View Single Post
stare 20.05.2011, 16:33   #38
Lexi
 
Avatar Lexi
 
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 113
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Amnesia The Dark Descent

Tak jak napisałam na reklamie, dziś nowy odcinek. Trochę krótki, ale mam nadzieję, że wam się spodoba Enjoy!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rudowłosa stała przed drzwiami kompletnie zaskoczona. To co zobaczyła, było wręcz dziwne. Naprzeciwko niej stała jej siostra Cammie. Studiowała prawo na uniwersytecie Yale i miała przyjechać dopiero na początku sierpnia. Czyżby odwołała swoją wycieczkę do Los Angeles i Nowego Yorku? Obok znajdował się Daniel, ale czemu akurat w towarzystwie jej siostry? Mia tego nie rozumiała. Chciała już zadać im nurtujące ją pytanie, gdy wtem odezwała się Cammie.
- Nie cieszysz się, że siostra przyjechała? – zapytała z nutką ironii w głosie i wparowała do środka razem z brunetem. Rozłożyła się wygodnie na kanapie i spojrzała wyczekująco na rudą. Ta jednak zaniemówiła i patrzyła szeroko otwartymi oczami na siostrę.
- Dobrze Mia, zastanawiasz się pewnie co ja tutaj robię. Odpowiedź jest prosta. Mieszkam. A teraz drugie pytanie, dlaczego przyjechałam teraz, a nie tak jak zaplanowała w dodatku w towarzystwie Daniela – przerwała, usiadła wygodnie i nachyliła się w stronę zielonookiej. – Lepiej usiądź, bo to może być dla ciebie szok.
Dziewczyna bez słowa od razu wykonała polecenie siadając obok bruneta. Chris i Luce przez chwilę patrzyli na siebie pytającym wzrokiem po czym również zajęli miejsca na sofie. Camillia cicho westchnęła, przeczesując swoje gęste, rude włosy.
- Nie studiuję prawa na Yale. Ja w ogóle nie uczęszczam na ten uniwersytet. To tylko przykrywka dla rodziny i znajomych, miała zostać tajemnicą, ale skoro w moim domu ma miejsce taki przypadek… - urwała opierając się o oparcie sofy po czym spojrzała na Daniela. – Zajmuje się takimi przypadkami, gdzie przez sen komuś może stać się krzywda. Pamiętasz jak oglądałyśmy „Koszmar z ulicy wiązów”, gdzie Freddy zabijał przez sen? To nie wymysł jakiegoś scenarzysty, to film nakręcony na podstawie faktów. Teraz trzeba ci pomóc inaczej zginiesz prędzej czy później. W grze jak zginiesz to i tak wczytasz, a tutaj już tego nie zrobisz. Masz jedną szansę i drugiej nikt ci nie da, a wiesz co jest najgorsze? Żeby uwolnić się od tego, musisz przejść Amnezję, ale nie na komputerze, tylko we śnie.
Pot spływam cienkimi strużkami po karku Mii, a ręce drżały, zarówno ze strachu, jak i nerwów. Cam miała rację, to dla niej prawdziwy szok. Cała ta przykrywka ze studiami i jeszcze ta gra. Nie wyobraża sobie przejść ją sama, a co dopiero uczestnicząc w niej bezpośrednio z myślą, iż w każdej chwili może zginąć. Widząc roztrzęsioną siostrę, zielonooka przysunęła się bliżej czule ją przytulając. W głębi duszy współczuła jej, wolała, aby ten cały koszmar nie miał w ogóle miejsca.
- Mia – szepnął cicho Daniel dotykając opuszkami palców długich i miękkich włosów dziewczyny. – Pomożemy ci razem z Cammie. Ja jestem ekspertem w tych sprawach, to nie pierwszy przypadek. Zobaczysz, że za kilka dni będzie wszystko dobrze – kontynuował miękkim i ciepłym głosem. Na dźwięk jego słów serce rudej zabiło mocniej.

* * *
Dźwięki elektrycznych gitar, basu i perkusji wypełniły całe pomieszczenie. Widać, że cała grupa wkładała w to nie tylko wysiłek, ale i cząstkę siebie. Własną duszę. To nazywało się pasją. The Cover Group został założony ponad rok temu kiedy to Mia zapragnęła grać we własnym zespole. Żeński skład grał tylko covery znanych artystów rockowych i metalowych, w tej chwili z pieców wydobywała się solówka na gitarze utworu Sad but True grupy Metallica.

- Słyszałaś, że Lucy dostała niedawno telefon z propozycją o występie w tym nowym klubie? – zagadnęła Mię szczupła brunetka o wielkich, niebieskich oczach z grzywką opadającą na brwi. Ruda cicho westchnęła zakładając nogę na nogę. Patrzyła w ścianę, rozmyślając, dlaczego ona nie ma takich znajomości jak Luce. Jedno nie dawało jej spokoju. Dlaczego przyjaciółka nic o tym wcześniej nie powiedziała? Przecież wiedziała, że muzyka to jej całe życie.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo, ale skoro już o tym wspominasz to możesz mnie wtajemniczyć – odezwała się patrząc wyczekująco na Cynthię. Trzeba przyznać, że brunetka miała talent. Tak potrafiła grać na basie jak nie jeden członek znanego zespołu. Można by rzec, iż była lepsza od samego Duff’a McKagan’a, basistę Guns N’ Roses. W tej chwili przypomniał się jej koncert, który odbędzie się w sierpniu. Już nie może się doczekać, kiedy na własne oczy zobaczy Slash’a. Kto wie czy nie zostawi na gitarze Mii autografu, dziewczyna wręcz marzyła o tym.
- To będzie dokładnie w tę sobotę w Luvrze. Impreza odbędzie się o 18, ale my mamy być trochę wcześniej. Dodam jeszcze, że nie tylko my występujemy. Z tego co mi wiadomo mają być jeszcze 3 zespoły więc nie licz na wczesne opuszczenie klubu – rudej było to nawet na rękę. Im mniej śpi, tym lepiej chociaż niedługo zmęczenie da się we znaki i kawa nic już nie pomoże. – Właściciel powiedział, że możemy grać covery, jemu zależy tylko na klientach.
Mia uniosła jedną brew w wyrazie dezaprobaty.
- Cyn. My gramy tylko covery więc nie możemy, ale musimy to zrobić. Ale wiesz co? Kiedyś trzeba zabrać się za tworzenie własnych piosenek.

* * *
Błądziła korytarzami starej, zniszczonej posiadłości. Jak długo szukała wyjścia? Sama nie wiedziała. Drzwi na końcu korytarza były uchylone. Ręce trzęsły się jej ze strachu, a nogi miała jak z waty. Istniało duże ryzyko, że w pomieszczeniu czyha coś strasznego. Dyskretnie zajrzała do środka. Nic, ciemno i głucho. Podeszła do jednej z szafek stojących po prawej stronie i zapaliła świece. Zrobiła energiczny krok do tyłu na widok tego co zobaczyła. Pośrodku pomieszczenia stał stół, a na nim głowa psa. To był jakiś obłęd. Rozejrzała się uważnie po pokoju. W rogu stała nieduża komoda, a na niej wypchane i pozszywane ciało kolejnego psa, najwidoczniej służące za ozdobę. Weszła do kolejnego pomieszczenia rozglądając się za czymś, co może się przydać później. Na ścianie dostrzegła obraz starszego mężczyzny z długimi, białymi włosami. Był to prawdopodobnie sam Alexander. W tej chwili w pokoju pękła szyba w oknie, a z sufitu spadł żyrandol i kilka kamieni robiąc dziurę, tak, iż można było bez problemu dostać się na górę. Mia upadła pod ścianę zasłaniając twarz rękami. Jej skronie pulsowały, znów słyszała to charakterystyczne szczękanie. Podmuch wiatru dostał się do środka gasząc jedyne źródło światła jakim była świeca. Czuła, że jej pole widzenia zaczyna się zamazywać. Czyżby zaczynała wariować? Powoli wstała i otrzepała się. Odwróciła się za siebie i wtem błyskawica oświetliła pomieszczenie i obraz. Na ten widok dziewczyna wytrzeszczyła oczy i zaniemówiła. Chciała krzyczeć, wrzeszczeć, ale głos uwiązł jej w gardle. Brakowało niewiele, aby ześfirowała.

Malunek i osoba na nim zmieniły się w jednej sekundzie na coś strasznego, wręcz okropnego. Zerwała się z miejsca opuszczając pomieszczenie, przebiegając przez drugie zawadziła o stół z którego spadła głowa psa. Biegła tak szybko, że w mgnieniu oka znów znalazła się w wielkiej Sali z fontanną. Wydawało się, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Oddychała szybko i płytko. Kiedy zaczęła oddychać już spokojniej, kucnęła opierając się o ścianę.
- Ja już dłużej tak nie mogę… - wyszeptała, czując, że w oczach stają jej łzy. Schowała głowę dłoniach. To wszystko było ponad jej siły. Jeszcze chwila, a nie wytrzyma psychicznie i po prostu da się zabić. Wtem przed oczami stanął jej obraz rodziców, Cammie, dziewczyn z kapeli, Daniela i Chrisa. Dopiero teraz doszło do niej, jak bardzo jej na nim zależy.

* * *
Im głębiej wchodziła w korytarz, tym robiło się coraz ciemniej. Nagle zauważyła oślepiające światło, a potem wszystko zrobiło się jaśniejsze, lekko zamazane. Z każdym postawionym krokiem czuła się jak w jednym z tych koszmarów, kiedy biegniesz ile sił w nogach, a i tak ruszasz się jak mucha w smole.
- Dokąd my zmierzamy? –definitywnie usłyszała głos Daniela, niby znała go osobiście, chodź z drugiej strony wciąż był głównym bohaterem. W tej chwili zorientowała się, że to jedno z jego wspomnień. Czyżby brunet i postać komputerowa to jedno? Było pewne, że teraz już jej nic nie zdziwi.
- Trzymaj się blisko mnie i nie zbaczaj z drogi. Nie chce żebyś się zgubił… - odpowiedział z nutką kpiny w głosie. Wizja zniknęła i znów wszystko stało się normalne. Jedynym źródłem światła były lampy oliwne, które stały na kamiennym bloczku, na rozwidleniu dróg.
- Prosto – usłyszała ciepły głos siostry. Rozejrzała się dookoła siebie, ale nigdzie jej nie zauważyła, chodź sama myśl, że ją z skądś obserwuje dodawała otuchy. Po krótkim czasie dotarła do pomieszczenia pełnego wielkich beczek. Przypominało jakąś winiarnię. Oprócz ciemnych zarysów nie było widać nic innego. Przez ułamek sekundy zawahała się, ale w końcu zapaliła lampę oliwną i oświetliła sobie drogę. Zamarła.

Przed nią stał zombie z rozerwaną szczęką i wytrzeszczonymi oczami, które spoglądały wprost na nią. Kiedy odzyskała władzę w nogach, rzuciła się do ucieczki. Nie spojrzała czy potwór biegnie za nią, ale podejrzewała, że tak łatwo nie da jej spokoju. Jednym ruchem zgasiła lampę i przemierzała co kolejne pomieszczenia w ciemności. Dotarła do końca ślepego korytarza i schowała się za wielką skrzynią. Teraz słyszała jedynie bicie swojego serca. Nic, zupełna cisza. Czyżby go zgubiła? Przez chwilę zastanawiała się czy nie wyjść już ze swojej kryjówki. Dalej nie było słychać żadnych dźwięków. Postanowiła wstać. To co zobaczyła, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
__________________


One hell of a butler <3
Lexi jest offline   Odpowiedź z Cytatem