View Single Post
stare 25.03.2011, 22:53   #246
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Fanatyczna czwórka xD

Nio dobrze...
Wiem, że jest parę osób, które z niecierpliwością czekało na ten bonus, więc to im go dedykuję
Bo to dzięki nim powstał, to oni dali mi wenę do napisania tego szurniętego tekstu
Mam nadzieję, że wam się spodoba i choć raz się uśmiechniecie czytając go
Przejdźmy więc do rzeczy!
Zaczynamy rzeź xD

[IMG]http://i53.************/2nm15pk.jpg[/IMG]







FANATYCZNI W PUDLE


Czy to koniec Fantastycznej Czwórki? Jak donoszą lokalne gazety, Libby, Chrupek, Leizar oraz Vorg wylądowali w więzieniu! Dlaczego? Czy zna ktoś odpowiedź na to pytanie?


Przenieśmy się na plac przed więzieniem, gdzie zgromadziły się tłumy. Na miejscu jest już nasz wysłannik, który spróbuje porozmawiać z panią magister Violet vel Sweet Chocolate, najbardziej plastikową i cukierkową laleczką w tym mieście. Słynna pani adwokat, właśnie przyjechała na miejsce, by spotkać się z oskarżonymi.


- Panno Violet, czy może nam pani powiedzieć coś więcej na temat oskarżenia jakie padło w stronę pani klientów? - spytał mężczyzna podbiegając do wysiadającej z pojazdu, seksownie ubranej kobiety.
- A co ja jestem? Informacja?! Nie mogę ujawniać takich rzeczy, od tego zależą dalsze losy moich klientów – odrzuciła artystycznie swe długie czarne włosy do tyłu – Ale powiem panu co się stało. Tylko nikomu ani słowa! - krzyknęła tak głośno, że wszyscy zgromadzeni spojrzeli wprost na nią - Fantastyczni urządzili sobie wczoraj libację alkoholową i zniszczyli te auta, budynki i przy okazji opalili wam kilka tyłków. A teraz pan wybaczy ale muszę iść! Lakier na moich paznokciach nie zniesie dłużej otaczającego mnie stresu


- poprawiła dekolt w bluzce i ruszyła przed siebie, stukając obcasami.
Kiedy ludzie usłyszeli o tym, kto zniszczył ich piękne miasto, na ulicy zapanował chaos.
- To może chociaż numer telefonu! - krzyknął zdesperowany reporter.
Violet zatrzymała się i westchnęła. Sięgnęła do torebki z której po chwili wyciągnęła różową szminkę. Z małej kieszonki wyjęła chusteczkę i rozkładając ją na plecach jakiegoś człowieka, którego zatrzymała, łapiąc go za bluzę, nakreśliła numer komórki. Na koniec pomalowała swe usta wściekle cukierkową pomadką i odcisnęła kontur swych warg tuż obok cyferek, po czym podrzuciła pożądany obiekt w powietrze. Niesiona podmuchem wiatru chusteczka, wzbiła się delikatnie do góry, lecz gdy zaczęła opadać, rzuciło się na nią kilku mężczyzn, którzy koniecznie chcieli mieć numer do pani adwokat.


Violet w tym czasie z zadowoleniem ruszyła po schodach, kręcąc przy tym swą zgrabną pupą...


Tymczasem w areszcie...
- Zabije cię, przysięgam niech tyko wyjdę na wolność! - Libby darła się w niebogłosy, do stojącego przed nią Chrupka – Zabrali moją gwoździarkę, mojego najdroższego skarba! Nie rozstawałam się z nią odkąd pierwszy raz wbiłam nią gwoździa w tyłek Dantego!


- Maleńka nie denerwuj się tak, wszystko będzie dobrze, odzyskasz swoje kochanie i będziesz nadal mogła torturować wszystkich buraków w tym mieście – uśmiechnął się blondyn, pokazując rząd swoich białych, prostych zębów.
- Oby! Bo jeśli nie to przerobie cię na mielone, a potem z tego mielonego przemiele cie jeszcze raz i będę mielić cię tak póki mi nerwa nie odejdzie!!
Chrupek schował się za Vorga, po czym zaczął pchać demona wprost na Libby.
- Ty z nią gadaj, masz więcej cierpliwości – odrzekł – Ja się boję nieobliczalnych kobiet.
- Ja?! - wzburzył się ognisto-skóry, odwracając się w stronę swojego rozmówcy – To przez ciebie siedzimy w pudle, zapomniałeś już?


- Jak to przeze mnie? To nie ja wywołałem pożar w centrum miasta, tylko ty kozi bobku! Co z ciebie za postrach, nie umiesz mi nawet tyłka skopać.
- Co takiego?!
- Ej przestańcie się kłócić moje drogie dzieci – wtrącił się w rozmowę Kosiarz – Wielki Leizi was z tego wyciągnie! - dodał. Rozłożył swe dłonie i wyciągnął je w górę.


Wszyscy spojrzeli na niego z nadzieją, że zaraz opuszczą więzienie. Czarnowłosy wypowiedział jakieś dziwne zaklęcie, na którym mało co nie połamał sobie języka, po czym zaczął czekać na efekty...

Pół godziny później.
- Jak możesz spać w takiej chwili?! - Libby potrząsnęła blondynem, który zasnął na siedząco w oczekiwaniu na cud jaki miał wywołać Kosiarz.
- Co? Jak? Czy już jestem w domu? - Chrupek poderwał się na równe nogi. Jednak widząc, że nadal jest w więzieniu, z powrotem walnął się na skrzypiące wyro.


- Leizar spuść już te ręce, trzymanie ich tak przez kolejne pół godziny spowoduje tylko, że przestanie w nich krążyć krew i zdrętwieją ci jak kołki – prosiła szatynka.
- Już ich nie czuję cholera, dlatego nie mogę ich ruszyć... na dodatek moje zaklęcia tutaj nie działają, jesteśmy w potrzasku!


- Nie panikuj ziomuś – odrzekł Vorg – Pewnie zaraz zjawi się tu twoja ukochana i wyciągnie cie stąd – dodał rozkładając się wygodnie koło Chrupka.
- Zróbcie miejsce liderce! - Libby wcisnęła się między kolegów z drużyny – Nie będę tak przecież stała, szkoda nóg!


- Ej a ja?! - odezwał się Kosiarz – Może mi ktoś pomoże, ja naprawdę nie czuje rąk!
- Ha ha i co teraz ci łyso? A ostatnio się ze mnie nabijałeś, że jestem frajerem – zaśmiał się blondyn.
- Cholera, gdzie jest Violet? Miała tu być pół godziny temu, pewnie znowu wróciła się do domu, bo odprysnął jej lakier na paznokciu – westchnęła szatynka – Chce już stąd wyjść! Bo zaraz kogoś zabije gołymi rękami...
Chrupek i Vorg odsunęli się od dziewczyny i posadzili koło niej Leizara, który nadal trzymał wzniesione w powietrze ręce.


- On i tak już się do niczego nie przyda – demon zrobił maślane oczka – Popatrz nawet rękami nie może ruszyć.
- To nie jest śmieszne! - warknął Kosiarz.
- Oj tam, nie dramatyzuj – powiedział blondyn – Kiedyś ci przejdzie, albo ręce same odpadną i po kłopocie.
Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Do środka weszła Violet, pod światło, na świeżo pomalowane paznokcie.


- Cholerny lakier! - krzyknęła – Odprysnął mi i musiałam się wrócić do domu, wybaczcie – dodała spoglądając na siedzącą w celi czwórkę.
- Tak myślałam... - wycedziła przez zęby Libby – Wyciąg nas stąd bo jeszcze pięć minut i zabije któregoś! Nie wytrzymam bez swojej gwoździarki ani sekundy dłużej niż te pięć minut! - podeszła do krat i zaczęła tak nerwowo nimi potrząsać, że z sufitu do którego były przymocowane, posypał się tynk.
- Wściekła się! - wrzasnął Chrupek z przerażeniem w oczach i rzucił się na ręce Vorgowi – Ratuj mnie, ja nie chce umierać, jestem zbyt przystojny!


