View Single Post
stare 12.04.2013, 23:03   #250
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 882
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simstory by Sqiera

Witam.
Na początku chciałam przeprosić za takie długie przerwy między odcinkami, ale wiąże się to z brakiem czasu oraz weny.
W każdym razie zebrałam się do kupy i naskrobałam dla was kolejny odcinek.
Zapraszam



Odcinek 17

Do końca dnia nie odezwali się do siebie ani słowem. Mila ułożywszy dziecko do snu, sama pogrążyła się w lekturze nowej powieści, a Alex cały wieczór spędził odpoczywając przed telewizorem. W milczeniu poszli spać.

Mila przebudziła się o świcie. Nie wiedziała która dokładnie jest godzina, ale po świetle panującym na zewnątrz wywnioskowała, że było jeszcze na tyle wcześnie, aby złapać Alexa przed pójściem do pracy.
Znalazła go w kuchni, gdy przygotowywał kawę w ekspresie.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - zapytała stając w progu.


-Nie chciałem przerywać ci snu - odpowiedział szorstko.
- Alex, nie musisz być dla mnie taki niemiły - próbowała jakoś załagodzić tę sytuację.
- Kawy? - zaproponował ignorując jej słowa. Nie czekając na jej reakcję, postawił tacę z gorącym napojem na blacie, a sam wziąwszy w dłoń kubek, usiadł przy stole.
Dziewczynę bolało w dalszym ciągu oschłe zachowanie męża, ale postanowiła odrzucić wydarzenia z ubiegłego wieczoru na bok i przerwać tą sztywną atmosferę.
- Słuchaj - zaczęła niepewnie. - Przepraszam, nie powinnam tak wyskakiwać wczoraj - przeprosiła.
Alex nie odpowiedział nic, w dalszym ciągu popijając czarny płyn.
- Uznajmy, że nie było tej całej sytuacji, dobrze? - wyszła z inicjatywą.
Alex miał ochotę dalej udawać niewzruszonego, ale gdy poczuł dotyk jej dłoni na swoich ramionach, zrobiło mu się przyjemnie i postanowił jej nie przerywać.


- Masz rację. Miałem wczoraj ciężki dyżur i… no nie chciałem żeby tak wyszło - odezwał się wreszcie po chwili, odstawiając pusty już kubek na stół. - Nie powinniśmy się kłócić i … przepraszam za to co wczoraj powiedziałem - odparł ze skruchą, choć ciężko przeszło mu to przez gardło.
- Cieszę się, że to powiedziałeś - odrzekła, zbliżając się do niego aby złożyć na jego ustach soczysty pocałunek.


- A co to było? - zapytał zaskoczony.
- To tak na zgodę, a co nie podoba się? - udała lekko obrażoną.
- Ależ oczywiście, że się podoba - odrzekł uradowany wstając z miejsca. - Szkoda tylko, że tak rzadko mogę tego doświadczać.
- Co masz na myśli?
- Nic, tylko to, że ostatnio nie mamy dla siebie w ogóle czasu - stwierdził
- Byłoby go więcej, gdybyś wracał wcześniej ze szpitala- zarzuciła mu.
- Jestem lekarzem, czasami musze zostać i pomóc kolegom przy ciężkim przypadku - próbował ją przekonać.


- Tak, bo koledzy zawsze są najważniejsi. - W dalszym ciągu udawała niewzruszoną.
- Sama wiesz, że często to nie zależy ode mnie - tłumaczył dalej, chcąc pieszczotliwie objąć żonę. - Gdybym mógł, to spędzałbym z wami jak najwięcej czasu i pomagał ci.
- Ciężko mi uwierzyć w to co mówisz. Wczoraj twierdziłeś coś zupełnie innego. - Mimo tego, że była już przekonana, postanowiła sprawdzić jego wiarygodność, cały czas pozostając obojętną na jego gest.
- Zrozumiałem, że nie powinienem tak mówić. Przecież wiem ile czasu poświęcasz opiekując się młodym i jestem ci za to bardzo wdzięczny - dodał po chwili. Widać było, że dziewczynie ulżyło kiedy usłyszała te słowa i już bez oporów poddała się czułym uściskom męża.


Alex uważnie obserwował małżonkę. Z jej zmienionego tonu wywnioskował, że sytuacja została opanowana.
- Mam nadzieję, że wrócisz dzisiaj wcześniej do domu? - zapytała nagle.
Alex spojrzał na nią pytająco.
- No chyba nie zapomniałeś, że twój syn ma dzisiaj urodziny - przypomniała mu.
- Nie, skąd. Jak mógłbym zapomnieć - odparł drapiąc się po głowie. - O, jak już późno - rzekł spoglądając na zegarek. - Muszę biec do pracy - oświadczył.
Praktycznie wyszedł już z mieszkania, gdy nagle zatrzymał się i wrócił po chwili do kuchni.
- Zapomniałeś czegoś? - spytała dziewczyna sprzątając ze stołu.
- Yyy… tak. - Nie mówiąc nic więcej, z zaskoczenia pocałował swoją żonę.


- Teraz już jestem naprawdę spóźniony - stwierdził po chwili i wybiegł zostawiając żonę samą w kuchni. Mila była zaskoczona, ale i zadowolona. Wyglądało na to, że wreszcie coś do niego dotarło i miała nadzieję, że wszystko zmierza tylko ku lepszemu.
Długo nie było jej jednak dane cieszyć się z tej chwili, gdyż usłyszała znajomy jej już niemowlęcy krzyk. Jayden już się obudził i domagał uwagi.

Wszystkie codzienne sprawy z jakimi zazwyczaj się zmagała, tego dnia sprawiały jej niebywałą łatwość. Po porannej sytuacji w kuchni czuła jakby dostała skrzydeł, w każdym razie poczuła energię i chęć do działania.
Po przewinieniu i nakarmieniu syna, ubrała go i zapakowała w wózek, po czym wyszli na dwór zażyć świeżego, ciepłego, wiosennego powietrza. Przechodząc obok małego parku, postanowiła spędzić w nim trochę czasu.


Lubiła tu przychodzić, głównie ze względu na rzadko spotykaną roślinność jaka się w nim znajdowała.
Zatrzymała się i wyjęła Jaydena z wózka. Chciała nacieszyć się tym co ma najcenniejszego, w miejscu, które powoli stawało się jej ulubionym. Do kompletu brakowało tylko Alexa, no ale nie mógł zaniedbywać swoich obowiązków w pracy, bo bądź co bądź, ale póki co był jedynym żywicielem rodziny. Mila w duchu przyznała mu racje, za to co powiedział poprzedniego dnia, przynajmniej jeśli chodziło o kwestię pracy.
Jeszcze mocniej przytuliła do siebie syna, który wpatrywał się w swoją mamusie małymi oczętami tak, jakby rozumiał co się wokół niego dzieje.


Popatrzyła w te szczere, niewinne oczka i rozczuliła się. Wspomniała chwile z początku macierzyństwa, kiedy to miała obawy czy da sobie radę w opiece nad nim. Wtedy miała ogromne wątpliwości, lecz teraz była pewna, że nie oddałaby tego stanu za nic w świecie. Kochała tego małego mężczyznę, chyba nawet bardziej niż Alexa (o ile można te dwie miłości porównywać ze sobą).
- Choćby nie wiem co się działo, ty będziesz dla mnie zawsze najważniejszy - rzekła przytulając go mocno do siebie.


Pobyli jeszcze chwilę w tym miejscu, aż przypomniała sobie o zakupach, które musiała wykonać. W planach miała kupno tortu, oraz przygotowanie małej niespodzianki, która miała się odbyć, gdy najmłodszy członek rodziny już pójdzie spać.
W cukierni zakupiła upragnioną słodkość, a przechodząc obok straganów, postanowiła nabyć jeszcze kilka niezbędnych warzyw do przygotowania posiłku. Zastanawiała się dobrych kilka chwil nad tym, co kupić.


Gdy w końcu dokonała wyboru, zapłaciła za zakupy i ruszyła z synkiem w stronę domu.



********

W tym samym czasie w szpitalu, Alex kończył poranny zabieg. Harmonogram prac tego dnia miał zaplanowany co do minuty, jednak udało mu się znaleźć chwilę, aby zrobić sobie małą przerwę na kawę. Już miał łapać za klamkę drzwi prowadzących do pokoju lekarskiego, gdy usłyszał:
- Hej Alex! - To Coop, który chciał, by ten poczekał na niego.


- Ładnie to tak? Chciałeś to na kawę czmychnąć beze mnie - zażartował gdy dołączył do bruneta.
- Nie, po prostu cię nie zauważyłem, to wszystko - wyjaśnił szorstko Alex.
- Coś nie w humorze dzisiaj jesteś - zauważył Fitch.
- Takie tam, sprawy rodzinne - usłyszał ogólnikową odpowiedź. Po Alexie widać było, że nie chciał drążyć tego tematu.


- Dobra, co jest grane? - zapytał wprost i na poważnie Fitch.
- Chyba jestem złym mężem - odpowiedział zrezygnowanym głosem. Coop nie przerywał mu, w oczekiwaniu na dalsze wyjaśnienia.
- Wczoraj powiedziałem Mili o kilka słów za dużo… Ja się chyba do tego nie nadaję - wywnioskował.
- Alex, co ty chrzanisz. Chodź, napijemy się kawy i mi opowiesz co cię trapi - zachęcił Coop przyjaciela. Do wyboru mieli wyborną kawę w szpitalnym bufecie, albo napój ze zwykłego zaparzacza w pokoju lekarskim. Bez wątpienia kawa z porządnego ekspresu pani Jadzi zachęcała, ale stanęło jednak na zwykłej, parzonej po turecku. Poza tym Alex nie chciał ryzykować, że ktoś może podsłuchać ich rozmowę, a pani Jadzia mimo iż stara, to słuch miała całkiem dobry. No i niestety miała też zbyt rozwiązły język, za którego pomocą wieści szpitalne rozchodziły się z prędkością światła, a to w tej chwili było najmniej potrzebne.
- No dobrze, to teraz powiedz, co się stało? - Zapytał Fitch, gdy weszli do środka. Alex za bardzo nie wiedział jak ma zacząć. Głupio mu było tak żalić się przyjacielowi - przecież tak robią tylko kobiety, pomyślał. Spojrzał na kumpla i spotykając jego dociekliwy wzrok, już wiedział, że ten tak łatwo mu nie odpuści.
- No wczoraj trochę przegiąłem - zaczął się zwierzać.
- To znaczy?
- Całkiem bez sensu wypomniałem Mili, że nic nie robi… A przecież wiem, że sama opieka nad Jaydenem, to już jest dużo z jej strony - wyrzucił z siebie.
- Czy to wszystko co jej powiedziałeś?
- No nie wszystko… "Zasugerowałem" jej jeszcze, że powinna schudnąć - wymamrotał zawstydzony. - Ale wcale nie miałem tego na myśli - dodał szybko, jakby to miało być usprawiedliwienie.


- Zasugerowałeś? Już to widzę. Stary… rzeczywiście przesadziłeś. Kobiecie się takich rzeczy nie mówi. - poradził mu Coop.
- Spec od kobiet się znalazł - odgryzł się przyjacielowi. - Teraz to i ja o tym wiem.
- Ale mam nadzieję, że jakoś załagodziłeś sytuację? - zapytał Coop, puszczając uwagę kumpla mimo uszu.
- Tak, to znaczy wydaje mi się, że już jest lepiej - odpowiedział przyjacielowi, prześwietlając w głowie całą poranną sytuację.
- No to dobrze. Mila to mądra i kochająca dziewczyna, nie zapominaj o tym, bo jeszcze ci ją ktoś sprzątnie sprzed nosa. - Pogroził palcem Fitch.
- No to mi już raczej nie grozi - odparł rozglądając się po pomieszczeniu. Jego pozostali koledzy z pracy jak zwykle byli zajęci różnymi sprawami. Uwagę jego przykuła kobieta, której wcześniej nie widział. Stała do nich tyłem, przeglądając zdjęcie rentgenowskie.
- A to, kto to jest? - zapytał Alex przyjaciela wskazując na nieznajomą mu osobę.
- To jest nasza nowa koleżanka - wyjaśnił. - Myślałem, że wiedziałeś o tym.
- Niby skąd? Od rana jestem na sali operacyjnej, na nic nie mam czasu - zamarudził Alex nadal obserwując nową panią doktor. Po chwili i ona się odwróciła, a jej wzrok padł na owych dwóch panów.


Nie czekając długo, postanowiła do nich podejść.
- Doktor Alex Moore jak mniemam? - zwróciła się do bruneta. - Nazywam się Audrey White - przedstawiła się nie czekając na jego reakcję.


- Słyszałam, że jest pan chirurgiem, czy mogłabym zająć panu chwilkę? - przeszła od razu do rzeczy. - Chciałabym zasięgnąć rady odnośnie jednego z moich pacjentów.


- Oczywiście. W czym mam pomóc? - zapytał trochę zdezorientowany.
- Przyszedł do mnie młody pacjent i narzeka na ból ręki, tylko, że ja nie mogę znaleźć przyczyny jego dolegliwości - pokrótce przedstawiła swój problem.
- Hmm… - Alex nic nie odpowiadając, analizował zdjęcia rentgenowskie umieszczone na podświetlanej tablicy.




- Pani doktor, pacjent jakiś czas temu musiał złamać rękę, ale nie zgłosił się do lekarza, w wyniku czego kości się źle zrosły. Potrzebna będzie operacja, musimy połamać kość i złożyć je od nowa - wyjaśnił jej po chwili.
- Dlaczego ja na to nie wpadłam? - zastanawiała się łapiąc za głowę. - Jest pan geniuszem! - komplementowała chirurga.
-Nie przesadzajmy - poczuł, że się rumieni, ale spodobały mu się słowa z ust praktycznie nieznajomej, nowej koleżanki z pracy.


- Powinnam się wziąć w garść jeśli chcę tu popracować. Pierwszy dzień i taka wpadka - obwiniała siebie.
- Ja pierwszego dnia przez przypadek chciałem wyciąć komuś serce. - rzekł Alex spokojnym tonem.
- Naprawdę? - zapytała niedowierzając. Alex starał się zachować powagę, lecz nie wytrzymał widząc przejętą minę Audrey i roześmiał się.
- Widzę, że z doktora też niezły żartowniś - rzekła już nieco bardziej wyluzowana.
- Powinna pani zacząć się przyzwyczajać.



Porozmawiali jeszcze chwilę, ale doktor White oznajmiła, że musi już wracać do pracy i oddaliła się. Alex odprowadził ją wzrokiem, nie zdając sobie nawet sprawy, że niespodziewanie tuż obok niego pojawił się Coop.
- No proszę, pierwsze lody z panią doktor macie już przełamane - zaczepił Alexa.
- Nie strój sobie żartów, dobrze? - odparł zbulwersowany.
- Chyba nie powiesz mi, że się nie dogadaliście - dociekał Fitch.
- Poprosiła mnie o konsultacje, to wszystko - sprostował sytuację Alex.
- Akurat, widziałem jak ci się oczy zaświeciły - nabijał się dalej Coop.


- No co chcesz jeszcze wiedzieć? Wszystko ci powiedziałem - odpowiedział mu lekko poirytowany.
- Alex, znamy się nie od dziś. Gdybyś nie był żonaty, uznałbym, że wpadła ci w oko.
- Wiesz co, zajmij się może swoimi sprawami.
- Ha, czyli jednak?
- Jak słusznie zauważyłeś, jestem żonaty. - rzekł do przyjaciela, wskazując obrączkę, którą miał na palcu. - Rozumiesz w ogóle pojęcie tego słowa?
- To nie znaczy, że nie zwracasz uwagi na inne babeczki.
- Tak, owszem, szczególnie na te czekoladowe w bufecie pani Jadzi.
- Ha ha, bardzo śmieszne. Widzę, że dowcip ci się wyostrzył.
- Uczę się od mistrza - uciął złośliwie.



Czasu na przerwę zostało już niezbyt wiele dlatego mężczyźni pospiesznie wypili kawę dyskutując na typowo zawodowe sprawy, po czym każdy z nich wrócił do swoich zajęć.
************

Mila gdy wróciła ze spaceru i zakupów, od razu wzięła się do pracy. Miała w sobie tyle pozytywnej energii, że nie przeszkadzało jej wykonywanie nawet tych prozaicznych zajęć. Tego dnia wszystko musiało być dopracowane.
Zrobiła pranie, wysprzątała całe mieszkanie, a na dodatek zmieniła pościel, aby im się lepiej spało. ()


Na szczęście Jayden tego dnia nie grymasił i dał spokojnie popracować swojej mamusi.
Gdy Mila skończyła porządki, zeszła do kuchni aby zająć się kolacją. W międzyczasie wykonała telefon do męża.
- Mila, nie mogę rozmawiać, stało się coś? - usłyszała zatroskany głos męża w słuchawce.
- Chciałam się upewnić, czy wrócisz na czas.


- Aaa… urodziny Jaydena, tak pamiętam - Jestem dziś strasznie zabiegany.
- Odnoszę wrażenie, że jednak zapomniałeś - wytknęła mu.
- No, ale sobie przypomniałem przecież.
- Słuchaj, nawet nie myśl o tym, że ciebie nie będzie. Masz być na osiemnastą w domu i żadnej dyskusji - oznajmiła stanowczo.


Nie dała mu dojść do słowa, rozłączając się i wróciła do przygotowywania posiłku.


Gdy kilka godzin później, wszystko było już praktycznie gotowe, miała wreszcie czas aby odpocząć. Zajrzała do Jaydena, ale ten jeszcze nie obudził się z poobiedniej drzemki. Aby dobrze wykorzystać czas wolny stwierdziła, że zrobi coś co ją odpręża, czyli poćwiczy malowanie. Przygotowała sobie sztalugę i płótno, ale po farby musiała udać się do piwnicy. Zmierzając ku kredensowi, w którym znajdowały się mieszanki barw, przeszła obok ogromnego lustra.
Przystanęła na chwilę, aby lepiej się przyjrzeć swojemu odbiciu. W głowie cały czas, dźwięczały w głowie słowa męża z poprzedniego dnia. Starała się o tym nie myśleć, ale mimo wszystko one nadal gdzieś tam były.
A może Alex ma rację? zastanowiła się na głos.


Doszła do wniosku, że nie ma co gdybać tylko trzeba działać. Pobiegła do sypialni i zaczęła wyciągać z szafy kolejne stroje jakimi dysponowała jej garderoba. Przebierając w stosie ubrań, w końcu wybrała coś odpowiedniego. Miała nadzieję, że Alexowi również się spodoba. Starannie wykonała również makijaż oraz poprawiła włosy.
Gdy już była całkiem gotowa, sprawdziła jeszcze w lusterku, czy aby na pewno wszystko jest w porządku.


Dochodził wieczór więc zeszła na dół, przygotowała tort w salonie i postanowiła tam poczekać na przybycie męża.



*******
Za oknem zapadał zmrok, a Alex w dalszym ciągu ślęczał nad dokumentacją. Nazbierało mu się zaległości z kilku ostatnich dni i, chcąc nie chcąc musiał się tym wreszcie zająć. Wypełniając kolejne arkusze kompletnie stracił rachubę czasu.


Skupiony na tym co pisze, nie zauważył gdy do pomieszczenia weszła pewna osoba.
- Pan doktor jeszcze tutaj? Wydaje mi się, że skończył pan dyżur kilka godzin temu - zagadała nieco speszona jego obecnością.


- Tak, ale niestety papierkowa robota nie może czekać - odpowiedział jej nie odrywając oczu od komputera.
- Hmm… to może w takim razie pomogę? - zaproponowała. - Muszę się jakoś zrewanżować w podzięce za tą konsultację.
- Właściwie to już kończę, ale dziękuję, na przyszłość zapamiętam. - zwrócił się do niej.
- No cóż, miałam nadzieję, że mogę się na coś przydać panu doktorowi - nie dawała za wygraną.


- Właściwie to mówmy sobie po imieniu - zaproponował wstając z krzesła. - Alex jestem - wyciągnął do niej rękę, uśmiechając się życzliwie.
- Audrey - odwzajemniła uścisk. - To może jakiś mały bruderszaft po pracy?
- Właściwie to miałem… - próbował się wymigać, lecz gdy spojrzał na zegarek, uświadomił sobie, że jest już i tak spóźniony o kilka dobrych godzin. - … A właściwie, to czemu nie - przystał na propozycję nowej koleżanki.
- W takim razie widzimy się za 10 minut przy głównym wyjściu - zaproponowała i poszła się przebrać z pracowniczego stroju.
Jak się można było domyślać, Alex zapomniał o tym, że tego dnia miał wcześniej wyjść z pracy, a gdy już się wreszcie zorientował, wiedział co go będzie czekało po powrocie do domu, dlatego ostatecznie przystał na propozycję Audrey. Liczył na to, że gdy w końcu wróci, Mila już będzie spała.
Alexowi przebranie się ze szpitalnego fartucha zajęło dosłownie chwilę, więc na umówione miejsce przybył przed czasem. Po chwili dołączyła do niego pani doktor.
- To dokąd się wybieramy? - zapytał.


- Znam miejsce gdzie robią fantastyczne drinki - zaproponowała.
- Hmm, brzmi obiecująco - Alex zgodził się w ciemno.
- Sam się pan do… to znaczy, sam się przekonasz - szybko się poprawiła.
- Udam, że tego nie słyszałem, bo inaczej musiałabyś wypić karniaka - powiedział i oboje zaczęli się śmiać.


****

Mila nie doczekała się powrotu męża, dlatego nie przedłużając, poszła po Jaydena. Gdy zeszła z synkiem na rękach na dół, zapaliła świeczkę na torcie.


Dziewczynie było przykro, że jej własny mąż tak zlekceważył pierwsze urodziny ich wspólnego dziecka.
Postanowiła nie zadręczać się tym dłużej. W końcu jej pierworodny miał dziś urodziny i tylko to w tej chwili się liczyła. Spojrzała na palącą się świeczkę na torcie, spojrzała na syna po czym zdmuchnęła ją, wymyślając przy tym życzenie.
W taki sposób Jayden skończył pierwszy rok swojego życia.

oczywiście uroczy zez :>

CDN…

***********

Bonus:

A oto Jayden
Teraz będzie seria zdjęć młodego




Hello








I hmm… Ciekawe do kogo on może być podobny xD
Do mamy?


Czy może jednak do taty…?



CDN
****

oczywiście czekam na wasze komentarze
__________________

Ostatnio edytowane przez Sqiera : 08.05.2013 - 15:10
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem