View Single Post
stare 03.05.2011, 21:08   #24
Lexi
 
Avatar Lexi
 
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 113
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Amnesia The Dark Descent

Migotko ciesze się, że podoba ci się moje fs. Naprawdę wkładam w nie dużo pracy, aby było oryginalne i dość dopracowane. Zdarzają się błędy, ale cóż, nikt nie jest idealny.

Candle to ma być straszne Najlepiej jakbyś przeczytała ten odcinek co teraz dam wieczorem przy zgaszonym świetle to dopiero cię przerazi, a przynajmniej taki powinien być cel

Naprawdę jestem szczerze zadowolona, że pod tym odcinkiem było aż tyle komentarzy. Dziękuję wszystkim, oby tak dalej Wybaczcie, że teraz będzie krótko, ale muszę uciąć w najlepszym momencie

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Biegła ciemnymi ulicami Detroit nie odwracając się za siebie. Wolała nie upewniać się czy zakapturzona postać wciąż ją goni.
- Stój! Chce ci tylko pomóc! – wołał będąc daleko za nią. Biegł czy stał w miejscu? Okropnie się bała, ale wolała uciekać na jawie znając uprzednio teren niż chować się po kontach XVIII – wiecznego zamku przed jakimś bezmózgim zombie.
Skręciła w ciemną uliczkę i dotarła do końca.
- Cholera – zaklęła pod nosem widząc, że przejście dalej blokuje ogrodzenie. W swoich glanach nie miała szans, aby przedostać się na drugą stronę. Po prawej stronie zauważyła duży, metalowy pojemnik na śmieci. Szybko podsunęła go pod kratę i wchodząc na niego przedostała się przez przeszkodę. Na resztę drogi nie starczyło jej sił, żeby biec. Przyśpieszyła tylko kroku. Na szczęście dotarła do domu w jednym kawałku.
Oby ten koleś mnie nie śledził – pomyślała naciskając na klamkę i wchodząc do środka.
- Gdzieś ty się podziewała?! – na wejściu czekała już zdenerwowana Lucy, patrząc ze złością na Mię.
- Przepraszam Luce, ale zasiedziałam się w parku – odpowiedziała szybko zdejmując buty i skierowała się w stronę swojej sypialni. Zastanawiała się co też tajemniczy mężczyzna od niej chciał.
Pewnie jakiś menel, albo ćpun – odpowiedziała sobie sama na pytanie i ruszyła do łazienki.
* * *
Z wnętrza sali dochodziły odgłosy dobrej zabawy i muzyki. Było to wielkie i pięknie przyozdobione pomieszczenie z tysiącem świateł i kwiatów. Po bokach stały stoły i krzesła przyozdobione jak na wesele. Na środku wirowało w rytm muzyki kilkadziesiąt par w maskach. Na podeście znajdował się wielki, czarny fortepian, a młody mężczyzna na nim grający wydobywał z instrumentu piękne dźwięki.
- Jak ci się tu podoba? – zagadał zielonooki brunet do swojej partnerki z którą siedział przy jednym ze stolików. Dziewczyna spojrzała na tańczących, a następnie na pianistę. To wszystko wyglądało jak z bajki.
- Tu jest pięknie – odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Nie mogła oderwać wzroku od chłopaka, ta zieleń jego oczu była wręcz hipnotyzująca, a rysy twarzy takie łagodne, pasujące do jego osoby. W głębi duszy chciała, aby zdjął maskę, aby mogła go obejrzeć w całej swojej krasie.
- Zatańczysz? – zapytał wstając i podając dziewczynie dłoń. Uśmiechnęła się kładąc swoją rękę na jego i wstała. Razem weszli na parkiet. Objął ją w talii i złapał jej prawą rękę, natomiast dziewczyna, lewą położyła na jego ramieniu. Zaczęli tańczyć w rytmie muzyki. Ruda czuła się teraz taka szczęśliwa, wszystko inne przestało ją interesować.


