View Single Post
stare 30.04.2013, 16:21   #125
Juhas
 
Avatar Juhas
 
Zarejestrowany: 04.07.2011
Skąd: Warszawa
Wiek: 12
Płeć: Mężczyzna
Postów: 451
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Teddy ze stali

Witajcie Kochani
Na wstępie pragnę przeprosić za taką długą przerwę w publikacji odcinków. Niestety, sprawy życia codziennego zmusiły mnie do chwilowej przerwy w pisaniu, jednakże mam już więcej czasu i odcinki będę puszczał częściej

Kto nie pamięta fabuły niech przeczyta jeszcze raz odcinek pierwszy, gdyż fakty się łączą i lepiej niczego nie przegapić. To tyle ode mnie, zapraszam do czytania!
************************************************** *******




Następnego dnia rano młodego mężczyznę z tułaczki po wspaniałym świecie snów wyrwał oszałamiająco głośny telefon. Symfonia jaką grał nie należała do ulubionych kawałków zbudzonego domownika.



Okazało się że był to sms od szefa Marka. “Przyjedź do mnie jak najszybciej, mam ważną sprawę nie cierpiącą zwłoki. TPB”. Jednak wiadomość ta nie jawiła się przed oczami mężczyzny jako list gończy, czy też wezwanie do piekła. Z pracodawcą utrzymywał dobre stosunki, byli właściwie przyjaciółmi, tyle że połączonymi więzią zawodową. Owym szefem był założyciel dobrej marki klubów nocnych, znajomy kilku ważnych biznesmenów i polityków, między innymi burmistrza Moonlight. Deweloper branży rozrywkowej nosił pseudonim artystyczny “Prince”, od pierwszego członu nazwiska jakim uraczyli go rodzice. Oprócz tego ze swojej nieszablonowej orientacji zrobił coś na wzór znaku rozpoznawczego, w dobrym tego słowa znaczeniu. Mark ospale podniósł się z łóżka całując w policzek smacznie śpiącą żonę, po czym ociągając się na schodach zszedł do kuchni na parterze.




Od razu przystąpił do porannego ceremoniału. Ziewając podszedł do automatu z ulubionym cappuccino i trzymając kubeczek zbawiennego napoju wyszedł na chwilę na taras by zaczerpnąć świeżego powietrza.






Mark uwielbiał porę wiosenno-letnią. Zawsze mógł się wtedy pokusić o swoje ulubione czynności, takie jak przesiadywanie na ganku i rozmyślanie o planach na obecny czas. Wracając do domu nasypał jeszcze karmę dla kota, pupilka domowego, posprzątał wysepkę kuchenną, po czym udał się do łazienki gdzie czekała na niego aksamitna koszula i wytworny garnitur.



Kiedy wychodził z domu i kierował się w stronę samochodu jego ojciec przebywał akurat w jadalni.

http://imageshack.us/a/img51/7985/screenshot83pa.jpg


-Patrz jak wybornie wygląda w tym stroju!- Margaret zachwycała się synem.

http://imageshack.us/a/img18/5108/screenshot84ea.jpg

-No w sumie to racja, do twarzy mu z krawatem- kiwnął głową staruszek.
-Czemu byłeś wczoraj taki mizerny podczas kolacji, co Teddy?

http://imageshack.us/a/img560/1535/screenshot85pz.jpg

-Wciąż myślę o tym jak gabinet radzi sobie beze mnie.

http://imageshack.us/a/img853/7296/screenshot86l.jpg

-Przestań zawracać sobie tym głowę. Obecnie jedyne co pozostało z twojej pracy to emerytura którą będą ci wysyłać co miesiąc- surowo stwierdziła kobieta, po czym zniknęła.

Młody McGuffin dotarł pod willę swojego szefa. Porozmawiał chwilę z ochroniarzem, po czym udał się do wielkiego salonu, pełniącego funkcję serca domu.





Pomieszczenie to wyglądało bardziej jak salon gier, niż część budynku prywatnego. Pod ścianą stał rząd maszyn z najbardziej znanymi gierkami na tego typu konsole, pod schodami kurzyły się kolejne dwa migające cacka przysłonięte motocyklem z zeberkę. Dalej znajdował się kącik wypoczynkowy z aneksem kuchennym.



Tam właśnie przesiadywał Travis, pracodawca Marka. Nie wyglądał jednak w tej sytuacji jak poważny biznesmen. Każdy pracownik wiedział że Prince Berry lubił przesiadywać w domu co najwyżej w bokserkach.

-Hej Markus! Co tam u ciebie?- gospodarz krzyknął zza parawanu osłaniającego kanapę.
-U mnie w sumie wszystko dobrze, a u ciebie?



-Dobrze, oprócz kilku problemów finansowych wyśmienicie.
-Finansowych? Znowu wpakowałeś się w jakieś długi?
-Nie, to zbyt skomplikowane żeby zawracać tobie tym głowę, a powiedz jak u Meggan?



-Może być, wciąż się otrząsa po tamtym, nie daje po sobie poznać smutku, ale wiem że jeszcze jest utrapiona tamtymi wydarzeniami- twarz McGuffina pobladła.
-Wciąż chodzi na terapie?
-Cały czas, to jej chyba pomaga...
-Będzie dobrze, zobaczysz. Ale dobra, czas przystąpić do interesów, taki nasz żywot.
-No właśnie, w jakiej sprawie mnie sprowadzasz?
-Będziesz mi potrzebny w klubie, John zachorował i nie może robić za bramkarza w ten weekend.
-No dobra, wiesz że zawsze na mnie możesz liczyć.
-I to mi się podoba! Porządna z Ciebie firma, McGuffin!- Prince wyraźnie był zadowolony z uzyskanej odpowiedzi.
-Musimy jeszcze pojechać do Laguny, tam ci wszystko wyjaśnimy- dodał po chwili.
-To może byś się tak przebrał, no chyba że poparadujesz na miasto w samych gatkach.
-Mam już partnera, nie potrzebuję przyklaskiwania od innych panów- zaśmiał się Travis.
-Idź już na tą górę i się przebieraj.
Gdy panowie przechodzili przez salon Prince nagle usiadł na motocykl.
-Widziałeś co kupiłem od tego japończyka z którym robiłem ostatnio interesy? Lepszej machiny z tego gatunku nie znajdziesz!



-Czyżbyś romansował z wielkimi panami wschodu?- rzekł ironicznie Mark.
-Oj daj sobie spokój.
Po dojściu na górę McGuffin poczekał aż mężczyzna się przebierze, po czym na zawołanie wszedł do sypialni.



-Jak myślisz, ten krawat będzie dobry na dziś wieczór?- spytał Travis.



-To ty jesteś ikoną stylu w tym mieście, sam zdecyduj.
-Będzie dobry, to Bicoretti, jedwab, a poza tym, świetnie komponuje się z tą koszulą.





-Dobra, możemy pozachwycać się później twoją garderobą?- Mark spytał z lekkim poirytowaniem.

Mężczyźni wyszli z budynku po czym udali się do samochodu Prince'a. Jedyna myśl jaka przychodziła im do głowy to nadciągający ciężki wieczór w jednym z najgorętszych klubów spod ręki homoseksualnego przedsiębiorcy.

************************************************** ******

Mam nadzieję że odcinek przypadł Wam do gustu. Pozdrawiam
__________________
@mod ponownie nieregulaminowa sygnatura

Ostatnio edytowane przez Kędziorek : 19.05.2014 - 18:14
Juhas jest offline   Odpowiedź z Cytatem