TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Saint Ange (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=60352)

pensivelane 14.05.2011 10:59

Saint Ange
 
Cześć, dawno mnie tu nie było... Miałam wkleić tego posta później, już z prologiem, ale postanowiłam dać wam... hm, zajawkę tego, co niebawem (mam nadzieje) przeczytacie :) MFK umarło śmiercią naturalną. Nie miałam czasu go kontynuować... nauka. W tej chwili nie wiedziałabym nawet jak zabrać się za kolejny odcinek. Przez jakiś czas byłam kompletnie wyprana z pomysłów aż do teraz... Jakieś 2 miesiące temu obejrzałam "Czarnego Łabędzia", którego opisuje jedno słowo: niesamowity. Niby nic, a jednak. Parę dni temu do rąk wpadła mi gazeta z artykułem o szkole baletowej. W mojej głowie od razu zaczęły snuć się wyobrażenia kolejnego fs. Tym razem bardziej artystycznego, ale nie bez wątków akcji itp. Nie mogę za dużo zdradzić, bo sobie postawię mogiłę. Prolog powinnam dodać... hm, jutro, bo dziś jestem zajęta. Tak czy inaczej, mam już plakat, który mam nadzieję was zachęci, chociaż nie jest jakiś specjalny. Mam już po części dosyć kryminałów na forum, dlatego postanowiłam wyjechać z czymś świeżym. Co z tego wyjdzie... nie mam pojęcia, ale myślę, że warto spróbować.


http://img109.imageshack.us/img109/6082/demox.png

prolog

Liv 14.05.2011 11:32

Odp: Saint Ange
 
Pensi, od zapowiedzi jest ten temat.
Wstawiaj jak najszybciej pierwszy odcinek - jeśli nie ma czego komentować, to się nie komentuje ;]
A jeśli nie zamierzasz tego zrobić w ciągu najbliższych 24 godzin, to mów od razu - przeniosę Ci posta do ww. tematu.

pensivelane 14.05.2011 15:23

Odp: Saint Ange
 
PROLOG

http://imageshack.us/m/815/7581/1v1t.jpg


Dzień był wyjątkowo słoneczny i ciepły, a krajobrazy paryskiej prowincji uświetniały wirujące, złote liście. Gdzieś w oddali słychać było ujadanie myśliwskiego psa pana Annable, który wybrał się na popołudniowy spacer ze swoim starszym synem. Szli aleją, biegnącą wokół posiadłości, wielkiej na kilkanaście hektarów. W obrębie działki znajdował się przepiękny, wielki staw, po którym w lecie pływały lilie wodne, pielęgnowane przez ogrodników, zatrudnionych przez właściciela. Dom był wielki, podzielony na skrzydła. Charakteryzował go zamkowy styl, sprawiający wrażenie chłodnej elegancji. Betonowe rzeźby ponuro stały na dziedzińcu, jakby w oczekiwaniu na zapadnięcie zmierzchu, który przykryje mrokiem ten cały, olśniewający widok. Dzisiejszy dzień był bardzo niespokojny, pomimo pięknej pogody, która była wręcz niemożliwą do spotkania w połowie października. Pani Mariette – opiekunka i gosposia, krzątała się po pokoju, co chwilę wyjmując z szafy eleganckie, małe sukieneczki i układając je w wielkiej walizce ze skórzanym obiciem. Wszystkiemu przyglądała się Pearl, stojąca w progu własnej, niemalże książęcej sypialni. Jej dziecięca twarzyczka wyrażała smutek i przygnębienie. Działo się tak dlatego, ponieważ już za chwilę miała opuścić rodzinny dom i wyjechać, nie będąc jeszcze świadomą dokąd. Matka Pearl mówiła o tym miejscu „Pasjonujące, napewno ci się spodoba, kochanie.”, ale sama dziewczynka obawiała się tego, co ją tam spotka, kiedy nie będzie przy niej matki, ojca, ani nawet Mariette, żeby jej pomóc. Bezszelestnie przeszła przez pokój, wdrapała się na wielkie łóżko i usiadła na nim po turecku. W dalszym ciągu obserowała gosposię, gorączkowo układającą coraz to nowe rzeczy w wielkim kufrze.
- Dlaczego muszę tam jechać? Czy nie mogłabym zostać w domu? Clarie, wiesz która, ma prywatnego nauczyciela, a ja? Muszę wyjeżdżać? – spytała ze łzami w oczach. Dopiero teraz do niej dotarło, że swój pokój zobaczy dopiero w święta, a później dopiero w wakacje. Ta myśl przygnębiała ją o wiele bardziej, niż rozstanie z koleżankami.
- Moja złociutka, stajesz się wielką damą. Kogo dziś stać na coś takiego? Niewiele osób, to szansa, panienko Pearl, proszę się tym nie zadręczać. – odrzekła Mariette, obdarzając dziewczynkę serdecznym uśmiechem, który mimowolnie odzwajemniła. Gosposia była jedną z czterech osób zatrudnionych w posiadłości. Poza nią pracowali tu jeszcze kucharka, ogrodnik i kierowca. Sama Mariette nie była najmłodsza. Miała na oko czterdzieści dwa lata, a jej pogodna twarz borykała się ze zmarszczkami wokół oczu i ust. Pomimo wieku była radosną kobietą, chociaż bezdzietną. Podobno kiedyś miała męża, ale z niewiadomoego powodu ją zostawił i zniknął. W domu nie mówiło się o sprawach służby, więc bez sensu byłoby wypytywać o to biedną Mariette. Dziewczynka pokiwała głową i rozejrzała się po pokoju. Białe, drewniane meble wyglądały jak zawsze. Kolekcja porcelanowych lalek na półce także. Wszystko było takie samo, ale nigdy już takie nie będzie. Za każdym razem będzie czymś nowym, czymś utęsknionym i wyczekanym, a kiedy Pearl znów je zobaczy uzna, że warto było spędzić te kilka miesięcy osobno, abny docenić wartość TYCH zwykłych rzeczy. Rozmyślania przerwało jej pukanie matki we framugę drzwi. Stała w szarej sukience przed kolano, ze starannie ułożonymi, prostymi włosami. Na jej twarzy malował się wymuszony uśmiech, czego Pearl jako dziecko nie zauważyła, w tym momencie wydał jej się szczery.
- Chodź kochanie, na nas już czas. Harold zaraz przyjdzie po bagaże, możesz odejść, Mariette – wydała instrukcje, co wychodziło jej bardzo dobrze, biorac pod uwagę lata praktyki. Rodzina Annable wzbogaciła się na produkcji karoserii samochodowej. Firma założona była przez dziadka Pearl, który przekazał ją jej ojcu, kiedy się ożenił. Rodzina Annable była rodziną z tradycjami, dlatego pomimo roku 2002 nie żyli jak typowi, bogaci ludzie. Charakteryzowało ich umiłowanie do sztuki i stylu zamkowego. Pearl nie miała koleżanek „w mieście”. Rodzice zadbali o to, aby obracała się w kręgach dzieci podobnych do niej samej.
- Pearl? Idziemy, samochód czeka – ponagliła ją matka, wyciągając dłoń w jej kierunku. Dziewczynka ostatni raz spojrzała na swój stary pokój i wyszła.
Przed domem stało auto, które miało ją zawieść do Paryża. Harold właśnie skończył układać walizki w bagażniku i po chwili grzecznie otworzył drzwi na tylne siedzenie pani Annable, żeby mogła usiąść. Na schodach stała uśmiechnięta jak zwykle Mariette, machająca do dziewczynki. Ojciec i starszy brat pożegnali się z nią już przy śniadaniu, poniewaz uznali za bezsens takie ceremonialne przedstawienia na dziedzińcu. Pearl nie odmachała, bez słowa wsiadła do samochodu. Usłyszała warczenie silnika, pojazd ruszył. Obraz domu, miejsca w którym spędziła całe życie zniknął jej z oczu, pozostawiony w tyle. Przejechali piaszczystą drogą, prowadzącą do głównej ulicy. Jeszcze chwilę dało się zobaczyć w dali ogród i smutne, betonowe rzeźby...

http://imageshack.us/m/691/401/2v2l.jpg


Minęła niecała godzina, jak dojechali na miejsce. Harold opuścił miejsce kierowcy i ponownie otworzył drzwi od strony pani Annable, która wysiadła pierwsza. Pearl przesunęła się po skórzanym siedzeniu i wyszła z samochodu. Zadarła głowę do góry i ku jej zdziwieniu... właśnie tak wyobrażała sobie to miejsce. Było podobne do jej domu, utrzymane w podobnym stylu. Może nie będzie tak źle, pomyślała i złapała matkę za rękę. Przeszły po chodniku wyłożonym kostką brukową, wspięły się po schodkach... Matka Pearl nacisnęła przycisk dzwonka. Te kilka sekund czekania zdawały się być wiecznością dla obydwu z nich. Matka dziewczynki starała się nie okazywać zdenerwowania, co chwilę obdarzając córkę nieszczerym uśmiechem. Drzwi otworzył starszy mężczyzna, ubrany w grafitowy garnitur. Był człowiekiem siwym, lekko przygarbionym, z surowym wyrazem twarzy. Zaprosił je gestem ręki do środka i powiedział:
- Pani Fierrie zaraz zejdzie, proszę na nią poczekać. – zamknął za nimi drzwi i przepadł. Wnętrze było surowe, utrzymane w szarościach. Nie było tu zbyt wiele mebli, a jeśli już to bardzo proste, a jednocześnie eleganckie. Nagle na schodach pojawiła się szczupła sylwetka panie Fierrie. Siwe włosy otulały jej twarz, nadając wyraz królowej zimy. Na tę myśl Pearl automatycznie się uśmiechnęła, co pani Fierrie odebrała jako gest skierowany do niej.

http://img864.imageshack.us/img864/5046/3v3h.jpg


- Jak miło was widzieć. Denise – uścisnęła matkę Pearl i ucałowała ją w oba policzki – a to na pewno mała Pearl. Kochanie, witam w Saint Ange – przeszyła wzrokiem dziewczynkę, wyglądając przy tym niczym głodny wąż, szykujący się do ataku na swą ofiarę. – Chodź, pokażę ci twój pokój.
Pani Fierrie ruszyła na górę krętymi schodami. W domu słychać było muzykę. Pearl nie do końca umiała zinterpretowac skąd ona pochodzi, ani co to za muzyka. Była po prostu piękna, tak miła dla uszu, że dziewczynka nagle poczuła, że chce tu zostać. Kobieta uchyliła przed nimi drewniane drzwi, z mosiężną gałką. Oczom matki i córki ukazał się smutny pokój, w którym znajdowało się wyłącznie lustro, łóżko i etażerka, na której stała lampka nocna. Nad łóżkiem wisiał także obraz baletnicy. W pierwszej chwili wydał się znajomy, jednak Pearl nie miała czasu się nad tym zastanawiać.

http://imageshack.us/m/821/5641/5v5zt.jpg

- Rozgość się, muszę porozmawiać z twoją mamą – panie Fierrie objęła kościstym ramieniem Denise Annable i zniknęły za drzwiami, pozostawiając je lekko uchylone. Pearl bez problemu słyszała całą rozmowę, siedząc na swoim nowym łóżku.
- Jesteś pewna, że dobrze robię? Może jest zbyt młoda, ale... chyba nie mam wyjścia. Nie chcę żeby patrzyła na to, co lada moment uderzy w naszą rodzinę. Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie. – matka Pearl pokiwała głową, powstrzymując się od płaczu.
- Denise, kochana, to najlepsza decyzja w twoim życiu. Pearl wyrośnie na zdolną dziewczynę. Nasza szkoła jest najlepsza w tym, co robi. Za kilka lat zobaczysz swoją córkę w Operze Paryskiej, obiecuję – pocieszyła ją Fierrie.
- Dziękuję Josephine. Gdyby nie ty... nie miałabym pojęcia co z nią zrobić. Na mnie już czas. Powiedz Pearl, że musiałam jechać, nie dam rady się z nią pożegnać – zakryła dłonią usta i udała się do wyjścia. W tej samej chwili Pearl zerwała się z łóżka, chcąc biec za matką, która przecież nie mogła jej tak zostawić, ale pani Fierrie zastąpiła jej drogę w korytarzu.
- Widzę, że zdążyłaś się już zaklimatyzować. Za 20 minut kolacja. Przebierz się, nie lubimy spóźnialskich – rzuciła chłodno i oddaliła się korytarzem do swojego gabinetu, mieszczącego się na tym samym piętrze. Pearl stała w osłupieniu. Już nie ma przyniej matki, ojca, Mariette... jest sama w tym miejscu, które przestało jej się podobać.

http://imageshack.us/m/69/4008/4v4p.jpg

rudzielec 14.05.2011 17:13

Odp: Saint Ange
 
Cytat:

Szli aleją, biegnącą wokół posiadłości, wielkiej na kilkanaście hektarów. W obrębie działki znajdował się przepiękny, wielki staw, po którym w lecie pływały lilie wodne, pielęgnowane przez ogrodników, zatrudnionych przez właściciela.
powtórzenia :P
może lepiej brzmiałoby: "dużej na kilkanaście hektarów" ;)
Cytat:

Za każdym razem będzie czymś nowym, czymś utęsknionym i wyczekanym, a kiedy Pearl znów je zobaczy uzna, że warto było spędzić te kilka miesięcy osobno, abny docenić wartość TYCH zwykłych rzeczy.
o literkę za dużo :)
Cytat:

Matka Pearl nacisnęła przycisk dzwonka. Te kilka sekund czekania zdawały się być wiecznością dla obydwu z nich. Matka dziewczynki starała się nie okazywać zdenerwowania, co chwilę obdarzając córkę nieszczerym uśmiechem.
powtórzenia
może zamiast matka pasowałoby Kobieta starała się nie okazywać zdenerwowania, co chwilę obdarzając córkę nieszczerym uśmiechem.

Zapowiada się bardzo, bardzo ciekawie. Nie opisałaś zbyt dużo, ale za mało też nie było ;)
Ciekawi mnie co to za problemy rodzinne, no ale z czasem na pewno się tego dowiemy.
Poza tym, ta dziewczynka wyszła ci jak laleczka :D
Czekam na rozwój wydarzeń i na pewno będę zaglądać :)

ps. widzę, że poseboxy się przydały ^^
no i szkoda, że nie będzie dalszego ciągu MFK bo wciągnęłam się w to FS :(
może kiedyś, jak będziesz mieć pomysł to do niego wrócisz, pamiętaj, że jest dużo osób które będzie czytać (w tym ja :D)
no to chyba tyle :P
ach, no i życzę weny! ;)

sing 14.05.2011 18:08

Odp: Saint Ange
 
ooo, fajnie że postanowiłaś wykorzystać motyw baletu. bardzo mi się podoba twoj styl, akcja narazie tak zarysowuje się delikatnie, bede na pewno sledzic. i moglabys troszke nad zdjeciami popracowac, bo strasznie irytuja te glupie pozy simow, wyglada to bardzo nienaturalnie. ale bede tutaj zagladac :)

amber 14.05.2011 19:29

Odp: Saint Ange
 
Na początek powiem, że też uwielbiam Czarnego Łabędzia ;)

Przeczytałam, podoba mi się. Nie czytałam na forum FS o podobnej tematyce, więc gratuluję pomysłu. Podoba mi się twój styl, mimo wielu środków stylistycznych czyta się go lekko i przyjemnie, na plus są także ciekawe zdjęcia.
Na pewno będę czytała ;)

Liv 14.05.2011 20:16

Odp: Saint Ange
 
Rzuciłam okiem wcześniej, ale dopiero teraz dostaniesz kompletny komentarz z wymienieniem błędów włącznie (ostrzegam - było ich trochę).
Cytat:

Gdzieś w oddali słychać było ujadanie myśliwskiego psa pana Annable, który wybrał się na popołudniowy spacer ze swoim starszym synem.
Pies się wybrał? :D Tak napisałaś.
Jak się czyta "Annable"? Po angielsku (/Enebl/) czy jakoś inaczej?
Cytat:

Szli aleją, biegnącą wokół posiadłości, wielkiej na kilkanaście hektarów.
Olaboga, to niektóre wiejskie pola są mniejsze! :O Wiejskie pola oglądam w sumie codziennie, więc jeśli posiadłość była większa, to jestem pod ogromnym wrażeniem.
Cytat:

po którym w lecie pływały lilie wodne, pielęgnowane przez ogrodników, zatrudnionych przez właściciela.
Jakby moja biologiczka (pozdrawiam ją serdecznie!) to przeczytała, chyba dostałabyś ostry wykład o tym, że one nie pływają, tylko że ich liście unoszą się na powierzchni wody :D Pływać może ryba, ale nie roślina.
Pogrubiony fragment jest zbędny w tym zdaniu.
Cytat:

Matka Pearl mówiła o tym miejscu „Pasjonujące, napewno ci się spodoba, kochanie.”,
Zbędne.
na_pewno
Cytat:

Wszystko było takie samo, ale nigdy już takie nie będzie.
Źle skonstruowane zdanie.
Mogłaś je odpuścić (dlatego też nie daję propozycji poprawy).
Cytat:

Rozmyślania przerwało jej pukanie matki we framugę drzwi.
Jej rozmyślania przerwało...
Albo samo: Rozmyślania przerwało.
Wersja hardkor (strona bierna): Rozmyślanie zostało przerwane...
Cytat:

- Chodź kochanie, na nas już czas. Harold zaraz przyjdzie po bagaże, możesz odejść, Mariette
- Chodź kochanie, na nas już czas. Harold zaraz przyjdzie po bagaże. Możesz odejść, Mariette.
Cytat:

biorac
Zjadłaś ogonek.
Cytat:

Charakteryzowało ich umiłowanie do sztuki i stylu zamkowego.
Określenie "styl zamkowy" mi się nie podba. Istnieje w ogóle taki termin?
Ostatecznie zauważ, że zamki budowane były w różnych epokach, zatem różniły się między sobą wyglądem. Następnym razem bardziej uściślij ;)
Btw, domek, do którego przybyła Pearl miałam okazję ostatnio przerabiać w Simsach xD
Cytat:

Matka Pearl (...) Matka dziewczynki
Powtórzenie.
Cytat:

zinterpretowac
Kolejny ogonek zjedzony.
Cytat:

Kobieta uchyliła przed nimi drewniane drzwi, z mosiężną gałką.
Zbędny.


Gdzieś w tekście pojawiło się określenie "zimny" - wiesz, że tak określiłabym Twój styl pisania?
Albo to przez nastrój panujący w odcinku?
Wiem, co będzie zawarte w tym FS. Na MTS jestem czytelniczką jednego takiego o podobnej tematyce, tzn. przeszłość jednej z głównych bohaterek mniej więcej pokrywałaby się z historią Pearl. O ile dobrze przewidziałam, co się zdarzy w Twojej historii. Z oryginałem nie miałam styczności.
Przypomniało mi się też jedno FS mistrzyni Nyks. Jakbyś mi zafundowała coś na kształt powrotu do przeszłości, byłabym w siódmym niebie :)
Mam też nadzieję, że "Saint..." nie skończy się tak jak MFK (które się de facto nie skończyło, ale o to mi właśnie chodzi :))
Bez oceny.

pensivelane 15.05.2011 10:38

Odp: Saint Ange
 
Co do MFK myślę, że kieeedyś pewnie do niego wrócę, a przynajmniej mam taki zamiar, acz chciałam spróbować czegoś nowego, bo nie wymyślę nic na siłę. Praktycznie zdjęcia do kolejnego odcinka MFK mam... ale tekstu brak
Co do błędów: Nie zabijajcie mnie po prologu, którego skleiłam w 20 minut po postraszeniu przez Liv w drugim poście. Kolejny (OBIECUJĘ!) będzie dopracowany.
Pozy... użyłam tylko jednej (Fierrie przy schodach. No... plus może ta w zapowiedzi), bo uznałam, że nienaturalnie będzie wyglądało całe FS oparte na poseboxach >D Ok, ok nad tym też muszę popracować :p
Liv: Nie wiem o które z MTS chodzi, nawet nie wiedziałam, że coś takiego tam jest xddd. Wątpię, żeby akcja była podobna/taka sama, bo ułożyłam sobie w głowie pewien plan tego FS, a to mało prawdopodobne, żeby wyszedł z tego idealny plagiat, gdzie nie widziałam oryginału xD A dom do którego przybyła to prawdopodobnie jakiś twór z MTS xD

PS. Możesz mi dać link do tego FS (o ile jeszcze jest, bo szukałam i nie widzę :C ). Słyszę o nim od jakiegoś czasu a nie miałam okazji przeczytać....



Btw. czekam na komentarzeeee : >
(Już zapomniałam jak to jest, tak dawno nie pisałam FS)

Extranjera 17.05.2011 11:26

Odp: Saint Ange
 
Właśnie planuję obejrzeć Czarnego Łabędzia :D

A FS zapowiada się interesująco. Takie fajne, bo nie było jeszcze takiego tutaj. Coś oryginalnego. Będę zaglądać :)

Lexi 18.05.2011 06:25

Odp: Saint Ange
 
Już wcześniej tu zaglądałam, ale dopiero teraz przeczytałam i skomentuje. Jak już poprzednie osoby napisały, są błędy, a między innymi powtórzenia. Dopiero teraz jako czytelniczka widzę jak łatwo je zauważyć. Fs zaciekawiło mnie, masz ładny styl pisania, a zdjęcia są dobre jakościowo co cieszy moje oko ;) Zastawiam się czy będzie kontynuacja małej Pearl czy już nieco starszej.


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:27.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023