View Single Post
stare 08.10.2011, 20:05   #101
Lexi
 
Avatar Lexi
 
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 113
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Amnesia The Dark Descent

Dziękuję wam wszystkim, że podnosiliście mnie na duchu i byliście ze mną Oraz ciesze się, że przybywa mi czytelników. Rudziu, dziękuję za radę. Zrobiłam tak jak poleciłaś i simy odpaliły. Zapraszam na kolejny odcinek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyła oczy, a przynajmniej tak się jej wydawało. Pomimo tego, tam gdzie się znajdowała, panowała ciemność. Żadnych zarysów postaci, przedmiotów. Niczego. Czuła, że leży na czymś miękkim i wygodnym. Pod opuszkami palców wyczuła aksamitną pościel.
Leżę na łóżku w jakimś pomieszczeniu – pomyślała i próbowała wstać i wtem poczuła, że koło niej ktoś leży. Ktoś lub coś. Zamarła, nie mogła z siebie wydobyć ani słowa. Czuła się jak sparaliżowana. Wtem czyjaś ręka złapała ją za nadgarstek. Wtem czarna, aż pisnęła z przerażenia na tyle głośno, że sama prawie się ogłuszyła. Energicznie wręcz wyskoczyła z łóżka odsuwając się od niego.

- Ale czemu tak krzyczysz? Spokojnie. Wdech i wydech – wtem pomieszczenie oświetliła nocna lampka stojąc na szafce nocnej, a oczom Mii ukazała się postać Alexandra. Spoglądał na nią łagodnie swoimi szmaragdowymi oczami.
- Gdzie ja jestem? Co to za miejsce? I jakim prawem śpisz koło mnie? – kolejne pytania padały z ust dziewczyny. W pewnym momencie zorientowała się, że ma na sobie swoją czarno-białą piżamę. W tym momencie zarumieniła się ze wstydu na samą myśl, że ten facet mógł ją widzieć nago.
- Czy ty… - już miała zapytać, ale chłopak gestem ręki pokazał, żeby zamilczała.
- Uprzedzę twoje pytanie. Przebrały cię moje służące. A teraz odpowiem na resztę twoich pytań. Znajdujemy się w sypialni, w mojej posiadłości. A dlaczego śpię koło ciebie? To proste pytanie – po tych słowach, podniósł się i złapał dziewczynę za nadgarstek po czym pociągnął na łóżko. – Oświecę cię. Idąc ze mną zgodziłaś się zostać ze mną. Jak byś to ujęła – tutaj postukał palcem w swój policzek udając głębokie zastanowienie. – Ah, tak. Być ze mną jako para.
Wtem na jego usta wkradł się ten złośliwy uśmieszek. Musnął ją delikatnie wargami, w jej wargi i mocno do siebie przytulił. W jej głowie pojawiało się coraz więcej pytań niż odpowiedzi na nie. Nagle zmorzył ją sen. Nie wiedzieć czemu, bez protestów wtuliła się w Alexandra i zasnęła.
* * *
Już od dziesięciu minut krzątała się po sypialni. W szafie znajdowały się same suknie, a jej rzeczy gdzieś wcięło. To wszystko powoli zaczynało ją irytować. Nawet nie przyniósł jej ubrań! Po chwili namysłu westchnęła cicho wyciągając z szafy jedną z kreacji.

Kiedy doprowadziła się do ładu to wyszła z pomieszczenia. Szła długim korytarzem co chwila mijając ozdobne obrazy, szykowne meble i drogie (jak na jej oko) rzeźby i porcelanę.
- Panienka Mia – momentalnie odwróciła się słysząc swoje imię. Zobaczyła drobną postać w stroju pokojówki. Była to szczupła blondynka o krótkich włosach i jasnych oczach. Wpatrywała się w nią z zaciekawieniem trzymając ręce splecione z tyłu.
-Em, tak? – zapytała czarna mrugając oczami. Alex jej nie powiedział nic więcej o tym miejscu, ale prawdopodobne było to, iż ta dziewczyna mogła się wczoraj nią zajmować.
- Hrabia Alexander kazał przekazać, że czeka na panienkę w swoim gabinecie – powiedziała podchodząc bliżej. Brunetka w myślach zakpiła z tego, jakże wybitnego tytułu przypominając sobie prawie nagiego chłopaka w łóżku. Na tę myśl poczuła, że się lekko rumieni.
- Niech pani pozwoli. Ja zaprowadzę. Proszę za mną – udała się za dziewczyną. Z jednej strony pomyślała, że wszystko co robi i jak mówi wygląda bardzo sztucznie. Szły korytarzem mijając co chwilę jakieś drzwi. Tu musiało znajdować się bardzo dużo pomieszczeń, a dziewczynie nie przyszło nawet do głowy, aby przekroczyć ich próg.
- To tutaj. Jeśli byłabym potrzebna proszę dać znać – pokojówka skłoniła się lekko i powoli zaczęła się oddalać. Mia przez chwilę zastanawiała się jak ma w ogóle ją znaleźć w tak wielkiej posiadłości. Po chwili jednak odepchnęła od siebie tę myśl i zapukała nieśmiało wchodząc od razu do środka. Pokój był duży i luksusowo urządzony. Na tę chwilę większość pokoi (mimo, że była w dwóch) była urządzonych w stylu wiktoriańskim i nowoczesnym, a dokładnie w ich mieszaninie co wydawało się komiczne, a zarazem piękne. Z sufitu zwisał kryształowy żyrandol, a masywne okna przyozdobione były szykownymi firanami. Pośrodku pomieszczenia, za biurkiem siedziała srebrzysto włosa postać. Dziewczyną znacząco chrząknęła i podeszła bliżej. Alex powoli podniósł głowę, aby ujrzeć swojego delikwenta.

- Trafiłaś? Myślałem, że nie jesteś dobra w pokonywaniu labiryntów. Cóż, myślę, że poznałaś Anabelle, jedną z moich służących. – dziewczyna lekko skinęła głową , a chłopak od razu podniósł się z krzesła robiąc kilka kroków w jej stronę. – Wyglądasz przecudnie. Mam nadzieję, że równie oszałamiająco będziesz wyglądała podczas dzisiejszego bankietu – dodał całując ją delikatnie w rękę. Mia na jego słowa cała zesztywniała. Jaki bankiet? Nic nie rozumiała. Nie miała ochoty widzieć się z nikim z kręgów w jakich znajdował się chłopak.
- Możesz powtórzyć? Nie wiem czy dobrze zrozumiała. O co dokładnie chodzi? – na dźwięk jej słów, srebrzysto włosy uśmiechnął się szerzej i posłał jej jeden z tych irytujących uśmieszków.
- Zapomniałem wspomnieć, że to nie jest Ameryka. Jesteśmy w zupełnie innym świecie. Chciałbym cię przedstawić osobą, które są dla mnie bardzo ważne – Mia kompletnie się pogubiła. Czyżby trafiła do innego wymiaru? A co z jej siostrą? Danielem i rodzicami? Nie może tutaj długo zostać.
- Alex, ja nie mogę tutaj zostać na zawsze. Siostra i moi rodzice będą się martwić, a… - urwała, gdyż chłopak złożył na jej ustach namiętny pocałunek delikatnie ją przytulając do siebie. Poczuła jak jej język ociera się o jego. Po jej ciele przemknęła fala gorąco. Poczuła brak powietrza, duszno jej było. Jednak ich języki „tańczyły” jak zaklęte, a uczucie między nimi pogłębiało się jeszcze bardziej. Świat przestał istnieć. Liczył się tylko Alexander i to co było między nimi. Odjął swoje usta od jej i spojrzał głęboko w oczy.
- Jesteś piękna, czarująco i bardzo mnie podniecasz. Zawsze będziesz. Nie wiem co bym zrobił, gdybym cię stracił – czuła, że w oczach zbierają się łzy. W głębi duszy wiedziała, że mówi prawdę. Te słowa, były zbyt wspaniałe, aby mogły być prawdą. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Poproszę Anabelle i kilka innych pokojówek, aby pomogły ci się przygotować. Zobaczysz, że spodoba ci się tutaj – puścił jej oczko i znów usiadł przy biurku szukając czegoś w stercie papierów. – Mam dużo pracy, ale wieczorem będę do twojej dyspozycji – uśmiechnął się tajemniczo i jego wzrok znów przeniósł się na kartkę papieru trzymaną w dłoniach.
Dziewczyna powoli wyszła z pokoju i postanowiła zwiedzić resztę wielkiej posiadłości. Trochę bała się zaglądać do pokoi, więc szła wzdłuż korytarza, a następnie wspięła się po marmurowych schodach w górę. To wszystko wyglądało jakby było ze snu. Takie piękne, a zarazem straszne. Mia miała mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Z jednej strony chciała się znaleźć w domu i zapomnieć o wszystkim, chodź z drugiej pragnęła zostać tu z Alexandrem na zawsze. To było dla niej dziwne. Sama nie wiedziała czego chce. W pewnym momencie postanowiła otworzyć dębowe drzwi i wejść do jednego z wielu pokoi. Gdy tylko zajrzała do środka, okazało się, że to ogromna łazienka. Marmurowe ściany, płaskorzeźby i liczne kwiaty. Czarnowłosa nigdy nie widziała tak bogato zaprojektowanej łazienki.

- Ma panienka ochotę wziąć kąpiel? – w drzwiach stała Anabelle. Jak zwykle wyglądała niewinnie z twarzą na której zawsze panował spokój. A przynajmniej odkąd ją poznała. Dziewczyna zmieszała się i nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Chociaż kąpiel na pewno dobrze by jej zrobiła.
- Um… bardzo chętnie – odpowiedziała kierując swój wzrok na pięknie rzeźbioną umywalkę. Wszystko tutaj wydawało się takie czyste, zadbane.
- Oczywiście. Przygotuję panience kąpiel i przyniosę ubranie na dzisiejszą kolację – mówiąc to skłoniła się lekko i wyszła. Znów Mia została sama w pomieszczeniu. Usiadła na krześle koło lustra i zaczęła się rozglądać tym razem dokładnie analizując wszystkie szczegóły. Nie chciała na razie myśleć o swoich problemach. Po chwili do środka weszła kolejna pokojówka o ciemnych, głębokich oczach i długich, prostych włosach w kolorze palonej kawy. Skłoniła się lekko i podeszła do wanny.
- Jestem Violetta. Miło mi poznać panienkę – po tych słowach zaczęła myć marmurowy obiekt. Kiedy skończyła, napuściła wody i wlała płyn. Zaraz po tym do środka weszła Anabelle z bordową suknią i ręcznikami. Powiesiła kreację w szafie obok okna tłumacząc, że wilgoć źle wpływa na jakość tkaniny. Brunetka nigdy nie zastanawiała się nad tym, ale nie miała zamiaru zaprzeczać. Wręcz nie mogła się doczekać kiedy obie pokojówki opuszczą łazienkę. Kiedy wreszcie mogła zaznać odrobinę prywatności, rozebrała się rzucając wszystko na podłogę, gdzie popadnie i weszła do wanny.

Zanurzyła się w ciepłej wodzie i zamknęła oczy rozkoszując się tą chwilą. Czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. W tym momencie przypomniała sobie słowa Alexandra:
„Mam dużo pracy, ale wieczorem będę do twojej dyspozycji” – na myśl o tym ciarki przeszły jej po plecach. Nie wiedzieć czemu, czuła lekki strach, kiedy przebywała w jego towarzystwie. Był nieprzewidywalny.
* * *
Sala bankietowa była wręcz ogromna i aż pękała od przepychu i wykwintności. Mia myślała, że takie rzeczy ujrzy tylko w pałacu jakiejś królewskiej rodziny na wycieczce turystycznej z przewodnikiem. Nawet nie śniła o tym, że kiedykolwiek będzie brała udział w tak bogatym bankiecie. Poznała wiele zamożnych par, oraz singli, którzy byli nawet w najmniejszym stopniu powiązani z Alexandrem. Okazało się, że jej tak zwany kochanek jest bardzo ważną i znaną osobistością w mieście. Jego pra pra pra pra dziadek na tych terenach wybudował małe miasteczko, które z czasem przekształciło się w wielką metropolię. W tych czasach bardzo modne było połączenie stylu wiktoriańskiego z nowoczesnym, a tutejsza ludność powróciła do dzieł twórców romantycznych takich jak Johann Wolfgang Goethe, Allston Washington czy Adam Mickiewicz. Alex kontynuował rodzinną tradycję i był kolejnym następcą, który przejął władzę nad metropolią. W kącie pomieszczenia grała orkiestra wolne, romantyczne piosenki. Ogólnie panował lekki chaos, a jej towarzysz zniknął w tłumie tłumacząc, że musi przedyskutować kilka spraw związanych z jego pracą. Nagle przed oczami mignęła jej wysoka brązowowłosa postać. Zamrugała jakby miała zwidy i rozejrzała się dookoła, ale najwyraźniej owa postać gdzieś zniknęła. Wtem poczuła silny uścisk na ramieniu. Przestraszona podskoczyła, a ów oponent energicznie ją odwrócił. Zamarła. To był Chris. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Chciała coś powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle.

- Mia, co ty tu do cholery robisz? Miałaś być z Cammie i Danielem – przybrał groźny wyraz twarzy jakby zrobiła coś czego jej zakazał. Bała się, że nie żyje, że straciła go na zawsze, a on pierwsze co jej mówi to co ona tu robi.
- Ja… Alexander mnie tu przyprowadził. Mówił, że nie żyjesz, że cię zabił. Byłam tym zrozpaczona i nie wiedziałam co mam zrobić – chłopak milczał wciąż uważnie się jej przyglądając, a jej już łzy stawały w oczach – Proszę cię, powiedz coś! – dziewczyna była już na granicy rozpaczy. Tego było za wiele. Stanowczo za wiele.
- Chciał cię odsunąć ode mnie, a ja nie zdążyłem na czas. Mogłem to przewidzieć. Teraz owinął sobie ciebie wokół palca i nie wiem jak ci pomóc. To wszystko moja wina. Mam nadzieję, że mi wybaczysz Mia. Znajdę sposób, żeby ci pomóc – objął ją delikatnie. Czuła, że on również nie mógł wytrzymać psychicznie. Jednak rozum podpowiadał jej, że powinna go odepchnąć. Czy to właśnie było to co mówił Chris? Alexander zdominował jej uczucia? Nie, nie mógł tego zrobić. Powinna sama wybrać. Szatyn puścił ją i spojrzał głęboko w jej oczy.
- Nie daj się. Jest jeszcze szansa. Znajdę sposób, żeby ci pomóc, a wtedy przyjdę po ciebie i cię uratuję – po tych słowach zostawił ją samą i zniknął pośród tłumu. Próbowała go dogonić, ale to było na nic. Straciła go kompletnie z oczu.
* * *
Wszystko jej podpowiadało, że musi zapomnieć o całej rozmowie z Chrisem. Teraz powinien liczyć się dla niej tylko Alexander. Leżała na łóżku przytulona do niego i patrzyła w sufit.
- Będę mogła jutro zwiedzić miasto? – odezwała się po chwili przenosząc wzrok na jego kamienną twarz. Wtem jak ręką odjął, na jego twarz znów wstąpiła ta radość, a może to tylko ten uśmiech pełen ironii.
- Ależ oczywiście. Kiedy tylko chcesz. Możesz nawet jutro jeśli się nie zgubisz – zakpił całując ją lekko w czółko. Jesteś jakaś taka zamyślona odkąd skończył się bankiet. Myślisz może nad tym co ci mówiłem? – spojrzał na nią i delikatnie zaczął zsuwać z niej sukienkę.
- Nie napaliłeś się zbytnio? – teraz ona zakpiła. Nie chciała pozostać mu dłużna, jednak coś sprawiło, że postanowiła podążyć za zbereźną grą Alexandra. Z każdym rozpiętym guzikiem jego koszuli całowała co chwilę odkrywany tors. Tak z pocałunkami schodziła niżej, aż doszła do spodni, które zaraz zaczęła rozpinać. Kiedy obydwoje leżeli w samej bieliźnie, chłopak złapał ją za podbródek i namiętnie pocałował w usta, a drugą ręką jeździł po jej nagim ciele. Mia nie była w stanie mu się oprzeć. Zapomniała o przestrodze Chrisa oddając mu się całkowicie. Kiedy pozbył się jej bielizny, zaczął obsypywać jej ciało gorącymi pocałunkami. Czuła jaka cała się gotuje w środku. Nocny wiaterek wpadał do sypialni przez otwarte okno i muskał ciała kochanków. Mimo tego, żadnego z nich nie czuło ochłodzenia. Ich bliskość sprawiała, że zamieniali się w dwa żywe płomienie, które nie mogą bez siebie żyć. Położyła się na nim, wplatając swoją szczupłą rękę w jego białe włosy. Jednak nie poprzestali na samych pocałunkach. Mia już raz to zrobiła z Alexandrem, który podawał się pod Chrisa, jednak teraz była pewna, że chce jego. Szatyn już się nie liczył. Pragnęła być z nim, aż do końca.

- Alex - wyszeptała, robiąc przerwę w ich pieszczotach. Spojrzała głęboko w jego oczy z wyraźną miłością. – Kocham cię…
__________________


One hell of a butler <3

Ostatnio edytowane przez Lexi : 09.10.2011 - 10:22
Lexi jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.