Rainbow
26.06.2008, 11:25
HEERENVEEN
Szybkim krokiem zmierzałam do małego,skromnego domku,którego kolorystyka,z której strony by nie spojrzeć,przywodziła na myśl wakacje...
Już na pierwszy rzut oka mogłam stwierdzić,że domek,choć z kształtu niepozorny,nie będzie taki,jak większość...
http://i25.************/xekaqa.png
http://i31.************/seaoes.png
http://i29.************/23moupc.png
Trochę spocona po wspinaczce po cholernych schodkach stanęłam przed drzwiami i zapukałam.Nikt nie otworzył,więc postanowiłam wejść.
http://i25.************/29bj5no.png
Aaa! O mały włos nie dostałam zawału,ale po chwili zorientowałam się,że przestraszyłam się własnego odbicia.W domu z tego powodu wywaliłam wszystkie lustra-po cóż się dołować i,co gorsza,miewać koszmary ze sobą w roli głównej? Ale dobra,nie o tym chciałam mówić.
http://i25.************/2cyp1rk.png
Na kanapie rozwalony był jakiś rudowłosy chudzielec,a na fotelu obok pogrążona w lekturze była równie wiewiórowata wieśniara w warkoczykach.
http://i30.************/28vdn4h.png
Nieśmiało przystanęłam w kącie-nikt mnie nie zauważył.Wiewiórka zerwała się z fotela i poszła zaspokoić głód swojego wiewióra.
http://i30.************/14mrh2o.png
Ja tymczasem buszowałam po lodówce i wyżerałam krewetki w czekoladzie...
http://i30.************/157kvh0.png
Państwo Wiewiórzaści zasiedli do podpalonych tostów mając mnie i swoje krewetki w dalszym ciągu głęboko gdzieś.
http://i32.************/14w6m9e.png
Rozejrzałam sie trochę po domu.Skąpany był w dziwnie ciemnej,przykurzonej poświacie,która nadawała mu niepowtarzalnego klimatu i nutki elegancji.
http://i25.************/29w8ewo.png
Ponieważ krewetki z czekoladą nie są najłatwiejsze w strawieniu,pognałam ile sił w nogach do kibla.Tam zastałam jednak Wiewiórkę w bąbelkach!
http://i27.************/2aa0oy0.png
No to poszłam pod krzaczek.Potem,będąc już wydrylowana i wypatroszona,poszłam na górę i otworzyłam z hukiem drzwi.
http://i27.************/fv8ars.png
Yyy...chyba przeszkodziłam.Państwo Płomiennowłosi wyglądali jednak na bardzo sobą zainteresowanych i,krótko mówiąc,olali mnie.Chciałam jeszcze chwilę popatrzeć (zawsze interesowało mnie,skąd bociany biorą dzieci),ale nie starczyło mi odwagi.Żegnana dziwnymi odgłosami wydobywającymi się zza drzwi sypialni,wyszłam i "zajęłam się sobą".
O,został mi jeszcze jeden pokój!
http://i30.************/2d14wmp.png
http://i30.************/15fm1kx.png
Tym razem otworzyłam drzwi powoli (nie wiadomo,kogo tym razem mogłabym tam zastać) i o mało nie krzyknęłam.Znalazłam się w pokoju dziecinnym-tak wesołym,pstrokatym i oczowalącym,że nie wyobrażam sobie dłuższego przebywania w nim bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym (chociaż ja ten uszczerbek mam i tak spory).W dodatku w oczy rzuciła mi się zielona dupcia dzieciaka...no tak,ładna.Ale chwila...ZIELONA? Alieny atakują!
http://i32.************/ao1bty.png
http://i26.************/depda9.png
Wiem,że to kolejny siarski opis w moim wykonaniu,ale nie mogłam się powstrzymać :P
Domek zamieszkuje (i na zdjęciach występuje) Czesiu Cybant z familią :D
Nazwa nie jest moja-to nazwa...holenderskiego klubu piłkarskiego,która cholernie mi podpasowała do tej chatki.
Szybkim krokiem zmierzałam do małego,skromnego domku,którego kolorystyka,z której strony by nie spojrzeć,przywodziła na myśl wakacje...
Już na pierwszy rzut oka mogłam stwierdzić,że domek,choć z kształtu niepozorny,nie będzie taki,jak większość...
http://i25.************/xekaqa.png
http://i31.************/seaoes.png
http://i29.************/23moupc.png
Trochę spocona po wspinaczce po cholernych schodkach stanęłam przed drzwiami i zapukałam.Nikt nie otworzył,więc postanowiłam wejść.
http://i25.************/29bj5no.png
Aaa! O mały włos nie dostałam zawału,ale po chwili zorientowałam się,że przestraszyłam się własnego odbicia.W domu z tego powodu wywaliłam wszystkie lustra-po cóż się dołować i,co gorsza,miewać koszmary ze sobą w roli głównej? Ale dobra,nie o tym chciałam mówić.
http://i25.************/2cyp1rk.png
Na kanapie rozwalony był jakiś rudowłosy chudzielec,a na fotelu obok pogrążona w lekturze była równie wiewiórowata wieśniara w warkoczykach.
http://i30.************/28vdn4h.png
Nieśmiało przystanęłam w kącie-nikt mnie nie zauważył.Wiewiórka zerwała się z fotela i poszła zaspokoić głód swojego wiewióra.
http://i30.************/14mrh2o.png
Ja tymczasem buszowałam po lodówce i wyżerałam krewetki w czekoladzie...
http://i30.************/157kvh0.png
Państwo Wiewiórzaści zasiedli do podpalonych tostów mając mnie i swoje krewetki w dalszym ciągu głęboko gdzieś.
http://i32.************/14w6m9e.png
Rozejrzałam sie trochę po domu.Skąpany był w dziwnie ciemnej,przykurzonej poświacie,która nadawała mu niepowtarzalnego klimatu i nutki elegancji.
http://i25.************/29w8ewo.png
Ponieważ krewetki z czekoladą nie są najłatwiejsze w strawieniu,pognałam ile sił w nogach do kibla.Tam zastałam jednak Wiewiórkę w bąbelkach!
http://i27.************/2aa0oy0.png
No to poszłam pod krzaczek.Potem,będąc już wydrylowana i wypatroszona,poszłam na górę i otworzyłam z hukiem drzwi.
http://i27.************/fv8ars.png
Yyy...chyba przeszkodziłam.Państwo Płomiennowłosi wyglądali jednak na bardzo sobą zainteresowanych i,krótko mówiąc,olali mnie.Chciałam jeszcze chwilę popatrzeć (zawsze interesowało mnie,skąd bociany biorą dzieci),ale nie starczyło mi odwagi.Żegnana dziwnymi odgłosami wydobywającymi się zza drzwi sypialni,wyszłam i "zajęłam się sobą".
O,został mi jeszcze jeden pokój!
http://i30.************/2d14wmp.png
http://i30.************/15fm1kx.png
Tym razem otworzyłam drzwi powoli (nie wiadomo,kogo tym razem mogłabym tam zastać) i o mało nie krzyknęłam.Znalazłam się w pokoju dziecinnym-tak wesołym,pstrokatym i oczowalącym,że nie wyobrażam sobie dłuższego przebywania w nim bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym (chociaż ja ten uszczerbek mam i tak spory).W dodatku w oczy rzuciła mi się zielona dupcia dzieciaka...no tak,ładna.Ale chwila...ZIELONA? Alieny atakują!
http://i32.************/ao1bty.png
http://i26.************/depda9.png
Wiem,że to kolejny siarski opis w moim wykonaniu,ale nie mogłam się powstrzymać :P
Domek zamieszkuje (i na zdjęciach występuje) Czesiu Cybant z familią :D
Nazwa nie jest moja-to nazwa...holenderskiego klubu piłkarskiego,która cholernie mi podpasowała do tej chatki.