PDA

Zobacz pełną wersję : Zostań fotografem vol. 3 - prezentacja prac


motyka
04.10.2012, 11:18
Praca nr 1


W cztery dni później Staś zatrzymał się na dłuższy wypoczynek na wzgórzu podobnym nieco do Góry Lindego, ale mniejszym i ciaśniejszym. Tego samego wieczora Saba zagryzł po ciężkiej walce wielkiego samca pawiana, którego napadł w chwili, gdy ów bawił się szczątkami latawca, drugiego z rzędu z tych, które dzieci puściły przed wyruszeniem do oceanu. Staś i Nel korzystając z postoju postanowili kleić ciągle coraz nowe, ale puszczać je tylko wówczas, gdy silny muson będzie dął z zachodu na wschód. Staś liczył na to, że jeśli choć jeden wpadnie w ręce europejskie lub arabskie, zwóci na siebie niezawodnie nadzwyczajną uwagę i przyczyni się do wysłania umyślnej na ich ratunek wyprawy. Dla tym większej pewności obok napisów angielskich i francuskich dodawał i arabskie, co nie przychodziło mu z trudnością, albowiem język arabski znał doskonale.

Wkrótce po wyruszeniu z postoju Kali oświadczył, że w łańcuchu gór, które widzieli na wschodzie, poznaje niektóre szczyty otaczające wielką czarną wodę, czyli Bassa-Narok, wszelako nie zawsze był tego pewien, gdyż niezależnie od tego, z którego miejsca patrzyli, góry przybierały kształty odmienne. Po przejściu niewielkiej doliny zarośniętej krzakami kusso i wyglądającej jak jedno różowe jezioro trafili na chatę samotnych myśliwców. Było w niej dwóch Murzynów, z tych jeden ukąszony przez nitkowca i chory. Ale obaj byli tacy dzicy i głupi, a przy tym tak przerażeni przybyciem niespodziewanych gości i tak pewni, że zostaną zamordowani, że w pierwszych chwilach niepodobna było od nich niczego się dowiedzieć. Dopiero kilka płatów wędzonego mięsa rozwiązało język temu, który był nie tylko chory, ale i zgłodniały, gdyż towarzysz udzielał mu żywności bardzo skąpo. Od niego więc dowiedzieli się, że o dzień drogi leżą luźne wioski rządzone przez niezależnych wzajem siebie królików, a następnie, za stromą górą, poczyna się ziemia Fumby, rozciągająa się na zachód i południe od wielkiej wody. Stasiowi, gdy to usłyszał, wielki ciężar spadł z serca, a do duszy wstąpiła nowa otucha. Bądź co bądź byli już niemal na progu krainy Wa-himów.

Jak dalej pójdzie podróż, oczywiście trudo było przewidzieć, wszelako chłopiec mógł się w każdym razie spodziewać, że nie będzie ona cięższa ani nawet dłuższa od tej okropnej drogi znad brzegów Nilu, którą jednak przebył dzięki swej wyjątkowej zaradności i w czasie której uchronił od zguby Nel. Nie wątpił, że dzięki Kalemu Wa-himowie przyjmą ich jak najgościnniej i dadzą im wszelką pomoc. Zresztą poznał już dobrze Murzynów, wiedział, jak należy z nimi postępować, i był prawie pewien, że nawet bez Kalego dałby sobie z nimi jakoś rady.
http://i.imgur.com/9b0M8.jpg
— Wiesz — mówił do Nel — że od Faszody odbyliśmy już więcej niż połowę drogi, a podczas tej, którą mamy jeszcze przed sobą, spotkamy może bardzo dzikich Murzynów, ale nie spotkamy już derwiszów.
— Ja wolę Murzynów — odpowiedziała dziewczynka.
— Tak, póki uchodzisz za bożka. Porwano mnie z Fajumu razem z panienką, której było na imię Nel, a odwiozę jakieś Mzimu. Powiem ojcu i panu Rawlisonowi, żeby cię nigdy nie nazywali inaczej.
A jej oczy poczęły się zaraz rozjaśniać i śmiać.
— Może zobaczymy tatusiów w Mombassie?
— Może. Gdyby nie ta wojna nad brzegami Bassa-Narok, bylibyśmy tam prędzej. Potrzeba też było Fumbie się w to wdawać!
To rzekłszy skinął na Kalego.
— Kali, czy chory Murzyn słyszał o wojnie?
— Słyszał. Być wielka wojna, bardzo wielka: Fumba z Samburu.
— Więc co będzie? Jakże przejedziemy przez kraj Samburu?
— Samburu uciec przed panem wielkim, przed Kingiem i przed Kalim.
— I przed tobą?
— I przed Kalim, ponieważ Kali ma strzelbę, która grzmieć i zabijać.

motyka
04.10.2012, 11:22
Praca nr 2

W cztery dni później Staś zatrzymał się na dłuższy wypoczynek na wzgórzu podobnym nieco do Góry Lindego, ale mniejszym i ciaśniejszym
http://i.imgur.com/OHOno.jpg
Tego samego wieczora Saba zagryzł po ciężkiej walce wielkiego samca pawiana, którego napadł w chwili, gdy ów bawił się szczątkami latawca, drugiego z rzędu z tych, które dzieci puściły przed wyruszeniem do oceanu. Staś i Nel korzystając z postoju postanowili kleić ciągle coraz nowe, ale puszczać je tylko wówczas, gdy silny muson będzie dął z zachodu na wschód. Staś liczył na to, że jeśli choć jeden wpadnie w ręce europejskie lub arabskie, zwóci na siebie niezawodnie nadzwyczajną uwagę i przyczyni się do wysłania umyślnej na ich ratunek wyprawy. Dla tym większej pewności obok napisów angielskich i francuskich dodawał i arabskie, co nie przychodziło mu z trudnością, albowiem język arabski znał doskonale.

Wkrótce po wyruszeniu z postoju Kali oświadczył, że w łańcuchu gór, które widzieli na wschodzie, poznaje niektóre szczyty otaczające wielką czarną wodę, czyli Bassa-Narok, wszelako nie zawsze był tego pewien, gdyż niezależnie od tego, z którego miejsca patrzyli, góry przybierały kształty odmienne. Po przejściu niewielkiej doliny zarośniętej krzakami kusso i wyglądającej jak jedno różowe jezioro trafili na chatę samotnych myśliwców.http://i.imgur.com/gqZzk.jpg Było w niej dwóch Murzynów, z tych jeden ukąszony przez nitkowca i chory. Ale obaj byli tacy dzicy i głupi, a przy tym tak przerażeni przybyciem niespodziewanych gości i tak pewni, że zostaną zamordowani, że w pierwszych chwilach niepodobna było od nich niczego się dowiedzieć. Dopiero kilka płatów wędzonego mięsa rozwiązało język temu, który był nie tylko chory, ale i zgłodniały, gdyż towarzysz udzielał mu żywności bardzo skąpo. Od niego więc dowiedzieli się, że o dzień drogi leżą luźne wioski rządzone przez niezależnych wzajem siebie królików, a następnie, za stromą górą, poczyna się ziemia Fumby, rozciągająa się na zachód i południe od wielkiej wody. Stasiowi, gdy to usłyszał, wielki ciężar spadł z serca, a do duszy wstąpiła nowa otucha. Bądź co bądź byli już niemal na progu krainy Wa-himów.

Jak dalej pójdzie podróż, oczywiście trudo było przewidzieć, wszelako chłopiec mógł się w każdym razie spodziewać, że nie będzie ona cięższa ani nawet dłuższa od tej okropnej drogi znad brzegów Nilu, którą jednak przebył dzięki swej wyjątkowej zaradności i w czasie której uchronił od zguby Nel.http://i.imgur.com/uOhLC.jpg Nie wątpił, że dzięki Kalemu Wa-himowie przyjmą ich jak najgościnniej i dadzą im wszelką pomoc. Zresztą poznał już dobrze Murzynów, wiedział, jak należy z nimi postępować, i był prawie pewien, że nawet bez Kalego dałby sobie z nimi jakoś rady.

— Wiesz — mówił do Nel — że od Faszody odbyliśmy już więcej niż połowę drogi, a podczas tej, którą mamy jeszcze przed sobą, spotkamy może bardzo dzikich Murzynów, ale nie spotkamy już derwiszów.
— Ja wolę Murzynów — odpowiedziała dziewczynka.
— Tak, póki uchodzisz za bożka. Porwano mnie z Fajumu razem z panienką, której było na imię Nel, a odwiozę jakieś Mzimu. Powiem ojcu i panu Rawlisonowi, żeby cię nigdy nie nazywali inaczej.
A jej oczy poczęły się zaraz rozjaśniać i śmiać.
— Może zobaczymy tatusiów w Mombassie?
— Może. Gdyby nie ta wojna nad brzegami Bassa-Narok, bylibyśmy tam prędzej. Potrzeba też było Fumbie się w to wdawać!
To rzekłszy skinął na Kalego.
— Kali, czy chory Murzyn słyszał o wojnie?
— Słyszał. Być wielka wojna, bardzo wielka: Fumba z Samburu.
— Więc co będzie? Jakże przejedziemy przez kraj Samburu?
— Samburu uciec przed panem wielkim, przed Kingiem i przed Kalim.
— I przed tobą?
— I przed Kalim, ponieważ Kali ma strzelbę, która grzmieć i zabijać.

motyka
04.10.2012, 11:24
Praca nr 3

---

http://i1085.photobucket.com/albums/j428/Caesum/konkurs/konkurs1.png
Wzgórze.

W cztery dni później Staś zatrzymał się na dłuższy wypoczynek na wzgórzu podobnym nieco do Góry Lindego, ale mniejszym i ciaśniejszym. Tego samego wieczora Saba zagryzł po ciężkiej walce wielkiego samca pawiana, którego napadł w chwili, gdy ów bawił się szczątkami latawca, drugiego z rzędu z tych, które dzieci puściły przed wyruszeniem do oceanu. Staś i Nel korzystając z postoju postanowili kleić ciągle coraz nowe, ale puszczać je tylko wówczas, gdy silny muson będzie dął z zachodu na wschód. Staś liczył na to, że jeśli choć jeden wpadnie w ręce europejskie lub arabskie, zwóci na siebie niezawodnie nadzwyczajną uwagę i przyczyni się do wysłania umyślnej na ich ratunek wyprawy. Dla tym większej pewności obok napisów angielskich i francuskich dodawał i arabskie, co nie przychodziło mu z trudnością, albowiem język arabski znał doskonale.

http://i1085.photobucket.com/albums/j428/Caesum/konkurs/konkurs2.png
Dolina.

Wkrótce po wyruszeniu z postoju Kali oświadczył, że w łańcuchu gór, które widzieli na wschodzie, poznaje niektóre szczyty otaczające wielką czarną wodę, czyli Bassa-Narok, wszelako nie zawsze był tego pewien, gdyż niezależnie od tego, z którego miejsca patrzyli, góry przybierały kształty odmienne. Po przejściu niewielkiej doliny zarośniętej krzakami kusso i wyglądającej jak jedno różowe jezioro trafili na chatę samotnych myśliwców.

http://i1085.photobucket.com/albums/j428/Caesum/konkurs/konkurs3.png
Chata murzynów.

Było w niej dwóch Murzynów, z tych jeden ukąszony przez nitkowca i chory. Ale obaj byli tacy dzicy i głupi, a przy tym tak przerażeni przybyciem niespodziewanych gości i tak pewni, że zostaną zamordowani, że w pierwszych chwilach niepodobna było od nich niczego się dowiedzieć. Dopiero kilka płatów wędzonego mięsa rozwiązało język temu, który był nie tylko chory, ale i zgłodniały, gdyż towarzysz udzielał mu żywności bardzo skąpo. Od niego więc dowiedzieli się, że o dzień drogi leżą luźne wioski rządzone przez niezależnych wzajem siebie królików, a następnie, za stromą górą, poczyna się ziemia Fumby, rozciągająa się na zachód i południe od wielkiej wody. Stasiowi, gdy to usłyszał, wielki ciężar spadł z serca, a do duszy wstąpiła nowa otucha. Bądź co bądź byli już niemal na progu krainy Wa-himów.