Temat: Belle Rose
View Single Post
stare 05.10.2010, 21:21   #596
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

FIU, FIU... długo mnie nie było kurde.
Więc teraz muszę wszystko nadrobić


Cytat:
Napisał Libby Zobacz post
Ja chcę, żebyś nasłała na mnie Colina !
To był żart Libby Nie będę nasyłać Colina na nikogo
(ewentualnie na siebie xD)

Cytat:
Napisał Kinkarus Zobacz post
No no no... Emanuelle może nie jest taka zła.
Zgadzam się

Cytat:
Napisał simsomanka30 Zobacz post
Ale odchodzi chyba w sensie że umiera o.O(nie wiem to tylko moje wymysły).
Kurcze... czemu nie mogę wam nic powiedzieć

Cytat:
Napisał _natalia_ Zobacz post
Żeby nic się nie stało Li
Oj... wszystko się okaże


Cytat:
Napisał Paulincia91 Zobacz post
Eee ta Esmeralda jakaś taka podejrzana troszkę. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie irytuje.
Co do Mei, wątpię, aby to ona napisała tego smsa. Esmeralda nie mogła go wtedy napisać, bo była pod prysznicem i telefon by jej zamókł A może to Dante? Żeby zwieźć Marco? A może mama Mei jest w porozumieniu z Dante i będzie teraz troszkę ryła w łepetynce naszej czarnulce? Hmm, a może to jakaś "szajka"? Może E. chce uwieźć Marco, co później Dante wykorzysta przeciwko niemu? Kurde, ja już lepiej nie myślę, bo źle mi wychodzi
Colin i Alia... ten wątek mnie rozbraja Wydaje mi się, że Colin zakocha się w blondynie. Ona jest taka mega fajna, że aż mi się z niej śmiać chce
Czekam na następny odcinek i aż mnie łapka na myszce świerzbi, żeby co chwile wchodzić i sprawdzać czy już jest

Edit: toż to Emanuelle, a ja się Esmeraldy czepiłam
he he Emanuelle wszystkich irytuje Co do Mei, to nic nie powiem ^^
A Colin i Alia... dobra bo zdradzę za dużo

Cytat:
Napisał Sophie123 Zobacz post
Marco też, ale bardziej Colin i Alia...
Spoko, rozumiem, sprawdzam tylko czy większość z was nie zapomniała o już o głównym bohaterze tego FS

Cytat:
Napisał simsomanka30 Zobacz post
Ja tylko myślę co Alia powiedziała Colinowi?;p.
Ha hah xD a jak myślisz?

Cytat:
Napisał Nyks Zobacz post
JEST! WRESZCIE UDAŁO MI SIĘ NADROBIĆ
serio już myślałam, ze za dużo przepuściłam, ale jak się przyssałam do monitora, to nie mogłam przestać czytać. i dobiłam do końca ;]
nie będę omawiać wszystkich po kolei, może tylko skomentuję ostatnie.
bardzo intryguje mnie owa Emmanuelle <nie wiem, czy dobrze napisałam> bo wywnioskowałam, ze zna Li Mei. A przy najmniej samo imię jej się z kimś kojarzy. I niezmiernie podoba mi się relacja Alia-Colin, taka śmieszna jest ;p
Mei ma swoje uroki, ale strasznie mnie denerwuje tą swoją zmiennością. Odchodzę. A może jednak tak? Wyjdź. Nie powinnam go wyganiać. I tak w kółko. To męczące ;p

moją idolką jest Sophie i zastanawiam się, czy jeszcze wróci. Byłabym bardzo ucieszona
ogólny sens jest taki: podoba mi się, czekam na następny, masz kolejną czytelniczkę. BRAWO
Emanuelka zna Li Mei, ale jakie są ich relacje nie zdradzę
Co do samej czarnowłosej, to właśnie cała ona - jej charakter jest zmienny jak pogoda za oknem nie tylko Ciebie to denerwuje
Jeśli chodzi o Sophie to planuję ją jeszcze gdzieś wcisnąć, ale nic nie mogę zdradzić
I fajnie, że Ci się podoba, chociaż jest tam spooooro błędów

Cytat:
Napisał darvd29 Zobacz post
Według mnie genialne Wczoraj zacząłem czytać, szybko czytam więc już doszedłem do końca i czekam na następne części Masz nowego czytelnika.
PS. Jestem ciekaw co z Colinem i Alią. Dawaj następny odcinek jak najszybciej

@Te FS robił w Sims 2 czy 3? I mógłbyś przesłać postać Li-Mei i Marca? Chciałbym nimi pograć Ale jeśli nie to spoko, bez urazy.
EDIT. No to robiłaś
Czytelnik?
A już myślałam, że nasz chrupek do końca pozostanie rodzynkiem
miło mi
Colin i Alia już niedługo pokarzą na co ich stać
Co do postaci Li Mei i Marco, to mogę przesłać samą Mei Marco zostawiam sobie na wyłączność


Cytat:
Napisał Nyks Zobacz post
@up: rudzielec to ona, a więc robiłaś ;]
FS jest z dwójki.
Dziękuję za poprawę

Cytat:
Napisał chrupek Zobacz post
Świetnie
Najlepsze były sceny z Colinem i Alią, a jakże Co do tego SMSa to jestem pewien że to ktoś inny go wysłał.
Chrupciu! nadrobiłeś w sam raz bo właśnie wstawiam kolejną część
Jeśli spodobała Ci się scena z Colinem i Alią to w nowym odcinku spodoba Ci się jeszcze bardziej
A co do Mei i tego nieszczęsnego smsa o którym wszyscy dyskutują, to teraz będziecie mieć zonka

OKI skoro już nadrobione, to wstawiam kolejny odcinek!




ROZDZIAŁ 6
Część czwarta: Zaskakujące zakończenie.


Takeda długo się nie zastanawiając, wybrał na telefonie numer, z którego dostał wiadomość. Przyłożył komórkę do ucha i z niecierpliwością czekał na odzew z drugiej strony. Jeden sygnał, drugi, trzeci... kiedy już miał się rozłączyć, usłyszał w słuchawce głos:
- Halo?
- Pani Temperton?
- Tak, o co chodzi?
- Czy mogę porozmawiać z Mei? Marco z tej strony...
- Moja córka źle się czuje. Nie powinieneś jej teraz niepokoić.
- Dostałem smsa z pani telefonu, którego do mnie napisała. Gdyby czuła się naprawdę źle, to zapewne by się nie odezwała... proszę, niech pani pozwoli mi z nią porozmawiać...
- No dobrze – westchnęła kobieta – Już ją daję.
Chłopak zaczął karcić się w myślach za to , że tak złakomił się na wdzięki Emanuelle. Był na siebie cholernie zły. Niech ma najpiękniejszy tyłek na świecie, on ma swoją Mei, którą kocha nad życie i nie będzie jej zdradzał w żaden sposób, nawet w swojej wyobraźni.
- Słucham? - głos czarnowłosej wyrwał bruneta z zamyślenia
- Maleńka, to ja Marco... skarbie co się dzieje? Możesz mi wytłumaczyć co znaczyła ta wiadomość?
- Łobuzie, tak będzie lepiej... sprowadzam ci same kłopoty na głowę...
- Jak lepiej? Kochanie co ty mówisz? Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe... nie chcę się z tobą rozstawać...
- Ja też nie chcę...
- No to problem się rozwiązał – odetchnął.
- Wcale się nie rozwiązał... najlepiej będzie jak porozmawiamy, kiedy wrócisz. Nie chcę dyskutować o naszych sprawach przez telefon – odrzekła zachrypniętym głosem.
- Będę w piątek. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy.
- Na pewno skarbie. Obiecuję.
- Zdrowiej tam belle... kocham cię i myślę o tobie cały czas.
- Pa... do zobaczenia – Mei rozłączyła się.
Takeda rzucił telefon na stolik i usiadł na łóżku.



Działo się coś niedobrego i on nie mógł nic z tym zrobić, bo był za daleko. Może, gdyby został przy niej, byłoby inaczej. Może nie trzeba by było teraz martwić się tym, co go czeka jak wróci do szpitala...
- Proszę - powiedział, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
Do pokoju weszła Emanuelle. Trzymała w ręce jakieś ciuchy.
- Przepraszam, że o tej porze – odrzekła trochę zmieszana, widząc chłopaka w samej bieliźnie – Mam dla ciebie czyste ciuchy jakbyś potrzebował się przebrać. Twoja koszulka była poplamiona krwią, pozwoliłam ją sobie oddać do prania.
- Dzięki. Faktycznie przydałoby się coś czystego. Spodnie też już nie grzeszą świeżością - odburknął.
Dziewczyna rzuciła ubrania na stojący obok fotel i udała się do wyjścia.
- Jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń. W prawej kieszeni dżinsów, które ci przyniosłam, zostawiłam ci swój numer telefonu – powiedziała i chwyciła za masywną klamkę.
- Zaczekaj – usłyszała nagle głos Marco – Możesz zostać na chwilę? Chciałbym pogadać.
Spojrzała na zegarek i zrobiła skrzywioną minę.
- Przepraszam, ale może innym razem... jestem już sporo spóźniona na bankiet...
- Bankiet? O tej porze? - zdziwił się Takeda.
- Zaczął się o dwudziestej. Miałam nie iść, ale ojciec się uparł, żebym przyszła, bo są jacyś ważni inwestorzy, z którymi chce podpisać umowę. Nie pasuje mi to ani trochę, osobiście to wolałabym położyć się spać, no ale nie zrobię mu tego.
- Mam rozumieć, że będziesz się ładnie uśmiechać i odpowiednio zabawiać tych panów?
- Zawsze tak jest – westchnęła – Chociaż niektórzy to obleśne typki i tylko zaglądają w dekolt. No, ale da się przeżyć – uśmiechnęła się.
- No to miłej zabawy życzę, mimo wszystko – wstał z łóżka i skierował się do łazienki.
Brunetka stojąc przy drzwiach, patrzyła przez kilka sekund, jak chłopak oddala się w kierunku toalety. Miał tak idealnie zbudowane ciało, że chętnie zostałaby tutaj z nim i zaciągnęła go do łóżka...
- A może... - wyrwała się nagle – Może pójdziesz ze mną?
- Ja? - Marco odwrócił się w stronę dziewczyny – Daj spokój, nie pasuję do takiego towarzystwa. Poza tym nie mam ochoty na zabawę.



- Nikt ci nie każe się bawić... doskonale wiem, że teraz, kiedy Mei leży w szpitalu, nie uśmiecha ci się pląsać po parkiecie. Pomyślałam tylko, że dobrze by było gdybyś się trochę odstresował... na pewno by ci to nie zaszkodziło. No i możesz być spokojny o ludzi, którzy tam będą. Twoja twarz pojawiła się tylko raz na okładce gazety, a ci biznesmeni nie mają czasu by czytać cokolwiek prócz stron z kursami walut i wzrostu cen ich akcji na giełdzie.
- To byłoby zbyt piękne, gdyby nikt mnie tutaj nie rozpoznał – westchnął, spoglądając jej prosto w oczy.
- Spokojnie, nie wydam cię nikomu. Choć powiem ci, że po porannych drwinach z twojej strony, miałam na to ochotę.
- Wybacz. Nie byłem w najlepszym nastroju.
- Daj spokój, było, minęło – zrobiła kilka kroków w jego stronę, lecz zatrzymała się na bezpiecznej odległości – To jak, może skorzystasz z mojej propozycji?
- Niestety, ale nie mam co na siebie włożyć. A ciuchy, które mi przyniosłaś, nie będą raczej pasować na taką imprezę.
- Akurat ubranie to nie problem. Bylebyś tylko miał chęci – uśmiechnęła się.
- No dobrze. To skołuj mi jakieś wdzianko, a ja zobaczę co mogę ze sobą zrobić, w ciągu dziesięciu minut.

********

- Co za niedobra dziewka. Wyłaź, mam dosyć zabawy w chowanego – Colin porozglądał się po salonie i ruszył po schodach na górę – Jeszcze tego nie przerabiałem... - burknął pod nosem.
- Nie trzeba było się godzić! - krzyknęła Alia z kuchni na piętrze, chichocząc przy tym złośliwie.
- Już ja ci pokażę mała, niech no tylko cię dorwę! - wszedł do pomieszczenia, z którego dochodził głos.
- Co mi pokażesz? Wszystko już widziałam – blondynka wyskoczyła zza szafki z wrednym uśmieszkiem na ustach.
- Taka jesteś cwana?
- Jestem. I nadal twierdzę, że mnie nie złapiesz – zaczęła podskakiwać w miejscu, kręcąc przy tym pupą.
- Za stary jestem na takie zabawy...
- A na seks nie jesteś za stary? - włożyła sobie dłonie pod bluzkę, po czym przesunęła nimi wzdłuż brzucha, kierując się w stronę piersi.
- Alia... - westchnął Colin obserwując poczynania nastolatki – Wkurzasz mnie tym tekstem od rana... ile razy ci będę tłumaczył, że nie zgodzę się na to?
- Jesteś mięczakiem – wyjęła ręce i spojrzała na chłopaka z naburmuszoną miną.
- A ty dałaś obietnicę. Sama powiedziałaś, że zawsze ich dotrzymujesz.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz, gdy ją złamię.
- Czuje się trochę dziwacznie – niebieskooki usiadł na krześle – Jakbyś traktowała mnie jak męską dzi*kę. Wyglądam na aż takiego naiwniaka?
- Nie to nie tak... po prostu... obiecałam sobie kiedyś, że nie zrobię tego z facetem, który nie będzie mnie kręcił – usiadła obok niego i spuściła głowę.
- I tak zgodziłem się na zbyt wiele... nie powinienem cię nawet dotykać.
- Żałujesz?



- Nie no... po prostu postąpiłem wbrew swoim zasadom. Dałem się uwieźć nastolatce – odsunął się od niej wraz z krzesłem.
- No tak. Jestem gówniarą nie wartą zainteresowania z twojej strony. Wybacz, zapomniałam, że tacy faceci jak ty, wolą cycate, wytapetowane lalunie.
- Nie prawda. Jesteś ładną dziewczyną, na dodatek mądrą no i... masz piękne ciało... ale ja obiecałem sobie, że nie będę sypiał z nastolatkami. I nie wiem czemu, tak cholernie się na to uparłaś...
- Już ci powiedziałam. Ale mogę powtórzyć jeszcze raz. Podobasz mi się. Żaden facet mnie tak do tej pory nie kręcił. Jesteś wysportowany i przystojny, na dodatek masz... wszystko na swoim miejscu i znasz się na rzeczy – wstała i podeszła do niego, po czym nachyliła się wprost przy jego uchu – Mam na ciebie ochotę... - wyszeptała – Jesteśmy sami... mamy cały dom dla siebie... spełnij moje marzenie...

********

- No i jak? - Marco wyszedł z łazienki ukazując się dziewczynie. Miał na sobie eleganckie, czarne spodnie, białą koszulę i kamizelkę. Ułożone na żelu włosy, dodawały mu jeszcze więcej klasy – Szkoda, że nie zmieściłem się w tą marynarkę, no ale chyba bez niej tez nie jest źle.



- Wyglądasz bosko – Emanuelle aż zaparło dech w piersiach – Nie potrzeba ci tego garniaka, jest idealnie, tak jak jest.
Wystarczyło kilka drobnych zmian, by z prostego faceta, zamienił się w wyrafinowanego przystojniaka. Teraz podobał jej się jeszcze bardziej. Czemu był zajęty? Jak zawsze miała pecha. Nigdy nie wchodziła między dwojga kochających się ludzi, ale tutaj miała ochotę zrobić wyjątek.
- Ty zaś prezentujesz się niezwykle czarująco – powiedział ogarniając wzrokiem jej sylwetkę.
- Dziękuję – odrzekła z uśmiechem na ustach - No to jak, idziemy?
Takeda podszedł do drzwi, otworzył je i spojrzał na dziewczynę.
- Pani przodem.

********
Koszulka i spodnie blondynki, wylądowały na kuchennej podłodze. Już po chwili dołączyły do nich dżinsy Colina.
- Ostatni raz cię rozbieram – jęknął całując jej kark.
- Och, więcej nie będziesz musiał... - wpiła paznokcie w jego nagie plecy, czując przyjemny dreszcz przechodzący przez jej ciało.
- Zostajemy tutaj czy może chcesz iść do sypialni...? - oplótł ją dłońmi, gładząc delikatną skórę na jej biodrach.



- Zróbmy to w salonie... - szepnęła zarumieniona – To tylko kilka kroków stąd...
Chłopak wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją na puszysty dywan leżący tuz przy tarasie w pomieszczeniu obok. Położył ją i zaczął całować namiętnie po całym ciele. Dotyk jego ust sprawiał, że czuła się, jak w niebie.
- Nie przestawaj... – prosiła, wydając z siebie ciche jęki.
- Nie mam zamiaru – mówił nieprzerwanie pieszcząc jej skórę gorącymi wargami.
Nie minęło kilkanaście chwil, kiedy obydwoje byli już rozgrzani do czerwoności. Przewracali się na dywanie, nie mogąc odmówić sobie żadnej pieszczoty. Z każdą sekundą ich ciała stawały się coraz bardziej spragnione dzikszego dotyku. Obydwoje czuli, że długo tak nie wytrzymają...
- Zaraz się rozpłynę... - jęknęła Alia, po czym jeszcze mocniej ścisnęła rękę leżącego za nią Colina. Chłopak pocałował jej ramię, gorącymi wargami i przywarł klatką piersiową do pleców dziewczyny.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - wyszeptał nie przestając jej pieścić.
- Mam w nosie obietnicę... nie wytrzymam dłużej...
- Teraz nikt nam nie przeszkodzi... więc lepiej dobrze się zastanów śliczna – jego dłoń wycofała się spomiędzy jej ud. Odchylił włosy z karku blondynki i wpił się ustami w ciepłą skórę znajdującą się tuż koło ucha.
- Nie chcę się zastanawiać... - wzięła głęboki wdech, gdy poczuła przyjemne mrowienie, przechodzące wzdłuż kręgosłupa.
Niebieskooki nic nie odpowiadając, zjechał wprost na jej udo. Ścisnął je delikatnie i przesunął nogę Alii, odsłaniając sobie drogę do miejsca w ciele, które wręcz prosiło się, by je dopieścić. Przywarł do niej mocno i zaczął wtapiać się w jej rozgrzane wnętrze. Najpierw powoli, a potem coraz śmielej. Położył rękę na jej brzuchu, by móc jeszcze bardziej przycisnąć ją do siebie. Wyglądali w tej chwili jak dwie łyżeczki złączone razem. Tak bardzo tego pragnęła, że z niecierpliwością wyczekiwała na moment, kiedy Colin cały się w niej zanurzy. Ścisnęła go za dłoń, gdy poczuła coraz mocniejsze i boleśniejsze pchnięcia. Nagle jęknęła głośno, wbijając paznokcie w skórę chłopaka. Zatrzymał się na chwilę, wiedząc, że dostał się do jej wnętrza, po czym nachylił się nad twarzą blondynki i pocałował ją namiętnie w usta.
- No dalej... - wyszeptała po krótkiej chwili – Nie wahaj się więcej.
- Nie zamierzam – odrzekł i zaczął namiętnie się w nią wbijać...

**********

Marco rozglądał się po sali bankietowej. Byli tam ludzie, których zdarzyło mu się okraść, jednakże żaden z nich, nigdy nie widział jego twarzy. Z jednej strony chciało mu się śmiać, gdy patrzył na tych nieświadomych niczego biznesmenów, z drugiej jednak cały czas myślał o tym co miała na myśli Mei, pisząc w smsie, że odchodzi. Dlaczego powiedziała mu, że będzie dla niego ciężarem? Czyżby była poważniej chora i chciała z nim zerwać, by nie odbierać mu swobody i wolności? Ciężko było to odgadnąć z tak krótkiej rozmowy i jednego smsa. Na dodatek ramię zaczęło dawać się we znaki. Pulsowało mu jak wulkan pełen lawy, który miał zaraz wybuchnąć.
- Jak tam, nie nudzisz się? - zapytała Emanuelle podchodząc do bruneta.



- Poza tym, że trochę boli mnie ręka i przygląda mi się kilka kobiet, wszystko w porządku – zmusił się do uśmiechu.
- No tak, zauważyłam, że stałeś się atrakcją wieczoru – zachichotała spoglądając w stronę stolika pod oknem – Siedzące tam panienki, to córki burmistrza Prinston. Obie są pełnoletnie i mają kupę szmalu.
- Nie interesuje mnie grubość ich portfeli. Ważne jest to co mają w głowie a nie w kieszeni – spojrzał na towarzyszkę wykrzywiając twarz w grymasie bólu.
- Bardzo daje się we znaki? - zapytała zaniepokojona dziewczyna.
- Ręka? Tak... muszę przyznać, że cholernie mnie boli – złapał za drinka stojącego na stole obok i wypił go jednym haustem.
- Marcus, zapijanie bólu to nie jest dobry sposób... lepiej byłoby gdybyś zażył jakieś leki – zasugerowała brunetka.
- Szczerze mówiąc wolę się zapić... przynajmniej na chwilę odejdą wszystkie problemy.
Kiedy skończył mówić, podeszła do nich jakaś kobieta, która odciągnęła Emanuelle, zostawiając go samego. Chłopak spojrzał w stronę stołu z alkoholami i ruszył w jego kierunku. Nagle jednak, obraz przed oczami zaczął mu się rozmywać. Wzrok stał się tak słaby, że został zmuszony, by zatrzymać się na środku sali, gdyż przestał cokolwiek widzieć. Przetarł oczy, myśląc, że to chwilowe osłabienie. Kiedy jednak chciał ruszyć przed siebie, zakręciło mu się w głowie tak mocno, że upadł na podłogę. Przez chwilę słyszał jeszcze głosy ludzi, którzy zebrali się nad nim, by zobaczyć co się stało. Po kilkunastu sekundach całkowicie stracił przytomność.

********
ps. zmieniłam Alii włosy, bo tamte mi się przestały podobać
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem