Temat: Belle Rose
View Single Post
stare 25.06.2010, 00:33   #43
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

@up: Ok, dodam ten odcinek bez tych fotek
Masakra jakaś z tymi simami.

Żeby nie przedłużać.

ROZDZIAŁ 2
Część pierwsza: Złodziej o gorącym sercu.

Gorący piasek i szumiące fale. Li Mei stoi i wpatruje się w horyzont, wdychając świeże powietrze. Nagle, tuż obok niej zjawia się wysoki mężczyzna, który łapie ją za rękę i wciąga do wody. Oboje uśmiechają się do siebie, coraz bardziej zanurzając się w morzu. Kiedy ich ciała znajdują się w wodzie, aż po szyję, zielonooki przystojniak przyciąga ją do siebie i namiętnie całuje w usta. Jest taka szczęśliwa... Jego dłonie tulą ją mocno, przyciskając do mokrego torsu. Płomienny pocałunek, szybko przechodzi w pieszczoty. Wargi gorącego kochanka zsuwają się na jej szyję, delikatnie ją muskając. Czarnowłosa wsłuchuje się w jego przyśpieszony oddech, co jeszcze bardziej podsyca płomień, który rozrósł się w jej ciele, z małej iskierki. Nagle on odrywa usta od jej karku i spogląda prosto w jej czarne jak węgiel oczy. Na jego twarzy pojawia się łobuzerski uśmieszek. Mimo chłodnej wody, dłonie ma bardzo ciepłe. Oplata nimi jej plecy i rozwiązuje sznureczek od górnej części jej kostiumu kąpielowego. Zdejmuje go z niej i odrzuca do wody, po czym łapie ją za pośladki i delikatnie unosi do góry. Jego wargi wtapiają się w jej dekolt, zsuwając się w kierunku tej części ciała, która jeszcze chwilę temu była zakryta przez materiał. Czarnowłosa zamyka oczy i oddaje się cudownym pieszczotom.
- Marco... - już miała wtopić paznokcie w jego plecy, kiedy nagle...
- Złodziej! W domu był złodziej! - Alia wpadła do pokoju siostry jak bomba, by oznajmić jej sensację dnia.

[img]http://i50.************/2vskwf4.jpg[/img]

Li Mei obudziła się i wyskoczyła z łóżka jak poparzona, nie wiedząc co się dzieje.
- Czy ty już kompletnie oszalałaś? - spytała spoglądając na blondynkę – Kiedyś obetnę ci język, za to, że tak mnie straszysz. A właściwie, to co jest grane?

[img]http://i45.************/jzb9fr.jpg[/img]

- Przepraszam, no siostra nie gniewaj się. Po prostu w nocy ktoś włamał się do domu, słyszałam jak tato rozmawiał z policją na korytarzu - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
„To pewnie był on”, pomyślała i zaczęła rozglądać się po pokoju.
- Co ty robisz Li? - Alia była zdziwiona zachowaniem siostry.
- Musiał coś mi zostawić...
- Nie rozumiem... Co zostawić i kto?
Po pytaniu blondynki, czarnowłosa wywnioskowała, że powiedziała to zdanie na głos. Nie zdążyła się jednak wytłumaczyć, gdyż usłyszała w holu jakieś krzyki. Dziewczyny spojrzały na siebie i wybiegły z pokoju, lecz nie weszły na korytarz, tylko schowały się za ścianą w salonie.

[img]http://i50.************/2i08c5t.jpg[/img]

- To jest nie do pomyślenia! Ten dom ma przecież jeden z najlepszych systemów alarmowych! - siwa staruszka wydzierała się na cały głos, chodząc tam i z powrotem – Tak nie może być! Na domiar złego, ukradli nam samochód! Moja głowa, zaraz oszaleje!
Alia mało co nie wybuchnęła śmiechem. Li Mei również, ledwo się powstrzymywała, by nie roześmiać się na cały głos.
- Popatrz na nią, od razu wyzdrowiała – odparła blondynka.

[img]http://i48.************/2955u20.jpg[/img]

- Widocznie był jej potrzebny zastrzyk adrenaliny. Kiedy tak zdziera sobie gardło, to wygląda jak szalona studentka, którą złapali na paleniu skrętów w toalecie - czarnowłosa siłą starała się powstrzymać, by nie parsknąć ze śmiechu - Dobrze, że nie biega nago.
Siostra złapała ją za rękę i wciągnęła z powrotem do pokoju. Kiedy drzwi się zamknęły, dziewczyny roześmiały się na cały głos.
- To było niezłe Li – powiedziała Alia, kiedy złapała w końcu oddech – No, to może teraz wytłumacz mi, kto miał ci coś zostawić?

[img]http://i47.************/i2n4ow.jpg[/img]

- To nic takiego, nagle mi się coś przypomniało.
- Może i mam szesnaście lat, ale nie jestem głupia siostrzyczko. Kiedy wspomniałam ci o tym złodzieju, który włamał się w nocy do domu, zaczęłaś nerwowo rozglądać się po pokoju.
- To co ja mam ci powiedzieć? Że go znam, że przyszedł do mnie i, że szukałam czegoś co mógł mi zostawić?
- No, a to nieprawda? - blondynka wyszczerzyła zęby.
- Eh... No prawda. Słowo w słowo – Li Mei usiadła na łóżku i również się uśmiechnęła.
- Zaczekaj sekundę, coś ci pokarzę – Alia w pospiechu wybiegła z pokoju.
Dziewczyna opadła na materac i spojrzała na zegarek. Kiedy odwróciła głowę w jego stronę, zauważyła chusteczkę wystającą spod poduszki. Była złożona w dziwny sposób, co przykuło jej uwagę. Wyciągnęła ją i nerwowo zaczęła rozkładać. Jej serce zabiło mocniej, kiedy odkryła, że jest na niej wiadomość od szatyna.

„Zrobiłem tak jak się umawialiśmy. Na razie nie mów nic ojcu, o przekręcie z ropą. Obiecuję, że zjawie się za kilka dni, kiedy to wszystko trochę przycichnie. Zabrałem mercedesa spod twojego domu, oddam go, masz słowo honorowego złodzieja ; )
I jest jeszcze coś. Chciałem cię przeprosić za to, że w więzieniu tak ostro mnie poniosło. Miałaś rację, kiedy mówiłaś, że te pocałunki nie powinny mieć miejsca. Więc przepraszam. Do zobaczenia za kilka dni. Marco”.


Serce dziewczyny zaczęło walić jak oszalałe. Ale tym razem nie ze szczęścia, lecz ze strachu. Przestraszyła się, że wykorzystał ją po to, by uciec z więzienia, że tylko dlatego ją całował. Poczuła się, jak marionetka, która pod jego władaniem, była niczym więcej jak kukiełką ciągniętą za sznurki. Schowała liścik z powrotem pod poduszkę i odwróciła się na prawy bok, by spojrzeć na półkę. Ku jej zaskoczeniu, fotografia Chrisa leżała przewrócona w taki sposób, że zdjęcie było niewidoczne. Wstała z łóżka, wzięła je do ręki, po czym wyciągnęła fotkę z ramki i z powrotem wgramoliła się na materac. „Więc, to o to chodzi”, pomyślała. „Jemu się pewnie wydaje, że mam faceta”. Kiedy tak rozmyślała wpatrując się w zdjęcie, do pokoju wbiegła podekscytowana Alia z gazetą w ręku i wskoczyła obok siostry.
- Patrz na to - odparła rzucając gazetę na łóżko.
- Ale to... - czarnowłosą przytkało na chwilę.
- No właśnie, to ten „król złodziei” - blondynka po raz kolejny szeroko się uśmiechnęła – Niezłe z niego ciacho. Wczoraj w nocy uciekł z aresztu. Szczerze mówiąc to sama się zdziwiłam, jak przeczytałam ten artykuł, bo jeszcze nikomu nie udało się stamtąd zwiać. Tak mi się przypomniało, kiedy mówiłaś o tym, że znasz tego złodzieja co był tutaj w nocy. Jakbym miała co najmniej osiemnaście lat, to chętnie bym...
Dziewczyna nie wiedziała nawet, kiedy przestała słuchać co mówi do niej siostra. Patrzyła na nagłówek jak zaczarowana.
„GROŹNY ZŁODZIEJ, UCIEKA Z NAJLEPIEJ STRZEŻONEGO ARESZTU W BRUEGEL”, przeczytała. „Mam wrażenie, że będą z tego niezłe problemy... I czemu on jest taki podobny do Chrisa?”
- Li Mei! Mei! - Alia szturchnęła ją, widząc, że nie reaguje na jej słowa - Co się stało? Nagle pobladłaś.
- Teraz ty na coś popatrz – odparła blondynce i rzuciła koło gazety zdjęcie, które trzymała w dłoni.

[img]http://i45.************/9jkrqc.jpg[/img]

- Przecież... Oni są identyczni... To znaczy te rysy twarzy, oczy i kolor włosów... - patrzyła się, raz na siostrę, raz na zdjęcie z wyraźnym zdziwieniem.
- Dokładnie... No i to właśnie Takedę miałam okazję poznać...
- Czyli, że on tutaj był w nocy? Jestem w szoku... Ale czekaj... Jak to możliwe, że są tacy do siebie podobni? To jakaś rodzina?
- No właśnie chyba nie... Chris nigdy mi nie wspominał, że ma brata. Pytałam go kiedyś o to, ale powiedział, że jedyną jego rodziną był ojciec. A on z kolei zmarł kilka dni przed tym jak się poznaliśmy. Szczerze mówiąc, to nigdy nie miałam śmiałości zapytać, na co umarł staruszek. Poza tym, Chris miał całkiem inne nazwisko, niż Marco. No a on, całkiem różni się od Chrisa... - kiedy wymówiła ostatnie zdanie, na jej twarzy pojawiły się rumieńce.

[img]http://i46.************/5pjwom.jpg[/img]

- Nie mogę uwierzyć... Moja siostra zna króla złodziei. No proszę i widzę, że nawet całkiem nieźle się znacie. Mówisz o nim z takim entuzjazmem w głosie... - blondynka spojrzała na siostrę z wrednym uśmieszkiem – widzę też, że nieźle całuje he he.
- Odbiło ci. Mówię o nim normalnie i skąd ci przyszło do głowy w ogóle, że się z nim całowałam?
- No wiesz, zarumieniłaś się. I raczej nie dałabyś sobie zrobić malinki facetowi, którego wcześniej nie pocałowałaś.
Li Mei poczerwieniała jeszcze bardziej i złapała się za szyję. Całkowicie o tym zapomniała.
- Dobra, już nie musisz się z tym tak ukrywać – uśmiech nie schodził Alii z twarzy – lepiej powiedz, czy ten samochód, który nam zwinął był wart tych wszystkich buziaczków? Bo, to na pewno jego robota. I chce wiedzieć jak długo ukrywasz tego ciastka przed młodszą siostrą, bo to, że go ukrywasz przed rodzicami, to rozumiem. Mama dostałaby zawału jakby się dowiedziała kim jest ten facet. No, ale przede mną?
- Znam go od... Czwartku.
- Co takiego?! Trzy dni? - blondynkę zatkało.
- No... trzy...
- I Już zdążyłaś się z nim całować i dałaś sobie zrobić... Malinkę?
- To długa historia... - odparła czarnowłosa.
- Jest sobota. Dzisiaj nie mam szkoły, więc... Chętnie jej posłucham siostrzyczko.

****

- Marco... A jednak uciekłeś. Już się bałam, że złapali cię gdzieś po drodze - rudowłosa, zgrabna dziewczyna rzuciła się na szyję Takedy, całując go czule w policzek.
- Jak się okazuje, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – uśmiechnął się łobuzersko.
- Kurcze... kiepsko wyglądasz... Kto cię tak urządził? - spytała z troską, oglądając jego rany na twarzy.
- Miałem małe starcie w areszcie... Wyliżę się.
- Tego to ja akurat jestem pewna. Ale źle to wygląda, przydałoby się to opatrzyć.
- Daj spokój – spojrzał na dziewczynę z ironicznym uśmiechem – Chyba nie będziesz bawić się w pielęgniarkę, co Sophie?
- A co w tym złego? Już zapomniałeś jak kilka tygodni temu opatrywałam ci kolano, po tym jak dopadł cię pies właściciela tych luksusowych wozów, które wtedy zwinęliśmy? Ciesz się, że był szczepiony, bo jakbyś dostał wścieklizny, to nie wiem, do którego szpitala trzeba było by pojechać, żeby cię od razu nie zamknęli – rudowłosa uśmiechnęła się klepiąc go po plecach.
- Do żadnego bym nie poszedł. Najwyżej toczyła by mi się piana z ust – zażartował.
- Oczywiście. Ty i te twoje pomysły - Sophie oparła się o ścianę - A właśnie. Wiem, że miałam się zjawić w areszcie i odbić cię z chłopakami... Przepraszam, że nas nie było. Była taka nagonka na naszą grupę, że chcieliśmy odczekać kilka dni, aż wszystko się uspokoi. Najgorsze, że przepadła ta cholerna kasa, którą zapłaciłeś strażnikowi, żeby mnie wpuścił bez dokumentów. Masakra, eh.
- Daj spokój ruda, odkujemy się przy następnej akcji - odparł - Gdzie chłopaki?
- W piwnicy, majstrują coś przy motorach. Ale się zdziwią, kiedy cię zobaczą – powiedziała z uśmiechem na ustach, po czym złapała Marco za rękę – Chodźmy do nich.
Zeszli po rozklekotanych schodach do miejsca, gdzie znajdowała się reszta gangu.

[img]http://i46.************/2nsqotz.jpg[/img]

- Witajcie parszywe gnojki – odparł szatyn – Tęskniliście za tatusiem?
Juri wstał od motoru, słysząc głos Takedy.
- Chłopaki spójrzcie, tatuś wrócił!
Reszta poderwała się od swych dwukołowych maszyn i podeszła do swego szefa, by powitać go po trzydniowej nieobecności.

[img]http://i49.************/348rhc5.jpg[/img]

- No, stary – Colin poklepał go po plecach – już zacząłem myśleć, że ci się tam podoba.
- A ja zacząłem myśleć, że wypięliście na mnie tyłki – Marco wrednie się uśmiechnął – macie szczęście, że Sophie wytłumaczyła mi, o co biega, bo inaczej dostalibyście od tatusia po kopniaku w cztery litery.
Ledwo się zjawił, a już chce nas bić – odezwał się Seth – Sam powinieneś dostać kopniaka za to, że dałeś się złapać – dodał, po czym chwycił Marco za szyję tak, że zgiął się on w pół i zaczął go nacierać pięścią po głowie.
- Co za dzieci – westchnęła rudowłosa – Może chcecie po cukierku?
- Dobra, koniec tych wygłupów – odparł szatyn, odciągając kumpla - Mam dla was wiadomość moje drogie dzieci. Jest kolejne zlecenie.
- Dużo płacą? - spytał Eric – bo jak pamiętasz Lambert wrobił nas, kiedy przyjechaliśmy do niego po pieniądze.

[img]http://i49.************/2yx5b1h.jpg[/img]

- Fakt, nie dostaliśmy, wtedy ani grosza, przy okazji mnie złapali. Teraz, za to możemy się odkuć. Mam zlecenie na niego. Jeśli je przyjmiemy, dostaniemy pieniądze od razu.
- Co?? - Sophie nie kryła zdziwienia – Kto się porywa na tak głęboką wodę, nie umiejąc pływać? Przecież, to samobójstwo.
- Daj spokój siostra* – odparł Seth – Nie takie zlecenia się wykonywało. Damy radę.
- Dokładnie – przytaknął mu Juri - Więc co, jak, gdzie i kiedy szefunciu? Może powiedz nam najpierw, kim jest osoba, od której przyjmujemy zlecenie?
- Więc jest to kobieta. A dokładniej córka Tempertona. Poprosiła żebyśmy...
- Nie ma mowy! - dziewczyna warknęła nagle, przerywając Takedzie – Ta suka nas wrabia! Dobrze wie, że okradliśmy jej starego, teraz chce nas wszystkich posłać do paki, przy pomocy tego pazernego Lamberta! Nie mam zamiaru brać w tym udziału!
- Do cholery, Sophie! - Marco ryknął ze wściekłością – Nikt nas ku*wa nie wrabia! Skoro ja wierzę jej na słowo, to ty również powinnaś! Może dałabyś łaskawie szansę powiedzenia czegoś innym, a nie od razu zdzierała sobie gardło i przerywała mi w wypowiedzi?! - jego głos odbił się echem po całej piwnicy.
- W kazdym razie, co by to nie było, ja jestem za – odparł Colin, po krótkiej chwili ciszy - Jesteśmy praktycznie bez pieniędzy, a żyć z czegoś trzeba.
Szatyn spojrzał na pozostałych kolegów, którzy również przytaknęli na tą propozycję.. Rudowłosa obrzuciła ich złowrogim spojrzeniem, po czym odwróciła się na pięcie i wybiegła po schodach z piwnicy.

****

- Co ci odbiło? - Takeda podszedł do stojącej na tarasie dziewczyny – Nagle jakoś dziwnie się tym wszystkim przejęłaś. Dopiero co niedawno sama chciałaś okraść Lamberta, a teraz nagle jesteś przeciwna. Możesz mi to wytłumaczyć, do cholery?
- Nie ma czego – odburknęła Sophie, stojąc odwrócona plecami do szatyna.
- O nie... Za dobrze cię znam. Wiem, że coś jest na rzeczy. No już ruda, mów.
- Nigdy nie brałeś zleceń od kobiet – odparła niespodziewanie.
- Jak brakuje kasy, to trzeba się chwytać wszystkiego – tłumaczył się.
- Nie rozśmieszaj mnie. Nieraz brakowało nam forsy, a nie jedna kobieta proponowała nam zlecenia... Cały czas trzymałeś się swych zasad i nigdy nie zgadzałeś się na takie przekręty. A teraz nagle popie**oliłeś wszystko i postanowiłeś je nagiąć. Więc lepiej ty mi wytłumacz, co jest grane?
Marco westchnął. Miał zamiar pozostawić wszystko w tajemnicy na jakiś czas. Sophie znała go jednak dobre kilka lat i wiedział, że przed nią niczego nie da się ukryć.
- Będę z tobą szczery – odparł podchodząc do niej – Czuję coś do tej dziewczyny.
- Więc przeleć ją i miejmy to z głowy – nadal nie odwróciła się w jego stronę.
- Nie. To nie o to chodzi...
- Przestań, do cholery! Nie było cię trzy dni, nie wmawiaj mi głupot, że się zakochałeś. Już dawno przecież zapomniałeś, co to miłość – oczy rudowłosej napełniły się łzami.

[img]http://i45.************/fa61l5.jpg[/img]

Mimo wszystko wiedziała, że on mówi prawdę. Jej nigdy nie potrafił skłamać.
- Może w końcu przyszedł czas, żeby sobie przypomnieć o tym uczuciu...
- To może porozglądałbyś się najpierw dookoła siebie! - warknęła odwracając się do niego twarzą pełną łez.
- Nie rozumiem... - odparł lekko zdziwiony - Dlaczego płaczesz, co się stało?
- Jesteś kretynem! Nie widzisz, że cię kocham?!
- Sophie...
- Przez te wszystkie lata, byłam przy tobie. Kiedy zaliczałeś panienki i kiedy stałeś się zimny jak lód... Myślisz, że nie chciałam tego uniknąć? Czułam, że tak będzie, że będę ryczeć... Ale cały czas miałam małą nadzieję, że może jednak zauważysz moje starania...
Marco patrzył na nią i nie mógł uwierzyć. Chciał powiedzieć jej coś miłego. Coś co by ją pocieszyło w jakiś sposób. Ale nie mógł w tej chwili dobrać żadnych słów, które pasowały by do tej sytuacji.
- Mimo wszystko poczekam... - odparła po chwili – Może, po prostu wróciły ci dawne nawyki, a ona okaże się tylko chwilowym kaprysem...
- Wiesz, że nie miewam takich kaprysów – powiedział.
Dziewczyna spojrzała na niego, jakby dając mu znak, że doskonale o tym wie.

[img]http://i45.************/1z70imc.jpg[/img]

– Przykro mi Sophie – dodał, po czym wyszedł zostawiając ją samą, bijącą się ze swoimi myślami...

****
*Sophie jest siostrą Setha (tego rudego, jak chyba nie ciężko się domyślić ).

I wybaczcie to zdjęcie z gazetą, wiem, że tekst na niej jest po angielsku, a na fotce obok po polsku, ale jak mi siadła gra, to już nie miałam siły tego zmieniać.
****


Więc jest jeszcze jedna sprawa, bo nie wiem jak będzie teraz.
Brakuje w tym odcinku pięć fotek które dodam, kiedy uda mi się odpalić simsy.
Co się z tym wiąże - NIE MAM POJĘCIA KIEDY BĘDZIE KOLEJNY ODCINEK.
Postaram się naprawić ten problem jak najszybciej (nie ma nawet innej opcji, prędzej mnie szlag trafi ).
Z bonusa też nic nie będzie. (bynajmniej na razie) No chyba, że wstawię jakieś starsze foty, które będą się nadawały na tego bonusa (wiem, powtarzam się).
To by było na tyle.

ps. zła jestem na tę cholerną grę
__________________
Mój profil na WATTPAD

Ostatnio edytowane przez rudzielec : 25.06.2010 - 00:49
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem