Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 11.06.2012, 18:32   #13
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Druga, króciutka, ale nie ostatnia. Pierwsza tutaj.
Kolejne dwa albo trzy posty poświęcę dzieciakom z tego posta.


...

Kilka tygodni później znalazł się w Nieznanowie. Tam szybko nawiązał znajomości z miejscową, wtedy słabo rozwiniętą, grupką przestępców. Szczególnie dobrze dogadywał się z Wierą Minkowną – miejscową królową złoczyńców.
Oprócz niej i kilku innych osób w gronie jego znajomych znalazła się także pewna simka, z którą, jak się okazało po latach, spędzi resztę życia.



Arleta Skarpa nie miała łatwego życia – jej rodzice byli alkoholikami, w domu było brudno i brakowało pieniędzy, a ona sama wyglądała wtedy jak wygłodzone, zaniedbane dziecko.
Chcąc zakończyć tą męczarnię, jako nastolatka uciekła z domu. Odtąd włóczyła się to tu, to tam – gdzie była praca, tam była i ona. Utrzymywała się, niestety, głównie z prostytucji.
I nagle znalazła się w Nieznanowie. Przez łóżko w jej wynajętej przyczepce przewinęło się wielu facetów, jednak przez jednego z nich jej życie nagle legło w gruzach – zaszła w ciążę. Ojciec dziecka był to biznesmen po czterdziestce, dosyć bogaty i... żonaty. Chociaż wiedział od niej o tym, co się stało, nie pokwapił się zaoferować dziewczynie żadnego, nawet najmniejszego, gestu pomocy… Ach, ci dranie!

Arleta, chcąc nie chcąc, urodziła. Jej synek, Wasyli, okazał się wcale nie być podobnym do swojego ojca – miał gęste blond włosy i jasne oczka. Patrząc na niego młoda mama nie mogła ukryć wzruszenia – od tego momentu kochała swojego Aniołka całym sercem i postanowiła, że wychowa go tak, żeby nie wstydził się swojej matki i żeby miał piękne dzieciństwo.
Maluch zdrowo rósł, szybko się uczył, a jej samej udawało się szczęśliwie godzić pracę z wychowywaniem dziecka.







I stanęli sobie na drodze – on, młody, stąpający po ścieżce wiodącej do przekleństwa, pragnący zemsty i zarazem zapominający o przeszłości, i ona – dziewczyna, która chciała wyjść na prostą, kochać i być kochaną. Miało się skończyć na jednej nocy, ale… Postanowił zostać. Coś go urzekło wtedy w Arlecie, sam nie wiedział, co. Nie wiedział też, że był prawdopodobnie pierwszym i zarazem ostatnim facetem, w którym ona się zakochała…
No i był Wasyli… Tak, ta samotna matka i jej dziecko mogli zastąpić mu utraconą rodzinę...
Decyzja zapadała szybko – „zostaję”. Obiecał Arlecie, że pomoże jej zarówno wychować Wasylego jak i w kwestii finansowej czy też w zakresie obowiązków domowych. Panna Skarpa przystała na to z radością.

Aniołek zmienił się w Angela w ustach jego od tej pory przybranego taty, na siebie zaś Ludwik kazał mu mówić Ewan, co niekoniecznie miało oznaczać zwracanie się po nazwisku. Tak bowiem był znany także w środowisku swoich kolegów przestępców, w którym powoli to on (na równi z Wierą) zaczął dominować – jego ambicje, konsekwentność, dokładne planowanie, pomysłowość i skrupulatność dawały innym powód do szanowania go. Nie mówiąc o tym, że bardzo podobały im się solowe występy na skrzypcach w wykonaniu Ewana. Później gry na tym instrumencie pod jego opieką uczył się jego następca, Angelo…

Wasyli dopiero jako nastolatek dowiedział się, kim był jego ojciec i od tego momentu jeszcze bardziej żałował, że nie jest prawdziwym synem Ewana. Poprzysiągł także zemstę na tym człowieku... Brak więzów krwi nie przeszkodził jednak obu panom w staniu się dla siebie najbliższymi przyjaciółmi – po prostu ojcem i synem.

Kiedy mały Skarpa skończył 5 lat, Ewan i Arleta podjęli decyzję o przeprowadzce do własnego, małego domku. Od tego momentu chłopiec miał swój własny, oddzielny pokój, no i kuchnia i salon nie były już tak ściśnięte jak w przyczepce.

Kilka następnych lat upłynęło im na powiększaniu stanu konta rodziny i uczeniu wszystkiego Wasylego.
Któregoś jednak dnia stało się coś niespodziewanego – Arleta oświadczyła, że jest w ciąży.
Reakcja jej partnera daleka była od radości – z początku nie mówił nic, ale po kilku miesiącach, gdy maleństwo przyszło na świat, oświadczył ostro i dobitnie, że ma je oddać do domu dziecka. Mama chłopca była przerażona i nie chciała się zgodzić – przecież dlaczego mieliby nie wychować ich wspólnego dziecka? Ze łzami w oczach odmówiła, próbując przekonać go, że to najgorsze, co mogą zrobić…
Gdyby tylko Arleta wiedziała, że tamtej nocy po raz ostatni będzie tulić maleńkiego Armanda…!

Następnego dnia zastała kołyskę pustą. Serce niemal nie pękło jej z żalu… Gdy tak siedziała na podłodze oparta o ścianę i z zamglonymi od łez oczami patrzyła się w ten sam punkt, w drzwiach stanął ojciec dziecka.
Kiedyś zrozumiesz, pomyślał, wpatrując się w ledwo żywą kobietę. Potem sam poczuł, że łezka spływa mu po policzku, jednak szybko ją otarł…
Może i nie miał skrupułów, był zimny, przebiegły i nieczuły, ale ile złego było w nim tak naprawdę…?



Ciąg dalszy nastąpił.


...

Ostatnio edytowane przez Liv : 29.01.2016 - 17:21
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem