nie. Zostaję w kraju. Nie cohłąnąłem jescze po stracie Ewy. - odwalił jej chłopak i zasnąl;. Kathy przykryła go, zrobiła telefoniczną rezerwaxję miejsca w Autobusie na jutro ui zaczeła się pakować. Nagle zachciało jwej się jeść. Zjadła paczkę cukierków. Nie wolno było jej prowokować wymiotów, ponieważ świeżo ściągniętę szwy jeszcze się nie zabliźnily. Zaczęła szukać w koszyczkach z lekami. "Parasentium" przeczytała szybko. "lek na wywołanie biegunki" wyczytała w ulotce. Połknęła dwie tabletki. Przez najbliższe trzy godziny męczyła ją niesamowita biegunka. Rano była wycieńczona. Połknęła środki pobudzające i wybiegła z walizką na dworzec. Spakowała bagaż i zajęła dobre miejsce. Nagle rozdzwoniła się komórka.
- Halo?-zapytała półprzytomna i natychmiast otrzeżwiała.
- Maciek z tej strony. Kathy.....nie wiem jak ci to powiedziec.....- jąkał się chłopak.
- No., mów szybko bo nie mam czasu - ponagliła go Kathy.
- Ja mam.......dziecko. Z Ewą. Karinę. - wykrztusił Maciek.
- Spadaj. - powiedziała Kathy i wyłączyła telefon. Usnęła. Resztę drogi przespała. Kiedy wysiadła w Paryżju pojechała pod podany adres. Agencja wydawała się ciekawa, ładnie wyglądała. I nagle zobazcyła ją..........obraz piękności.

Ira
04.09.2004, 22:09
Fajne szkoda, że nie umieszczacie zdjęć, ale są naprawdę świetne!

Alicja Z.
05.09.2004, 09:45
O maskara co mnie tu dawno nie było aż wdtyd sie przynzać ^_^ ^_^ ale wróciłam:D:D

Cocaine
05.09.2004, 11:29
Ira naprawde??? THX :D :D
odc. 9
Nie, nie nie to nie może być prawda dudniło jej w głowie. Kathy usiadła na fotelu. Przed nią stała dziewczyna nazywana przez cały świat "body". Miała idealne wymiary: 90/60/90 i wzrost 180 cm. Kathy poczuła się nudna, choć miała w piersiach zaledwie 85, w talii 58 a w biodrach 84. Nagle body do niej podeszła.
- Hej jestem Sylvia. A ty pewnie jesteś Kathy. Będziesz ze mną mieszkać. I jeszcze z Marilyn. - wyrecytowała Sylvia i poszła do domu rzucając jej klucze. Kathy pojechała do swojego "domu". Dzielnica nie należała do eksluzywnych. Wiezorem w witrynaCH sklepowych stawały nagie prostytutki (sorry za wyrażenie). Kathy wyszła po drewnianych rozchodzonych i śliskich schodach na trzecie piętro. Postawiła walizkę i szarpnęła za klamkę. Zamknięte. Dobrze że sylvia dała mi klucze - pomyślała przekręcając klucz w zamku. W przedpokoju było miło. Na wieszaku wisiały dwa damskie płaszcze. Kathy dorzuciła tam też swój. Była szafka na buty i wycieraczka. Dalej była wnęka kuchenna, w której stały szafki, lodówka i kuchenka. W łazience był prysznic, malutka wanna i toaleta z pralką. Poszła do pokoju. Były tam dwie antresole. Były szczelnie zasłonięte - jedna boazerią, druga wyjmowaną boazerią. Na szcęście w przechodnim pokoju były porozrzucane ciuchy. Na stoliku kartka z napisem "MARILYN". Na boazerii była przywieszona kartka: "SYLVIA". A na wyciąganej boazerii był napis "KATHY". Kathy ucieszyła się. Ale jej radość prysła równie szybko jak powstała. Pokój miał mankament: Z jego podłogi wychodziły jeszcze wyżej schody. Ale kiedy wyglądnęła nikogo tam nie było. Więc rozłożyła swoje ciuchy w przechodnim pokoiku nie w sypialni która była wyżej, nadmuchała swój fotel i ustawiła go w kącie. Postawiła na przenioścym stoliku książki i wyszła wyżej. Pewnie, potrzebna będzie pościel. Kathy wyciągnęła swoją i oblekła w nią poduszki i kołdrę. W tym pokoiku było jescze miejsce na walizkę i tyle. Ustawiła radio w kącie koło materaca i wyjrzała przez okno. Nie było go w ogóle widać. Przez nie nic nie było widać. I nagle kiedy tak przez już umyte wieczorem okno patrzyła, przypomniała jej się mama. Zadzowniła do niej i zaczęła gadać po rosyjsku by Sylvia i Marilyn niczego nie zrozumiały.
- Mama? =- zapytała szybko Kathy.
- Kathinko.....KATHY córeczko.wróć, tęsknimy.....- wyszpetała mama.
- Nie mogę....jestem w Paryżu. - wyjąkała Kathy.
- Córeczko.......napisz.......zatelefonuj.......wróc ....- wyszeptała matka.

Zong
05.09.2004, 16:31
DWIE GWIAZDY odc. 9
... Weszła Anne Bean.
-Gratuluję-powiedziała ze złością- Różo, Diano miałyście tu sprzątać, a nie zdobywać sławę, tak?
-Tak pani Anno.
-Za karę musicie odpracować wszystkie godziny które spędziłyście w dzielnicy SB. Przez dwa miesiące będziecie pracować każdego dnia dłużej 2,5 godziny. I nie ma mowy o wyjeździe do SB! Chyba, że odpracujecie.
-Ależ proszę pani...
-Słyszałaś dobrze, Diano. Dwa miesiące! Ach, i od dziś zarabiacie 100$ mniej.
-Razem?
-Każda.
-Pani Anno-ale Anne już wyszła. Powiedziała do Róży-Koszmar! Gdyby nie John, wyjechałabym stąd.
-A więc dlaczego chcesz mu powiedzić, że go kochasz dopiero za miesiąc?
-Jutro mu powiem. Myślałam, że zdobędziemy lepszą pozycję, ale pan Anne chyba boi się o swoje 4 miejsce..
***
Następnego dnia. Róża sprząta w pokoju Mirabelli (jedno z dzieci), a Diana jest w pokoju Johna.
-Johnie-powiedziała Diana
-Tak, Diano?
-No wiesz... Ja cię no wiesz...
-Kochasz mnie-spytał pełan nadziei
-Tak-uśmiechnęła się i wyszła.
Następnego dnia, wieczorem(1,5 godziny póżniej niż zwykle.). Anne weszła do pokoju dziewczyn.

Cocaine
05.09.2004, 21:03
No no ZOng trzymasz mnie w npaięciu!!
Czemu moje opowiadanie pozostaje no coment?
odc. 10
- Pa pa mamo, dobranoc. - dokończyła Kathy i odlożyła słuchawkę. Potem wyszła na antresolę. Przez szpary widziała jak Marilyn się kręci po po pokoju. Był ciepły, duszny paryski wieczór. Nagle z antresoli obok rozległ się huk.
- Sylvia? - zapytała Marilyn z dołu podnosząc się z fotela.
- Kathy.....co trzeba teraz zrobić.....ty wiesz. - powiedziała głosno Sylvia. Kathy przeszla po sznurkach z palikami do antresoli drugiej z dziewczyn i spojrzała. Spadła jej walizka. Wszystkie perfumy się potłukły, kosmetyki rozbiły.
- Chodźmy na zakuopy. Ostatnie sklepy nie są pozamykane. - odparła bez namysłu Kathy przebirając się. Wyszła na swoją antresolkę i zaczęła przymiezać ciuchy. WEybrała dżinsy i top. Zobazcyła gdy wychodziły jak Marilyn szykuje sobie kolację. Była to potężna mini-szarlotka i wielki rostbef. Kathy pominęła to milczeniem. Stwierdziła że dziewczyna ma pewnie świetną przemianę materii.
- Spójrz, moze te perfumy?? - zapytała Kathy niepewnie podsuwając jej pod nos pasek popsikany wodą toaletową.
- O tak. Chodźmy już do domu, robi się ciemno - niepokojąco powiedziała Sylvia. Kathy wzięła do ręki jej reklamówkę i schowała do torby.
- upomnij się o nie w domu. - odparła wychodząc ze sklepu. I kiedy już były w domu z bramy wsykoczył jakiś bandyta. Porwał Kathy i za krzakami zrobił jej wielką krzywdę.

Zong
06.09.2004, 20:19
Oto chodzi, Karo_Karo! A do twojej telenoweli: Dlaczego Sylvia nie interweniowała?
Alicjo Z. ktoś gdzieś tam dawno chciał, wręcz błagał abyć napisała c.d.
DWIE GWIAZDY odc. 10
-Diano-powiedziała-Byłaś wczoraj u mojego syna?
-U wszystkich, pani Anno. Wczoraj sprzątałyśmy.
-A co robiłaś u Johna?
-No... Rozmawiałam z nim.
-Diano, on ostatnio był przygnębiony, ale jak wczoraj od niego wyszłaś był szczęśliwy. Dobrze na niego wpływasz. Masz przychodzić do niego codziennie.
-Pani Anne..
-Nie musicie odpracowywać tych dni. Możecie co trzeci dzień wyjeżdzać do dzielnicy SB i będziecie dostawać do pokoju GRSC.-wyszła
-Słyszałaś, Różo?
-P. Anne jest najbardziej zmienną osobą jaką znam.
-Jednego dnia na nas krzyczy i nam każe najgorsze rzeczy, a 2 dni później stara się, byśmy miały najlepsze warunki...
***
Minął miesiąc. Diana odwiedzała Johna dwa razy dziennie, dziewczyny mogły co drugi dzień chodzić do SB i dostały podwyżkę (!). Nakręciły następny film. Także komediowy. Zostały ogłoszone "siostrami zabawnymi" ("The funny sisters"). Miały miejsce drugie, pierwsze zajmowała Anne. Diana i John zostali ogłoszeni "parą". Anne to bardzo cieszyło. John zaczął pisać scenariusze (filmów komediowych, oczywiście dla "funny sisters"). Pewnego dnia Róży w dzielnicy Sb wydawało się, że widzi wśród tłumów Edytę, która przecież nie żyła...

Cocco
07.09.2004, 14:12
W poprzednim odcinku:
emmajest zakochana.
Miała wypadek.

ODCINEK TZECI

Tego dnia Emma leżała w szpitalu.
Myślała tylko o jednym.
O kierowcy taksówki.
Miała leżeć jeszcze parę dni,
musieli jej robić badania. Ale nagle zauważyła że
- nikogo nie ma! Świetnie, wymknę się z tej dziury!
- i tak zrobiła. Zadzwoniła po taksówkę,
kierowca gdy usłyszał o szpitalu, wiedział kto dzwoni.
Z niechęcią podjechał pod budynek.
- Chmm... Uratowałeś mnie. Pocałuj...
- Nic z tego. Ale, wiesz, może razem pomieszkamy, a może kiedyś...
Emma zgodziła się, bez wachania.
***

Parę dni póżniej poszła do sklepu, po jakieś modne łachy.

-Dla Ciebie, może tą bluzkę?
-Oczywiście, tylko sięgnę po portwel...
Aaa!
- Nic tam nie było, nawet grosza.
Niestety, nie wziełam portwela...
-Skłamała, rumieniąc się.

Cocaine
07.09.2004, 14:47
Nie wiem. Zapomnialam dopisac. ZOng dalej dalej!!!!!!!!
odc. 11
Około 4 nad ranem Kathy podniosła się. Spojrzała na swoje ubranie. Było zakrwawione. Poszła powolutku do domu. Marilyn otworzyła jej drzwi.
- SYLVUA! Kathy jest!- krzyknęła. Zapłakana Sylvia wybiegła z pokoju.
- Kathy, kathy jedziemy do szpitala powiedziałam im że miałaś napad, matko wzywaj karetkę!- krzyczała Sylvia przytulając Kathy. Po chwili przyjechała karetka. Kathy ułożyła się na łóżku Marilyn. Wciąż krwawiła. Dziewczyny ją przebrały. Lekarze wzięli ją na nosze i zanieśli do karetki. Sylvia odpaliła samochód i pojechasła za nimi.
- Co jej jest?- pytała po chwili wszystkich lekarzy ostro w szpitalu. Skakali dookoła łóżka na izbie przyjęć, podłączali ją do kroplówek, do monitorów. Nagle Kathy zwymiotowała. Lekarze oszaleli.
- Coś się dziej!! Zabrać ją na badania!!- rozkazał lekarz i wyszedł z sali. Pielęgniarki ją zabrały.
- Pani Sylvio. Kathy jest w ciąży. Została brutalnie okradziona ze swojego sekretu trzymanego głęboko........cnoty - wyjąkał lekarz niepewnie i odszedł z głową spuszczoną w dół. Sylvia osunęła się na krzesło. Poczekała w szpitalu kilka dni. Kathy się obudiła.
- Co mi się stało??- zapytała szybko rozglądając się.
- Karhy.....jesteś w ciąży. - wyszeptała Sylvia.
- Nie, nie jestem. Ja tylko.....ja tylko miałam wypadek - uparcie twierdziła Kathy próbując wstać.
- Nie.......to się skończyło gorzej.........- odparła smutnie Sylvia.
*********
3 miesiące później.
Mijał powoli 4 miesiąc ciąży Kathy. Występowała jako modelka, ukazując ciążę na plan pierwszy. Ciąża jest sexy!! - głosiła do ciężarnych projektując ubrania dla matek w ciąży. Sama szykowała sie powoli do narodizn/ W sowjej ciasnej sypialence ustawiła malutkie łóżeczko, stoliczek do przewijania. W łazience z trudem umieściła wanienkę. Wyszła w ko.ńcu kiedyś z domu. yła zima. napotkał ją pewien chłopak.
- Hej. - szepnął jej do ucha.
- MAciek! - wrzasnęła z podniecenia Kathy zapominając o wsyztskich swoich problemach.
- No, ja, ja. Kathy........to ja cię zg********. - odparł beznamiętnie.
- Odejdź. Odejdź. - powiedziała czując jak narasta w niej złość.
- Nie odejdę.
- To ja odejdę.
- nIe odejdziesz, zobacz!!!!!!!- wykrzyknął Maciek wyciągając karabin.........

Zong
07.09.2004, 19:57
DWIE GWIAZDY odc. 11
... Jednak nikomu o tym nie powiedziała. Bała się, że uznają ją za wariatkę.
***
Dwa miesiące później. Diana i John byli już narzeconymi. Za dwa tygodnie miał być ich ślub. Jednak minął tydzień. Róża i Diana przechodziły na światłach. Diana swoim zwyczajem widząc zielone światło i nie słysząc żadnej syreny weszła na jezdnię. Róża, swoim zwyczjem rozglądnęła się jeszcze. Zauważyła pędzące auto. Nie weszła. Zobaczyła, że Diana weszła. Nie zdążyła jej powstrzymać. Auto nie zdążyło się zatrzymać. Przejachało prawie przez nią. Dostała wielkich obrażeń. Róża zapamiętała numer rejestracyjny auta. Ono szybko oddaliło się z miejsca wypadku, wogóle nie zatrzmując się. Róża wyjęła komórkę i zadzwoniła na pogotowie. Podpiegła do Diany i udzieliła jej pierwszej pomocy.

W szpitalu. Diana przebudziła się. Na razie przy jej łóżku była tylko Róża.
-Nie martw się, Diano. Zapamiętałam jego numer rejestracyjny. Zostanie oskarżony o przejerzanie na czerwonym świetle, przekroczenie przędkości, usiłowanie zabójstwa, a może nawet o usiłowanie zamachu na sławną osobę.
Wszedł lekarz.
-Pani Różo, pani Diana już może wyjść.
-Dobrze.
Wyszedł. Róża udała się na korytarz, by zadzwonić na policję i do Bean'ów. Wróciła po 10 minutach. Zobaczyła puste łóżko Diany. Łazienka była zamknięta. Róża podstępem ją otworzyła i zobaczyła Dianę w ubraniu usiłującą wylecieć przez okno. Na jej widok już chciała się rzucić. Róża ją jednak powstrzymała.
-Diano! Co ty wyprawiasz?
-Nie chcę żyć.
-Przecież za tydzień będziesz miała ślub, John cię kocha, rodzina Bean'ów mocno akceptuje.... Masz mnie...
-Pewnie przełożą ślub z obawy o moje zdrowie.
-Zaczekasz te kilka dni-poszły do pokoju, Diana usiadła na łóżku, a Róża na krześle.-Coś się stało. Mów co?
-
CDN.

Cocaine
07.09.2004, 20:28
Zong...No cio?
odc.12
Kathy stanęła jak wryta. Maciek naładował pistolet.
-Ludzie!! Morderca!!- zaczęla wrzeszczeć dziewczyna.
-Zatkaj sie! - zaczął krzyczeć Maciek. Oddał jeden strzał w powietrze. Kathy przestraszyła się. Tak bardzo że zemdlała. To wszzystko z balkonu obserwowała Marilyn i Sylvia. Zrzuciły na głowę maćka worek pełen wody a kiedy sprawca był oszołomiony zbiegły na dół i go przewóricły. Marilyn jako silniejsza położyła go na ziemię a Sylvia wzięła Kathy na ręce. zaniosła ją do góry. Kiedy dziewczyna się przebudziła.........
***************
5 miesięcy później.
Była ciemna noc. Kathy była w dziewiątym miesiącu ciąży. Czuła lekkie kopniaki malucha.
- Już już........zaraz się napiję-powiedziała Kathy sięgając po wodę. Nagle złapał ją skurcz.
- Czy toj uż??-szpenęła do siebie. Skurcze zaczęły się powtarzać. Kathy spojrzała w kalendarz. TO DZISIAJ BYŁ TERMIN!!
- Sylvia! MArilyn1 - wysapała Kathy z fotela dmuchanego.
- Tak, Kathy co się dzieje? - zapytała Sylvia już będąc u przyjaciółki.
- Tu, boli, skurzce! Rodzę. - wysapała zdenerwowana przyszła matka. Marilyn sięgnęła po kluczyki, ubrała siebie i Sylvie oraz Kathy, wzięły ją pod ręce i zaniosy do samochodu. Dziewcyzny jechały szybko przez puste ulice. Dotarły wreszcie do szpitala.
- szybciej.....wezwijcie lekarza. mojego!- popędzała kathy wydając rozkazy. Lekarze wzięli ją na salę porodową. Poród trwał do 5 nad ranem. Po 5 :10 lekarze wyprowadzili z sali wózek na którym leżała biedna Kathy. Była spocona, włosy miała przyklejone do czoła. Była przytomna...i szczęśliwa.
- Mam córeczkę. Mam malutką Viki.

Zong
07.09.2004, 21:09
DWIE GWIAZDY odc. 12
...- Byłam w drugim miesiącu ciąży. Przez ten wypadek straciłam dziecko! Poroniłam!
-Uspokuj się, Diano.
-Łatwo ci mówić. Nikt o tym nie wiedział oprócz mnie. Nawet John.
-Diano...
-Przeżyłam straszny szok psychiczny. Gdy test ciążowy ukazał wynik pozytywny, poszłam do lekarza. On także to potwierdził. Byłam szczęśliwa. Ale to było pół miesiąca temu. Teraz nie mam po co żyć. Nie chcę żyć!!!-zaczęła płakać.
-Diano, wezwę ci psychologa.
-Nie chcę psychologa! Ja chcę moje dziecko!
-Może będziesz miała następne?
-Nie wiem...
-Uspokuj się, kochana Diano.
***
Pół miesiąca później. Ślub został odwołany na dopiero za miesiąc. Diana pod wpływem szkoku dwa odcinki serialu komediowego, który zyskał wielką sławę dzięki głównym bohaterkom "funny sisters". Przez Dianę połowa oglądaczy wyłączyła się w połowie serialu. Jednak już 3 z kolei odcinek po wypadku był już świetny. Włamywacza nie złapano.
Diana jednak była wciąż załamana. Nie umiała o tym powiedzieć Johnowi, a on musiał to wiedzieć. W końcu Róża za nią powiedziała. John lekko też załamał się. Starał sie pocieszyć Dianę, jednak i Róży i Johnowi nie udało się to. Gdy siedzieli w trójkę w pokoju wyjęła papiery i pokazała Johnowi i Róży. Przerazili się. Okazało się, że .....

Cocaine
08.09.2004, 13:05
Zong.......co dalej??
odc.13
Viki była śliczna. Leżała w łóżeczku obok łózka matki. Kathy usnęła zmęczona długim porodem. W końcu jednak Viki się obudziła i musiała ją nakarmić. I nagle strzeliła jej w głowie trudna myśl- Przecież ona nie ma mieszkania!! Nie może już mieszkać z dziewczynami- dziecko. Nie może na razie występować-dziecko. Przydałby się tu Maciek. Sięgnęła po komórkę.
- Maciek??-zapytała nieśmiało.
- Czego chcesz? Mów albo cię zabiję- pogoził jej Maciek. Kathy stwierdziła że nie jest warta tego "gówniarza" i wyłączyła rozmowę. Spojrzała w łóżeczko. Śliczna malutka dziewczynka spała tam. Wyglądała jak aniołek. Minęły dwa tygodnie. Kathy znalazła mieszkanie, wynajęła je. Przenmosła się od dziewczyn ale one dalej ją codziennie odwiedzały. Kathy była szczęśliwa, brakowało jej tylko faceta. maciek odpada- stwierdziła samotnie. W końcu był dla niej jedynie nic nie wartym facetem który wyrządził jej największą w świecie krzywdę. DEopiero wtedy uświadomiła sobie co zrobiła - jej mama nie wiedzała nic o ciąży. Dziewczyna chwyciła za telefon.
- Mamo??- zapytała szybko.
- Tak córeczko>? Tak dawno cię nie słyszałam.....p-rzomarzyła się matka.
- Mam dziecko. - wykrztusiła Kathy.
- Co??- zapytała matka z niedowierzaniem.
- M a m C ó r k ę. - wyszeptała wyraźniej do słuchawki dziewczyna.
- Trudno. Papa. Pamiętaj że w domu zawsze będziesz miłym gościem - zimno powiedziała matka. Kathy usłyszała urywany sygnał w słuchawce. Załamała się. Kochała ją tylko jedna istotka- ta leżąca w łóżeczku malutka Victoria. Przewinęła ją, przebrała i wyszła z nią na spacer. Głodziła się od paru dni. Była niecierpliwa. Nawet bardzo. Nie mogła znieść tego że jej dziecko jest takie malutkie, że wymaga jeszcze tyle opieki. Kiedy siedziała na ławce i popychała nogą wózek, usiadł przy niej jakiś chłopak. Znając swoje doświadczenia Kathy udała że coś się dzieje z małą i pospiesznie oddaliła się do domu. Dopiero tam zauważyła co ma na ręce. Widniał tam układ cyfr układających się w numer telefonu. Domyśliła się że chłopak zostawił jej swój telefon. Wzięła do ręki słiuchawkę od telefonu, poczekała aż mała uśnie i wykręciła numer.
- Halo>>- zapytała.
-Halo? Modelka Kathy? - zapytał nieśmiały męski głos.
- Tak jest. Słucham pana bardzo? - wyszeptała przymilnie dziewczyna.
- Kathy ja cię kocham. - wywalił prosto z mostu chłopak. Kathy rzuciła słuchawką.
- Czemu WŁAŚNIE JA??- napisała wielkimi literami w swoim pamiętniku.

Zong
08.09.2004, 16:51
DWIE GWIAZDY odc. 13
...po tym wypadku nie może mieć już dzieci. Diana rozpłakała się.
-Pewnie nie będzie ślubu-szpytała szeptem patrząc na Johna i wyszła do łazienki
-Ależ Diano, będzie.-odpowiedział John. Czekał chwilę i wyszedł

Kilka dni później. Róża wracając z pokoju Georga (jedno z małych dzieci) zastała w pokoju Dianę piszącą list. Odczytała "odejdę"
-Diano-powiedziała
-Nie mogę tu dłużej być.
-Zaczekaj z tym kilka dni, choć pojedzieby do SB.
Zgodziła sie. Zakończyły tego dnia komedię, która przez stan psychiczny Diany była średnio ciekawa. Jednak obejrzało ją więcej osób niż jaki kolwiek inny film Diany i Róży. Diana była tym mocno zdziwiona. Jednak nie zrezygnowała ze swojego zamiaru. Wsunęła list pod drzwi Johna. Póżniej powiedziała o treści tego listu Róży.
-"Drogi Johnie-powiedziała-Wiem, że mnie bardzo kochasz, ja ciebie też, jednak moje życie od czasu wypadku jest koszmarne. Odejdę, nie moge tu dłużej być. Kocham cię, Diana". Tak napisałam.
-John nas wzywa-powiedziała Róża
-Ja nie pójdę.-Róża poszła sama. W pokoju Johna.
-Gdzie Diana?-spytał. Róża zauważyła na jego biurku otwarty list.
-Nie chciała przyjść.
-Źle się czuje?
-Nie wiem.
Kilka dni później. Róża siedziała w kącie pokju, niezauważalna. Był wieczór, sobota. Wszedł John.
-Diano...
-Nie, nie mogę, przecież wiesz...
-Za miesiąc ślub.
Nagle Diana wybiegła do łazienki i.....

Cocaine
08.09.2004, 20:25
Zong co jej sie stalo?? :unsure: :unsure:
odc.14
Kolejnego dnia przyszedł na jej adres anonim. Otworzyła dokładnie zaadresowaną kopertę. "kocham cię. i nic na to nie poradzę. Maciek". To ty! - pomyślała po przeczytaniu listu. Sięgnęła po notatnik: numer zgadzał się z podanym. Dalsze rozmyślanie uniemożliwiły jej Marilyn i Sylvia które przyszły by pomóc jej wykąpać małą.
-Hej, gdzie Viki?- zapytała Sylvia od razu.
- w pokoiku jak zwykle. - powiedziała Kathy ściągając płaszcze.
- Nie ma jej we kołsycde. ZAni w wózku. KATHY!! Ktoś porywa Viki!! - zapiszczała Marilyn zpokoju.
- MAXCIEK!! - wz\rzasnęła bez namyslu Kathy i wbiegła do pokoju.
- Tak to ja. Chciałem zabić Victorię byś się mną zajęła. Teraz zajujeszz się tym bękratem- wybąkał chłopak układając dziecko w kołysce.
- Chłopcze mam już 20 lat i dziecko. Trzeba było pomyśleć o tym zanim zabrałeś się do roboty - powiedziała Kathy i wzięła płaczącą małą na ręke. Wiesz w ogóle czym ją karmić? - zapytała.
- nie. Jest mi głupio. Wybacz mi. - wyjąkał niezdecydowanie chłopak.
- No dobrze. Nocujesz u nas?- zapytała Katrhy.
-Tak kochanie.......- odparł on. Noc była cicha. Marilyn i Sylvia poszły do swoijego mieszkania, a Kathy uśpiła małą. Maciek czekał w łóżku.
- Kochanie wybacz......-wyszeptał jej do ucha.
- Wybaczyłam ci już - odparła ona i pocałowała go w policzek/ Rano Kathy obudziła się. W łóżku nie było Maćka. Zamiasy niego leżała kartka: zrobiłem to bo nie mogłem jej znieść. Kathy rzuciła się do łóżeczka. Jej córeczka oddychała ostatnimi sapami........

Zong
08.09.2004, 21:29
DWIE GWIAZDY odc. 14
... zwymiotowała. "Nie jadła nic niedobrego-pomyślała Róża-może jest w ciąży? Nie, napewno nie..." Jednak Diana była wykończona. John ją podniósł i zaniósł do auta. Odwiózł ją do lekarza. On jednak kazał pójść do ginekologa. Róża i John spełnili to polecenie.
-Pani myślała, że co pani jest?-spytała Dianę (była to kobieta).
-Nie wiem...
-Czy nie myślała pani, że pani jest w ciąży?
-Nie! Ja nie mogę mieć dzieci.
-Ależ pani może-wskazała na USG-to dowodzi, że tak.
-Mogę???
-Oczywiście.
-Ale przecież lekarz oświatczył, że nie-wtrącił John
-Jaki?
-Wiem o co chodzi-powiedziała Róża-ten lekarz dostał pewnie łapówkę od jednego z naszych konkurentów, żeby załamać Dianę.
-Acha....-powiedziała Diana
***
Minęło pół miesiąca. Za miesiąc miał odbyć się ślub Diany Kowalik i Johna Bean'a.
-Nie zgadzam się-powiedziała Diana-Albo za dwa i pół, albo wcale.
-Diano, czemu?-pytał narzeczony
-Tak chcę.
-Dobrze-wyszedł.
-Różo, ubieraj się, wyjeżdzamy. Szybciej, szybciej...
-Dokąd?-zapytała gdy jechały taksówką.
-Do naszego domu i do krewnych.
W domu. Dina spakowała kilka drobiazgów. Róża wyszła do ogródka. Zobaczyła tam jej ukochane kwiaty-róże. Rozglądnęła sie. Diana stała w pokoju. Wydawało się jej znów, że widzi twarz Edyty.... Nic jednak nie zrobiła. Dziewczyny pojechały do ciotek i wujków. Róża miała uczucię, że ktoś je śledzi....
CDN.

Cocaine
09.09.2004, 19:39
Zong to wcale nie jest 14 odcinek!!
odc.15
Kathy wzięła ja i zawiozła do szpitala. Udało się ją odratować za pomocą specjalnej aparatury. Wieczorem kiedy wracała ze szpitala dopadł ją telefon
-Halo?- zapytała.
- Halo? Kathy? Wiatj, jutro masz pokaz.- powiedziała agentka.
- Jutro nie mogę.
- Musisz. Nie ma wymówki "nie mogę"
-Moje dziecko leży w szpoitalu - wyjąkała Kathy.
- Zostaw je pod opieką lekarzy. Nie ma wymówek. Do jutra. - powiedziała Agentka i odłozyła słuchawkę. Kathy całą noc szykowała się. SPA, masaże domowe, basen. Na szczęscie były otwarte nocne sklepy więc kupiła kilka ciuchów i rano przebrała się. Wymalowała się tak jak należy i pojechała do dzielnicy SB.
- Jestes jednak?- zapytała nieco zwiedziona pani która organizowała sesję.
0 Jeżeli nie jestem potrzebna chętnie pojadę do szpuitala - powiedziała Załamana Kathy/
-Zostan, będziesz nam potrzbena. Stań tam z tyłu. Za tą z niefirmowym wózkie.......- zaczeła wydawać jej polecenias organkzatorka. Wieczorem Kathy pojechała do córki........jej stan był coraz gorszy.........
***************
2 lata później.
22 letnia już Kathy przestała pracować jako modelka - teraz była sławną aktorką. Ale dalej pracowała dla reklam, np. Simscady. Victoria przeżyła tę ciężko próbę i mama zapisała ją do przedszkola. Miesdzkanie wymieniła na inne, a wieczorami spotykała się z przyjaciółkami by poplotkowac. Podczas jednej z takich imprez rozdzownił jej się telfon. Przestała się śmiać i zamarła. Na wyświetlaczu pisało: Maciek. Kathy poszukała w torebce. Miała nóż i ostre nożyczki/
-Dziewczyny popilnujcie Viki.
- Dobra. - powiedziały dziwczęta i zaczęły ją zabawiać. Kathy podeszła do wejścia. Maciek miał tu podjechać. Zaraz pojawił się obskurny samochodzik. Wysiadł z niego, po czym spróbował ją pocałować.
- Spadaj - wycedziła ona przez zęby. Kiedy przytulał ją w toalecie było jej błogo. Ale po chwili wbiła ostry zimny sztylet wprost w jego żołądek.......

Zong
09.09.2004, 21:11
A który???
DWIE GWIAZDY odc. 15?
... zostały mile przyjęte przez ciotkę i zaproszone na następne dni. Nagle z jednego z samochodów wysiadł ich reżyser i wręczył im statuetki.
-To mini nagroda za "Sharonę kontra miłość"-powiedział- Ten film dostał także nominację do Oskara. Za mięsiąc zaczynamy kręcić następny film, "Minnie i Minnie".-odjechał. Z następnego auta wysiadł John.
-Gdzieście były?
-U ciotki i w domu.
-Po co?
-Do domu po nasze rzeczy, a raczej ich resztę, a u Cioci z wizytą.
-Wracamy do dmu-rozkazał.
***
Dwa miesiące i tydzień później. Za tydzień miał odbyć się ślub Diany i Johna. Wszystko było przygotowane: ślub, wesele, tort, zaproszenia wysłane, suknia Diany i strój Johna. Tego dnia Róża zauważyła u Diany lekko zoogrąglony brzuch. Wskazała na niego palceb.
-Co to, Diano?
-Wiesz.... Jestem znów w ciąży-zaczerwienila się
-Który miesiąc?
-Prawie trzeci.
***
Po slubie. Wesele. Wszyscy krewni Diany i Róży, Johna i jego rodziny oraz Paparazzi i gwiazdy. Za tydzień miał być konkurs, który film zdobędzie Oskara. John przeprowdził się do pokoju Diany i Róży, który pięciokrotnie ( ! ) zwiększono.

Nominacje Oskara. Zaraz zostaną podane wyniki.
-Trzecie miejsce....
CDN.

Cocco
10.09.2004, 07:48
W poprzednim odcinku:
Emma mieszka z kierowcą taksówki.
Okradli ją.
______________________________
ODCINEK CZWARTY
Emma poszła na posterunek.
-Niech sie pani rozłużni, i opowie wszystko jeszcz raz.
Em opowiedziała wszystko.
- Z włosami na jeża?
To znany przestępca.
Emma wróciła więc do domu rodziców.
Nie zastaóła tam jednak nikogo.
Usiadła na ławce, w ogrodzie.
Nagle jednak stało się coś dziqwnego.
Em poczuła dziwną chęć, do zakończenia tego wszystkiego raz na zawsze.

Cocaine
10.09.2004, 13:12
No coment
odc. 16
Kathy odeszła powoli od niego. Tkwił tak na podłodze z nożem wbitym w środek brzucha. Kathy wzięła na ręce Victorię.
- Dziewczyny zmieńmy lokal. - wyjąkała tylko szukając kluczyków.
- Dobra. Jesziemy do twojego domu? Musimy cię wspierać. - Kathy ucieszyła się. Ale nagle poczuła się winna. Wzięła komórkę i szybko wystukała na niej numer: 999. Po chwili podjechała karetka. Zabarali go. Kathy podbiegła do lekarza.
- Czy on będzie żył?- zapytała zrezygnowana.
- Po operacjii tak. Ale będzie musiał jeść przez sondę. - wyjakał lekarz. Kathy rozpłakała się. Malutka Viki pocieszyła ją jak mogla. Dziewczyny pojechały za nią do domu. Kathy zostawiła malutką pod opieką przyjaciółek i kolejnego dnia pojechała do szpitala a potem na zdjęcia do nowego filmu. Simscada - tak brzmiał jego tytuł. Zachecona przez przyjaciólki poejchała na casting i wygrala.
- Maciek.......-wyszeptała głaszcząc go po twarzy.
- Cześć. - burknął on, unosząc powieki.
- Ty się obudziłeś....Maciuś.....- szeptała cicho Kathy.
-Odejdź. Już wiem kto zabił Ewę. TY! - zdenerwował się chłopak i zacisnąłpięści z bulu.
- Maciuś, co się dzieje?? Wołać lekarza? - zbladła Kathy.
- Kocham cię Kathy.....zabijaj wszystkich.....tylko nie mnie. Już nigdy nie zabiję naszego dziecka.....- wyjąkał zanuim znów zasnął. Melancholinym krokiem poszła na zdjęcia.
- KATHY FERGUSON!! - ryknął reżyser.
- Jestem! - powiedziała szybko Kathy i podniosła się.
- Teraz siądź tam i tam - tak minęły kolejne 4 godziny na planie zdjęciowym. Niestety Kathy nie była w stanie wrócić do domu. Marwtił ją stan Maćka. Pojechała do szpitala.
- Maciek? Maciuś. - powiedziała do niego a on się obudził.
- Kochanie.......och jak ja cię kocham!.Czekaj....nmam coś dla ciebie. - wyjąkał i z grymasem bólu wyciągnął z szafki ładne pudełeczko w kształcie biedronki. Kathy otworzyła je.
- O rany! Pierścionek zaręczynowy.....- wyeszptała do siebie Kathy.
- Wyjdziesz za mnie> - zapytał czerwieniąc się.
- Tak.......- wyszeptała ona i spadła z taboretu.

Zong
10.09.2004, 15:02
DWIE GWIAZDY odc. 16
...-sala ucichła-Dziękuję państwu za ciszę. W tym roku wśród nominacji mamy filmy s.f., sensacyjne, dramaty, horrory, komediowe i mnóstwo innych. A teraz: miejsce trzecie film s.f. opowiadający o robotach w latach 2800. "Człowiek strzworzył robota, który usiłuje go pokonać i zwyciężyć". Film "Roboty kontra roboty"! Gratuluję-brawa. Po kilku minutach. Przemówienie aktorów.-Miejsce drugie... Komediowy. Bohaterka wraz z siostrą... dzidziczą majątek, wyjeżdzają za granicę i żyją, lecz pieniądze w końcu im się kończą. "Z życia luksusowego do poniżającego". Film... "Sharona i jej życie"! Gratuluję-brawa, przemówienia aktorów.-A teraz długo oczekiwne pierwsze miejsce. Komediowy. Bohaterka żyje z siostrą. Żyją dobrze do czasu, aż bohaterka zakochuje się w znaczącym człowieku... "Zdobycie tytułu-cel bohaterki to niebrawda. Jej celem jest zdobycie ukochanego". A teraz scena z filmu...-po chwili- "Sharona kontra miłość"! Główne aktorki: Siostry Kowalik, "The funny sisters"!!!-Diana i Róża wchodza, szczęśliwe, otrzymują niespodziewaną nagrodę. Przemówienia.
***
Dziewczyny wciąż szczęśliwe. Nakręciły film wykorzystując ciążę Diany i odkładjąc "Minnie i Minnie" na póżniej. Diana jest w 6 miesiącu ciąży. John jest szczęśliwy. Diana coraz częsciej czuje lekkie bóle. W końcu decyduje się na... zbadanie płci dziecka, czyli USG. Okazuje się, że urodzi się....
CDN.

Cocaine
01.10.2004, 12:27
1 października 2004 rok.
Cześć. Zaczynam pisać mój nowy pamiętnik. Mam 16 lat, na imię mi Kaja, i żyję w szczęśliwej fajnej rodzinie. Moja mama to gwiazda piosenki i filmu - Joanna Sing. Mój tata to urodzony kucharz, uwielbia stać przy garnkach, pichcić coś, dlatego to nie mama gotuje nam obiady ale tata. Mam 2 siostry: Darię, z poprzedniego małżeństwa taty (której nienawidzę i nawzajem) oraz moją normalną siostrę Zuzię, która ma dopiero 5 lat. Dziś nie było w szkole nic ciekawego. Głównie to temu że zwolniłam się z trzeciej lekcjii bo mnie bardzo bolał brzuch. Musiałam posiedzieć pod drzwiami piętnaście minut bo tata wyszedł po zakupy z tym malutkim potworkiem - Zuzką. Potem położyłam się i leżałam, przespałam się aż obudził mnie jęk z sąsiedniego łóżka. Leżała na nim skulona Daria, trzymając się za brzuch. Miała tragiczną minę, była straszliwie blada i ciągle kaszlała. Przestraszyłam się - miałam te same objawy w szkole!!
-TATO!! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju jak torpeda zapominając o pamiętniku i całym bożym świecie. Ojciec pastwił się nad nakarmieniem Zuzi.
- Idź szybko do Darii ja ją nakarmię. - powiedziałam i zabrałam się za karmienie siostry. Nie było to zajęcie denne, ale na krótko zapomniałam o bólu. Niemal natychmiast przybiegł do mnie ojciec i zapytał czy mnie też boli brzuch. Odrzekłam że tak, on nafaszerował mnie tabletkami i zadzwonił do mamy. Pojechaliśmy do szpitala, tam zrobili nam badania i zostawili nas na noc. Okazało się że cierpimy na rzadką chorobę która nazywa sie.......

Zong
01.10.2004, 19:34
DWIE GWIAZDY odc. 17
...dziewczynka. Szczęśliwa matka, nie zważając na swoje bóle pobiegła do rodziny, czyli siostry Róży i męża Johna.
-Będzie dziewczynka!-krzyknęła radośnie i nagle osunęła się na ziemię. Zaczęła rodzić. Podbiegli do niej lekarze. Wzieli ją na "porodówkę". Poród trwał od 16 do 21. Znudzony ojciec zasnął, a ciocia przychodzącego na świat dziecka siedziała wytrwale. Gdy matka zaczęła wychodzić z sali, R óża obudziła Johna. Ten, jakby za dotknięciem różdzki podbiegł do żony i złapał ją czule za rękę.
-Jak ją nazwiemy..?-spytała sennie, ledwo trzymając się na nogach
-Anna-odpowiedział ojciec
-Nie.... nie zgadzam się-chciała wypowiedzieć imię, ale straciła przytomność.
***
John przeprowadził się do swego dawnego pokoju, a dawny "pokoik" znów kilkakrotnie, tym razem dla dziecka zwiększono, i zakupiono meble.
***
Róża codziennie odwiedzala Dianę, niestety ona cały czas była nieprzytomna.
Minął miesiąc. Fotoreporteży do znudzenia wypytywali Różę o Dianę, lecz ta nie zdradziła im ani słówka o jej losie. Wiedziała o tym jedynia rodzina Beanów i Róża.
Tego dnia było szczególnie wiele reporterów, każdy chciał odnieść swój "zyciowy sukces", dowiedzieć się o losie "funny sister", zdobywczyni OSkara, Dianę Kowalik (Bean). Róża jednak poszła do szpitala. Ze łzami w oczach, patrząc na siostrę, głośno wyszeptała:
-Diano.. Diano obudz się!-ta nie otwierając oczy szepnęła bardzo cicho:
-Alina.....-i zapadła w, kto wie, być może WIECZNY sen......
CDN.

Cocaine
02.10.2004, 10:08
odc. 2 (zong i cio dalej??)
...skurcze żołądka i płuc. U Darii wciąż się nasilały,. u mnie nieco złagodniały. Po chwili przybiegła mama z płaczącą Zuzą na rękach. Ja już ptawię śpię, ale chcę jeszcze pisać. Jestem pod kroplówką więc nie jestem głodna. Bladą twarz mojej siostry oświetla słabe światło sączące się z mojej lampki. Nagle drzwi sali otworzyły się. Weszła w nie moja mama z uśpioną Zuzią w koszulce nocnej na rękach.
- One też choruje. - powiedziała mama i ułożyła ją w łóżeczku. Potem przyszli lekarze, zbadali nas, rodziców i zatrzymali nas na tydzień. Uff tydzień wolny od szkoły. Mama mówi że będę miała zelgłości ale da się przecież je nadrobić, i to dość szybko - po prostu poproszę przyjaciólki żeby przychodziły do mnie po lekcjach z książkami. Tata karmi Zuzię. Jest noc, a ona nie śpi - wieczorem złapał ją atak. Pielęgniarka przyszła, zrobiła jej zastrzyk. Daria też się zwija z bólu. Tylko ze mną już OK pewnie zaraz mnie wypiszą i laba się skończy. Chcialabym leżeć jak najdłużej bo przez to miałabym czas na wszystko. Tu jest nawet telewizor na kasę.
******************************
Dostałam nad ranem ataku. ZXjadłam dzisiaj ćwiartkę bułki z masłem, i czuję się nasycona jak nigdy. Dziś na obiad kleik. Tata przyniósł mi gazety i książki, Daria jest na badaniach, Zuzia bawi się z dziećmi na świetlicy, mama jest w showbizie, a ja piszę i opisuję dokładnie moje życie. Mama wchodzi na salę. Jest blada jak ściana. Zrywam się z łóżka.
- Co się stało??- zapytałam ją szybko
- Daria....ona uciekła ze szpitala. - wyjąkała mama i osunęła się na podłogę.

Zong
02.10.2004, 10:41
DWIE GWIAZDY odc. 18
... Róża sięgnęła po komórkę i zadzwoniła do Johna.
-Przyjeżdzaj tu głupku natychmiast!!!-krzyknęła zdenerwowana. Przyjechał.
-Co jest?
-Diana powiedziała Alina..
-I co z tego?
-Wysil ten swój rozum! Ona chce żeby dziecko tak miało na imię
-Nie podoba mi się to imię..
-Tak ma na imię jej ulubiona postać z książki. Z "Balladyny". Czytała ją z 20 razy.
-I...?
-TO IMIĘ JEST ŁADNE!!!!!!!!!
-Dobrze...
-John...-szepnęła Diana. Jej mąż rzucił się do niej. Ta znów zasnęła
-! Trzeba było lekarzom wpierw powiedzieć!-Róża rzuciła się do pokoju lekarzy
-Powiedziala Alina..? Trzeba ją obudzić. Pewnie zapadła w śpiączkę.-mówił lekarz
-Trzeba ściągnąć dobrego lekarza-powiedział po zbadaniu Diany-Im szybciej tym lepiej. Minął dzień. "Dobry lekarz", jeden z najlepszych przyjechał.
-Śpiączka -stwierdził
-To i my wiemy-jęknął lekarz
-Wiem co jej może pomóc-szepnął coś Johnowi. Wszyscy, oprócz niego wyszli. John otworzył dzwi i powiedział:
-nie pomogło.
-WIEM!-krzyknęła Róża, starsza od swej siostry i bardziej pomysłowa...

Co wymyśliła Róża? Czy pomoże? Zobaczycie, gdyż
CDN.

Cocaine
03.10.2004, 13:21
odc. 3 (zong pisz please!)
Wstałam z łóżka i podeszłam do mamy. Była nieprzytomna. Spojrzałam na Zuzię - spała. Miałam pół godziny na działanie. Wzięłam mamę na wózek inwalidzki i zawiozłam na izbę przyjęć, gdzie poleżała kilkanaście minut i się wybudziła. Usłyszałam szlest z mojego pokoju. Pobiegłam do niego. Już gdy dotykałam klamki poczułam straszliwą gulę w gardle która zatykała moje płuca. Zsiniałam, a następnie upadłam na ziemię. Podonno potem kilka godzin leżałam pod respiratorem :(. Nie minęło kilka minut jak po szpitalu rozeszła się wieść że moja siostra zaginęła. Mama płakała, jeździła do showbizu, wracała i płakała. Tata zawidomił policję i wszystkie szpitale w Simlandii. Kiedyś w końcu kiedy długo nie mogłam zasnąć zaczęłam się po cichu modlić. Zuzia wierciła się na łóżku- też nie mogła zasnąć. Mama usnęła z głową opartą o drabinkę łóżka. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Otworzyłam klapkę kolorowej nokii i spojrzałam na wyświetlacz : POLICJA. Głosił napis. Pełnma obaw wybiegłam nie zważając na bóle w dole brzucha do toalety. Zamknęłam ją na zasuwkę z drugiej strony i wesdzłam do kabiny.
- Halo>> - zakrzyknęłam do słuchawki.
-Rodzina Sing? - zapytał ciepły głos.
- Tak. Znaleziono darię>? - Zapytałam z nadzieją.
- Tak. Ale nie Darię. Darii zwłoki. - poczułam jak krew odpływa mi z mózgu. Zrobiło mi się niedobrze.
- Zgłosimy się w najbliższym czasie. Po wciśnięciu czewonej słuchawki ryknęłam płaczem. Zużyłam całą rolkę papieru toaletowego i dopiero gdy doprowadziłam się do jakiegokolwiek porządku wyszłam z łazienki. Był swit, postacie w białych fartuchach rozdawały leki dla cukrzyków.
- Mamo. - powiedziałam hamując łzy,
- tak kochanie> - zapytała radośnie mama ubierając Zuzę do domu. - Wychodzisz dziś ze szpitala. - wyjaśniła mi.
- Darię znaleźli. - powiedziałam bez ładu i składu.
- Gdzie ona jest . - zapytała twardo moja mama
- Na policjii. - odparłam i piewrsza twarda łza popłynęła po mojej twrazy.
- Jedziemy, ubieraj się - zarządziła mama.
- Jej zwłoki - powiedziałam po czym spadłam na podłogę zanosząc się płaczem.

Zong
03.10.2004, 15:05
DWIE GWIAZDY odc. 19
..wróciła z dzieckiem.
-Ona musi nazywać się Alina-powiedziała srogo do Johna-Jeżeli chcesz mieć żonę...
-TAK! chcę.. zgoda... Będzie Aliną.
-A teraz wyjdzcie-schyliła się nad siostrą i szepnęła-Diano..... Twoja Alinka potrzebuje prawdziwie matczynej opieki... Kurcze.. płacze a ja nie umiem karmić dzieci... Wcześniaki, kochanie, wymagają szczególnej opieki... A ja nie mogę zapenić Alince żadnej opieki... Diano!!!-Diana lekko się obudziła-Diano.. Diano!! Nakarm ją!!
-Alinka??-matka wzięła córkę i nakarmiła ją oraz uśpila.
-Udało się!-krzyknęła Róża
-Jak to zrobiłaś?-zapytał John, wchodząc do pokoju
-Normalnie. Diana nie ma 19 lat, a już ma dziecko, męża, jest sławna... To się dla niej najbardziej liczy. Tak więc musiałam obudzić w niej matczyny instynkt.
-Jest jeszcze coś co się dla mnie bardzo liczy-powiedziałą Diana-Ty, Różo.
***
W domu.
-Diano, trzeba tym wcibskim reporterom wytłumaczyć twoje zaginięcie.
-Powiemy im prawdę?
-Tak.... Mamy kilka ofert na filmy.
Wszedł John i:
A. Rozglądnął się po pokoju i wyszedł.
B. Wziął śpiącą Alinkę na ręcę i wybiegł.
c. Powiedział: Muszę wam coś powiedzieć.

Cocaine
03.10.2004, 16:05
odc. 4
Podniosłam się, ubrałam i oczywiście pocieszyłam mamę że to może nie być ona.
- Musi...skoro do nas zadzwonili - wyszeptała mama i wstała. Wsadziła Zuzę na wózek i sprowadziła go po szpitalnych stromych schodach. W domu zastał nas tata. Oczywiście był w kiepskim nastroju bop właśnie go wylali z pracy a na dodatek znaleziono nieżywą darię. Mama musiała pojechać nagrać nową piosenkę więc pojechałam ja z tatą i Zuzą na komisariat. Ledwie weszliśmy otoczył nas tłum fotoreporterów. Portier z policjii odgraniczył nas taśmą i poszliśmy bezpieczni dalej. Obecny tam policjant wzxziął mnie za rękę i powiedział:
- nic się nie martw. To równie dobrze może nie być twoja siostra. - ale ja nadal się bałam.
- Chyba musi....- wyjąkałam niepewnie. Zeszliśmy na dół, chyba pod ziemię. Zuzia niepokoiła się musiałam ją nieść na rękach i przytulać. W końcu policjant pokazał nam dzrwi. Były białe i wisiała na nich tabliczka z napisem: "Usługi pogrzebowe Styks". Popatrzyłam smutno na napis i otworzyłam drzwi. Bylo tam jeszcze mroczniej niż wcześniej. Czarne, białe, beżowe, kremowe, wszystkie kolory trumien. Policjant w końcu zatrzymał nas na końcu korytarza. "18" biegly cyfry.
- Co to jest? - zapytałam pełna obaw i ścisnęłam mocniej rączkę Zuzy.
-Pro morte. - odrzekł polcijant i wprowadził nas tam. Powital nas siwy pan. W pokoju wysadzonym płytkami było przerazająco zimno i co gorsza niebiesko. Niebieski kolor niemal wisiał w powietrzu. Weszłam do środka.
- Sing? - zapytał pan.
- tttak. - wyjąkał tata. Powiedliśmy za panem do kolejnej sali gdzie zamist dużych leżących lodówek leżały nieco mniejsze. Na jednym z nich zauważyłam karteczkę z naszym nazwiskiem. Lekarz podszedł do niej bezbłędnie i otworzył ją. Powiało chłodem. W środku leżał ksztalt postury Darii przykryty jakąś twardą gumą. Lekarz odsłonił ją.
- Daria Sing. - odparł. to była ona. Moja siostra. leżała sina i niebieska gdzieniegdzie blada, w swojej szpitalnej piżamie.
- najprawdopodobniej zmarła z powodu nieprzewidzianego ataku skurczu płuc. - wyjaśnił lekarz.
- Skoro już wszystko wiemy zapraszam na powierzchnię Ziemi. - powiedział policjant i wyprowadził nas do góry. Zadzwoniliśmy z automatu do mamy. Odebrala swoją komórkę w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu. I bogu dzięki, bo dzięki temu nikt nie słyszał co mówi.
- CO???- zakrzyknęła aż mnie ucho zabolało.
- To ona. Mamo to nasza Daria. Ona nie żyje........

Magi
04.10.2004, 11:41
Bardzo fajna historyjka Karo_Karo =) . Ja nie mam pomysłu na moją ;( . Trudno. MOże przyjdzie natchnienie...

Cocaine
04.10.2004, 12:45
odc. 5
No cóż - trudno ukrywać - Daria też co niecoś zarabiała na tym swoim basenie, a teraz podczas tego przeddnia pogrzebu myślę że uroczystość spłukała nas doszczętnie, dziś rano nie dostaliśmy obiadu, a stypy w ogóle nie będzie. Tato dostal pracę ale bardzo kiepską - zamiatanie ulic - 10 $ za cały dzień. Eh..mam nadxzieję że będzue nas stać na ti żeby się dobrze ubrać...Dziś pogrzeb. Jestem ubrana w czarny kapelusz z woalką i czarną sukienkę. Podczas uroczystości w kościele wiele razy płakałam. Moja siostra,,,.,już jej nie ma wśród nas.......Zuzia wczuła się w kiepski nastrój imprezy i pochlipywała w obicie wózka. Mama płakala jak bóbr. Ale najgorsze było na cmentarzu. Ubraliśmy ją w śliczną białą sukienkę taką jak sobie zawsze marzyła a we włosy wpięliśmy jej kwiaty róży. Mama rzuciła na trumnę zanim jeszcze zjechała w wykopany w dół wielki wieniec z białych lilii i czarnych różyczek. Potem przysypywaliśmy kolejno pa garści ziemi. Kiedy zakopaliśmy ją kompletnie Zuzia ryknęła płaczem. Pomyślałam że to moze być moja wina że ona uciekła. Po powrocie do domu siedziełam i bezczynnie gapiłam się w książke. Jutro szkoła.....bycie lisealistką wcale nie jest takie łatwe i usłane różami jak sobie wyobrażałam. Kolejnego dnia w szkole:
- kaja Sing! Do tablicy! - usłyszalam tuż za cuhem me nazwisko. Popatrzyłam niepewnie na tablicę - nieziemsko trudne równanie czekało na mnie bym je kochane rozwiązała. Popatrzyłam z przerażeniem na moją przyjaciółkę. - Selena smarowała wielkimi literami odpowiedź.
- Nie wiem. - powiedzialam prawdom ównie - zamwsze lepiejdosatć pałę niż kłamać.
- Masz jakieś usprawiedliwienie? - zapytała ironicznie matematyczka.
- Tak.
- Mianowicie? - zapytała.
- Wczoraj byłam na pogrzebie mojej siostry w związku z czym nie jesetem przygotowana do lekcjii ani nawet nie mam odrobionej pracy domowej. - odparłam na jednym tchu.
- Siadaj. Trója. za tą siostrę. Selena rozwiąż. - siadłam cięzko w ławce z trójką w dzienniczku i pomyślałam że za coś takiego mama by mnie chyab zabiła.
Na przerwie:
_jak mogłaś mi nie podpowiedzieć? - zapytała Selena,
- Przecież to samio pisałamś w tym zeszycie.
- No to co. Nie jesteś przyjaciółką. - odparła siedząc w ogrodzie szkolnym.
- Ty też nie. Nie rozumiesz że jest w kopletnej rozsypce bo...
- ...bo niby straciłaś siostrę? - z drwiącym uśmieszkiem zapytała mnie przyjaciółka
- Tak Sel. I to jest prawda, nie kłamię.
- Idź sobie kłamczucho. - piowiedziała ona i poszła do domu. Wróciłam pół gosdziny później do domu niż obiecałam, ale mama na mnie nie nakrzyczała tylko płakała.
- Co się stało? - zapytałam.
- Spójrz....- wyszeptała mama. Spojrzałam na ekran. Biografia Darii Sing - pasierbicy wielkiej gwiazdy.

Zong
04.10.2004, 18:16
Coś dzisaj nie mam nastroju... :( Napiszę jutro.. Poza tym jak mam pisać jak podaałam wybór A, B, C, a wy nie wybraliście...? Nie chcecie mojej historyki? ;( WYBIERAJCIE!

Cocaine
04.10.2004, 18:27
ja stawiam na B - to będzie nieco dramatyczne!
odc. 6
- Mamo, kto to wyprodukował? - rzuciłam wściekła.
- Ciszej bo obudzisz Zuzię. Podobno koleżanki z jej klasy. - odparła ze zmęczeniem moja mama. Nie miałam wiele do roboty więc wzięłam do reki plecak i powiedziałam mamie że właśnie idę na trening. Zgodziła się. PObiegłam w rzeczywistości na pocztę i obdzwoniłam wszystkie koleżanki darii. Dopiero 18 przyznała się ze to zrobiła. Pożądnie ją za to objechałam, a potem wróciłam do domu. Aby zrobić wrażenie zmęczonej po treningu biegłam po schodach i do klatki już od kiosku. Wróciłam do domu. Było w nim ciepło i przytulnie. Weszłam do pokoju i spojrzałam na nasze biurko i na jej lózko. Na jej biurku stał komputer przepasany czarną wstęgą, tak samo jej zdjęcie. A na łóżku była czarna narzuta. Usiadłam na tym krześle i zobaczyłam wtedy to zdjęcie. Zdjęcie z całą rodzinę. Dopiero teraz zobaczyłam jak ona na mnie patrzyła. W dniu ślubu naszych rodziców kiedy miała 4 latka a ja 8 patrzyła na mnie z zazdrością i radością - .że będdzie miała taką siostrę. I nagle kiedy tak wzdychałam kopnęłam niechcący szafkę i coś z niej wypadło. Nieduże pudełeczko. Najpierw kiedy je otworzyłam ujrzałam kilkanaście zdjęć. na każdym z nich moja twarz była obrysowana czerwonym markerem. Odwróciłam je tyłem. I LOVE YOU. Głosił wielki napis na każdym odwrocie fotki. Nim się obejrzałam na zdjęcia zaczęły kapać moje łzy. Obeschły dopiero wtedy kiedy ujrzałam ten cudwony mały niepozorny notatnik w paski. "Mój pamiętnik" pisało na stronie tytułowej. Wzięłam go na moje łóżko piętrowe na górze i zagłębiłam się w lekturze. Na każdej kartce pisało" Szkoda że ona mnie nie kocha. " Wiedziałam o kogo chodzi.
- Kaja! - wrzasnęła wściekła moja mama.
- Tak? - zapytałam szybko zatrzaskując pamiętnik i wrzucając go na szafę.
- A lekcje? Nie chcę powtórki z dzisiaj. JUż 21:00. - powiedziała wsciekla mama i poszła zamykając z hukiem drzwi. Zapomniałam o lekcajch. Szybko je odrobiłam a potem położyłam się spać. W nocy obudził mnie szelest......

Zong
04.10.2004, 18:41
DWIE GWIAZDY odc. 20
...wziął Alinkę na ręcę i wybiegł.
-John!-krzyknęła Diana, wybiegła z pokoju. Na szczęście go dogoniła-Co ty robisz?
-Wiesz.. Chciałem mieć Alinkę.
-Przecież ją masz.
-Dobrze, powiem wam. Po pierwsze nadal nie rozumiem jak Róża obudziłą Dianę.
-Diana, mówiłam ci, że on jest, popularnym językiem mówiąc, tępy.
-Różo!!!!!! Johnie, jak byś był młodą matką, masz dziecko, które urodziło się o 3 miesiące za wcześnie i byś słyszał jej płacz to nie obudziłbyś się?
-Nie wiem. No a teraz. Jeśli chcę się zająć własną karierą..
-O!-na pewno ci się to przyda-szyderczo uśmiechnęła się Róża.
-Różo, siotrzyczko, bądz miła dla Johna-powiedziała Diana usypiając małą, ochrzczoną już Alinkę.
-.. to muszę wyjechać.
-Gdzie??-jęknęła rozpaczliwie Diana-Nie zostawiaj mnie samej! Cztery miesiące po ślubie z małym dzieckiem!
-Masz siostrę, która dla ciebie jest milsza niż dla mnie. A po za tym w twojej ulubionej książce "Balladynie" Kirkor zostawia Balladynę jeden dzień po ślubie.
-Gdzie chcesz wyjechać?
-Do USA, albo Anglii.
-CO??
-Muszę.
-Co chcesz tam robić?
-Chcę zostać...
A. Podróżnikiem
B. Reżyserem
C. ..nie wiem kim chcę zostać. Chcę z wami zdecydować.
D. no.. tym co do filmów pisze scenariusze.

Karo zobaczysz, to co wybrałaś będzie mieć duży wpłym na ciąg dalszy! A nie do tematu.. jak masz na imię?

Cocaine
04.10.2004, 21:44
odc. 7
Nie mogłam znieść dłużej tych szlestów i siadłam w pierzynkach po czym przechyliłam się na bok by zobaczyć dolne łóżko mojej siostry. Cała poduszka i kołdra były we krwi. Kiedy to zobazcyłam niewiele myśląc wrzasnęłam na cały głos.
- Kaja! Obudziłaś Zuzię. - powiedziała mama nosząc moją siostrę na rękach.
- joanno. Spójrz. Na. Łóżko. - przesylabował mój ojciec. Zuza upadła na ziemię.cPodeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- To jej duch....doszła już do nieba....- wyszeptała moja mama i usiadła na brzegu łóżka. Kołysałam dalej siostrę. Mama uprała szybko pościel i nakryła łożko czarną satynową narzutą. Położyłam Zuzię w jej łóżeczku i ułożyłam się na piętrze mojego łóżka. Czułam się źle, było mi dziwnie, miałam złe przeczucie co do duszy mojej siostry. Kilka dni mama mówiła z rzędu że nęka ją ten sama sen: Daria we krwi stoi na środku ulicy i płacze. Dlatego też tego samego dnia po szkole poszłam na cmentarz i zapaliłam lampkę.
- daria, przetań mamę nękać tym snem i powiedz albo mnie albo jej jasno i wyraźnie czego chcesz. Powiedz. - powiedziałam do nagrobka i rzuciłam na niego, zapchanego kwiatkami skromny bukiet stokrotek i czarnych margaretek. Wróciłam do domu.
- Niepokoiłam się o ciebie. - powitała mnie mama szybko i zaprosiła do kuchni.
- Byłam z koleżankami na mieście - skłamałam gładko.
- Mizeria czy buraczki? - zapytała znad kuchenki mama.
- Nic, nie chce mi się jeść. - odparłam i siadłam w pokoju nad lekcjami. Było wcześnie, Zuzia obudziła się po popołudniowym śnie i gdy tylko skończyłam lekcje zabrałam ją na plac zabaw. Wciąż miałam wrażenie że na każdej huśtawce widzę Darię, jak spada jak chodzi z rozwaloną głową. Nie byłam w stanie upilnować Zuzi, pewnie dlatego upadła ze specjalnego zamku do wspinania i obtarła kolano. Poszłam do apteki, przetarłam ranę gazikiem "Leko" i założyłam plaster i owinęłam kolano bandażem. Niestety musiałam ją zanieść do domu.
0 Cześć mamox!! - krzyknęłam szybko w domu i ułozyłam pod kocykiem siostrę by roszice jak najpóźniej się dowiedzieli.
- Daria. Wiem jak ona umarła. Uciekając ze szpitala potrącił ją samochód, dlatego śniło mi się że st5ała na ulicy we krwi. - powiedziała mama i zachlipała cihco.
- mamo....żal mi darii. Teraz zrozumiałam że ją kocham. Ale nie mogę znieść tego co się dzieje we mnie. Chcę stąd wyjechać.
- Załatwiłam ci turnus tygodniowy w Niemczech. Powinnaś być zadowolona. Po tym tygodniu wróciłam wyjątkowo smutna. Nie wiedziałam jak powiedzieć mamie.
- mamo....- wyjąkałam kiedy hustała Zuzię na huśtawce koło domu.
- Tak? - zapytała nieco radośniej.
- jestem w ciąży - bąknęłam. Mama zamarła.
- Zostaniesz w domu, ale do urodzenia dziecka. Potem zalatwimy ci mieszkanie. Nie będziesz obarczać tym wstydem mnie.

Zong
05.10.2004, 18:45
DWIE GWIAZDY odc. 21
.. no nie wiem kim chcę zostać. Chcę z wami zdecydować..
-A kim chcesz być?
John nagle wyrwał Alinkę i pobiegł.
-On jest szurnięty-szepnęła w słowach "pocieszenia" Róża Dianie i pobiegła za nim. Nie miało obciążenia (Alinki), a po ztym szybko biegała więc dogoniła Johna. Ale dogoniła go jak wchodził do jakiejś fabryki.
-Poradziłeś sobie-powiedział jakiś "faciu".
-Tak.. Nie było łatwo. Ile dostaję?
-5 000, jak uzgodniliśmy.
-10 000 lub nie daję.
-CO???
-John.. John-powiedziała nadbiegająca Diana-NIE wolno ci sprzedać swojego dziecka!
-Ależ nie-powiedzaił John-On nie jest Johnem-prawdziwy John wyrwał sztucznemu Alinkę.
-John...?
-Róża mnie uwolniła. On-wskazał na s z t u c z n e g o Johna-mnie związał.
-Ale czy prawdą jest to, że chcesz wyjechać?
-Tak. Chcę zostać tym.. co pisze scenariusze.
-Scenarzystą, kretynie-powiedziała Róża.
-Ale najpierw pójdziemy na policję.. oczywiście z nimi. I dopiero za 3 miesiące.
***
Minęły 3 miesiące. John na lotnisku, z rodzina, samolot za 30 minut. ostatnie pożegnania.
-Trzymaj się. ;( Lepiej nie jedz. Mam przeczucie, że coś złego sie stanie-rozpaczała Diana.
- :) Diano nie rozpaczaj. Zawsze masz złe przeczucie. Tak to by John nigdy nie pojechał. A ty-Róża zwróciła się do Johna-lepiej o nas pamiętaj i pisz kartki itd...
-Masz-Diana wręczyła zdjęcie i malutką rzecz Johnowi-nie zapomnisz.
Minęło 20 minut. John wylatuje Ostatnie ;( , głównie Diany.
CDN.

Cocaine
06.10.2004, 11:29
Mieć 16 lat i nosić w sobie dziecko to prawdziwy wstyd. Chyba nikt z was nie doznał jeszcze takiego wrażenia. Tatuś dziecka - 18 letni Marcin nie chce mnie znać. Zuzia zupełnie jakby sgtraciła do mnie zaufanie - nie odzwya się, nie chce się bawić...Mama daje mi jedzenie jakby z łaską, tata patrzy na mnie z pogardą. Jeżeli moje życie ma być takie przez te 9 miesięcy to wolę się zabić niż znosić te upokorzenia. Przeczytałam gdzieś że można za własnym sposobem usunąć ciąże, domowym, więc kiedy mama rano zostawiła mi kartkę że wzięłam Zuzę ze sobą do pracy (sprzatnie szpitala) i tata też sprząta ulice to zabrałam się do roboty. W domowej apteczce znalazłam sporo leków. Wymieszałam kilkanascie rodzajów kolorowych tabletek i poszłam do pokoju. Otworzyłam barek i wzięłam z niego wódkę. Poszłam do łazienki. Najpierw wzięłam te leki. Kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie popiłam alkoholem. Potem usłyszałam tylko trzask butelki i zobazcyłam rozpryskujące się szkło. Wpadłam do wanny. Mama opowiadała mi dzisiaj jak się przestraszyła gdy mnie zobazcyła w wannie gdy z moich ust wydobywała się piana a ja wciąż się krztusiłam. Lekarz objechał mnie za to że prędzej mogłam umrzeć niż się pozbyć ciąży. Leżę teraz w szpitalu. To zaledwie 5 tydzień czyli początek drugiego miesiąca. nIE MOGĘ znieść myśli że nikt mmnie nie odwiedza. Leżę na dziecięcej patologii ale przenięsli mnie bo tam niebyło aparatury. Nie mam wiele do myślenia bo jeżeli prędko się z tąd nie wydostanę to rodzice mnie zanudzą i nadal się ze mną będą obchodzić jak z *****ą. Więc dzisiaj w nocy spakowałam si,ę i zjechałam windą w dół do wyjścia. Wymknęłam się oknem i jestem na wolności. Kiedy poczułam silne uderzenie w plecy. przewróciłam się w przód. Okazało się że to.....
CND

Zong
06.10.2004, 16:41
Mieć 16 lat i nosić w sobie dziecko to prawdziwy wstyd. Chyba nikt z was nie doznał jeszcze takiego wrażenia.
Moja Aneta z "Ciemnej gwiazdy" urodziła dziecko jako piętnastolatka.. :)
Pisz dalej. A może jesteś ciekawa czemu pytałam cię jak masz na imię? Dlatego że Kara kojarzy mi się z "Karolina" Jeśli jesteś ciekawa, nazywam się Basia. :)
Słusznie jesteś ciekawa co się u mnie zdaży, bo pod koniec może nawet cię zamuruje.
DWIE GWIAZDY odc. 22
***
W domu. Minęły dwie godziny.
-Jak tu spokojnie bez tego.... Johna.-westchnęła Róża
-Jak śmiesz? przecież on należy do twojej rodziny.
-Wyłącznie przez twoją głupotę.
-Głupotę???
-Głupia to nie jesteś, ale żeby eychodzić za mąż za takiego...
-On jest kochany. Mądry. Przystojny.
-Mądry? ON?
-Przenajmniej stara się dokształcić. A ty?
-Ja nie muszę się dokształcać... Chociaż... Popacz pod szafkę. Znajduje się tsm mnóstwo książek naukowych, podręczników i zwykłych książek, które często czytam, zwłaszcze wieczorami.
-Nie zauważyłam.
-Bo twoje oczy widzą tylko Johna kub Alinkę. Alinka nie jest taka jak John. Jest lepsza.
-Zobaczymy co powiesz jak już zacznie mówić, chodzić.
Nagle z telewizora, który dotychczas mówił cichutko, gdyż nadawali głupią telenowele a siostry czekały na film, rozległ się głos:
-Przerywamy program, aby nadać ważny komunikat. Samolot-Diana gwałtownie podwyżyla głos- kursujący na lini Polska-Anglia, który wyleciał przed dwoma godzinami, rozbił się nad Morzem Północnym. Przyczyna nie jest znana. Jak wynika z przeliczeń ocalało jedynie sto kilkanaście osób, z kilkunastu tysięcy które wyleciały. Kilka jest bez większych ran, kilkadziesiąt rannych, a także kilkadziesiąt jest w bardzo ciężkim stanie.-Koniec
-Mój Boże...-szepęła Róża, zawsze tak niemiła dla swojego szwagra-Przecież tym samolotem leciał John.....
CDN.

Cocaine
06.10.2004, 21:17
Wiem, wszystkim sie kojarzy z Karoliną ale mam na imie Ola a karolina mam na drugie. A drugie moje imię zdecydowanie mi się bardziej podoba. Pytam nieśmiało: skoro piszemy już tylko prawdopodobnie dla siebie to czy mogę pisać odpowiedzi ABC? Bo tak to nie wiem czy mam pisać nową opowieść czy nie...
***********
odc. 9
To była Lara z naszej szkoły. Lary Bouncle bał się każdy. Przeszła przez 19 ciężkich operacjii głowy których skutkiem była zdolno.ść przesuwania siłą woli przedmiotów i ludzi. - Słucham?? - zapytałam z przymróżonymi oczami.
- Idziemy do naszej bandy. - odparła beztrosko i twardo ona. Jak zwykle miała na sobie czarne długie spodnie z kieszeniami po bokach i czarno - szarą bluzę. Włosy spinała zasze w długiego francuskiego warkocza.
- Nie chcę. - powiedziałam szybko.
- A chcesz swojego dziecka? - zapytała mnie patrząc na mnie przenikliwym spojrzeniem.
- Nie. Nie chcę go. - odparłam pełnym szybkim zdaniem i popatrzyłam na nią.
-więc choć ze mną - odparła ona i zabrała mnie za rękę.
- Gdzie macie spotkanie?? - zapytałam.
- Cicho, jest 4 nad ranem, możemy wzbudzić podejrzenia. W starej szopie za szkołą. - powiedziała Lara i chwyciła mnie mocniej za dłoń. Poszłam posłusznie za nią. Stara szopa była upiorna. Nim doszłyśmy do celu było mi zimno i miałam dreszcze.
- Masz zdobycz> - zapytał Larę jakiśstarszy chłopak.
-Nie. To jest moja koleżanka ze szkoły która chce ukatrupić swoją ciążę. - wyjąkała szybko Lara i wepchnęła mnie do szopy.
- Sara! Melissa! Michelle! Mitchell! Zamykajcie drzwi i odchodźcie! - nie zdązyłam wybiec za nimi. Zaraz zauważyłam że ktoś z drugiej strony wbija gwoździe. Siedziałam tak do około godziny. Usnęłam. Obudziło mnie ciepło. Zdziwiona co to otworzyłam oczy i ujrzałam......
Zong ciąg dlaszy należy do ciebie!
A : wielkie płomienie ognia wokół mnie
B: zobaczyłam że jestem na wyspie - najwyraźniej odesłana przez Larę
czy
C : leżę w domu nakryta elektrycznym kocem.

Zong
07.10.2004, 14:12
Zgoda, Karo! Tutaj bardzo żadko ktokowiek zagląda. o wiele popularnieszym tematem jest TS2 i Offtopic... Ale ja tu będę bardzo długo zaglądać! Wybieram... A :) !(drastyczne, no ni :) )
DWIE GWOAZDY odc. 23
-John?! Jak mogłeś?-słychać było z telenoweli- Ożeniłeś się ze mną tylko dla pieniędzy! I zdradzasz mnie z Emanuele!!!
-Diano.. Nie płacz...
-Jak mogę nie płakać!!-wydusiła przez łzy Diana
-Moze.. Słyszałaś. Może on też ożenił sie z toba dla pieniędzy? I zdradza cię z Emanuele?
-JAKĄ EMANUELE?? Nie znam żadnrj Emanuele..!!
-Uspokój się! Żartowałam!
-Diano..!-dziewczyny usłyszały stanowczy głos Anne
-TAk, proszę pani?
-Oglądałaś TVP1? Pzred chwilą, w czasie "Mody na sukces"?
-Czekałyśmy na film. A co, pani ogląda te bzdury?-powiedziała drwiaco
-TO NIE SĄ BZDURY! A teraz przejdzmy do rzeczy. przyjechałaś tu jako sprzątaczka. Uwiodłaś mojego syna, masz z nim dziecko, i teraz on.. NIE ŻYJE!
-Jest szansa, że zyje-wtrąciła Róża
-Nie uwiodłam go! To on się we mnie zakochał! A pani ma jeszcze 9 dzieci,a ja jestem już wdową z dzieckiem!! MŁODĄ WDOWĄ! TO JEST PONIŻENIE!
-Gorsze jest być panną z dzieckiem-szepnęła Róża
-Diano, Różo. Pokój będzie miał PIERWOTNĄ formę. Tak jak na początku, będziem mały. Damy dawne meble. Nic nie bedzie dla dziecka...
-ALE TO PANI WNUCZKA ORAZ CÓRKA PANI SYNA!
-... znów będziecie tylko sprzątaczkami. Będziecie zarabiać 150$, miesięcznie, jedna. I nie chcę słyszeć słów sprzeciwu.-wyszła. Diana...:
I TERAZ WYBIERZ KARO_KARO!
A. rozpłakała sie.
B. powiedziała:koniec życia.-i wzięła się za sprzatanie
C. powiedziała, jakby nigdy nic: Siadaj Rózo zaraz film się zacznie...

Cocaine
07.10.2004, 18:49
odc. 10
wielkie płomienie ognia wokół mnie. Po chwili zapaliło się siano na którym stałam. Wiedziałam że zaraz zapali się moja spódniczka a potem nogi, koszulka brzuch i ręce. Stałam tak czekając na śmierć. Nagle zauważyłam że z sufitu zwisa sznur. Chwyciłam się go mocno i zaczęłam wspinać. Bogu dzięki że nauczyli nas tego na w-f ie. Ale nie zdążyłam ocaleć. Moje nogi były niemal zwęglone: skóry pozostały jedynie szczątki. Nie mogłam znieść tego okropnego widoku. Na rękach też były duże blizny. Popatrzyłam na brzuch: krwawiłam z niego i to mocno. Przerażona ułozyłam się na ławce przy szkolnym podwórzu i usnęłam. rano obudził mnie szum karetek. Wykrwaiwałam się: podłączyli mnie do aparatu pompującego krew i do maski dotleniającej. Lara Bouncle wkrótce jak się o tym dowiedziałam zaczęła coś węszyć. Wiedziała że żyłam ale nie wiedziała jakim cudem. Teraz kiedy patrzę na spalone obandażowane nogi dziwię sie że mam w ogóle siłę chodzić. Lekarze mówią żebym się zbytnio nie forsowała i na razie jeździła na wózku. Z tydzień dostanę wypis.
**********
Tydzień później.
Leżę w domu na łózku. Ciąży nie ma ale jakim skutkiem dla mnie. Mama wchodzi do pokoju co jakiś czas i sprawdza co robię. na zakupy i do szkoły jeżdżę na wózku: mama przepisała mnie do skzoły integracyjnej żeby było mi jatwiej np. wyjeżdżać windą zamiast męczyć się po schodach.
- Kochanie> - zapytała mnie mama podczas jednych zakupów.
- Tak? - zapytałam.
- Przykro mi ale badania są jednoznaczne. - odparła mama i spuściła głowę.
- Już nigdy nie będę chodzić? - zapytałam ją.
- Nie. Ty jesteś...chora na.....
Zong wybieraj:
A. Grypę i musisz dwa tygodnie leżeć w łóżku
B. Białaczkę i zostały ci 4 miesiące życia
czy
C. jesteś chora umysłowo i postanowiłam oddać cię do domu dziecka.

Zong
07.10.2004, 19:25
Wiesz z czego tytuł :) ? Nie chcę zbyt drastycznie potraktować biednej Kaji. Do rzeczy. A!
DWIE GWIAZDY odc. 24
...powiedziała: Koniec życia-i zabrała się za sprzątanie. Jej siostra 10 minut stała wpatrzona w siostrę i nagle powiedziała:
-Co miałaś na myśli, Diano?
- ;( Bez Johna nie ma i mnie.
-Pamiętasz co ci powiedział kilka miesięcy temu?
-Kiedy?
-Jestem twoją siostrę. Pocieszam cię już 10 raz z kolei. Ten dom nam nie służy.
-Nie wyjadę.-nagle wszedł mały boy, chłopak od posyłek.
-Kwiaty dla pani-podał Róży
-Dla Diany-przeczytałą Róża-To dla ciebie. A ty masz dolara.
-Dla Diany-powtórzyła Diana-Kochanie, od lat cię kocham, a ty mnie nie zauważasz. Anonimowy wielbiciel. Od lat??? Mniej więcej od tego jak miałyś po piętnasce?
-Tak. Kto to może być?
-Ktoś z klasy?
-Możliwe.-powiedziała Róża, która często bardzo liczyła się z rachunkiem prawdopodobieństwa.
-JA NIKOGO NIE KOCHAM OPRÓCZ JOHNA!!
***
Tydzień później. Róża i Diana kupiły dla Alinki kołyskę, łóżeczko, zabawki oraz ubrania (nawet ich nie dała babcia wnuczce!). Musiały "małej" dużo czasu poświęcać. Diana powoli starała się nie myśleć cały czas o Johnie. Myślała o wielbicielu, ale wstydziła się przyznać siostrze, choć wiedziała, że ta wszystko zrozumie. Róża była bardzo mądra, powiedziałabyś: genialna. Nagle Diana powiedziała:
A. Chodzmy do dzielnicy SB.
B. Różo ja o nim (tym od kwiatów) ciągle myślę.
C. Różo ty nie możesz się tu marnować,... I jeśli Karo wybierzesz C dokończ!
MAM PYTANIE: KTÓRA Z SIÓSTR JEST TWOJĄ ULUBIONĄ??
1. Edyta (o niej w 1 odcinku, może później też...)
2. Róża
3. Diana

Cocaine
07.10.2004, 21:10
wybieram C: Różo, ty nie możesz się tu marnować, widziałam ogłoszenie o castingu dla modelek. Najbardziej lubię Dianę...:):)
odc. 11
- Jesteś chora na grypę i musisz 2 tygodnie leżeć kołkiem w łóżku. - wydyszała moja mama.
- Nie zaszkodzi mi. Skoro leżę w nim już od 2 miesięcy dwa tygodnie więcej mnie nie zbawią. - odparłam i pojechałam tak szybko by nie mogła mnie dogonić. Niestety kiedy tylko wróciłam zastałam w domu płaczącego tatę.
-kaju. Należy do ciebie bardzo poważne zadanie. - powiedział bezwiednie tata i wybuchnął na nowo szlochem.
- Mianowicie? - spytałam.
- No bo....mama odjeżdża z dzielnicy Sb. A teraz to nie wiem z czego się będziemy utrzymywac skoro mama definitywnie kończy karierę.
- Więc ja mam jechać do SB? Na wózku inwalidzkim?? - wykrzyknęłam i zaeróicłam sprytnie na wózku i wjechałam do pokoju. Usiadłam na łóżku i odkręciłam bandaże. Komu byłaby potrzebna dziewczyna ze spalonymi kończynami i wyglądająca jak 7 nieszczęść? - zastanawiałam się.
- Kaju, jesteś nam potrzebna. Do rozmowy - wiedziałam jaki będzie jej temat. Sięgnęłam po kule i doczołgałam się do pokoju w którym siedzieli rodzice.
- Słucham was. - odparłam szybko i stanęłam opierając się o wysięgnik na telwizor.
- Jutro jedziesz po raz pierwszy do dzielnicy SB, zobaczysz jak tam jest przyjemnie - łagodnie powiedziała mama.
- Nigdzie nie pojadę. Jestem podobno chora na grypę. - wypowiedziałam szybko i słowa płynnie popłyneła potokiem z moich ust.
-To była tylko podszywka by cię ściągnąć do domu . Poczekaj odbiorę telefon. - powiedział tata.
- Kaja. Chcesz być....
A: modelką
B: aktorką
czy
C: piosenkarką.
wybór należy do ciebie Zongusia!

Zong
07.10.2004, 21:25
Karuś-A!
DWIE GWIAZDY odc. 25
....Różo, ty nie możesz się tu marnować, widziałam ogłoszenie o castingu dla modelek.
-I co z tego?
-Wystartuj!
-Jestem potrzebna Tobie i Alince.
-Nam bardziej potrzebne są pieniądze. Alinka bardzo szybko rośnie, ubrania już są na nią za małe.
-Możemy spiewać....
-JA? ja nie mam na nic siły!
-Będę grać w filmach.
-To bardzo długo trwa.
-Ale dostaje się kilka milionów za film. Pozatym Anne nie pozwoli.
-Zwolnisz się.
-NIE!! Ja nie nadaję się na modelkę! Już wolę robić karierę naukową!
-Różo, kochanie, chociaż miesiąc....
-Miesiąc i ani dnia dłużej-Róża poleciała do domu. Diana zosatła z "małą"
-Widzisz Alinko... Takie jest życie.
***
Wyniki. Róża-pierwsze miejsce. Następnego dnia miał odbyć się pokaz.Róża wyszła na scenę.Nie zgadzała się na żaden "wyzywający" strój. Za pokaz dostała 1 000 000$. Minął miesiac. Zrezygnowała. Zarobiła 1 000 000 000 $!!!
Pewnego dnia, w mieście. Cała trójka "kobiet". Nagle:
A. Słychać strzały i...
B. Róża pada na ziemię i...
C. Diana....
W każdym Karuś wybierasz sama ciąg dalszy! Możesz napisać nawet bardzo odrażające!

Cocaine
08.10.2004, 12:05
Ja na B: Róża pada na ziemię ugodzona kulą w brzuch. Diana szybko wezwała pogotowie.....Po badaniach okazało się że Diana jest w ciąży!(dość dramatyczne a ja lubię załamania nerwowe!!)
odc. 12
- modelką i nie ma innego wyjścia.
- Modelka na wózku...- popukała się w głowę mama.
-Równie dobrze mogę tam nie jechać! - powiedziałam i opadłam na fotel.
- Ukołysaj Zuzę. - powiedziała mama i poszła do kuchni.
- KOchanie możesz byc modelką ale na pokazach no wiesz nie tak bardzo prestiżowych. - wyszeptał tata.
- Przecież chodzi wam o to żebym zarabiała kasę. - odparłam i wyszłam powoli z pokoju. W przedpokoju wybiegła do mnie mama.
- Czemu tak się odzywasz do ojca? - zapytała mnie i pchnęła na łóżko.
- Odejdź, podobno chcesz żebym zarabiała na życie. Oddam wam tylko 1/3 moich dochodów. Za resztę kupię sobie mieszkanie. - odparłam jej beztrosko.
- Skoro tak to możesz sobie zabrać Zuzię. Nie będzie nas stać na jej wychowanie. - rzuciła mi matka i wyszła z pokoju. Moje ręce zacisnęły się w pięści.Poszłam do pokoju.
-Daj mi Zuzię. - powiedziałam. Dostałam ją bez słowa. Ułożyłam w łózeczku dla lalek (bogu dzięki się zmieściła) i otuliłam kołderką. Patrzyłam na nią. rano spakowałam jej reczy i kiedy tylko mama wyszła z pracy nabazgrałam kartkę:
" nie umiałaś jej wychować to ja ją wychowam. Mieszkamy pod tym adresem: Simowa 50/12 589-582 Simsorlandia. " I nic poza tym ani słowa więcej nawet bez numeru telefonu. Po czym wyszłam z domu.
****************
Miesiąc później. Powodziło mi sie świetnie. ZUzia mająca już 6 lat chodziła do zerówki. Nagle zadzwoniła do mnie mama.
A: Masz oddać Zuzię do domu dziecka, znalazła się dla niej rodzina
B: jestem w ciąży.
C: Jesteś chora i resztę życia spędzisz w szpitalu
Zongulina wybieraj!

Zong
08.10.2004, 15:11
B!!!!! ( :) )
DWIE GWIAZDY odc. 26
...Róża pada na ziemię ugodzona kulą w brzuch. Diana szybko wezwała pogotowie.....Po badaniach okazało się że Diana jest w ciąży!
-Różo-szepnęła Diana-Będziesz zdrowa. Za tydzień wyjdziesz. Ale ja... ja jestem w ciąży! W drugim miesiącu! Tuż przed wyjazdem Johna... w niż zaszłam.
***
Mija tydzień. Róża wychodzi. To samo co sprzed miesięcy skrzyżowanie. Niestety, sutuacja powtarza się. Diana znów zostaje potrącona przez samochód i znów traci dziecko. Tym razem jest gorzej. Diana ma otwarte złamanie ręki i nogi oraz kilka innych chorób. Potrzebna, oprócz długiego, żmudnego lecznia i natychmiastowej operacji, jest rechailitacja. Na szczęście Diana nie przeżywa już tak bardzo straty dziecka.
-I tak nie mogłybysmy go utrzymać-powiedziałą po operacji.
-Co ty mówisz, kochanie! A ten bilion, co dostałąm za "modelkę"?
-Musimy zarabiać. Nie wyżyjemy ze mną, Alinką i tobą na 150$.
-Muszę ci coś powiedzieć. Pewnie nie zauważyłaś, bo nic nie widziałaś oprócz Johna. Ja się bardzo szkoliłam jeszcze w domu. Z kilku, może kilkunastu przedmiotów szkoliłąm się z pierwszych trzech lat studiów. W ciągu pierwszrj połowy roku, którą spędziłyśmy u Anne skończyłąm czwarty rok matematyki i polonistyki. Przepytali mnie i uznali, że się nadaje. Pożniej nauczycielka rachunku prawdopodobiństwa poprosiłą wszystkich moich nauczycieli, żeby mnie przepytali. Dostałąm dyplom! Z polonistyką było podobnie, tak jak z plastyką i biologią, które zdawałam w drugim półroczu. Mam mnóstwo ofert pracy. Za miesiąc będę zarabiać 10 000-100 000! Chcę także studiować kilka języków.
-Różo....
A. Czemu mi nie powiedziałaś?
B. Dobrze...
C. Co będzie z pracą u Anne?
D. Zgadzam się na wszystko, byle dla dobra Alinki. Moje zdrowie mnie nie obchodzi.

Cocaine
08.10.2004, 16:33
ZOng D to będzie piękne i romantyczne...
odc. 13
- Jestem w ciąży. - zamurowało mnie. Aż siadłam na stołku.
- Wiesz co oznacza ciąża po 40 - tce?? - zapytałam głośno ale na tyle cicho by nie zbudzić Zuzi.
- Wiem że mogą być komplikacje. Wysłałam do ciebie tatę żeby ci to powiedział ale zboczyło drodze do nowej koleżanki z pracy. - Moje oczy robiły się coraz bardziej okrągłe.
- Nie zaopiekuje się tym bękartem. - Powiedziałam i cisnęłam słuchawkę na widełki. Spojrzałam na Zuzię. ie mogę jej do końca życia wychowywać. Powinna wiedzieć co to znaczy przytulić się do mamusi lub z nią odrobić lekcje
Zadzwoniłam do pogotowia opiekunczego i jasne przedstawiłam moją sytuację. Najgorsze było to odprowadzanie Zuzi przez sąsiadki do przedszkoal robienie mi zakupów. Wiedziałam że chcę mieć własną rodzinę i to też powiedziałam w trakcie rozmowy z miłą panią.
- Dobrze, dostanie pani co miesiąc 1500$ na życie i wydatki oraz rachunki a co do opieki nad dzieckiem to jutro przyjdzie miła pani Zelda i pani pomoże. - Zelda pomyślałam. Wstrętne imię. Kojarzy mi się z czarownicami. I raczej słusznie bo przecież ona wystąpowała w Sabrinie. Dopadł mnie płacz Zuzi. Wiedziałam że jest głodna więc poszłam do nien z miseczką płatków i nakarmiłam ją. Połozyłam na podłodze i poszłam się pouczyć. Musiałam umieć na jutro chemię i biologię - dwa najgorsze przedmioty. Idę więc jutro do szkoły.
****************
Hmmm no cóż, mogę wam swobodnie powiedzieć teraz że leżę w szpitalu. Nie tylko z winy mojej ale i po trochu Zuziuni. Znów ma bóle brzucha, wymioty i okropne samopoczucie i co najgorsze gorączkę. U mnie jest kiepsko z jakimś tam kręgiem. Ale jutro się dowiem. Zuzia w nocy wymiotowała kilkanaście razy. Ja uczyłam się trochę angielskiego ale co to za nauka przy marudzącym dziecku. Nie mam innej opcji - nie zdam w tym roku matury i juz. Cóż w końcu to jest tylko świstek. Kiedy tak popatrzyłam za szybę ujrzałam:
A: mojego wymarzonego chłopaka
B: tatę płaczącego z okazjii mojego losu :
czy może
C: mamę z brzuszkiem.
ZOnguś decyzdja nalezy dociebei

Madziuch
08.10.2004, 16:47
Co tu sie dzieje??

Zong
08.10.2004, 16:57
Roamntyczne i piękne.... Zobaczymy. Ja wybieram, romantyczne, A.
DWIE GWIAZDY odc. 27
...Zgadzam się na wszystko, byle dla dobra Alinki. Moje zdrowie mnie nie obchodzi.
-Diano? Jesteś przy zdrowych cmysłach?
-TAK!
-Nie oszalałaś?
-Idź, idź i pracuj.
***
"Jak to powiedzieć Anne?"-zastanawiała się Róża
-Pani Anne..?
-Słucham.
-Wie pani, bo Dianę potrąciła samochód i potrzebujemy pieniędzy... W dodatku to dziecko...
-Nie dam wam ani grosza!
-NIE CHCEMY NIC OD PANI! Pani uważa, że przez Dianę John pewnie nie żyje, to jest okrutne kłamstwo. A to, że pani wyparła się wnuczki...
-Nie mów o tym. przejdz do rzeczy. Nie lubię tracić czasu.
-Chcę urlop. Półroczny. Prosze panią o mieszaknie, zapłacę.... z góry!
-Nie ma mowy, Różo. Potrzebujemy cię.
-ALE JA NIE BĘDĘ MOGŁA ZAPŁACIĆ ZA LECZENIE DIANY!! JEJ REHABILITACJA... A DZIECKO???? NIE DA RADY POGODIZĆ TEGO WSZYTKIEGO Z PENSJĄ 150$!
-A ten twój bilion?
-Zostało z niego 100 000$. PRZEZ panią! Jak można utzrymywać dwie kobiety i małe dziecko z 150$? 100 000 $ nie wystarczy.
-Nie dostaniesz urlopu.
-Wobec tego..... ZWALNIAM SIĘ!
-CO???? Nie masz prawa!
-MAM-krzyknęła Róża i pobiegła do swojego pokoju. Wzięła Alinkę i kilka rzeczy.
-Różo... RÓŻO! ZOSTAŃ! Ty.. jesteś genialną osobą... Dobrą, wspanialą! Takiej potrzebuję!
-Na sprzątaczkę? Znam pani grzeszki. Pani wieczorami, jak śpimy przychodzi do Alinki! Casem nawet ją pani ZABIERA! Pani sie jej wyparła, żeby nie płacić!

CO POWIE ANNE? CZekam na propozycje.

PYTANIE: Jak według ciebie zachowała się ANNE? A jak Róża?

Cocaine
08.10.2004, 19:11
odc. 14
moim zdaniem Róża zachowała się bradzo dobrze!!
- Bo jej nie kocham. Wynoście się stąd obydwie!
odc. 14
O nie! Z moją wymiotującą siostrą, spalonymi rekami i zmęczoną twarzą, białą jak szpitalna pościel i jeszcze na dodatek z tym wybitym kręgiem. Jutro mam operację, dzisiaj przyjdzie mama z tatą by zabrać Zuzię na osobną salę i pożegnać się ze mną. Jejku on tam stoi i patrzy się na mnie. W końcu wszedł.
- Witaj Kaja. - powiedział i wyciągnął kilkanascie różnych rzeczy na mój stolik.
- Cześć. To niepotrzebne. Jutro mam operację i mogę jej nie przeżyć. - odparłam jasno.
- Niemożliwe. Tak piękna dziewczyna jak ty nie ma prawa nie zyć. - odparł on i siadł sobie koło mnie.
- Moja siostra - powiedziałam wiedząc że patrzy się w kierunku jej kojca.
- jest doprawdy urocza. Ma śliczne włosy. - powiedział i podszedł do niej. Widziałam jak ją podnosi, ona o dziwo nie prostestowała. Postawi ją na ziemi i wręczył jej do rączki wielki kuferek z zabawkami. Zadowolona Zuzia bawiła się na materacyku w kącie.
- Kocham cię Kaja. I nic na to nie poradzę. - wydusił w końcu on,
- Ja ciebie też ale nie mogłam się do tego przyznać. - powiedziałam .
- Więc kochamy się oboje- powiedziałam z dumą.
- Nie. Ja ciebie zdecydowanie bardziej. Siadaj na wózek, siostrę ja na ręce i idziemy do parku. - powiedział i posadził mnie na wózku. Wparku roiło się od białych postaci rozdających lekarstwa. Maciek woził mnie na wózku pomiędzy krzewami a potem spoczął na ławdce w pobliżu hustawki. Pohuśtał trochę małą aż usnęła i musieliśmy wrócić do szpitala.
*************
Tydzień później
Moja mama nie żyje. Byłą w 7 cmiesiącu ciąży i ten wstrętny Bękart żyje. Niestety żyje kosztem mojej mamy, teraz mieszkam z tatą i Zuzią. Nie z tatą moim który mnie urodził. Tylko z Mackiem. Jesteśmy....
A: zaręczeni
B: poślubieni i ja jestem w ciąży
C: zerwał ze mną bo nie mogę chodzić.
Zong wybieraj kochana!

Zong
08.10.2004, 20:44
madzi-tu jest temat gwiazdowe telenowele, więc piszemy. Żadko kto tu zagl;ąda, wie c ja i Karuś piszemy raczej do siebie.
A-nie chcę ani drastycznie (c) ani tak trochę :O (b)
DWIE GWIAZDY odc. 28
....Bo jej nie kocham. Wynoście się stąd obydwie!
-Z największą pzryjemnością-syknęła Róża i wybiegła. Nie było to przyjemne rozstanie, zwłaszcza jak na rodzinę. W szpitalu.
-Kochanie, trzymaj się. Bądz dzilena. Anne nie kocha ALINKI!
-Jak można nie kochać tego słodziutkiego stworzonka?
-Muszę znaleźć miejsce zamieszkania. Będę rzadziej przychodzić..
-A kto zaopiekuje się Alinkeczką?
-JA!
-Przemęczasz się!-Ale Róża już wyszła.
-Kwiaty dla pani Diany Kowalik
-Kochający wielbiciel. To ten sam!-i wiadomo o czym się Diana zamyśliła
***
Tydzień później. Róża nie przychodizłą do siostry, nie miała czasu, za to zarobiła 10 000$!
-Czy jest Diana?-zapytałą swej "przyjaciółki", pielęgniarki
-Zapytaj Antoniego (lekarza)-powiedziała płacząc
-Strasznie się niecierpliwiła-powiedział on-wyszłą po ciebie. Stęskiniła sie. Za Alinką też. Dwie godziny temu wyszła. Najpierw poszłą do parku..
-CHOĆ!
Zastali (Róża, lekarz i pielęgniarka) leżącą Dianę.
-Jakiś faciu przeszedł i wziął ją w krzaki. Później.. ją rzucił-powiedziało dziecko żądne opłaty za informacje, którą dostało.
-Ona znów jest w ciąży-jęknął Antonio
-W dodatku jest jej gorzej-szepnęła Marta (pielęgniarka)

I co sie ma stać? Wybierz Karuś!
A. dziecko będize chętne do podania opisu bandyty
B. Zawiozą Dianę do szpitala i okaże się, że (cd Twój)
C. Zza krzaków wychyli sie męzczyzna i dziecko powie: TO ON!

Jeszcze jedno pytanie. Kim ma być to dziecko (chłopiec, dziewczynka)?

Cocaine
08.10.2004, 21:17
B: że jej córeczka będzie chora na serce (ale wyzdrowieje)
odc. 15
skoro nikt nie napisał co mam wybrać wybieram tamtaramta B:
Teraz jest mi coraz trudniej. W drugim miesiącu ciąży dalej ciężko wymiotuję i niemal mdleję a wiecie jak trudno jest panowac nad sobą siedząc na jeżdżącym krześle. Zuzia jest u tatusia ale planujemy ją stamtąd zabrac bo ojciec się rozpił. Maciek i ja w sumie zarabiamy 10 000$ na miesiąc więc możemy zrobić bogatą wyprawkę dla dziecka i wyprawić Zuzienkę do szkoły.
- Maciuś. - powiedziałam podczas jednej z kolacjii.
-Tak>Pyszne spaghetti. - odparł on i zabrał się za kolejną porcję makaronu.
- Musimy zabrac Zuzę od taty. On ją bije. - powiedziałam to i widać moejmu dziecku udzielił się mój fatalny nastrój bo musiałam usiąść bo mi zaczeły latać zielone plamki prze oczami.
- dobrze. Ale wiesz to doskonale że kiedy Zuzia nieco podrośnie: ty masz dopiero 18 lat i sporo minie zanim zrozumiesz że miłość nie jest w życiu najważniejsza: całkiem możliwe że rzucisz swoje córeczki. - odparł on i spakował się do pracy.
dobrze kochanie, dziękuję za te decyzję - po czym mocno go ucałowałam w policzek. Wieczorem poszliśmy po dziecko. Zuzia płakała. Ojciec uderzył ją w rączkę butelką. Pojechaliśmy na pogotowie i tam zszyli jej łapkę. Miała ją w bandażach więc ustawiliśmy jej ją na temblaku i zawieźliśmy do naszego domu.
- Nie jadę do taty> - zapytała z nadzieją.
-nie. Jedziesz do nas i u nas zamieszkasz. - odparłam. Zuzia szybko się u nas zaaklimatyzowała. Bardzo łatwo nawiązała język z dziećmi z przedszkola, którym nie przeszkadza że wychowuje ją starsza siostra z narzeczonym. ZXresztą - kiedy Zuzia jest w szkole my mamy czas dla siebie. Aż nagle kiedyś zadzwoniła do nas przestraszona nauczycielka: oto co usłyszałam w słuchawce:
ZONG DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE!!
A: Ona wygaduje jakieś głupoty że tatuś ją ubije jak wróci do domu
B: boli ją bardzo brzuszek i wzywamy pogotowie
czy
C: wbiła sobie nożyczki w wargę./

Zong
08.10.2004, 21:45
B! KArusiu nie wyzdrowieje... Czemu? przeczytasz..!
DWIE GWIAZDY odc. 29
...że jej córeczka będzie chora na serce. Diana obudziłą sie.
-Dianuś?-spytała Róża
-Gdzie moja córka???
-Tu-wskazała na jej brzuch
-JESTEM W CIĄŻY!!!???? Usuwamy ja jeszzce dzisiaj!
-Diano!
-NIE CHCĘ TEGO DZIECKA! Ono jest tego... podrywacza! Antoni! Usuń mi ciążę!
-Nie chcesz chorej na serce...?
-I jeszcze ma być chora na serce? Ja nie chcę wogóle dziecka!
Nie dało jej się przekonać.
***
Minęły 3 miesiące i 3 tygodnie. Diana wyjechała. Musiała się leczyć. Róża zarobiła 1 000 000$! Opłaciła leczenie. Pewnego dnia,w sądzie (a co myślicie! tam też się geniusz przyda!) Róża widzi Dianę.
-Diano, kochcanie wypuścili cię a ty ani słówka? Miałaś jeszcze dwa miesiące się leczyć!... Diano!-Diana uciekła-CO JEJ SIĘ STAŁO!!???
***
Mijają dwa miesiące. Diana i Róża siedzą w domu. Diana patrzy na swe maleństwo, dziewięciomiesięczne.
-Patrz.... Jesteśmy najbardziej sławne, choć nie bylo nas ponad pół roku w SB...
-Kiedyś trzeba wrócic.... Może jutro-westchnęła Diana(ich pieniądze-prawie 1 000 000$) i dodała szeptem:
-Cztery razy byłam w ciąży
-I tylko raz urodzialaś. Diano, czy ty wiesz kim był ten twój wielbicile, który posunął się aż za daleko?
-To Joe.
-Joe??? On całymi lekcjami się gapił na ciebie, na twój warkocz....
-Kocha się we mnie. Nic na to nie poradzę, że go nienawidzę.
-Za ten czyn?
-Nie. On...
Nagle wszedł:
A. Joe i powiedział co ja? (odpowiedz twoja)
B. Ktoś, ja go ustalam(GO! TO FACET!)
C. Anne i powiedziała (to ty ustalasz)

Binek
09.10.2004, 07:39
Ciociu Zong pisz dalej!!:)

Cocaine
09.10.2004, 08:07
Otóz co: weszła Anne i powiedziała: dostaniecie większy pokój ale za większą opłatę. Wybierajcie.
odc. 16
_ boli ją bradzo brzuszek i wzywamy pogotowie. - muszę jechać na pogotowie - pomyślałam szybko i wsiadłam na wózek. Zadzwoniłam po specjalnego minibusa i poprosiłam szybko na pogotowie. Nie myliłam się. Wijące się z bólu dziecko leżało na leżance.
- Co jej jest?? - krzyczałam z całej siły.
- Wyrostek. Bierzemy hją na salę operacyjną. - odparli oni i już ich nie było. Wyjechałam windą na 9 piętro i zajechałam pod blok operacyjny. Co kilka minut wychodziła pielęgniarka by mnie poinformować o wsyzstkim. Nagle kiedy pomyslałam o Zuzi jak o mojej córeczce i o tym cudownym maleństwu które noszę pod sercem zrobiło mi się ciepło. nagle moje oczy zaszły łzami. Aco z Sally moją drugą siostrą? Czy ojciec ją maltretuje?? Zadawałam sobie te pytania, mysli kłębiły się w mojej głowie i nie mogłam wybierać/. Musiałam tam pojehcac. To więc zrobiłam. Pojehcałam tramwajem do starej dzielnicy miasta i szybko dotarłam do mojego starego domu. Ojciec właśnie bił Sally.
- Kaja!!- wykrzyknął dwuletni brzdąc i rzucił mi się na recę. Zapakowałam ją w ładne ubranko i położyłam śpiącą pod drzwiami domu dziecka. Wiedziałam że tam będzie jej lepiej niż u bijącego i maltretującego j ą ojca. Pojechałam do szpitala. Zuzia leżała już na sali a przy niej siedział Maciek.
- Cześć Maciuś. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-p Gdzie byłaś? - zapytła mnie cicho i spokojnie.
- Zawiozłam Sally...do domu dziecka. - wychlipałam.
- Jak mogłaś jej to zrobić ??!! - zkrzyczał mnie chłopak.
- Ojciec ją bił to dlatego!! - wytłumaczyłam mu szybko.
- Sorry, jeżeli tak to przepraszam za ten atak. - odparł mój chłiopak i ucałował mnie w głowę.
- SPójrz budzi się. - spędziliśmy tam czas do wieczora. Leżałam w lóżku kiedy zadzwonił telefon.
- Maciek....- wyszeptałam drżącym gfłosem. Okaząło się że dzwonili ze szpitala i Zuzia....
A: jest w śpiączce
B: choruje na cukrzycę
czy
C: ma chore płuca
Zonguśka wybieraj

Zong
09.10.2004, 10:07
C! Sama to przezyłąm, to okrpone!
DWIE GWIAZDY odc. 30
..weszła Anne i powiedziała: dostaniecie większy pokój ale za większą opłatę. Wybierajcie.
-CO? To jest pani dom??
-Mogę was przyjąć z powrotem...
-NIE ZGADZAMY SIĘ!-krzyknęły obie siostry, a Diana dodała-NIEch pani wyjdzie!
Nagle z radia dziwczyny usłyszały:
-Z szpitala, kilka miesięcy temu uciekł jeda z osób które uległy wypadkowi...
Nagle dziewczęta usłyszały znajomy głos:
-Zdałem! Mogę pisać scenariusze!
-John!-krzyknęła Diana
-O Boże... Johny-szepnęła Anne, która jeszcze nie wyszła
-czemu nie odpisałeś?-spytałą Róża, jakby coś wiedziała
-Chciałem zrobić niespodziankę.
-Różo, ty coś wiesz!!!
-Napisałam mu (SMS-em) nasz nowy adres, jakby żył. Napisaląm ODPISZ! Nie odpisał. Myślałam, że naprawdę umarł.
-Nie umarłem.
-Jedziemy do SB!
Anne powiedziala:
-Możecie tak ajk wcześniej mieszać i nie pracować
Na to Róża:
Nie kochasz Alinki, za nic!!
Na to John:
Co powie John, a co odpowie Annne! Napiszcie propzycje!

Cornelia14
09.10.2004, 10:09
nie lubię telenoel ale wy macie ciekawe pomysły :D

Zong
09.10.2004, 10:16
Dziękuję, dziękuję.... Od Karusi także podziękowania... Sama też napisze...a tak przy okazji mogłas wymyślić co powiedza John i Anne..

Cocaine
09.10.2004, 17:50
ok:
więc:
- Kocham ją. W ko.ńcu to moja córeczka i ja ją zabiorę!
-Przestań synku. Nie warto się dla nich poświęcać. - nie wiem czy dobrze ale chyba może być. :):)
odc. 17
- Ona ma chore płuca. - dparłam i osunęłam się na sofę.
_kaja to się da wyleczyć. - odrzekł narzecozny i pogładził mnie po brzuchu.
- Nie da się....- rozpaczałam.
- Kanaliki odetkają jej lekarze za małe pieniądze. Moja pensja jest wysoka a ty też coś niecoś dostajesz za ten modeling - powiedział Maciek.
- O.K. A teraz się zbieraj, jedziemy do szpitala - powiedziałam i ubrałam się.
-Miałaś mieć dzisiaj pokaz.- no tak odpowiedziałam i ruszyłam do pokoju. Maciek zajął się pójśceim do Zuzi a ja pojechałamdo SB> Nigdy jeszcze nie napisałam jak tam jest. nie jest pięknie i super bo czasami zdarzy się brud na ulicy ake naczesciej jest tam czysto i przyjemnie. Dzisiejszy pokaz otaczały grupki fanów i paparazzich a co najważniejsze osób na....wózkach! Byłam szczęśliwa po raz pierwszy od zostania kaleką.Nie....nagle w pokaz wszedł Maciek i krzyknał coś:
-Kaja! Z zuzią gorzej! - zrobiło mi się słabo, zjechałam ze sceny i zjechałam do organizatora.
-Sorry proszę pana ale z dzieckiem którym się opiekuję coś nie tak. Pa!- wrzasnęłam i uciekłam w tlum. W szpitalu okazało się że Zuzia musi mieć zaraz zabieg. Zapłaciliśmy z góry i poszliśmy czekać przed gabinet. Maciek bardzo się denerwował podobnie jak ja. Byłam zła. Nagle wyłoniła się lekarka.
- Przykro mi ale......
A: Zuzi nie da się wyleczyc
B: Zuzia nie żyje
C: Zuzanna wyzdrowiała i będzie zdrowa/

Zong
09.10.2004, 21:05
Przykro jej, że Zuzia wyzdrowiała??? Na to stawiam :)
DWIE GWIAZDY odc. 31
...- Kocham ją. W końcu to moja córeczka i ja ją zabiorę!
-Przestań synku. Nie warto się dla nich poświęcać.
-MAmo! Ty jej nie kochasz! Ona jest moją córką! Oddałbym za nią życie! Nie chcę cię znać! Nie nawidze cię! Idziemy stąd! Wynajmiemy coś lepszego!
-Ależ synku, tak nie można...
***
Wynajęli wielką wilę... Można powiedzieć, że kupili.
-Idziemy do SB?
-Dobrze.-jak dojechali usiedli na ławeczce (Diana z Alinką na środku) i zaczęli czytać GRSC.
-Cały poświęcony nam...
-"The funny sisters przeżyły wstrząs... John Bean zniknął, Anne wyrzekła się wnuczki..." SKĄD ONE TO WIEDZĄ??? Diano!
-Prosili mnie o wywiad. Udzieliłam im go, a ja nie umiem kłamać... Powiedziałam wszystko!
-A czemu do mnie nie przyszli?
-NIE chcieliśmy pani przeszkadzać w pracy. C zy udzielą nam państwo wywiadu.
-Tak...-powiedziała cała trójka
-Czy Alina przeżywała jakieś choroby?
-Tylko w 1 miesiącu życia...
-Czy zamierzacie wrócić do SB?
-Tak. My powrócimy jako "funny sisters", a John będzie pisał scenariusze do naszych filmów.
-Jak się ukłąda państwo życie osobiste?
-Z Anne Bean kiepsko, ale między nami-super!
-Jaki film zamierzają państwo kręcić?
-Nie planujemy żadnego.
...:
Jake pytanie zada reporter?

Cocaine
09.10.2004, 21:32
Sorx pomyliłam się :):P
- A czy będzie pani miała więcej dzieci?
odc. 18
-Zuzia wyzdrowiała i będzie zdrowa. - odetchnęliśmy z ulgą. Piszę teraz w nocy pomiędzy nauką. chemia i biola zawalone! Pały z obydwu przzedmiotów. Zostanę chyba na drugi rok, przynajmniej tak mnie straszą nauczyciele. Nienawidzę ich, karzą nam a wcale tak dobrze nie umieją czego wykonują.
- Kaja/ - zapytał Maciek wchodząc do sali.
-Słucham. - zapytałam inteligentnie.
- Jesteś w 5 miesiącu ciąży i nie śpisz po nocach. - kiedy wypowiedział słowo 5 miesiąc ciąży uświadomiłam sobie że zdaję maturę dosłownie tego dnia na który mam termin.
- Maciek ja cię kocham, wexmy ślub - odwróciłam kota ogonem.
- Dobrze....załatwię wszystko. Chodź teraz do domu - przespałam całą noc
spokojnie.
- Kaja? - zapytał mnie rano mój przyszły mąż.
- Tak kochanie? - zapytałam.
-nasz ślub jest za tydzień. To jedyna wolna data w moim terminarzu. - odparł mój mąż (mogę już o nim tak mówić!!) Jeju jak ja się cieszę.
_bardzo się cięsze!! - wykrzyknęłam i wyrzuciłam pięść do góry. Nagle przyszedł szybki telegram. Zuzia może wyjść ze szpitala. Jeszcze tego samego dnia pojechałam do Sb żeby nagrac nowaa piosenkę. Kiedy wróciłam maciek z małą oglądali telewizję.
- Zuziu odrobiłaś lekcje? - zapytałam uprzejmie.
- Nie mamo - odparła moja "córeczka"
- To proszę odrób pomogę ci. - powiedziałam szybko.
- dOBRA, chodź ze mną. - powiedziała ona i popchnęła mnie w stronę jej pokoju. Odrobiłam z Zuzą lekcje i poszłam szybko do sklepu. Załatwiłam potrzebne na ciasta skadniki.
- Kochanie ile dostaniesz za ten pokaz? - zapytał niedbale Maciek.
- 589 00$ a co? - zapytałam z niepokojem.
- nic nic tylko/.../
ecyzja naklezy do ciebie Zongulino!
A: trzeba ci kupić suknię.
B: muszimy opłaci,c rachunki za pół roku
C: kupić wyprawkę.

Zong
09.10.2004, 21:44
A! A ja napiszę jutro, musze już iść.... Brat mnie wręcz spycha z komputera... Lubisz historyjkę-poczekasz... BĄDZ CIEPLIWA! :*

Cocaine
10.10.2004, 17:59
Buu i jak z tymi dzeićmi>>:>
odc. 19
- Nic, - tylko trzeba ci kupić suknię.
-Maciek ja o tym nie pomyślałam....- jęknęłam i załamałam się.
-Nie płacz, mamy jeszvze 6 dni. - pociesył mnie kiepsko.
- mamo kiedy kolacja?? - zapytała zuza pokazują c na brzuszek.
- Już - powiedziałam. Nie byłam w stanie do gotowania więc zrobiłam jej grzanki z serkiem i szyneczką i polałam ketchupem.
- Maciek jutro jak wrócisz z pracy to idziemy na zakupy. - odparłam beztrosko i poszłam skię uczyć.
*********
Kiepsko mi idzie w tej klasie maturalnej. Dzisiajn dostałam 5 ale celem uczena się do 4 rano. Nie mogę znieść mysli że Zuzia źle się czuje w szkole albo że np tęskni. Wczoraj płakałam kiedy skonczyłam się uczyć, z własnej głupoty. Niestety było mi przykro że zuzia nie chce chodzić do szkoły. Dzisiaj wieczorem mam pokaz ale powiedziałam im że jestem chora. Idę w frzeczywistości na zakupy. O nie!! Dzisiaj będzie przemarsz i za to dostałabym 200 000 000$!! Szybko odwołałam to i powiedziałam im ż byłam u lekarza a on mówi że to nic poważnego. Byliśmy w sklepie z sukniami i już ją mam. Jest śliczna z rekawami z koronki, a jej dół jest z białej tloczonej w rózyczki tafty. Mam też welon i tylko pozostały mi do kupienia buty.
- mamo? - zapytała mnie dzisiaj Zuzia.
- tak? - zapytałam znad talerza z kluskami.
- A jak urodzi się dzidziuś to co będzie ze mna? - zapytała a ja sobie uświadomiłam że tego nie planowałam akurat.
A: oddamy cię do domu dziecka.
B: zatrzymamy w domu
C: oddamy do ciotki do warszawy

Zong
10.10.2004, 20:18
B! Karuś, zmienię trochę twoje pytanie, wybacz...
DWIE GWIAZDY odc. 32
... Czy planują państwo więcej dzieci?
-Chodzmy.. Musimy iść.-poszli i nie zauważyli, że w drodze powrotnej reporter zrobił im kilka fotek. Joh zaczął pisać scenariusz, dniami i nocami, "pokazywał się tylko w czasie posiłków"(cytat z "sztana z 7 klasy"). Daina i Róża prowadziły "poważną rozmowe", na jeden temat: życie. Pierwsza:
-Dianuś... Ty musisz myśleć o swojej przyszłości.
-?
-Masz męża, Alinkę, sławę,
-Kochająca siostrę...Zajmij się sobą!! RÓŻO!
-Ale co..?
-TY MASZ PIEKNE ŻYCIE!!
-Ja..?
-a raczej je możesz mieć!
-Nie mogę!
-MOŻESZ JE SOBIE SWORZYĆ! Trochę AMBICJI!
-Diano!
-Jesteś piękna, zdolna! Do pełni szczęścia wystarczy, żebyś wyszla za mąż!
-SZCZĘŚCIE??? Ty TO nazwyasz szczęściem!!!!???????
-TAK! Znajdz sobie męża...
-Nie!... Nienawidzę facetów
Dlaczego? PROSZĘ propozycję, koochana Karusiu :)

Nagha
11.10.2004, 10:26
cHCESZ WOJNY?!BĘDZIESZ JĄ MIAŁA,SMERFIE!Sama jesteś małpą ty truskawkowa skrzatko!Ja już wszystkich przeprosiłam!I NIE ŻYCZE SOBIE ŻEBYŚ NIE OBRAŻAŁA!!Tez będe miała napisane w sygnie:,,Truskawkowa skrzatka to święta tlusta krowa z pod latarni!!Chceż tak?!!!






Donuś nie przejmuj się!Zrób jeszcze z 2 odcinki!Pleas!Ten z Michałem!Ok?;(

Cocaine
11.10.2004, 13:43
- Diobrze wiesdz czemu tak jest. Nie będę się powtarzać. - moze byc?? :D:D
odc. 20
-zatrzymamy cię w domu. - palnęłam bezwiednie. Byłam za to na siebie zła. Zawsze mogę ją oddać ciotce albo mamie ale jakoś nie chciałam. Byłam do niej szczególnie przywiązana.
- Kochanie? halo! - wykrzyknął mi Maciek przed nosem.
-No? - zapytałam
- Jutro ślub nie denerwujesz się? - zapytał mnie a ja sobie uświadomiłam że już jutro jest mój wielki dzień.
- Jejku zapomniałam. - pomyślałam i powiedziałam to na głos.
- Nie bój się. - odparł on i przytulił mnie.
- Nasze dziecko musi mieć pełnoprawnych rodziców. - powiedział.
-Zuzia? Odrobiłąś lekcje> Nauczyłaś się? - wypytałam "córkę" i poszłam jej pomóc w czytaniu.
***************
UFF! Jest właśnie 4 nad ranem. Skońxzyliśmy z maćkiem nasz pierwszy poślubny akt i on poszedł spać a ja skrobię. To było piękne. Pojechaliśmy do kościoła srebrnym samochodem kolegi Maćka, przyozdobionym białą taśmą i różyczkami w kolorze Ecru. Moja suknia ma długi welon, więc w trakcie marszu trzymała go Zuzia i moja młodsza siostra. Potem poszliśmy na mszę. Czułam się wspaniale, było mi tak dobrze jak nigdy. Nikt się nie wyśmiewał z panny młodej o kulach czy z tego że w trakcie mszy zamiast wstawać i klękać siedziałam. Czułam się wspaniale i nie wyobcowanie. Potem było wesele....ten pierwszy cudowny walc...on mnie trzymał za kule i przesuwał je ja suwałam po podłodze nogami. Poterm były tance, ja też czasami tanczyłam...Zuzia patrzyła na mnie z prawdziwą miłościa...nie wiem jak kiedyś chciałam ją zabrać od nas...wiem teraz że kocham ją nie jak siostrę a jak córkę którą spłodziłam. ALe w pewnym momencie na scene wkroczyli...
A: Evanescence
B: Beyonce
C: Disco polowcy
WYbieraj koffana!

Zong
11.10.2004, 16:15
Rozi chyba pomyliłaś tematy..? Na 100%, skasuj tego posta i napisz tam gdzie miał być. Karuś niech będzie B. A ja nie mogę pisać bo za 5-15 minut jadę na kółko matematyczne i bym nie zdążyła.

Cocaine
11.10.2004, 18:56
- kiedy na scenę weszła Beyonce. Zatańczyłam samodzielnie ":Crazy in love" a potem pojechaliśmy na zdjęcia do parku i na sesję. Pozowaliśmy bardzo fajnie, w parku przy fontannie, na ławeczkach, teraz planujemy po narodzinac naszego drugiego dzidziusia (nie znam płci) planujemy wyleciec na trochę na Kretę. O jejku jestem bardzo śpiąca i muszę się przespać.
+++++++++++++
Leżę w sszpitalu. Dosałam skurczy i muszę w kółko leżeć.
-Kaja. Muszę ci się do czegoś przyznać. - odparł on,.
-Mów. - powiedziałąm słabo.
-Kaja ja nie byłem do końca szczery mówiąc ci że cię bardzo kocham. - powiedział on i zaczał szlochać.
- Vhyba śnisz. Najpierw mi robisz dziecko, potem bierzesz ze mną slub,- wyjąkałam.
-Ale ja cię kocham jak żonę no ale.....- powiedział on.
-Nieważne. Idź sobie do domu i pomóż Zuzi w lekcjach. - powiedziałam i wykręciłam głowę.
-Twój bachor. - rzucił on.
- Maciek! Hamuj się! - wykrzyczałam mu w twarz.
- Nie kochałem cię w ogóle. Chciałem zrobić na złość mojej przeszłej żonie. - powiedział Maciek i poszedł z sali. Sięgnęłam po komórkę i zadzwoniłam do domu.
- Zuzia? - zapytałam.
-Tak mamusiu. Odrabiam lekcje. - To zdanie zawsze wprawiało mnie w zachwyt.
- Grzeczna dziewczynka. Jak skończysz weź sobie czekoladkę. - nakazałam jej
-Przykro mi mamusiu ale zostało mi jeszcze dużo do zrobienia a jak zrobię to posprzątam w kuchni i w moim pokoju więc nie zdążę dziś zjeść sobie czekoladki.
- Moja kochana córeczka- rozczuliłam się. Wyłączyłam słuchawkę i pojechałam na zabiegi. Wieczorem znowu do niej zadzwoniłam.
- halo? - zapytałam
-Maciuś z tej strony Justynko. - powiedział on.
-Spadaj. Dawaj mi dziecko. - zbyłam go a w oczacj staneły mi łzy. Po chwilio był u mnie.
-Przepraszam to było...dobrze że wiesz że Justyna to moja siostra....- Gęsto się tłumaczył
- A mnie....- Co POWIE TERAZ MACIEK?? nAPISZ ZONG!

Zong
11.10.2004, 19:26
A mnie jest nieprzyjemnie. Nie masz pojęcia jak mi przykro. Przepraszam, żartowałem. Czy mi wybaczysz, Kaju?
Wcale się nie wykręcam, nie mam czasu. A teraz długo oczekiwany:
DWIE GWIAZDY odc. 33
...- Dobrze wiesz czemu tak jest. Nie będę się powtarzać.
-To przez..?
-NIE WYMAWIAJ TEGO PRZEKLĘTEGO IMIENIA!
-Rózo-wszedł John-ile okien jest w Barbakanie?
-cterdzieści-powiedzaiła ALINKA!
-Czterdzieści?
-JOHNIE! Nie zauważyłeś!?-szepnęła matka
-CZEGO?
-Twoja córka właśnie powiedziała swoje pierwsze słowo!!
-CO? To ona?
-Okien... jest czterdzieści jeden (przepraszam, jeśli podaję fałszywe dane, ale około tyle ich jest)-powiedziala Róża
-POMYLIŁA SIĘ ZALEDWIE O JEDEN!
-Ona jest genialna....
-Nie powiedziałabym-powiedziała do siebie Róża, nie zważając na zachwyt rodziców
-Może powie:mama.... Alineczko, powiedz do swoje mamusi... mama
-ma-ma
-POWIEDZIAŁA!!!
Wtedy Alinka powiedziała:
A. mamusia
B. ciocia Lózia
C. tatus

PS. Może był krótki odcinek, jutro będzie dłuższy (dziś mialam zaledwie 3 godziny wolnego czasu, a czekają jeszcze kolacja i zadanie z polskiego..., jutro mam 8 godzin![wolnych])

Cocaine
12.10.2004, 12:14
O.K więc pisz i pisz bo historia jest coraz bardziej intrygująca
odc. 22
- A mnie jest nieprzyjemnie. Nie masz pojęcia jak mi przykro. Przepraszam, żartowałem. Czy mi wybaczysz Kaju?
-Nie. - burknęłam
- To w takim razie spadaj z naszego mieszkania, nie chcę cię tu więcej widzieć rozumiesz??- wykrzyczał
- Nie mogę. Gdzie będę mieszkać? W naszym mieszkaniu zrobiła się speluna...- wyszeptałam patrząc w dal.
- Nie udawaj księżniczki. Masz 5 miesięcy na decyzję. - powiedział on.
- Będziesz z nami mieszkał> - zapytałam z nadzieją.
- Nie. Będziecie mieszkać same. - powiedział mi szybko i zatrzasnął przed nosem drzwi.Upadłam na łóżko aż zatrzszeczało. Teraz jest świt. Dzowni moja komórka wygrywając melancholijne nuty Chopina.
- halo>? - mówię zaspana.
- mamusia? - pyta mnie Zuza.
- Tak, co się stało kochanie?
- Tatuś mi nie chce dać śniadania. - od razu staje mi przed oczami wizja głodnej Zuzi stojącej w szkole.
- Zaraz będę. - nie zważając na własne bezpieczeństwo i mojergo dzidziusia (7 miesiąc!) wybiegłam z torbą przewieezoną przez ramię uprzednio przebierając się w ubranie.
- A pani gdzie? - zapytał mnie portier.
-Muszę zaraz być w domu. - zbyłam go i pobiegłam dalej. W tramwaju zrobiło mi się słabo, ale zaraz było mi lepiej. Dojechałam do domu. Zobaczyłam ślady kropel krwi prowadzące do naszego mieszkania. Weszłam do niego.
- Co tu się dzieje? - zapytałam szybko i mętnie.
- Tatuś mnie kaleczy! - zawołało moje dziecko. Jak ozdrowiona wybiegłam jak na sprężynie do pokoju.
- Co jest? Co jej robisz dupku? - zapytałam szybko nie patrząc na słowa i wyrwałam ją. Kaleczył ją regularnie igłą. Ostatni cios padł w podbrzusze.
- Zostaw ją! - wrzasnęłam.
-Szukaj sobie domu idiotko! - wywrzeszczał mi w twarz. Tego było mi za wiele. Jak ozdrowiona uderzyłam go w krocze a potem "wychlastałam" mu twarz.
- Mamusiu....- wyszeptała Zuzia.
- Pakuj się córeczko. - odparłam bezmyślnie. Zaraz jednak znalazłam ofertę i wykradłam trochę kasy z kasetki. Wyszłyśmy na ulicę a potem poszłyśmy do miasta. Okazało się na miejsu że mieszkanie to....
A: zaszczuta melina
B: ładne mieszkanko
C: jeden pokój dla nas i jeden z współlokatorami.
Zong decyzję pozostawiam twojej wyobraźni

Zong
12.10.2004, 14:34
Niech będzie... C. :lol: Jeszcze dzisiaj napiszę c.d. :) Narazie mnie brat wygania, ale coś napiszę (później będzie dłuższe :) )
DWIE GWIAZDY odc. 34
...Ciocia Lózia
-WIDZISZ? Różo! Ona wie jak masz na imię! Co za kochane stworzenie!
-Na pewno wyrośnie na inteligentną dziewczynkę!
-I piękną!
-Dzieci, które w wieku 9 miesięcy mówią wcale nie wyrastają na inteligentych ludzi.
-Akurat to wiesz! Jeszcze powiesz, że psychologiem zostałaś!
-TAK!
-Musimy z nią pójść do przedszkola! Nie może się marnować!
-Szwagier, zwariowałeś? Przedszkolne dziewięciomiesięczne dziecko?!! Chyba do żłobka!
-Do żłobka?? Żłobek jest dla rodziców, którzy nie mają czasu dla swoich dzieci! My mamy!
-To się nią lepiej opiekujcie! "Matko", nie widzisz, że jest głodna?
-Głodna?-stwierdziała Diana-Chyba się posikała!
-Gadasz i gadasz, a ona nie tylko głodna, ale i sie posikała!
-Diano! Chcesz, żeby nasze dziecko umarło?
-Lepiej się nie odzywaj! Umrzeć po pięciominutowym głodzie?-tymczasem Diana już karmiłą Alinkę.
-WIEM! Z niż trzeba do SB pójść! Tam sie NIE zmarnuje! Zostanie w filmie!
-Genialny pomysł! Sam kiedyś napiszę scenariusz!
-Kiedyś?? Trzeba natychmiast!
-Diano! Dziecko musi być pod opieką matki, nie reżysera!!!
-RÓŻO! Przecież Diana będzie sie nia zajmować!
-tak, ale jak będzi ena planie?
Diana na to:
A. Będę sie patrzeć.
B. Nie obchodzi mnie to. Zostawię ją pod ich opiekę.
C. Będę grać razem z nią.
Czekam na wybór Karuś :)

Cocaine
12.10.2004, 18:27
odc. 23
Mieszkam więc w jednym pokoju i z wspólokatorami. Na szczęście są to studenci z dzieckiem więc wspaniale mnie rozumieją i moją sytuację. Cieszę się że mam tak bezkonfliktowych sąsiadów. Na szczęście mam w domu komputer więc wysyłam dużo e-maili do SB że wrócę za dwa tygodnie.
**********
Musiałam wrócić do SB i szkoły jednocześnie. Teraz jest mi łatwiej bo oni podwożą mnie pod samo liceum bo uczą się obok na uczelni a Zuzię odwożą razem z Natalką do przedszkola. Wczoraj wieczorem byłam w SB. Od razu otoczył mnie wianuszek fanów.
- Ej, Kaja. - szpenął znany mi głos. To była jak zwykle Sara.
- Hej! Jak się masz? - zapytałam i odciągnęłam ją na bok.
-Są plotki że twój maz cię bije. - oświadczyła mi dumnie Sara.
- I ty się z tego cieszysz?? - zapytałam zrezygnowana/
- Nie. Jesteś bardziej ponura. Z kim zostawiłaś Zuzię? - i wówczas uświadomiłam sobie że Karol i Magda, nasi sąsiedzi mieli wyjść o 23:40 na koncert a ja miałam zaopiekować się Natalią.
- O 23 muszę być w domu. - wyjąkałam i spojrzałam na wielki zegar. Była 20. Miałam 3 godziny na działanie, więc postanowiłam załatwić to szybko. Prędko odbyłam pokaz mody, potem zaśpiewałam kilka razy na scenie byu zdobyć sobie kolejnych fanów i poszłam nagrać chorał. Po skończeniiu tego młyna była 21:59. Mam jeszcze 40 minut. Uspakajałam się. Wiedziałam że to za mało by zagraźć nową scenę w serialu i jeszcze pozować. Szybko zapozowałam zaledwie w kąpielówkach a potem zbiegłam na scenę. Nagrałam kilka ujęć i spojrzałam: za 1 minutę miałam autobus. Przebrałam się jak bądź i spojrzałam na siebie. Było mi niedobrze. nagle ktos krzyknął: Ona rodzi!!. Dopiero wtedy skapowałam się że mam bóle porodowe.
- To dopiero ósmy miesiąc! - sapałam
-Dajcie jej komórkę! - wrzasnął ktoś z tłumu.
-madzia? - zaputałam
- Tak. Rodzisz wiemy z telewizji. Pa, nie pójdziemy! - powiedziała wyraźnie rozbawiona Magda i odłożyła słuchawkę. Rodziłam długo i namiętnie. Kiedy w końcu ujrzałam to dzieciątyko, całe we krwi pierwsze co zapytałam to było pytanie:
- Co to jest??
A: chłopiec
B: dziewczynka
C: i chłopiec i dzieczyna. Bliźnięta!

Zong
12.10.2004, 18:43
Niech będzie C! Załamiemy ją! Więcej do opieki! A teraz:
DWIE GWIAZDY odc. 35
.. Nie obchodzi mnie to. Zostawię ją pod ich opiekę.
-DIANO! Oszlałaś???
-Gwiazda musi radzić sobie sama!
-DZIEWIĘCIOMIESIĘCZNA!!!????
-Nie pomyślałam o tym...
W tym momencie rozległ się dzwonek. Weszłą reżyserka, Klara.
-Dzień dobry, paniom i panu. Mój mąż Bob, pań reżyser, ma proźbę.
-Czemu sam nie przyszedł?
-Jest chory. A ponieważ trochę się zadłużył, chciałby z państwa córką nagrać kilka reklamówek i trzy filmy. W dwóch będzie grała cały czas, w jednym przez 1/3. On myśli, że Alince ułatwi przyszłość taki wstęp do dzielnicy showbiznesu.
-Tak...
-Myśli, że państwo zgodza sie na niższą zapłatę...
-Jaką?
-100$ za rekalmówkę, 10 000 za 1 film, a po 1 000 000 za drugi i trzeci.
- To jest NIŻSZA cena? Nie dziwię sie, że bankrutuje.
-Zgodzą się państwo?
-Ja tak, ty Johnie?
-Pod warunkiem, że będziesz jej pilnować.
-Oczywiście.
-Diano...-szepnęła Róża-Ja to uważam za niebezpieczne.
-Ależ co ty mówisz! To jej otworzy bramę showbiznesu!
-TAK...! tak!-zapewniałą Klara
-Diano... Posłuczaj mnie!
-Ile to będzie trwało?
-Reklamówki po pięć dni, film 1 miesiąc dla tego dziecka, a 2 i 3 po dwa.
-Razem pięć miesiecy, tydzień i trzy dni za 1 200 200$!
-Tak... Podpisza państwo kontrakt?
Przeczytali uważnie. Podpisali. Według Róży niesłusznie. John nadal zajmował się scenariuszami dla dziewczyn,a Diana i Róża patrzyły sie na "gwiazdę" przy pracy.
***
Minęły ponbad 3 miesiące. Alinka osiągała powoli sławę. Wróżyło jej to świtlaną przyszłość.
CDN.

Cocaine
12.10.2004, 20:04
odc. 24
- Ma pani bliźnięta. I chłopca i dziewczynkę. - odrzekła pilęgniarka. Zemdlałam. Nie mogłam kompeltnie tego wytrzymać. Dwójka dzieci do opieki niemowląt, dzielnica SB, Zuzia. jednen pokój + łaznieka i wspólna kuchnia. Nie ma mowy, zmieniam mieszkanie. Dzisiaj kiedy leżę i patrzę na moje kochane dzieciaczki: dziewczynkę Larę i synka Adriana myślę coraz gęściej o oddaniu jednego do adopcji.
- Kaja. - usłyszałam nieśmiały głos.
- Tak? - zapytałam nie odwracając się.
- To ja. - powiedział znany mi głos,.
- Maciek. - zgadłam.
- Tak. Wprowadź się z powrotem do domu. Magda dzwoniła że zuzia nie chce spać w tym mieszkaniu. - wyrecytował Maciek.
- Dobrze. - powiedziałam zadżumiona i zapatrzona w moje maluchy.
**********
Moje maleństwa mają trzy tygodnie, Zuzia osiem lat i czeka ją I komunia święta a ja mam zaledwie latek 20. Pamiętam każdy szczegół z mojego życia jak przez mgłę a jednak pamiętam/
- Kaju? - zapytał mnie w nocy Maciek.
-lara czy Adrian? - zapytałam wprost.
-Adrian. - odrzekł on. Bezbłędnie podeszłam do niebieskiego lóżeczka z białą kołderką i wzięłam na ręce wątłe ciałko dziecka. Ukołysałam je, nakarmiłam, przewinęłam a na koniec utuliłam w kołderki. Kiedy Lara się rozkrzyczała jak najprędzej zorbiłam z nią to samo. Zuzia spi w sąsiednim pokoju.
- Kaja....- powiedział rano przy śniadaniu Maciek.
- Uhm...- wyjąkałam zawijając kanapkę w folię.
- Masz Zuzieńko, uważaj na drodze i najpierw zjedz kanapkę a potem chipsy- krzyknął za nią jeszcze Maciek.
- To czego chciałeś? - zapytałam
- Bo wiesdz...ty masz SB na głowie, to może ja nie będę pracować a ty będziesz zarabiać....- wyszeptał.
- Zgoda. IWIęc zaczynam od dzisiaj. Wieczorem musisz nalać wody do kąpięli dla zuzi, wykąpać bliźniaki, przebrać je, poczytać im i Zuzi, sprawdzić jej lekcje, ewentualnie coś z nią poprawić i usnąć. - wyrecytowałam i zjadłam kilka kanapek na raz. Po południu byłam z Larą i Adrianem na spacerze. Już nie wzbudzam sensacjii jako mama bliźniaków, z dużym wózkiem bo nie miałam fużego brzucha i kazdy kto mnie zna pyta skąd zaadoptwoałam tak identyczne dziecko. Wróciłam wieczorem do domu. I pojechałam od razu do SB. Tam okazało się że dostałam rolę w filmie! Jeste jednak jeden warunek..muszę....
- WIĘC CO MUSI ZROBIĆ KAJA??? PROPSZE NAPISZ!!

Zong
13.10.2004, 16:45
...muszę pogodzić się z Maćkeim.
DWIE GWIAZDY odc. 36
-Dianuś... Ty zamęczasz to dziecko. Ona ma 11 miesięcy i pracuje, tak jakbyśmy nie mieli pieniędzy.
-Moim OBOWIĄZKIEM jest zapewnienie jej dalszego lepszego życia.
-Tak... Jak będzie maiła 10-15 lat... nie roczek!
-O Boże..!-Diany już nie było. Trwało ostatnie ujęcie ostatniego filmu. Był już skończony.
-Wspaniale! Zwłaszcza to ujęcie! Teraz tylko...
-OSZALAŁEŚ, ŚWIRZE!!! Ona przecież z wozu spadła! Nie wiadomo, czy żyje!
-Przeczytaj scenariusz. Napisane jest, że dziecko am spaść.
-JEDYNASTOMIESIECZNE???? Ona może nie żyć!-w tym momencie przyjechała karetka, którą zamówiła Róża
-POZWĘ CIE DO SĄDU!!!
-Nie będzie cie stać na odszkodowanie!
-Zobaczymy!
***
Naszczęście Alince nic się nie stało. Miala poważne uszkodzenia nogi, ale dało sie je wyleczyć.
***
W sądzie. Diana pokazała stan Alinki z tego dnia. Jednak reżyser pokazał scenariusz. Diana plotła trzy po trzy, byleby coś znaleźć jeszcze i wygrać. Przerwa.
-Przeciez on ją prawie zabił-płakała Diana
-I co z tego? PRAWIE to jak NIE zabił. Ponieważ NIE zabił, przegramy.
-Różo, błagam! Przecież pracowałaś w sądzie wymyśl coś!
-WIEM!!!
Po przerwie:
A. On nie przedstawił nam scenariusza, mam dowód-powiedziała Róża pewnym głosem
B. On się znęcał nad tym małym dzieckiem, mam dowód-powiedziała Róża pewnym głosem
C. On zrobił to ujęcie tylko dla własnych korzyści, a nie dla dobra dziecka, mam dowód...-powiedziała Róża chwiejnym głosem

Cocaine
13.10.2004, 18:09
odc. 25
Aby jednak zagrac ten film musiałbym pogodzić się z Mackiem. Nie, to przerasta moje siły. Pojechałam do swhobiznesu i od razu dopadły mnie mordercze myśli. Co jest jeżeli Maciuś bije maluchyu? Albo znęca się nad Zuzią? Nagle mój telefon zaczął intensywnie piszczeć. Obejrzałam wyświetlacz i cóż widzę? SMS.
"wiem ze musisz miec moj podpis ze sie z toba pogodzilem. Przesylam faksem caluje Macius" ujrzałam . Popędziłam do mojej przyczepy i od razu zauwazyłam ze faks chrząka. Ujrzałam odpowiednie papiery i poszlam do reżysera.
- Cześć Blenda - powietałam ją.
- Elo Kaja! jak ja cię dawno nie widziałam! - entuzjastycznie przywitała mnie przyjaciółka.
- Masz pogodzenie. To kogo mam grać? - zapytałam.
- Sorks, na razie salową. - zarumieniła się Blenda/
- Nie masz lepszej roli>?- załamałam się.
- Bufetowa? Pro morte> A może jednak pacjentka? - zapytała mnie.
- Nie nie nie. Salowa też nie.
- Nie rób z siebie większej gwaizdy niż jesteś. Masz, jesteś pielęgniarką - i wcisnęła mi w rekę obrzydliwy fartuch. - Przebieraj się. - warknęła
- Co jest Blenda?
- Nic. Przebieraj się. - Poszłam do Garderoby i przebrałam się. Miałam scenę z reanimacją, potem kilka innych. zmontowali film i była już 22:58. Dochodziła 23 a ja obiecałam że o 4 najwyżej będę w domu. Wzięłam udzieał w szybkim pokazie mody Dolce & Gabbany i Chanel, a potem jeszcze pozowałam do "Twojego Sima" i pobiegłam do telefonu.
- Halo? Kaja Sing, poproszę taksówkę. - powiedziałam słuchawce i odłożyłam ją. Podjechała limuzyna wsiadłam do niej i usnęłam.
*****************
Uff ale bliźniaki są trudne. Mają już po 2 miesiące, Zuzia jest dumną drugoklasistką z najmodniejszą lalką w ręku a dzieci były cusdowne. Miały moje oczy i włosy Maćka, a rączki i posturę ....dziadziusia. Załamałam się. nagle Zuzia uderzyła się w głowę. Nim się obejrzeliśmy z jej główki płynęła ciurkiem krew.
-Maciek dzwoń po pogotowie! - wykrzyknęłam trzymając przxy jej głowie rolkę papieru.
- Już!- wrzasnął on i rzucił sie do sluchawki.
- Kochanie pospiesz się!! - krzyczałam przykładając kolejny papier.
- Już jadą! - nagle uświadomiłam sobie że nie mam jej aktu urodzenia. Przeszukałam szuflady - nie ma. Zadzwoniłam do ojca - był uchlany więc pojechałam tam.
- Dwaj akt urodzenia zuzi.
0 ie mam.
- To dawaj mój. - wykrzyknęłam
- Przechlałem w pokera.
- Ty dupku!! jak mogłeś!! - więc postanowiłam:
A: zszyć sama główkę Zuzi
B: Pojechac z nią i dac łapówki
C: napisz sama::::.....................

Zong
14.10.2004, 18:44
C: Posatnowiłam oddać go do zakładu i zafundować mu leczenie. Starałam się wyciągnąć z niego gdzie pzrepil akty i starałam się je odzyskać.
DWIE GWIAZDY odc. 37
...On zrobił to ujęcie tylko dla własnych korzyści, a nie dla dobra dziecka, mam dowód...-powiedziała Róża chwiejnym głosem
-AKURAT!-wrazsnął reżyser
-Oskarżony, prosze się zamknąć! Nie udzieliłam panu glosu! Pani Różo, proszę mówić.
-On... Nie pokazał nam scenariusza.
-Mówiła pani coś innego. Proszę przedstawić dowód.
-"Co ja zrobilam...? A Diana tylko uśmiecha się, ona nie wie jak jest w sądzie... Ja już jedną sprawę pzregrałam... Nie mogłam wytrzymać.... Co ja mam powiedzieć...! Co ja mam zrobić! To nie jest zwykła rozprawa! Chodzi o dobro Alinki..! O dobro ALinki!"-myślała Róża
-PANI RÓZO!!
-Róża!-szepnęła Diana
Róża jeszcze chwilę się zastanawiła. Nagle wzięła teczkę i powiedziała:
-Wysoki sądzie.... Mam dowód. Gdyby zrobił dla dobra Alinki i jej pzryszłości, pokazałby nam scenariusz, uzgadniałby z nami ewentualne udoskonalenia, a nie chowałby to jak najgłębszą tajemnicę... On złamał prawo! Wysoki sądzie! Alinak spadła na głowę. Uszkodziął sobie czaszkę i nogi. Potrzebna jest kosztowna rehabilitacja, aby wyzdrowiała. Gdyby na jej miejscu było dziecko biednych rodziców, którzy daliby dziecko aby dorobić... Ono bybyło kaleką... Oskarżony zresztą by tego nie zrobił... Chciał rozsławić siebie, film. Teraz pewnie na prawo i lewo rozgłasza, że mala Alinka nie miała kaskadera ani żadnego uchronienia, więc to było scena życia i śmierci...
-SPZRECIW! To sa tylko domysły!
-.. co jest zresztą prawdą...
-Przyjmuję sprzeciw.
-TO NIE DOMYSŁY! Proszę wprowadzić świadka,...
KOGO??? Karuś napisz propozycje!!

Cocaine
14.10.2004, 19:02
- Reżysera - najbardziej prawdopodobne.
odc. 26
Postanowiłam oddać go do zakładu i zafundować mu leczenie. Starałam się wyciągnąć z niego gdzie przepił te akty i starałam się je odzyskać. W końcu wpadłam na trop. Urodziłam się 14 grudnia w charakterystyczny dla niego dzień, a więcpobiegłam do wszystkich klubów pokerowych w mieście. 14 grudnia grał w "zagraj i zmiataj" więc popędziłam tam szybko samochodem nie myśląc co wyprawiają bliźniaki same wodmu. Odzyskałam szybko akt i poleciałam do szpitala. Uff....przyjęli. Jadę do domu. Wszystko O.K. Dzowni telefon. Zmęczona przedpołudniowym pędęm podnoszę słuchakwę.
- Halo? - pytam
- Elo Kaja, - słysze zanjomy głos
- Czesć Blenda. dzisiejszy dzień odpada, nie jestem w stanie. - wyjąkałam.
- Nie odpada, chcesz być salową?? - zapytała mnie groźnym tonem
- Nie. Nie mogę bo Zuzia ma rozwaloną głowę i niańka z nią siedzi a Maciek zarabia Kasę. - wyszeptałam by nie zbudzić dzieci.
- Daj se siania i przywieź ją na zdjęcia. Dzieciaki też możesz - powiedziała głośno.
- No dobra pa. Będę koło 17. - palnełam głupio i wyszłam na korytarz. Maluchy skowytały nieszczęśliwie. Wteknęłam im w buzie smoczki, przywiozłam Zuzę ze szpitala i zabrałam się za obiad.
- Mamo....- zapytała cicho Zuzia znad mattmy.
- czego nie rozumiesz? - zapytałam wprost.
- Niczego. Dziadziuś. - powiedziała a mi wyleciał garnek z ręki.
- Dziadziusia nie ma i nie będzie. - odparłam jej i podpaliam gaz.
- Czemu>- wyciągała dalej siostra.
- Siora daj sobie spokój i siadaj nad majzą. To jest twój tata. - poprawiłam ją i zobazcyłam łzy w jej oczach.
- Zraniłaś mnie. - powiedziały drżące usta.
- Przepraszam. Jedziesz do dzielnicy showbiznesu> - zapytałam.
-Z rozwaloną głową z którą cudem wyszłam ze szpitala? - zapytała
- No, Będziesz mi potrzebna w filmie.
- JUPI!! W FILMIE!! - krzyknęła "córka" i zaczęła skakać wkoło mnie.
- Uhm. Rola śladowa ale jest. Nałóż na siebie tą sukienkę. - wskazałam na odważne ubranie dla córci. Zajechalyśmy tam....a tam okazało się że.
A: rola jest niepotrzebna
B: córka jest za mała
C: ona wcale nie jest moją córką

Zong
14.10.2004, 19:11
B. A jak reżyser może być świadkiem, jak jest oskarżonym...? Coś dodam.
DWIE GWIAZDY odc. 38
..reżysera, który przebywał obok. przysięgnął, oczywiście, mówić prawdę i zaczęło sie.
-Panie Michale, pzrebywał pan obok planu.-Róża zadała pytanie
-Proszę mi mówić panie Mike.
-A więc panie Mike..?
-Tak, przebywałem.
-Co pan robił?
-Patrzyłem się na dzieło obecnego reżysera i czekałem na moich aktorów. Mieliśmy zobaczyć okolicę.
-Co pan zobaczył?
-Trwała ostatnia scena. jechał wielki wóż, strażacki. Na nim siedziało dziecko. Rozpaoznałęm w nim Alinę Bean.
-Co sie stało?
-Alina, jakby popchnięta spadła głową w dół. Pani Diana Kowalik (Bean) rzuciłą się na dziecko. Reżyser zakończył film.
-Czy stało się coś Alinie, według pana?
-Po takim upadku musiło stać jej się coś z głową. Na szczęście komarowałem scenę, nagrywając widoki.
-Nie miał pan celu nagrywając?
-Miałem. Miałem to aktorom pokazać i, powiedziałem, mieliśmy wybrać górę.
-Następna rozprawa za tydzień, o 15.00!!!-krzyknęła sędzia
-Wygramy..?-spytała Diana
-Nie wiem?
-Kłamałaś, że Alinka uderzyła się w głowę.
-Znasz mnie od 19,5 lat. Nigdy nie kłąmię, zwłaszcza pod pzrysięgą! To niestety jest prawda.
-BOŻE!
-Dianuś...
-CO JEJ SIĘ STAŁO!!!!!!!!!!!!
Przyszła Marta (pielęgniarka) i powiedziła:
A. ma udar mózgu
B. chyba nie żyje
C. ma poważną ranę, potrzebna jest taka rehabilitacje, że was na to nie stać

Cocaine
15.10.2004, 12:57
odc. 27
- Pani córka jest za mała.- Obojętnie powiedziała mi Blenda.
- Nie. - powiedziałam twardo.
- Tak. Kaja albo grasz albo jedź do domu. - powiedziała reżysderka.
- NIE!! Blenda chodź na chwilę - przywołałam ją skinieniekm dłoni.
- daj sobie siana. - odrzekła ona.
- Obiecałam jej że będzie w filmie - syknęłam patrząc jak zjada ciastko.
0- No dobra, wygrałaś. Sadzaj ją w fotelu, zaraz z niego ma spasc. - zadowolona zaniosłam córkę na miejsce i patrzyłam jak gradokładnie swoją rolę
- Jest bardzo utalentowana. - pochwaliła ją Blenda.
- Nie mówiłam? - zapytałam i spojrzałam wymownie na zegar. Dochodziła 22.
- Wiem obecałaś, że wrócisz o 23. Po tej scenie was puszczam.- Moja córcia zagrała szybko i pojechałysmy do domu. Zastałam Maćka w oknie niecierpliwie wyggladającego nas.
- Co się stało?: - zapytałam patrząc na niego.
- Nic, nic Lara ma gorączkę. - nie mogłam w to uwierzyć. Jej trzymiesięczny organizm był za słaby.
- Weźmiemy ją do szpitala. To znaczy ja. - poprawiłam go i szybko wzięłam ją do nosidła. Zapięłam bezpiecznie bliźnięta w foteliki i pojechałam szybko na izbę przyjęć. W drodze musiałam inhalować dziecko bo straszliwie łapała oddech i czasami brakowało jej powietrza.
- Dzień dpbry! - wrzasnęłam i wpadłam z impetem do sali.
- Słucham? - zapytał miły pediatra. Minęła cała noc z którą nie zmrużyłam oka. Coś cały czas działo się za ścianą na izbie przyjęć. Kilka razy dzwonił już Maciek czy powiedzieć zuzi gdzie jest mama. kazałam nie, tylko zaprowadzić ją do szkoły żeby zajęła się czymś innym. Niestety było mi smutno. Ledwie odratowali Larę a już podejrzewali że u Adrianka jest paciorkowiec i milion innych jeszcze gorszych stworzeń zyjących w jego małych płuckach.
- Panie doktorze???- zapytałam za kilka godzin.
- Tak? Niech się pani prześpi......- zaproponował mi.
- Co z Adriankiem i Larą?? - na razie dobrze. uzyskałam odpowiedź. Jednak kiey spałam usłyszałam stłumione głosy.
- ten adrianek.....
A: nie zyje
B: musi zostać operowany
C: wymyśl sama!!

Zong
15.10.2004, 15:37
Niech będzie bardzo źle... Może ją Maciek pocieszy.... A!
DWIE GWIAZDY odc. 39
... ma poważną ranę, potrzebna jest taka rehabilitacje, że was na to nie stać.
-CO???? Nas nie stać??
-Ona kosztuje.. 999 tryliardów i reszta dziewiątki (999 999 999 999 999)
-Marto... Naprawdę?
-Tak
-Diano, ile mamy?
-Od Alinki 1 200 200, od ciebie 1 799 799. Razem 11 999 999. Zostało nam 999 999 988.
-Musimy wygrać rozprawę!!!! Dostaniemy c.n. kilka milionów!!
-Pomogę wam!
-Dziękujemy, Marto.
-Przede wszystkim musimy mieć świadka i niepodważalny dowód.
-Czego?
-DIANO! Usiłowania morderstwa panny Aliny Bean!
-MAMY dowód!! Od p. Mike!
-Najpierw musimy go obejrzeć.
-Choćmy do ALineczki.
-Nie... nie.. ona.. musi...odpoczywać.
-Dobrze.
***
Doszły do willi i oglądnęły dowód Mike.
-tak... Wyrażnie widać...
-CO??-krzyknęły Diana i Marta
-NIE WIDZICIE?? Diano, on nam pokazał scenariusz!!!!!!!
-CO?????
-Tak, pokazał, patrz:
CDN.

Cocaine
15.10.2004, 17:32
odc.28
- Ten adrianek chyba nie zyje - usłyszałam jak przez watę.
- CO? - zapytałam wypadając z sali.
- Proszę usiąść. Adrianek bardzo cierpi. Reanimujemy go już pół godziny. Jeżeli za 10 sekund jego serduszko nie zacznie bić pani syn nie zyje. - zACZEŁam odliczać. Powoli, dziesięć sekund. Z sali wyłoniła się pielęgniarka. Za sopbą niosła czarną wstęgę.
- Przykro mi. - powiedział lekarz i zostawił mnie. Siedziałam tak w bluzie i dżinsach rozczochrana chyba z pół godziny. "mój trzymiesięczny synek nie żyje, on nie zyje...." docierało do mnie. Kiedy zrozumiałam co to znaczy zaczełam płakać. Przybiegł Maciek z Zuzią. Oni tez byli cali we łzach. Minęła nas jakaś rodzina również we łzach.
- Selena.....- wyszeptałam...
- Kaja.....kaju....- wyszeptała moja przyjaciolka ze szkolnej ławy.
- Miałaś dziecko?....- zapytałam cicho.
- Miałam....malutką Klaudynkę...teraz noszę w sobie drugie. - powiedziała ona i wybuchnęla jeszcze gromszym płaczem. Było mi tak straszliwie żal mojej najlepszej przyjaciółki...i mnie....
- Kochanie....Selenko pójdziemy gdzieś z Zuzią.- wyszeptał mąż sel.
- Ok. Idźcie musimy porozmawiać. - Nagle wyszły dwie kolejne zapłakane rodziny.
- Kaja oni coś robią że te dzieci umierają. - zaczeęłam sumiennie zbierać wycinki na temat tego szpitala. Wykręciłam, tryumfalnie tuż po pogrzebie mojego synka numer przyjaciółki.
- Sel? -zawrzasnęłam/
- Co? - zapytała nieprzytomna (po śnie) kobieta.
- Mam dowód że nasze dzieci umarły. Świadectwa zgonu i w dodatku tych dwóch dzieci. - powiedziałam.
- Skąd? - zapytała ona.
- Skontaktowałam się z nimi i już. Zaraz pojedziemy do sądu i wniesiemy sprawę.
********************
Lara jest chora na rękę. Ma guza. Nie raka. guza. Całe szczęscie - to zaledwie nowotwór niezłośliwy. Selena wie dobrze, wygrałyśmy sprawę. To już ósmy miesiąc jej ciąży. Uff całe szczęście że wszystko tak dobrze w tej ciąży idzie. Całe szczęście że nie było powikłań. DZwoni moja komórka
-HAlo? - pytam głupkowato
- Ej....moje dziecko....- wyjąkała Selena
A: jest dziewczynką
B: jest obojnakiem
C: urodziłam martwe dziecko
WYBIERAJ!

Zong
15.10.2004, 18:22
Niech żyją kobiety!!! A!!! :)
DWIE GWIAZDY odc. 40
...Oto jest film. Niby tak normalnie idzie, ale p. Mike przez przypadke skierował go na notatki reżysera. Zatrzymujemy. Co widzimy? Na pierwszy rzut oka nic. Przybliżamy. Widzimy, została wyrwana kartka i zapisana na nowo. Była zapisana czarnym, a teraz jest fioletowym długopisem. To jest to zakończenie, którego nie zaakceptowałyśmy.
-RÓŻO!!!!! I TY TO W SEKUNDĘ ZAUWAŻYŁAŚ???
-Tak....
-Tylko... Czy sąd nam uwierzy?
-Nie jestem pewna.
-Trzeba coś wymyślić.
-WIEM!!!!-krzyknęła nagle Marta-Trzeba zanleźć tą kartkę z tym starym zakończeniem!!
-Diano.. Wiesz co-wszedł John
-Nieodpowiedni człowiek na nieodpowiednim miejcscu-mruknęła Roża
-Patrz... Szłem..
-SZEDŁEM!!!!
-No to szedłem ulicą i patrzę, a tu kartka zapisana. Czytam, chyba jakiś scenariusz.
-John... Alinka jest chora... Potrzebujemy prawie biliona żeby opłacić rehabilitację. I to wykorzystując to, co mamy.
-Przeczytam wam:"Dziecko wejdzie na schody. Zacznie powoli wchodzić. Kobieta przez przypadek będzie chciała ją zdeptać, ale Alina ominie ją..."
-TO TA KARTKA!!!!!!
-JaKA katrka??
-Dzięki niej być może wygramy...
-ALE MUSIMY JESZCZE MIEĆ PISMO REŻYSERA!!!!-krzyknęła Marta
-Najlepiej... SCENARIUSZ!!!
***
W sądzie.
-Wysoki sądzie... -Róża ze szczegółami omówiła sprawę. W tym momencie ktoś wbiegł na salę i krzyknął:
-PANI BEAN!! ALINA UMIERA!!!!!
-O mój Boże!-i już jej nie było
-Chciałam przedstawić wyrok. I naradzić się z ławą przysięgłych.-Wróciłą z nimi i ogłosiła:
A. Oskarżony zostaje uznany za winnego, ze względu na mocne argumenty
B. Uniewinniam oskarżonego ze względu na słabe argumenty oskarżających

Cocaine
17.10.2004, 11:37
odc. 29
- Co jest Sel? - zapytałam niepwnie
- Mam córeczkę!!- wyszeptała ona słabo
- To pięknie!! Jak jej dasz na imię? - zapytałam.
- Nie wiem......chyba Cornelia. Albo Hay Lin.
- Coś ty, zeobisz z dziecka W.I.T.CH. - sprzeciwiłam się
- No dobra....mary??
- Jak w czasach średniowiecznych
- Saffy i koniec. - powiedziała ona.
- Ostatecznie może być. - łaskawie powiedziałam .
- Zaraz przyjedź musisz ją zobaczyć. - ubrałam szybko Larę, zabandazowałam jej na świeżo raczkę po przedwczorajszym zabiegu, wpakowałam w wózek i zeszłam na dół.
- A gdzie masz Zuzię? - zapytała mnie zdziwona przyjaciółka
- Zuzia jest w szkole. - odparłam beznamiętnie
- Ach, tak zapomniałam. Jak jej idzie przed komunią? - zapytała
- Świetnie. Szybko się uczy modlitw i co wieczór odmawia pacierz.
- To świetnie, chyba się tyeż bardzo dobrze uczy. - powiedziała przyjaciółka słabo.
- Wybacz....muszę iść zrobić obiad. - powiedziałam do niej i wyraziłam zachwyt nad jej córeczką. Poszłam, zrobiłam po drodze zakupy i zastałam maćka w domu
- Cześć kochanie, wziąłem wolne, obiad już się gotuje. - wypuściłam siatki z wrażenia,
- COOOO????- zapytałanm
- Nic, się nie stało, po prostu chciałem ci zrobić przysłuigę.
- A odebrałeś Zuzię ze szkoł? - zapytałam
- Nie. Obiecałem, jej że dziś sama pojedzie tramwajem.
- CO? Na za dużo jej pozwalasz. Ja w jej wieku nie miałam prawa wyjść samej do warzywniaka za rogiem. - wyrecytowałam.
- Kaju nie możesz jej non- stop trzymać pod spódnicą.
- Telefon dzwoni. - powiedziałam i rzuciłam się do niego. - Halo?
Wybieraj:
A: dzwoni zuzia i pyta czy może iść z koleżankami na pizzę
B: dzwoni Selena i pyta o zakupy
czy C: napisz kto dzwoni i w jakiej sprawie.

Zong
17.10.2004, 15:02
niech będzie... A.
DWIE GWIAZDy odc. 41
...Uniewinniam oskarżonego ze względu na słabe argumenty oskarżających. Proszę oskarżonego o wyznaczenie kary....
-5 bilonów$!
-...nie przekraczającej miliona dolarów.
-To milion.
-Termin zapłaty pięć tygodni. Koniec rozprawy.
Róża od razu wybiegła z sali pociągając ze sobą Martę. Pobiegły do taksówki.
-Teraz mi powiedz prawdę. Co jest Alince?
-Ona... umierała. Nie chciałam martwić biednej Diany. Nie potrzebuje żadnej rehabilitacji.-powiedziała Marta płacząc
W szpitalu.
-Pani Bean! Ona się czuje świetnie! Niechże pani zostanie! Wyzdrowieje!! Żadna rehabilitacja! Pani Bean!!!!!!-zapewniał doktor uciekającą Dianę
-Musze... musze ją zobaczyć. Alinka! Ty umierasz! CZy ona ŻYJE??? Doktorze! Marto! Róża..?
-Nie żyje...
-Jak to nie???? Ona świetnie się czuje!!
-MAMUSIA!-krzyknęła Alinka
-Och Alinko.....
-Ona była chora na brak matki.-stwierdziła Róża
-Chodzmy do domu.
-Diano...przegrałyśmy.
-Co z tego!!! Mamy zdrową Alinkę, która nie potrzebuje rehabilitacji! Zapłacimy! A ile mamy zapłacić?
-Milion $.
-Przecież mamy oszczędności!
Doszły do domu. Wtedy...:
A. Cała piątka (Róża, Diana, Marta, Alinka, John) wybrała się do kina
B. John poszedł z Dianą do kina, a Róża, Marta i Alinka zostały same
C. Zobaczyły płaczącego Johna
D. Piszesz sama

Cocaine
17.10.2004, 19:11
odc. 30
- mamo/- usłysząłam.
- Tak? - zapytałam starając się przybrać groźny ton
- Mogę jechać z Emilią, Joanną i Stacy na pizzę? - usłyszałam
- Maciek! - zawołałam go szpetem
- No? - zapytał mnie
- Wiesz do czego doprowadziłeś? Ona chce iść sama z koleżankami na pizzę. - wykrzycxałam mu zdenrowwanym szeptem.
- Powiedz jej.........- wyjąkał
- Wiem co jen powiem! - powiedziałam zrezygnowana i wróciłam do rozmowy.
-Przyjedźcie do domu. tatuś załatwi wam pizzę bo dzisiaj mam reklamę do nagrania. Pa, czekam na was. - I nie czekając aż Zuza się sprzeciwiodłożyłam słuchawkę. Kiedy dziewczynki przyszły byłam w ubikacji. Słyszałam przez ścianę jak się namawiają na pizzę. Założyłam najładniejszy czarny top wiązany na szyi i dżinsy biodrówki. Spod nich wystawały mi seksownie czarne stringi. Wyszłam do nich do pokoju.
- Dziewczynki, wybaczcie wezmę tylko ubranko dla Lary. - powiedziałam i wyszłam równie szybko zostawiając za sobą woń drogich perfum Stelli MacSimmery.
- Maciuś, dziewczynki mogą być do 21:30. Odwieziesz je potem, ja pojadę limuzyną. - powiedziałam i zamówiłam limuzynę na za pół godziny. ładnie ubrałam moje półroczne dziecko, zaczesałam włoski i położyłam do wózka. Ślicznie wyglądała w różowym sweterku i niebieskich sztruksach. Przykryłam ją lekko ażurowym żółtym kocykiem i wypchnęlam wózek za dzrwi.
- Pizza! - wrzasnęłam jeszcze tylko, wetknęłam Larze smoczka do buzi i wsadziłam do ręki zniecierpliwionego dostawcy 40 $ za pizzę. Wsadziłam wózek do windy i przycisnęłam przycisk. Zjechałam spokojnie na dół gdy rozdzwoniła się moja komórka. "Dom" widniał napis. Westchnęłam ciężko. tak trudno jest zejść na doł?
- No>?- zapytałam
- Stacy bardzi się pochorowała. Ciągle wymiotuje! - wrzeszczał wściekły mąż do słuchawki
- Zachowaj spokój weź dziewczynki i zawieź Stacy na pogotowie. Nie zapomnij zaalaromować jej rodziców. - I wyłączyłam telefon. Pogłaskałam Larę po buzi i zapięłam mocno w fotelik. Dojechałam do SB i kogo widzę???
- SELENA! - krzyknęłam podekscytowana i podeszłam do niej starając się amortyzować dziury w chodniku by nie obudzić dziecka
- Och, witaj Kaja!- powitała mnie mocno ona i pogładziła po brzuszku swoją córunię.
- I JAk tam w końcu z imieniem? - zapytałam z przymrużeniem oka.
- Saffy, - odparła ona,.
- Chcesz zacząć? - zapytałam w nadziei że jej pomogę.
- Nie dzięki. Właśnie przyjechałam...no wiesz....
- Nie wiem.....- pomogłam jej
- Och chciałam to jak najdużej ukryć przed światem. Jestem 5 - gwiazdkową gwiazdą. - wyszeptała ona. Zaraz zbiegł się tłumek fotoreporterów żeby porobić fotki nasym dzieciom. I wtedy....
A: człowiek w kominiarce zastrzelił Selenę
B: zadzwoniła moja komórka i.......
C: Saffy straciła oddech


Ej Znog co jest?? Nie piszesz już w tym temacie

Zong
18.10.2004, 15:48
Ach to tak mi się odwdzięczasz za to, że wogóle piszę ;( ;( ;( ? Nie mogłam, nie miałąm czasu i brat mnie spychał z komputera. Acha... Żebyś wiedziała ja kiedyś kilka miesięcy musiałam czekać aż napiszesz i co?
To nie całkiem rodzinny wypad... Marta jest tylko przyjaciółką.
Mam pytanie. Jak podoba Ci się telenowela "DWIE GWIAZDY"?
DWIE GWIAZDY odc. 42
... Róża, Diana, Marta, Alinka i John wybrali się do kina. Róża, Marta i Alinka wybrały się na jeden seans, a Diana i John zostali na dwóch. Trzy dziewczyny dotarły do domu.
-Różo...
-Tak, Marto?
-No bo widzisz... Ja mam złe przypuszczenie, że...
-Że?
-Między Johnem a Dianą coś jest nie tak. On często źle na nia patrzy tak... tak jakby już jej nie kochał. Ale ona NA PEWNO go kocha. To jest...
-Zapytamy się go jak wróci. Tymczasem... trzeba nakrmić Alinkę.-po tej niezwykle zabawnej czynności nastąpiło oglądanie telewizji. Wtedy wrócili.
-John.-powiedziała trwardo Róża
-Taak?-spytał niepewnie on
-Czy możesz nam coś powiedzieć? Nic nie ukrywaj.
-Ja... muszę wam coś powiedzieć. Diano bo widzisz... no bo ja... my nie wzięliśmy ślubu.
-JAK TO????
-CO?????
-Bo Anne chciała abyśmy... abym ja przekonał się jak się z tobą żyje "po ślubie". Jej zależy tylko na moim dobrze.
-I nagle ją opuściłeś....
-I CO JESZCZE??? Co jeszcze? Co mi powiesz? Może PRZESTAŁEŚ MNIE KOCHAĆ?..
Co odpowie John? Napisz..

Cocaine
18.10.2004, 18:26
Nie wiedziałam że mogę cię w ten sposób zranić.....przperaszam!! //kwiat //klęka na kolanach
- Żebyś wiedziała! Nie kocham cię!! Ani tego bękarta czyli tej wstrętnej aliny!!
A co do twojej telenoweli: super tytuł i naprawdę wybuchowe losy bohaterek
Nie wiedże tu nigdzie ani A ani B ani C więc piszę samodzielnie:
odc. 31
- halo? - spytałam odchodząc trochę na pobocze.
- Och Kaja musisz wrócić do domu....-szlochał maciek
- Co jest>>- zbladłam
- Och...ta Stacy jest w szpitalu! Zadławiła się oliwką! - wykrzykiwał mój mąż
- Nie mogę teraz zglupiałeś? - zapytałam wprost.
- Och Kajeńka. -- błagał
- Nic z tego kochanie. Pa. - powiedziałam i wcisnęłam guzik. Nagle jednak obezwładniło mnie poczucie winy i zbiegłam z Larą bez wózka do informacji.
- Numer do Erica i Celine MacHazel.
- 2589455. - powiedziała bezbłędnie z książki telefonicznej pani w informacji.
Poproszę na kartce - wyjąkałam i doszłam do telefonu. Wykręciłam numer.
- Dzień dobry> - zapytałam niepewnie
- Och, dzień dobry Kaju. - powiedziała mile pani MacHazel.
- Mam dla pani nienajlepsze wiadomości - usłyszałam szybszy oddech po drugiej stronie drutu telefonicznego.
- Tak?- wyszeptała
- Pani córka zadławiła się oliwką w czasie jedzenia pizzy. Leży w szpitalu. - wyszeptałam i odłożyłam słuchawkę nie czekając aż pani MacHazel mnie zwyzywa. pobiegłam do Seleny.
- Selenko! - wykrzyknęłam i podbiegłam do niej.
- Och kaja wszystko słyszałam....szczere współczucie...- powiedziałam
- Nie współczuj mi.....proszę pojedź ze mną do szpitala....- wyjąkałam a Selena zastygła w pół ruchu.
- Idź sobie. - powiedziała
- Co? - zapytałam głośno
- To koniec naszej przyjaźni. Nic nie zrobiłaś żeby pomóc naszym maluchom. Mojej Saffy. - powiedziała ona.
- Co ci odbiło>?>?- zapytałam ją głośno
- Nic. Pamiętasz może Denise>?- tę twoją przyjaciółkę ze szkoły?
- Nie nie pamiętam i nie chcę pamiętać. Nie wiem nawet kim ona jest! - wyszeptałam czując że kłamię.
- Spadaj, odczep się ode mnie i od Saffy. W kółko nadajesz o Larze i Zuzi. Leć do swoich bachrów zanim już zdążą do ciebie zadzwonić! - powiedziała jadowicie ona i wyszła na plan. Stałam tak z wózkiem dobre pięć minut kiedy w końcu zadzwoniła znowu moja komórka. Selena rzuciła mi jadowite spojrzenie.
- Halo? - zapytałam
- Kaja Stacy nie żyje. Udusiła się. - komórka wyleciała mi z ręki.

Zong
18.10.2004, 18:56
:) Przebaczam ci... I Ty przebacz mi... Przepraszam, poniosło mnie :flowers: Wiesz jak Cię lubię... Gdyby nie my ten temat dawno leżałby na dnie... Twoja telenowela jest na 6+ w skali szkolnej!
DWIE GWIAZDY odc. 43
...Żebyś wiedziała! Nie kocham cię!! Ani tego bękarta czyli tej wstrętnej Aliny!!
-JOHNIE?
Go jednak już nie było. Wyszedł, a chwilę po nim Róża
-Diano...-szepnęła Marta-Nie płacz... On... on oszalał
-AKurat! Łatwo ci mówić... Ty go tak nie kochałaś... ja bez niego... to nie ja.
W tym momencue wpadła Róża i krzyknęła:
-Jestem przekonana, Dianuś, że kochasz tego patałacha. Jeśli chcesz go mieć spowrotem napisz list do niego.
Diana bez wachania napisała piękny list. Róża już miała wyjść, ale jeszcze szepnęła:
-Marto... Potrzebuję twojej pomocy.
Marta pobiegła za Róża. ta doprowadziła ją do jakiegoś obskórnego domu. Weszły tam.
-Johnie Bean. Czy ty nie oszalałeś?
-Nie.
-Wiem, że kłamałeś. Ty i Diana macie prawowity ślub.
-Wiem... ale ja chciałem sprawdzić jej miłość.
-Ona bez ciebie to trup.Ona nie może żyć bez ciebie!
-na pewno?
-Marto...
-Tak. Ona jest w rozpaczy. A po tym jak powiedziałeś na Alinkę...
-Ale ja ją kocham!ubustwiam! ja naprawdę...
-Masz list i zastanów się.
-"Kochany Johnie! Po tym co powiedziałeś, zastanawiam się po co żyć. Nie wiem co robić. Ja Cię kochałam, a Ty... A Ty tak nagle..."-czytał John
-Przeczyatj sobie po cichu.
-Ja ją naprawde kocham! Ja też nie mogę bez niej żyć! Myślałem, że to ona...
-I tacy są zakochani-mruknęła Róża-No chłopie! Jutro urodziny Alinki. Chodz do Diany!
-TYlko.. list napiszę.
W willi. Weszli do pokoju.
-O Boże...-szepnął John
CDN.

Fayy
19.10.2004, 14:18
Już kiedyś tu pisalam i teraz sie pytam czy mam jeszcze pisac nie wiem czy ktokolwiek to czytal. A jezeli wroce do pisania to za jakies 2-3 tygodnie.

Zong
19.10.2004, 16:47
Jasnę, że możesz pisać, tylko przypomnij o czym to było, bo było to daaawno temu. :) Czekamy.
DWIE GWIAZDY odc. 44
.. ujrzeli Dainę leżącą w wbitym nożem. Lekko drgnęła. Siedzący przy niej John szepnął:
-Kochanie.. ty żyjesz!
-nie mów tak do mnie-szepnęła. John wręczył jej otwarty list. Ta z niechęcią go przeczytała i powiedziała:
-Czy tu jest sama prawda..?
-TAK!
-Różo?
-Tak...
-Diano, kto ci to zrobił?
-Ja..
-Chciałaś popełnić samobójstwo! Znowu! Ty panuj nad sobą!
-Pomóżcie mi... oł... ja UMIERAM!
***
W szpiatalu, dwie godziny po operacji.
-Kochanie... Jak się czujesz?
-Ty mnie naprawdę kochasz?
-A jak myślisz.
-nie wiem..
-Ależ jak mogę cię nie kochać! A nasze słodziutkie dziecko!
-Jutro...
-Jak ona zniesie urodziny bez ciebie?
-Będę...
Róża zajrzała przez uchylone drzwi. Małrzeństwo całowało się.
-Pogodzili się. I dobrze.
***
Urodziny Aliny. zaproszeni zostli wszyscy przyjaciele rodziny nie wyłączając reżysera, którego z niechęcią zaproszono. W czasie urodzin...
A. Reżyser zginął od kuli
B. Diana gdzieś zaginęła
C. Piszesz sama

Karuś a jak z Twoim opowiadankiem :) ?

Binek
21.10.2004, 06:51
Ciociu zong suiper pisz dalej!!:)

Zong
21.10.2004, 13:18
A jak Ci się tak bardzo podoba to czemu nie napiszesz opcji, którą wybierasz?

Karuś? Gdzie jesteś? ;(

Pinia
21.10.2004, 17:10
No, no fajnie Zong koniecznie pisz dalej!

Zong
21.10.2004, 21:16
O tak moja "siostrzeniczko" (córko siostrzeńca...) cieszę się, że ci się podoba :D TYlko dlaczego nie wybierasz jakiejś opcji?? Masz do tego WIELKIE prawo! NAPISZ CO WYBIERASZ!!!!!
PS. Naprawdę cieszę się, że wam się to podoba :) !


Karuś ;( ?
no dobra skoro milczycie, a jednak bardzo chcecie c.d. to wybiorę...B!
DWIE GWIAZDY odc. 45
...Diana gdzieś zaginęła.
-Gdzie ona jest? Na pierwszych urodzinach pierwszego dziecka?-Róża zastanowiając się poszła na górę. Było po 11. Niedługo goście mieli wyjść. Zobaczyła...
-MIKE! Co ty jej robisz? Jeszcze okupu zażądasz!? Wynoś się z domu! Zostaw ten wór, to znaczy Dianę! WYNOCHA!
-Edyta?
-Diano? To ja, Róża! Edyta.. przecież wiesz...
-Ona ŻYJE!!
-Diano! Nie zachowuj się tak szalenie jak ona! Ona NIE żyje! Diano...
***
Pół roku później. Nakręcony został film ze scenariuszem Johna (po kilkdziesięciu zmianach) "Agentki" z Dianą, Różą i Alinką w rolach głównych. Oczywiscie zwięto jedengo z początkujących reżyserów (nigdy Mike'a![żeby osiągnął sławę]) Następnego dnia miał wejść na ekrany kin. Mówiono, że to jest film Bean'ów. Film osiągnął zainteresowanie.

Następnego dnia, po seansie. Bliźniaczki, a raczej 2/3 trojaczek zauważały jakby tajemniczopść Johna. Wreszcie on powiedzial:
-Diano... Różo... Ja wam musze coś powiedzieć...
CDN.

Cocaine
24.10.2004, 09:44
....ale zainstalowałam sobie TS2 i one mi spieprzyły komp i byłw naprawie więc nie mogłam klikać. Wczoraj bym napisała ale miałam jakiś propblem z hasłem (****!!)
odc.32
Spakowałam szybko Larę i wybiegłam z olbrzymiej hali. Wezwałam taksówkę i popjechałam do domu. W limuzynie wybuchłam gromkim płaczem. Mąż powitał mnie z rodzicami Stacy.
- Wiemy pani Kaju, to był nhieszczęśliwy wypadek. - powiedzieli uśmiechając się
- Pani się śmieje> - zapytałam zdenerwowana.
- Tak. Chcieliśmy się pozbyć Stacy bo nie była nazszą córką. I udało się. - powiedziała pani i uśmiechnęła się jeszvze szerzej. Poszłam do domu i ułożyłam Larę spać.
- Mamo....- dobiegło mnie z sąsiedniego łóżka.
- Uhm? - zapytałam przykrywając malucha,
- Czy Stacy już nigdy nie wróci?? - zastygłam w pół ruchu.
- Tak nie wróci. Odrobiłąś lekcje? - zręcznie zmieniłam temat
- Tak, jak chcesz to sprawdź. - powiedziała ona i wskazała na zeszyty.
- Nie muszę. Połóż się i śpij. - zażądałam od niej i przykryłam kocem. Poszłam do łazienki i wychyliłam się z malutkiego okienka. Wyciągnęłam papierosa i zapaliłam szybko tak by nikt nic nie usłyszał. i nie poczuł.
- Kochanie palisz? - zapytał zaniepokojony Maciek z przedpokoju
- Nie nie. - powiedziałam w strachu i wyrzuciłam niedopałka przez okienko. Umyłam szybko zęby i puściłam wodę do kąpieli. Nalałam dużo wody z pianą a potem wyciągnęłam ze spłuczki mały kartonik schowany w plastikowym pojemniczku. Zobaczyłam zdjęcia. Przesunęłam szybkiim ruchem wszystkie zdjęcia i znalazłam to jedno. długowłosa dziewczyna o ładnej twarzy ubrana w krótką miniówkę i bluzkę do pępka. Odwróciłam je. "na wieczną pamiątkę: Denise Reynolds.". To więc jest Denise. Wypuściłam zimną wodę, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się na nowo.
- Kochanie wychodzę. Wrócę za jakieś pół godzinty. - wzięłam 50 $ i poszłam na pocztę.
- Poproszę kartę 20 impulsów. - powiedziałam przymilnie i wzięłam ją do ręki. Wystukałam szybko numer na klawiaturze telefonu.
-Halo? - spytał mnie zapchany głos.
- Tu Kaja. Jesteś może Denise? - zapytałam
- KAJA? Pamiętasz mnioe? Naprawdę? Może się umówimy? - zapytałą mnie szybko
- Dobra jutro w Garde D'orsay o 18:50. Pa. - powiedziałam i rzuciłam słuchawkę. Wróciłam do domyu i.........
CDN

Zong
24.10.2004, 14:58
Och jak się cieszę że jesteś :)
DWIE GWIAZDY odc. 46
...długo przed wami starałem się to ukryć, ale teraz już widzę, że nie mogę... Powiem wam: Anne nie jest moją matką... Ani Joe ojcem. Moja matka była biedna i oddała mnie do adopcji, a oni mnie zaadoptowali. Dowiedziałem się o tym od mojej "siostry", Klary.
-Johnie...
-Ale.. ale ona JESt moją siostrą. Byliśmy bliźniakami.
-Kto jest twoją matką!?
-Katarzyna Baen.
-Co za zbieżność nazwisk!
-To.. moja ciocia.. o znaczy... siostra Anne. Ona... to znaczy Anne jest bezpłodna.. to znaczy trochę była ale 2 dzieci wzięła od mamy.
-Jedziemy do twojej matki!
-A twój ojciec?-zapytała, dotąd milcząca Róża
-On zmarł... na wojnie... ja go nie znałem.. tuż przed moimi narodzinami.. i wtedy.. mama musiała zarabiać... i Anne zaproponowała że "dzieci będą u mnie mieszkać, a ty je będzisz odwiedzać", ale wzięła nas i się do mamy nie przyznawała....
-Klara musi się do nas przeprowadzić.
Pojechali do wili (wszyscy), potem chcieli do Kasi, ale...
CDN.

Cocaine
24.10.2004, 16:08
Ale mam problem: albo zacznij pisać nową historyjkę albo pisz dłuższe odcinki tej. Please.....
odc. 33
- Coś się dzieje Larze - wykrzyknął on. Podbiegłam do łóżeczka - fakt Lara dusiła się. Wezwałam szybko lekarza i odliczałam minuty do jego przyjazdu. Momentalnie go wpuściłam do pokoju i pozwoliłam zbadać córeczkę.
- Hmm...- powiedział on.
- Tak? - zapytałam zaglądając do łóżeczka
- W sumie to dziecko jest zdrowe, ma zaledwie astmę. Tu są inhalatory prosze ich używać w przypadku ataku. - powiedział krótko on.
- No to ile płacimy? - powiedziałam irytująco.
- 258$ + inhalatorki x 2 = 560$. - powiedział on szybko wszystko przeliczając. Zawołałam Maćka na bok.
- Maciuś gdzie jest moje 1000$ z piosenki co zostało? - zapytałam zaintrygowana/
- W szufladzie. - powiedział szybko on i wskazał na górną szufladkę komody. Odsunęłam ją i wyciągnęłam 600$
- Plus 40$ napiwku na pizzę. Dziękujemy. - powiedziałam szybko. Kolejnego dnia inhalowałam rano Larę i wyprawiałam Zuzię do szkoły. Mała musiała mieć w tym roku huczną komunię. Wiedziałam o tym świetnie - zresztą byłby wstyd gdyby nasze dziecko nie miało dobrej komunii - matka gwiazda.......
- Kaju, możesz mi zrobić tosty do pracy? - zapytał Maciek wchodząc do pokoju
- Tak oczywiście. - i odrucvhowo zerknęłam na kalendarz. Był drugi listopada. Moja ręka zastygła w pół ruchu z nożem w powietrzu.
- Maciuś idziemy dziś wieczorem na cmentarz - zarządziłam szybko i spojrzałam na niego wymownie.
- Dobrze. - powiedział on i zjadł szybko śniadanie. Do wieczora wszystko było dobrze i pięknie. Odwołałam spotkanie z Denise pod pretekstem choroby i poszłam na cmentarz.
- Tu lezy twoja siostra. - powiedziałam cierpliwie do Zuzi. Dwie wielkie łzy kapnęły na nagrobek Darii. Spojrzałam na złote litery. Daria Sing. Przeżyła lat 8. zginęła śmiercią samobójczą. - biegły one w napis. Byłam zdziwiona/ Zapaliłam lampki. Zeszliśmy na dół do ulicy. Maciek wyszedł na zielonym świetle. iedy nagle jakiś wariat najechał mu na nogi........
CDN czekajcie!!

Zong
24.10.2004, 16:35
Jasne... Wiesz, spieszyłam się na "Na dobre i na złe"... Następne odcinki będą o wiele dłuższe! Sama sie dziwię, ten był wyjątkowo krótki...
DWIE GWIAZDY odc. 47
..Róża powiedziała:
-Mam przeczucie, że stanie się coś złego, że nam nie pozwoli zrobić tego co chcemy.
W tym momencie wszyscy usłyszeli jęk. John szybko wyjął klucze. Na próżno usiłował otworzyć. Nie dało się.
-Zmieniła zamki!
Róża przeskoczyłą przez furtkę. Jednak drzwi do domu nie dało się przeskoczyć, a za nią Diana z Alinką i John.
-Macie wytrych?-zapytała. John podał jej kawałek drutu. Udało jej się otworzyć.
-Nie zatrudnia solidnej firmy ta twoja ciocia...-powidziała patrząc zawistnie na Johna. Pobiegli wszyscy na trzcie piętro, do pokoju Klary, skąd dobiegły jęki. Zobaczyli Anne katującą Klarę.
-CO TY ROBISZ!?
-Zabiję cię... zabiję.. Miałeś być mi posłuszny.. Wyręczyłam twoją matkę...
-Przykro mi-powiedziała Róża-Pani zaproponowała to z dobrej duszy. A poza tym pani siostrzenic jest już dorosły. Do widzenia!-porwała na ręce Klarę i pociągnęła małżeństwo za sobą
-ZATRZYMAĆ ICH! ZATRZYMAĆ!-krzyczała Anne. Uznano ją za wariatkę. Bije własną córkę (tak myśleli), a potem każe ścigać swoją rodzinę... Nawet jej mąż się zdziwił. Zadzwoniono do wariatkowa szpecząc między sobą:"Ona jest nienormalna.."
Tymczasem John, Róża, Diana, Klara i Alinka już jechali do Katarzyny.
-Klaro.. zamieszkaj z nami.
-Bardzo chętnie! Ona chciała mnie zabić, dlatego że jestem siostrą Johna. Ona jest nienormalna.
-Nic się nie dzieje bez powodu...
-Boli cię?
-Tak, ale to nic... Ona mnie biła jeszcze jak byłam dzieckiem.
-Różo.. jej trzeba pomóc.
Dojechali do matki Johna i Klary. Tu otworzyli bez problemu.
-Mama?
-John? Co tu robisz? Klara?
-Przyjechaliśmy po ciebie. Zamieszkasz z nami.
-Jestem Diana, pani synowa. A to moja siostra. I pani wnuczka, Alinka.
-Nie mów mi "pani"!
-Jedziemy?
-Zaczekajcie, coś jeszcze musze zrobić!
CDN.

she
24.10.2004, 17:13
AAAAAA! Jak ja tu dawno nie byłam!!!!!!!!!!!! No... nawet nie pamiętam o czym była moja histroryjka.... a tak , pamiętam , no to zaczynamy....
"Czarny smok" odcinek: "?"
W końcu do drzwi Angel ktoś zapukał. Gdy otworzyłą zobaczyła tylko koperte z napisem " Za godzine przy Dream Street". Oczywiście poszła. Złożono jej propozycję płatnej morderczyni. - CO?? NIE MA MOWY!!!!- krzyknęła.
- Proszę się zastanowić...- usłyszała. W domu pzrmyślałą to na spokojnie. Dostałaby za to niezłą kasę , ale gdyby wpadła.... . Znalazła w kieszeni kurtki karteczke z nr. telefonu na wypadek gdyby zmieniłą zdanie.
- Ja dzwonie.... w sprawie... złożono mi dzisiaj propozycję...
- Angelina Lee o ile się nie myle! Zmieniłą pani zdanie?
-Y... nie to znaczy tak! dobzre ale tylko raz!
- Wspaniale. Prosze wyjść pzred dom, listonosz dostarczy pani namiary. Angel odłożyłą słuchawkę. Wzięła namiary. Miała to zrobić dzisiaj o 20. Wzieła kąpiel i ubrałą się odpowiednio. Założyła rękawiczki i wyszła z domu. Jakoś łatwo jwej poszło. Zrobiła to bez zadnych uczuć. CDN

Zong
24.10.2004, 18:28
Witamy, po miesiącu (może więcej) nieobecności. Zostań na dłużej :)
DWIE GWIAZDY odc. 48
...poszła do swojej sypialni i wyciągnęła roczną dziewczynkę.
-Zajmiecie się nią, prawda?
-Skąd masz to dziecko!?
-To wasza siostra, nie krzycz. Okazałao się, że tata nie uwmarł. Wrócił dwa lata temu... potem umarł. Na szczęście dostałąm po nim rentę. Ciężko chorowałam, chciałam zginąć, ale nie mogłam zostawić jej. Teraz...-sięgnęła po noż. Lecz zanim go sobie wbiła usłyszano dwa strzały. Zginęła dziewczynka i Katarzyna. John, Diana i Klara rzucili się im na pomoc, natomiast Róża wybiegła przez okno.
-MAM CIĘ!!!!!
-Ja nic nie zrobiłem!
-Mark? Wiedziałam! I nie kłam! Masz pistolet, a to z niego padł strzał!!
-Skąd ty taka mądra?
-Jestem mądrzejsza od ciebie-sięgnęła po komórkę.
***
Popołudniu.Wszyscy siedzą u siebie w ogródku. Dziewczynki, (nie wiadomo jak się nazywała) i Kasi nie udało się uratować. John i Klara widzieli pierwszy raz na dłużej swoją matkę, a tylko kilka minut..!
-Można prosić o wywiad?
-Wy..wywiad? A co to? Ach, tak oczywiście..?
-Tak, prosze bardzo.
-Pan wie, że pana matka nie żyje..
-tak.. zginęła od strzału!
-NIE! W czasie podróży do wariatkowa.
-To nie była moja matka. Moja matka to Katarzyna Bean..-i opowiedział całą historię
-cocia bu!-powiedziała Alinka
-A czy państwo planują... jakiś nowy film?
-TAK!
-Jaki?
-nie wiemy.
Jakie pytanie zada teraz redaktor? napiszcie propozycje!

Cocaine
24.10.2004, 21:10
Zong:
- SŁyszeliśmy że się państwo rozwodzą??
odc. 34
- halo?? - krzyczałam rozgoryczona do komórki
- Tu pogotowie w SimIrlandii. - odezwała się miła kobieta.
- Proszę przyjechać pod cmentarz nieprzyjemny wypadek będę wdzięczna - odłozyłam słuchawkę nie czekając na reakcę kobietki. Nakryłam Larę cieplejszym kocykiem i założyłam dygoczącej Zuzi moją kurtkę dżinsową. Podjechała karetka.
- Co to było? - zapytała mnie konkretnie lekarka
- Samochód. Wyszedł na zielonym my za nim. On odepchnął nas na chodnik sam wpadł nogami pod koła. - powiedziałam szybko i przytuliłam się do niej
- Będzie żył. Ma przecież dwie córeczki i kochającą żonę. - perswadowała mi lekarka.
- Skąd on to wie? - wychlipałam w fartuch
- Na swój sposób ale wie. Jestem Denise Reyonolds. - usłyszałam
- Denise....- powiedziałam i przytuliłam ją.
- Wchodźcie do karetki pojedziemy na ostry dyżur. - Spakowałam małe do wozu i przytuliłam je obydwie do siebie. Maciek spał w śpiączce. Był spokojny, pikanie jego serca słyszałam i widziałam na monitorze...Wysiedliśmy. Wziełam małe do domu położyłam je spać i spokojnie zadzwoniłam do mamy Maćka
- Wiem kochanie co się stało. - wyszeptała obna
- Nie przejmuj się mamo. Obiecali mi że z tego wyjdzie. - powiedziałam do siebie
- Ale zawsze może być inaczej. - powiedziała ona
- Mamo chciałabym dziś przy nim być. Masz doświadczenie z dziećmi...- powiedziałam
- Dobrze, zostanę z moimi słodziutkimi wnuczeczkami. Będę zaraz - nim się obejrząłam w moim progu stała elegancka kobieta w długiej spódnicy i koszuli w kratkę.
- Witaj kochanie - powiedziała smętnie i popatrzyła wymownie na buty maćka.
- Mamo myślę że on będzie miał te nogi....- powiedziałam
- Nie nie,, tak myślę tylko że....nieważne. - zająknęła się ona.
- Dobrze mamusiu. Więc ja jadę. Powiedz im że mają śniadanie właściwie to tylko Zuzie i zaprowadź ją z Larą do szkoły. Pa. - ucałowałam ją i poszłam sobie. Siedziałam do południa kiedy Maciek się ocucił. Miał nogi ale nie mógł chodzić.
- Weź sobie kogo innego za mężą. - wyszeptał i opadł na poduszki
- Nie kocham tylko ciebie....- wypaliłam
Ciąg dalszy nastąpi!!

Zong
24.10.2004, 21:25
:) fajne pytanie... a twoja telenowela jest super! ja napisze ciąg dalszy dopiero jutro, a może nawet pojutrze ;( , bo powoli idę spać... CZekaj, czekaj, to się doczekasz... :)

Cocaine
25.10.2004, 13:12
Proszę napisz szybciej bo pękam!! GirlX znowu cie wcielo??
odc. 35
Pomyślałam że Maciek musi mieć coś na sumieniu. Wróciłam do domu, zrobiłam po drodze zakupy na obiad i ugotowałam zupę pomidorową i ziemniaki z sosem i mięsem pieczonym.
- Mamo? - zapytała mnie Zuza
- Co? - spytałam nieelegancko podawając im do stołu oranżadę
- A czemu tatuś będzie jećdził na......
- Na wózku??
ZONG SORYY WIELKIE DOKOŃCZE ZA NIEDŁUGO ALE PRZYJECHAŁĄ MOJA CIOCIA I MI TERAZ BRZĘCZY NAD UCHEM ŻEBYM DO NIEJ PRZYSZŁĄ PAPAPAPAPA :*:*

Zong
25.10.2004, 16:01
DWIE GWIAZDY odc. 49
.. Słyszeliśmy że się państwo rozwodzą?
Diana i John spojrzeli na siebie. Równocześnie krzykneli:
-NIE!
-Kto wam takich bzdur nagadał? Mike?-spytała Róża
-Ktoś... nie przedstawił się... Ee... chyba to kkoniec pytań.. dziękujemy, do widzenia
-Ależ nie!Patrz, jeszcze masz!-powiedział pomocnik
-nie no zwariowałeś? To nie! DO WIDZENIA!
***
Minęły trzy miesiące. Zaczęto kręcić według pomysłu Johna serial. Nakrecono teŻ nowy film (oczywiście główne role-"the funny sisters"). Wywiadu nie wydrukowano. Pewnego dnia, tuż przed pierwszą rocznicą ślubu Johna i Diany Róża zauważyła ten wywiad.
-Napisali dokładnie! Co do słowa! Dopisali coś jeszcze-"the funny sisters"-dwie siostry bliźniaczki. Są niezwykle zabawne, nakręciły wiele komedii. Dostały jedną nominację do Oskara. Teraz ten sam film dostał drugą. Nominację dostał też ich najnowszy film "Życie to komedia"... DIANO! Wiedziałaś coś o tym? A ty, Klaro? Johnie?
-Nie...
-Ja też nie!
-Dostaliśmy list! Pisze, że dostaliśmy następne nominacje do Oskara... Dwa dni przed naszą rocznicą!
-Tak...-powiedziała Róża. Coś wymiśliła; układała jakiś plan niezrozumiały dla resdzty. Przemilczała to.
CDN.
Przepraszam, że tak krótki, ale zaraz wychodzę na kółko i musze jeszcze zadanie zrobić, a wracam o 20.00! Pa!

Magi
26.10.2004, 16:52
Tatułaż

Odcinek 1

Gia (czytaj Dżija) wzieła Pistolet Automatyczny p229 (Doskonała broń szybkostrzelna) przyręciła tłumik i zapieła do końca skóżaną kurtke i wyszła. Szła długo... 20-30 minut. Wreszcie doszła do starego drewnianego baraku. Zapukała. Otwożył jej stary siwy pijak i krzykną:
- Czego?
Gia bez większych wyjaśniej, strzeliła mu heda (śmiercionośny strzał w głowe). Weszła w głąb baraku, z sufitu zwisała brudna żarówka o mętnym świetle. Na na starej wytartej kanapie siedział młody chłopak. Obudził sie. Zobaczył wysoką zgrabną dziwczyne w czarnych okularach. Kogo mu przypominała, ale nie wiedział kogo... Miała czarne skóżane spodnie i taką kurtke. Włosy związane w kucyk. Był chyba naćpany. Po chwili chłopak cicho zapytał:
- G... Gia?- usłyszał twardy głos...
- A jak myślałeś kut*sie? Nie sądziłeś że tu przyjde... A teraz oddawaj moją kase!
- Nie mam! Będe miał pojutrze!
- Pojutrze to będzie już twój pogrzeb!!! Dawaj kase, albo towar!
- Nie mam toaru...
- Już ci sie skończył? Tak podejżewałam...
- Co masz zamiar zrobić?!
- A jak myślisz?- zaytała twardo
I po chwili wychodziła już z baraku z dwoma kulami mniej. Wsiadła w autobus. Po dwóch lub trzech przystankach do autobusu weszli kibice. Gia chciała wysiąść, nie lubiła sie bić. No chyba że zachodziła taka konieczność. Lecz było ich wielu i zablokowali wyjścia. Gia nic nie mówią otworzyła okno w dachu i... Wyszła. Na przystanku zeskoczyła z autobusu i pobiegła do domu.

Czy wam sie podoba? Ale jak nawet nie to i tak będe pisać dalej!

Zong
26.10.2004, 17:27
Długo cię nie było. Witamy :) Ty i twoja siostra macie zbrodnicze pomysły... Ciekawe... Pisz dalej..! Jak wam się podoba moje (już się kończy...)

Magi
26.10.2004, 20:29
Och, Zonguniu Twoje jest suuuper :tu:
A my jesteśmy poprostu zabójcze :mu:

Zong
26.10.2004, 20:45
"Zabójcze siostry" :D Magi dziękuję za wsparcie duchowe... A ty pisz dalej! Jestem ciekawa co zdarzy się dalej!

Ten fragment: "wzieła Pistolet Automatyczny p229 (Doskonała broń szybkostrzelna)" świadczy jak bardzo dużo wiecie o zabójstwach, zabójcze siostry.... :P

Magi
27.10.2004, 16:57
Tatułaż

Odcinek 2
Rano Gia jak zawsze obudziła sie, umyła, załowżyłą swoją "skóre" i poszła po zakupy. Z Pistoletem Automatycznym 9000 S (dysponujący dużą siłą ognia) czuła sie zawsze bezpieczniej. Kupiła gazete, bułki i żółty ser. Wróciła do domu zjadła. Po godzinie stała na lotnisku i wsiadła w samolot zmierzający do Moskwy. Leciała 12 godzin, nie była to zbyt wygodna podróż, ale dość szybka. Pod dotarciu pojechała do hotelu "Grafa". POłożyła sie spać, nawet nie rozpakowująć się. Rano ubrała sie i wyszła na miasto. Szła długo godzine, może półtorej. Nie lubiła jeździć samochodami. Doszła do starego śmietnika i otworzyła pierwszy ujżała... śmieci, powiedziała pod nosem...
-*****, dlaczego nigdy nie moge zapamiętać?-
Otworzyła drugi i jej oczom ukazały sie schody, rozglądając sie wskoczyła do środka. Szła aż natrafiła na duże tytanowe drzwi. Zapukała 16 razy, a następnie po krótkiej przerwie zapukała jescze 3. Otworzył jej umięśniony łysy koleś.
-Ja do Valeriana-
- Prosze...-
Gia weszła do brudnego "mieszkania". szła przez korytarz, a następnie weszła do 6 drzwi na prawo. Przy biórku siedział mężczyzna w czapce. Gia wyjeła gruby zwitek dolarów. Mężczyzna wzioł pieniądze i przeliczył 2 razy.
-Jesteś w bractwie?- zapytał chrapliwy głos mężczyzny
-Tak- Gia pokazała mu tatułaż na Prawym ramieniu. Przedstawiał on koło z dwoma skrzydłami. Vlerian (jego imię) dał jej duże ciężkie pudło. Gia wyszla zadowolona i zadzwoniła po taksówke. Po pół godzinie była już w hotelu. Wiedziała że droga do domu nie będzie już taka prosta...

CDN

Zong
27.10.2004, 17:21
DWIE GWIAZDY odc. 50
.. Uśmiechnęła się
***
W dzień rocznicy ślubu. Dopiero teraz odbyło się rozdanie z niwyjaśnionych ( a może wyjaśnionych....) przyczyn. Oczywiście postali pierwsze i drugie miejsce. Godzinę później małżeństwo wybrało się do kawiarni.
***
Przez najbliżeszy rok nie działo się nic ciekawego. Kręcony jest popularny serial, kilka filmów już na ekranach kin... Alinka coraz płynniej mówi. W dniu drugiej rocznicy ślubu małżeństwo wybrało się do kina. Podobno film był nudny.
***
Dwa miesiące później. Dianie zaczyna rosnąć brzuch.
-Jesteś w ciąży?-pyta Róża
-Tak...
-W piątym miesiącu?
-Nie w drugim.. W kinie i w domu wieczorem... wiesz co..
-Wygląda jakbyś była w piątym. Twoje dziecko będzie duże, o ile nie będzie kilkoro dzieci.. Są na to szanse.. W końcu my byłyśmy trojaczkami.

Kilka dni później wszyscy wybrali się do SB, tylko Klara ze swoim narzeczonym poszli na spacer. W tłumie Róża zauważa jakby swoją twarz. Gdy małżaństwo z dzieckiem chcą iść Róża szepce:
-Tego już za wiele!.....
Diana i John patrzą na siebie tak, jakby uważali ją za szaloną. Odjeżdzają.
-Jesteś Edytą. Nie wyprzesz się tego.
-Tak. To ja, Edyta.
-Zabiłaś mamę!
-To nie ja-płacze dziewczyna-Mam dowód!!...
-Tak..?
-Przez dwa lata żyłam tak, jakby mnie nie było. Byłam zdana na własną łaskę. Na dodatek.. Może powiem ci wszystko od początku.
CDN.

Cocaine
27.10.2004, 21:17
....jak napiszę większość cześci posta to mi wyskakuje że aplikacja zostanie zamknięta i wszystko przepada.
odc. 36
- Na wózku? - pomogłam jej.
- Uhm. - odburknęła ona ciągnąc lemoniadę przez słomkę
- To wszystko wina tego faceta....- westchnęłam
- Którego? - zapytała zaciekawiona Zuzia ściągając z fotelika Larę.
- Połóż ją w kojcu proszę masz w końcu 8 lat. Może pójdziemy do...
- Tatusia/ - zapytała z nadzieją Zuzia przekrywając siedzącą w kojcu larę kocykiem
- Nie. Miałam na myśli zoo. - spochmurniałam
- Może być. - odburknęła Zuzia i poszła sobie do pokoju
- Co będziesz robić? - zapytałam nieelegancko.
- Palić trawkę. - ironicznie powiedziała Zuzia. Wbiło mnie w fotel.
- Skąd znasz takie pojęcia? - zapytałam głośno
- Z nikąd. Idę odrabiać matematykę. - powiedziała ona i szybko położyła się na fotelu
- Widzę że się obijasz. - powiedziałam do niej wchodząc za godzinę. Uśpiłam Larę, przebrałam do wyjścia, uczesałam ją ładnie, spakowałam torebkę, posprzątałam trochę w kuchni i w pokoju a teraz poszłam do zakurzonego pokoju Zuzy.
- To trudno. Dobrze mamo odrboię już no. - powiedziała ona niechcętnie
- Najwyżej nie pójdziemy do zoo. - powiedziałam
- Najwyżej. - powtórzyła bezczelnie ona i siadła do lekcji. Byłam naprawdę zdzwiona skąd ona zna takie słowa. Przecież ani Maciek ani ja nie używamy takich slów wobec jej czy jej koleżanek które nawałnicami przychodzą do nas do domu.
- Już. - powiedziała wchodząc do pokoju
- Nie wierze. - powiedziałam szybko i poszłam do pokoju
- Nie musisz sprawdzać. - powiedziała ona i siadła na biurku.
- Weź się nie broń tylko mi to daj. - powiedziałam wyraźnie sylabując kazde słowo dobitnie.
- O.K. Proszę. - podała mi. Wszytsko było jak najbardziej okay.
- To teraz angielski historia i geografia. Żegnam - powiedziałam, wzięłam Larę na ręce i poszłam do zoo. Wizyta była długa. Czułam się jak prawdziwa rasowa matka kiedy woziłam ją między wielkimi akwariami z płaszczkami w kolorowym zoo- wotowym wózku i jedząc prażone orzeszki. Wzięłam do ręki komórkę.
- Halo? - zapytałąm słysząc przerwany sygnał.
- no czego> - zapytała mnie bezczelnie Zuza.
- Niczego. Jeżeli chcesz żebym sobie przyszła do domu i zastała twój pokój w tragicznym stanie to się na to szykuj!! - krzyknęłam aż ludzie się zdzwili i pobiegłam na przystanek. Kiedy to opisuję drżą mi ręce. Zatrzymałam tramwaj i wskoczyłam do niego z dzieckiem na rękach. Zgrabnie skasowałam bilety i poszłam do domu. Pokój Zuzy był....

Zong
27.10.2004, 21:27
PISZ, PiSZ!!!!!! JKAI był? Ja na razie nie mogę, bo zaraz idę spać! Jutro npiszę ciąg dalszy...!

Cocaine
28.10.2004, 13:15
odc. 37
Cały zdemolowany a w powietrzu unosił się zapach dymu papierosowego.
- Śmierdzi tu coś - zawyrokowałam i otworzyłam okno najszerzej jak tylko mogłam.
- Nic nie smierdzi. - powiedrziała do mnie z tapczanu Zuza
- Masz zaledwie 8 lat, nawet nie masz komunii. Masz szlaban/ - powiedziałam stanowczo
- Nie!- wrzasneła
- Tak tak masz szlaban i koniec. - odparłam jej i trzasnęłam drzwiami.
- mamo wychodzę. - powiedziałą do mnie wieczorem kiedy kąpałam Zuzię. Szybko wyłożyłam ją na specjalny dywanik i połozyłam do "foczki" żeby nie spadła z pralki
- Nigdzie nie idziesz. - powiedziałam głośno
- Idę. - [powiedziała twardo ona
- Nie idziesz bo masz szlaban. Marsz do pokoju! - krzyknęłam na siostrę i usiadłam na komodzie. Nigdy nie byłam taka ostra w stosunku do niej. Zawsze ją kochałam. Ubrałam Larę i położyłam w łóżeczku, dałam jej butelkę i szybko wyciągnęłam notes. Poszukałam pod R. Reynolds Denise. Wykręciłam numer.
- Halo? - zapytałam niepewnie
- Jestem tutaj/ - odparł głos po drugiej stronie
- Tu Kaja, jest tam może Denise? - zapytałam
- To ja, kajuś witaj. Nie kręcisz filmów coś o tobie przycichło. - skomplementowała mnie
- Dzięki za krytykę. Jutro zbieram się do SB. - powiedziałam i zamilkłam
- Byłam naprawdę ciekawa czemu nie chciałaś rozmawiać ze mną. - odparła ona
- Ale ja nie miałam czasu. - powiedziałam wymijająco.
- Rozmowa się nie klei. Wpadnę do ciebie jutro o 9:00 ok? - zapytała
- Tak dzięki pa, - wyrecytowałam i rzuciłam w dal telefonem.
- Laro? - zapytałam moje nicnierozumiejące dziecko
- Mamo nie mów mi że gadasz do nioej. - roześmiała się Zuzia.
- Gadam bo w wieku 7 miesięcy potrzebuje sporo matczynej opieki. - fuknęłam
- Nie pojedziesz jutro do SB. - powiedziała ona triumfalnie
- Pojadę.
- Nie pojedziesz bo nie będziesz miała odwagi zostawić mnie samej.
- Sorry dziecko ale zmieniłam klucze. - powiedziałam wesoło
- A mi nie dałaś kompletu? - zapytała rozczarowana
- Nie warto. Nie jesteś godna zaufania. - odparłam i poprosiłam ją o butelkę dla Lary. Nakarmiłam malucha i ułożyłam czule na wersalce. Poszłam wziąć szybką kąpiel. Jednak trochę się przedłużyła - to zadzwoniła komórka to znowu dolałam ciepłej wody i to mnie rozleniwiło...
- Zuzia? - zapytałam nagle ni z tąd ni z owąd.
- No? - dobiegł mnie głos zza ściany
- Zapomniałam co cimiałam powiedzieć - odparłam. Przecież się jej nie przyznam że chciałam sprawdzić czy nie wyszłą z domu.
- Mamo wiem że chciałaś sprawdzić czy nie wyszłam z domu. - powiedziała mi po moim wyjściu.
- Tak to trochę prawda. - odparłam
- Myślisz że na serio mogłabym skończyć wcześniej karę? - zapytała mnie
- Sądzę że nie. - powiedziałam twardo, zamknęłam drzwi, klucze schowałam pod donicę i ułożyłam się w moim gniazdku uwitym wśród pościeli.
CDN!!!

Magi
28.10.2004, 17:32
Tatułaż

Odcinek 3
Po dwóch dniach chodzenia po Moskwie Gia pojechała na lotnisko. Wszysko co było w kartonie włożyła do walizek z podwójnym dnem. Przeszła pierwszą kontrolę potem drugą i trzecią. Została ostatnia... Czwarta... "Głupio by było teraz wpaść..." pomyślała Gia. "Wkońcu walizka za 2000 euro powinna być wporzo." po tych myślach doszła do ochroniarza. On przez rendgen przebadał jej wlizke. Przprowadził psa. "Nie dobrze, do cholery!" pies zaczął walizek powoli wąchać. Zaczął gwałtownie szczekać. Odworzyli walizke i znaleźli... Cukier.
- Co to jest?- zapytał jeden
- Cukier- odpowiedziała szczerząc sie Gia.
- Po co przewozi pani cukier?-
- A tak wrzuciłam co miałam w torebce...- Gia poczuła że sie poci.
- W torbie?-
- To cukier z kawiarni!-
- Acha...-
- Może pani przejść.-
Gia przeszła szczęśliwa że jej sie udało. Po długim locie stojąc przed drzwiami zobaczyła że są otwarte. Cicho weszła i zobaczyła że na kanapie siedzi jakiś mężczyzna. A w rogu stoi jej... Siostra! Wzieła w ręke Pistolet Ochrony. 380 (niewielki magazynek i stosunkowa słaba amunicja) gdy by coś...

Cocaine
28.10.2004, 18:09
odc. 38
Wstałam rano w świetnym humorze, podniosłam się i zobaczyłam roztrzaskaną doniczkę na podłodze. Powoli podniosłam się do góry i wyskoczyłam z łóżka. Zajrzałam pod kanapę- kluczy ani doniczki nie było. Poskładałąm je zaraz do kupy - to była ta Doniczka! Wbiegłam stąpając ostrożnie do pokoju Zuzi - nie było tam praktycznie nic. Została romemłana pościel, puste biurko, puste szafki. Spojrzałam do mojej szafy - nie było mojego cennego płaszcza Chanel. Spojrzałam do jej szafy - zostało zaledwie kilka ciuszków tych najdroższych. Nie było też skłądanego łóżka polowego, jej plecaka i torby nike. Zadzwoniłam pod jej komórkę - nie rozdzwoniła się nigdzie w domu. Byłam szczrze zadowolona. Zadzowniłam do Denise- odwołałam spotkanie. Postanowiłam pójść na bazarek po świeże warzywa, wzięłam komókę, zapakowałam Larę do wózka i pojechałam autem na poblikski bazarek. Zajechałam, rozłożyłam wózek, przejechałąm zaledwie połowę i co widzę??? Mój cenny płaszczyk i ciuszki mojej córeczki.
- Zuza!!- wrzasnęłam na cały bazar
- Co? - zapytała robiąc minę niewiniątka.
- Pakuj się do domu! odparłam pakując wściekle wszystsko do plecaków i toreb
- Sprzedałam już ponad połowę! - wytłumaczyła się
- Więcej ciuchów nie dostaniesz! - wykrzyknęłam i pociągnęłam ją mocno za rękaw koszuli. Poszła posłusznie
- A łóżko? - zapytała
- Twój interes twoje łóżko- warknęłam.
- Poczekaj. - rzuciła mi i wróciła się po nie. Ale ja nie miałam najmniejszego zamiaru czekac. Pobiegłam do samochodu z wózkiem i wrzuciłam wszystko do bagażnika. Potem zapięłam Larę, pozamykałam samochód od wewnątrz i zaczęłam rozmowę
- Słucham twoich propozycji. - rzuciłam irytująco.
- To ja słucham twoich. - powiedziała
p- Nie dość że sprzedaje bez mojej wiedzy moje i swoje ubrania to jeszcze jest bezczelna! - wykrzyczałam we górę wciskając kierunkowskaz
- Sorry mamo, i tak nie chodzisz w tym płaszczu1 - wytłumaczyła się
- Sorry?! Sorry?!- zdenerwowałam się
- No sorry. Przepraszam. - wytłumaczyła mi cierpliwie.
-Wiem co to znaczy. Jedziemy do SB! - wrzasnęłam i pojechałam w lewo zamiast prosto.
- Lara jest głodna. - podsunęła mi ona
- Nie będzie zaraz. Denise mieszka przy wjeździe do SB. Na pewno się ucieszy kiedy cię zostawię pod jej opieką.
- Nie! - krzyknęła moja córeczka
- Nie masz prawa głosu. Zatkaj się albo cię zaknebluję. - krzyknęłam nieco zbyt ostro i skręciłam na podjazd. Denise podlewała kwiatki.
- Jak miło, jednak się zdecydowałaś?
- Tak, ale chcę na razie zostawić tylko dziewczynki. - odparłasm
- Przykro mi że jesteś taka zapracowana. - odparła ona
- Nie nie, po prostu Kliss moja przyjaciółka z Sb(zmyślałam no dobra) mnie zawołała. - i znaczącym gestem przejechałam po szyi pokazując to otwierającej już buzię Zuzie.
- To pa. - powiedziała ona do dojeżdżającego samochodu. Ledwie zdołałam dojechać do SBa już złapał mnie telefon.........

Magi
28.10.2004, 20:10
Ej, Ty co sie czepiasz mojej historyjki? :mu:
Coś Ci nie pasi ? :mu:



Jak to and by ujeła:

/joke/

Cocaine
28.10.2004, 20:46
tylko mnie wkurza to że tak w kółko piszesz o numerach tych pistoletów i o morderstwie ;(
Zong gdziecię wcięło?
odc. 39
- Halo? - zapytałam głośno do sluchawki telefonu
- Tu mówi Denise - powiedziała ona pełnym głosem
- Co jest? - zapytałam
- Lar....-zaczeła
- Boże Lara, co jej jest? - wrzasnęłam i podskoczyłam w fotelu
- Nic, po prostu jest głodna. Co mam jej dać jeść? - kamień mi spadł szczerze mówiąc z serca.....pobiegłam szybko do pierwszego lepszego samu, kupiłam mleko i deserek i zawiozłam Denise do domu. Zuzia siedziała na parapecie okna.
- Co ona robi? - spytałam wskazując na córkę.
- Po prostu medytuje - tylko tego zdążyłam się dowiedzieć - wzruszyła ramionami ona i poszła przygototwać mleko. Obróciłam się na pięcie i odjechałam z żwirowanego podjazdu. Ledwie dojechałam do SB a znowu telefon. Tym razem wyłączyłam zdecydowanie moją Nokie i położyłam ją głęboko w torebce. Zaszłam na plan
- Kaju niecierpliwiliśmy się. - powitała mnie Blenda. Zobaczyłam Sel.
- Ona tez gra?- zapytałam
- Oczywiście. Uczennicę lepszą nieco od ciebie. Jesteś o nią zazdrosna....- bla bla nie chce mi się opisywać w pamiętniku tego wszystskiego co powiedziała....
- Dobra! - krzyknęłam
- Nie bądź taka nerwowa. - rzuciła mi z daleka Selena.
- A ty taka mądra. - odparłam kontratakiem
- Selena Kaja nie kłócić się na miejsca pracy - przebrałam się i zagrałam z całego serca. Potem poszłam do kawiarenki.
- sorry za ten wybuch wtedy. - powiedziała Sleena.
- Przepraszam ale chyba dzwoni moja komórka. - skłamałam gładko i wyszłam od stolika dopijając kawę. Zobaczyłam jak Selena bezwiednie zwiesza głowę.
- Halo? - zapytałam kiedy moja komórka na serio się rozdzwoniła po włączeniu.
- W końcu. Lara nie ma pieluch prawda? - zapytała mnie rozczarowana Denise
- Ma w dnie torby, pa - skończyłam szybko rozmowę i wyłączyłam telefon. Oparłam się o ścianę. Poczułam zawroty głowy.......poszłam do apteki
- Poproszę najlepszy lek na zawroty głowy. - odparłam bez sensu
- No więc może.... a może jednak.......- padały propozycje farmaceutki
- Może jednak ten. - wskazałam palcem na wybrane opakowanie i rzuciłam wybraną sumę na ladę.
- Ale top za dużo!! - krzyczała farmaceutka. Ale ja się tym nie przejmowałam, poszłam jak najprędzej grać z powrotem. Ale grać z głową w której wszystko ci się kręci uwierzcie mi nie jest łatwo. Nim się obejrzałam zapdł zmierzch. Zajechałam do Denise...przenocowałam a rano...
Ciąg dalszy nastąpi

Zong
28.10.2004, 22:11
Miało, że się o mnie troszczysz... :) Byłąm u przyjaciółki-uczyłam ją na jutrzejszy sprwadzian matematyki... I jeszcze ksiądz sobie zażyczył, że każda klasa musi prowadzić różaniec... W czwartek.. Dzisiaj była nasza kolej.. I jeszcze zadania...
DWIE GWIAZDY odc. 51
...myślisz na pewno, że ja zabiłam rodziców..?
-Nie!
-Zabił je jakiś głupek... Ta dziewczyna.. to była ALina.
-Jak Alina?
-Jestem najstarsza, krótko przed swoją śmiercią rodzice m powiedzieli, że byłyśmy czworaczkami-miałyśmy siostrę ALinę. Była ona starsza od Diany, a młodsza od ciebie. Musieli jedno dziecko porzucić do domu dziecko-mogli utrzymać zaledwie trójkę. Mimo to, kazali nie oddawać Alinki do żadanej rodziny, a sami ją odwiedzali kilka razy w tygodniu. Maiłąm wam to powiedzieć jakbyśmy były dwudziestolatkami. Jak on "zabił" Alinę i rodziców.. ja byłam w ogrodzie. Alina mówiłą rodzicom o swoich planach. Dostała sie na prawo. Długo o nim marzyła. On ciężko zranił Alinę. Uciekła ona, ale nic wam nie powiedziano. Zaopiekowałam się nią ja. Wzięłam pracę. Zostałam pielęgniarką. Później skończyłam studia i już jestem lekarką.
-Diana.. ma córkę Alinę.
-I męża?
-Tak. Johna. Przecież wiesz!
-Tak..
-A jak Alina?
-Powoli zdrowieje.
-Weźmy ją i choćmy do Diany.
***
Edyta opowiedziała wszystkim historię.
-Poznaj Edytę-powiedziała Dian wskazując na swój brzuch
-Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka?
-Mam takie wyczucie. Wyczucie kobiety, zwłaszcza matki, jest najważniejsze.
-A ja wciąż myślę, że ich będzie więcej niż jeden...
CDN.
Przepraszam, że tak krótki, ale spójrzcie na godzinę: 11:11. Muszę iść spać.

she
29.10.2004, 12:36
Magi ta historyja jest "zabójcza". ;) B) NIe to co moja :wacko: więc muszę chyba kogoś uśmiercić i skończyć histe :D

"Czarny Smok" od ?

I co? - zapytała dziewczyna w rudych włosach.
- Co? - Zapytała Angel.
- NIe pamiętasz?
- czego?
- No jak flirtowałaś z tym przystojnaikiem!
- ja?
- Naja , nie wygłupiaj się!
- NAJA? Jestm Angel! Wogóle.... kim ty jesteś??!!!
- Wicki... wczoraj byłyśmy u Alena... i...... i zaprowadziłaś mnie do tego baru na rogu ... sama niewiem gdzie to było! I przedstawiłaś się jako Naja!
- Muszę już iść mam coś do załatwienia! - Angel odeszął na środek... nocnego klubu? Co robi w nocnym klubie? Kim jest Wicki? To było okropne! NIc nie pamięta! Oprózc morderstwa... później zrobiło się ctak jakoś dziwnie i... i nagle siedzi w nocnym klubie z jaką dziewczyną!Wybiegła na ulicę... ale gdzie jest! Zaczęła biec wąską uliczką i nagle wszystko stało się tak jakby za mgłą. Doszłą do domu... niewiedziała jak. Mama nie zrobiła zdziwionej miny. Może Angel wmówiła jej coś innego? Zaczęła się obawiać. Co mogła zrobić? Usiadła na parapecie w swoim oknie. Zobaczyła Wicki. Wyjżała przez okno i krzyknęła - Spi****laj! NIe jestem Naja! - Wicki poszła w swoją stronę. Nagle Angel zaczęłą tracić świadomość. CDN
I.. ijak? Kobzeń , wiem....

Magi
29.10.2004, 13:34
Tatułaż

Odcinek 4
- Co tu jest grane do cholery?!- krzykneła wchodząc gwałtownie.
- Gia?! Siostro jesteś!- krzykneła Lilra (imie siosty)
- Nie podchoć!- krzykneła Gia celując w nią
- Spokojnie! Nic ci nie zrobie!- zarzekała sie Lilra
- Kto to jest?!- Zapytała Gia patrząc na mężczyzne
- Mój mąż! Matka nas przysłała bo myśli, że dzieje sie z tobą coś złego!
- To ma problem a teraz wynocha!
- Nie poczekaj!
- Wynoście sie albo was zastrzele! Bez wachania!
- Dobrze, jak jest taka twoja wola to prosze...- Lilra wstała kierując sie ku wyjściu.
Gia jeszcze długo głęboko oddychała. Po 5-6 minutach rozpakowała sie. Nagle zadzwonił telefon. Odebrała...
- Słucham?
- To ja, Robbie (czytaj Robi). Masz?
- Mam.
- Kiedy i gdzie?
- Tam gdzie zawsze.
- Nie możemy. Policja tam użądza pielgrzymki.
- *****! Wtakim razie koło starego baraku. Jutro o 5:00
- Rano?!
- Tak. Hej.
- Zaczekaj...
- No?
- To Ty zabiłaś młodego?
- Nie ważne. Cześć!
Gia rozłączyła sie. Położyła sie spać. Wiedziła że jutro znowu ciężki dzień.


Kara_Kara pisze numer pistoletu bo po primo to wszystkie splówy nie są takie same! A po drugie to pisze o morderstwacjh bo jestem z ciemności! :mu:

she
29.10.2004, 13:59
- Naja! Obudź się!
- K~*wa tylko ie naja!
- Posłuchaj! Co ty sobie zrobiłaś?
- czego mi dosypałaś?
- to.... to niegroźne... ale bałąm się pzretestować to sama!
- pożałujesz tego! - Angel złapała za rękę Wicki i wbiła jej swoje szpony. Drugą ręku wbiła jej nóż w noge. - następnym razem będzie druga noga , a później ozbaczysz..... - Orzepała się i wytarła ręce o skrawek papieru toaletowego.
Pod drzwiami kolejne zlecenie. Hasło "F88d350" nr. 0687887444. Angel zapomniała o szkole zadzwoniła pod numer.
- halo?
- chciałam rozmwiać z....- odwróciła , kartkę....
- Mansonem - wypowiedziała imię z kartki
- To pomyłka!
- F88d350 - Krzyknęła w ostatnim momencie
- Proszę pozcekać
- O co chodzi?
- dwonie.... po...
- proszę przyjść pod adres.... kartka leży na pani parapecie! - Wzięła kartke i poszła. Ubrana na czarno rzecz jasna. sdzła pzrez ponurą wąska uliczkę między pustymi budynkami. Dotarłą do drzwi. Otworzyło się okienko - Hasło! - F88d350- Powiedziała. Odrazu weszłą do środka. W środku sioedziiało mnóstwo ludzi. Pili alkochol , ćpali , śpali się biegali i właściwie niewiedziała.
- Manson -wyciągnął do niej ręke jakiś mężczyzna.
- Przejdźmy do rzeczy!
- Ach tak , proszę tutaj.
- Otzymała broń , upoważnienie, swój numer ,hasło i musiała złożyć przysięgę , podpisac papiery..... i poszła wykonać zadanie. Wpadła. Policja dowiedziała się wszyskiego. Nie było czasu. trzeba wiać. Skombinowała bilet , spakowała bagaże i poprostu poleciała samolotem do Nowego York'u. NIe powiedziała nic agencji , ani matce..... teraz działa sama. Udało jej się skombinować towar , ale sprzedała go żeby mieć na cokolwiek. CDN

Cocaine
29.10.2004, 14:38
Magi twoja historia zaczyna być interesująca. Ej Girlx nie kończ historii ;(;(A moje siem nie pdoba??I tak będzie trwało zaledwie 50 odcinków....:)
odc. 40
Wstałam spokojnie i obejrzałam krytycznym okiem pokój w którym Denise nas położyła. Był ładnie i cieco ekcentrycznie urządzony, wielkie łoże nakryte bordowym aksamitem pełniło również funkcję kanapy, wspaniałe jasne meble dopełniały genialnego poczucia czystości w tym wnętrzu a płynąca z wieży cicha muzyka sprawiła że kompeltnie się odprężyłam.
- Mamo? - wyrwał mnie z zadumienia głos. Na sąsiedniej połówce leżaął blada dziewczynka o przestraszonej twarzy.
- Co jest? - zapytałam przerażona
- Mam atak...- wyspała ona i zwymiotwała na podłogę.
- Och nie...- zająknęłam się. Szybko podałam jej lek(zawsze go nosze przy sobie) i połozyłam ją w pobliżu olbrzymiej miski
- Denice!! Denise! - wrzeszczałam w dół.
- Tak? - zapytała ona wychodząc do mnie w szlafroczku z satyny
- Zuza ma atak - wyszeptałam i wskazałam na górę.
- Daj mi szybko małą, potem zajmij się Zuzia. Mam kilka leków. - wystraszyła się ona.
- Mamusiu te leki nic nie dają. - jąkała po 4 godzinach Zuzia/
- Jedziemy do szpitala. - wykrzyknęłam i wzięłam ją na ręce. Ubrałam ją czym prędzej w byle jakie spodnie i T-shirt a potem zbiegłam z nią nma rękach na dół.
- Sorry że to tak długo trwa./..no ten wiesz zostaniesz z Larą?
- Jasne, pojedziemy na zakupy...z ciocią Denise...- powiedziała ona i połaskotała Larę po brzuszku.
- Cieszę się że mam taką przyjaciółskę!! - krzyknęłam od progu i zeszłam po schodach. Zawiozłam Ją do szpitala...operowali ją...to był atak wyrostka. Nastąpiły jakieś poważne kompikacje. Nagle na korytarz wpadła Selena.
- Boże boże słyszałaam co się stało
- Ale co? - zapytałam oczami niewiedzącymi
- zTo ty nie wiesz że Zuzia...no wiesz....
CDN@!!
Sorry za krótki odcinek ale jadę na gitarke (miałam być o 15:15) i już jestem prawie pol godziny spozniona!!

Zong
29.10.2004, 15:33
DWIE GWIAZDY odc. 52
..***
Minęło sześć miesięcy. Diana urodziła sześcioraczki. Zostały nazwane Edyta, Ania, Klara, Sara i Kasia. Świat mediów zaczął się interesować tym zdarzeniem, jednak rodzina nic nie mówiła.
***
Nakręciły inne filmy, wraz ze swoimi siotrami. Nic szeczególnego się nie stało. Ich życie było w miarę "normalne"... Pozostała po nich sława z filmów takich jak "Sharona kontra miłość".. Serial komediowy z Alinką jest oglądany już kilkadziesiąt lat. A po za tym..? Jak potoczyło się w skrócie dalsze życie "funny sisters"? Tak: Klara wyszła za swego narzeczonego. Urodziła pięcioraczki. Róża została starą panną. Siostry toczyły sławne i bogate życie... Kupiły WIELKĄ willę po ich dzieci było mnóstwo... I jeszcze wnuki.. Alina urodziła jedno dziecko, a Edyta dziesięcioraczki! Wszystkie dzieci też, jak rodzice, osiągały sławę. Dziecięcioraczki były samymi dziewczynami. Ich losy były nieco "potargane".. Mogły skończyć tak jak kidyś pięcioraczki (były pokazywane za pieniądze).. Jednak matka do tego nie dopuściła. Przede wszystkim były sławne-największą ilością dzieci za jednym razem przed nimi było osiem. ale nie będę opisywać ich losów-to przecież nie tytułowe dwie gwiazdy....
KONIEC

Ten odcinek był wyjątkowo okropnie krótki, ale nie miałam pomysłu na koniec. Przepraszam.

Kiedy czytam wasze opowiadania moje pomysły wydają mi się głupie i bezsensowne. Chyba nie będę pisać innych historii.

Cocaine
29.10.2004, 19:02
Napisz nową historię ;(;(;(;(....proszę ciekawią mnie losy kolejnych uczestników twojego przedstawionka.......
odc. 41
- Nie wiem. - zamrugaąłm ostro oczami.
- Nie żyje. - wyspała i przytuliła mnie. Minęło kilka minut zanim się zorientowałam o co chodzi.
- Czy to prawda że Zuzanna Sing nie zyje? - zapytałam wprost
- Prawda. - odbąknęła pielęgniarka
- Od kiedy?
- 10 minut. Komplikacje, wie pani te sprawy - krzyknęła ona
- Niech pani na mnie nie krzyczy! To była moja córeczka! - wykrzyknęła ona
- Sorry. - bąknęli wszyscy razem i wysłali mnie za drzwi. Rozbeczałam się. Wyciągnęłam komórkę.
- Halo? - spytał mnie rozespany głos
- Spałyście? - spytałam beznadziejne
- No. Twoja córa śpi jak kamień. -Powiedziała z dumą.
- Aha...wiesz tego....- wyjąkałam w szlochu
- Nie wiem/....uświadom mi........
- Ach.Zuzia nie żyke/ - i wybuchnęłam nowym szlochem
- Boże już do ciebie jadę zostań w szpitalu. - wylrzylnęła opna i rzuciła słuchawkę. Komórka wypadła mi z dłoni. Selena w życiu by nie zrobiła czegoś takiego.
- Jestes tutaj - wywrzasnęła ona i przytulila mnie.
- Aguagaugagagag- szlochała Lara.
- Nie płacz już. - szpenęła i przytuliła mnie mocniej.
- kaja...myślałam że chcesz się ze mną przyjaźnić. - powiedział głos zza mnie
- To nie jest moment na takie rzeczy - twardo powiedziała Denise
- Nie chcę cię znać. - powiedziała Selena.
- Mam to w nosie. - odparłam głośno i wzięłam larę na ręce.
- Jedziemy do miasta? - zapytała Denize
- Tak, jedziemy do macka. - powiedziałam
- Ok, odpalamy samochód. - zapakowała Larę do fotelika i zawiozła mnie pod biały budynek.
- Zostaniesz z Larą? - zapytałam niepewnie.
- No jasne. - odparła, rozłożyła wózek i poszła z nią do parku. Roczna córeczka była piękną kobietą łudząco podobną do mnie. obietą zaznaczam bo adrianek umarł. Zuzia też.
- Maciuś? - zapytałam cicho kiedy weszłam na salę.
- Cześć. - słabo powiedział on podnosząc się na rękach
- Widzę że nadal jesteś słaby>
- Nie! Niespodzianka! - i wstał na wózek a potem objechał salę dookoła.
- To znaczy> - zapytałam
- No wiesz.....wychodzę!! - krzyknął euforycznie on
- Musimy to jakoś uczcić! - postanowiłam. Spakowałam go szybko w kilka sportowych toreb i zaniosłam je do samochodu Denise
- To nie nasz samochód. - nachmurzył się Maciek
- Spoko, to wóz Denise. - powiedziałam i popchnęłam go do parku. Znalazłyśmy dziewczyny na huśtawkach kiedy łagodnie bujały się w dół i w górę.
- Och cześć. - powiedział niechętnie Maciuś.
- Hej Maciek!! -krzyknęła ona
- Ta-ta! - powiedziała z huśtawki Lara
- Maciuś, słyszałeś? - krzyknęłam
- Nie. - odparł pochmurnie on
- Ona powiedziała Ta ta!! - krzyknęłam wesoło i zanotowałam to w moim ulubionym notatniku ze zdjęciem Lary na głównej stronie,. Potem pojechaliśmy do kawiarni. Zjedliśmy po słodkim ciastku o porcji lodów. Potem było multikino. W drodze do domu wstąpilismy do kiosku. Kupiłam specjalne "zabezpieczenie"(każdy wie o co chodzi) i pojechaliśmy do domu. Wiedziałam co się świeci wiec zażyłam pigułkę(patentex domiescowo....) i szybko ubrałam najlepszą fikuśną bieliznę.
- Hi baby....- zaryzykowałam mówiąc z reklamy martini znany tekst.
- Oooch kochanie! - wyszeptał on....
********
Już czwarty dzień z rzędu po stosunku wymiotuję po zjedzeniu czegokolwiek. Podejrzewam ze jestem w ciąży.

Magi
30.10.2004, 09:38
Tatułaż

Odcinek 5
Gia obudziła sie. Wstała i wyjżała za okno. Było ciemno i szaro... Popatrzyła na zegarek "O! Już 2:30? Szybko ten czas leci...". Ubrała sie i wyszła. Nic nie jadła ponieważ przy strzale w brzuch, umierasz. Szła ulicą, nikogo nie było... Doszła do baraku. Stał już tam Robbie, Gia podeszła.
- Za ile?
- No co Ty? Tak odrazu? Nie zapytasz jak było w Moskwie?
- Nie wygłupiaj sie! Za ile?
- 50 od sztuki...
- Od sztuki?! Ogłupiałaś?
- Nie. Albo 50, albo wogóle!
- No dobra... Ale to wygurowana cena...
- To kupuj u kogoś innego...
- Gia, nie żartuj. Przecież wiesz że ty masz najlepsze!
- No i dlatego za dobra trzeba płacić!- odparła- Ile chcesz?
- 6-powiedział szybko.
- No dobrze to będzie 300.
Gia wzieła pieniądze przekazując Robbie'mu narkotyki...

Sorki że takie krótkie ale nie mam weny...

Cocaine
30.10.2004, 16:54
zong co jest z twoją nową hiostorią??? ;(;(
odc. 42
Wpadłam!! Boże zrobiłam wczoraj i dzisiaj test ciążowy i to samo...dwie niebieskie kreseczki w okienku.....jak ja przeżyję z jednym rocznym i trzymiesięcznym dzieckiem i jeszcze ciążą. Ledwie wróciłam do SB a już muszę z powrotem ogłaszać zajście w ciążę.
- No cóż Maciek....- wyjąkałam podając mu śniadanie'
- Ma ma!! Bo bo!! - wykrzynęła sylabowo Lara i zatkała się butelką
- Nie będę ukrywać że...
- Jesteś w ciążY/ - zapytał mnie wprost.
- Tak. - odparłam i ciężko upadłam na krzesło,
- Cieszę się. - Burknął on i zjadł jajecznicę
- Co- ctra! - ogłosiła dumnie Lara.
- Tak tak....- powiedziałam i nadgryzłam bułkę.
- Czemu nie rzygasz?
- Nie mówmy o tym przy jedzeniu. - strapiłam się że się się jednak nie cieszy
- Nie przeżyjemy tej zasranej ciąży i bachora. - odparł on
- Przeżyjemy. Będę jeździć do SB.
- Ciekawe jak. - odparł on'
- Będę. Żeby ci pokazać jak bardzo niezależna jestem. - odparłam beztrosko.
- Nie będziesz tego robić, choćbyś miała się zabić. - odparł i wyjechał z kuchni.
- Ta ta braził sie! - powiedziała córka, kiedy wyciągnęłam ją z fotelika. Ona podreptała dumnie do pokoiku i zaczeła się bawić. Zaczęłam marzyć. Nim się obejrzałam po policzkach ciekłyu mi łzy.
- Sorry. - usłyszałam za sobą
- Nie masz za co. - odparłam niewiele myśląc
- Myślałem że nie chcesz tego dziecka....że dokonasz aborcji. - powiedział on niepewnie
- Śnisz...już raz omal przez to nie zmarłam. - powiedziałam
- Ale....
- Żadnego ale. Przyznaj się że to dziecko ci nie jest na rękę.
- Nie jest. - powiedział- ale kiedy będziesz jeździć do SB ja będę się nim opiekować.
- Jesteś cudowny - przyznałam
- Nie taki jak myślisz. Jestem kaleką. - przyznał
- Przez jakiegoś idiotę. Rozumiałabym gdybyś sam się rzucił pod ten samochód.
- Bo go widziałem. Ale źle wyceniłem prędkość. - odparł i zwiesił głowę
- Ale jesteś cudownym ojcem. Dla Lary. Byłeś cudownym "ojcem" dla Zuzi. - powiedziałam i wypiłam mleko.
- Pij mleko. Dużo mleka. Nasz dzidziuś musi być silny. - powiedział Maciek i poklepał mnie pop brzuchu. Nagle usłyszałam huk
- Lara! - krzyknęliśmy obydwoje. Pobiegłam tam. Na szczęście to tylko wielki miś spadł i zgniótł domek dla lalek.
- Larusiu. - powiedziałam i przytuliłam ją.
- Masz rację. Ja bym jej nie wyratował. - przybrałam zieloną minę i wybiegłam do ubikacji. Na serio włączyłam wentylator i zaczęłam płakać........

Zong
30.10.2004, 21:53
Kolejną historyjkę... O córkach Edyty czy może inną? (o nauczycielce)

Cocaine
30.10.2004, 22:10
Może być, ale ja bym wolała coś bardziej excytującego.......
odc. 43
Jak łatwo jest zranić kalekę - zanotowałam w moim pamiętniku schowanym w spłuczce.
- KOchanie? - zapytał mnie głos zza drzwi
- Tak? - zapytałam skrobiąc dalej
- Lara płacze. - odparł głos za mną nieco łagodniej. Nagle uświadomiłam sobie że oprócz męża, który wcale nie jest kompletnym kaleką mam dziecko...mam też to "coś" w sobie które urodzi się za 8 miesięcy i 2 tygodnie, a przynajmniej powinno się urodzić. Ma termin na dzień komunii Zuzi.
- Maciuś? - zapytałam siadając mu na kolanach
- Co? - zapytał gładząc mnie po włosach
- A co byś powiedział na dzisiejsze wieczorne wyjście na cmentarz?
- Ciekawe po co. - powiedział on obojętnie
- CHciałam...iść do Zuzi.......- powiedziałam.....
- No to tak. - odparł on. Nagle uświadomiłam sobie coś....moja mama nie żyje...ja zaopiekowałam się Zuzią, a co z najmłodszym dzieckiem.....co zojcem.
- Muszę coś załatwić. - powiedziałam, złapałam kartkę z komody z pod moich butów i wybiegłam w biegu naciągając na plecy dres. Udawałam że biegam, naprawdę spiesząc się do mieszkania taty mamy i dziecka.
- Tato?? - waliłam w drzwi pięściami
- Tato!! - krzyczałam dalej. Nikt nie otwierał. Rzuciłam się na drzwi z całej siły uderzając o nie jeszcze doniocą z fikusem. Otwarły się. Weszłam do środka. Czymś śemirdziało. Byłam zawiedziona....
- tatuś? - zapytałam
- Tatuś jest tu wstrętna su***o. - powiedziałlo coś z fotela. Było to trzyletnie dziecko, mała wychudzona dziewczynka o zapadającyhc się kościach.
- Co mu jest>
- Gó****o. Teraz isę zorientowałaś że masz siostrę i tatę? - zapytała mnie ordynarnie
- Nie! Odwal się ode mnie. On nie żyhje. -szepnęłam do siebie.
- Spadaj stąd. - odrzuciło mi oparciefotela. Zaczołgałam tatę do chłodni i połozyłam go w wielkiej lodówie. Zorganizowałam szybki pogrzeb.
- Spójrz....- chlipnęłam kilka dni później w miękką koszulę Maćka
- Twój tato....
- oja siostra i moja siostra.....- powiedziałam
- Spotkają się w niebie. - wiem o tym.
- Na stówę? - zapytałam
- Tak, jestem tego pewien. Chodźmy już stąd. - powiedział on i odjechał powolutku. Wyciągnęłam z kieszeni malutki różaniec. Należał do Zuzi,. Zanim zmarła miała poświęcenie. Powiesiłam go naokoło jej zdjęcia. Na zdjęciu darii powiesiłam czarną różę i wstążkę. Za zdjęcie ojca wetknęłam kartę do pokera. Wszystkie te pamiąrki były bezcenne. Schowałam je z powrotem do plecaka i wyszłam z cemnatrza.

Zong
30.10.2004, 22:17
To o siostrach.. albo nauczycielce.. albo jeszcze inna.. No nie wiem wybierz sama! A.. excytujące to dla Ciebie...?

Twoje jest bardzo fajne, super, pisz dalej!

Jaki słodki masz avatar.. :) O wiele lepszy niż poprzedni...

