Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 26.07.2012, 15:02   #30
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Ooo, żeby taka frekwencja wśród komentujących była zawsze!
Dziękuję Wam

Miały być konkrety, ale niechcący wcieliłam się w pisarkę z prawdziwego zdarzenia w tym odcinku. Wybaczcie.
Albo podziwiajcie. Jak chcecie. Część wcześniejsza.

...

Zniknął - tak nagle, tak po prostu... Rok temu nocą wymknął się z domu, spakował walizki i więcej się tu nie zjawił. Nie zostawił kartki, nie zadzwonił... Może zapomniał o niej? Albo chciał zapomnieć?
Ale dlaczego? Przecież byli dopiero kilka miesięcy po ślubie, znali się od lat...! Nagle znudziła mu się? Brakowało mu wolności?
Z rozmyślań wyrwały ją dźwięki wydające się z pokoju obok. Poszła zobaczyć, co się dzieje.
Nie było jednak powodu do obaw - ktoś tu się świetnie bawił podczas jej nieobecności!
Kalina uśmiecha się - jej myśli wypełnia teraz ona.

Zjawiła się równie nagle jak zniknął Armando. To ją jeszcze bardziej przygnębiło, wręcz załamało. Myślała, że nie da sobie rady, bała się o nią i o siebie. A potem... Potem to ona postawiła Kalinę na nogi, przywróciła radość życia. No i nareszcie przestała być sama.
Kalina zawsze chciała mieć córeczkę. Miała już nawet wybrane dla niej imię - Fiona.
I nagle się okazało, że jej marzenie o posiadaniu dziecka się spełni, jednak bynajmniej nie była z tego powodu szczęśliwa.



Mąż ją zostawił, w dodatku bez pieniędzy, w ich małym mieszkanku. Nieprzygotowaną, wystraszoną, zdaną na samą siebie...



I nawet nie miała mu jak powiedzieć, że jest w ciąży...
Ale wiedziała, że sama też jest winna. Nie przemyśleli, ile chcą mieć dzieci i kiedy się one mają pojawić. Nie wiedzieli, ile zamierzają wynajmować mieszkanie. Żyli bez zobowiązań, a ich miłość nie przetrwała próby. Przynajmniej tak czuła Kalina.

Bliscy i przyjaciele chcieli pomóc, przekonywali ją, żeby zapomniała o Armandzie i wzięła sprawy w swoje ręce... Nie była jednak w stanie zdecydować się na wynajęcie większego mieszkania czy chociaż wprowadzenie się do swoich teściów, państwa Tischner, którzy mieli dwa wolne pokoje.
Ostatecznie łóżeczko dziecka z powodu braku miejsca stanęło w salonie, ciuszki i inne rzeczy były poupychane, gdzie się dało...

Ale wkrótce w małym domostwie pojawiła się Fiona i nagle wywróciła świat Kaliny do góry nogami
Młoda mama uwielbiała się zajmować córeczką.
Czy tylko mi simowe maluszki podczas kąpieli wydają się takie słodkie? :>













Ale nadal zastanawiała się, co się stało z tatą małej Fiony... I czy kiedykolwiek wróci.



...

O tej godzinie ku ich zdziwieniu klub świecił pustkami. Ale to lepiej dla nich.
Zamówili sobie po piwie, po czym Wasyli przeszedł do sedna sprawy.
- Sprawa zabójstwa Niklowicza na nowo rozgorzała. Chyba jego syn sobie przypomniał, że miał ojca...
- Przynajmniej coś się dzieje ostatnio na posterunku... Odkąd tam pracuję, to tylko same patrole, w dodatku do południa, kiedy nic się nie dzieje. Nudy.
- Nie jesteś zamieszany w śledztwo?
- Nie stary. Przecież nowi muszą się uczyć...
- Słuchaj, Armando - jego brat ściszył głos. - Wtedy mi się udało, ale boję się, że teraz mnie dorwą...
- Co chcesz zrobić?



- Zwiać stąd. Jak najszybciej.
Chłopak osłupiał. Po chwili jednak do głowy przyszedł mu pewien pomysł.
- Jadę z tobą - oznajmił.
- Zwariowałeś?! - niemal krzyknął Angelo. - Przecież masz robotę!
- Ale moja robota... Wiesz, że nie tak to sobie wyobrażałem. Chciałem być kimś, awansować, ale Dominika za każdym razem mi mówi, że w wolnej chwili zastanowi się nad tym... Ale ta "wolna chwila" nigdy nie nadchodzi! Mam dość!
- A Kalina?
- Zarabia lepiej ode mnie, da sobie radę. Zresztą ostaniami czasy jest strasznie nerwowa i na wszystko narzeka. Mam jej marudzenia po dziurki w nosie! Przynajmniej trochę od niej odpocznę...
- Trochę? Ale ja nie wiem, ile tam zostanę.
- Chyba nie będą cię szukać przez pięć lat? Zobaczysz - parę miesięcy i będzie po sprawie. Wrócimy do Nieznanowa i znowu będzie po staremu. Zresztą miałem okazję się przekonać jak wyglądają poszukiwania... Śmiech na sali nieraz.
- No dobra, młody, niech ci będzie. Jutro w nocy pod latarnią.
- Okej.
Podali sobie ręce i wyszli z klubu.


...

Wiedział, że po powrocie do domu czeka go trudna rozmowa z Danielą. Najchętniej odszedłby bez słowa, ale... nie mógł. Nie wiedział, jak długo pozostanie mu wierna i będzie rozpowiadać korzystną dla niego wersję, ale musiał jej zaufać. Nawet bardziej niż do tej pory...

- Myślałam, że będziesz później - powiedziała, słysząc trzask zamykanych drzwi.
- Dani, masz chwilkę? - zapytał, ignorując tamto zdanie.
- A coś się stało?
- Posłuchaj - podszedł bliżej niej.



- Muszę uciekać.
- Uciekać? - kobieta nie bardzo rozumiała, jednak po chwili doszło do niej, co on miał na myśli. - A proszę cię bardzo! Uciekaj sobie, zostaw mnie samą z tym wszystkim, odbierz naszemu synowi ojca, tak jak pozbyłeś się swojego! - krzyczała, niemal płacząc. - Po co ty mi to w ogóle mówisz, Angelo? Przecież i tak znikniesz, czy będzie mi się to podobało, czy nie...
- Bo nie jestem jednym z tych frajerów, którzy zostawiają swoje rodziny! Tylko dlatego ci to mówię - żebyś się o mnie nie martwiła! - krzyczał.
- Tylko dlatego? - drążyła jego żona.
- Tak, tylko! Szkoda, że nie potrafisz tego docenić...
- Według ciebie powinnam? Przecież namawiałam cię miliard razy, żebyś z tym skończył. Gdybyś mnie posłuchał...
- Mogłabyś chociaż uszanować moją decyzję i zdać się na mnie. Przecież nie chcę dla ciebie źle.
- A ty się mogłeś zastanowić, co robisz, bo może ktoś przez ciebie będzie cierpiał...



- Nie rozśmieszaj mnie. Codziennie spotykasz się z ludzkim cierpieniem, starasz się je załagodzić, a sama sobie nie możesz pomóc? Zresztą gdybym wiedział, że bez faceta sobie nie poradzisz, nie wychodziłbym za ciebie!
W jej oczach zabłysły łzy. Skierowała się na górę.
- Tyle mi masz do powiedzenia? - krzyknął za nią, po czym po chwili dodał. - Zawiodłem się na tobie, Daniela.
Już miał zejść do piwnicy, gdy usłyszał słabe:
- Ja na tobie też, Wasyli.


Obudziła się. Na stoliku paliła się lampka nocna. Wstała, by ją wyłączyć. Zanim to uczyniła jednak rozejrzała się po pokoju i nagle pisnęła z przerażenia.
Szafa była otwarta, w dodatku ubyło w niej połowę rzeczy, szuflady były wysunięte. Rzuciła się w ich stronę, żeby to wszystko uporządkować. Nagle zauważyła, że duża walizka zniknęła. Przerażona, spojrzała nagle w stronę łóżka. Nie było go tam i wyglądało to tak, jakby się nagle zerwał, bo nie było pościelone.
Zbiegła na dół jakby rażona piorunem. Zaczęła go wołać - na tyle cicho, żeby nie zbudzić Marcina - ale odpowiadała jej cisza.
Ani w kuchni, ani w sieni, ani w piwnicy go nie było.

Zamknąwszy drzwi sypialni zaczęła płakać.



Odszedł i nawet się z nią nie pożegnał. Tak bardzo żałowała tego, co mu powiedziała kilka godzin wcześniej...

Nie powiedziała synowi, gdzie jest jego tata. Zresztą Marcin zdawał się być zbyt zmęczony, żeby z nią rozmawiać. Zbliżał się koniec semestru i był wykończony. Nic dziwnego.

Było już dość późno - miała iść się kąpać - gdy usłyszała kroki dochodzące z sieni.
Po chwili drzwi się uchyliły i zobaczyła jego.
- Boże, Wasyli, tak się bałam, że odszedłeś...
- Jeszcze nie - musiałem wszystko przygotować.
Chciała do niego podejść, ale on ją wyminął i skierował się schodami na górę.

Miał szczęście - Marcin jeszcze nie spał.
- Tato, gdzieś ty był cały dzień? - zapytał chłopak na widok ojca przekraczającego próg jego pokoju.
- Załatwiałem pewne sprawunki - odparł Wasyli. - Przeszkodziłem?
- Nie, w sumie miałem już kłaść się spać. Jestem wykończony...
- Właściwie to przyszedłem się pożegnać.
- Co? Ale gdzie ty jedziesz?
- Nie mogę ci powiedzieć. Jak sprawa trochę ucichnie, wszystko ci wytłumaczę. I nie męcz mamy pytaniami.
Chłopak umilkł i spuścił głowę. Ojciec złapał go za barki.
- Teraz ty tu rządzisz. Opiekuj się mamą i nie poddawaj się. To się kiedyś skończy, masz moje słowo.
- Wracaj szybko tato. I o nic się nie martw.
Wtedy Wasyli mocno go przytulił.



Zupełnie tak, jakby zamiast tego wysokiego, chudego młodzieńca miał przed sobą brzdąca, który jeszcze niedawno latał w pieluszce po domu i domagał się jedzenia...

Na dole na drodze stanęła mu Daniela.
- Nie przeszkadzaj, spieszy mi się - powiedział, próbując ją wyminąć. Ona nie ustępowała.
- Wasyl, przepraszam a wczoraj - rzekła.



- Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś odszedł, a ja bym cię nie przeprosiła... Ja po prostu...
- Wiem, wiem. Ja też cię przepraszam za wczoraj. I Dani... Wiesz, że nikomu tak bardzo nie ufam na tobie. Wiem, że nie wydasz mnie.
- Przecież ja nawet nie wiem, gdzie ty jedziesz.
- Ale wiesz o wiele więcej ważniejszych rzeczy o mnie. I wiem, że powiesz to, co będziesz uważała za słuszne.
- Nie martw się, Wasyl i... nie zapomnij o nas.
- Kiedy tylko pojawi się okazja, żeby się odezwać, na pewno zadzwonię. Ale wy uważajcie na siebie.
- Ty na siebie też.
Objęli się.



- Dani... Choćbym któregoś dnia miał być dla ciebie tylko zbrodniarzem, to nie daj sobie wmówić, że cię nie kocham, bo tak nie jest i nie będzie... I nie zapomnij o tym.
- Nie zapomnę. Przysięgam.

Chwilę później drzwi się zamknęły z tym samym znajomym trzaskiem. Ale ona już o nic się nie bała.

Ciąg dalszy nastąpił.


...

I jeszcze takie trzy ciekawostki:
1. Wczoraj grałam Tischnerami i większość zdjęć Kaliny i Fiony jest "na świeżo"
Ale zanim mogłam je zrobić... musiałam ratować Kalinę


Jeśli ktoś z Was zauważył, że coś tu jest nie tak, od razu mówię - wyjaśnię to w którymś odcinku ;]

2. Daniela jest pielęgniarką, jakby ktoś nie zrozumiał, o czym mówi Wasyli ;]

3.



Aaaa, i czy zapowiadałam, że to Domańscy będą głównymi bohaterami następnego drzewa genealogicznego?

I zdjęcie Nzn też wkleję... Jak zrobię.

Ostatnio edytowane przez Liv : 29.01.2016 - 17:32
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem