#3 Likwidacja gimnazjum
Napisane 03.10.2016 01:19 przez Laselight
Znowuż, długo mnie nie było bo nie znalazłam tematu do napisania. Jeden mi się już sam nasunął - ustawa o aborcji, o czym pisanie w trakcie i wkrótce się pokaże cokolwiek. Jednakże dzisiaj napiszę nieco o likwidacji gimnazjum, z czego się niezmiernie tak cieszę, że gdybym miała wybór - wyciąć nerkę czy pójść do gimnazjum, wybrałabym to pierwsze.
Przedtem była 8 letnia (?) podstawówka i 4-letnie liceum/zawodowa lub 5-letnie technikum. No i nic nie było, był spokój, dzieci się grzecznie uczyły. Ale ktoś najwyraźniejpod wpływem alkoholu stwierdził - edukacji powinna być jeszcze gorsza. Stwórzmy gimnazjum. No i zrobiono 3 letnią szkołę pomiędzy podstawówka a średnią - gimnazjum.
Śmiech mnie bierze jak czytam, że "rodzice protestujo" przeciw likwidacji gimnazjów.
Może i moje poglądy NT gimnazjum wydają się radykalne, ale opieram je na doświadczeniu z tą placówką.
Taki przykład logiki gimnazjum - uczeń samookaleczajacy się, samotnik, chory na depresję, aspołeczny - napewno chory psychicznie,* wyslijmy go do psychiatry, ale lepiej niech idzie do szkoły specjalnej, po co nam taki uczeń? Przeciętny gimnazjalista - łobuz, dokuczajacy innym, wagarowicz, agresywny - no dobrze, jedynka z zachowania lub nieodpowiednie załatwi sprawę. Przestępca? Nie no, pouczenie i po sprawie. No dobra, za 5 razem dozór. Po co go wyrzucać ze szkoły? Przecież jest obowiązek nauki!
I tak, oparte na tym co widzę. I oczywiście pomijam to, że 1 z zachowania to widok niemal tak rzadki jak widok mnie wesołej, a nieodpowiednie z zachowania nie robi nic oprócz wkurzenia rodziców i ewentualnego szlabanu.
Znowuż, gimnazjum jest nazywane często okresem buntu. Pewnie każdy wie, czym to się objawia. Lecz gdy ich nie było, nie było takiej młodzieży, gdzie dosyć często mi wstyd, że jestem (śmieszne słowo) członkiem tej struktury.
No i jeszcze argument, że nauczyciele zostaną bez* pracy. Przecież placówka podstawowa powiększy się o 2 roczniki, a średnich o 1-2, więc logiczne, że szkoły się powiększa i nauczyciele będą potrzebni do pracy. Jedyne co wpływa negatywnie na ilość stanowisk nauczyciela to niż demograficzny.
Odnośnie moich przygód z gimnazjum. Weszłam z zachwytem, że kończę podstawowke, wyszłam z jeszcze większym zachwytem kończąc 3 klasę, nie wiedząc co potem. Ciężko mi opisywać ten okres. Ale generalnie zostawił mi piętno na całe życie. Podczas gdy w gimnazjum zaczęła się moja przygoda z depresją* (co doprowadziło do cięcia się i szukania sposobów na samobójstwo), pod koniec gimnazjum i na początku liceum zniknęła częściowo tak z wielką siłą powróciła w tym roku i nie chce puścić, przez co bardzo się zamknęłam i nie potrafię otworzyć tak jak to było na początku liceum. W zasadzie jest mi ciężko z tym, że do mnie to wróciło wszystko we wspomnieniach. I już od gimnazjum nie mogę nikomu zaufać, bo mam paranoję, jakby wszyscy kręcili jakiś spisek przeciw mnie i mnie obgadywali za plecami.
Oczywiście możnaby dużo się rozpisywać o tym co się u mnie w gimnazjum działo - od początkujących palaczy (nawet marihuany, a ponoć nielegalna, więc jej zdobycie logicznie powinno być bardzo ciężkie) po nastoletnie matki, grupki wzajemnej adoracji, libacje ogłaszane na pejsbuczkach/pentagramach/askach, zaczął się kres naszej-klasy, której rolę przejął pejsbuk, jakiego polskiego portaliku, co się zadaje pytania anonimowo/z konta; rolę przejął ask, a wszystko wyżej wymienionych zostaje wyplenione przez pentagram i spamczaty. Jeszcze jest mniejszość normalnych osób, ale o nich nie słyszałam w zupełności, no może jedna klasa na 12-20 mogła być taką.
Lecz czy w starym systemie tak było?
Więc powtórzę - likwidacja gimnazjum jest najlepszą rzeczą, która dotknie tą placowke. Najgorszą było jej powstanie.
Przedtem była 8 letnia (?) podstawówka i 4-letnie liceum/zawodowa lub 5-letnie technikum. No i nic nie było, był spokój, dzieci się grzecznie uczyły. Ale ktoś najwyraźniej
Śmiech mnie bierze jak czytam, że "rodzice protestujo" przeciw likwidacji gimnazjów.
Może i moje poglądy NT gimnazjum wydają się radykalne, ale opieram je na doświadczeniu z tą placówką.
Taki przykład logiki gimnazjum - uczeń samookaleczajacy się, samotnik, chory na depresję, aspołeczny - napewno chory psychicznie,* wyslijmy go do psychiatry, ale lepiej niech idzie do szkoły specjalnej, po co nam taki uczeń? Przeciętny gimnazjalista - łobuz, dokuczajacy innym, wagarowicz, agresywny - no dobrze, jedynka z zachowania lub nieodpowiednie załatwi sprawę. Przestępca? Nie no, pouczenie i po sprawie. No dobra, za 5 razem dozór. Po co go wyrzucać ze szkoły? Przecież jest obowiązek nauki!
I tak, oparte na tym co widzę. I oczywiście pomijam to, że 1 z zachowania to widok niemal tak rzadki jak widok mnie wesołej, a nieodpowiednie z zachowania nie robi nic oprócz wkurzenia rodziców i ewentualnego szlabanu.
Znowuż, gimnazjum jest nazywane często okresem buntu. Pewnie każdy wie, czym to się objawia. Lecz gdy ich nie było, nie było takiej młodzieży, gdzie dosyć często mi wstyd, że jestem (śmieszne słowo) członkiem tej struktury.
No i jeszcze argument, że nauczyciele zostaną bez* pracy. Przecież placówka podstawowa powiększy się o 2 roczniki, a średnich o 1-2, więc logiczne, że szkoły się powiększa i nauczyciele będą potrzebni do pracy. Jedyne co wpływa negatywnie na ilość stanowisk nauczyciela to niż demograficzny.
Odnośnie moich przygód z gimnazjum. Weszłam z zachwytem, że kończę podstawowke, wyszłam z jeszcze większym zachwytem kończąc 3 klasę, nie wiedząc co potem. Ciężko mi opisywać ten okres. Ale generalnie zostawił mi piętno na całe życie. Podczas gdy w gimnazjum zaczęła się moja przygoda z depresją* (co doprowadziło do cięcia się i szukania sposobów na samobójstwo), pod koniec gimnazjum i na początku liceum zniknęła częściowo tak z wielką siłą powróciła w tym roku i nie chce puścić, przez co bardzo się zamknęłam i nie potrafię otworzyć tak jak to było na początku liceum. W zasadzie jest mi ciężko z tym, że do mnie to wróciło wszystko we wspomnieniach. I już od gimnazjum nie mogę nikomu zaufać, bo mam paranoję, jakby wszyscy kręcili jakiś spisek przeciw mnie i mnie obgadywali za plecami.
Oczywiście możnaby dużo się rozpisywać o tym co się u mnie w gimnazjum działo - od początkujących palaczy (nawet marihuany, a ponoć nielegalna, więc jej zdobycie logicznie powinno być bardzo ciężkie) po nastoletnie matki, grupki wzajemnej adoracji, libacje ogłaszane na pejsbuczkach/pentagramach/askach, zaczął się kres naszej-klasy, której rolę przejął pejsbuk, jakiego polskiego portaliku, co się zadaje pytania anonimowo/z konta; rolę przejął ask, a wszystko wyżej wymienionych zostaje wyplenione przez pentagram i spamczaty. Jeszcze jest mniejszość normalnych osób, ale o nich nie słyszałam w zupełności, no może jedna klasa na 12-20 mogła być taką.
Lecz czy w starym systemie tak było?
Więc powtórzę - likwidacja gimnazjum jest najlepszą rzeczą, która dotknie tą placowke. Najgorszą było jej powstanie.
Komentarzy 2
Komentarze
-
Cytat:Jedyne co wpływa negatywnie na ilość stanowisk nauczyciela to niż demograficzny.
Co do całego wpisu - zgadzam się w stu procentach. Gimnazjum jest nazywane okresem buntu właśnie dlatego, że zbiera te wszystkie dzieciaki wchodzące w ten okres. Okres buntu istniał zawsze, tylko kiedyś nie było to tak uwydatnione, bo nie było zbiorowiska dzieciaków w okresie buntu w jednym miejscu jakim jest gimnazjum właśnie.
Co do social media - ja jestem przerażona faktem, że do znajomych na fejsie zapraszają mnie osoby z rocznika 2005 chociażby. W sensie, kurde, 11 lat to nie jest wiek, żeby siedzieć na fejsie czy w ogóle w internetach, bo takie dzieciaki nie mają pojęcia co w internetach się kryje, co ryje banię na całe życie.
Ale różnica jest taka, że internety i fejsbunie aski itd to już nie jest wina gimnazjum, to nie jest wina systemu edukacji. Po prostu żyjemy w takich czasach gdzie to jest wszędzie dostępne, i dzieciaki w tym gimnazjalnym wieku bedą z tego korzystać niezależnie czy są w gimbazjonie czy w podstawówce. To już jest po prostu pewien symbol tej generacji i likwidacja gimnazjum tego nie zmieni.Napisane 03.10.2016 15:09 przez Meryam -
Napisane 03.10.2016 18:54 przez Diana