Fizzly
31.10.2004, 00:37
1. Super historyjka! Czekam na więcej... :D
2. Tak, prawda. Avek świetny! Tamten mi się nie podobał. :P

Cocaine
31.10.2004, 07:24
Dzięki dla wszystkich za wszyściutko :*:* całuski dla obydwuch osób.....no nie wiem Zong ja bym chciala zn ów o siostrahc
odc. 44
- Maciek? - zapytałam
- No.
= Gdzie jest Lara>
- Została w domu. - odparł beztroskoi położył moją rękę na swojej.
- Boże, wzywam taxi.- Signam po komórkę i wykręciłam zanjomy mi numer. Przejechałam ostrożnie przejściei stanęłam na postoju. Kiedy wróciłam do domu usłyszałam szum wody.
- Maciuś? - wyszeptałam ze łzami w oczzach ;(.
- Ona się tylko bawi. - uspokoił mnie mąż
- obawiam się że nie. - odparłam i otworzyłam drzwi od łazienki. Natychmiast buchnął z tamtąd potok wody. Zalał mnie do kostek.
- Boże boże, ona zaleje sąsiadów, - jęczałam wylewając wodę do wanny. Lara jak się okazało robiła pranie dla swoich laleczek. :/. Wytłumaczyłam jej że to jest niebezpieczne takie pranie ale ona już poszła do kuchni
- Jak to się stało.....
- Że zapomniałem ją wziąć? No dobra no, byłem zbyt podekscytowanym nowym dzidziusiem,- przyznał ze wstydem Maciek. OD razu łzy napłynęły mi do oczu....on się naprawdę cieszył.
*************
miesiąc pó.źniej
Maciuś cies się naprawdę z mojej dwumiesięcznej ciąży. Za trzy miesiące będzie wiadomo co to jest. Ja bym znowu chciała chłopca....kiedy poczuję chłopczyński instyknt........

Zong
31.10.2004, 13:22
Dalej o tych... Czy w ogóle o całej rtodzince a może tylko o córkach Edyty?...

Basieńka
31.10.2004, 13:23
Uff.... Jak ja tu dawno nie byłam!!! Czy może ktoś się stęsknił?! Myślę, że tak... Nie mogę się połapać w mojej bardzooo starejjj historyjce i zacznę jakąś nową nowelkę pt.: "Dwie miłości".

Prolog:
"Andrea wraz z chorym ojcem przeprowadza się do SimŚwiatowa. Ma pracę jako nauczycielka w pobliskim gimnazjum i tam poznaje...."

Zong
31.10.2004, 13:25
Ostatnio byłaś w lipcu.. Dostałaś PM z wilkami, o które mnie wtedy, w Czerwonolandii prosiłaś?

Basieńka
31.10.2004, 13:29
Ostatnio byłaś w lipcu.. Dostałaś PM z wilkami, o które mnie wtedy, w Czerwonolandii prosiłaś?

Z wilkiami... aha tak! Wielkie DZIEX!!!

Zong
31.10.2004, 13:37
Sama Ci wysłałam trochę później.. We wrześniu.. Cały sierpień byłam na wakacjach.. I mi się nie chciało w lipcu... Ale teraz to już piszmy telenowele! Karuś, to którą chcesz? Napiszę 1 odcinek jak tylko odpiszesz! Napisz jak najszybciej! No i co to dla Ciebie jest ekscytujące?!

Cocaine
31.10.2004, 19:39
A może takie sprawy to na PM? Proszę o historię o Edytce.....
odc. 45
Czuję już delikatniutkie ruchy maluszka. jestem szczęśliwa że dzidziuś rozwija się tak jak powinien......ale coś jest jednak nie tak. Mój brzuszek w ciąży z Larą....ach no tak, to były bliźniaki. Cieakwe na jakie dziecko wychowa się teraz córka mojego ojca. Który już dawno dawno zmarł.
- halo! - usłyszałam nagle nad sobą
- Mówiłeś coś? - zapytałam jak wybudzona ze snu
- Pytałem czy idziesz pooglądać wózki do sklepów. - odparł
- ale po co? Przecież i tak mam już upatrzony.
- A to jaki?
- ubierz się to zobaczymy. - pomogłam mu założyć kurtkę i wyjechałam z nim, Za drzwi. Lara szła za nami powolutku szybciutko przebierając nóżkami. Doszliśmy do Centrum Handlowego SImSSSSim, i weszliśmy do środka. Skierowałam się do sklepiku "Bajka" i weszłam tam razem z Maćkiem,. przeszłam do drugiej sali i podeszłam do wybranego modelu.
- No nie wiem....- wymruczał Maciek
- Co ci się w nim nie podoba? - zapytałam wprost
- Firma
- Bebe Confort to bardzo dobra firma. - (ta firma istnieje naprawdę),
- No więc dobrze ale jaki model? - zapytał znudzony
- Mi się podoba ten: - po czym wskazałam na granatowy wózek z granatowo - srebrnym podwoziem
- A jak się nazywa?
- Trophy Avenue Air 6. - poweiedziałam (ten model gteż istnieje)/
- No fajna nazwa. I funkconalny.
- No jasne. Na razie potrzeba tylko nosidełko, a potem się kupuje specjalną nasadę.
- Kup od razu nasadę. - doradził mi i pojechał z Larą w łóżeczka i przewijaczki. Poprosiłam lo złożenie wózka w to takie z nasadką i popchnęłam gładko wózek. Poszłam głebiej do sklepu....nagle usłyszałam huk.........

Zong
31.10.2004, 19:50
Przepraszam :) Karuniu.. Znowu huk :P Ciekawe, co zdarzy się dalej? A teraz o córkach Edyty.. Dziesięcioraczki! Jaki nadać tytuł? Jutro, może dzisiaj pierwszy odcinke.. Muszę się zastanowić.. Może w formie pamiętnika jednej z dziewczyn? Może jako trzecia osoba? Może pamiętnik Edyty? I jaki tytuł?... Tyle tych spraw... Wiem co ma się stać, a nie wiem rzeczy najważniejszych.. Muszę się jeszcze zastanowić.... Może mi pomożecie?

nossace
31.10.2004, 20:17
O maskara co mnie tu dawno nie było aż wdtyd sie przynzać ^_^ ^_^ ale wróciłam:D:D

Alicjo co z twoja nowelka pliss napisz dalszy ciag nie moge bez niej zyc

Cocaine
31.10.2004, 21:12
odc. 46
I zobaczyłam moje dziecko w palmie krwi. Spadło na nią łóżeczko. Wezwałam karetkę i ucisnęłam przygniecioną rączkę. Cała drżałam. W dodatku karetka nie miała zamiaru szybko nadjechać. Zawioząłam szalik na ręce małej i pobiegłam do wyjścia. Zaraz przyjechali, odciągnęli łóżeczko i zabrali małą do szpitala. Nieszczęście za nieszczęściem.
- Idzesz dziś do Lary? - zapytał mnei tępo przy śniadaniu Maciek
- Jasne.
- A nie boisz się czymś zarazić? W końcu jesteś w ciąży
- Ciąża to nie choroba. - odparłam i dopiłam herbatkę
- Nie napijesz się ze mną kawy? - spyta
- Nie mogę przecież. - i wskazałam na brzuszek.
- Zapomniałem. - uśmiechnął się i pogłaska mnie po wypukłym brzuszysku.
- Ile jeszcze do porodu? - zapytałam go zawadiacko.
- 7 miesięcy i 12 dni. - odparł pełnym zdaniem i pojechał po coś.
- Co to? - zapytałam rozrywając szelszczący papier. W środku był smoczek, butelka i kilka akcesoriów.
- rany boskie Maciek.......dziękuję....- wyszeptałam, i przytuliłam się do niego. Pobiegłam szybko do samochodu i zajechałam do....SB!! Coś mnie tam kazało skierowąć. NIe na darmo: nad bramą wisiał napis: "poszukujemy pań w około 2 - 3 miesiącu ciąży do nakręcenia filmu "ono". ' Pobiegłam do wytwórni i nie zobazcyłam praktycznie nikogo.
- zbyaś modelką? - zapytali mnie
- Byłam ale to było dawno
- Ok, rolę masz załatwioną pa złotko zadzwonimy do ciebie. - i zszokowaną wypchnęli za drzwi. Wystarczyło 5 minut żebym zaczęła kręcić nowy film!! Potem na serio pojechałam do Lary.
- Dzień dobry. - powiedziałam do lekarki
- Lara już na panią czeka. Wychodzi ze szpitala. - odparła dumnie. Okzało się ze Lara miała zaledwie rozciętą głowę i złamaną rączkę, ale na szczęście druga rączka ocalała. Złapałam ją za zdrową i poszłyśmy dalej do domu. W połowie drogi jednak poczułam nieznośne skurcze brzucha. Poczułam ze cos jest na sto procent nie tak. wszystko zaczęło się rozmazywać. Upadłam////////

Zong
31.10.2004, 22:56
PISZ, PISZ JAK NAJSZYBCIEJ!!! Ja napiszę... jutro, bo robi się późnawo, ale powiem Ci, Karusieńko, że będzie to pamiętnik Edyty. Będą tam jej myśli, co ona o tym pomyśli w danym momencie-w skrócie przemyślenia... Ale będą też dialogi, wypowiedzi, jako przemyślenia (lub nie) innych bohaterów... A tytuł jak bawanalniejszy jaki mógł być, ale lepszego nie mogłam wymyślić: "Dziesięcioraczki"... Co o nim myślicie? Zmienić? Na jaki?.. Napiszcie, czy wam się p[odoba "wstęp" moze zlikwidować (w jeszcze nie powstałym pamiętniku) dialogi... Szczególnie Ty, Karuś, bo to Tobie najbardziej się podobają moje telenowele... (i Twoje mnie)

Cocaine
01.11.2004, 06:36
A może "dziesięciokrotne szczęście"??? Weź zrób z dialogami........
odc. 47
Kiedy się obudziłam leżałam w jakimś dziwnym pokoju Spojrzałam na tapety: szpital. Byłam podłączona do kilku kroplówek i do krwi. Przerażenie mnie ogarnęło - jeśli jestm podłączona do krwi musiałam poronić!!
- Dzień dobry - uprzejmie powiedziała lekarka sprawdzając wykres na mojej tabliczce.
- Dzień dobry. - odburknęłam zanurzając się w kołdrę.
- Wszystko jest już dobrze. Opanowaliśmy sytuację. - powiedziała ona do mnie i pocZułam się niesamowicie szczęśliwa.
- A co mi było?
- Pani była w ciąży z bliźniakami, ale w tej chwili jeden z bliźniaków zniknął. Zanim jeszcze zdążyły się wykształcić organy zaczął stanowić cząstkę drugiego dziecka. - uśmiechnęła się.
- To znaczy że ja mogłam mieć bliźnięta> - zapytałam z niedowierzaniem
- Oczywiście. Ale niech się pani nie martwi - 70 procent ciąż bliźniaczyh kończy się właśnie tak. - I jak ja mam się nie martwić? Szczrze mówiąc to trochę się cieszę że będę miała na głowie zaledwie 2 dzieci a nie trójkę. I tak miałabym trójkę i tak....gdyby Zuza przeżyła. Właśnie - Lara!! Sięgnęłam po kartę telfoniczną leżącą na dnie torby i poszłam do automatu. Wykręciłam numer,
- Halo?
- Halo? - odpowiedział mi głos po drugiej stronie
- Och to ty Maciek. Wszystko już jest dobrze. Jak się czuje Lara?
- Wspaniale. Dzisiaj zdołała grać już na tym malutkim bębenku. - powiedział on.
- To świetnie. A jak rączka>? Nie uszkodziła gipsu?
- Staram się nie.....ale w kąpieli o to raczej trudno...- powiedział niechętnie
- Zamoczyliście go? - zezłościłam się,.
- Nie no cośty.
- Przyniesiecie mi normalną koszulę nocną? I mój koc> Acha, będę wdzięczna jak mi dasz jakieś kwiatki...i przynieś mi kosmetyki i ubranie na zmianę.
- Oczywiście będziemy za niedługo - karta zaczęła migać więc wyciągnęłam ją i zeszłam do baru.
- pOproszę sok pomarańczwoy. - powiedziałam z dumą i zabrałam kartkonik wraz z czekoladowym ciastkiem do pokoju. Tam zjadłam go i poszłam odnieść talerz. Było mi smutno....bo jednak....jedno jest drugiego nie ma....nie ma z czym wyprawić pogrzeb....ale co to za pogrzeb.
- Hej zamyśleńcu - wyrwał mnie znajomy głos
- Och, witaj. Przyniosłeś?- i zaczęliśmy się całować. Nagle usłyszałam jak Lara coś wysypuje.
- Lara nie!!!

Basieńka
01.11.2004, 07:39
Na początku wielkie sorki, ale muszę zmienić imię bohaterki, bo będzie mi się mieszało z fotostorami. Może Alicja...

Odc.1 "Dwie miłości"
Jak już pisałam Alicja przeprowadziła się z ojcem o SimŚwiatowa i dostała pracę jako nauczycielka w pobliskim gimnazjum. Pierwszy dziń w szkole:
Ala wchodzi do swojej klasy:
- Dzień dobry, dzieci. Nazywam się Alicja Reading, jestem waszą wychowawczynią. Będę was także uczyła fizyki. Wy jesteście klasa I a, prawda?
Ala szybko poznała się z dziećmi. Na długiej przerwie poszła na naradę do pokoju nauczycielskiego. Dyrektor powiedział:
- Witam was wszystkich po raz kolejny, drogie koleżanki i koledzy! W tym roku mamy trzech nowych nauczycieli: p. Alicję Reading do fizyki oraz wychowawczynię klasy I a, p. Grzegorza Dean od matematyki i p. Katarzynę Malewicz od muzyki i zastępczą wychowawczynię klasy II b.
"Wszyscy nauczyciele są w nadmiarze mili, oprucz tego."- pomyślała Alicja.
Po lekcjach Ala wychodziła ze szkoły z masą książek i ankiet. Wyszła i wpadła na tego nauczyciela, który w pokoju nauczycielskim jako jedyny nie okazywał zachwytu nowymi nauczycielami.
- Och, przepraszam, ja nie chciałam zamyśliłam się- Powiedziała Alicja i wyciągnęła ręke w stronę nauczyciela- jestem Alicja Reading.
Na co nauczyciel spojrzał na nią i....

WYBIERZCIE SAMI:
1. Zlekcewarzył i poszedł do szkoły
2. Krzyknął: "Uważaj jak chodzisz!"
3. Powiedział: "Lepiej uważaj na tą szkołę. Jesteś tu niepotrzebna"
4. Wyciągnął ręke i powiedział: "To ja przepraszam, jastem..."

Cocaine
01.11.2004, 08:03
Załamiemy ją!!! Ja stawiam na 3!!!
odc. 48
- Co to było?
- Nie wiem....o nie jakieś tabletki....- wyjąkałam
- Zawołam lekarza! - Lara miała płukanie żołądka ale na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Na razie lezy na sali dziecięcej bo chcą ją zatrzymać na obserwację a Maciek pojechał do domu. Nagle na moją salę weszła lekarka.
- Zgodzi się pani leżeć z kimś na sali/ - zapytała mnie
- Ależ oczywiście. - odparłam
- Który to już miesiąc?
- Piąty. W ciągu trzech miesięcy które tak szybko zleciały mój brzuch zdążył się już nieźle uwypuklić.
- Zgadzam się z panią. O - jedzie nowa pacjentka
- Denise/- spytałam zdziwona.
- Witaj młoda!! - krzyknęła ona entuzjastycznie i skrzywiła się z bólu.
- Coś ci jest? - zapytałam niepewnie
- Ależ skąd. Po prostu to już ósmy miesiąc. - odparła i pogładziła się po ciężąrnym brzuchu.
- Pani Kaja Sing, proszona na USG.
- Sorry, idę się dowiedzieć co będę mieć. - powiedziałam z dumą i wyszłam z pokoju z pomocą lekarki.
- Serce jest w porządku, płuca również.
- Pani doktor? - zapytałam
- Tak?
- Gdzie leży Lara Sing?
- To pani córeczka? - zapytała
- Oczywiście
- Na sali numer 15. Tam leży jeszcze kilka dzieci w jej wieku więc na pewno szybko się z kimś zaprzyjaźni. - odparła
- Boję się tego. Przywiąże się do nich i potem będę miała kłopoty.
- Niech się pani nie obawia. Proszę delikatnie poruszać brzuch!
- Po co? - spytałam ale posłusznie wykonałam jej polecenie
-Chcę zbadać odruchy dziecka. - odparła
- I co? - zapytałam po chwili milczenia
- Dzieciąteczko jest zdrowe jak rybka. Nie musi się pani o nic bać.
- A kwas foliowy tabletki? - pytałam
- Spokojnie. Codziennie pani to dostaje. I nic na siłę.
- Acha.....
- A nie chce pai wiedzieć co to będzie?
- Spróbuję się powstrzymać do porodu. - I wyszłam z gabinetu.........

Basieńka
01.11.2004, 08:22
Kara_kara ty stawiasz na 3?! Czy tu chodzi o coś innego?

Cocaine
01.11.2004, 08:35
Stawiam na odpowiedz 3! Czyli: jesteś w tej w szkole niepotrzbena.....
odc. 49
Postanowiłam pójść do Lary. oszłam schodami w dół skręciłam w lewo, potem w prawo i zeszłam jeszcze na oddział dziecięcy
- Hej kochanie - powiedziałam przysiadając się do niej
- Cześć mamusias!!
- To pasni jest jej mamą?
- Uhm...i znowu nią będę.
***********
4 miesiące później
Przeleżałam calutką ciążę w szpitalu. Wcale nie jes to przyjemne uczucie mówię wam. Teraz leżę na wybuchu i czekam na rozwiązanie....ciekawe i,e to jeszcze potrwa,,,termin mam za dwa dni....
- Halo? - usłyszałam jak dzwoni moja komórka
- Cześć misiu - powiedziałam
- JKak się czujesz?
- Dobrze, a jak Lara? Kupiłeś nowe ubranka? - zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście. Przecież tego ode mnie żądałaś. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
- I patrz spodziewamy się drugiego dziecka...- wyszeptałam
- Tak...co w tym dziwnego> - zapytał mnie
- To, że znowu muszę zaczynać od zera....- zaczęłam
- W sghowbiznesie?
- No może...ale wiesz chciałbym yeraz więcej czasu poświęcić dziecku. Lara wychowywała się u Denise. Chcę żeby drugi dzidziuś wiedział co znaczy mieć mamę w domu u swojego boku.
- Przydałoby się. - odparł sennie on
- Nie spałeś?
- Lara się budziła w nocy. Miała mały atak bólu brzucha...
- Dałeś jej kropelki?
- Oczywiście. Potem jej przeszło. Obeszło się nawet bez wymiotowania.
- To fajnie że tak dobrze sobie z nią radzisz. Gdyby nie ty...na pewno nie dałabym rady.
- Z czym/ - zaptał
- No z ciążą, z dzieckiem, z Larą....- dziękuję. - wyszpetałam
- Bądź spokojna. Przecież to wszystko to ghłupota - powiedział on.
- ale Maciek....
- No>?
- Ja nie chcę wracać do SB?
- A za co będziemy żyć? - spytał wprost
- Za twoją rentę, ja po jakiś pół roku zatrudnię się w pracy..
- No dobrze. - Nagle poczułam ujkłucie w boku. Zaczeło sie

Magi
01.11.2004, 09:31
Tak! Masz racje 3! :shifty: :shifty: :shifty:

Cocaine
01.11.2004, 09:45
Magi a co z twoim tatułażem?? Kwik!
odc. 50
Zadzwoniłam po lekarkę
- Zaczęło się! - wyspałam zwijając się z bólu, znowu mnie zawieźli na porodówkę. Ten okropny ból,
- Za małe rozwarcie! - krzyczała lekarka
- Maciek zadzwońcie po Maćka! - jęczałam.
- Dajcie jej komórkę.- wysłałam SMS-a do Maćka : Rodze przyjezdzaj z Lara" i zaraz go przesłałam.
- Już? - spytali mnie z nadzieją lekarzae. - wsyzstko idzie dobrze
- Ok. - powiedziłam i chwilę leżałam spokojnie. Potem musiałam nie trochę ale bardzo mocno przeć - niestety dziecko miało pępowinę zawiozaną wokół szyi. Lekarze natychmiast zarządzili cesarkę. Drogą cesarskiego cięcia nie chciałam.
- Jak bliźniaki urodziłam sama tak i dziecko urodzę sama! - krzyczałam
- Dobrze, ale to może być niebezpieczne! - ostrzegali mnie.
- Mam to gdzieś! - krzyknęłam i zaczęłam przeć od nowa. Na salę wpadł Maciek
- CZy wszystko jest na dobrej drodze?
- Oczywiście oczywiście!!
- To proszę proszę bardzo o znieczulenie dla niej'
- Ona nie chce
- W takim razie czekam przed drzwiami. - krzyknął
- Nie Maciuś! p- wyjąkałam
- Dobra będę cuię trzymał za rękę! - Maciek trzymał mnie dzielnie za rękę i patrzył jak się męczę. Ocierał mi pot z czoła
- Pani się zamęczy zanim urodzi malucha!! - krzyczał lekarz
- Są nikłe szanse!!
- Ale są!! - zdenerwowałam się i coraz mocniej parłam.
- Nie tak mocno! Dziecko się udusi - parłam lżej ale nadal z siłą. Za 7 godzin o godzinie 0: 08 (12 w nocy 8 minut po) na świat przyszło nowe dziecko. Nowy obywatel. A właściwie to obywatelka.
- To dziewczynka - usłyszałam.
***********
To były ostatnie słowa jakie Kaja usłyszała. Zmarła tuż po narodzeniu Clary. To wszystko przez niechcęć do cesarskiego cięcia. Żyjemy ani biednie ani bogato, tak w sam raz. Jest nam wspaniale. Mi i naszym córeczkom.

mam dla was przykrą wiadomość: CDNN - ciąg dalszy nie nastąpi!!

Basieńka
01.11.2004, 18:18
Odc. 2 "Dwie miłości" - odp.3

Nauczyciel spojrzał na nią lekceważąco i powiedział przez zaciśnięte zęby:
- Lepiej uważaj na tą szkołę. Jesteś tu niepotrzebna! Rozumiesz?! Oni cię tu nie chcą!!!
Alicje przeszły ciarki. Wryło ją z przerażenia. Nauczyciel odszedł, a dookoła Ali leżały rozsypane papiery i książki. Podbiegli do niej uczniowie i pomogli pozbierać.
- Co on miał na myśli...? -powiedziała sama do siebie Ala.
- Sie pani nie martwi. On tak zawsze. Ten Grzyb uczy w tej szkole od samego początku. Nienawidzi nowych.
- A ty chłopcze z której jesteś klasy?
- Ja? Z III e, Marcin Skuter.
- Wyglądasz mi na starszego. A powiedz, co jeszcze wierz o tym nauczycielu?
- Oj, niewiele. Może panią odprowadzę i wszystko opowiem. Więc tak: On ma na imię Dariusz, Dariusz Grzyb. Ma ok. 40 lat. Jest wychowawcą klasy III c i uczy geografii. Ma lekkiego bzika. Jest starym kawalerem. Wszyscy mówią że zbzikował po śmierci matki, ale on chyba był taki od urodzenia... Lepiej niech pani uważa na niego.
- Och, dziękuję. To już tutaj. Do widzenia.
Alicja weszła do domu i ujżała....

1. Ojca leżącego na podłodze
2. Ślady włamania
3. Brak ojca
4. Sąsiadką rozmawiającą z ojcem na temat Dariusza

Zong
01.11.2004, 18:27
Niech będzie 2! Koniec Twojej telenoweli [Karusiu]( ;( ) a początek mojej....
Dziesięciokrotne szczęście (kontynuacja "Dwóch gwiazd") odc. 1
Nazywam się Edyta. Edyta Kowal. Miałam narzeczonego.. Zresztą, wszystko po kolei. Byłam świadoma, że za niedługo będzie slub, właściwie on mi się już oświadczył, więc zgodziłam się spedzić z nim noc.. Sami wiecie jak.. To znaczy w duchu się zgodziłam, on się o nic nie pytał, o nic nie prosił... Następnego dnia, po wspólnym wieczorze on gdzieś znikł.. Pod koniec dnai wrócił i powiedział: Wyjeżdzam z Kate. Nie wrócę. Już cię nie kocham. Złamał mi serce. Przez cały dzień źle sie czułam. Po południu, następnego dnia, to jest dzisiaj powiedziałam do siebie: Może jestem w ciąży! Kupiłam sobie test. Wpadłam na pomysł takiego pamietnika. O, tak dla siebie.. Może mi poże, jak będę w trudnej sytuacji... W ciąży.. A jak nie będę... Też sie przyda.. Teraz siedzę na tym testem. Boję się wyniku. Nie chcę go robić, ale muszę. Przed chwila wymiotowałam. Musze sie w końcu zdecydować, musze...
Juz jestem po teście. Wynik, niestety, pozytywny. Mam jeszcze przed soba 8 miesięcy i 27 dni ciąży.. Zawsze mogę usunąć... Wiem, jak to się robi, w końcu jestem lekarką!
Godzinę temu siedziałam w gabinecie. Już chciałam usunąć ciąże. Nie, nikt mi nie przeszkodził. Myślałam.. "A moze zostawić to dziecko.. Będzie musiał mi alimenty płacić... I my jesteśmy bogatą rodziną..."... Zdecydowałam się. Nei usune ciąży. Zostawię. Teraz jeszcze musze powiadamić rodzinę.. Jimmiego później... Jak się urodzi...
Siedze teraz w naszej wannie z hydromasażem... Mieliśmy nakręcić film. Ale ze mna to się nie uda... Powiedzieć im jutro, czy dzisiaj? Chodzi o rodzine. Filmowcy mnie nei interesują. Teraz liczy się tylko dziecko! A jeszcze kilka godzin temu chciałam je usunąć.. Poweim im jutro. Musze się przygotować. Co mam im powiedzieć?
Siedzieliśmy przy kolacji. Zdecydowałam się, ze powiem im dziesiaj. Patzryłąm to na Johna, to na Dianę opiekującą się szerścioraczkami (mają po 2 tygodnie), to na Różę, Alinkę, Henry'ego (męża Klary), Klarę w ciąży, Alinę i jej męża... Alinka też jest w ciąży.. Klara i Alina 5 miesiąc. W końcu wydusiłam:
-Jestem w ciąży.
-Z Jimmy'm?
-Tak...
-Który tydzień?-zapytaąłm matczynym instynktem Diana
-3... dzień.
I wtedy wyszłam. Nie chciałąm innych pytań. Miałąm dość. Dość! Trzeba było usunąć ciążę... CO JA MAM ROBIC??? Jednocześnie chcę i nie chcę tego dziceka! Mam cas.. MAM CZAS! Do 14 tygodnia....
CDN.

Cocaine
01.11.2004, 20:38
basienka....2
oto moja nowa telenowelka:
Bebe Twins odc. 1
Elo jestem Ashley. mam 19 lat i zdaję w tym roczku maturę.Mam siostre bliźniaczkę, której nienawidzę. Kocham siedfziec na czacie komputerowym.
- Wychodzę!!! -krzyknęłam gniewnie po kłótni z Mary-kate. Wzięłam kilka groszy do kieszeni i pobiegłam wprost na postój taksówek
- Poproszę pod Inter Cafe! - krzyknęłam i siadłam z tyłu.
- Okay. To będzie 14 $. - Rzuciłąm na siedzenie wybraną sumę i pojechałam pod kawiarenkę. Nie lubię kiedy Mary - Kate patrzy mi z kim gadam, kiedy podgląda gadki z dziewczynami. Prawdę mówiąc mamy o czym gadac - a to się mojej siorze spóźnia okres, a to jedna ma wielkie piersi, a to kolejna już ma ten Z"pierwszy raz" za sobą....ja muszę jeszcze poczekać bo rodzice nas wychowują - do ślubu i koniec!! Więc wchodzę. Login do gg: Ashshell hasło *****. Ok. OOO!! To ciekawe ledwie wyszłam Mary - Kate siadła na net a już jej nie ma....jejtuś pewnie kuje do klasówki z angola. Albo maluje pazury. A Melissa/ - jest dostępna. Klikam na nią
- Ashshell :
Hej Mel poklikamy?
- Meliss
Okay
Jak tam kłótnia z M-K?
- Ashshell
Dalej w toku. wczoraj jej zabrałam puder
- Meliss
i co/
- Ashshell
Oczywiście zrobiła mi awanturę. Ale wykręciłam się geografią.
- Meliss
Lubisz geografię?
- Ashshell
Bardzo, wręcz nawet uwielbiam
-Meliss
Ja nie cierpię. Wiecznie mam z nią problemy
- Ashshell
Pogadamy przez Skype?
- Meliss
Przykro mi ale dzisiaj nie. Susie mnie zgania z kompa.
- Ashshell.
Ok papapapap!! Do jutra :*!
-Meliss
PA!!
No i skończyłam z nią rozmawiać. Zamknęłam posłusznie okienko z napisem Meliss i weszłam na czat. Ciekawe czy jest Michael. Może jest na ICQ. Przelogowywuję się./...nie ma! Kurde beleq! Nagle dzwoni moja komóra - wypasiony model Sony Ericssona.
- Czego/ - pytam niegrzecznie
- Niczego. Słuchaj przyjeżdżaj szybko. Pa
Pojechałam posłudznie do domu. Ale w czasie jazdy stało się coś strzasznego...

Zong
01.11.2004, 21:54
Mnie też ciekawi co się stanie dalej!!! PISZ, ja napiszę c.d. jutro koło 18 (mój brat wyjeżdza na kółko)!
Zaraz wróci, ale teraz czas na c.d. może zdążę....
Dziesięciokrotne szczęście odc. 2
.. Mam czas... Jeszcze zdążę się zastanowić... To dziecko mnie wkurza! Musze z kimś porozmawiać! Z kimś z doświadczeniem! Ale z kim?... Moje siostry są ode mnie młodsze, ich mężowie także... Ach, gdybym miało matkę! Jeszcze rok temu moje siostrzyczki myślały, że to ja.... Co prawda, jestem trochę szalona, ale żeby aż tak?? NIGDY! GDYBYM MIAŁA MATKĘ! Musze z kimś porozmawiać.. Naradzić się... Z Różą! On jest najstarsza z tych wszystkich....
-RÓŻO!!!!-krzyknęłam
Zaraz przyjdzie. Ona, w całej swej dostojności, piękna i urodziwa, a także mądra. Też taka jestem.. takiej samej urody jak ona... Musze schować pamiętnik... NIKT NIE MOZE SIĘ O NIM DOWIEDZIEĆ!!
-Tak?-powiedziała
-Musze... Ja się zastanawiam, czy usunąć to dziecko.
-DZiecko jest darem Bożym! To cud! Zostaw je...
-NIE!
-.. ale naradz się z Jimmy'm.(czyt. Dżimmim)
-Z TYM ŁAJDAKIEM?? ON MNIE ZDRADZIŁ!! RZUCIŁ DLA JAKIEJŚ KATE!
-Musisz... To także jego dziecko.
-Ale i moje! Go nie ma, ja decyduję! USUNE JE!
-Zastanów sie, masz jeszcze 14 tygodni czasu...
-NIE WIEM!-pojawiły mi się łzy w oczach
-Zostaw je...
-Zastanowię się..
-Ja ci mówię, w tej ciąży będziesz miała więcje dzieci niż Diana-powiedziała tajemniczym, proroczym głosem. Mozliwe. Ona sie zna.. Czasem przewiduje... Ale ja chcę jedno dziecko!!!!! Ale w rodzinie mieliśmy już.. sześcioraczki, a Jimmy...(czyt. Dżimmi) też... Zadzwonię do niego.. Jutro...
Szósta rano. Odruchowo pakuję się do pracy, ale dzisiaj sobota. Idę po gazetę. Pierwsza strona: widzę zdjęcie Jimmy'ego. I... TO MOJA PZRYJACIÓLKA! KATE! Z SZKOLNYCH LAT!!!!! JAK MOGŁAŚ!!!! KATE!!!!!!... I co pisze: Jimmy Flowy i jego narzeczona (CO???!!!!!!) Kate Ryan zginęli w czasie.. snu (JUŻ JA WIEM CO ONI ROBILI!!!!!!) na dzień przed swoim ślubem (ŚLUBEM?!?!). Prawdopodobnie zabił ich celowo rozpadlony ogień w sypialni (AŻ TAK BYLI ZAJĘCI SOBĄ ŻE NIE ZAUWAŻYLI, CO?!?!). Nie chcę dalej czytać....
CDN.

Magi
02.11.2004, 18:51
Tatułaż

Odcinek 6
Gia myślała że Robbie więcej wezimie... No ale i tak wrócila do domu z 300$ w kieszeni więcej. W domu zastała policje.
- Idzie pani z nami.
- Dlaczego?!- Gia spostrzegła że wpada w panike...
- Ponieważ jest pani podejrzana o przemyt narkotyków.-
- A czy moge wziąć rzeczy osobiste z łazienki?-
- Tak. Mark idź z panią.-
- No przecież wam nie uciekne!-
- Nigdy nic nie wiadomo...- Gia poszła z policjantem do łazienki. Schyliła sie i bezszelestnie wyjeła Karabin Maszynowy M240 (ciężki karabin maszynowy znajdujący sie na wyposażeniu armii amerykańskiej). Szybo odwracając sie nacisneła spóst. Policjanta odrzuciło na 0,5 metra. Wbiegł drugi, dostał heda. Gia zpuściła i przywiązła line do parapetu. Spóściła sie po niej i pobiegła na tyły. Wiedziała, że to duż wykroczenie. Robiła to kiedyś już, ale nie z taką adrenaliną...

Sory że takie któtkie ale... <<<<<<<<<<<NIE MAM WENY>>>>>>>>

Cocaine
02.11.2004, 20:03
Zong zong to sie rozkręca!
Bebe Twins odc. 2
Nagle poczułam ostry wstrząs. Rzuciło mną w jakiś słupek, poczułam ostre ukłucie w oczy. Ktos mnie podniósł. Obudziłam się w szpitalu
- Coś ci jest/ - zapytała Mary- Kate
- Nie. - skłamałam i ściągnęłam bandażź. Widziałam wszystko, co znaczyło że nie jestem ślepa.
- Nie ściągaj! - krzyknęła mama
-Chciałam ci powiedzieć....- powiedziała Mk
- No.
- Jestem niewidoma.
- COOOO???- wykrzyknęłam
- Tak to prawda.
- Pokaż oczy - istotnie moja siostra była niewidoma. Ledwie wróciłam do domu z ręką na temblaku a cały dom zostal zmieniony pod Mary./
- MaryK? - zapytałam
- No? - spytała ona z łóżka
- Kocham cię....
- Ja ciebie też....ale nie tak jak kiedyś
- Ale czemu nie tak jak kiedyś? - spytała
- Bo...bo tak - i rozpłakałam się. Jej niewiedzące palce błądziły wśród moich włosów.



Kończę bo rodzice mnie wganiają do wanny!!

Zong
02.11.2004, 21:49
Magi kiedy dopiszesz mnie do Kwików?
Dziesięciokrotne szczęście odc. 3
..idę do pokojiku i wrzucam gazetę w ogień... Jestem wściekła.. Nosze w sobie dziecko (dzieci?) byle jakiego kretnyna, jakiegoś Jimmy'ego... I on jeszcze... KATE!!.. Ja ją lubiłam.. Do czasu... Teraz, kiedy uświadamiam sobie, że zginęła moja przyjaciółka... Kate... Może ona nie celowo.. On ją zmusił... Tak, napewno.. Ona by mi tego nie zrobiła... Ale co aj zrobię z tym dzieckiem? CO JA Z NIM ZROBIĘ??? Pójdę do matki Jimmy'ego.... Zażądam alimentów.. On mnie opścił w dzień po tym.... Musi mi zapłacić.. Zaraz do niej pójdę! Ale jest dopiero wpół do szóstej... Ona pewnie śpi do 10... Pójdę po obiedzie... A teraz... Co teraz mogę robić?
Byłam u tej "pani Flowy"... Weszłam o 11... Myślałam, ze będzie po śniadaniu... Słyszałam jak mówiła do swiojej córki (biedactwo!): ANGELINO, PODAJ CUKIER! Ile można jeść śniadanie? Pół godzniy? Godzinę?
-Pani Karolina Flowy?
-To moja siostra-powiedziała pani Flowy
-A kim pani jest?
-Rebecka Flowy, jaj siostra bliźniaczka.-uderzające obrzydliwe podobieństwo! Byłam kiedyś u pani Karoliny Flowy.. Jimmy mnie zaprowadził.. Powiedziała, ze jeżeli go kocham muszę kochać jego matkę... Takie brzydulstwo!
-A gdzie jest pani Karolina?
-FLOWY, dziecko, FLOWY!! Przeszłaś z nią na imię?-co za charakter!
-Gdzie ją mogę spotkać?!-zapytałam zdenerwowanym głosem
-Kogo?
-PANI WIE!! KAROLINĘ.. FLOWY!!!!
-Panią Karolinę Flowy, panią, dzeicko drogie, panią..
-DZIĘKUJĘ PANI ZA NAUKĘ!!!! GDZIE JEST TA..-chciałam powiedzieć brzydkie słowo, ale denerwowałam się na "naukę" PANI Flowy-.. Karo.. pani Karolina Flowy?
-Nie ma jej.
ILE DO TEGO MUSIAŁAM DOCHODZIĆ!! Ten Jimmy miałą okropną rodzinę! Jezlei takie będą moje dzieci, to ja.. je na pewno usunę!
-Ja jestem w ciąży z Jimmy'm Flowy'm i żądam alimentów.
-A.. To panienka się pomyliła! My mamy nazwisko jak Jimmy, ale jego rodzina mieszka na przeciwko.. Właściwie my tez jesteśmy rodziną...
-Ciotką, mamusiu, ciotką-odezwała się Angelina
-Ja i Karolina jesteśmy ciotkami Jimmy'ego. Panienka niech idzie na przeciwko.
Omal się nie powstrzymałam. CO ZA UPARTA KOBIETA!!! Ja nie chcę mieć takich dzieci! Teraz mnie czka wizyta u prawdziwej matki Jimmy'ego... Flowy.
CDN.

cornishonka
02.11.2004, 23:49
,,Nawet nie wiesz jaki czuje bol"

Odc. 1
Siedzialam na wysokim, fioletowo-czerwonym fotelu z duza, zlota (i papierowa) korona na glowie. Obok wszyscy sie smieli, zartowali, usmiechali sie. Nie rozumiem, dlaczego ja tak nie moge? W tym momencie zgaslo swiatlo, a wszyscy inni zamilkli. Male swiatelko, drugie - to plomyki swiec, ktore zostaly wepchniete w tort tak swiecily. Matka niosla ogromne ciasto z napisem "9 szczesliwych lat". Czy ja wiem czy takich szczesliwych? Postawila tort przede mna.
- Teraz pomysl zyczenie i zdmuchnij swieczki. - Usmiechnela sie cieplo mama. Rozejrzalam sie po sali; wszyscy zaproszeni byli... procz ojca. Juz wiem. 'Chce byc szczesliwa corka szczesliwych rodzicow, ktorzy sa razem' - Pomyslalam, nabralam powietrza i dmuchnelam mocno - dziewiec swieczek zgaslo, a mama zapalila swiatlo. Po zaspiewaniu ''wszystkiego najlepszego'', wszyscy rzucili sie na tort, a mama ledwie go kroila. Mi przyniosla najwiekszy kawalek. Zauwazyla moja smetna mine, i gdy moje kolezanki zajadaly sie galareta i tortem, ukucnela przy mnie i spytala sie:
- Czemu jestes taka smutna?
- Bo nie ma taty - Mruknelam. Mama westchnela.
- A jak myslisz, dlaczego? - Spytala sie.
- Bo mnie nie kocha. - Powiedzialam.
- Wlasnie chodzi o to, ze mnie nie kocha - Zaczela mama. - Nie chce mojego towarzystwa. Ale obiecal, ze jutro da ci prezenty w McDonaldzie.
- Obiecalam kolezankom, ze bedzie je rozsmieszal i ze przyjedzie w polowie urodzin. - Spojrzalam tesknie w okno.
- A tak mowil?
- Tak, mamo.
Mama zrobila dziwna mine, cos jakby wscieklosc plus zdumienie. Wstala i poszla po rozne rzeczy przygotowane do konkursow na moich urodzinach. Zaczelam robic dobra mine do zlej gry - tzn. usmiechalam sie, jak ktos mnie zaczepil, ale ogolnie nie mialam checi do rozmowy.
~~~~~~~~~~~~
Kazde urodziny powtarzaly sie tak samo - dla innych mnostwo radosci, dla mnie tylko smutek, bo ojciec nigdy nie przychodzil, a zyczenie nie spelnialo sie juz od osmiu lat i w ogole stracilam na nie nadzieje. Przypominalam sobie jedynie o nim wtedy, kiedy patrzylam na kartke wiszaca nad moim lozkiem - recznie wykonana ladnym tekstem i kolorowymi dlugopisami, z napisem 'Chce miec szczesliwa rodzine'.
W ogole myslalam, co jest sensem tej kartki. Po co ma tak wisiec? Zeby psuc mi humor, bo przypomina o czyms, czego pragne, a wiem, ze tego nie dostane? Ale zawsze jak ja gniote i reka mi juz wisi nad smietnikiem, powstrzymuje sie, prostuje ja i wieszam ponownie na gwozdziu nad lozkiem.
~~~~~~~~~~~~
Mam brazowe wlosy, zielone, zawsze tajemnicze, pociagajace chlopakow oczy i wysportowana sylwetke. Mam duzo kolezanek, ale tylko dwie z nich zaliczam do prawdziwych przyjaciolek. Wlasciwie to jedna - z druga czesto nie mozemy dojsc do porozumienia, bo mamy zupelnie inne gusta. W styczniu skoncze 18 lat. Nazywam sie Jessie.

Wlasnie zadzwonil dzwonek, i gdy zaczelam pakowac ksiazki, podbiegla do mnie Kate (ta najlepsza, z ktora zawsze sie dogaduje).
- Wiesz, ze pojutrze jest dyskoteka? - Powiedziala niespokojnie.
- Gdzie?
- W szkole.
- Nie cieszysz sie? - Zachichotalam.
- Nie wspominaj mi... Chlopaki mnie poprosza do tanca, to bedzie obciach!
- Myslisz, ze mnie nie?! - Teraz zasmialam sie na serio.
- No, ciebie tymbardziej, ale... mnie zawsze prosza tacy, ktorzy naprawde wygladaja jak... hm... bez komentarza. (;d)
No i przypomnialam sobie, ze na dyskotekach zawsze podchodza do mnie przystojni, super ubrani i mili chlopcy.
- Nawet racja - Wspomnialam.
- Dzieki za slowa otuchy... - Burknela Kate.
Przez cala droge do domu (mieszkamy w tym samym budynku) tlumaczylam jej, ze napewno podejdzie do niej ktos przystojny, ze pozycze jej super ciuchy, ktorych jeszcze nie zakladalam i ktorych nikt jeszcze nie widzial. W koncu ja przekonalam i pozegnalysmy sie przy windzie (sa dwie windy, obie jezdzimy dwoma oddzielnie).

~~~~~~~~~~~~
**

Ol bosh ;p zachcialo mi sie pisac .. ;dd
Tutaj macie cos ekstra - wyglad dziewczyn, ale zrobionych w warsztacie, a nie jakies rysunki ;dd.
Jessie (http://godzillena.w.interia.pl/avatary/napisy/rozne/jessie.PNG) - glowna bohaterka ;dd
Kate (http://godzillena.w.interia.pl/avatary/napisy/rozne/kate.PNG) - najlepsza przyjaciolka Kate - zawsze sie dogaduja ;]
Ania (http://godzillena.w.interia.pl/avatary/napisy/rozne/ania.PNG) - To ta, z ktora Jessie czesto sie nie zgadza ;dd.

Ocencie .. hm .. to cos ;p wiem ze takie malo oryginalne :]

Cocaine
03.11.2004, 13:37
Bebe Twins od. 3
- ale ja cię kocgam . - wyszpetała ona i wstała. Zaprowadziłam ją do kuchni. Wieczorem kiedy okryłam ją jak dziecko kocem wybuchnęłam w swoim pokoju płaczem. Mam niewidomą siostrę która jest bardzo nieszczęsliwa, rodziców ktorzy coraz częściej się kłóca,,,,
- Dość tego Stacy.
- Czego?
- Ładowanie całej forsy w Mary Kate. Ashley nie ma nowych spodni od pół roku
- Niektóre dzieci chodzą 3 lata w tych samych spodniach
- Ale ona nie jest z takiej rodziny - usłyszałam zdenrwowany głos ojca.
- Nie bron tak swoich córek. Nie umiesz się nimi zaopiekować.
- Umiem, właśnie że umiem. Co nam zostalo po kupieniu alarmów, nakładek, wypiłowywaniu kantów, kupowaniu specjalnego komputera? Kilka marnych groszy!
- A co ze zdrowiem Marci? - zapytała wprost moja mama
- Nic, jesteś uparta jak osioł Stacie. Dobranoc. - I wszedł do sypialnia trzaskając drzwiami/ Znowu się pokłócili. Podeszłam do komputera. Usłyszałam szybkie stukanie po drugiej stronie ściany _ mary kate była na internecie. Melissa też była
AshShell
Hej Mell
Melissa
Cześć Ashley, jak tam mary Kate?
ASh
Normalnie, poza tym że biedulka jest niewidoma
Mel
Jak to się stało>
Ash
jakiś uraz mechaniczny ponoć nie do wyleczenia
Mell
Szkoda....ona była fajna
Ash
dopiero teraz do zauważyłam...boże jaka ja byłam podła
Mell
Wiesz co ona chciałaby dostac?
Ash
Zawsze marzyła o pięknym srebrnym zegarku na cieniutkim pasku
Mell
To jej go kup. To najpiękniejszy sposób odzyskania jej zaufania
Ash
ale wydałam niemal całą tygodniówkę na słodycze i rozpieszczanie mojego pokoju
Mell
A od czego są rodzice?
Ash
Muszę poczekać do soboty, wtedy dzadzą mi kolejne 900 $ to kupię jej ten zegarek
Mell
Robisz bardzo dobrze uwierz mi
Ash
Co powiesz na spotkanie? Odkąd się znamy - 5 tygodniu ani razu cię nie widziałam
Mell
Wiesz niechcętnie. Na razie mam bardzo napięty grafik
Ash
A czemu./
Mell
Chodzę do liceum sportwego. W tym roku maturza
Ash
Ja chodzę do szkoły rysunkowej
Mell
Pewnie masz talent....ocho siostra płacze. pa
Ash
papapapapapa
Melisa jest bardzo miła, umie ze mną rozmawiać, Niby to samo co moja siostra, lubi to samo, ma identyczne zainteresowania ale niestety nie potrafi tak jak moja siostra wnerwiać. Brak mi tycvh kłótni....teraz pewnie będzie spokojniej.......

Magi
03.11.2004, 15:47
Tatułaż
Odcinek 7


Gia spoktkała jakiegoś pijaka, a ponieważ wrzeszczał na ią zastrzeliła go. Usłyszała syreny policyjne i zaczeła gwałtownie uciekać. Wpadła do jakiegoś hotelu i wpadła na recepcje.
- A... Pani do kogo?- Tu zmierzył Gie chłodnyym spojrzeniem
- Ch... Chciałam wynająć pokój...
- Imie i nazwisko?
- G... Genowefa Swingow (czytaj Słingo)
- Ma pani jakieś bagaże?
- Nie. Właśnie przeyleciałam z... Alaski- odpowiedziała wachając sie Gia
- Dobrze. Artur zaprowadzi panią do pokoju 303- Gia poszła posłusznie z Arturem
Po przejechaniu windą 3 pięter wysiedli. Poszli w głąb ciemnego korytarza oświetlonego tylko świecami. Weszła do pokoju, był urządzony był bardzo potulnie. Gia tego nie lubuiła, a szczegulnie... Błękitu.
- Dziękuje- powiedziała Gia
- Dowidzenia- Artur wyszedł
Gia zobaczyła wierze. Puściła sobie muzyke. Weszła do wanny i wzieła odprężającą kompiel. Potem wzieła laptopa i zaczeła grzebać w między narodowej bazie danych. Nagle ktoś zapukał...

Zong
03.11.2004, 17:03
Dzieki Magi... Kwik!
Dziesięciokrotne szczęście odc. 4
..-Pani Flowy?-zapytałam, nie chcąz tracić czasu-e... Karolina Flowy?
-A czy ona pozwola ci mówić po imieniu?-NO NIE! CO ZA RODZINA! I JA MAM URODZIĆ TAKIE DZIECKO!
-NIe.
-Ja jestem Karolina Flowy.
-Jestem w ciąży z pani synem.. żądam alimentów.
-Dziecko, jego proś, a nie mnie! To nie moje dziecko!
-Ale... on nie żyje, nie wie pani?
-HA! Nie żyje! Wiem! HA HA! Przeczytaj.
Podała mi list. Czytałam:"Kochana mamo,
wyjechałem. Wiesz dlaczego. Powszechnie uważono, że moją narzeczoną i przyszłą żoną jest Edyta Kowalik-Górniak. Zrobiłem z nią to samo co z innymi, które się czepiały i uważały mnie za "prawdziwą miłość". Wiesz, że moja prawdziwą miłością (z wzajemnością) jest Kasia. Wyjechałem, bo bałem się Edyty. Wiesz, inne nie żyją, a ona była sławna, więc musiałem ją inaczej potraktować. Bałem się sądu. Teraz oddaję się prawdziwej miłości. Dałem łapówkę, żeby napisali o rzekomym pożarze. Muszę kończyć, Kate mnie woła.
Jimmy"
Aż mnie zatkało. Podziękowałam, spojrzałam jeszcze na datę i miejscowość. Las Vegas, 14.10.2004. Tak, to było kilka dni temu. Las Vegas?..... Nie czytałam uważnie, a gazetę spaliłam. Pójdę do jakiejś koleżanki.. Do Kariny... Nie, do Susie, siostry Kate... Dowiem się od niej dużo....
-Susie?-zapytałam
-Jaka Susie?
-Susie Ryan.. Ma 21 lat... Taka blondynka.. mniej więcej jak ja...
-SUSIE!!! KTOŚ DO CIEBIE!!
-... Nie... Róża nie, Diana nie.. EDYTA!! CZEŚĆ! Poznaj mojego chłopaka...-schyliła się i szepnęła mi do ucha-Właściwie chcę się z nim rozstać, ale nie wiem jak mu to powiedzieć...
Uśmiechnęłam się.
-Chodzi o dzisiejszą gazetę...
-Masz, przeczytaj.
Zerknęłam. Tak, Las Vegas.. Pewnie potem się przeprowadził...
-Patrz, twoja siostra.-usiłowałam coś z niej wyciągnąć
-KATE? Tak.. Pojechała z jakimś Jimmy'm... Mówiła, że go kocha...
-Pisze do ciebie listy?
-Tak... Pisała, że do ciebie tez napisała...
-Ja już musze lecieć... Wpadnę do ciebie. PA!
-PA!
CDN.

she
03.11.2004, 17:20
Ogłaszam moją historyjke oficjalnie zakończioną :ev1: :ev: :cl1: :cl:

A wiec: :tclsd: xP xP xP

Zong
03.11.2004, 17:25
To znaczy... KONIEC?.. Napisz chociaż jakieś zakończenie... Albo nową telenowelę...



PIszcie co sądzice o mojej-tylko SZCZERZE!
Dziesięciokrotne szczęście odc. 5
..."zrobiłem z nią to co z innymi"... Czy ja jestem inna?.. INNA?... Może rzeczywiście mam list od Kate...
Był w skzrynce. "Kochana Edyto,
Czy mnie jeszcze pamiętasz? To, ja Twoja koleżanka z ławki (PRZYJACIÓŁKA... KIEDYŚ!!!!!!!), Kate. Pamiętasz jak leciały na mnie chłopaki? Znalazłam tego jedynego. Jimmy. Pewnie nic Ci to nie mówi. (NIE, NIC....). Tęskinię za Tobą i naszymi zabawami... Czuję się jeszcze dzieckiem... A Jimmy chce żebyśmy miały dzieci... Nie dojrzałam do tego stopnia... Ja go kocham i nie mogę go rzucić, ale jak mu powiedzieć:"NIE"?.. Zdecydowałam się. Powiem "nie, nei jestem dojrzała do tego stopnia... Szczerze i zwięźle... Jak z Twoją miłością? A może masz już męża? Napisz do mnie szybko, płacze bez Ciebie,
Kate
PS. przeprowadzam się z Jimmy'm do Nowego Jorku..."
Napisała wszystko co chciałam... Ale jednego nie zwięłam pod uwagę: Jest szansa, ze to nie ten Jimmy. Nie, widziałam jej zdjęcie!
Zeszłam na dół. Wszyscy siedzą.
-Wyjeżdzam.
-Dlaczego?
-....(co powiedzieć!)do.. do.. na wycieczkę... e.. ja musze się zastanowić co z tym zrobić...(pokazuję na brzuch)
-Musisz?
-TAK!-naprawdę chcę zbadać sprawę Kate. UDA MI SIĘ TO!
-Napewno?
-TAK!!!!!!!
-A jak na razie myślisz?
-Że zostawie.-Zobaczymy, czy Jimmy będzie płącił alimenty
-To dobrze.
-cocia edyta chce wyjechac!
-Tak, Alineczko.
-Ona jest głodna-stwierdziłam i poszłam się spakowac. Oczywiście wzięłam pamiętnik, testy ciążowe (a jak mu udowodnię, że jestem w ciąży?), ubrania...
-RÓŻO!
-Tak?..
-Będą przychodziły listy od.. mojej przyjaciółki. Wysyłaj mi je.
-Gdzie?
-Różo, ty zachowaj to dla siebie.
Powiedziałam jej prawdę.
-Nikomu nie powiem.
-W liście ci będę pisać, gdzie masz wysłać.

Zwolniłam się na 4 tygodnie (nigdy nie wiadoma, ile to będzie trwać). Wyjeżdzam. Co mnie czeka? Co się stanie z Kate?... Kate.. Ja ją kochałam... Moja wspaniała przyjaciółka... Długie codzinne zabawy.... I ZDRADA?
CDN.

Basieńka
03.11.2004, 17:33
OK. 2
odc.3 "Dwie miłości"

...zobaczyła ślady włamania.
- Co tutaj się stało?! Tato! Tato!
- Tak, kochanie?
- Tato gdzie ty byłeś? Szyba pobita, wszystko porozrzucane. CO się tutaj u licha stało.
- Nie wiem. Cały czas byłem na dachu. Trzeba było go naprawić, bo przeciekał.
- Aha.
- A jak tam pierwszy dzień w pracy?
- A dzięki, dobrze. Tylko jedno mnie niepokoi... ach, nie ważne. Mam masę roboty. Muszę lecieć do biblioteki!
Ala wybiegła z domu i biegła całą drogę. Prawie przez całe miasto. Wpadła do biblioteki i ujrzała go... Był cudowny! Wysoki (ok.182 cm.) brunet z szarymi oczami... Po prostu boski!!!
- Dzień dobry. Ja chciałabym informacje na temat ruchu Browna.
- Proszę bardzo. Tam jest jedno wolne miejsce. -bibliotekarka wskazała miejsce obok bruneta.
-"Och Boże jaka ja szczęśliwa!!!" -pomyślała Ala. Wzięła książki i podeszłą do stolika.
- Dzień dobry. Można?
- Dzień dobry. Tak.
Ala nie mogła czytać. Cały czas zerkała na bruneta, który widocznie bardzo się zaczytał.
- A jeśli można wiedzieć to pan tutejsz?
- Tak. A pani?
- Nie dawno sie tu wprowadziłam. Jestem nauczycielką fizyki.
- Ach, tak. ojciec o pani wspominał.
- Ojciec?
- Tak. Mój ojciec uczy w tej samej szkole co pani- geografii.
- Dariusz Grzyb?
- Tak. A ja jestem Tomek. Tomek Józkowski po matce.
- Acha. A ile pan ma lat. Jeśli oczywiście można spytać.
- 28. Tak wiem. Nie wyglądam na tyle. Teraz studiuje medycyne. 3 lata zawalone przez wojsko.
Rozmowa się jakoś kleiła. Jak się później okazało Dariusz Grzyb ma 50 lat, rozwiódł się z żoną 27 lat temu. Bardzo zdziwiaczał po utracie syna. Teraz twierdzi, że widzi różne nie stworzone rzeczy.Potem Tomek odprowadził kawałek Alicje. Potem ona sama szła do domu rozmyślona i.............

Cocaine
03.11.2004, 17:35
Magi....pisz bo jestem ciekawa kto zapukal!!
GirlX i co teraz??????
Przez 3 odcinki będzie pamiętnik Ashley przez 3 mary kate i tak na zmianę.
odc. 4
Ręce mnie bolą. Ashshell to naprawdę fajna dziewczyna....umie pogadac..Nie widzę co piszęm, ale Asia zrozumiała to (Ashley) i mówi że nie przeszkadzają jej błędy. Ok, weszła na gg, zaraz pogadamy, zadzwonię tylko po mamę.
- Tak kochanie? - pyta zaraz
- Przyniesiesz mi coś do picia?
- Oczywiście - i zaraz zjawia się z plastikową szklanką, chipsami i dipami różnymi do tych chipsów (bo solone) i w ogóle takie tam różne sprawy.

Cześć Mell
Mel
Elo aś

jak tam ashley>
mell
Okay, jakoś sobie radzi z matematyką

a co nie umie>
mell
to kompletny osioł

Powinnaś jej chyba pomóc
Mell
ona odrzuca moją pomoc

Może ci się tylko tak zdaje?
Mell
Może, ale naprawdopodobniej nie

A może byś jej dała prezent jakiś?
Mell
Ciekawe po co....

A jak ona ci coś kupi?
Mell
Sorry bolą mnie ręce idę już do łóżka pa. - i wyłączam gg i komputer. Po omacku wypijam szklankę kubusia i kładę się w sztywnej pościeli
-ASHLEJ! - krzyczę
- What> - pyta stojąc w drzwiach
- Okryj mi plecy i zgaś światło.
- Jasne. - mówi. Okrywa mnie dokładnie jak niemowlę, potem idzie spokojnie do swojkego pokohju. słyszę jak z kimś gada przez komórkę, potem bierze prysznic. Dopiero niemal w nocy zagląda do mnie...czuję jej przyjemny zapachj
- Dobranoc...- szepcze i całuje mnie w policzek.

Magi
03.11.2004, 17:52
Tatułaż

Odcink 8
Nagle ktoś zapukał... Gia szybo zamknęła laptopa i powiedziała
- Prosze!- starała sie mówić normalnie, ale tak naprawde był zdenerwowana i roztrzęsiona. Do pokoju wszedł dość niski mężczyzna o obłąkanym spojrzeniu.
- Zamawiala pani drinka, tak?
- Eee... Nie
- Acha to bardzo serdecznie przepraszam!- powiedział chrapliwm głosem. Gia odetchneła z ulgą. Ale nagle wtargnęła policja i...


NIE MAM WENY ;( ;( ;( BUUU!!!!!! ;( ;( ;( ;( ;( ;(

she
03.11.2004, 18:06
Napisałabym nową telenowelę, lecz pomysłów mi brak! No nie mam o czym pisać i wogóle..... :O No dobzre jeden odcinek, ale :excl: ostrzegam :excl: kiepawy:

"Blood" od. 1
dziewczyna średniego wzrostu, ognisto-czerwone włosy, niepzreciętna uroda, kolczyk w ustach. Otwozryła ozcy i zobazcyła.... ten sam widok co codziennie. Psychiatryk. I w dodoatku byłą pzrywiązana pasami. Jej plan ucieczki nie wyszedł.
Weszła pielęgniarka iz robiła jej zastrzyk. Gdy się obudziła była już bez pasów. Podeszła do okna i złapała się krat. Zaczęła płakać.
- Czas na tabletki!- jakiś lekarz wszedł z tacą. _Imię_* wzięła tabletki i wodę do rąk ale jak lekarz schowałą je pod materac."K*rwa, co ja tutaj robię??" pomyślała i zaczęła demolować pokuj. Wpadli lekarze , ale _Imię_ zaczęła rzucać w nich... wszystkim. CDN ??? A może nie CDN??

Cocaine
03.11.2004, 18:19
Pisz bo takiej historyji nie byko
Zong wow!!
Bebe Twins odc. 5
Obudziłam się już i piszę. Jak zwykle powolutku gramolę się z łóżka, wiążę szlafrok i idę do drzwi. Od razu wita mnie Ashley, łapie za ręce i sprowadza ze schodów. Najpierw dwa betonowe wyłożone płytkami a potem te przytulniejsze, drewniane wyłożone perskim dywanem. Schodzę powolutku do kuchni, siadam przy stole
- Co jest dziś na śniadanie? - pytam węsząc
- Jajecznica ze szczypiorkioem albo tosty z dżemem i serem
- No to ja chcę tosty. - mówię. Dostaję je zaraz: są takie jak lubię: pyszne, chrupiące i wiem to wiem, lekko rumiane. Smaruję ostrożnie dżemem, potem nakładam plaster białego sera i biorą tosta w dłoń. Nagle kanapka mi wy;atuje
- Mary co jest? - pyta zaniepokojona Ah
- Jak to co? - pytam i orientuję się że nabrudziła,m w nowy dywan. Wybucham płaczem
- Kochanie nic się nie stało!! - ale ja już idę potykając się w mojej ciemności o schody i siadam w pokoju przed komputerem. Zakładam stopkę i specjalny zamek żeby nikt nie wszedł. Słtyszę że Ashley weszła do pokoju. Wychodzę cichutko i dotykam literek pisanych Braill'em na jej tabliczce:
UJczę się nie przeszzkadzac"
To nie przeszkadzam idę do pokoju. Ashshell jest dostępna
Mell:
Elo Ash!!
Ash:
czesc ziomico. Odrobilas lekcje?
Mell:
jasne już dawno. Ashley mi pomogła. - piszę z dumą
Ash:
A w czym/
AMell:
Geografia oczywiśźcie. Mam teraz trudności.
Ash:
Trudno jest znaleźć miasta po omacku nie?
Mell:
No pewnie..albo wisłę jeszcze gorzej. Rodzice myślą o przeprowadzce
Ash: a gdzie?
Mell:
Nie, mojną do szkoły. Chyba do jakiejś zintegrowanej
Ash:
Aha, to niewesoło. Sorry ale się uczę
Mell:
pomóc ci w czymś
Ash
nie wielkie dzięki papapa :*
To ja też wyłączam kompa i siadam do ihistori.. Wystarczy mi że przeczytam temat i moment wiem o co chodzi. Ale w szkole czeka mnie niemiła niespodzianka...

Zong
03.11.2004, 18:24
Dziesięciokrotne szczęście odc. 6
...Dlaczego nie podała nazwiska? Pojadę do Nowego Jorku, znajdę ja... NIE ODPISAŁAM JEJ!!! Musze napisać!
Przysiadł sie do mnie przystojny mężczyzna. Nie zwracam już uwagi na mężczyzn. Wszystko przez Jimmy'ego.
"...Gdzie mieszkasz, Kate? Włąśnie jestem w pociągu. Jadę do Ciebie. Za kilka godzin będę na statku. Zostaw list na poczcie przy ulicy..."
-A pani to daleko jedzie?
-Do portu.-odpowiedziałąm. Dlaczego sie pzrysiadł? Dotychczas byłam sama...
"...Jaki jest Jimmy? Opisz mi go. Z moją miłością jest cienko..."
-A dokąd do portu?
-Do przyjaciółki. Przesiadam sie na statku.
-A jakim?
Podałam mu nazwę."...Może mi przyślij list teraz, na statek..."
-A wie pani, ja przesiadam się na tym samym statku...
-Jak sie w ogóle pan nazwywa?
-Jimmy.
Duzo jest Jimmy'ch. Moze to ten?
-A zna pan Kate?...
-Mój kolega, tez Jimmy, zna pewną Kate... To jego narzeczona. Nazwywa się Kate Ryan. A on..
-Jimmy Flowy!
-Nie..
NIE??? Jak to?
-Jimmy Hearling (czyt. Herling).
-....
Podarłam list. Teraz, kiedy to wiem musze go napisać od nowa. Kate, wybacz, ze cię obniżałam!
"Kochana Kate,
Siedze w pociągu. Napisz szybko list. Wyślij go albo na statek, albo zostaw na poczcie przy ulicy..." Zauważyłam, ze ten Jimmy się na mnie patrzy.
-A pan to długo zna Jimmy'ego Hearling'a?
-Kilka lat. A pani tą Kate?
-14 lat. Od pierwszej klasy.
"... Siedze w pociagu z jakimś Jimmy'm. Zna Jimmy'ego Hearling'a i mówi, ze jest narzeczonym (tan Jimmy Hearling) Kate Ryan, czyli Ciebie..."
-Lubi pani Kate?
-O tak!...
"...Mówi, że..."
-Jaki jest ten Jimmy?
-A.. dlaczego chce pani wiedzieć?
-Kate Ryan, to ta Kate. Jaki on jest?
-Przystaojny, inteligentny, b..łysk..otliwy-wymienił inne cechy, ale je mówił z wahaniem. Bał się czegoś.
"...Twój Jimmy jest inteligentny, przystojny, błyskotliwy... Wierze w to. Ty nie wybrałabyś byle jakiego faceta..."
10 minut później dojechaliśmy do stacji. Wybiegłam, zapłaciłam, żeby list dotarł jeszcze dziś i wróciłam do pociągu.
CDN.

she
03.11.2004, 18:38
Ale niewiem jak ma się nazywać moja "bohaterka" może.... Tibby? Niee no może Haney? Tak Haney!

"Blood"od.2
Byłą osłąbiona pzrez zastrzyki, więc lekarze zabrali ją na salę i pzrywiązali do łóżka. Przez parę dni leżałą i myślała o nizczym. Musiała chodzić na terapie...
Tak tęskniła za... za życiem wariatki. Za życiem stuknietej Haney. Czasem poprostu miała chcice zabicia kogoś. "Tak, Haney dzisiaj stąd wyjdziesz". Nicky (czyt. Niki) miał czekać w bezpiecznym miejscu....
Rano poszli z częścią do parku. Gdy wracali Haney potknęła się i specjalnie zgubiła numer identyfikacyjny. Wieczorem poszła do jednego z lekarzy:
- Zgubiłam numer identyfikacyjny pzred psychiatrykiem, wypadła mi też pamiątka po matce, proszę pozwolić mi po nią pójść. Poszedł z nią jeden lekarz.. "Jeden? Pójdzie mi zbyt łatwo"!!! "za łtwo!!!". NIe było trudne skręcenie karku jednemu lekarzowi. Haney biegła do starego drzewa na uboczu parku. NIcki już czekał. Usiadła za na motorze, założyła kask i Pojechali na lotnisko.
- Masz bilety?
-Spoko, wszystkim si zająłem.
- Jakiś ciuch też by się przydał!- Haney spojrzeła na "piżamę psychiatryczną".
- Przecież mówiłem że wszystkim się zająłem.- Godzinę później Haney zakładała czarne bojówki, Czarną bluzkę ze skózraną kórktą, i niezbędnik:
Zestaw broni na każdą okazję. CDN

Zong
03.11.2004, 18:57
Dziesięciokrotne szczęście odc. 7
..Minęło kilka godzin. Jestem na statku. Jest wieczór (wczesny). Mam kabinę.. obok tego Jimmy'ego.
Nic ciekwego tylko morze...
-Pani Edyta Kowalik-Górniak! List do pani!
-Co tak szybko!?!?-wręczyłam małego kilka $.
"Kochana Edyto,
tak, mój Jimmy nazywa się Hearting. Jest naprawdę przystojny, wspaniały, błyskotliwy, boski... Taki, jakiego kocham. jaki jest jego kolega?
Jimmy'ego nei ma w domu. Będzie za kilka dni. Gdzie jesteś? Kiedy przyjedziesz..prszypłyniesz? Czy poznajesz ten atramet? Pamiętasz go (ślady łez)? Jego historię? Jak przyjedziesz pogadamy... Te wszystkie wspaniałe lata minęły jak jeden dzień! I zaczyna się dorosłe życie... Chciałabym przeżyć jeszcze jedno dzieciństwo..."
-Pani płacze?
"...Oczywiście z Tobą... Co to za dzieciństwo bez Ciebie! Pamiętasz jak "dostałaś tróję"? Jak płakałayśmy ze śmiechu! A pamiętasz tę wycieczkę po mieście? I wtedy ajk miała być? Wszsystkie lata były piękne,ale minęły!
Kate"
-Pani płacze?
Starłam łzę.
-Nie, nie, panu się zdawało...
Chciałam płakać. Ze wzruszenia, śmiechu i szczęścia.... Pobiegłam do kabiny i napisałam odpowiedź...
Wspominałam, ze życie bez niej jest nudne itd... Pisałyśmy do siebie.... Nie mogłam się doczekać naszego spotkania. Jimmy cały czas się mnie czepiał. W końcu postanowiłam "zobaczyć go"
-Prosze pani..
-Tak?
-Pani ostatnio dużo płacze...
-I co z tego? Moje życie i mój płacz...
-Przez kogo to?
-Przez Kate.. To ze szczęścia.. A do kogo pan jedzie?
-Ja.. za pracą... I przy okazji do Jimmy'ego. Pani wie, my się znamy kilka dni.. A aj nie wiem jak pani ma na imię...
Zastanowiłam się.
-Edyta...
-A dokąd pani jedzie?
-Mówiłam panu, do Kate!
-A te listy?...
-To od Kasi!
-Jakiej Kasi?
-KATE!!
Przypomniałam sobie, jak kilka dni jej nienawidziłam. Przypomniałam sobie, że jestem w ciąży. Dzięki Kate zapomniałam. Myślałam, że te wymioty to choroba morska... Jestem w ciąży... Zapomniałąm.. 1 tydzień.. Mam jeszcze 13 tygodni... NIE NAPISAŁAM DO RÓŻY!!! Byłam za bardzo zajęta Kate!
Siadłam i do wieczora napisałam piekny, długi list zawierający szczerą prawdę. Wysłałam go.
-Pani Edyto...
-TAK?
Mam dość! Codzinnie rano ten głos mnie wita!
-DOPŁYWAMY!
Podskoczyąłm z radości, ale nei mogłam podejść i zobaczyć lądu. Zwymiotowałam i później straciłam przytomność.

Magi
03.11.2004, 20:03
Super historia Gi, ale jak mam czytać to jej imie? Mi sie nie chce pisać... Nie wiem jak mam kontynułować... :wacko: :\ :1smutny: ;( :huh:

Cocaine
04.11.2004, 13:10
Dziś extra Large pack: dwa lub trzy odcinki w jednym poście!!
Bebe Twins odc. 6
- Ślepa!! - usłyszałam od mojej najlepszej przyjaciółki. Och gdyby Ashley tu była a nie łaziła ze swoimi przyjaciółkami...
- Zatkaj się...to tylko ludzkie nieszzczęście..- wyjąkałam i wyjęłam nowy temat napisany Braille'm żeby przeczytać go dokładnie.
- Więc wchodzimy do klasy mary-kate. - usłyszałam ciepły głos nauczycielki. Potem czułam no sobie wzrok wszystkich zebranych. Ale gdziekolwiek bym nie spojrzała wszędzie widziałam ciemność.
- Mary - Kate coś nie tak? - spytała zaniepokojona nauczycielka
- Nie skąd.
- Pytałam cię o daty. - wyrecytowałam wszystkie jednym tchem i siadłam w ławce. Dostałam w rękę zimny wytłoczony pakiecik. Przesunęłam palcami : w lewo w prawo. Wiadomość brzmiała : Tu Ashley, nie przejmuj się Fergie ona mysli ze jest krolową, a jest krową. Idziesz na obiad? " Wytłoczyłam długopisem kilka niewyraźnych kropek i podałam siostrze. Wróciło do mnie: OK, wrócę po ciebie. Przeczytałam szybko kolejne wiadomości, kropeczki tamtaramta, kiedy na przerwie przysiadła się do mnie Fergie.
- Sorry za ten wybuch.......
- Fergie nie przepraszaj mnie
- CXo?
- To że nie uzyskasz przeprosin.
- A niby to dlaczego?
- Zbyt się przejmujesz sobą.
- To znaczy?
- Spójrz na siebie oczami innych. - I poszłam dumnie do łazienki gdzie spotkałam Ashley
- Chciała cie przeprosić? -
- Uhm/ dziemy na lunch?
- Okay, idziemy papapa dziewczyny! - usłyszałam. Zaraz jadłam kanapkę i popijałam herbatkę. Było mi miło. Nikt mnie nie zaczepiał bo byłąm szczęśliwa. Nieraz się uśmiehcnęłam w ciągu tego "spaceru". Kiedy podeszła do mnie Ferg.
- Młoda myślisz że jak jesteś z siostrunią to sobie możesz do mnie podskakiwać?
- Nie robię ci nic złego
- Robiz! Nadajesz się na przecier pomidorowy z buraczków! - a stolik obok wybuchnął śmiechem. A ja płaczem.
*******
Pamiętnik Ashley
odc. 7
Było mi źle, czułam że muszę coś zrobić. Podeszłam do brechtającego stolika,
- Fergie jeste.ś taka odważna tylko w towarszystwie kolegów!
- Nie jestem, kłamiesz.
- Jesteś. Więc jutro masz dzień bez swoich kolegów, Nara, czekam pod moim domem o 7:20 rano. Bez twojej świty. - i wróciłam do MK. Nie byłam wczoraj na internecie więc nie gadałam z Melissą ale jej chyba też nie było. Może mi się zdaje. Ostatnia lekcja upłynęła szybko, pomogłam Mary zasznurować adidasy i poszłyśmy szybciuchem do domu.
- Mamo....oni mi wszyscy dokuczają. - wyjąkała Mary podczas kolacji.
- Od pojutrze jesteś przeniesiona do nowej szkołu
- Serio?
- Serio kochanie. Widzieliśmy jak bardzo męczysz się w starej szkole i stweirdziliśmy zgodnie że lepiej ci b ędzie w innej szkole
- Ale...oni wszyscy widzą a ja nie
- Tam są dzieci tylko niewidome. - odparła mama i dołożyła jej jedną kanapkę. Plusem było że mk wreszcie troszeczkę utyje
- Dałaś mi kanapkę więcej-
- Skąd kochanie. - Mary wstałą od stołu i poszła do pokoju. Gdy wychodziła na górę usłyszałam huk.
- Mary!! - zawołałam
- Nic mi nie jest. - wstała powoli i doczołgała się do swojego pokoju.
- Jest coraz dziwniejsza
- Nie wiem czemy. - powiedziała mama i rozpłakała się
- To nie jest twoja wina
- Jest. Ja ją poprosiłam o naprawę zmywarki
- Czemu?
- Popsula się
- I co jej się xstało? Ja sto razy naprawiałam zmywarkę i ....
- Śrubka odprysnęła. Koniec tematu idź się uczyć. - No to poszłam....

odc. 8
Poszłabym prościutko do pokoju gdyby nie dziwne dzwięki z pokoju mMary.
- Mary? - zapytałam
- Czemu nigdy nie mówisz na mnie Kate? - zapytała ona zdzwiona.
- Myślałam że wolisz Mary....
-Dobrze może być Mary...
- O co ci chodzi z tym szlochami...z tym odtrącaniem nas....
- No bo...wy nie wiecie jak to jest.....
- Żyć w ciemności?
- No właśnie.. Wy widzicie wszystko jak w peryskopie. A ja nawet nie wiem jak wyglądają moje nowe buty.
- Wiesz. Zawsze ci tłumaczę dokładnie...
- Ale to nie jest to samo. Nie możesz przeczytać normalnej książki, połykać slów oczami....
- Ale Mary nie przejmuj się. Wystarczy ta operacja laserem i...
- I co? I wyzdrowieje? My.ślisz że mama uzbiera na nią ciułając w showbizie na wybiegach>
- To nie jest ciułanie! - zdenerwowałam się
- Idź stąd. Wiem że się na mnie nerwisz. Pa. - wyszłam i zamknęłam drzwi. Mary dalej płakała. Nie to nie był dobry pomysł żeby z nią rozmawiać. Powinnam była zostawić ją samą. Idę, uczę się długo, aż mnie głowa boli. Potem biorę odprężającą kąpiel i zaglądam do jej pokoju. Wchodzę i widzę: włączony komp. Wyłączam go, rozbieram siostrę i wciskam ją w koszulę nocną, potem zgodnie przykrywam ją kołdrą ze wszystkich stron, gaszę światła i idę do własnego pokoiku. Wyyciągam komórkę. Nie mam nikogo do kogo mogłabym zadzwonić. Po 19 latach życia na tym świecie nie masz do kogo zadzwonić!! Ale nagle słyszę dzwonek...czyźby??

Magi
04.11.2004, 15:30
Tatuaż

Odcinek 8
Nagle ktoś zapukał i wtargneła policja. Gie odrazu pojmano, nawet nie próbowała sie bronić. Zabrali ją. "I co teraz?" pomyślała, "To ma być koniec?!"... Nagle policjant wstrzyknął jej coś. Nie wiedziała co, ale po chwili czuła jak mózg jej gdzieś odpływa... Czuje sie tak błogo... I zasneła. Obudziła sie w urządzonym na czarno pokoju. Pod oknem stało łóżko z czarną nażutą na którym leżała. Podłoge pokrywała czarna wykładzina. Usłyszała krótki dźwięk, dochodził on z komputera. "Max jest dostępny" przeczytała, w mik pojeła że to jej kolega z klasy i że dzisiaj ona Gia kończy 17 lat. Nie myśląc wiele napisała:
Gia
Hej!
Max
Hejka.
Gia
Co u Ciebie?
Max
Nic nowego, ucze sie do testu z geografii na jutro. A Ty?
Gia
Ja sie chyba też poucze... Pa
Max
Pa = )

Po chwili Max ujżał na monitorze "Gia jest niedostępna". Gia zeszła na dół i powiedziała
- Cześć mamo!
- O! Już sie obudiłaś? A lekaże mówili że pośpisz z 3 tygodnie... A mój skowronek już po tygodniu sie obudził...
- Eee... Tak. Ale mamo... Wydaje mi sie że...- i nagle Gia zapominiała o swojm dawnym życiu. Otworzyło jej sie nowe życie... Od urodzenia mieszkała tutaj chodziła do szkoły... Po chwili wszedł lekarzi poprosił Gie do jej pokoju.
- Witaj, będe cie spawdzał. Dobrze?
- Yyy... Dobrze.
- Co robiłaś kiedyś?- spytał lekarz
- Jak to kiedyś? Ja tu zawsze mieszkałam!
- Dobrze, rozumiem... Ulubiony kolor?
- Czarny.
- Ach... To sie nie zmieniło nie dobrze... Przyjaciółka?
- Rozi
- Dobrze. Ulubiony sklep?
- Barak z bronią maszynow... Co?! Co ja mówie?! Co sie ze mną dzieje?! Mój ulubiony sklep to Galeria "Shop"!
- Tak. Eee... No dobrze to będzie trzeba poprawić... Na dzisiaj dziękuje - Lekarz wstał i wyszedł. Gia położyła sie. Nie wiedziała co sie dzieje. Słyszała niewyraźnie jeszcze rozmowe mamy i lekarza... Potem zasneła...

PODOBA SIE?

she
04.11.2004, 17:33
NO JASNE!!!! Ja niemam pomysłu na dalszą część! :|

Cocaine
04.11.2004, 17:49
Bebe Twins odc. 9
T odzwonił Brandon!! Udałam że nic się nie dzieje i odebrałam telefon.
- Halo? - spytałam
- Cze!!
- Co cię sprowadza?
- Nic, chciałem usłyszeć twój głos
- Brandon?
- Tak? - spytał mnie ciepły glos
- Masz dobry dzień?
- Wspaniały! - powiedział radośnie on.
- No to może spotkamy się? - palnęłam w przypływie radości i wcisnęłam nogą guzik włączający komputer.
- Proponuję spotkanie na razie na gadu - gadu.
- Okay zaraz będę. - i wyłączyłam rozmowę! Pisnęłam z radości. Stanełam przed szafą - co by tu założyć - zamierzałam w końcu włączyć kamerkę. Byl poźny wieczór i zamierzałam się za niedługo kąpać. Założyłam moją nową śliską koszulkę nocną w kolorze różu i rozpuściłam włosy. Weszłam na gadu - gadu i ustawiłam dobrze kamerkę tak by padała na mnie.
487585588 przesyła wiadomość
Czesc
Ash
Elo ziomku
48755855588
Co tam u ciebie kochana?
Ash
A kim jesteś? Brandon?
48778528858
No jasne.
Ash
CZekaj wpiszę cię na listę,.
Brandon
Elom hjysh?
Ash
Pewnie. ŁAdnie wyglądam?
Brandon
No pewnie że ładnie.
Ash
Sorry ale weszła moja serdeczna przyjaciółka i po prostu nie chcę jej zranić'
Brandon
Nie chcesz już ze mną gadać?
Ash
Chciałabym ale mam z nią wiele spraw do omówienia
Brandon
Rozumiem. Do jutra ! Pa!
Ash
papapapapapa :*
Wysłałam ostatnią wiadomość i zamknęłam aplikację. Czekałam jeszcze na Melissę. Przyszła, pogadałyśnmy i poszłam wziąść prysznic. Ale zeszłam na doł. I słusznie zrobiłam bo.......

Zong
04.11.2004, 18:05
Tak jak Karuś anpisze dziś 2 odcinki w jednym poście
Dziesięciokrotne szczęście odc. 8
...Zobaczyłam lekarza. Rozmawiał z kimś. Nie byłam na statku.
-Edyta nareszcie!-wykrzyknął znajomy głos
-Pani Edyto, pani ma..-podał mi karteczkę-nie mogę tego przeczytać.
-Jest aż tak źle?
-To jest w zaawansowanym stadium.
-Co się ze mna działo?
-Pokazywała pani tylko objawy choroby. Nic panią nie było w stanie obudzić. I zobaczyliśmy list "Kate Ryan, ul...". Myslełiśmy, że to pani krewna...
-Blisko!-uśmiechnęłam się
-a jakiś facet nam podał pani imię. Pani Kate powiedziała nazwisko...
-I co?..
-Choroba trwa od chyba trzech tygodni...
On mi ją przekazał!... A może zaraziąłm się od kogoś innego? Błąd w obliczeniach?
Nie zauważyłam jak zostałam sama z Kate.
-Nic mi nie powiedziałaś o ciąży...
Zerknęłam na kalendarz.
-To dopiero 1 miesiąc...
-Wygląda na 8!
-Róża mówi, że tego będzie więcej niż jeden...
-Czy ty mi powiedziałaś całą prawdę?
-Nie.
I opowiedziałam jej o wszytkim.
-Ja tez nie... Wiesz.. Znałam faceta... Wymagał ode mnei za wiele... I był newowy.. Powiedziałam mu "Mam ciebie dość!", a on nic.. zachowywał się jak wcześniej... i uważał mnie za swoją narzeczoną.. Chciałam sobie podciąć żyły, ale poszedł. Kilkanaście dni potem wrócił. Nie reagował na nic. Pisał bzdury (częścowo prawdę) do swojej matki...Podpaliłam dom. Gazety pisały, że "jesteśmy narzeczonymi i zginęliśmy". Gdy go zobaczyłam i odmówiłam mu.. wiesz czego.. Pociął żyły i, stał nad mostem, rzucił się do rzeki. To było około 2 tygodnie temu. Nazywał sie..
-JOHN FLOWY!
-Tak... ojciec twoich dzieci.
Dostałam ataku. Znów straciłąm przytomność.
Teraz siedzę...
Dziesięciokrotne szczęście odc. 9
.. w domu Kate. Dostałam już kilku ataków. Moja rodzina, tam, w Polsce, nic o tym nie wie. Jestem w 15 tygodniu ciąży. Nie mogę usunąć dzieci. Wyglądam jakbym była w 14 miesiącu! Jestem strasznie "gruba"... Przez cały czas nie byłam przytomna. Lekarze mówią, ze dopiero jakis sławny lekarz mnie wyratował od rychłej śmierci. A i tak teraz mi grozi smierć... Boję się siedzieć samej w domu. Kate jest na zakupach. Troszczy się o mnie ajk o własne dziecko... Ale ona nie chce mieć dzieci. Powiedziała mi, że miała już 2 chłopaków.. Kiedy on wreszcie się ożeni? Ma jeszcze jednego chłopaka. Właśnie weszła.
-Idę z Gary'm... do kawiarni! Wrócę za godzinę! W razie czego dzwoń!
Znowu poszła na randkę...
przed chwilą wymiotowałam. To codzienność. Siedze sama i nie wiem co robić... Chciałabym być w domu i siedzieć... Bez żadnej ciąży... Ani chorób.. Leczyć ludzi, tak jak 4 miesiące temu...

Kate... Jestem w połowie ciąży. Kate powiedziała, że jak wróciła zastała mnie wystającą z łóżka... Ze strachu rzuciła Gary'ego... Leciała mi z ust krew. Byłam poharatana. Mój brzuch miała przecięcia, co mogło skończyć się tragicznie dla dzieci. Jestem chora... Już nie wiem na co... Niektórzy mówią, ze to przez zbyt mnogą ciążę... Ośmioraczki też tak miały... Leżę, zakrwawiona... Moja rodzina wciąż nic nie wie... Chciałabym być już po tym.. na pewno umrę... Albo coś mi sie stanie. Nie chcę żyć... Za późno się obudziłam i nie mogę usunąć ciąży... Właściwie większą jej część przespałam... A Kate? Jak widzi moje cierpienie, odechciewa jej się porodu... ciąży... facetów...
-Edytko?
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Coś mi przeszkadzało.
Znowu jestem chora... Mowią, że już na pewno umrę... Kate jest chora z cierpienia i żalu... Mówie jej "nie martw się".... Ona płacze..
-TY BĘDZIESZ ŻYĆ!
-Co to za życie z dziećmi na głowie!
-Pomogę ci!
-Co to da? one nie będą miały zawsze ojca...
Jęknęłam z bólu... Czułam się tak jakbym rodziła...

she
04.11.2004, 18:52
"Blood" odc.4
- Nick, teraz! - Haney szła prosto do bramki. Byłą kolejka. Udawała, że ma atak. Zaczęła się dusić.
- Wezwać karetkę!- krzyczał personel.
- Nie, jeśli dzisiaj nie polecę stracę prace!
- współpracuję z nią, proszę pozwolić jej lecieć!- Pochwili siedzieli już w jednym z foteli samolotowych. O 4 rano byli w Anglji. Haney weszła do małego motelu pzry drodze. Wzięła prysznic, pzrebrała się i wyszła na spacer. Jechała ciasnym autobusem.
- czy nieposzłaby pani ze mną na kawę?
- NIE!
- A czy te kwiaty panią przekonają? - Haney wzięła kwiaty i wyrzuciła do kosza.
-Chętnie się z tobą przejdę...- Następnego dnia tego natrętnego kolesia znaleźli zamordowanego w jednej z bocznych pzrecznic. CDN nie mam weny... aaaaa :1smutny:

Magi
04.11.2004, 20:23
Tatułaż

Odcinek 9
Gia obudziłas sie o 14:00. Zeszła na dół gdzie mama sie kszątała.
- Zjadła bym coś...
- Prosze tu masz zupe na boczku!
- Acha, a co dostane w prezencie od Ciebie?
- Aaa... Dowiesz sie o 18!- powiedziała mama z wiglarnym uśmiechem. Gia wzieła tależ i nalała sobie zupe. Uznała ze będzie lepiej jak pójdzie na góre do swojego pokoju. Zaczeła jeść i... "Rozi jest dostępna". "Super!" pomyślała Gia i odrazu zagadała...

Gia
Hejka! = *
Rozi
No cze = )
Gia
Co porabiasz?
Rozi
Nudze sie...
Gia
Ja też, a nie przepraszam jem zupe = D
Rozi
I jak dobra?
Gia
Pyszna! Na bekonie = D
Rozi
Moze wybierzemy sie do "Shop'a"?
Gia
O której?
Rozi
No może o... 15?
Gia
Za godzine?
Rozi
Nom
Gia
Dobra, to przyjdź po mnie = )
Rozi
Ok. To dozobaczenia!
Gia
No pa =*
Rozi
Pa =*
Gia odrazu zeszla na dół i powiedziała o wszystkim mamie.
- A nauczyłaś sie do klasówki?
- Eee... Jak wruce to sie naucze!
- No, dobrze - wreszcie ugieła sie mama. Gia szybko sie umyła, ubrała i umalowała. Wzieła portfel i zapakowała do niego 100 $. Usłyszała dzwonek do drzwi. "Och to npewno Rozi!" pomyślała, zbiegła na dół i ujrzała Maxa!
- Hej, Gia!-
- Eee... Hej...-
- Chciała byś wyjść ze mną na dyskoteke?- zapytał dość śmiało
- Oj, Max bardzo bym chciała, ale umuwiłam sie już z Rozi...
- Acha, no cóż możę kiedy indziej... Pa!
- Pa...- Gia nie mogła uwierzyć, że Max chciał ja zaprosić na dyskoteke! Mysilała, że ona dla Maxa jest obojętna. A jednak... Nagle weszła Rozi i zapytała...
- Co taka osłupiała?- Gia opowiedziała jej wszystko ze szczegułami. Po wypiciu litrowej Coli i zjedzeniu paczki chipsów wyszły...

NARESZCIE MAM WENE!!!

Cocaine
04.11.2004, 20:39
Bebe Twins odc. 10
Na dole leżała moja mama i dusiła się.
- Mamo co jest?
- Astma....tabletki.....- wyspała. Przerzuciłam casły koszyk, znalazłam w końcu odpowiednie tableteczki i podałam je mamie. Potem jednak duszności nie ustępowały.
- Mamo mamo....- szeptałam. Wrócił tata
- Jedziemy do szpitala! - i ubrał mamę w dres i kurtklę po czym pobiegł po samochód. Momentalnie wybiegłam przed dom krzycząc
- A Mary- Kate??
- Zostań z nią! - wrzeszczał tata odjeżdżając. Super. Oni będą walczyć o życie a ja będę...właśnie mam wolną chatę!!
Mell
elo, co tam u ciebie
ash
nic ciekawego. w sumie to tylko bzdury
mell
a jak tam twoi rodzice i siostra?
ash
zwykle....wiesz mama miala atak astmy...
mell
biedaczka....a może by tak....
ash
nie mam zamiaru dawać jej prezentów
mell
sorry siostra mnie wzywa.
ash
papapapapapapa :*
Nie, tym razem nie zamknęłam gg. Pogadałam z jeszcze kilkunastoma osobami, posiedziałam na czacie, napisałam blogasa i odczułam głód
- Mk?- zapytałam
- Hej
- Jesteś głodna?
- O 1 w nocy? - spytała ona nieco sennie
- Ach no fakt. Śpij sobie. - I poszłam do kuchni. Odgrzałam resztkę zupki pomidorowej i zjadłam przy stole kiedy zazgrzytał klucz w zamku.
- I co?? - zapytałam
- mama....
- Ona żyje?
- Żyje żyje o to spoko...ale
- Nie ....będę? - spytałam błędnie
- Będziesz! Będziesz miała siostrę! - rzucił gniewinie ojciec a ja usiadłam przy stole. Moja głowa łagodnie na niego opadła. A potem usnęłam na tej twardej powierzchni.......

she
04.11.2004, 20:49
- Nick , co tu robisz?
- Mam informacje o tym banku!
- NIe, tym razem na to nie ide!
- To czego tu szukamy?
-Mam własne sprawy do załatwienia! Nicky zrozum wole zabijać niż okradać!
- Skonatktujemy się! - POwiedział NIky i wyzsedł.
Haney wyjeła kolzcyki, związała włosy, założyła perukę, założyła okulary i ubrała się w szarą spódnicę do kolan, białą bluzkę z półkrótkimi rękawkami.
- Dz... dzieńdobry! Jestem Samantha Smith! - POwiedziała Haney kierownikowi biura, podając papiery (fałszywe).
- Zastanowimy się nad przyjęciem pani! Ma pani duże szanse. - Haney wyszła i szubko pojechałą do domu. Zdjęła z siebie te szmaty i ubrała się po "swojemu".
Kupiła gazetę gdzie na pierwszej stronie widniał napis: Masziewiarygodnie piękną twaqrz i figurę? Czymprędzej udaj się do dzielnicy showbiznesu" " Tą gazetą mogę sobie najwyżej podetrzeć tyłek" pomyślała. Tak też zrobiła. CDN
I... I.. I JAK??

Cocaine
04.11.2004, 21:12
Dziś już nie będę pisać bo zaraz idę pisać wypracowanie z polskiego....:) GirlX pomysl z gadu-gadu byl moj.....spojrz sama kilka postwo dalej :/....czemu wiec Magi jest super a moje do du**y?

she
04.11.2004, 21:20
NIe mówie,że twoja jest do dupy Kara!!! xP

Cocaine
05.11.2004, 14:44
Nie mówisz ale czemu ja zawsze wszystkich chwalę a ja nic nie dostaje? Koniec tego!!
Bebe Twins odc. 11
Piszę jako Ashley bo nie wyrabiam.
Obudziłam się rano i z przerażeniem stwierdziłam że mam sińce pod oczami. W łazience skutecznie je zamaskowałam korektorem i zeszłam na śniadanie.
- Wiesz już? - spytała mnie jedząca śniadanie siostra
- Tak. Cieszysz się? - spytałam odrobinę weselej.
- Nie, wcale. MAma zajmie sie dzidkiem a ja co?
- Masz siostrę.
- Mam ale nie możesz być ze mną 24 h na dobę. - odparła i wfrzuciła miseczkę do zlewozmywaka.
- No tak. - poiwedziałam i podgrzałam mleko. Nagle usłyszałam glos płynący z telefonu:
"Ashley tu Melissa wejdz na gg. " Mary kate poszła spokojnie do góry spakowąć torbę a ja weszłam na górę i włączyłam komputer
Mell
Cześć, mam super wiadomość.
Ash
Mianowicie?
Mell
Będę miała rodzeństwo!!
Ash
Coooo? Ja też!! Matko baby boom!
Mell
Cieszysz się z tego powodu?
Ash
Nie. Wcale. Będę musiała zajmować się siostrą Mary - Kate i wiesz, to pracochłonne zadanie.
Mell
Rozumiem. Pa, spóźnimy się do szkoly.
Ash
Pa!
Zerknęłam na zegarek: Matko!! Już była ósma za osiem!



Uno momento reszte napisze jak wroce!

Magi
05.11.2004, 20:32
Tatułaż

Odcinek 10
Gdy Gia i Rozi doszły do "Shop'a" spotkały tam Amber. Amber nie lubiła Gii, wolała Rozi. Gia zauważyła Amber i jak najszybciej chciała zejść jej z oczu.
- O! Nasza pani "czarna i zadziorna" przyszła do sklepu?
- Och, no popatrz! Widć panna "Princess Pop" przyszła kupić kolejny błyszczyk! Który to będzie? 24? - Odgryzła sie Gia.
- Dajcie spokój, dzieczyny! - starała sie uspokojć sytuacje Rozi
- Nie wtrącaj sie! - krzykneła na Rozi Amber - To sprawa pomiędzy nami!
- Chodź Rozi, nie chce mi sie gadać z taką plastikową lalką...- I razem z Rozi Gia poszła do sklepu B&W. Kupiła tam sobie czarne bojówki i super brelok. Po próbie kupienia przez Rozi szminki Gia wkurzyła sie i powiedziała:
- Kuźwa! Daj se luzu i chodź, bo musze kupić jeszcze lakier do paznokci! A poza tym mama mnie zabije bo jeszcze nie nauczyłam sie do klasówki z gegry!
- To ta klasówka jest jutro?! - wykrzykneła Rozi
- Tak!
- O kurnia. Musze iść sie uczyć!
- Dobra to wstąpmy jeszcze do Sephory po ten lakier i zmykamy do domu.
- Okey. - powiedziała zerkając na zegarek Rozi. Po kupieniu przez Gie lakieru do paznokci i czarnej szminki pobiegły do domu. Na rogu Wall Streat (czytaj Łol Striit) i Shadowen Streat (czytaj Szadołin Stiit) rozstały sie i Gia poszła do domu.
- Jestem mamo!
- Och, nareszcie...
- No co? Jest dopiero 17:25!
- Już dobrze, dobrze! Idź sie uczyć do tej klasówki.
- Dobrze mamo... - odpowiedziała z minimalnym entuzjazmem Gia. Gdy weszła na góre zadzwonił jej telefon komórkowy...
- Tak słucham?
- Hej!- powiedział ciepły głoos. To był Martin
- No cześć!
- Eee... Masz w sobote wolny wieczór?
- Poczekaj, sprawdze... Tak, a co?
- Może byś my zrobili plakat na gegre?
- No chentnie... A na którą godzine i gdzie?
- No, może o 18:30 u ciebie w pokoju?
- Okey, to jesteśmy umówieni... Pa!
- Pa pa! - powiedził Martin i sie rozłączył. Gia nie mogła uwierzyć we własne szczęście! Nie dość, że mama zaraz miała jej dać prezet-niespodzioanke to jeszcze umówił sie z nią fajny chłopak! Gia uczyła sie do 17:45. Opanowała cały mateiał więc miała nadzieje żę dostanie dobrą ocene. Nagle usłyszała jak ktoś wchodzi po schodach, spojrzała szybko na zegaek była już 18:01. A więc to mama z prezentem! Nie myliła sie, do pokoju weszła mama i wniosła...

CDN

Zong
05.11.2004, 21:38
Bardzo fejne te wasze :)
Dziesieciorotne szczęście odc. 10
...Kasia powiedziała, że spotkała fajnego chłopaka i moze uda jej się pójść z nim do kina. Nie był to Gary...
-Wrócę za 4 godziny-powiedziała-Jak coś ci się stanie to dzwoń.
Siedzę już 2 godzinę, a ona ogląda jakiś film.. Tak bym chciała się rozerwać, ale nie mogę-jak tylko się ruszę łapią mnie bóle. Nie wiem co robić... W tej chwili zadzwonił telefon.
-Halo?
-Kate? Tu Jimmy.
-Jaki Jimmy?
-Flowy.
-CO? Ty.... zdrajco!
-Kto mówi?
-EDYTA!
-?
-Kate, powiedziała że się zabiłeś!
-Chciałem ja zabić, bo nie chciała...
-Mam ciebie dość-powiedziałam i prawie zwymiotowałam do słuchawki.
Przed chwilą wpadła Kate, wypłakała się i znowu wyszła.
-Wiesz-powiedziała-udało go sie namówić. Jak robiłam mu zdjęcie, zobaczyłam Jimmy'ego. Tym razem naprawdę się zabił. Poprzednio udawał. Wziął prawdziwy nóż. Pociął sobie żyły. Potem spadł do wody. Już nie żyje. Gdy mój chłopak zobzczył, ze zareagowałam więcej niż powinnam, rzucił mnie. Pa, idę do kawiarni i do sklepu. Wrócę na kolację.
Ja nawet nie wiem jak on ma na imię... Trudno. Znowu nie mam co robić. Wyjdę. Bez zgody lekarzy. Według nich mam leżeć do końca ciąży.
Wyszłam na spacer. "Troszeczkę" sie przeszłam. do kina. zobaczyłam film i poszłam na miasto. Powoli przybliżałam się do szpitala. Gdy przechodziłąm obok niego nagle upadłam i nie pamiętam co sie zdarzyło. Teraz siedzę. Jest noc. Lekarze mówią, że jak się rusze to prawie na pewno umrę. Nie obchodzi mnie to. Jeszcze dziś się wymknę. Pojadą do Polski i opowiem, dlaczego mnie nie było.

Dziesięciokrotne szczęście odc. 11
Lęce samolotem. Zaraz będę na Balicach. Na szczęście mieszkamy blisko nich.
Jestem w domu. Zostałąm zaskoczona. Diana zaginęła. John chciał wymordowac sześcioraczki... Nie rozumiem nic z tego, ale Róża obiecała, że mi wytłumaczy... Ale ja pierwsza. Powiedziałam im o mioch dzieciech (pomijając te szczegóły, np. że mogę umrzeć; jestem chora). Po obiedzie połozyłam sie na łóżku (jakie te dzieci ciężkie!). Róża usiadła obok mnie i zaczęła opowiadać:
-Jak nie było cię przez 2 tygodnie i nie dawałaś znaku życia, to nic.
-Dałam!
-Jeden list... Miesiąc, było spokojnie. Minęły 2 miesiące. John zaczął się martwić. Tylko on. Ja byłam spokojna. Wiedziałam, ze dasz sobie radę. Diana była trochę zazdrosna o Johna. Narzeczony Klary zginął, ale wcześniej ją rzucił. Klara była zrozpaczona. Widzisz, ledwo daje sobie rade. Chciała nawet popełnić samobójstwo.. Powiedziała, że urodzi chłopca. Wtedy John powiedziała Dianie, ze on też by chciał mieć syna, ona na to, że nie ma zamiaru więcej rodzić i zę moze sie nie uda chłopak i moze będzie tego wiecej i że 7 dzieci jej wystarcza; on na to, ze on musi mieć syna, ona nie, on tak... Pokłócili się. Było to jeszcze miesiąc później. Od tamtego czasu John wymaga od niej syna.
-To wszystko?
-Nie. Przecież widzisz, ze nie ma Diany...
-Co sie z nią stało?
-Nie wytrzymała z Johnem. Powiedziałą: mam dosyć, nie urodzę żadnego syna, wynosze się stąd. Ale nie wyniosła się.
-..ona go kocha...
-A on ją. Po 2 tygodniach niespodziewanei uciekła.
-I tyle?
-Chyba tak.. aLina urodziłą 2 dziewczynki, a Klara chłopca... John jej zazdrości.... A czy ty mi powiedziałaś cała prawdę?
-Nie, ominęłam historię Jimmy'ego.-opowiedziałam ją, ale nadal przemilaczałam to, ze jestem chora.
-Co urodzisz?
-Nie wiem. Jadę do szpitala się zwolnić i wyjeżdzam do Kate. Moze uda mi sie ja namówić do powrotu. Za kilka miesięcy, może 5, będziemy.
-Co, dzisiaj wyjeżdzasz?
-Tak. Żegnaj.
I znów jestem w samolocie... W szpitalu Zosia się zdziwiła wielką ciążą, ale zwolinili mnie jeszcze na 1 rok. Urlop macierzyński. Obiecałam, ze jak wrócę ze Stanów to będę często przychodzić.. Chociaz im więcje urodze tym trudniej będzie się nimi opiekować... Ale Kate mi pomoże.. Róża, Alina, Klara i Diana (jak wróci) też... Zawsze mogę liczyć na moją kochaną przyjaciółkę-KATE!...
CDN.

Przepraszm za literówki....

Cocaine
05.11.2004, 21:38
Bebe Twins odc. 12
- Mary Kate!! - wrzasnęłam i pobiegłam na dół po obszernych schodkach/
- Kochanie nie krzycz tak. - powiedział słabo ojciec męcząc się nad kanapką.
- Pa Tatusiu. - powiedziałam i chwyciłam kluczyki od mojego seicento.
- Mary!! - krzyknęłam niezadowolona pod drzwiami. W końcu zeszła. Wiedziałam co jej zajęło tak dużo czasu - szykowanie się! Była ubrana w nowy różowy sweter i czarne dżinsy (ciemno granatowe).
- Jak ty rozrożniasz kolory? - spytałam ją w drodze
- Mam swój sposób. Plakietki. - wydukała z siedzenia obok.
- A jak wiesz który plecak jest twój?
- Ty mi pomagasz
- No tak. - I zamknęłam się.
- Ashley? - usłyszałam
- No? - spytałam podjeżdżając pod szkołę.
- Nie chcę rodzeństwa. - I wysiadła z samochodu jakby to była conajmniej moja wina. Czy to moje rodzeństwo? NIE!! Włąsnie chcę się dowiedzieć że jesteśmhy z Mary adoptowane!!
- Mary kanapki!! - krzyknęłam i podałam jej foliowy woreczek do ręki.
- THx. - wyszeptała i poszła pod klasę. Ja spotkałam Brandona.
- Hej ślicznotko.
- Nie przesadzaj. - burknęłam
- Nie w humorze?
- Jak widać? - spytałam wnerwiona
- No widać. Co się stało? - spytał łagodnie.
- Nic tylko moja matka znowu będzie miała dziecko.
- W jej wieku> - spytał filuternie
- No właśnie!!
- Spodziewasz się czegoś?
- Nie chcę tego "czegoś" i uż.
- A czemu? - zapytał niepewnie
- A ty byś się czuł OK? - spytałam wnerwiona i odeszłam dalej. Brandon spojrzał za mną dziwnie i podbiegł do mnie.
- Przyjdź do mnie dzisiaj o 18:59.
- A nie io 19?
- Nie. O 18:59. Pa. - i odszedł dalej do swojej grupki. wZRuszyłam ramionami i poszłam do szkoły.
***********
Kurde Kurde Kurde. Pięknie. Leżę sdobie właśnie w domu z białym świecącym gipsem na nodze, tuż po złamaniu z przemieszczeniem!!
- Mary? - spytałam siostrę słabo
- NO?
- Nie mówi się no! - odparłam ponaglająco.
- C zego więc raczysz chcieć?
- Herbatki.
- Nie zrobię ci bo się oparzę. - i poszła na górę do pokoju. Zrobiłam więc sobie sama ale kosztowało mnie to cholernie wiele wysiłku. Ze świeżym gipsem naprawdę. O 18, skapnęłam się że za 58 minut muszę być pod domem Brandona. Kuśtykając wyszłam o kulach do pokoju. Ach ta piłka nożna.......

Ponieważ nikt nie pali się do pisania nwet Zong :( ja napiszę kolejny odcinek
Bebe Twins odc. 13
Przebrałam się w szerokie dżinsowe szwedy i niebieską welurową bluzę. Było wpół do. Nie mogłam pojechać samochodem - nie mogłam zginać nogi. Musiałam jechać autobusem. Wiedziałam że zajmie to dużo więcej czasu niż bym pojechała własnym autem
- Mary wyjeżdżam
- Gdzie? - spytała przestraszona
- Do kolgei. Wrócę pożnym wieczorem. - I trzasnęłam drzwiami. Wyszłam o kulach przed dom i dokuśtukałam do przystanku. Zobaczyłam jednak niebieski sportowy samochód.
- Brandon!! - krzyknęłam zadowolona i usadowiłam się z tyłu na siedzeniu
- Miałaś być sama ale usłyszałem co się stało. - powiedział łagodnie.
- Dzięki. - odparłam i zamilkłam. Poprawiłam ukradkiem makijaż i uczesanie, a potem wyszłam przed jego dom. Była 18:57.
- Jest osiemnasta 58. - powiedział.
- Więc wchodzimy
- Nie. Możemy wejść o 18:59/
- Więc czekam, - To była najdłuższa minuta w moim dziewętnastyoletnim życiu.
- wchodzimy. - i weszłam. W holu był tort. Weselny. Z olbrzymią figurką panny młodej której welon opadał na kilka pięter tortu.
- Co dalej? - weszłam do kuchni. W kuchni było biało i wielkie różane serce okalało wejście do sypialni.
- Wejdź tam. - nakazał i otworzył drzwi. Wielkie sercowe łoże nakryte czerwonym welurem stało pośrodku. Wielkie szafy wszystko było różowo - czerwone. Brandon usadowił mnie na krześle. I klęknął przede mną.
- Ashley....zgadzasz się? - spytał nie.
- Tak...- szepnęłam i zegar wybił 18,
- Czemu musieliśmy zaręczyć się o 18?
- Moi rodzice zrobili tak samo. To godzina szczęścia.
- Dobrze po iwedizłam i wróciłam do domu.
- Kochanie...- powiedziała do mnie mama. Ale ja zignorowałam ją i wyszłam na górę.

Zong
06.11.2004, 12:20
Palę się i to bardzo, ale od dwóch godzin to przeklęte łącze nie chce działać. Napisałam jeden odcinek "nei można wyświetlić strony". Napisałam go jeszcze raz w notatniku. I jeszcze jeden. Przepraszam, ale dopiero przed chwilą zaczęło działać i mogę napisać póki jeszcze działa. Przepraszam, Karuś ;( Wybacz..
Dziesięciokrotne szczęście odc. 12
.. przypomniałam sobie, że Róża mi nie powiedziała, jak to John chciał utpić sześciraczki.
-Róża?
-Tak?
-Nie powiedziałaś mi, jak John chciał utpić sześciraczki.
-Nie było w tym nic strasznego. Jak Diana mówiła, że nie chce mieć więcej niż 7 dzieci, on zaproponował, że zabija kilka i ona urodzi mu syna. Chciał jes utopić w wannie pełnej wody, ale go powstrzymałyśmy.
-A...
Rozłączyła się. Zawsze lubiła dużo ze mną rozmawiać... Dlaczego teraz nie? Moze przez Stany... Albo moją "naiwność"...
Od razu z lotniska poszłam do spzitala. Wiedziałaam jak nie przywitają. "Pani nie było, teraz to na pewno pani umrze".. A jak się dowiedzą gdzie byłam, to powiedzą "Chce pani osierocić jeszcze nie narodzone dzieci?"
-Pani Edyta! Gdzie pani była?
-U rodziny.
-Alez proszę pani! Pani sie zabija!
-Tam powiedzieli mi, ze mam 1% szansy na śmierć.
-Teraz to ma pani 91%.
-Akurat! Przstańcie sie mną opiekować jak dzieckiem! Jesetm dorosła i dam sobie radę! I nei myślcie, że wam powiem, gdzie pójdę! Więcej tu nie wrócę!
Teraz siedzę w parku koło szpitala. Gdzie ja pójdę? Na pewno całą ciążę będę u Kate. Ale jak urodzę? Tam nie ma odpowiednich warunków.
-Gdzie byłaś?-przywitała mnie zapłakana Kate
-W Polsce.
-Teraz umrzesz!
-Kate... Oni nas oszukują!
-Są lekarzami!
-Lekarze mówią różne głupoty dla zarobków.
-Głupoty?
-Tak. Wcześniej mówili że mam 20% szansy na wyzdrowienie. W moim, zaawansowanym, spzitalu, powiedzieli, że mam 99%!
-Ale.. Będziesz żyć?
-TAK!
-A jak urodzisz, jak tam nie wrócisz?
-Ciążę "przeleżę" u ciebie. A potem polecimy do Polski.
-CO? Do Polski?
-Dawno nie widziałaś Susie.
-I moich tamtejszych chłopaków.
-Kiedy lecimy? Teraz?
-Jestem zmęczona.
-Edyto...
-Wiem. Codzinnie jestem zmęczona, więc takie zmęczenie w ogóle mi nie przeszkadza.
-Kiedy lecimy?
-Mozemy za neidługo ale mam 2 warunki.
-Mów. Ciężarne trzeba słuchać.
-KATE!
-Przepraszam.
Ona wie jak nienawiedzę jak mówi się do mnie "ciężarna".. Nie chciałam mieć tych dzieci. Dlaczego wszyscy sa pzreciwko mnie?? Dlaczego nikt nie chce ze mną porozmawiać? Dlaczego Kate to zrobiła?
-Pierwszy: Popłyniemy statkiem. Są ładne widoki.. i nie tak szybko jak samolotem.
-Zgadzam się.
-Drugi: Zamieszkamy u ciebie, gdziekolwiek, byle nie u mnie. Nie chcę, żeby wiedzieli, ze wróciłam.
-Zgadzam się.
-Pakuj się.
-Kiedy jedziemy?-usłyszałam po kilku godzinach. Odpocząć mi nie daje!
-Możemy jutro-powiedziałam od niechcenia
-Super! Jadę sie zwolnić i pożegnać ze wszystkimi! Wracam na kolację!
-Kup bilety!
Wyszła. Ciekawe, czy usłyszała.
Jak dobrze, że jedziemy do Polski... Nie będę się juz nudziła, tu, w domu Kate.. ona całe dnie była u swoich chłopaków.. Przynajmniej zobacze, jak tam u mojej rodziny...
CDN.

Dziesięciokrotne szczęście odc. 13
Jesteśmy w porcie. Na statku było nudno. Kate podrywała facetów, ja chodziłam po statku... Nic ciekawego. Nawet Kate powiedziała: "Było nudno".. A ją fascynuje byle co..
-Jestem!-wyśpiewała-Jak sie czujesz?
Chciałam płakać. Pierwszy raz w ciągu całej ciąży zadała mi to pytanie.
-Dobrze.
-Idziemy na obiad, czy zjemy u mnie?
-Chodzmy do baru.
-Do baru? Chcesz zabić dzieci jedzeniem fast food'ów?
-Tu nie Ameryka, Kate.
-Idziemy do resteauracji.
-Kate?-zapytałam patrząc sie na kosztowne jedzenie-Co ci jest?
-Nic jedz, bo zachorujesz.
-Kate, nie okłamuj mnie.
-Chciałam ci podarować miłą ciążę spędzoną ze mną. Chciałam ci dać w prezecie miły dzień. Pójdziemy do ciebie.
-O nie! Nie zgadzam sie! Tylko nie do mnie!
-Dlaczego?
Musiałam jej opowiedzieć sytuację w domu.
-Chciałam zaobserwować co sie będzie działo i pomóc im.
-Jedz.
-Dlaczego nazwałaś mnie kilkanaście dni temu "ciężąrną"? Wiesz, jak tego nie lubię.
-Nasunęło mi sie, jak patrzyłam na twój brzuch.
Zjadłam to, co dostałam, chociaż zapewniałam Kate, że nie mam na to ochoty.
-Susie!-powitała Kate siostrę
-Jak ten twój narzeczony?-zapytałam z uśmiechem
-Sam mnie opuścił, bo widział jak z nim cierpię.
-Byłaś u Susie?
-Tak. Prawie 5 miesiecy temu.
-Widzę, ze jesteś w zaawansowanej ciąży.
-Dopiero 5 miesiąc-powiedziałam-Pójdę do szpitala.
-Nie odpoczniesz?
-Jestem przyzwyczajona do takiego trybu życia. Podróż-obiad-praca to dla mnie nic.
-Chcesz kogoś leczyć?
-Nie. Dowiem się co słychać w szpitalu i wrócę na kolację.
-Na kolację?
-W szpitalu zawsze dużo się dzieje.
Duzo sie działo.. Niezbyt ciekawe. Nie będę pisać. Może kiedy indziej...
CDN.

Cocaine
06.11.2004, 12:39
CVhyba przestanę tu pisać. Z dwóch powodów:
1. Jak napisałam o gadu-gadu Magi zaraz ode mnie zwaliła
2. Jak napisałam 2 lub trzy odcinki w jednym to też wszyscy zwalili. Ja za coś takie zostałam objechana. A tak to milczę. Moze by tak spytac io pozwoloenie??
Bebe Twins odc. 14
Nabazgrałam w pośpiechu kartkę:
"wychodzę za mąż" czarnym flamastrem i przykleiłam na drzwiach.
- COO??- usłyszałam głos mamy
- Połóż się kochanie. - usłyszałam skrzypienie drzwi i szybko zakopałam się w kocu udając że czytam.
- Czytasz? - spytał
- Nie. - odparłam i teatralnie odłożyłam książkę na biurko,
- Kim on jest>
- Człowiekiem. - odparłam beznadziejnie.
- Ale jak się nazywa...
- Brandon Twin. - powiedziałam i usiadłam na kanapie
- Mama omało nie dostała zawału.
- Mogę [podejmować sdamodzielne decyzje!! - wykrzyknęłam
- Niby możesz. - powiedział oln
- IWęc nie niby a możesz. Skończyłam osiemnaście laty. - powiedziałam i siadłam na biurku
- Nie dbasz o Mary kate
- Kto jej robi codziennie śniadanie ze złamaną nogą?- zapytałam zgryźliwie.
- Sorry. - i wyszedł z pokoju. Siadłam i gapiłam się w wyczekiwane przeze mnie okienko. Jest, mignęło.
- Mell
Czesc moja mila
Ash
elo kochana...co tam u ciebie
Mel
Okay, a u ciebie jak z BrandoneM<
Ash
Zaręczyłam się z nim!!!
- Mell
Jak dawno?
Ash
Jejku już 24. Sorry ale muszę iść się wykąpać. - powiedziałam
Mell
Pogadamy jutro przez komorke? Moj numer: 59858545.
Ash
Ok.
Numer wydał mi się znajomy ale wytłumaczyłąm to sobie jako złudzenie. Zeszłam do łazienki i rzuciłam się na kosz na bieliznę. Trzasnął. Zakryąłm go skutecznie ręcznikiem i weszłam do kąpieli. Około trzeciej nad ranem usnęłam. Rano wstałam, zjadłam śniadanie i zeszłam na dół by poczekać na Brandona. Nawet chwili się nie obejrzałam jak,.........

Magi
06.11.2004, 17:46
Tatułaż

Odcinek 11
Do pokoju weszła mama i wniosła wielkie pudło.
- To twój prezent urodzinowy ode mnie! - zawołała wesoło mama
- Aaa... Co to jest? - zapytała niepewnie Gia
- No otwóż to sie przekonasz! - Gia zaczeła otwierać pudło. To co zobaczyła zaskoczyło ją.
- To... To... Naprawde dla mnie?!
- Tak, podoba ci sie? - spytała uradowana mama.
- Oczywiście!!! - zawołała z zachwytem Gia.
- No, to teraz sobie to poprzeglądaj, a ja nie będe ci przeszkadzać
- Och, mamo dziękuje! - zawołała Gia i uściskała mame. W pudle znajdowała sie sterta ciuchów! I wszystkie w stylu Gii (czytaj Dżiji)! Były tam 3 pary bojówek. 2 pary czarne z łańcuchami i ogromnymi kieszeniami i 1 para ciemno szarych bojówek o długości 3/4 ze ściągaczami wzdłuż nogawek. 1 para czarny jeansów, bardzo obcisłych, bez kieszeni i innych dupereli. 2 bluzki z długim rękawem, czarne, 1 miała duży dekolt, a 2 malutki, obie w łódeczke. 1 z białym napisem Baby Girl, a 2 z napisem Black. Była też 1 bluzka z krótkim rękawkiem biała z szarym napisem Black&White, w serek. Nie obyło sie bez 3 bluzek na ramiączka, 2 na cienkich, a jedna na grubych ramiączkach. 2 na cienkich były bez dodatków 1 biała i 1 czarna, ale za to ta na grubych ramiączkach była czarna pokryta białą siatką, którą można było zdiąć. Mama kupiła też Gii 6 par podkolanówek, 2 czarne, 2 białe i 2 w czarno-białe paski. Gia z pod tony ciuchów znalazła też czarne buty do kolan i dużą szarą kosmetyczke. Po wystypaniu wszystkiego na łóżko znalazła też 2 mniówki. 1 była czarna z kieszeniami i łańcuchami, a druga szara tylko ze szlówkami. Gia doszukała sie też 3 pasków. 1 czarnego z ogromną okrągłą klamrą, 1 białego z łańcuchami przytwierdzonymi do niego i 1 szary z różnymi wzorami na nim oraz wielką klamrą w ksztaucie kwiata. Po włożeniu tego wszystkiego do szafy i wyżuceniu powycieranych spodni Gia zeszła na kolacje która zawsze odbywała sie o 19:30.
- I jak mój prezent? - zapytała mama gdy Gia zabrała sie za kanapke z żółtym serem i ketchupem.
- Oj super! Wszystko poprzymierzałam i te ubrania poprostu... No nie moge w uwierzyć!!!
- No wkońcu od czego ma sie mame?
- A jak udało ci sie to wszysko dobrać do mnie? - zapytała zaciekawiona Gia
- Rozi mi pomagała...
- Rozi???!!! - wykrzykneła Gia opluwwając sie herbatą.
- Tak, prosiłam ją o pomoc.
- I ona nic mi nie powiedziała?
- Prosiłąm, aby ci nie mówiła bo to maiała być niespodzianka...
- Acha... - powiedziała zamyślona Gia. Gdy skończyła jeść poszła do swojego pokoju jeszcze raz popatrzeć na te wszystkie ciuchy. Następnie wzieła telefon i wykręciła numer do Rozi.
- Halo? - usłyszała głos jej mamy
- Dobry wieczór. Czy jest Rozi?
- Nie, nie ma.
- A wie pani może kiedy będzie?
- Pewnie późno, bo poszła z kolegą z klasy na dyskoteke. - "Z jakim kolegą?" pomyślała Gia.
- Acha, dziękuje dobranoc.
- Dobranoc. - powiedziała mama Rozi i odłożyła słuchawke. Gia jeszcze długo siedziała na łóżku myślą z kim mogła pójść na dyskoteke Rozi. Wzieła ponownie telefon i wykręciła telefon do Samanty.
- Słucham?
- Hej, Sami!
- Hejka! - odpowiedziała wesoło Samanta. Była wesołą dziewczyną, ale jak dla niej za dużo poświęcała sie szkole. Malowała stołówke, pomagała zbierać piłki po W-F'ie itp.
- Nie wiesz z kim poszła Rozi na dyskoteke?
- Wiem.
- A z kim?
- Nie mówiła ci? Wszystkim o tym rozpowiadała w piątek.
- No widać zapomniała mnie poinformować. - odparła zdenerwowana Gia.
- Poszła na dyskoteke z Maxem...
- Z Maxem?!
- No też sie dziwiłam... - powiedziała zamyślając sie Samanta.
- Słuchaj Sami jest już 21:30 musze kończyć.
- No pa!
- Pa! - powiedziała szybko Gia i rozłączyła sie. Gia siedziała do 22:10 rozmyślaja. Gdy spojrzała na zegarek wydała z siebie zduszony krzyk. Szybko sie rozebrała i pobiegła do wanny. Zawsze w niedziele myła głowe, zarzywała aroma terapii, kładła sobie maseczke itp. wszystko to zajmowało jej 2-3 godziny. Więc dopiero o godzinie 1:15 zgasiła światło. Myślała co jutro powie jej Rozi, i co powie Amber na jej odjechany pasek. Dopiero o 1:40 zasneła. Rano...

CDN

Ale sie rozpisałam z tymi ubiorami :laugha:

Cocaine
06.11.2004, 19:20
Ciekawe toto Znog wcvielo cie.........
Bebe Twins odc. 15
Jak nie miałam na sobie mojej niebieskiej spódniczki w kwiatki. Zostałam w samych białych stringach.
- Mmmm Kochanie...- powiedział mój przyszły mąż.
-Och Brandon, spóźnimy się. - i naciągnęłam spódniczkę na siebie.
- Jesteś zimna jak sopel lodu. - odparł wyniośle.
- Dzisiaj o 18 :30 w moim pokoju. Pa. - i wyszłam z samochodu. Przewiesiłam torbę przez ramie i poszłam do klasy.
- Cześć Mary. - powiedzałam do siostry i zobaczyłam co czyta.
- co czytam,? - zapytała
- No. - odparłam wstrząśnięta.
- Imię róży. - powiedziała i zagłębiła się w braille'owskiej lekturze. Poszłam do steli.
- Nie czytasz/_ spytała zdwiona.
- Nie. - odparłam
- Dzisiaj mamy klasówkę z "imienia róży" - chwyciłam za plecak i zaczęłam czytać co ważniejsze fragmetny. Zabrzmiał jednak dzwonek na lekcję!! Weszłam do klasy i spojrzałam na inych: och jakże oni byli normalnie ubrani:
Moja siostra:
Różowe spodnie, różowy sweterek i biała koszula.
Stella:
Niebieskie rybaczki, zielono- morska koszulka w paseczki z napisami
Amy:
Biały bezrękawnik z napisami: Old Navy, spodnie nike. Tylko ja byłam taka "wyjątkowa"!!Niebieska minispódniczka, niebieski bezrękawnik z golfem i siatkowa czarna bluzka wystająca spod spodu.
- Wyglądasz super. - szpenęła do mnie Stella.
- DZięki - odparłam i zaczęłam czytać dalej. Myślałam co by tu zrobić na 18:30/ Dopóki nie dostałam 4 z odpowiedzi!!
**********
O 16 zaczęłam przygotowania: do wanny wlałam dużo wrzątku, nasypałam na niego płatki róży o wlałam dużo olejków eterycznych. W pokoju rozpaliłam kadzidełka, na lóżko przyczepiłam dwie apaszki, kamerkę ustawiłam na szafie, przyozdobiłam pokój serduszkami. Żeby było fikuśniej ubrałam się w sam czerwony staniczek i czerwone koronkowe stringi a na stringi narzuciłam zaledwie nieśmiałe pareo.
- Ding dong - powitał mnie on w krótkich spodenkach i koszulce z adidasa.
- Hej kochanie. - i ucałowałam go. A potem zaczęliśmy....drogę do łazienki naznaczyłam...najpierw ściągnęłam mu koszulkę, potem spodnie, potem on ściągnął mi pareo i staniczek....a potem ja mu majtki...a potem on mi rozwiązał stringi. Tacy nagusieńcy weszliśmy do wany, gdzie odprężyliśmy się i pocałowaliśmy sie. Nie po raz pierwszy....tego wieczoru. Potem zawiązaliśmy sobie identyczne ręczniki na siebie i wyszliśmy raz dwa trzy do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i rozsunęłam ręcznik. On zawiązał mi ręce apaszkami...było tak cudownie. Dopóki nie poszłam do wróżki.
- Karty mówią że jesteś zaręczona i że jesteś w 4 miesiącu ciąży, weźmiesz ślub, twoja matka urodzi dziecko....- wszystko się zgadzało ale czemu ja miałam być w ciąży.........

Magi
07.11.2004, 15:52
Tatułaż

Odcinek 12
Rano Gia wstała o 6:00 mimo iż szła na 9:00. Umyła sie, zjadła śniadanie, spakowała sie i o godzinie 7:55 wybierała ubranie. Było 13 stopni ciepła. "Po południu będzie jeszcze cieplej." pomyślała i wyjeła z szafy czarną mini. Założyła do niej czarna bluzke na cienkie ramiączka. Włożyła na nogi podkolanówki w paski i swoje czarne sportowe buty. Związała włosy w warkocz. Spojrzała na plan, aby wiedzieć co spakować do czarnego plecaka Reebok'a. Miała 7 lekcji.
1. Angol
2. Majza
3. Biola
4. Plasta
5. Muza
6. Gegra
7. W-F
"O, ja piedole... Najgorszy dzień w tygodniu..." powiedziała cicho. Spakowała sie. Spojrzała na zegarek była 8:30. Umalowała sobie usta pomadką którą kupiła wczoraj, umalowała oczy i wytuszowała rzęsy. O 8:50 była w szkole. Spotkała w szatni Rozi.
- Ładnie wyglądasz - powiedziała gdy ją zobaczyła.
- Dzięx. Dlaczego nie było cie wczoraj w domu?
- No byłam na dyskotece z Maxem. - powiedziała po dłuższej chwili Rozi
- Fajnie że wczoraj mi powiedziałaś! - krzykneła Gia.
- Nie musze Ci wszystkiego mówić! - wrzasneła i wybiegła z szatni. Gia powoli powlekła sie pod klase. Zadzwonił dzwonek i Gia usiadła w swojej ławce. Lekcja ciągneła sie jak ślina. Na majzie nic ciekawego nie robili, nie licząc jak zawsze malowania pazokci. Biologia była jeszcze nudniejsza, bo uczyli sie jak podawać Rosiczką pokarm. Wreszcie zabrzmiał dzwonek i wszyscy poszli na lunch. Gia wzieła swoją kanapke z szynką i ogórkiem i poszła po Cole. Spotkała przy automacie Rozi pochłoniętą rozmową z Maxem.
- Cześć, Gia! - usłyszała za plecami głos Maxa.
- Hej - powiedziała bez najmniejszego entuzjazmu.
- Co taka smutna?
- Od******* sie, okey? Mam zły dzień! - powiedziała agresywnie Gia.
- Chciałem tylko...
- S*******aj! - wrzasneła Gia i pobiegła do damskiego kibla. Usiadła tam na podłodze i zjadła kanapke popijając Colom. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Reszta lekcji do gegry mineła normalnie. po przerwi Gia usiadła w ławce. Po 30 minutach oddała klasówke i siedziała 15 minut wpatruąc sie w plecy Rozi. Na W-F'ie Gia nie ćwiczyła. Mama napisała jej usprawiedliwienie. Więc poszła do domu. Gdy skończyła obiad i odrabieć lekcje była 18:15. A więc poszła sie wykąpać. Gdy była już golutka zadzwonił telefon. Wzieła słuchawke i odebrała.
- Słucham? - powiedziała troche zdenerwowana Gia.
- Sorry... - i ta osoba sie rozłączya. To była Rozi. Gia odrazu ją poznała. Weszła do wanny i sie umyła. Potem zadzwoniła do Rozi.
- Halo? - odezwała sie. Jak by zapłakanym glosem.
- To ja. Co ty odwalasz? -
- No bo miałaś racje <chlip>! Powiennam ci powiedzieć <chlip>! Po to są przyjaciółki <chlip chlip chlip> - wykrzykneła Rozi.
- No... Eee... Już nie płacz. Wszystko jest ok.
- Serio? - zapyała Rozi już pewniejzym głosem.
- No jasne!
- Dzięx! Gia kochana jesteś!
- Spoko. To do jutra!
- No, pa. - zawołała uradowana Rozi. Była 21:30 gdy Gia ledwo co usłyszała telefon, ponieważ słuchała muzy.
- Słucham? - powiedziała Gia ściszając muzyke.
- Eee... Chciałem... Cie... Eee... No... Przeprosić. - powiedział Max
- Mnie? Za co? To ja powinnam Cie przprosić!
- Może sie spotkamy?- zaproponował niepewnie.
- Kiedy?
- No... Teraz! Jestem pod twoim domem!
- Serio? Max... No... Dobra... Tylko sie przebiore w ciuchy.
- Okey, czekam. - powiedział i rozłaczył sie. Gia ubrała sie i cicho wymkneła z domu. Zobaczyła Maxa, a on do niej podbiegl i namiętnie ją pocałował.
- Max?
- Przpraszam... Nie powinienem...
- Ale... Co to ma znaczyć?
- Poprostu... Podobasz mi sie... - powiedział cicho.
- Ty idioto!!! - usłyszeli głos... Amber. Podbiegla do nich i...

CDN


MAM WENE!!! WIĘC RADUJMY SIE WSZYSCY!!!

Cocaine
07.11.2004, 16:31
Bebe Twins odc. 16
No to sie załatwiłam...nie mam okresu od miesiąca. Jutro robię test - ja nie moge....ten niepokój. OOO weszla na gg Mell
Mell
czesc
Ash
hej słyszałaś już plotkę?
Mell
Nie, a dlaczego?
Ash
A to lepiej jak się dowiesz nieco później
Mell
Chciałabym wiedzieć teraz. Prawdziwe przyjaciółki
Ash
Weź Melisa mi tu nie klam w zywe oczy bo nie mam ochoty
Mell
Ja też nie mam ochoty;
Mell jest niedostępna.
Cholera! - zaklęłam cicho i siadłam do lekcji. Była dopiero sobota. Jeżeli jestem w ciąży....nie, muszę zadzwonić do lekarza.
- Halo? - zapytałam po wybraniu numeru
- Przychodnia ginekologiczna lekarza Fikusa słuchaM?
- Chciałabym zapisać się na wizytę do doktora. - wykrztusiłam
- Proszę przyjść jutro, mam ostatni wolny termin
- Dziękuję do widzenia - byłam wiele razy u ginekologa - raz na rok kontrolując się ale nigdy w takiej sprawie.
- Mamo? - spytałam siadając do kolacji. Mama wyszła z kuchni.
- Uraziłaś ją na zawsze. - odezwał się ojciec znad deski z chlebem.
- Nic już. - I poszłam odrobić chemię. Pierwiastki. Powtórzyłam tablicę, ubrałam się w piaskowe spodnie z szorstkiego materiału z Lee, po czym poszłam po bluzkę ubrana tylko w czarny stanik. Założyłam bluzkę z czarnej siatki a na nią białą kurtkę od Levis'a.
- Wychodze. - rzuciłam przy drzwiach. Nadal miałam nogę w gipsie - właśnie szłam go zdjąć. Przy wyjściu skoczyłam na nogę - pół odpadło. Po drodze skakałam na niej: została tylko szmatka. Weszłam do sklepu medycznego.
- Poproszę nożyce do gipsu.
- Masz coś w gipise/
- Nie. - skłamałam gładko. Zginałam nogę jak najbardziej normalnie i wyszłam do parku. Poszłam za górkę ki tam ścięłam gips. Sięgnęłam do kieszeni po komórkę.
- Hej Brandon.
- Cześć kotku.
- Przyjedź do parku mam ci coś do powiedzenia.
- Ok, będę zaraz. - czarny samochód zajechał pod park. Powitałam go.
- Brandon...będziesz ojcem. - powiedziałam pewnie.

Zong
08.11.2004, 16:43
Gdzie mnie wcięło? Byłam zajęta. Teraz siedzę i czekam na kółko.. Za 15 minut muszę iść.
A wasze są takie wciągające.. Myślę, że przestanę pisać bo moje na pewno nikogo nie wciąga i jest strasznie nudne. Więc wolę nie pisać ciągu dalszego i może wymyślę coś lepszego. JAk myślicie?
EDIT: Jak Cię korci to prosze:
Dobrze, jak chcecie, ale wiedzcie że w życiu dziesięcioraczek aż do ich 14 roku życia nie będzie nic ciekawego.
Dziesieciokrotne szczęście odc. 14
..ważniejsze jest to, że poszłam do Lary, ginekologa. Powiedziała mi:
-No wiesz.. Ty nie urodzisz ośmioraczek.
-To będą dziewczynki?
-Tak. N ie wiedziałaś? To będą co najmniej dziewięcioraczki...
-Dziewięć dziewczynek...?
-Tak.
Dziewięć dziewczynek... Lara na pewno wiedziała ile ich dokładnie będzie. Nie mogę się odczekać chwili, kiedy dowiem się, że ich będzie... powiedzmy 15..
Przed chwilą rodziłam. W ciągu tych 3 miesięcy nie odwiedziłam ani razu mojej rodziny. Szukałam nowego domu dla mnie, Kate, i Susie. Urodziłam 10 dziewczynek. Pierwsza, najstarsza została nazwana Kate. Potem z trudem wyszła druga.. Trzecia nie chciała wyjść "Ona coś trzyma w ręce!''-krzyknęła Lara. Powiedziała, że trzyma za rękę czwartą. Odtąd nazywam je "bliźniaczkami", rzeczywiście polubiły się. Piąta, szósta i siódma poszły łatwo. Cały czas obserwowali mnie fotoreporterzy, pewnie powiadywani przez Larę. Wiedzieli, ze urodzi się więcej niż osiem. Najwięcej na razie urodziło się włąśnei osiem dziewczynek. Potem przyszłą na świat ósma i dziewiąta. Gdy przyszła dziesiąta, poczułam, że to koniec. Poprosiłam, żeby ułożyć dziewczynki w takiej kolejności jak się urodziły. Reporterzy nie dawali mi spokoju. Nie pomagało jak mówiłam: Jestem zmęczona. Chcieli wywiadu. Wtedy uratowała mnie pielęgniarka (nie było jej oststnio...); krzyknęła:
-Pani doktor, Piątą trzeba operować!
-Z jakiego powodu?
-Wrodzona choroba płuc-wyrecytowała
-To nie ode mnie-powiedziałam do siebie-W jakim stadium?
-Zaawansowanym. Trzeba ją szybko operować zanim nie zarazi innych dzieci.
-To operujcie.
-Dlaczego pani tak łatwo zgodziła sie na operacje?
-JAk sie będą nazywac dzieci?
-Jak pani znosiła ciążę?
-Czy zrezygnuje pani ze swoje pracy?
-Czy powiększy pani swoje mieszkanie?
-Czy będzie sie sama pani opiekować dziećmi?
Pytania wciąż się sypały, a ja nie odpowiedziłam nawet na jedno.
-Przepraszma-krzyknęłam-ale w takich warunkach nie będę pracować. Nie dajeci mi odpowiedz nawet an jedno pytanie. Po za tym jestem tuż po bardzo męczącym porodzi i prosz emi dać spokój.
-Ale pani jest bardzo wytrzymała...
-Co z tego? Przysługują mi 2 dni wolne od wszelikch reporterów.
Nie posłucchal;i. Zaczęli znów pytać.
-PROSZE STĄD WYJŚĆ!!! WYNOCHA!!!!!
Wyszli. nareszcie.
CDN.

Cocaine
08.11.2004, 17:39
ach Zong jesteś nie do zniesienia!! Twoje mnie tak krorrrci ach!!
Bebe Twins odc. 17
No tak, zapisałam w pamiętniku- taka była jego reakcja:
- JKesteś pewna? - spytał
- Jutro idę do lekarza.
-Szala nie jest jeszcze przechylona. - odparł i oprowadził mnie do parku.
- Kiedy mój brzuch zacznie się zarysowywać chciałabym wziąć ślub.
- Ok kochanie. Czujesz już ruchy?
- Nie, to musi być wczesny miesiąc. - odparłam i położyłam jego ręke na brzuchu.
- Cieszę się....- westchnął i okrył mnie swoim swetrem. No fakt- robiło się zimno.
- Odwieziesz mnie do domu? - spytalam z nadzieją.
- No jasne. - powiedział i ulokował mnie w samochodzie jak jajko.
- To jest chyba ciąża zagrożona.
- Musisz duuużo leżeć. - polecił mi
- Będziesz mi przynosł zeszyty>
- Oczywiście sło.ńce. - i pojechal pod moj dom. Byłby cudownym ojcem, pomyślałam i poszłam do pokoju. Minęłam naburmuszoną mamę głaszczącą się po siedmiomiesięcznym brzuchu i wyszłam na górę po schodach. Nabazgrałam kartke:
Niech was nie obchodzi co się ze mną dzieje. - przykleiłam na drzwiach, wzięłam kąpiel i poszłam do pokoju poleżec.. Rozmyślałam o tym, że będę się musiała przeprowadzić. Nie ma mowy o mieszkaniu z moimi rodzicami ani Brandona. Poszukałam kilkunastu wolnych mieszkań. Jedno było znośne. Usnęłam nad gazetą.
- Gdzie się wybierasz że nic nie jesz> - spytała mnie mama niechcętnie.
- YYY do kumpelki a potem idzemy na pizze. i wybiegłam z domu. Czułam się wolna. Wolna ale z dzieckiem!! wYCIĄGNĘŁAM komurkę.
- Hej malutki. - powiedziałam słodko.
- Czekam pod gabinetem./ - usłyszałam dumnie a moje serce przepełniła miłość.
- Już jadę misiu. - i pojechałam istotnie autobusem pod wskazany adres.


Mam gości papappap

Fayy
08.11.2004, 19:10
Wróciłam! Pisalam tu kiedys a teraz pisze od nowa!
ODC.1
Deszczowy dzień....
Martę Majak obudził stukot kropli deszczu o szybe.Marta znowu zostawila włączoną komputer prawie całą noc siedzialą na czacie z jakimś Adamem. Marta spojrzała na zegarek byla 6 rano. "Więc wstane i ubiore sie"-pomysłała. będac w łaźience usłyszała odglos przychodzacego maila.Pobiegla by to prawdzić. mail był taki:
WITAJ SLODKA!
BEDZIESZ DZISIAJ NA CZACIE?"
Wiec naprawde długo siedziałam pomysłała.Otworzyła szafe i wyela z niej sweter i ciemne jeansy. nagle sobie przypomniała! jeszcze mam matematyke do zrobienia! I u siadła za biurkiem.
W szkole...
- Majak co to ma być? Takich prostych żeczy nie umierz? Jedynka! Siadaj!
Krzyczała di niej p.Kiesik uczyla ich matematyki. Marta znowu czula te mieszankę zawstydzenia i zlości usiadła na swoje miejsce.
Przerwa...
_ nie martw sie kazdy ma juz jedynke ty nie jestes jedyna-pocieszala ją Monika najnajlepsza przyjaciólka Marty
-Ale mamie nie wolno sie denerwowac! przeciez jest w ciaży!
-Jakos to bedzie-powiedziala Monika
W domu...
Marta weszla nie pewnie do domu nigogo nie było.
-Yes!Nikogo nie ma! -krzyknela Marta
Zjadla szybko kanapke zeszyt zucila na łożko i usiadła do kompa on byl na czacie...

Jak wam sie podoba? A jaki dali byście temu tytuł?

Magi
08.11.2004, 20:23
Tatułaż

Odcinek 13
Podbiegła do nich i strzeliła w ryj najpierw Maxowi, a potem zawierzyła sie na Gie. Ale ona złapała jej ręke i wykręciła.
- Ała! Puszczaj *****o! - wrzasneła Amber
- Słucham? - zapytała grzecznie Gia
- Puszczaj *****o!
- Poczekamy, aż nas przeprosisz...
- Gia, spokojnie. Puść ją. - wtrącił sie Max
- Zamknij sie! Mógł byś sie czegoś nauczyć! - prychneła Gia
- Zostaw mnie! Pomocy!
- Zamknij sie!!! - wrzasneła Gia i zakneblowała ją gumką do włosów.
- Gia!
- Czego?
- Zostaw ją!
- Niech przeprosi! - upierała sie Gia
- Amber przeproś ją to cie zostawi! - nalegał Max. Przez zaciśnęte zęby Amber wykrztusiła "Przepraszam". Gia póściła ją i pobiegła do domu. Weszła cichutko, przebrała sie w pirzamy i poszła spać. Rano obudził ją budzik, który zawzięcie nie dawał zaspać. Gia wchodząc do szatni spostrzegła, że wszyscy sie na nią patrzą. Jak na zwierze, nienawidziła tego. Rozi do niej podeszła i cicho powiedziała...
- Ty... Ty naprawde pobiłaś Amber?
- Nie! Tylko jej ręke wykręciłam!
- Acha... No bo... Eee... Masz iść do dyrektora... - powiedziała Rozi nie patrząc jej w oczy. Gia prychneła i powlokła sie pod gabinet dyra. Po 20 minutach, łysy, niski facet wyszedł i powiedział:
- Zapraszam do środka panno Stone (czytaj Stołn)... - Gia weszła i uderzył ją zapach parzonej herbaty, cynamonu i pomarańczy. Usiadła na fotelu na przeciwko dyrektora.
- No moja panno! Nie popisałaś sie wczoraj!-
- Ale przecież to nie było w szkole!
- Nie ma znaczenia! Jesteś naszą uczennicą! Daje ci tydzień w zawieszeniu! Nie, dwa tygodnie! Może to sobie przemyślisz! A teraz weź tą kartke pokaż mamie i ma do mnie wrucić z podpisem!
- Dowidzenia... - powiedziała zamylona Gia. Poszła do szatni, ubrała sie i poszła do domu. Mamy oczywiście nie było. Pracowała do 16:00. Zjadła drugie śniadanie i usiadła przed telewizorem z tabliczką czakolady i Ice Tea Lemon... Po godzinie poszła do"Shop'a". Tam spotkała Samante...
- Hej - powiedziała Sami
- No cześć. Co tam w budzie?
- A nic takiego. A właściwie to miałam ci nie mówić, ale Rozi tak wlała Amber za to że nakłamała dyrowi o tobie że teraz też jest w zawieszeniu!
- Serio?
- No. Tam jest na lodach. - wskazała Sami
- A no może też zjem. Idziesz ze mną? - zapytała Gia
- Nie, musze sie pouczyć do Angola...
- Co cuż... To do zobaczenia!
- Pa! - powiedziała Samanta i poszła w strone wyjścia. Gia ruszyła ku lodziarni. Kupiła kody i podeszła do stolika Rozi.
- Cześć...
- Hej. - odpowiedziała bardzo ponuro Rozi.
- Wszystko ok?
- No wiesz nie!!! Nie dość że mnie nadgarstek na*******a to jestem jeszcze zawieszona!
- Wiem... Ale, nie martw sie... Ja też jestem zawieszona więc będziemy razem chodzić na miasto i wogóle!
- Nie sądzisz, że mama mi zabroni?!
- Mnie pewnie też, ale chodzą do pracy. Więc jak to sprawdzą?
- No... Masz racje... - powiedziała Rozi i uśmiechneła sie. Potem poszły do Gii. Po oglądały telewizje, pogadały i Gia pokazała Rozi ciuchy które dostała. Po wyjściu Rozi mama Gii szybko przyszł. Przy kolacji Gia pokazała mamie kartke od dyra. Mama wstała i...
CDN


POTEM JESZCZE NAPISZE

Cocaine
10.11.2004, 18:20
Zong loo niezle!!Linka zgapiasz z czatem?? Brawo!!!
Bebe Twins odc. 18
Blee, nienawidzę szpitalnego zapaszku. Wokół mnie chodziły baby z brzuchami a ja wiedziałam że za niedługo taka będę.
-Cześć słoneczko. - powiedział Brandon.
- Hej. - i przytuliłam się do niego. Siedziałam trochę w poczekalni bo kilkanaście pań spędziło kilka minut w gabinecie. W końcu nadeszła moja pora.
- No więc witam. - powiedział doktor Fikus.
- Dzień dobry. Chodzi o to...
- Tak wiem, chce się pani przekonać czy jest w ciąży. - odparł i wskazał fotel. ERatunkuu, do tej pory badałam się tylko przez USG. Ściągnęłam niezgrabnie polarowe niebieskie spodenki i moje niebieskie stringi.
- Proszę usiąść. - i pomógł mi wdrapac się na fotel.
- JUż? - zapytałam siedząc normalnie.
- Nie. Nogi na te wysięgniki. - wyustawiłam je i poczułam się okropnie.
- OO widze, tutaj błona już zerwana. Ile ma pani lat?
- Dziewiętnaście.
- No, to dobrze, wspaniały czas na zajście w ciążę. Teraz panią zbadam. - no i zrobiłto co miał zrobić.
- Ach więc? - zapytałam niepewnie po ubraniu się.
- To czwarty miesiąc ciąży. Przeszła pani najtrudniejszy okres ciąży. Brawo!! - odparł on i wypisał mi recepty na różnorakie witaminy.
- Kiedy kolejne badanie> Acha, kiedy mam termin? - zapytałam.
- Proszę przyjść na badanie za 2 miesiące, a termin ma pani....zaraz obliczę. Och tak, 1 czerwca. - odetchnęłam z ulgą, ubrałam płaszczyk i wyszłam.
- witaj i jak> - zapytał mnie Brandon.
- Mam termin na 1 czerwca. Na szczęście to już po maturach. - powiedziałam z ulgą i siadłam w samochodzie.
- Jesteś cudowna w ciąży.
- ??? - spytałam ciszą.
- Po prostu, tak ładnie wyglądasz, jak zawsze zresztą, no ale....
- Ładneij>
- Po prostu malutka. - powiedział i pieszczotliwie pogładził mnie po brzuchu.
- Patrz na drogę. - zganiłam go i zobazcyłam że skręca nie tam gdzie trzeba.
- Jedziemy do restauracji. - odparł
- A potem do hotelu? - spytałam przymilnie.
- OO tak....- wyszeptał marzycielsko. Po zjedzeniu kolacji i miłej nocy rano źle się poczułam,.....

Zong
10.11.2004, 19:05
Dziesięciorkotne szczęście odc. 15
.. nareszcie mam chwilę dla siebie! Dziesięcioraczki mają już po dwa lata. Siedze w pokoju lekarskim, ale na razie nikogo nie ma. Jest 12.
Ciągle mieszkamy w tym małym domku. Kate i Susie pomagają mi jak mogą. Ale trudno zająć sie dziesięcima małymi dziećmi. A jak trudno będzie sie zajść dziesięcima pannami! Z dorastającymi dziewczynami często sa afery, a to któraś zajdzie w ciążę, zacznie palić, pić, braz narkotyki, uzależni sie od czegoś... Są różne przypadki. Ale mogą być też wspaniałe, cudowne dzieci.
Udzieliłam wywaidu reproterom. Dziesiecioraczki zachowywały siue normalnie. Sikały, jadły, piły, spały..
W szpitalu wszystko w porządku. Kate miła wileu chłopaków, Susie nadal pracuje... Najwiecej działo sie w domu. Keidyś przyszła zapłakana Diana.
-Cześć-przywitałam siostrę-siadaj, opwiadaj co sie stało
-Wróciłam do domu.
-I?...
-Mój ukochany przywitał mnie: Gdzie byłaś?
-A ty?...
-Chciałam to wszystko przemyśleć. Jesteś w ciąży?-zapytał Nie-odpowiedziałam
to ja-powiedzial-wynosze się. Masz dwa miesiące. Jak zajdziesz, z chłopakiem, zosatję
-I?...
-jestem w ciąży, ale mam dziewczynkę. John odszedł do jakiejś kobiety i powiedział: Mam mieć syna. Nie obchodzi mnie z kim.
-Kłamiesz.
-Tak. Byąłm w ciąży. Usunęłam ją, bo była dzieczynka. Czułam to. Teraz znów jestem w ciąży, ale chyba ja usunę.
-Zostaw, moze to chłopak.
-Usunę.
-A co z resztą?
-Klara opiekuje się dzieckiem sama... Róza ciągle "nic" nie robi, Alina poroniła... Rzucił ją mąż. Dlatego, że ona go zdradzła. Teraz jej kochanek jej nie chce.
-Zupełnie jak w telenoweli brazylijskiej-uśmiechnęłam się
-Ty sie śmiejesz, a ja... Wyprowadziłam się, jak się John wyprowadził. Sześcioraczki nie żyją.
-Dlaczego?
-Pięć sie zaraziło. Jedno ocalało. Żyję z sibie i marnie mi wychodzi. Chyba zacznę kręcić jakis film..
-John nie wie o śmierci dzieci?
-Nie. Nie zamierzam mu powiedzieć, chociaż jesteśmy małżeństem. To on łamie przysiegę i mnie zdradza. Ja nic nie zrobię. On musi zrobić pierwszy krok, chociaż ten krok będzie długi...
-Wybaczysz mu?
-Zależy jak się bedzie bronił.
-On na pewno cię kocha. On po prostu chce mieć syna, zrozum!
-Nie musi posuwać sie do zdrady. Urodziąłbym mu syna, ale później. Nie da się od razu. On też musi coś rozumieć.
Zapadłą nieprzyjemna cisza. Przełamałam ja pytaniem:
-Skad wiesz o mnie?
-Rok temu Róża pokazała mi gazetę, zresztą wszystko trąbiło o dziesięciraczkach. Na dodatek urodzonych w Polsce!
-Idziesz?
-Tak. Moze kiedyś wróće, może o mnie usłyszysz. Idę utrzymać siebię, Alinkę i Sarę.
-Pani doktor! Pacjent!
Obowiązki mnie wzywają.. Kiedyś opisze czy dziło się coś ciekawego... Tyle w ciągu ostatnich dwóch lat.
CDN.

Cocaine
11.11.2004, 08:07
Zong czemu to wszystko tak szybko: mig?!
Bebe Twins odc. 19
Rano źle się poczułam.Zeszłam na dół do recepcji, zjadłam naleśnika, a potem jak poszłam do pokoju to zaraz go zwróciłam do klozetu.
- Oj, chyba coś źle, co Ashley? - zapytał mnie Brandon przytulając mnie.
- Źle się czuję...kreci mi się w głowie....- i upadłam. Zemdlałam. No i obudziłam się w szpitalu, w niebieskiej nakrochmalonej pościeli.
- Brandon co ze mną jest> Jest zagrożenie dla dziecka? - spytałam przerażona.
- Nie, skąd. To normalka w czwartym miesiącu podobnio. W piątym wszystko wyjdzie na prostą.
- To sdobrze, piekielnie dobrze. - odparłam, kiedy obudziła się moja komórka. Wzięłam mojego Sonny Ericssona i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
= Halo?
- Witaj Ash. Mam dla ciebie nieprzyjemną wiadomość.
- Tak?
- Mary-Kate złamała obojczyk.
- Jak sobie radzi>
- Z przemieszczeniem. - kontynuowała mama.
- Aaaaa. Leży w szpitalu?
- Leżała, ale wypisała się sama. Teraz płacze że jakaś tam dziewczyna nie wchodzi na gadu - gadu.
- Właśnie mamo, przywieźcie mi mojego laptopa. - zarządałam.
- Dobrzxe, będziemy za niedługo. - I odłożyłam słuchawkę.
- Coś się stało?
- Mary- Kate złamała obojczyk.
- Biedaczka. Leżysz tu od wczoraj i nic nie zjadłaś.
- Po co mam jeść jak i tak to zwróce??
- No...żeby coś w ogóle przeleciało przez ten twój żołądek. - I wtedy jak na zamówienie weszła mama, z tacką biszkoptów i ciepłym mlekiem.
- Musi być mleko>> - ponarzekałam i otworzyłam laptoka.
- Musi być, masz niedobory witamin, - fachowo określiła to mama i zamknęła mi laptopa niemal przycinając mi palce.
- Boli. - syknęłam .
- Przepraszam kochanie, to nie byłlo chcący.
- Wchodzę na gadu - gadu. Nagle zobazcyłam coś czego się nie spodziewałam. Jakieś zdjęcie. Postanowiłam je otworzyć. Dlugo i długo się ladowało ale wktrótce sko.ńczyło. To byla fotaa........

Basieńka
11.11.2004, 09:47
OK. 2
odc.3 "Dwie miłości"

...zobaczyła ślady włamania.
- Co tutaj się stało?! Tato! Tato!
- Tak, kochanie?
- Tato gdzie ty byłeś? Szyba pobita, wszystko porozrzucane. CO się tutaj u licha stało.
- Nie wiem. Cały czas byłem na dachu. Trzeba było go naprawić, bo przeciekał.
- Aha.
- A jak tam pierwszy dzień w pracy?
- A dzięki, dobrze. Tylko jedno mnie niepokoi... ach, nie ważne. Mam masę roboty. Muszę lecieć do biblioteki!
Ala wybiegła z domu i biegła całą drogę. Prawie przez całe miasto. Wpadła do biblioteki i ujrzała go... Był cudowny! Wysoki (ok.182 cm.) brunet z szarymi oczami... Po prostu boski!!!
- Dzień dobry. Ja chciałabym informacje na temat ruchu Browna.
- Proszę bardzo. Tam jest jedno wolne miejsce. -bibliotekarka wskazała miejsce obok bruneta.
-"Och Boże jaka ja szczęśliwa!!!" -pomyślała Ala. Wzięła książki i podeszłą do stolika.
- Dzień dobry. Można?
- Dzień dobry. Tak.
Ala nie mogła czytać. Cały czas zerkała na bruneta, który widocznie bardzo się zaczytał.
- A jeśli można wiedzieć to pan tutejsz?
- Tak. A pani?
- Nie dawno sie tu wprowadziłam. Jestem nauczycielką fizyki.
- Ach, tak. ojciec o pani wspominał.
- Ojciec?
- Tak. Mój ojciec uczy w tej samej szkole co pani- geografii.
- Dariusz Grzyb?
- Tak. A ja jestem Tomek. Tomek Józkowski po matce.
- Acha. A ile pan ma lat. Jeśli oczywiście można spytać.
- 28. Tak wiem. Nie wyglądam na tyle. Teraz studiuje medycyne. 3 lata zawalone przez wojsko.
Rozmowa się jakoś kleiła. Jak się później okazało Dariusz Grzyb ma 50 lat, rozwiódł się z żoną 27 lat temu. Bardzo zdziwiaczał po utracie syna. Teraz twierdzi, że widzi różne nie stworzone rzeczy.Potem Tomek odprowadził kawałek Alicje. Potem ona sama szła do domu rozmyślona i.............

Kończe. Nie mam weny a poza tym chyba nikogo to nie ciekawi... ODC. 4

Potem ona sama szła do domu razmyślona i potrącił ją samochód. Ala umarła na miejscu.

KONIEC
Jeśli komuś się podobało niech wyśle mi PM

she
11.11.2004, 10:47
"Blood" od 4
- Tak, to ona!
- Proszę mnie puścić! Musileiście mnie z kimś pomylić! Jestem Nina Hange! MIeszkam w Anglji od 2 lat! - powiedziała Haney wyciągając fałszywe dokumenty...
.......
nie mam weny więc pupcia!

Cocaine
11.11.2004, 11:06
Girl.....czemu nie m asz weny??
odc. 20
Moja i w dodatku naga. Wydałam z siebie lekki okrzyk zdziwienia i usiadłam zbyt gwałtownie na łóżku bo znowu mi się zakręciło w głowie.
- Kochanie? - spytała mama
- Tak? - zapytałam "pogodnie"
- Czemu nie odpowiadasz mi na pytanie?
- Przepraszam zamyśliłam się. Acha, przyszła Mary?
- Nie, Mary uczy się do matury.
- Biedaczka...wsszystko ma więcej kartek jak sie pisze braille'm
- Niestety...- westchnęła mama.
- A jak jej produkcja?
- Oo, nie słyszałam o niczym takim....
- A, nagrywa sobie piosenki. - szepnęłam do siebie i przeczytałam szybko to co napisała do mnie Mel.
Mell
Cześć, właśnie kuję do maturki a co u ciebie?
Ash
Leżę w szpitalu. Źle się czuhję ale to podobno normalne w czwartym miesiącu.
Mell
Biedna jesteś. Masz tam książki?
Ash
Poproszę mamę żeby mi przyniosła.
Mell
Czujesz już jak maleństwo się rusza?
Ash
Ależ oczywiście...nie.
Mell
Nie myślisz ze jest chore?
Ash
Sorry mam badanie. Pa!!
I wyłączyłam gadu-gadu. To tylko przyszła pielęgniarka żeby wręczyć mi kieliszek pełen kolorowych tabletek.
- Blee...- szpenęłam do siebie i połknęłam jakieś kwasy. Najlepsze były tabletki w powłoczkach.
- Chyab są okropne, prawda.- spytała mama.
- Oczywiście. Nudzi mi się tu.
- Przynieść ci książki?
- Tak tak, najlepiej "kod leonarda da vinci".
- Masz tą książkę?
- Kupiłam ją niedawno w "makro".
- A gdzie leży?
- Pomiędzy moimi podręcznikami. No i podręczniki też przynieś.
- Wiem, musisz się uczyć maleńka. - powiedziala mama, pocałowała mnie i poszła do domu.
- A może byćmy tak poszli na spacer? - spytał
- O z chęcią. Tam jest wózek. - ubrałam na moją kusą koszulkę nocną szlafrok i wyjechaliśmy. Ale po drodze napotkałam....

Magi
11.11.2004, 11:47
Tatułaż

Odcinek 14
Mama wstała i krzykneła...
- Nie mam wystarczająco dużo problemów na głowie?! Musisz sie jeszce bić z jakimiś dziewczynami?!
- Ale mamo ja...
- Milcz! I do swojego pokoju! A i nie waż sie jutro wychodzić z domu! A i zapomniałam ci powiedzieć, zaraz przyjdzie Cie lekarzprzebadać! - krzykneła mama do wbiegającej po schodach Gii. "Świetni..." pomyślała Gia i usiadła przy kompie. Włączyła internet i weszła pościągć gifi itp.. Po pół godzinie wszedł lekarz.
- Możesz pośięcić mi chwile?- zapytał uprzejmie.
- No, chyba musze... -burkneła Gia
- A co sie stało, że taka nie wesoła jesteś?
- Zostałam zawieszona w budzie...
- Dlaczego? - zapytał osłupiały doktor.
- Pobiłam sie z taką dziewczyną... I to nie w szkole!
- Czy ty kiedyś uczyłaś sie jakiś sztuk walk?
- Nie.
- Acha... Czyli to zaostało... - powiedział cicho doktor
- Co zostało?
- Nic, nic...
- Kiedy przyjechałaś do tego domu?
- Ja sie tu urodziłam!
- Dobrze... A od kiedy chodzisz do szkoły?
- Od zawsze! Przecierz pan wie!
- Dobrze to mi wystarczy, dowidzenia.
- Dowidzenia... - powiedział Gia i wzieła telefon. Wystukała numer do Rozi. Dość długo czekał. Już chciał odłożyć sluchawke gdy...
- Słucham? - powiedział nieznajomy głos
- Rozi? - zapytał zaskoczona Gia
- Nie, Molly.
- Eee.. To chyba pomyłaka... - wyjąkała Gia
- Raczej nie. Dzwonisz do Rozi, prawda?
- Eee... Yyy... Tak.
- Rozi narazie nie ma, będzie póżniej.
- A kim ty jesteś? - zapytała zaszokowana Gia
- Kuzynką Rozi. Przyjechałam dzisiaj rano.
- A... Nie wiesz przypadkiem... Jak poszło Rozi... W rozmowi z jej mamą... O tym... Eee... Zawieszeniu?
- Tak, wiem. Jej mama wpadła w histerie, a jej tata śmiał sie.
- Śmiał sie?!
- No może sie spotkamy to ci wszystko opowiem... - wyszeptała Molly.
- Eee... No wiesz... Ja cie wogule nie znam!
- No to poznasz! Przy dębie w parku o 20. Pa!
- Zaczekaj Molly! Ja nie moge wy... - Molly rozłączyła sie. Gia długo siedziała osłupiała. Nie wiedziała co robić. Nie może wychodzić z domu... Ale chciała sie dowiedzieć dlaczego tata Rozi sie śmiał... Gia spojrzała na zegarek była 19:45... Zdobyła sie na odwage i zeszła na dół. Mama siedziała na kanapie czytają książke.
- Mamo?
- Tak?
- Mogła bym... Wyjść? - wybełkotała i czekała na wrzask mamy...
- Och, Gia... Wiedziałam że będą z tobą kłopoty... Ale że aż takie?
- Jak to będą?
- Dobrze, idź.
- Dziękuje! Jesteś kochana!
- Wiem - powiedział uśmiechnięta mama. Gia pobiegła na góre ubrała sie i umalowała. O 19:45 wyszła z domu. Gdy doszła do parku poczuła sie nie swojo. Gdy doszła do starego dębu. Stała tam jakaś ładna wysoka i zgrabna dziewczyna.
- Eee... To ty jesteś Molly?

CDN


Znowu mam wene!!!

▫Molly▫
11.11.2004, 11:51
Ciekawe ale fajniej byłoby gdyby s dodała obrazki...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
KOCHAM THE SIMS 2 !!!
:w000t: :mbounce: :gathering

Magi
11.11.2004, 12:10
Obrazki? Znaczy Emotki? Nie! Ja w Historyjkach Emot nie uznaje!

Cocaine
11.11.2004, 14:48
Nina to są gwiazdowe t e l e n o w e l e. A nie gwiazdowe fotostory/
bebe Twins odc. 21
Tam leżała Mary-Kate.
-Mary? - krzyknęłam przerażona i zerwałam się z wózka.
- Ja mam...mam atak. - wysapała ona i przewróciła się do tyłu. No nie, wiedziałam ona ma atak astmy. Chwyciłam za jej kiesznie: ratujcie ona nie miała inhalatora. Niewiele myśląc zroniłam jej usta-usta a potem zawiozłam na rękach na izbę przyjęć.
- Widzę panienko...
- Ona ma astmę. - wtrąciłam
- No to wszystko się układa w logiczną zagadkę.
- ??
- Ona ma rozległą astmę i wadę serca, a odklejenie siatkówki jeszcze bardziej do tego doprowadziło....- jęczał lekarz,
- Wyjdzie z tego?
- Nie wiemy. Żebra chyba zbytnio naciskają na płuca, gips przyciska je jeszcze bardziej...jedynym ratunkiem jest operacja.
- Ale operacje są bardzo drogie.
- Niestety. Żeby zespawać żebro i obojczyk, następnie wprawić jej zastawkę w serce....
- Zastawkę??
- Tak, o0na potrzebuje swojej pompy przecież a nie cudzej. - odparł beztrosko on.
- Teraz będzie leżeć w szpitalu?
- Chyba tak Chyab. Siostro morfologia. - uslyszałam i zjechałam na dół do sklepiku,
- CZtery razy sok z wiśni i dwa razy z aronii. - wyrecytowałam, zapłaciłam i poszłam na górę człapiąc nogami.
- Masz siostrzyczko. - szpenęłam ustawiając trzy soki dla niej i trzy soki dla siebie schowałam do kieszeni szlafroczka.
- Kochasz mnie - usłyszałam za sobą. Zobazcyłam Salema, moją dawną miłość.
- Nie. - odparłam i poszłam do sali. Ale on był szybszy i zastawił mi sobą wejście.
- Odsuję się jak powiesz mi czemu kochasz tego głupka.
- Brandon jest lepszy od ciebie
- Ciekawe w czym .- odparł on.
- We wszystkim. Kiedy leżałam w szpitalu ani razu ciebie u siebie nie zobaczyłam.
- A on niby jest u ciebie non- stop?
- Tak, teraz poszedł do mojej siostry na chwilkę.
- Po co? Pocałować się z nią?
- Nie, zobaczyć co u niej słychac.
- Ach, czyli on się kocha w was obydwóch?
- Nie, ona leży od dzisiaj w spzitalu.
- To narwa, nie zobaczysz mnie więcej.
********
Wieczorem poszłam do ubikacji. Otworzyłam drzwi. Na moje nogi wlał się potoczek....

Zong
11.11.2004, 16:23
Tak szybko, bo nie wiem co mogą ciekawego robić roczne dzieci? Mam pomysł dopiero na 14-letnie... Ale poprawię sie.. Mam pisać np. Kate sie zesikaął i wtedy inna zaczęła płakac, ze jest głodna? Nie, to by bylo nudne.
Dziesieciokrotne szczęście odc. 16
..minął miesiac. Dziś mam wolne, nareszcie zaczęłam mój urlop (wakacje). Nie będzie trwal długo, najwyzej dwa miesiące, o ile potrafię tyle wytrzymać bez pracy. Kocham ją i kocham leczyć ludzi. Właśnie Amy zaczęła krzyczeć. Muszę ja nakarmić. Amy jest największym głodomorem z całej dziesiatki. Amy urodzila się szósta. Piąta, Mary, cały czas choruje. Ma szczęście, że jestem lekarzem. Kate, zwana głównie Katie, żeby jej nie pomylić z Kate (tak jak Alinka-czasem ją mylimy z Aliną), jest spokojnym dzieckiem. Czasem się wypłacze, ale głównie śpi. Katie jest ulubionym dzieckiem Kate. Susie bardzo lubi siódmą-Sarah. Sarah jest mniej spokojna niż Katie, ale nie jest głodomorem. Sarah jest ładnym dzieckiem. Maggie, ostatnia ze wszystkich lubi dużo spać. Oststnio wcale sie nie budzi, żeby jeść. Trzeba ja zmuszać. Sabrina, trzecia, i Samantha, czwarta, uwielbiają przebywać w swoim towarzystwie. W końcu sa "bliźniaczkami".... Druga, Caroline, jest najpiękniejsza ze wszytkich, a Alice, ósma, i Ashley, dziewiąta są także ładne, ale i spokojne. Lubią być razem, ale nie tak bardzo jak "bliźniaczki".
To jest charakterystyka moich córek. Przyda się. Za kilka lat zapytają się: "Mamo, jaka ja byłąm jak mialąm 2 lata?" Albo "Co robiłąm śmiesznego?"...
"Diana Bean-jestem samodzielna". Właśnie przeczytałam taki tytuł w gazecie"
...Zwykle zwano mnie "funny sister". Udowodniłąm, że potrafię grać inne filmy. Nakręciłam już 3 filmy wykorzystujace moją ciążę. Jestem samodzilena. Rodzian mnei porzuciła, więc żyję na własny rachunek.-mówiła gwiazda
-Podobno chce pani usunąć ciążę? Pani dziecko już jest słąwne, przed narodzinami.
-Już usunęłam.
-To był chłopiec, czy dziewczynka?
-Chłopiec. Zrobiłam to na złość mojemu mężowi, który opuścił mnie, bo nie mamy syna.
więcej o rodzinie Diany Bean na stronie 14.....
"Rodzina mnie opuściła". Jak to? Ja jej nie opuściłam!
...Edyta Górniak-Kowalik. Sławna lekarka. W wikeu 19 lat skończyłą przyspiesziony kurs pielęgniarki. W wieku 21 lat skończyła studia medycyny. Żyje na włąsny koszt. Kiedyś uważano ja za zabójczynie włąsnych rodziców. Wybroniął się, nie zrobiłątego. Umie dokonać "cudów". Nie którzy lekazre mówią "nia da się", ona wylecZy. Jest słąwną lekarką. Ma 10 córek ze swy niedoszłym mężem, który ja opuścił na kilka dni przed ślubem. Jest znana z dziesięciraczek.
Ciekwostka: ich imiona: Katie, Caroline, Sabrina, Samantha, Mary, Amy, Sarah, Alce, Ashley, Maggie.
Prawie wszystko się zgadza. Tylko, czy leczenie, z obowiązku.. (No moze czasem leczę to czego inni nie potrafią), jest "cudem"? A czy Jimmy odszedł ode mnie na kilka dni przed ślubem? Raczej kilka tygodni.
Katie zaczęła krzyczeć. Musze ja nakarmić. Jest sama (nie licząć dziesięcioraczek) w domu. Susie jest w pracy, a Kate... z jakimś chłopakiem? Dziś miała szukać pracy. Na pewno kogoś spotkała po drodze, jakiegoś "fajnego chłopaka"... Jak ona tak może? Ja mam dość mężczyzn. Ona szuka ideału.
CDN.

Cocaine
11.11.2004, 20:38
Moje imiona :D:D
bebe Twins odc. 22
Krwi. Zrobiło mi się słabo. Poszłam boso po odłamkach lustra. Z jednej z kabin nadal sączyła się krew. Otwarłam ją. Tam leżał Salem z podciątymi lustrem żyłami.
- Pani doktor samobójstwo samobójstwo. - jąkałam się biegając nieporadnie po oddziale.
- KOchanie spokojnie. - uspokoiła mnie jedna z sióstr.
- Ale ale on.. tam krew. - mówiłam bez ładu i składu.
- Gdzie? Gdzie złotko powiedz gdzie.
- W ubikacji tam tam na goprze toaleta...-szpenęłam i upadłam na ziemię. W nocy wstalam do łazienki. Poszłam po ciemnym oddziale, do miejsca zbrodni. Zobaczyłam trochę krwi. Kilka kropel. Wzięłam mój dowód miłości: śnieżnobiałą chusteczkę, którą zebrałam delikatnie kropelki pozostawiając na chustce czerwone plamki. Poszłam do łazienki, zrobiłam swoje, umalowałam sobie dla picu usta błyszczykiem i roześmiałam się perliście. Potem jeszcze bardziej. W wieku 10 lat miałam aparat na zębach. Ale teraz nie żałuję. Piękny zgryz jest moim atutem i nie tylko. Wyjęłam jeszcze raz lniany skrawek nasączony krwią. Potem poszłam powolutku na salę mijając pomieszczenie dla maluszków. Kilka z nich namiętnie wywoływało swoje matki po jedzonko. Poszłam gładząc się po czteromiesięcznym nieco zarysowującym się brzuszku. Nagle zauważyłam coś. Byłam boso a przecież szłam po lustrze.
- Pani Ashley!! - usłyszałam głos lekarza
- Weszłam w ubikacji na odłamki lustra jiż po południu tak boli tak....- szpetałam znwou i pocułam tę słabość.
- Zaraz pani pomogę, proszę się mnie trzymać.
- Nie...takm kręci mi się w głowie.
- To złe oznaki...
- A co pacjentką Mary-KateZ?
- Już w porządku, będzie dobrze pani niech się nie martwi...
- Ale ja jej siostrą jestem i
- Pani jest senna, teraz idziemy do łóżka.
- moje nogi. bolą....- sapałam
- Zaraz je opatrzę niech pani leży. - potem spryskał ranki spirytusem, opatrzył je dokładnie gazą, zawiązał bandażem i wywiązał mi nogę na wyciągu z bandaża.
- Ta była nieco gorzej, więc będzie na bandażowym wyciągu.
- Długo jeszcze będzie bolec??
- Do rana powinno przestać. Teraz dam pani jeszcze tabletki więc spokojnie. - Połknęłam leki. Rano usłyszałam jakieś podejrzane szepty. Pobiegłam do sali Salema. Ale ona była....

Zong
11.11.2004, 21:24
O tak, kochana Karusiu. Twoje imiona. :D
Dziesięciokrotne szczęście odc. 17
..byłam tak zajęta, że nie napisałam, że Susie jest prazenterką. Czasem, raz na dwa tygodnie, pokazują ja w wiadomościach. Moim zdaniem jest wspaniałą prezenterką. Jako jedyna z całej tej drużyny potrafi uweselić nudne wiadomości. Powinni dać jej oddzielny program.
Wzięłam wanienkę. Zaczęłam myć Katie jednocześnei oglądając TVP1.
-Przepraszamy-powiedziała nudna prezenterka-ale dziś zamiast 22 222 222, 22 222 223, 22 222 224 oraz 22 222 225 odcinka "Mody na sukces" w związku z ostatnimi wspaniałymi filmami Diany Bean pokażemy film z cyklu "Rodzina sław-Kowalik".
Zatkało mnie. Film o m.in. mnie. Musze go obejrzeć. Nagram. Popatrzyłam się na Katie. Co za słodkie dziecko! Szczęście! Kiedyś go nie chciałam, a teraz to całe moje życie!
Film z cyklu rodzina sław-usłyszałam. Mało reklam.. Dziwne jak na TV...-Dziś rodzina Kowalik.
O nas wszystkich mówili przerażające rzeczy, np. o Dianie :"złapała pierwszego lepszego chłopaka, z rodziny gwiazd, chcąc zarobku". A o to co mówili omnie:
"Edyta Kowalik-Górniak, siostra Aliny Kowalik, Róży Kowalik oraz Diany Bean. W przeciwieństwie do swych sióstr nie wybrałą drogi gwiazd, mimo piękności i uroku osobistego. Z tego właśnie uroku skorzystał Jimmy Flowy, który na kilka tygodni przed ślubem zostawił ją w 2 dniu ciąży. Lekarka oczywiście to wyczuła. Wahała sie, czy zostawic ciążę. Ostatecznie, za namową Kate Ryan, przyjaciółki, nie usunęła jej, co okazało sie fatalnym posunięciem. Teraz Edyta ma na głowie 10 córek. Może małe dzieci nie sprawią strasznych trudności, al;e 10 nastolatek? A to która popełni samobójstwo, zajdzie w ciążę... Nastolatki to straszna rzaecz. Jak widać, Edyta nie jest tak mądra i nie przewidziała, że urodzi 10 nieznośnych dzieci. Nawet nie może domagać się alimentów od swojego narzeczonego, gdyż ten, odkrywając prawdę, popełnił samobójstwo, w USA, jak najdalej niedoszłej żony. Jak Edyta pogodzi wychowanie 10 córek z trudną karierą, medycyną? Ukończyłą ją, jak i szkołę, z wyróżnieniem. W wieku 19 lat ukończyła przyspieszony kurs dla pielęgniarek, a wieku 21 lat-medycynę. Opiekowała się swoją siostrą-Aliną. Byłą oskarżona o zabójstwo, ale schowała sie i dowiodła prawdy, że zabił ją niejaki .... . Jednak coś ma w tym swoim rozumie..."
Jak oni tak nas mogą obrażać! Wiem jednak, ze o innych gwiazdach też tak mówią, ale widzowie traktuja to ajk żart i nadal uwielbiją swoje ukochane gwiazdy.
CDN.

Cocaine
12.11.2004, 09:38
Zong interejszyns!!
Bebe Twins odc. 22
Sala Salema była pusta. Dostałam szału.
- Gdzie on jest? Gdzie on jest!! - krzyczałam biegnąc po szpitalnym korytarzyu.
- Nie ma go. Proszę się uspokoić. Proszę. - opowiadał lekarz
- Dobrze już. Porozmawiajmy tu. - odparłam twardo i usiadłam na szpitalnym krześle z białego plastiku.
- On nie żyje. - usłyszałam.
- Czemu? - jęknęłam.
- Zmarło mu się nad ranem, glównie z powodu....no wie pani zbyt głębokie podcięcia.
- Nie umiecie leczyć ludzi. Umiecie ich zabijać.- oskarżyłam go i odeszłam do sali. Sięgnęłam po komórkę, i wystukałam znajomy mi numer Brandona.
- Salem umarł.
- Kim był Salem?
- Mój były chłopak. Brandon ja si.ę chcę z tobą ożenić . ja już nie chcę...
- Zaraz będę. - przerwał mi mój przyszły mąż i odłożył słuchawkę. Siadłam w kącie sali na podłodze, zwinęłam się w kłębek i rozmyślałam patrząc w jasne turkusowe niebo. W nocy też było pogodnie. Kiedy Salem umierał było pogodnie. Dobrze że nie padało, nic mu nie zakłóci wiecznego spokoju - myślałam.
- Cześć kochanie. - uslyszałam obok siebie. Brandon siedział przy mnie i głaskał mnie po głowie.
- On zmarł przez mnie. - powiedziałam obojętnie nie odrywając wzroku od błękitu.
- Czemu> Sam wybrał śmierć...
- Ale ja mu powiedziałam że ty jesteś lepszy od niego i on stwierdziłże jest do niczego. I wybrał śmierć. - wytłumaczyłam w skrócie.
- Więc to po części słońce twoja wina. - powiedział.
- Dobrze. Chodźmy...chodźmy do Mary. - powiedziałam i założyłam szlafrok.
- Nie jest ci zimno? - zapytał mnie.
- Nie, nie. - powiedziałam mocując się na ślepo z frottowym rękawem.
- O, pani ashley, jak miło panią widzieć. Ma pani wypis!! - entuzjastycznie powutała mnie pielęgniarka. Szybko poszłam do sali, spakowałam się do ulubionej torby, z prawdziwym nabożeństwem władowałam do reklamówki mojego lapotoczka, kiedy z kieszeni szlafroka wyleciała ta ukrwiawiona chusteczka. Spakowałam ją do kosmetyczki i ubrałam się.
- MOżemy iść.-powiedziałam i pożegnałam się z oddziałem ginekologicznym. Lekarki pożyczyły mi zdrowia, ja poszłam powoli do domu. Niosłam ten brzuch z dumą i z uwagą. W piątym miesiącu wykształca się to co najważniejsze więc muszę uważać. Ale postanowiłam pójść do szkoły. Od razu po powrocie do domu poszłam do siebie i odpisałam lekcje od Brandona. Wytłumaczył mi fizykę i chemię, a potem usiadł na dole. Zaczęłam robić zapiekanki kiedy usłyszałam dziwne dźwięki z pokoju mamy.
- Brandon ona chyba rodzi!!
- Nie to niemożliwe. Przecież to dopiero...
- Koniec ósmego miesiąca!! - wykrzyknęłam i pobiegłam do sypialni mamy. Nie myliłam się. Siedziała skulona w bujanym fotelu i płakała. Pochwili odeszły jej wody.
- oO mój boże, mamo zdążymy do szpitala? - zapytałam głupio
- Nie, nie, leć do sąsiadki ona jest lekarką leć, leć.!! - nakazała mi mama. Sprowadziłam na dół Mary - Kate a sama pobiegłam po sąsiadkę, panią Ninę.
- Nino, mama rodzi!! - pani nina porawała tylko plecak z czerwonym krzyżykiem i wbiegła do nas do domu.
- To już połowa drogi! - wrzasnęła rozczarowana.
- Kiedy to się zaczęło? - zapytałam mamy łagodnie
- Mleka mleka...jakies 2 godziny temu....- z głowy mamy spływały strużki potu. WIdziałam zmęczenie na jej twarzy,
- Nie zązymy do szpitala, ale dziecko jest dobrze ułożone. Jeśli nie straci pani zbyt dużo krwi to poród odbędzie się jak najbardziej poprawnie. - pocieszała nie wiem czy mamę czy mnie Nina.
- Boże, boże czy to będzie dobrze? - drżała Mary-Kate.
- Będzie, Będzie malutka..-szeptałam przytulając ją do siebie. Nie było teraz nic gorszego jak choroba malutkiego dziecka. Jak na zawołanie wybiegła lekarka.
- Dziecko ma białaczkę. Jestem przykra. Źle odebrałam poród ale dziecko było chore już w okresie ciążowym. Do widzenia. - I poszła. I co ja mam teraz zrobic??"



Gosh jakie glupie zakonczenei!!!!

Zong
12.11.2004, 09:42
Dziesięciokrotne szczęście odc. 18
...bałam się jednak, że będzie do mnie przychodzić mniej pacjentów, a nie zniosłabym tego. Przecież kocham ten zawód. Kiedy tak siedziałam i myłam Maggie (już ostatnia....) usłyszałam:
-Jak mogłaś!
Szybko wysuszyłam Maggie i wyszłam przed dom. Głos dobiegał z domu obok. Wydawał mi się znajomy. Usłyszałam jak ktoś kogoś bije.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że jsteś bezpłodna! Przez ciebie straciłem syna!
Wyszedł. Był to John. John Bean. Szedł w strone domu, do którego Diana się pzreprowadziła. Znałam ten dom. Była to mała, niepozorna chałupka, mieszcząca się na przeciwko mojego domu... Byli tak blisko siebie. Tymczasem ja wbiegłam do domu, z którego John wyszedł. Oglądnęłam dziewczynę.
-Wszystko w porządku. Proszę załozyć sobie kilka plastrów, nie ma pani poważnych obrażeń.
-Kim pani jest?
-Lekarką, szwagierką tamtego faceta. Przepraszam, muszę iść zanim on komukolwiek zrobi krzywdę.
I szybko wybiegłam.
-Dlaczego usunęłaś naszego synka?-krzyczał
-Odeszłeś! To była moja sprawa! Nie zainteresowałeś sie nawet na chwilę domem! Pięć naszych dzieci umarło, a ty..
-Wybaczysz mi?
-Nie wiem...
-Ale ja tylko pragnęłem mieć syna! Nie wiedziałem, że jesteś w ciąży... Z synem! Diano!
-Zobaczę...
Odeszłam dyskretnie od domu, John także wyszedł. Po 30 minutach wrócił.
-Pójdziesz ze mną na kolację?
I wyszli razem. Po północy wrócili. Diana byłą szczęśliwa, John także, nawet ja, Kate, Susie, i moje dzieci! Cała nasza rodzina! Tylko tamta kobieta.. Wydaje mi się, że skądś ją znam...
Tymczasem wróciłam do domu. Susie już spała, Kate nie było. Zawsze wracała przed 10, a teraz po północy.
Minęły 2 miesiące. Kate nie daje znaków życia. Susie jest zrozpaczona, Katie smutna, a ja.. Ja się zastaniwam co się z nią stało.
Wieczorem pojawiła się Kate. Susie byłą szczęśliwa, ale Kate..
CDN.

she
12.11.2004, 13:20
"Blood" od. 4

- NIechce nic mówić!
- Dajmy jej trochę czasu! Częstej przesłuchania, sesję z psychologiem i terapię i wszystko wyśpiewa!
- Mam nadzieję... - Rozmawiali policjanci patrząc na Heney zamkniętą za ogromną dźwiękoszczelną szybą....
- Mówiłam, że nic niewiem!
- Co robiłaś wczoraj w sklepie?
- kupowałam jedzenie!
- skąd miałaś pieniądze?
- zarobiłam!
- gdzie?
- w pracy!
- proszę odpowiadać szczegółowo!
- nic na mnie nie macie! Jestem niewinna! - PO 12 godzinach spędzonych na pzresłuchaniu Haney poszła do hotelu. Ktoś zapukał do drzwi
- Przyniosłem bukiet od tejemniczego wielbiciela!- zabrzmiał męski głos z za drzwi. To słynny chwyt! Otworzy drzwi i dostanie kulke w łep, albo ją zgarną. Wyciągnęła więc pistolet i otworzyła drzwi przystawaijąc pistolet do głowy mężczyzny. Hanej dokładnie go przeszukała i nie znalazła broni, nadajników , ani innych rzeczy. jednak facet wiedział za dużo. Kulka w łep i dowidzenia! CDN

Zong
12.11.2004, 13:45
Dziesięciokrotne szczęście odc. 19
..ale Kate była cała poraniona.
-Coś ty sobie zrobiła!-krzyczałam
-Dostałam pracę.
-To dobrze
-Ale jakiś pracownik się mną zainteresował, poszliśmy do kina, zapytał czy go kocham, jak powiedziałam nie wziął mnie do siebie i regularnie bił. jak się jakoś uwolniłam chciałam pójść go zab... unieszkodliwić, ale byłam świadkiem jak kobieta, podająca się za jego żonę go dusiła.
-Zgłosiłaś to na policję?
-Nie, i nie mam zamiaru, bo wiem, że on ją zdradzał.
Zajęłam się ranami Kate. Miała złamaną rękę.
-Musisz pojechać do szpitala.
-Nie.
-Masz złamaną rękę.
-Trudno.
-ależ Kate...
-Będzisz mnie operowac tutaj.
-Jaką właściwie masz pracę?
-Jestem dziennikarką.
-Bez żadnych kwalifikacji?
-Sorry, skończyłam studia, byłam w redakcji "USA news", to nie kwalifikacje?
-Nie wiedziałam.
Jutro kończy mi się urlop. 2 miesiące temu skończyłam moje "wakacje", ale rozchorowałam się, i choć doskonale wiedziałam na co jestem chora, poszłam do szpitala, przez co jeszcze bardziej się rozchorowałam. Miałam urlop na 2 miesiace. Myślałam, że dziesięcioraczki będą miały lepszą madczyną opiekę, ale w obawie o ich zdrowie nie mogłam się do nich zbliżać.
-Edyto.. Ashley dziwnie się zachowuje-powiedziała Kate
Po pół minucie przy niej byłam. Kate niańczyła Katie.
-Ma alergię...-powiedziałam
-Na co??
-Nie wiem, jestem chirurgiem.
Wzięłam Ashley ze sobą.
-Aniu..
-Tak?
-Zbadaj Ashley. Ma alergię, ale nie wiem na co.
Po 2 godzinach poszłam do Ani. Wręczyła mi długą listę. Były na niej: mleko, puch, sierść zwierzęca....
-To się da leczyć?-spytałam z nadzieją
-Tak. Ale to jest trudne i wymaga nie tylko szerokich środków finansowych, ale i zaangażowania matki i czasu. Za 2 lata, po długich rehabilitacjach, powinna być zdrowa.
Zdrowa... Co za cudowne słowo..
-2 lata?
-Tak...
-Pani doktor... Pacjent z...
Wybiegłam. Co za praca... Co za życie!
CDN.

Magi
12.11.2004, 14:42
Tatułaż

Odcinek 14
Mama wstała i krzykneła...
- Nie mam wystarczająco dużo problemów na głowie?! Musisz sie jeszce bić z jakimiś dziewczynami?!
- Ale mamo ja...
- Milcz! I do swojego pokoju! A i nie waż sie jutro wychodzić z domu! A i zapomniałam ci powiedzieć, zaraz przyjdzie Cie lekarzprzebadać! - krzykneła mama do wbiegającej po schodach Gii. "Świetni..." pomyślała Gia i usiadła przy kompie. Włączyła internet i weszła pościągć gifi itp.. Po pół godzinie wszedł lekarz.
- Możesz pośięcić mi chwile?- zapytał uprzejmie.
- No, chyba musze... -burkneła Gia
- A co sie stało, że taka nie wesoła jesteś?
- Zostałam zawieszona w budzie...
- Dlaczego? - zapytał osłupiały doktor.
- Pobiłam sie z taką dziewczyną... I to nie w szkole!
- Czy ty kiedyś uczyłaś sie jakiś sztuk walk?
- Nie.
- Acha... Czyli to zaostało... - powiedział cicho doktor
- Co zostało?
- Nic, nic...
- Kiedy przyjechałaś do tego domu?
- Ja sie tu urodziłam!
- Dobrze... A od kiedy chodzisz do szkoły?
- Od zawsze! Przecierz pan wie!
- Dobrze to mi wystarczy, dowidzenia.
- Dowidzenia... - powiedział Gia i wzieła telefon. Wystukała numer do Rozi. Dość długo czekał. Już chciał odłożyć sluchawke gdy...
- Słucham? - powiedział nieznajomy głos
- Rozi? - zapytał zaskoczona Gia
- Nie, Molly.
- Eee.. To chyba pomyłaka... - wyjąkała Gia
- Raczej nie. Dzwonisz do Rozi, prawda?
- Eee... Yyy... Tak.
- Rozi narazie nie ma, będzie póżniej.
- A kim ty jesteś? - zapytała zaszokowana Gia
- Kuzynką Rozi. Przyjechałam dzisiaj rano.
- A... Nie wiesz przypadkiem... Jak poszło Rozi... W rozmowi z jej mamą... O tym... Eee... Zawieszeniu?
- Tak, wiem. Jej mama wpadła w histerie, a jej tata śmiał sie.
- Śmiał sie?!
- No może sie spotkamy to ci wszystko opowiem... - wyszeptała Molly.
- Eee... No wiesz... Ja cie wogule nie znam!
- No to poznasz! Przy dębie w parku o 20. Pa!
- Zaczekaj Molly! Ja nie moge wy... - Molly rozłączyła sie. Gia długo siedziała osłupiała. Nie wiedziała co robić. Nie może wychodzić z domu... Ale chciała sie dowiedzieć dlaczego tata Rozi sie śmiał... Gia spojrzała na zegarek była 19:45... Zdobyła sie na odwage i zeszła na dół. Mama siedziała na kanapie czytają książke.
- Mamo?
- Tak?
- Mogła bym... Wyjść? - wybełkotała i czekała na wrzask mamy...
- Och, Gia... Wiedziałam że będą z tobą kłopoty... Ale że aż takie?
- Jak to będą?
- Dobrze, idź.
- Dziękuje! Jesteś kochana!
- Wiem - powiedział uśmiechnięta mama. Gia pobiegła na góre ubrała sie i umalowała. O 19:45 wyszła z domu. Gdy doszła do parku poczuła sie nie swojo. Gdy doszła do starego dębu. Stała tam jakaś ładna wysoka i zgrabna dziewczyna.
- Eee... To ty jesteś Molly?

CDN


Znowu mam wene!!!
Nie chce mi sie pisać ale dzisiaj napewno napisze :laugha:

Cocaine
12.11.2004, 18:19
gosh leniuchy!!
Bebe Twins odc. 23
No więc kierując się impulsem podeszłam do telefonu i wezwałam karetkę.
- Halo/ - spytałam sennie
- Proszę szybko karetkę na ulicę dziwną 158.
- Tak jest, zaraz będziemy. - odparła dyspozytorka. Po chwili usłyszałam wycie syren pod naszym domem. Otworzyłam drzwi.
- Moja mama urodziła, ale małe jest chyba chore. - dodałam"chyba"
- Gdzie ona leży?- W tamtym pokoju.
- Zaraz się nimi zajmiemy. - odparła lekarka i zawołała swoją świtę do pokoju mamy. Ja poszłam nas górę i wystukałam numer Brandona.
- Brandonek? - szpenęłam przestraszona.
- Tak, tak...coś z tobą nie tak?
- Nie, nie ze mną, mamusia.....- wyjąkałam jakbym była 2 letnim dzieckiem.
- Niedh zgadnę urodziła...- powiedział a ja się rozpłakałam.
- Tak, ale...
- Ale czemu się nie cieszysz? - zapytał lekko zdzwiwiony .
- Bo to dziecko jest chore!! - odparłam niezbyt głośno .
- A na co jeśli mogę wiedzieć?
- Chyba białaczka....- przektusiłam jakoś te słowa przez gardło.
- Zaraz u was będę. - Siadłam przestraszona na łóżku i zaczęlam płakać kiedy usłyszałam ostre pukanie do drzwi.
- Tak. Dziecko jest chore. Bialaczka wstępna....-powiedziała przerzucając notatki lekrka.
- A...a da się to wyleczyć? - spytałam z nadzieją.
- O tak, ale musimy znaleźć dawcę...- powiedziała learka,
-Krwi>? - spytałam.
- Tak, ale to musi być ta sama grupa. Ona ma 0 Rh-.
- To tak samo jak ja!! - ucieszyłam się i zapłonął we mnie mały płomyk nadziei.
- Więc, jutro zgłoś się na badania. Nie, nie moz.esz!! - krzyknęła nagle ona.
- Ale czemu> Co ja zrobiłam??"- zapytałam nagle jak odrzucona.
- Spokojnie, po prostu jesteś w ciąży.
- I co?? I co z tego>??!! - krzyknęłam rozdzierająco.
- A to, że twoja krew jest teraz potrzebna twojemu dziecku. Któreś z twoich rodziców też ma tę grupę krwi. Albo twoja siostra bliźnaiczka!! - wykrzknęła ona i wyszła z pokoju. Uslyszałam ściszoną dyskusję przez drzwi, potem zobaczyłam przez uchylone drzwi jak wyproqwadzają na dół mar-kate ale nigdzie z nią nie wychodzą. Piotem uslyszałam skrzypienie drzwi na dole. Zapisałam w pamiętniku starannie ten dzień, ten szczególny dzień 4 grudnia, kiedy urodziła się moja siostra, a potem zaznaczyłam go jako Narodziny. Po prostu - narodziny. Nie - czyje narodziny. Po prostu narodizny. I wcisnęłam guzik włączający komputer.

Magi
12.11.2004, 19:23
Tatułaż

Odcinek 15
- Eee... To ty jesteś Molly?- zapytałam. Dziewczyna gwałtownie sie obruciła, a ja zobaczyłam śliczną dziewczynę o brązowych oczach. Jej ciemne blond włosy sięgały do ramion.
- Tak, to ja.
- A więc co z Rozi?
- Ona... Eee... Wyjechała... Tak! Wyjechała!
- Co?! Z kim?! Kiedy?! Dlaczego?! Po co?!
- Wyjechała ze... Ze swoją mamą. Dzisiaj o 18:30. A dlaczego? No bo jej mama powiedziała: " Ta, Gia ma na ciebie okropny wpływ. Jedziemy na pół roku do cioci, w Teksasie!"
- Co?! To nie możliwe!
- A jednak. - powiedziała Molly i podała jej kartke.
- Co to?
- Przeczytaj. To list od Rozi. Kazała Ci go dać. - Gia spojrzała na Molly badawczo. Spostrzegła że jest takiego samego wzrostu jak Rozi.
- Acha, dzięki. - powiedziała Gia i już chciała odejść gdy, Molly zawołała...
- Dozobaczenia jutro! - ale Gia już nie odpowiedziała. Rozwineła list od Rozi i usiadła na ławce w odległej części parku. Brzmial on tak:

"Droga Gio!
Niestety mama zabiera mnie do ciotki na pół roku. I to jeszcze do Teksasu! Nie wiem jak przerzyje bez Ciebie! Bez wspólnych wypadów na miasto... W każdym razie za pół roku sie zobaczymy. Albo nawet wcześniej... Przyjade na Gwiazdke! Przywioze Ci jakieś fajne prezenty! Fajnie będzie w Teksasie... Nie! To nie prawda! Wcale tak nie myśle! Będzie tam żle, niedobrze! Pójde do nowej szkoły! I to z internatem! Uciekne z tamtąd! Nie chce tam jechać! Ach, Gia... Tak mi ciężko! Jak przyjdziesz do domu to od razu napisz mi e-mile... Mój ades: [email protected]
Z ucałowaniami
Rozi"

Gia złożyła list wstała i powlokła sie do domu. Ale na dróżce do wyjścia z parku stanoł jej jakiś facet. Próbowała go ominąć, ale on zastawiał jej droge.
- Przepraszam! - powiedziała zirytowana
- Nie przyjdziesz już tu nigdy... Nawet nie dojdziesz do domu...
- To sie okarze! - krzykneła Gia i podcieła mu nogi. Ten sie przewrócił, wtedy Gia wyjeła mu z kurtki pistolet i zastrzeliła go. Patrząc na trupa, zrospaczona pobiegła do domu...

CDN

Cocaine
13.11.2004, 09:01
Bebe Twins odc. 24
"Mell jest dostępna"
Ash
Cześć młoda. Jestem załamna.
Mell
A czemu to? Znowu ci jakis chlopak serduszko złamał?
Ash
Nie, niestety nie. Branmdon...on mnie kocha i ja jego mnie...
Mell
No to nie bądź taka tajemnicza tylko mów o co łazi.
Ash
Ona...moja siostra ma białaczkę.
Mell
Mary-Kate? No nie żartuj.
Ash
Nie, ta co się dzisiaj. Urodziła. Sorry ale mama mnie wzywa na dół. Zabrali jej małą do szpitala i chce do niej pojechać.
Mell
Ok to do zobaczenia. YO!!!
Ash
Pa!! :*:(
Wyszłam z pokoju i zeszłam do mamy która mnie istotnie wołała.
- Córeczko, dasz mi....torbę? - zapytała ona słabo.
- Oczywiście. - powiedziałam i dałam jej torebkę.
-Widziałaś takie różowe...pastylki?
- Tak, leżą w szafce..
- Podaj mi je...- odparła ona i wstała. Była słaba, miała założone szwy. Do torby wpakowała kilka ręczników, śpioszki, kaftaniki, pampersy, kilka paczek chusteczek nawilżanych, i mnóstwo bzdur potrzebnych maluchowi.
- Kochanie ona teraz będzie całe swoje życie spędzała w szpitalu.....
- Mamo> Nie rozklejaj się. - powiedziałam i łzy mi stanęły w oczach. Nie potrafiłam nad nimi zapanować.
- Musisz jechać do SB. Musisz jechasć zarobić. - rzuciła mi matka na wyjściu. Sięgnęłam niepewnie po mapkę i obejrzałam ją ze wszystkich stron. No cóż - wchodzisz, idziesz między żywopłotem....to się wydaje ptroste.
- Mary, w co byś się ubrała do SB/ - zapytałam ją.
- W miniówę, kabaretki i bluzkę z dekoltem. -
- No coś ty. - oburzyłam się szczerze i wyszłam z pokoju. Stanęłam przed szafą. Wybrałam w końcu: czerwony stanik, na niego założyłam długą czarną bluzkę z siatki, na ręce włożyłam czarne frotki i bransoletki, na nogi włożyłam kabaretki, a na nie powinięte czarne Wranglery.
- I jak wyglądam? - zapytałam siebie w lustrze. Wysłam z pokoju i zaczęłam dobierać buty. Podtanowiłam założyć czarne glany. No tak, te wymalowałam w stokrotki, ale te są niezłe. Zasznurowałam je i wyszłam na przystnek/
- Do SB porosze. - odparłam i rzuciłam wyznaczoną sumę do portmonetki.
- Ok, nie ma sprawy. - odparł przystojny kierowca. Wyjęłam telefon i wystukałam siedem liczb numeru Brandona, Nikt się nie zgłaszał. No więc zadzwoniłam do domu.
- Dzień dobry, jest Brandon?
-To ty nic nie wiesz> Brandon.....

Znowu głupie zakończenie :laugha:

Magi
13.11.2004, 16:02
Tatułaż

Odcinek 16
W domu Gia szybko pobiegła do telefonu.
- Słucham?
- Doktor Fillibuster? Musi pan szybkoo mnie przyjechać! Mówi Gia.
- Ach, Gia. Dlaczego mam do ciebie przyjechać? Jest 22:15!
- To nie jest rozmowa na telefon! Zrobiłam coś strasznego! - odpowiedziała w pośpiechu.
- Dobrze... A więc zaraz u ciebie będe...- Gia pośpiesznie odłożyła słuchawke. Czekała 15 minut na doktora. I wydawało jej sie, że to naj dłuższe 15 minut jakie przeżyła. Doktor zapukał. Gia otworzyła mu i zaraz poszła z nim na góre. Opowiedziała mu wszystko. Doktor zaszokowany odpowiedział...
- Nie martw sie. Wszystko będzie dobrze zaufaj mi. Tylko już o tym nie myśl. Ja to załatwie. Dobranoc.
- Ale...
- Dobranoc. - powiedział z naciskiem i wyszedł. Gia słyszała szepty dochodzące z salonu. "zapewne rozmawia jeszcze z mamą..." pomyślała i poszła z siebie to wszystko co sie stało dzisiejszego wieczoru zmyć z siebie. Potem usiadła do komputera i napisała list do Rozi. Gdy skończyła zgasiła światło i poszła spać. Rano wstała. Mamy już nie było więc wyszła i poszła do Molly. Zadzwoniła do drzwi. Molly otworzyła jej z plecakiem na plecach. Była ładnie ubrana, Gia też ale wydawało jej się, że nie wygląda dobrze. Molly nagle rozpłakała sie i . . .

CDN

Sorry, nie moge pisać. Gadam z Neverlingiem :D

she
13.11.2004, 16:25
Tak ja ze swoją histą to się mogę schować.... i gwałcić :laugh: :laugh: :laugha: :laugha: :laugha: :laugha: :laugha: nie, nie mam ochoty :laugha:

Magi
13.11.2004, 17:18
Ach, Gi!!! Ty mały świntuchu!!! :laugha: :unsure: :clown:

she
13.11.2004, 17:23
Ach, Gi!!! Ty mały świntuchu!!! :laugha: :unsure: :clown:
taaak :laugha: szczególnie nasz spektakl "Gwałcenie po rosyjsku! :laugha: :laugha: :laugha:

Magi
13.11.2004, 17:29
Oj, tak to był popis :laugha: !

she
13.11.2004, 17:45
Oj, tak to był popis :laugha: !
Tak to było piękne :laugha:
A teraz mój odcinek
"Blood" od 6
Haney wróciłą do hotelu. Zdjęła kurtkę i zauważyła list na kalmce. Rozłożyła go i przeczytała. Treśc nie była długa.
- znowu w*********ś się w jakieś gówno?
- muszę wyjeżdżać!
- O nie nick! NIe zostaję tu sama! Mają na mnie dowody! No.. jeszcze nie, ale to kwestia czasu!
- Ubieraj sie i jedź na lotnisko przy głownej! - Haney odłożyłą słuchawkę telefonu, ale nie zamierzała jechać na lotnisdko od razu! Samolot jest za 4 godziny. "Nie będę siedziała tam 4 godzin!" pomyślała Haney. Założyła plecak i wyszła z pokoju.
- Juz pani wyjeżdża?
- tak! -odparła Haney. Połozyła klucz do pokoju na blacie recepcji i poszła do starej kamiennicy na przeciwko. Weszła do pierwszego pokoju po prawej i zapukała.
- Tak?- odezwała się stara kobieta.
- ma pani działkę?
- Haney? Wchoć zaraz ci coś dam! - Powiedziała zadowlona starowinka. Była to kobieta, do której zasze Haney chodziłajak miała doła. Dostała czystą działkę morfiny. Hany nie była narkomanką. Po prostu raz na jakiś czas lubiłą sobie stzrelić jedną działkę. CDN

Cocaine
13.11.2004, 20:06
A ja wyjeżdżam z moim nudziastwem:
Bebe Twins odc. 25
- Brandon miał wypadek samochodowy.
- Żyje? - wykrztusiłam
- Żyje, owszem żyje ale...
- Będzie chodził?
-Będzie. Będzie wykonywał wszystkie funkcje życiowe ale...
- Powiedz mi mamo, powiedz o co chodzi.
- Ty, ty powiedziałaś do mnie mamo...- wyszlochała matka Brandona.
- Tak, planujemy się pobrać...w końcu dzidziuś w drodze.
- Brandon ma tylko złamaną rękę. Ale z przemieszczeniem i ma śruby.
- Biedaczek. Gdzie leży? - zapytałam treściwie.
- W szpitalu na Kolejowej.
- Ok, zaraz u niego będę. - krzyknęłam i porwałam moją nike'owską torbę do ręki.
- Jadę do Brandonka - wyszeptałam na ślepo, szukając kluczyków.
- Kiedy będziesz to zrobię kolację? - zapytał ojciec ale ja go nie słyszałam. Szukałam po całej kuchni jabłek, bananów, pomarańczy, mandarynek. Wzięłam też dla mamy kilka rzeczy z łazienki i nie tylko po czym wybiegłam z domu. Otworzyłam ostro moją nieuzywaną do tej pory Toyotę Land Cruiser. Wypadiona wersja jak nic, ale tym, razem nie przeszkadzało mki to że ktopś może ją buchnąć spod szpitala. Odpaliłam ją i pojechałam na Kolejową.
- Dzień dobry. - krzyknęłam w progu i pobiegłam na górę na chirurgię.
- Branodn Brandon. - jęczałam zaglądając do każdej sali. Dopiero kiedy go znalazłam odetchnęłam z ulgą. Mój mały leżał na sali z opatrzoną głową i złamaną ręka.
- Cześć słoneczko. - powiedziałam do niego i postawiłam owoce w misie na stoliku.
- Cześć malutka. Jak tam dzidziuś? - zapytał przymilnie.
- Bardzo dobrze. Czuję się coraz lepiej i nawet jeżdżę samochodem/ - powiedziałam z dumą.
- Moja mała dzielna dziewczynka!! - odparł on i pogładził mnie po brzuszku.
- Jesteś słodki....- powiedziałam szczerze i pogłaskałam go po głowie.
- Au, boli...- powiedział. Poszłam do mamy. Ale zamiast mojej dzielnej matki ujrzałam szlochającą kobiete.
- mamo, coś nie tak z małą? - zapytałam szybko
- Tak. Tak ona jest w stanie krytycznym / - zaraz zaczęłam pocieszać mamę. Dopóki nie powiedziała mi:

Fayy
14.11.2004, 11:08
Mam pytanko przeczytaliście tam co ja napisalam bo nie wiem czy pisac kolejny odcinek

Cocaine
14.11.2004, 11:41
Linka naszych cnikt tu nie ocenia i piszemy dalej ;)
bebe Twins odc. 26
- teraz udajesz dobrą córeczkę bo chcesz się podlizać? - zatkało mnie.
- Wręcz przeciwnie - odparłam i wyszłam stukając obcasami kozaków na górę,
- Obudzisz Mary-kate. - dobiegło mnie z dołu,. Mruknęłam pod nosem:"zamknij sie K*****o nie mam przyjemności z tobą gadać" i otworzyłam drzwi na oścież. Otworzyłam szafę i zaczęłam wybierać ubranie do Sb. Jako początkująca gwiazda trzeba być ubraną porządnie, żeby ci nie nagadali. Ale w co ja mam się ubrac jak praktycznie w nic się ne mieszcze? Wybtrałam długą czarną sukienkę na szelkach z czarnego sztruksu i czerwoną koszulkę pod spód. Założyłam ulubione czarne długie kozaki z noskiem w szpic na małym obcasiku i zeszłam na dół, Tam założyłam jak to na marzec przystało krótką kurteczkę.
- Gdzie idzesz? - spytała matka znad stołu.
- Gdzieś. - odparłam nieładnie i wzięłam kluczyki ze stołu. Wyjechałam z garazu, pojechałam na chwilę do szpitala, odwiedziłam barndona i pojechałam doSb. Powitały mnie już z daleka świecące w gwiezdną noc snopy świateł. Podjechałam pod poarking, zaparkowałam międy srebrnym Porshe, a niebieską Skodą, po czym poszłam uważnie. Od razu otoczył mnie tłumek fotoreporterów. Nie zważając na nich poszłam do studia.
- Cześć Karo!! - krzyknęłam entuzjastycznie witając moją przyjaciólkę - reżyserkę,.
- Hej!! A ty w ciązy? - spytała zdzwiona.
- Tak, to juz piąty miesiąc- powiedziałam z dumą.
- To gratulują. Za czetry m-ce rozwiązanie!! Zgadzasz się na to żeby twoje dziecko grała w L jak lodówka??
- No moze sę jeszcze zastanowię. - odparłam nieco zmieszna i przebrałam się. Zagrałam szybko wszystkie ujęcia jakie są mi potzrebne do szczęścia, wzięłam kilka tysięcy $ za tę akcję i poszłam do domu koronkowej mody Corona.
- Cześć. - powitałam wszystkie dziewczyny
- OOO, może zareklamujesz koronkową bieliznę dla kobiet w ciąży?
- Z chęcią, - powiedziałam, przebrałam się i wyszłam tam do nich.
- Podoba ci się? - zapytała jakaś młoda kobieta.
- Oczywiście. - odparłam nieco zmieszana.
- To sobie ją weć. - powiedziała i rzuciła mi paczuszkę w ręce. Tak więc wróicłam do domu obłądowana zakupami i z nową bielizną do ciąży za darmo.
- Wróciłam!! - krzyknęłam nie wiem do kogo.
- Cze - powiedziała Mary-Kate z góry. Już dobrze wiedziała kto gdzie wraca, z kąd, miała świwetną intuicję.
-Schodzisz na kolację? - zapytałam
- Też pytanie jasne że tak.
- Gdzie mama? - zapytałam kiedy siostra siedziała przy mnie.
- Ech, siedzi sobie przy tym bachorze.
- Mam nadzieję że nie zapomni o własnej rodzinie....- stęknęłam popijąjąc czekoladę.
- Ona już chyba nie pamięta że ma w domu jeszcze dwie córeczki.
- To maleństwo jest ważniejsze. - zacytowałam matkę i wybuchnęłyśmy śmiechem.
- jak któraś z was zachoeuje ona wam da życei. - wykrztusiła w śmiechu Mary_kate. Nagle zauważyłam coś co się rusza.....na kuchennej szafce za kwiatkiem.


P.S. JESTEM PIERWSZA NA SETNEJ STRONIE!!! :clap: :clap2: :music: :lol: :clown:

Zong
14.11.2004, 13:31
:laugha: jak dawno mnie nie było
4 grudzień :laugha: moje imieniny
Pierwsza na setnej stronie.. Ale nie masz 1000 posta!
Dziesięciokrotne szczęście odc. 20
..-Możliwe, że w tym roku będzie zdrowa.
-To cudownie!
-Nawet w najbliższe pół roku.
-W jej 3 urodziny!
-Ale potrzebuje wspaniałej opieki.
-Zapewnię jej.
-Nie możesz jej odwiedzać.
-Jak to nie?
-Zrozum, Edyto, nie możesz.
-Ale Aniu...
-Nie zobaczysz Ashley przez pół roku.
-NIE?
Minął miesiąc. Szczególny. "Bliźniaczki" są prawdziwie do siebie przywiązane. Jak jedna zachorowała, to i druga. I zaraziły całą dziewiątkę. Teraz wszystkie sa w tym sanatorium, co Ashley. Za 2 tygodnie dziewięć dziewczynek wróci.
Siedzę w domu. Nie miałam pojęcia, ile one mi zajmują. Mam teraz ok. 10 godzin wolnych! Na dodatek jutro mam wolny dzień.
-Kochana..
-Tak, Susie?
-Pzreniesiesz książki? Ja je porządkowałam dwa tygodnie.. Wrócę około północy.
-Ale jakie książki?
-Na górę, z dołu. Są kategoriami. Możesz sobie poczytać.
-Ile ich jest?
-Około 200.
-Będziesz dziś w TV?
-Nie. Ustalimy, czy nadaję się bardziej do sportu, pogody, czy czegoś takiego jak "Teleexpress"
-Nadal pracujesz w TVP1?
-Tak.
-To pa.
-Pa.
I z książkami się nieźle urządziłam. A że Susie będzie po północy, a Kate wraca koło 10... Zwoliniła się z pracy. Nadal spotyka się z facetami, chociaż ich nie kocha. Ale robi postępy.
Tak więc przenosiłam książki po 10 za jednym razem. Schodów było koło 50. Robiłam ostatnią rundkę. Byłam wykończona. Schodziłąm już, zniosłam wszystkie książki. Nagle zrobiło mi się słabo... Zemdlałam.
CDN.
:laugha: Zabójcza emotikonka!

Cocaine
14.11.2004, 20:44
Bebe Twins odc. 27
Zdecydowanym ruchem poszłam do szafki i odstawiłam wielkiego bluszcza.
- kamera!! - jęknęłam i postawiłam ciężki sprzęt na podłodze. Potem wystawiłam ją na stolik i przejrzałam jej dysk. Cała jej zawartość to moje rozmowy z Mary_kate. O niej. To poto jej to było. Przeszłam całą kuchnię - znalazłam jeszcze dwie kamerki.
- Mama nas podgląda.
- Ciekawe po co. - krzyknęła z przekąsem Mary i ugryzła świeżą marchewkę.
- Nie wiem. Może chce sprawdzić czy jej nie obgadujemy?
- To będzie rozczarowana. - powiedziała ona i wyrzuciła resztki z obierków do kosza.
- No fakt...
- Ale wiesz co siostrzyczko.....- powiedziała
- No? - spytałam znad zupy porowej.
- Tęsknię za tą dawną mama.....
- A kto nie tęski....- wstchnęłam i wrzuciłam kilka grzanek do zupy.
- Zjesz porową?
- No...z chęcia...- odparła moja siostra i nabrała pełną łyżkę.
- Ale w sumie to ma rację że...
- Że nas podsłuchuje? - Nie ma prawa...- dodała po chwili.
- Nie ma. Ale moze to zrobicx....- wyjąkałam
- A co z sądem? Zawsze możemy ją pozwać.....- powiedziała ona
- Tak ale to nasza matka...- wyszeptałam i łza stoczyła mi się do zupy.
- Tęsknię za tobą.
- YYY przejęzyczyłaś się.
- Tak, w kólko jestes w terenie. To u Brandonka to w Sb
- Muszę z czegoś żyć i musze....
- Nic nie musisz...możesz umrzec...
- Ale nie chcę. I can't die!! Ja nie umiem umrzec!!
- Ale na każdego przychodzi czas.....
- A wiesz ile czasu zajmuje....rozmyślanie????Nasze życie jest...cudowne.
- Siostr. ....- wyjąkała Mary-Kate niepewnie.
- Mary? Mary ty spadasz z krzesla~!! - kilka minut później dowiedziałam się o co chodzi....

she
15.11.2004, 14:07
"Blood" od... niewiem! ;P
E... niechce mi się pisać!!!!! :P :P :D :D
A wię cśpiewajmy razem!!!!!!!!!!!



What an amazing time
What a family
How did the years go by
Now it``s only me

Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
La, la, la, la, la, la, la

Like a cat in heat, stuck in a moving car
A scary conversation, shut my eyes, can``t find the brake
What if they say that you``re a climber

Naturally I``m worried if I do it alone
Who really cares cause it``s your life
You never know it could be great

Take a chance cause you might grow
Oh, oooh

What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting for

What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting for

Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Tick-tock
Take a chance you stupid ho

Like a echo pedal you``re repeating yourself
You know it all by heart, why are you standing in one place
Born to blossom, bloom to perish

Ya know you``re (wigging out) cause of your sex chromosome
I know it``s so messed how our society``ll think (for sure)
Life is short, you``re capable (uh-huh)

Oh, oooh
Look at your watch now
You``re still a super hot female
You got your million-dollar contract
And they``re all waiting for your hot track

What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting for

What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting for

I can``t wait to go back into Japan
Gimme lots of brand new fans
Osaka, Tokyo
You Harajuku girls
Damn, you``ve got some wicked style

Go

Look at your watch now
You``re still a super hot female
You got your million dollar contract
And they``re all waiting for your hot track

What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting for

What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting
What you waiting for

What you waiting for
What you waiting for

(What you waiting for)
Take a chance you stupid ho

Take a chance you stupid ho

What you waiting for
What you waiting for

(What you waiting for)
Take a chance you stupid ho

Take a chance you stupid ho

Cocaine
15.11.2004, 18:24
nie nie napiszę dalszego ciągu moejn historii ponieważ jakoś nikomu się nie chce napisać, a po kolejne idę do cioci do szpitala właśnie.

Zong
15.11.2004, 18:51
Ale za to wszyscy biorą pod uwagę strony, nie posty.
Mi też się nie che pisać.
Karuś, pisz dalej!
:laugha: kocham tę buźkę
A mi sie już chce :P
Dziesieciokrotne szczęście odc. 21
..obudziłam się po chwili. Spojrzałam na zegarek. "Spałam" 30 minut. Chciałam wstać. Głowa mi ciążyła. Znów zemdlałam.. Obudziałm się po 5 minutach. Wczołgałam się 2 schodki. Usiadłam na kanapie. Wzięłam ?siąż?ę o chirurgi. Po kilku minutach uznałąm, że warto podszkolić się w innych dziedzinach medycyny, bo w tamtej wiem dużo. Czytałam o kardiochirurgii, ginekologi....
Skończyłam z 10 książek. Znów zrobiła mi się słabo.. Znów zamdlałam. Po kilku godzinach przypomniałam sobie, że być może mam wstrząs mózgu i trzeba lekarza. Wolno zeszłam na dół, zamknęłam wszystkie drzwi i powoli poszłam do szpitala. Zostawiłam też Susie i Kate kartkę.
Który dzisiaj? No tak. Byłam w śpiączce. Spałam dwa tygodnie. Dzieci nie ma. Ale z głową nie tak... Wstrząs mózgu. Bardzo poważny.
-Wiesz Edyto, w końcu jesteś lekarzem i rozumiesz. Przez 2 miesiace nie wolno ci gwałtownie ruszać głową i pracować. Musisz leżeć jeszcze pzrez tydzień. Akurat wtedy przybędą dziesięcioraczki.
Minął tydzień. Czekam i czekam na dzieci... I co widzę? Ashley! Cała zdrowa! Bez żadnych alergii! Jak pozanałam? Matka rozpozna wśród 10 dl;a innych identycznych dziewczynek np. Ashley.
-Ashley, kochanie!-krzyknęłam
-ma ma-powiedziała ona. Dziewczynki już mówią, chodzą... Jeszcze kilka lat i tylko patrzeć z radością, jak się wyśmienice uczą!
-Ale.. gdzie Mary?
Spojrzałam na Kate i Susie. Kate ściskała Katie, a Susie-Sarah.
-Dziewczyny!-krzyknęłam-Gdzie jest Mary?
-Mary.. no właśnie-powiedział jakis facet. Nie zauważyłam go wcześniej.-Mary Górniak. Zachorowała.
-Przecież wcześniej była chora!
-Ma zapalenie płuc z możliwymi dalszymi powikłaniami.
-No tak. Cały czas choruje. I oczywiście nie mogę jej zobaczyć?...
-Nie. ale za kilka tygodni powinna być zdrowa.
-Za kilka tygodni... Ma imieniny (przyp. aut.-> 25 marzec-imieniny Marii)
-To będzie zdrowa na imieniny.
-Do widzenia panu.
-Do widzenia!-krzyknęły siostry
-Do widzenia.
wzięłyśmy po trzy dzieci zaniosłyśmy do kołyske. Mam jeszcze 1 miesiąc i 3 tygodnie urlopu. Postaram się umilić ten czas dzieciom. Porozmawiam z Kate... Poczytam książki... Ten czas to prawie tyle samo co wakacje. 25. 04 wracam do pracy.
CDN.

Magi
17.11.2004, 14:47
Tatułaż

Odcinek 17
Molly nagle rozpłakała sie i zciągneła... Peruke! Pod którą miała włosy związane w kitke. Rzuciłą sie na gie płacząc i powtarzając...
- Och, Gia... Przepraszam... Przepraszam... Nie powinnam! Nie chce tak... Nie!
- Spokojnie. Co sie stało Molly?
- Molly? - spojrzała na Gie z wyrzutem. I Gia w mgnieniu oka pojeła... Że to Rozi!
- Rozi?! Przecierz jesteś u cioci!
- Ja... Ja tak... Naprawde... To...
- Zaraz mi wyjaśnisz. Spokojnie chodź do Kwaiarni. Albo lepiej do mnie. Gdzie wolisz?
- Do... Do ciebie... - i dalej płacząc, Gia zaprowadziła Rozi do siebie. szły nic nie mówiąc. Słychać tylko było chlipanie Rozi. Gdy weszły do Gii pokoju, Rozi sie troche uspokojła.
- A więc?
- No, po tej rozmowie z mamą... No wiesz... Po tym zawieszeniu... Ona... Ona powiedziała, że ty masz na mnie zły wpływ i że... Że ja już nie będe sobą... I och, tak było ciężko! -wybuchła znowu Rozi.
- Acha... Teraz rozumiem. Poczekaj. - Gia wzieła telefon i wykręciła numer do Rozi.
- Co masz zamiar zrobić?- powiedziała z rozpaczą w głosie Rozi.\
- Powiem twojej mamie wszystko co mam do powiedzenia!
- Nie! Przecierz wtedy będzie jeszcze gorzej!
- Zobaczymy... Dzieńdobry. Tu mówi Gia.
- Dzieńdobry. - odpowiedziała chłodno mam Rozi
- Dlaczego pani uważa że mam na Rozi zły wpływ?
- Dziecko, czy ty nie rozumiesz? Ona jest zawieszona!
- No i co? To nie koniec świata! A po za tym to nie przeze mnie!
- A niby przez kogo? - zapytała bojowniczo pani Stany (czytaj Stani)
- Amber. Ona nas prowokuje! Ja jej tylko ręke wykręciłąm bo chciała mnie pobić i...
- Dosyć! nie mam zamiaru tego słuchać! Gdzie jest Rozi?
- U mnie i nie wróci do domu poki pani mnie nie wysłucha!
- Dowidzenia! - i mama Rozi rozłączyła sie. Gia osłupiała siedziała poki Rozi jej nie krzykneła w ucho...
- No i co narobiłaś?!
- Teraz niech twoja mam to przemyśli i... - Gia nie dokńczyła ponieważ zadzwonił telefon. Po zaledwie 15 minutach. Gia zaśmiała ie i odebrała.
- Słucham?
- A więc powiedz mi jak było. - Powiedziała pani Stany. Gia opowiedziała wszystko i odetchneła.
- A więc to tak... No dobrze Rozi nie musi wracać tak szybko. Ale powiedz jej że ma być na 19:00!
- Oczywiście. I dziękuje. Dowidzenia.
- Tak! A jednak sie udało! - krzykneła uradowana Rozi i uściskała Gie.
- No to gdzie idziemy?
- Tam gdzie zawsze?
- Ok. Zjemy coś.
- Klops... Nie mam kasy.
- No to ci porzycze! - rzekła Gia i włożyała do portela 85 $. Wstały i poszły do "Shop'a". Znały to miejsce od podszewki. Więc od razu pojechały na góre do knajpki.
- Co zjesz? - zapytała Gia patrząc na neonoweświatła na którch było wypisane menu.
- Może... Hamburgera z podwójnym pomidorem.
- A ja... Cheeseburgera. - podeszły do kasy i zamówiły jedzenie.
- Coś do picia? - zapytała ekspedientka.
- Ja poprosze 7up, a ty Rozi czego sie napijesz?
- Ice Tea z lodem.
- 16.95 $
- Dziękujemy. - powiedziały grzecznie i poszły zjeść. I wtedy zobaczyły przy stoliku Amber. Gia skineła na Rozi i podeszły do niej.
- Czego?
- Ty *****o! - krzykneła Gia i wylała jej na głowe swojego 7up'a.
- Powaliło cie? Co ty robisz?
- Odpłacam sie! - powiedziała Gia, obruciła sie i poszła do innego stolika. Gdy już zjadły poszły do sklepu z wieżami, komputerazmi, płytami itp. itd. . Przy jednej z półek zobaczyły . . .

CDN
GirlX ale nabijasz te posty -________________________-

Cocaine
17.11.2004, 19:48
bebe Twins odc. 28
Mary podniosla się i spojrzała na mnie "znacząco".
- Miałam atak. - i usiadła ciężko oddychając na krześle.
- Podać ci inhalator?
- Tak, lerzy w szafce w moim pokoju. - poszłam sobie spokojnie Na górę i otworzyłam daną szafkę. Zatkało mnie. Moja siostra była lekomanką. Zjechałam na dół po poręczy z koszykiem w dłoni i wysypałam przed nią szeleszcząc opakowaniami zawartość koszyczka.
- Nie wiem co to jest. - powiedziała z przekąsem.
- Twój "inhalator".
- Potrzebvuję gdybym.....
- Masz zaledwie wadę rozwojową oczu!! - krzyknęłam zdenerwowana
- ico? To znaczy że nie jestem odporna na żadną inną chorobę??
- Jesteś nieodporna dalej ale po co ci to....
- Kiedyś się przekonasz.-powiedziała zgryźliwie i wyszła do pokoju na górę.
- nie..- wyszeptałam i opadłam na krzesło. Poszłam na górę i połoożyłam się. dawno nie gadałam z Mell, ale to głównie dlatego że zmienili nam komunkator: oo wesżła jednak na gg....
: Mell cześć.
: Ash witaj moja młoda!!
: mELL: i jak tam twoja ciąża?
L: ashe: okay. Małe już bardzo kopie.
: Mell: to który to miesiąc?
: Ashe: szósty. rochę zaczynam się bać porodu....
: Mell: Nie ma się czego bać. Wiesz...że mam siostrę bliźniaczkę?
: Ash: No jak to???
: Mell: dowiedziałam się o tym niedawo ale no wiesz......
: Ash: rozdzielili was po porodzie?
: mell: chyba tak bo jej nie znam....
: ash: a możebyśmy się spotkały?>
: mell: wiesz nie jestem na gotowa.....
: ash: boisz się mnie czy co? zawsze odmawiasz...
: mell: nie, chcę tylko się przekonać czy naprawdę mnie lubisz
: ash: czuję że jesteśmy bardzo blisko siebie ale więcej już nic.
: mell: ja czuję to samo. Jakbyśmy klikały z kawiarenki.
: ash: sorry ale muszę odrboić lekcje na jutro...nie mogę się obijać pomimo ciąży.
: mell: no fakt, to idź. Pa.
: ash: papapapa :*/
Wyszłam z gadu gadu i poszłam do lekcji. Odrobiłam szybko majze i hisotrie, nieco wolniej angielski i polski. Przy chemii to już w ogóle mój umysł szalał na zwolnionych obrotach. Z trudem wkułam to co mogłam i zadzwoniłam po Brandona. Ustaliliśmy szczegóły ślubu. Biorę go już w przyszłym tygodniu...ajjj

Zong
18.11.2004, 17:51
Dziesięiokrotne szczęście odc. 22
Dziś byłam na zakupach. Gdy wróciłam, mocno się zdziwiłąm.
-Susie! Coś ty im zrobiła?!-krzyknęłam do jednynej obecnje w tamtym czasie w domu
-nic..
-Jak to? Przecież widzę, ze nie ma Alice, za to jest MAry!
-Alice.. Alice.. JA nie mogę.. oNa wyjechała.. Do sanatorium.
I tak minął tydzień. O Alice nic nie wiem, Susie mnie unika.. Nie wiem co się dzieje. Niepokoję się.
Pewnego dnia przyszła do mnie Kate.
-Wiesz? Dzięki tobie podjęłam decyzję.
-Tak?-powiedziałam, ocierając łzy
-Miałam dość 5 razy obejrzanych filmów. Spotykam się już tylko z facetami, którzy naprawdę coś dla mnie znaczą.
-To dobrze.
Włączyłam Polsat. Zobaczyłam.. zobaczyłam Susie. Spojrzałam na Kate.
-Ja nic nie wiem!-krzyknęła i wzięła na ręce Katie.
-Witamy państwa w nowym programie "Najzabawniejsza flora i fauna świata"..
-Ale.. Ale dlaczego ona nic...
Wieczorem, Susie tłumaczyła nam, że chciałą zrobić niespodziankę.
"NFiFŚ" osiągnęła sukces. Susie niby się nie przejumuje, ale wieczorem zwierza mi się, jaka jest szczęśliwa.
Minęły lata.. Alice ciągle nie widać. Susie tłumaczy, że nie wie nic.. Czuję do niej wściekłość i niepochamowaną złość. Okłamuje mnie.
Jutro dziewczynki idą do szkoły. A Alice nie ma. Często krzyczę na Susie... Ona milczy..
Kate poczuła, co to miłość. Nie dziwi mi się, że urodziłam te dziesięcioraczki. Swojego ukochanego zna od 2 lat.. On jednak nic a nic na nią... Kate ma też pracę. Sprzedaje akcesoria. On ma dziewczynę w barze na przeciwko jej pracy. Wścieka się, gdy widzi ich razem.. Ja się tylko śmieję. Postaram się jednak coś zrobić. Dziewczynki bardzo się wzajemnie lubią.
Minął miesiąc. Nic ciekawego się nie zdarzyło, tylko... Alice! Weszłą szczxęśliwa Susie i krzyknęła:
-Ona żyje!
-Ona miała nie żyć?
-Zapadła.. w.. w.. śpiączkę. Ale się obudziła. Jest mądra i, jak widzisz,..
-susie! Ty podła kobieto! Czemu mi nie powiedziałaś!
-Nie chciałam cię martwić..
_wybaczam ci.-wzięłam Alice na ręce.
Alice osiąga sukcesy. Mam nadziję, że i następne lata będą spokojne..
CDN.

Cocaine
21.11.2004, 15:00
Bebe Twins odc. 29
- Kochanie a może się spotkamy>? - zaproponował
- O tak, z chęcią. - popwiedziałam i ubrałam się w ładne dżinsowe ogrodniczki, bluzeczkę w paski i czarny sweter. Pojechałam ostrożnie do CH "Krokus" ( to już nie przelewki, jestem w szóstym miesiącu). I usiadłam na ławeczce.
- No cześć malutka.- powiedział on i objął mnie.
- No to może zaczniemy od sukni? - zapytałam.
- Dobrze. Tu jest ta pracownia którą chciałaś zobaczyć. - wskazał palcem.
- O tak. - powiedziałam i poszłam w lewo. Znalazłam świetną suknię, tylko popuścili mi troszeczkę gorset i spódnicę. Gorset był bordowy z kremowymi różyczkami na ramiączku, a spódnica była w prześlicznym kolorze ecru.
- Kochanie wyglądasz...cudownie...- powiedział Brandon i przytulił mnie.
- Nasz ślub będzie oglądać mnóstwo ludzi....nie, ta suknia jest za skromna - zdecydowałam i wyszłam z pracowni.
- No to nie wiem gdzie możemy kupić suknię. - powiedział on.
- U Amandy Walkey, a buty prześliczne widziałam u Dolce&Gabbany.
- Ok, chodźmy. - przystał na to Brandon i przytulił mnie. U Amandy Walkey wybrałam sobie prześliczną bielutką suknię z zaciągnięciami i marszczeniami z ładnym gorsetem sznurowanym z tyłu w nieco ecru kolorze.
- Wyglądasz przepięknie. - powiedział Brandon i pocałował mnie.
- To bierzemy.
- 4500$ - powiedziała miła ekspedientka i zainkasowała pieniądze. Zostawiliśmy suknię w samochodzie i poszliśm po resztę dodatków. Kupiłam sobie prześliczne białe koronkowe stringi i biustonosz do kompletu, a welon - uff jak księżna Di!! Ma ponad 18 metrów długości, i jest z przepięknego, muślinu, koronek i tiulu. Buty - śliczne kozaczki od Chanel, wyszywane gdzieniegdzie kawałkami koronki. Kupiłam też masę innych rzeczy, a na zakupy dla dzidziusia umówiliśmy się za dwa dni. Chyba będę potrzebować łóżeczka, wózka, ubranek, przewijaka, wanienki....
- Wyglądamy uroczo. - powiedziałam do siebie stojąc z moim mężusiem wystrojeni na ślubno.
- Mówiłaś coś? - zapytał mnie mąż. (przyszły!!! pip pip!!)
- Nie, nic...chodźmy już. - w domu pocałowaliśmy się, posiedzieliśmy na kanapie, podjadaliśmy chipsy, a potem Brandon pojechał do domu. W nocy wstałam by napić się wody..kiedy zobaczyłam błysk...

she
23.11.2004, 11:21
Tip.... pisze odcinek :D
Magi, może wkleisz.. ten teges "Feredenent i Luichida" :laugh:
"blood"
Nick dzwonił do Haney, ale nikt nie podnosił słuchawki. NIe przyszła. Samolot poleciał. Dopiero następnego dnia dowiedział się, że Haney siedzi w psyhiatryku.
- Chciałbym się zobaczyć z pacjętką... -zaczął nick ale nie dokończył, bo Haney wyrwała się lekarzom i podbiegła do nicka. NIe zdążyłą powiedfzieć ani słowa. Następnego dnia jadła chydną papkę na śniadanie. Wstała od stołu, ale założyli jej kajdanki na ręce.
- co? A.. chwila...
- Ma pani prawo zachować milczenie! Wszystko co pani powie zostanie wykorzystane przeciwko pani!- Policjant wygłosił prawda haney. Haney niewiele myśląc rzuciła się przed siebie. Daleko nie uciekła. Wieczorem odwiedził ją nick. Haney miała rany od kajdaney na rękach.
- Haney wyciągnę Cię stąd!
- Na to nie licz! Już za dużo! Spójrz prawdzie w oczy! Nie wyjdę stąd!
Nick tylko spojrzał na Haney, odwrócił się i pozsedł. Rano Nick przyniósł Haney pistolet.
- Jak ci się udało?
- Było trudno, ale...
- dzięki... ale... co ja mam z tym zrobić!
- zachowaj to do wieczora!
- nie! dzisiaj rozprawa, odsyłają mnie do psychiatryka, stamtąd łatwiej mnie wyciągniesz!
Te codzienne zajęcia z psychologiem zaczęły męczyć Haney. Odtąd chodziła za nią cała ochrona. Ale Haney dała sobie z tym bardzo szybko radę. Wybiegła do parku...
4 godziny później 14-letnia Brith znlalazła martwą kobietę. Miała kolczyk w ustach, rude włosy i pistolet w ręku. Cała w kałuży krwi. Brith o *****o nie przestraszyła się tego widoku.. odeszła od Haney... CDN

"blood"

18 sierpnia

Dzisiaj znalazłam martwą kobitę zalaną krwią. NIe przestarszyłam się. Poszłam do kosmetyczki i za ostatnie pieniądze przebiłam sobie dolną wargę. Mama zrobiła mi awanturę. Ale widok tej kobiety sprawił, że chcę być taka jak ona. Niewiem dlaczego popełniła samobójstwo.

19 sirepnia

Wszystkie gazety piszą o "Haney". Teraz już wiem, że to była tamta kobieta. Chcę być taka jak ona. Niewiem co mnie pociąga do zabijania ludzi... może jestem inna... zawsze byłam inna.

20 sierpnia

NIedługo szkoła... trzeba bęzie dobrze wystartować w tym maratonie.... Zaczyna się szał kupowania wszystkich akcesorji.... P******Ę SZKOŁE!!!!! Nie mam ochoty wracac do tego bagna! I znowu zacznie się.... plotki, oceny... bleh! Żygać się chcę

Zong
23.11.2004, 17:30
Dziesięciokrotne szczęście odc. 23
.. minęło znów kilka lat.. Jednak Kate odważyła się pójść do tego chłopaka. Spodobali się sobie.
-Wiesz, Edyto.. Wszyscy mówią, że małżeństwa są nie zgodne... Może ja i Peter (bo tak ma na imię) w ogóle nie wzięlibyśmy ślubu?
-No wiesz?..
-Ale tak jest wygodniej.. Ale ja tylko pytam ciebie o zdanie.
-Wygodniej? Zapytaj Susie! Pewnie też się nie zgodzi!
-Zapytam. Większość wygrywa.
Susie jest to obojętne. Wynik? 1,5 do 1,5.. Ale.. Ale Peter.. Nie chce ślubu.. Według mnie to głupie z ich strony, ale cóż, ja wychowuję tylko 10 córek i nimi mogę kierować!...
Dziewczyny mają po 14,5 lat.. Chciałabym, żeby były wspaniałymi nastolatkami... Ale, niestety, chyba moje chęci się nie sprawdzą...
Nie, na pewno nie.. Przynajmniej juz ze strony Caroline, mojej drugiej córki.
Koło północy przyszła do mnie Caroline.
-Nie śpisz?-zapytałam
-Mamo.. Ja mam bóle brzucha.. Powinnam ci powiedzieć, jeśli jeszcze nie zauważyłaś. Jestem w ciąży.
Byłam cicho. Miałam mnóstwo pytań: kto jest ojcem?, czy stało się to z twojej woli?, który miesiąc?.. Nie wiedziałam, które zadać pierwsze...
Caroline pomyślała, że tyle zwierzeń wystarczy. Chciała pójść.
-Zaczekaj... Który miesiąc?
-Początek czwartego.
-Kto jest ojcem?
-Kuba...
-Stało się to z twojej woli?
Milczała.
-Odpowiedz.
-Tak.
-Jutro idziemy usunąć ciążę.
-Ależ mamo..
-Masz dopiero 14.. i pół lat. Na ciążę jeszcze czas.
-Ale..
-Nie ma dyskusji. I nie wyjdziesz z pokoju, żebyś się nie wymknęła. Siadaj. A.. czy ten cały Kuba wie?
-Tak. Od miesiąca.
-Chłopak czy dziewczynka?-zapytałam uśmiechając się
-Nie ma znaczenia. I tak to usuniesz.
-Powiedz.
-Dziewczynka.
Siedziałam kilka godzin z Caroline, dopóki nie spała spokojnie. Zamknęłam wszystko i poszłam na chwilę po listę uczniów. Była w plecaku Caroline... W ogóle dziewczyny są po dwie w pięciu różynch klasach, w tym samym gimnazjum. Caroline jest z Katie, pierwszą i tak dalej.. Wzięłam plecak. Nagle coś wypadłoi. Szybko podniosłam.
Weszłąm do pokoju. Caroline nie było...
CDN.

Cocaine
24.11.2004, 08:50
Bebe Twins odc.30
Ktoś robił mi zdjęcie!! Szklanka z wodą rozprysla się na miliony malutkich kawałków, zaraz na schodach zobaczyłam Mary-Kate4.
- Coś się stało? - zapytała pełna niepokoju.
- Szklanka mi tylko wyleciała z rąk.
- Czemu Brandon nie zamieszka z nami> - zapytała wstrząśnięta Mary.
- Bo wiesz...nie czuję się pewnie z jego rodzicaMI....
- Ale mi chodzi o...no niech on się do nas wprowadzi....
- Masz chyba rację, ale nasz dom pęknię w szwach!!
- Twoją sypialnię przerobicie na pokój dziecka, komórkę przy schodach na waszą sypialnię, ja tam gdzie byłam, a dół do mamy i dla małej/
- Właśnie. Mówimy na nią mała bo nawet nie pamiętamy jak ma na imię.
- A ty masz już imię dla swojego maleństwa?
- Jeśli to będzie dziewczynka to Juliet albo Zoe, a jeżeli chłopiec to albo Marco albo Carl.
- A dziewczynka..Carrie? Carla?
- Czemu się uparłas na imiona na C?
- Bo w dzień waszego ślubu, czwartek, jest litera C. A jeżeli jest litera C, to oznacza to wieczne szczęście, ale tylko wtedy, jeżeli nadasz dziecku imię na C!!
- No, to dobra. Carla lepsza ale Carrie ładniej brzmi.
- No, fakt że ładniej brzmi.
- To będzie Cariie, ale jak się rozmyślę to Juliet.
- Ok Ash...nie ma sprawy. - powiedziała uśmiechnięta i poszła do góry. A ja siedziałam jeszcze dłuższą chwilę i ułożyłam się do snu.
**********
Jest środa, dzień przed moim ślubem. Dekorujemy właśnie salę. To znaczy oni dekorują bo siódmy miesiąc to już nie przelewki. Cały wystrój oparty jest na swojskich słonecznikach, tort jest na przepięknej paterze, a wszystkie te urocze elementy zdobnicze wiszą sobie na kaŻddym krześle itd.
- I jak się czujesz??- zapytał w końcu Brandon głaszcząc mnie po brzuszku.
- Okay. Przynajmniej na razie...
- Trzymaj się do jutra maleńka. - powiedział i poszedł. Już wieczór, zbieramy się do domu. Jadę uważnie kierując moją Toyotą i w końcu wjeżdżam na podjazd.
- Będziemy potem mieszkać u mnie ok? - zapytałam
- Nie ma sprawy. Ale musimy odremontować twój pokój. - powiedział.
- Dobrze maleńka. - a potem ucałował mnie i przesiadł się w swój samochód. Potem przytuliliśmy się, pożegnał się z maleństwem i rozeszliśmy się. Położyłam się spać pełna obaw. Ale będzie dobrze- myślałam. Bedzie.

Zong
24.11.2004, 16:33
Dziesięciokrotne szczęście odc. 24
Była szósta. Szybko spojrzałam na listę. Na ładnie.. W klasie jest czterech, nie pięciu Jakubów! Obudziłam dziewczyny. Co im powiem? Że Caroline jest w szpitalu? Nie, pójdą ją odwiedzić. Wiem!
-Dziewczyny.. Caroline pojechała do cioci Róży.. wróci niedługo.
-Mamo... Nie musisz kłamać. Wiemy, że Caroline jest w ciąży.
-Tak?-zapytałam wstrząśnięta
-Tak. I to dzięki nam ty wiesz.
-Dziękuję wam.
-Ale chyba nie usuniesz tej ciąży?-Caroline kilka minut temu uciekła. Nie pozwolę jej, żeby urodziła to dziecko. Ma dopiero 14 lat! Wiecie, gdzie może być?
-U Kuby!-krzyknęły. Katie dodała:-Cała szkoła wie, jak oni się kochają!
-Którego? W waszej klasie jest pięciu Kubów.
-Jakub Nowak.
-Polak?-zapytałam. W tej klasie są i Polacy i Anglicy
-Tak jak my, pół na pół.
-Zjedzcie coś.. i idzcie do szkoły.
W tym czasie ja przetrząsnęłam plecak Caroline. Znalazłam kilka ciekawych kartek:
"Kocham Cię", "Dlaczego się nie odzywasz, złotko?". Domyśliłam się, że obie były od Kuby. Jedna brzmiała-od Caroline-"odczep sie". Może jednak ona go nie kochała? Przypomniałam sobie, że Caroline ostatnio częściej wychodziła.. Tak godzinkę dziennie. Dostawała listy. Może znajdę jej pamiętnik?
-Pa mamo!
-pa.
Dzisiaj mam na 10. Jest 7.10. Znalazłam kilka listów. Czysto miłosnych. Mówiłam dziewczynom, że warto prowadzić pamiętnik, wspominać dawne chwilem a przy okazji doskonalić charakter pisma i ortografię. Caroline bardzo zapaliła się do tego pomysłu.
Jest! Piękny, w różyczki i szerokie linie brulion. Około 1000 stron. Gruby. Otworzyłam pierwszą stronę.
"1 września(strasznie niewyraźne pismo)
Dziś po raz pierwszy ide do szkoły. Do klasy bedę chodzić z Katie, moją starsza siostrą. W klasie mamy 20 uczniów."
Musze zjeść śniadanie. Przeczytam to w pracy.
cdn.