- Mia, chcę ci pomóc. W parku uciekłaś ode mnie. Rozumiem, że cię przestraszyłem dlatego teraz ci wszystko wytłumaczę. Mam na imię Daniel i jestem bohaterem Amnezji. Wiem też, iż twoje sny są częścią tego obłędu. Musisz być bardzo ostrożna i uważać na wszystkie zasadzki Alexandra. Jeśli zginiesz we śnie to również na jawie – kiedy brunet skończył mówić, cała sala zaczęła znikać, a na jej miejsce pojawiła się druga, zniszczona, brudna. Piękne stoliki i krzesła zaczęły zastępować zniszczone i połamane meble.
- Zaczekaj. Nie wiem co mam robić. Jak uwolnić się od tego? – Mia próbowała zatrzymać Daniela łapiąc go za ramię, ale nadaremnie.
- Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie… - odparł i znikł na dobre. Pośrodku sali stała już tylko rudowłosa, dalej ubrana w elegancką suknię. Miała nadzieję, że to za chwilę się skończy. Nie chciała kolejnego snu związanego z tą okropną grą. Niestety, nic się nie wydarzyło, dalej znajdowała się w tym samym miejscu. Powolnym krokiem skierowała się w stronę drewnianych drzwi, aż nagle usłyszała przeraźliwy płacz. Kobieta. To było przerażające. Szybko przeszła do drugiego pomieszczenia nie oglądając się za siebie. Wolała oszczędzić sobie zdrowia psychicznego. Oby to nie była jakaś zombie z połową wyrwanych i przemoczonych włosów, a jeśli tak, to miała cichą nadzieję, że nie przejdzie przez te drzwi. Pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Wokół panowały istne ciemności, więc dziewczyna zapaliła lampę olejną, którą wzięła z sali. Schodziła w dół krętymi schodami błądząc ręką po oślizgłej ścianie. Wtem coś ją zraniło. Zaklęła pod nosem podświetlając to miejsce i zamarła. Kamienną powierzchnię pokrywała żywa tkanka, nie wiedziała skąd się to wzięło. Przeczuwała, że to nic przyjemnego. W tym momencie miała dużo pytań, które chętnie zadałaby Danielowi. Ruszyła dalej starając się niczego nie dotykać. Spuściła wzrok i zaczęła otrzepywać sukienkę.
Po co to robię skoro obudzę się będąc w piżamie? – pomyślała i wolną ręką klepnęła się w czoło. To było takie oczywiste. Zgasiła tylko lampę bo zauważyła źródło innego światła i wtedy znów spojrzała przed siebie.
Stanęła tak, jakby zamieniła się w kamienny posąg. Ręce i nogi drżały nerwowo. Czuła, że ze strachu zaczęła się pocić, myślała, że zaraz zwymiotuje swój własny żołądek. W uszach huczała jej krew. Myślała, że dziś już nic gorszego nie może ją spotkać. A jednak myliła się.

Czy to coś żyje? Właściwie co to jest? Skrzywdzi mnie? –zadawała sobie tysiące pytań na które nie znała odpowiedzi. Przerażający osobnik wpatrywał się w nią swoimi świecącymi ślepiami. Nagle szarpną swoją ręką, a łańcuchy zaszczękały. Na szczęście jeszcze się nie zerwały. Dziewczyna drgnęła nerwowo. Stała jak sparaliżowana.
Mia uciekaj na litość boską! Uciekaj! – w jej głowie rozbrzmiał znajomy głos. Wiedziała do kogo on należy. To Daniel, ale jak on…teraz to bez znaczenia, już na początku wtargnął do jej snu. Nie czekając ani chwili dłużej ruda rzuciła się do ucieczki. Usłyszała tylko dźwięk zerwanych łańcuchów i przerażające odgłosy za sobą. Nie oglądała się, nie miała na to czasu. Adrenalina płynąca w jej żyłach sprawiła, że biegła jak natchniona. Gdyby podczas zawodów goniłaby ją taka maszkara, to na pewno zajęłaby pierwsze miejsce. W obecnej chwili było to bez znaczenia. Biegła, bo ratowała swoje życie. Jeśli to coś ją dorwie i zabije, to zginie również na jawie. W tej chwili potknęła się o wystający kamień i upadła. Odwróciła się na plecy i już chciała wstać kiedy z ciemności wyskoczył ten potwór. Otworzył swoją obleśną paszczę i szykował się, aby rozedrzeć dziewczynę na strzępy.
* * *
W pokoju rozległ się potworny krzyk. Ruda energicznie wstała ciężko dysząc. Nagle poczuła, że ktoś łapie ją za nadgarstek. Podskoczyła ze strachu i wrzasnęła na całe gardło.
- Mia już dobrze, uspokój się. To ja, Chris – odezwał się szatyn ciepłym i łagodnym głosem. Wstał i podszedł do przyjaciółki mocno ją przytulając.
- Już dobrze, ten koszmar się skończył – mówił gładząc ją po plecach. –Jesteś cała czy jednak coś ci się stało? – zapytał oglądając jej ręce. Ta tylko kiwnęła przecząco zamykając oczy i na powrót wtulając się w ciepłe ciało chłopaka, wdychając jego zapach. Wtem do pokoju weszła zaniepokojona Lucy.
- Wyglądałaś strasznie przed chwilą. Chris kazał mi przynieść ci wody, a sam próbował cię obudzić. Jak dobrze, że jesteś cała – zaczęła blondynka kładąc szklankę na stolik.

- Prawie zginęłam, ale w moim śnie ukazał się pewien chłopak imieniem Daniel. On coś wie i najwyraźniej chce mi pomóc – odezwała się Mia drżącym głosem opierając się o barierkę swojego łóżka. Za oknem rozpętała się burza, pokój co chwilę rozświetlało światło błyskawic. O dziwo nie padało, zerwał się tylko silny wiatr. Wtem rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Cała trójka drgnęła nerwowo, a szatyn spojrzał na zegarek. Była trzecia w nocy.
__________________


One hell of a butler <3
Lexi jest offline   Odpowiedź z Cytatem