- Złaź ze mnie, do jasnej anielki bo...
W tym momencie w potężnych drzwiach, przez które wcześniej weszła Violet, pojawił się strażnik z zakutym w kajdanki więźniem.
- Ruszaj się ruszaj, nie mam całego dnia! – ponaglał skazańca. Otworzył drzwi od celi obok, rozpiął mu kajdanki, po czym wepchnął chłopaka do środka i zatrzasnął za nim kraty.
Kiedy Libby zobaczyła bruneta, wręcz oniemiała z zachwytu.


- Matko jaki piękny... - westchnęła – Niech mnie ktoś zamknie w celi razem z nim, to mogę tutaj siedzieć do końca życia – dziewczyna nie mogła odkleić wzroku od czarnowłosego mężczyzny.
- To całkiem dobry pomysł, jakby na to nie patrzeć – powiedział Vorg – Bynajmniej nie zrobi nam krzywdy he he...
- Jak masz na imię kochanie? Przedstaw się liderce Fantastycznej Czwórki skarbie – dziewczyna zdawała się nie zwracać uwagi na nic dookoła. Stała wpatrzona w chłopaka jak w obrazek.
- Colin jestem – odrzekł trochę zmieszany – Witam cię śliczna pani – ujął ją za dłoń przez kraty i pocałował delikatnie.


- Boże rozpływam się... - westchnęła po raz kolejny.
- Siusiu mi się chce, może ktoś mi pomóc? - wtrącił się Leizar.
- Słuchajcie, z takimi zarzutami jakie wam postawiono będzie bardzo ciężko wyciągnąć was z pierdla – powiedziała Violet otwierając książkę z kodeksem karnym – Zniszczenie dwudziestu samochodów, spalenie trzech wieżowców oraz opalenie tyłków kilkuset osobom – wymieniała


- Hmm... to nie kwalifikuje się do wyjścia za kaucją. Ludzie na zewnątrz, chcą was zlinczować, a tutaj jesteście chociaż bezpieczni – dodała, po czym schowała papiery, wyciągnęła pilnik i zaczęła piłować sobie paznokcie.
- Mnie to nie przeszkadza, zostaję tutaj z Colinem... - odrzekła Libby nie przestając wpatrywać się w chłopaka.
- Sikać mi się chce... - jęknął znowu Kosiarz.


- Co takiego?! Mam chować swoją piękną twarz w więzieniu?! Violet wyciągnij mnie stąd to się umówimy – zaproponował Chrupek.
- Zapomnij. Mam zajęte terminy aż do końca roku.
- Cooo? Przecież mamy dopiero sierpień!
- Nic ci nie poradzę Chrupciu skarbie, mogę cię zapisać na piątego stycznia jeśli chcesz.
- Dobra! Ale wyciągniesz mnie stąd prawda?
- No do tego czasu na pewno – uśmiechnęła się.


- Mam tu siedzieć do piątego stycznia?! A co z moją piękną twarzą? Miałem być na okładce Forbsa we wrześniu, jako najpiękniejszy i najinteligentniejszy super bohater!
- Chce mi się szczać! - krzyknął Leizar - Co się z wami dzieje, pogięło was, czy straciliście słuch?!
- Przecież słyszymy, mówisz to już trzeci raz – odburknął Vorg – Ale na to, że będę ci trzymał podczas sikania to nie licz.


- Nie chcę, żebyś mi trzymał, chcę tylko żeby ktoś mi pomógł i pociągnął moje ręce w dół, bo już ich nie czuje!
Demon podszedł do Kosiarza i złapał go za dłonie. Odliczył od trzech do jednego, po czym szarpnął mocno w dół. Efekt był taki, że brunet znalazł się na podłodze, lecz jego ręce były nadal wyciągnięte w powietrze.
- Jak widzisz stary... chciałbym ci pomóc ale nie mogę, zesztywniały jakby były z gipsu. Jedyne co tu teraz pomoże to szybkie cięcie.
- Nieeeee! Żadne cięcie szalony upiorze, nie pozwalam! - Leizar zerwał się z ziemi jak poparzony. Nagle go oświeciło, a nad głową wyskoczyła mu ogromna żarówka, która rozjaśniła całe pomieszczenie


– Wiem! Wypowiedziałem nie to zaklęcie...
- Cieszymy się niezmiernie, że odkryłeś dlaczego nie możesz opuścić rąk, ale weź tą cholerną żarówkę bo oślepia moje boskie spojrzenie! - oburzył się Chrupek – Jak mam zagrać w reklamie oprawek do okularów Vision Express skoro nic nie będę widział?
- Ten to jak coś palnie... - wymamrotał pod nosem Vorg – Leizi a ile działa zaklęcie, które wypowiedziałeś?
- Z tego co pamiętam jakieś cztery godziny. O nie... jak ja mam się teraz odlać? - spojrzał pytającym wzrokiem na demona.
- Nie licz na mnie, już ci mówiłem, że ci nie potrzymam, musisz wytrzymać stary, nie masz wyjścia.


- Wypiłem półtoralitrową colę, godzinę temu, za chwilę będzie za późno, a ty mi karzesz wytrzymać?!
- Zamknijcie się do cholery! - warknęła Libby – Nie widzicie, że utrudniacie mi wpatrywanie się w mojego pięknego sąsiada z celi obok?
- Dobrze więc, to ja idę, bo za piętnaście minut mam spotkanie z Edłardem ze Zmierzchu. Ma mi udzielić wywiadu na temat: „Jak to jest być tragicznym wytworem ludzkiej wyobraźni i mieć żonę która cały czas wciąga powietrze ustami” - powiedziała Violet i skierowała się do wyjścia.
- Violuś kochanie, wyciągnij Chrupeczka z celi, wiem że potrafisz – chłopak wsadził głowę między kraty i zrobił maślane oczy.


Dziewczyna spojrzała w jego stronę i uśmiechnęła się szeroko.
- Wiesz, że cię uwielbiam „plejboju” ale od tego wywiadu zależy moja kariera dziennikarska i muszę iść. Miłego pobytu życzę! - pomachała przyjaźnie dłonią, po czym odwróciła się na pięcie i udała do wyjścia.


- Nieeeeeeeee....!!!!!! - krzyknął Chrupek z nadzieją, że dziewczyna się odwróci. Jednak ona szybko zniknęła za drzwiami które zatrzasnęły się z hukiem – Zostawiła mnie tutaj... nie przeżyję tego! - dodał i zaczął wyciągać głowę spomiędzy krat. Nagle z przerażeniem odkrył coś gorszego niż opuszczenie go przez Violet. Jego blond czaszka zakleszczyła się pomiędzy prętami i nie mógł wykonać żadnego ruchu.


- Ha ha ha ha! - zaśmiał się głośno Leizar – Zawsze ci mówiłem, że jesteś frajerem!
Vorg oparł się o ścianę i zaczął skręcać ze śmiechu.


- Nie mogę z was... - powiedział kiedy złapał oddech – Jeden siedzi na pryczy z grabami wyciągniętymi w powietrze, a drugi stoi z głową wepchniętą między pręty... szkoda, że nie mam aparatu, bo to zdjęcie trafiłoby na okładkę nie jednej gazety w mieście.
- Bardzo śmieszne – odburknął Chrupek – Zobaczysz, że zaraz i tobie się coś stanie.
- Niby co Chrupciu?
- Na przykład ziemia się pod tobą zapadnie i wciągnie cię do środka, ty niewdzięczna kreaturo. Oddałem ci tytuł Mrocznego Przystojniaka Roku, to teraz się odwdzięcz i wyciągnij mnie stąd!
- Zapomniałeś, że ostatecznie tytuł został u ciebie, bo się rozmyśliłem? - spytał demon
- Oddam ci go ale odkleszcz moją piękną głowę spomiędzy tych krat! - prosił blondyn – Jestem zbyt przystojny, żeby się tak potwornie męczyć!


- A ja jestem zbyt brzydki, żeby tego słuchać – powiedział ognisto-skóry.
- Libby! - Chrupek zawołał szatynkę – Powiedz coś temu matołowi, niech mi pomoże bo drętwieje mi kark i zaczynają boleć mnie nogi! Nie mogę mieć odcisków, jeśli mam zareklamować nową parę Reeboków!
- Nasza liderka jest zauroczona amantem z celi obok, więc myślę, że teraz to nawet trzęsienie ziemi nie oderwie jej od obiektu westchnień – Vorg podrapał się po głowie i rozłożył wygodnie obok Kosiarza - Nareszcie chwila spokoju... - dodał.


- Co się stało, że się tutaj znalazłeś ciastuchu? - szatynka spytała Colina.
- Ach no wiesz, wrobili mnie. Jestem niewinny! - odpowiedział.
- Jak my wszyscy tutaj – Leizar odburknął przez zaciśnięte zęby.
- A tak właściwie dlaczego wy tu jesteście? - zapytał zaciekawiony chłopak.


Wszyscy z wyjątkiem Chrupka, który ugrzęzł między kratami, zaczęli patrzeć na siebie, szukając winnego.
- Ten kolorowy w masce podpalił kilka budynków, to jego wina! - krzyknął blondyn.
- Cooo?! - Vorg poderwał się z podłogi – Już ja ci dam „jego wina”... A w gębę byś nie chciał? Kto zaczął się ze mną kłócić i gadać, że jestem cienki jak dupa grzechotnika?
- Wybacz, że wjechałem ci na ambicje, ale było to moim celem ha ha.


- Niech no ja cię... - demon złapał Chrupka za ręce i pociągnął do tyłu, na co chłopak zaczął drzeć się jak opętany.
- Uspokójcie się świrusy! - rozdzieliła ich Libby – Ja opowiem Colinowi jak to było – dodała szczerząc białe zęby do bruneta


– Wczoraj wieczorem urządziliśmy sobie wypad na miasto. Ci dwaj – mówiła wskazując palcem na Chrupka i Leizara – Łagodnie mówiąc, za dużo wypili, więc zadzwoniłam do Vorga, żeby mi pomógł odstawić ich na chatę.
- Eeeee, wypraszam sobie! Dlaczego pokazujesz na mnie palcem? - oburzył się blondyn – Myślisz, że jak mam głowę między kratami to nic nie widzę?
- Nie przerywaj mi! - warknęła szatynka. Chrupek aż podskoczył przestraszony, przez co jeszcze bardziej zakleszczył się między prętami.
- Cholera – jęknął – Teraz zostanę tu na wieki.
- Dobrze ci tak frajerze! - krzyknął Leizar – To za karę, nie wolno nabijać się z Kosiarza!


- A co mi zrobisz wielki Kosiarzu? Może mnie połaskoczesz? Ha ha ha.
- Ciszaaaaa! - wrzasnęła Libby


– Bo jak ja się wścieknę, to będziecie biedni – kiedy wszystkie głosy ucichły, dziewczyna zaczęła kontynuować swoja wypowiedź – Więc jak już wspomniałam, zadzwoniłam do Vorga. Wypierał się, że nie ma czasu bo gra z Lucyferem w pokera, no ale w ostateczności przyjechał, jak go postraszyłam.
- Och tak... ta to zawsze ma w zanadrzu jakiś przekonujący argument – westchnął demon.
- Tymczasem Chrupek i Leizi zdążyli już zdemolować połowę baru. Nawet ja nie mogłam ich powstrzymać, rozszaleli się po nadmiernej ilości piwa tak bardzo, że zaczęli biegać w samych majtkach. Wystraszyli ludzi, a właściciel lokalu, który najpierw biegał za nimi z karabinem maszynowym, zrezygnował ze strzelania do nich, bo stwierdził, że i tak nie da sobie rady sam.
- Aha ha ha! Wiesz Chrupciu, te serduszka na twoich majtkach wyglądały oszałamiająco! - wtrącił się Kosiarz, zachodząc się ze śmiechu.


- Bardzo śmieszne – odburknął blondyn – Za to twoje gacie w czaszki wyglądały jak koszulka Punishera.
- Kontynuując... Kiedy zjawił się Vorg, zaczął rozdzielać tych dwóch delikwentów. Kiedy zagroził jednak, że zrobi im kuku, Chrupek wydarł się, że nie odważy się, bo jest za cienki i wybiegł na ulicę – mówiła Libby – Rozwścieczony demon, ruszył za nim w pościg, podkładając ogień pod trzy budynki, gdyż nie mógł trafić w Chrupka. No a jakiś czas później trafiliśmy tutaj.
- I to wszystko wina tego stukniętego kolorowego upiora! – podsumował blondyn.


- Tym razem opalę ci tyłek i trafię czy tego chcesz czy nie, bo niestety dla ciebie, nie możesz się ruszyć – Vorg skierował się w stronę kumpla z drużyny, kiedy nagle pod oknem rozległ się krzyk rozwścieczonych ludzi.
Wszyscy spojrzeli na siebie, z pytającymi minami. Libby chciała nawet coś powiedzieć, lecz w tym samym momencie gdy otworzyła usta, rozległo się potężne dudnienie w ścianę. Leizar wstał i podszedł do okna. Kiedy zobaczył co dzieje się na zewnątrz, przełknął ślinę i odwrócił się w stronę pozostałych.
- Co się dzieje? - spytał demon.
- Zlinczują nas... Tam jest chyba z pięćset osób. Próbują przebić ścianę, żeby dostać się do środka!
- Co takiego?! - przestraszyła się Libby – Musimy uciekać, jestem zbyt młoda by umierać!


- Ej, a ja?! Chyba nie zostawicie mnie z głową między kratami?! - darł się Chrupek.
- Powinienem cię zlinczować za te wszystkie teksty wymierzone w stronę mojej osoby, ale uwolnię cię – odrzekł Vorg – W zamian za to wisisz mi trzydzieści browarów!
- Dobra, dam ci nawet czterdzieści, tylko się pośpiesz!


Demon wysunął ostre pazury i przeciął kraty tuż nad głową blondyna. Po chwili podbiegł do Kosiarza i szarpnął z całej siły, jego sztywne ręce w dół na co ten wrzasnął tak głośno, że nawet Libby podskoczyła wystraszona.
- To bolało! Do stu trupich czaszek, nie mogłeś być delikatniejszy?!


- Nie dramatyzuj, ciesz się, że twoje kończyny wróciły na swoje miejsce!
- Faktycznie – Leizar spojrzał na swe ręce – Dzięki stary!
- Kup mi browar, to mi podziękujesz. A teraz zmywamy się! - ponownie wysunął pazury i zaczął ciąć nimi kraty na drobne kawałeczki.
- Mogliśmy wyjść stąd już dawno temu... - westchnęła Libby patrząc na to co robi demon.


- Może i tak, ale nie miałbym wtedy takiego ubawu – odpowiedział ognisto-skóry.
- Śliczna może zostawisz mi numer telefonu? - spytał w międzyczasie Colin.


- Ach tak! Faktycznie bym zapomniała – uśmiechnęła się, po czym szybko wyskrobała cyferki w cegle, kawałkiem patyka, który znalazła na podłodze.
- Gotowe! - krzyknął po chwili Vorg.
Cała czwórka wydostała się z celi i ruszyła do stalowych drzwi, z którymi demon również sobie poradził. Lecz za tymi drzwiami były kolejne, a przejście ich nie było już takie proste.
- Zabiją nas! - wrzasnął zdesperowany Chrupek, spoglądając w stronę kruszącej się ściany budynku.


- Poczekajcie, wywalę ścianę zaklęciem! - Kosiarz ponownie uniósł dłonie do góry.
- Jak znowu wypowiesz nie to co trzeba, to idziesz na pierwszy ogień do zlinczowania! - warknęła Libby.
- Spokojnie! Tym razem się uda – Leizar zaczął coś mamrotać pod nosem.


W tym czasie mur z cegieł zaczął pękać pod naporem uderzających w niego ludzi.
- Mamo ratuj mnie! - wydarł się blondyn – Ty jedna zawsze powtarzałaś mi, że jestem zbyt przystojny, by się tak potwornie męczyć!
Nagle ściana stojąca na drodze Czwórki posypała się w tym samym czasie, co ta tuż za nimi. Widząc wściekłych, biegnących w ich stronę ludzi, Fanatyczni zaczęli uciekać długim korytarzem.


Szatynka która miała na nogach buty z piętnasto centymetrowym obcasem, goniła z wściekłością wymalowaną na twarzy.
- Obiecuję wam! - krzyknęła – Że jeśli to przeżyję, to wszyscy trzej posmakujecie gwoździ z mojej kochanej gwoździarki!

DI ENDZIOR?

tekst i zdjęcia made by rudzielec

dedykowane Libby, Viperze, Violet (Sweet_Chocolate),Chrupkowi (Rageman) oraz Czekoladce (Gold_Chocolate)
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem