Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 02.03.2013, 22:15   #91
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cytat:
Napisał CW
I do tego jeszcze masz miejsce na inne domy
Taaaak, to dziwne
Cytat:
Napisał FresH
Nie wiem jak ty to ogarniasz... xD
Mam swoje pomoce
Libby, no właśnie tak. W każdym razie Wacek nie miał racji
Cytat:
Napisał Flo
na ich podstawie mógłby powstać niezły tasiemiec.
Śmiem twierdzić, że to już jest tasiemiec

Dziękuję
No i długo wyczekiwany "normalny" update - kontynuacja historii z tego posta.


...

Miejscem, do którego udali się bracia, był stary, ceglany budynek położony w mieście oddalonym o prawie 100 km od Nieznanowa. Domek ten w przeszłości należał do dziadków Wasylego i Armanda - w nim wychowywała się ich mama, Arleta Skarpa. Chociaż ona sama nie chciała wracać pamięcią do tego miejsca, tak dwójka jej synów widziała w tej niepozornej, popadającej w ruinę budowli schronienie.
Jak się okazało, nie było aż tak źle. Bynajmniej domek nadawał się do mieszkania.

Młodszy z braci bardzo się wczuł w rolę ukrywającego się wspólnika gangstera i zabójcy. Całkowicie zmienił wygląd.



Odcięci od świata, bracia spędzali czas głównie na nicnierobieniu. Armandowi ciężko jednak było usiedzieć cały dzień na miejscu, więc z należytą ostrożnością podejmował się rozmaitych zajęć poza domem. Wasyli natomiast rozwijał swoje umiejętności z pomocą biblioteczki, sztalugi, ale nie tylko. Ulubionym miejscem panów była doposażona przez nich domowa siłownia

Kiedy tylko była taka możliwość, Angelo kontaktował się z Ewanem, żeby być na bieżąco z całą sprawą. Zdawało się bowiem, że nie widać końca poszukiwań, ale równocześnie, że policja nie może wpaść na ich trop.



Doskonale.

Mijały jednak miesiące, z początku przepełnione niepewnością, później spokojne, wręcz idylliczne... Jednak bracia coraz bardziej tęsknili za swoimi rodzinami.
Szczególnie było to widać po Wasylim. Gdy Armandowi udało się podsłuchać jego rozmowy z ojcem, brat nieraz wypytywał o żonę i syna. Osobiście z Danielą nie miał szans się skontaktować.
Młodszemu z braci tęsknota za domem przez bardzo długi czas się nie udzielała. Sprawiał wrażenie, że zapomniał o tym, że zostawił w rodzinnym mieście swoją młodą żonę.
On się jednak na tym nie zastanawiał.
Do czasu.

Pewnego dnia spojrzał na kalendarz wiszący na ścianie i nagle coś w nim pękło.
Dokładnie rok temu o tej porze on, Armando Tischner i jego pierwsza miłość, Kalina Armin, przysięgli sobie miłość, wierności i uczciwość do końca życia. Dopiero wtedy dotarło do niego, co zrobił. Zostawił ją bez słowa wyjaśnienia, co było bardzo głupie i nieodpowiedzialne z jego strony, a na co wtedy nie zwrócił uwagi. Nie wiedział też, co go czeka, gdy wróci. Może po przekroczeniu progu ich mieszkania usłyszy, że to koniec? Może poznała kogoś, dla kogo stanie się kimś ważniejszym niż dla swojego męża? Być może ich małżeństwo okaże się wielkim błędem i że tak naprawdę nigdy się nie kochali?
Spuścił winowajczo głowę.



Musiał koniecznie pogadać z bratem.

Okazja nadarzyła się przy kolacji.
- Wiesz co, Angel? - zagadnął. - Tego wieczoru powinienem być gdzieś indziej i robić zupełnie coś innego... A jestem tam, gdzie nie powinno mnie być.



- O czym ty gadasz? - zdziwił się Angelo.
- Zabrałbym Kalinę na jakąś romantyczną kolację, potem może do kina czy coś, jakiś romantyczny spacerek i powtórka z nocy poślubnej...
- Pierwsza rocznica ślubu - odgadł Wasyli. - No to faktycznie, młody, jesteś w złym miejscu i w złym towarzystwie.
- Ale nie to jest najgorsze, że spędzamy ją osobno - ciągnął dalej chłopak. - Najgorsze jest to, co będzie, gdy wrócę do domu... Stary, przecież ja ją zwyczajnie zostawiłem! Ona nie ma pojęcia, co się ze mną dzieje...



- No tak, nie zdziwiłbym się, gdybyś po powrocie zastał ją z innym facetem w wiadomym miejscu.
- Wsasyl, ja mówię serio...
- Młody, weź się lepiej spakuj i wracaj, póki masz jeszcze do kogo. Nic tu po tobie.
Armando zamyślił się. Ostatecznie nic nie odpowiedział. Chciał zapytać, ile jeszcze zamierzał się ukrywać, ale po tym, co przed chwilą usłyszał, było wiadomo, że nieprędko się stąd zwinie.



Ta noc była bardzo feralna. Obudził się nim jeszcze zaczęło świtać i czuł, że prędko nie zaśnie. Podreptał do kuchni i z lodówki wydobył niemal lodowaty napój.
Usiadł przy stole i zaczął myśleć. Po głowie chodziła mu nadal Kalina.



Męczyły go wyrzuty sumienia i palił wstyd.
Musiał wracać i ratować swoje małżeństwo. Wiedział, że nie ominie go tłumaczenie i kajanie się przed nią, że wielu ataków słownych skierowanych w jego stronę nie będzie miał jak odeprzeć i że na wiele pytań nie będzie mógł odpowiedzieć... Ale nie wyobrażał sobie dalszego życia bez niej.

Rankiem tego samego dnia bracia odbyli krótką, lecz bardzo ważną rozmowę.



- Sprawa z Kaliną nie daje mi spokoju... Przemyślałem to wszystko i... Muszę się stąd wyrwać, po prostu nie zdzierżę ani dnia dłużej w niepewności - tłumaczył się Armando, próbując zebrać wszystkie swoje myśli w słowa.
Wasyli słuchał go z cierpliwością i zrozumieniem.



On też chciał wrócić do swojego "normalnego" życia, ale czekało go tu jeszcze kilka następnych miesięcy.
Bal się samotności - młodszy brat w gruncie rzeczy był świetnym towarzyszem i najchętniej cofnąłby to, co powiedział wczoraj, ale nie mógł. Musiał pozwolić mu odejść. Nie wybaczyłby sobie, gdyby małżeństwo jego małego braciszka się rozpadło, gdyby było za późno na ratunek...
Uścisnął mocno stremowanego Armanda i powiedział to, co młody chciał usłyszeć. "Dam sobie radę. Jedź i rób swoje. Zobaczymy się w Niezanowie."



Parę godzin później bracia pożegnali się na dobre i Armando rozpoczął swoją długą drogę do domu.



Armando wraca i...

...

Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:25
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.