View Single Post
stare 27.07.2013, 20:27   #284
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 882
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simstory by Sqiera

Witajcie!
Yep, tak! Dobrze widzicie, to znowu ja! Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta o tym temacie, ale korzystając z fali wielkich powrotów, po długiej przerwie wreszcie ja też zebrałam się i powracam z nowym, kolejnym odcinkiem mojej historii. Mam nadzieję, że stęskniliście się za moimi bohaterami? Bo ja bardzo

A, jeszcze jedna informacja. Dużo osób zastanawia się, co się dzieje z Robertem. Pragnę was uspokoić, że Robert żyje, jest cały i zdrowy


Nie przedłużając, zapraszam na kolejną część.
Odcinek jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego, więc jeśli ktoś nie pamięta, to proponuję odświeżyć sobie pamięć

Odcinek 20

Młode małżeństwo miało wreszcie czas, aby pobyć sam na sam i zbliżyć się do siebie. W obliczu ostatnich wydarzeń, Mila widziała nadzieję na poprawę ich wzajemnych stosunków. Jednak nie długo było im dane cieszyć się tą intymną chwilą, gdyż rozbrzmiewający telefon Alexa, skutecznie rozpraszał ich oboje, a jej męża to już w szczególności.

Widząc kto dzwoni, Alexowi przeszła ochota na cokolwiek. Odsunął się od żony i usiadł na skraju łóżka. Jego zapał do igraszek zniknął momentalnie, a myśli już powędrowały gdzie indziej.
- Czy coś się stało? - zapytała Mila patrząc na swojego posmutniałego męża.
- Nic - odpowiedział, siedząc do niej tyłem. Nie chciał się odwracać do niej, tak jakby się bał, że spoglądając na jej zatroskaną twarz, mógłby przez przypadek coś powiedzieć.
- Czy to ja coś źle zrobiłam? - zapytała niepewnie, kładąc delikatnie swą dłoń na jego plecach.
- Nie dotykaj mnie - orzekł sucho otrząsając się spod dotyku jej rąk. Siedząc w zamyśleniu patrzył na trzymany w dłoni wciąż dzwoniący telefon.


Rozmówca nie dawał za wygraną, co chwilę ponawiając połączenie. Alex spojrzał w końcu na telefon, na którym było kilkanaście nieodebranych połączeń.
- Odbierz, to chyba ważne - zachęcała go Mila siadając na łóżku. Alex nie spojrzał na nią, tylko zastygł w bezruchu, patrząc tępo na telefon.
Długo zwlekał, lecz w końcu zdecydował się nacisnąć zieloną słuchawkę i dowiedzieć się co ten ktoś ma do powiedzenia.
- Słucham - odezwał się zimnym głosem do telefonu.


- No wreszcie - w odpowiedzi usłyszał zniecierpliwionego Evera.
- Czego chcesz?
- Za piętnaście minut na molo. Masz być. To ważne - odrzekł krótko i rzeczowo wampir.
- Al… - próbował wtrącić się Alex, lecz ten drugi przerwał mu wpół słowa.
- Chyba wyraziłem się jasno - uciął i się rozłączył.

Mila przez cały czas obserwowała męża, który po owym telefonie wyglądał na podenerwowanego. Chciała jakoś dopytać o co chodzi,
Tymczasem Alex wstał i zaczął się ubierać. Mila niewiele z tego rozumiała.
- Coś się stało? - zapytała niepewnie widząc, że mimo tej pory i sytuacji jaka między nimi zaczęła się rozgrywać, Alex chce się upłynnić.
- Musze wyjść - zakomunikował jej wkładając bluzę. Mila szybko zeskoczyła z łóżka i podbiegła do mężczyzny, próbując go zatrzymać.
- Nie idź nigdzie, proszę.
- Muszę.
- Alex…


Odwrócił się przodem do niej i złapał za ramiona. Mila spojrzała na niego błagalnym wzrokiem
- Martwię się o ciebie - odrzekła smutno.
- Spokojnie, nic się nie dzieje - na jego twarzy zagościł wymuszony uśmiech.
- Naprawdę musisz iść? - pytała wciąż jak dziecko. Nie chciała żeby gdziekolwiek wychodził.
- Tak, ale spokojnie, wszystko jest pod kontrolą - zapewnił ją, dając całusa na pożegnanie.


- Mam nadzieję, że będziesz na siebie uważał - poradziła mu, jakby czuła, że coś jest nie tak. Zastanawiała się, dlaczego Alex nie chce jej nic powiedzieć. Nie pytała z czystej ciekawości, tylko naprawdę zaczęła się o niego bać. Może gdyby wiedziała nieco więcej, mogłaby mu jakoś pomóc.
- Oczywiście, że będę - rzucił jej zanim zniknął za drzwiami.

Mila przysiadła na łóżku. Mocno zastanawiało ją zachowanie męża. I jeszcze ten dziwny telefon, po którym Alex stał się tak bardzo oziębły. Zdecydowanie coś musiało się stać.
Ponieważ z przyjemnego wieczoru z mężem nici, ubrała się szybko i pojechała odebrać syna. Jej matka była zdziwiona wizytą córki. Obstawiała, że zjawią się po niego dopiero rano. Widząc niepokój na twarzy Mili próbowała dopytać co się stało, lecz ta zręcznie wymigiwała się od odpowiedzi. Sama niewiele wiedziała, a tak właściwie to nic. Nie chciała siać niepokoju wśród swoich bliskich.
Szybko zabrała syna i wróciła do domu.
Zrobiła mu kolację, którą zjadł ze smakiem, umyła, przebrała i utuliła do snu.
- Przynajmniej niech on śpi spokojnie - pomyślała stojąc nad łóżeczkiem i patrząc jak Jayden ostatkiem sił, próbuje jeszcze pobawić się maskotką. Dlatego chwilę trwało zanim młody usnął. Po krótkiej walce z samym sobą i własnym zmęczeniem, poddał się i przytulił głowę do poduszki.
Mila sama jednak nie poszła się położyć, tylko zeszła do salonu, gdzie postanowiła poczekać na powrót męża. Chciała aby wreszcie powiedział jej, co jest grane.


Tymczasem Alex był w drodze na spotkanie ze swoim rozmówcą. Zastanawiało go, czego tak nagle chciał od niego wampir. Obawiał się, że wpadł na jakiś kolejny 'genialny' pomysł w związku z jego osobą. Miał nadzieję, że to nie będzie nic ponad jego możliwości. Wiedział, że Ever jest zdolny do wszystkiego
Zostawił auto na parkingu i dalej ruszył piechotą do miejsca, w którym mieli się spotkać.

Już z daleka zauważył sylwetkę wampira. Myślał, czy by się nie wycofać, ale pomyślał, że im wcześniej wyjaśnią sobie pewne sprawy, tym szybciej będzie mógł się go pozbyć ze swojego życia. Tak przynajmniej mu się wtedy wydawało.
Ever stał do niego tyłem obserwując wodę, na której pod wpływem lekkiego wiatru, tworzyły się małe fale. Panowała kompletna cisza, było słychać tylko szum wody odbijającej się od bali pomostu.
Alex podszedł do niego bliżej.


Stanął kilka metrów za nim i zaczął mu się przyglądać. Nie trudno było zauważyć, że Ever ma jakąś sprawę. Widać było, że coś kalkuluje i wnikliwie obmyśla.


- Długo kazałeś na siebie czekać - odezwał się znienacka wampir w dalszym ciągu stojąc do niego tyłem.
Alexa zaskoczyło to i zastanowiło. Skąd Ever wiedział, że to akurat on?
- Rozpoznałem cię po krokach - odpowiedział wampir uprzedzając pytanie bruneta.
- No dobra, mów co chcesz - zażądał zniecierpliwiony Alex.
- Po co ten pośpiech? - ironizował wampir. - Spójrz jak jest przyjemnie. - Wskazał na otoczenie dookoła nich. - Cisza, spokój… czy to nie jest to, czego teraz pragniesz? - zapytał sugestywnie.
- Czy ty robisz sobie ze mnie żarty? Chyba nie po to wyciągnąłeś mnie z objęć żony, aby rozmawiać o pogodzie? - rzucił pretensjonalnie w stronę Evera.


- Przykro mi, że zepsułem ci uroczy wieczór - odrzekł arogancko Ev.
- Mógłbyś przejść do rzeczy? - przerwał wywód wampira.
- No dobrze…
Alex stał i w skupieniu czekał na to, co ten drugi mu powie. Nie spotkał się na jakieś pogaduszki. Chciał konkretnie wiedzieć, o co temu drugiemu chodzi.
- Wymyśliłem sposób, dzięki któremu mógłbyś częściowo odkupić swoje winy - odezwał się tajemniczo wampir.
- Moje winy? - zapytał kpiącym tonem Alex.
- No chyba nie myślałeś, że puszczę ci płazem twoją niesubordynację wobec mnie?
- Słuchaj, chciałbym żebyś odczepił się ode mnie i od mojej rodziny - wysyczał przez zęby Alex.
- Ostatecznie mógłbym to zrobić… - zaczął przeciągle.
- Ale…?
- Ale inni nie będą mieć żadnych oporów.
- Co masz na myśli? - zapytał niepewnym głosem.
- Po prostu, przypadkiem mogę wspomnieć komuś niepowołanemu o moim problemie… a wtedy sam wiesz… - Spojrzał centralnie w oczy Alexa. - My, w przeciwieństwie do gatunku ludzkiego, jesteśmy bardzo solidarni.


Alex nie wierzył, że wampir może posunąć się aż tak daleko. Próbował znaleźć w jego oczach choć cień fałszu, lecz nic takiego nie dostrzegł. Jego przenikliwe spojrzenie dodatkowo potwierdzało fakt, że mówił on całkowicie poważnie.
- No dobrze, więc słucham - rzekł Alex, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Przede wszystkim powinieneś zmienić nieco swój ton - zauważył Everdean.
- Tego nie możesz ode mnie wymagać - rzekł oschle. Nie spotkało się to z zadowoleniem Evera, ale chwilowo postanowił ustąpić.
- Może udajmy się w takie jedno miejsce - zaproponował nagle.
- Gdzie ty chcesz iść? - Alex zrobił wielkie oczy. Myślał, że tą sprawę załatwią tutaj, a tymczasem wampir chciał go gdzieś zaprowadzić.
- Chcę coś ci pokazać - odpowiedział tajemniczo powoli ruszając się z miejsca.
- Domyślam się, że nie mam wyjścia? - zapytał biorąc głęboki oddech.
- Dobrze się domyślasz - odrzekł wampir z satysfakcją.

Opuścili molo. Ever całą drogę szedł kilka metrów przed Alexem. Brunet nie wiedział dokąd idą. Nie chciał się odzywać, był ciekawy co wymyślił wampir.
W końcu doszli do jakiegoś budynku w centrum miasta.
- Wejdźmy do środka - zaproponował łagodnie Everdean.
- Zaraz… Ja tu czegoś nie rozumiem - Alex zastanawiał się dlaczego przyszli akurat tutaj.
- Chyba nie myślałeś, że jestem już takim gburem, że stronię od takich miejsc? - zdziwił się wampir chcąc wejść do budynku. Zatrzymał się na chwilę, by spojrzeć na Alexa, a raczej wzrokiem nakazać mu, aby ten podążył za nim.
- Ja po prostu się zastanawiam, do czego zmierzasz. - Brunet nadal próbował dowiedzieć się czegoś konkretnego.
- Zaraz dowiesz się wszystkiego - odpowiedział i nie czekając minął drzwi miejscowego klubu. Alex podążył za nim.

Weszli do środka. Wewnątrz nie było dużo ludzi.
- Pijesz coś? - zapytał wampir, gdy przechodzili obok baru.
- Nie, przyjechałem samochodem… Możesz mi powiedzieć, po co właściwie tu przyszliśmy? - zapytał mocno podirytowany brunet. Ta cała sytuacja powoli zaczynała go denerwować.
- Spokojnie, nie gorączkuj się tak. Może usiądziemy? - zaproponował wampir wskazując kanapy pod ścianą. Alex spojrzał na niego nieufnie, ale zgodził się i usiadł. Obok niego wygodnie usadowił się Ever i zaczął obserwować to, co działo się na sali. Po chwili zorientował się, że Alex gapi się na niego z jakąś dziwną miną.
- O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony.
- Czekam aż mi wreszcie wszystko wyjaśnisz.
- Coś ty taki niecierpliwy? - zapytał. Cała sytuacja i widok zdenerwowanego lekarza, zaczynała go powoli bawić. - Aaa… rozumiem, gorąca żonka czeka w domu.
- Nie nabijaj się ze mnie, dobrze? - odparł wrogo Alex.
- No już dobrze - uspokoił go Ev.- Rozejrzyj się i powiedz co widzisz - rzekł, spoglądając wnikliwie na bruneta.


Alex niepewnie, spojrzał najpierw w lewo, potem w prawo, a następnie powrócił wzrokiem do Evera.
- No i? -ponaglił go wampir.
- Nic nie widzę. Kilkoro ludzi stoi przy barze, kilka osób tańczy... Ale nie rozumiem po co ty mnie o to pytasz - dociekał w dalszym ciągu brunet.
- No właśnie. Wspominałem już, że mam pewien pomysł - zaczął tajemniczo. Alex nie przerywał mu, tylko patrzył na niego w oczekiwaniu na dalsze wyjaśnienia.
- Otóż… Tak sobie pomyślałem, moglibyśmy wspólnie otworzyć klub - wyjawił wreszcie Everdean.
- Klub? - zapytał zdziwiony.
- Tak, dobrze słyszysz.
- No dobrze, ale do czego ci jestem potrzebny? - pytał dalej mężczyzna.
- Alex, potrzebny mi kapitał, który ty możesz mi zapewnić - wyjaśnił pokrótce.
- Ale..
- Wiem, że masz ukryte środki pieniężne - odezwał się bezpardonowo i spojrzał na niego z poważną miną.
- Wiesz… ja już musze iść - oznajmił poirytowany, nagle wstając z miejsca. Wkurzyło go, że Ever sprawdzał go za jego plecami.
- Nigdzie nie pójdziesz - odezwał się gromko Ever, również wstając z sofy i zagradzając mu drogę. - My chyba nie skończyliśmy naszej rozmowy.


Alexowi nie w smak było zachowanie wampira.
- Ja już skończyłem - odparł sucho.
- Alex, mam ci przypomnieć, po raz kolejny z resztą, że nie powinieneś ze mną tak igrać?
Brunet nie odezwał się ani słowem, tylko łypał na niego spode łba.


Za to wampir spojrzał na niego z wyższością. Na twarzy Alexa widać było wahanie, a to z kolei oznaczało, że prędzej czy później, zrozumie, że nie ma wyjścia i będzie musiał się zgodzić.

- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? - brunet odezwał się po chwili uniesionym głosem.
- Normalnie - wzruszył ramionami ten drugi. - Dajesz kasę, a ja opiekuję się naszym biznesem. To będzie mój wkład - wyjaśnił pokrótce i spojrzał na niego przenikliwe.
Alex zmarszczył czoło, gdy to usłyszał. Dla niego ten pomysł był absurdalny.
- Nie spodziewałem się, że wpadniesz na coś tak idiotycznego - skwitował próbując go wyminąć, aby wyjść, ale Ev skutecznie go zablokował.
- Słuchaj, widzę, że ty wolisz prowadzić swoje ryzykowne życie. Ja proponuję ci czysty interes, no i bezpieczeństwo twoich najbliższych - odezwał się poirytowany biernością i brakiem (według niego) zdrowego rozsądku Alexa.


- Nie widzisz, że twój pomysł jest bez sensu? - rzekł podniesionym głosem Alex. - Spójrz, tutaj nie ma praktycznie nikogo - odparł wskazując pustą salę.


- O klientów się nie martw. To już mój problem w tym, aby ich pozyskać. Ty masz tylko dać szmal - wskazał Alexowi rolę w tym całym przedsięwzięciu.
Alex był tak zły na wampira, że, nawet nie zwrócił uwagi na to, iż ktoś dobija się do niego na telefon.
- Nie odbierzesz? - zapytał spokojnie Ev, którego zmysły były bardziej wyczulone na dźwięki i bez problemu usłyszał dzwonek z komórki Alexa. Brunet po chwili zorientował się, że faktycznie ktoś do niego dzwoni.
Cholera, to Mila - zaklął w myślach zastanawiając się czy odebrać, ale w końcu nacisnął zieloną słuchawkę.


- Tak? - odezwał się do telefonu. - Wszystko w porządku…. Nic się nie dzieje, kładź się spać - uspokajał Milę. - Tak, niedługo wrócę. Też cię kocham - dodał cicho na pożegnanie. Nie lubił spoufalać się w miejscach publicznych, a tym bardziej przy kimś znajomym. Ever stał z boku i udając, że zainteresował się czymś na ścianie, przysłuchiwał się tej rozmowie.
- I co, nadal nie chcesz wejść w ten interes? - zapytał arogancko nawet nie patrząc na swojego rozmówcę.


Po minie Alexa było widać, że ma wątpliwości. Everdean go prześwietlił na wylot i ma w dodatku koronny argument, przemawiający za tym, że powinien przystać na jego propozycję.
- Nie musisz odpowiadać teraz, ale radzę ci, abyś lepiej się nad tym zastanowił - odezwał się groźnie wampir, nie czekając na to, aż Alex cokolwiek odpowie. - Wkrótce odezwę się i lepiej, żebym nie usłyszał od ciebie złej wiadomości - pogroził mu i odszedł zostawiając Alexa samego.

************************************************



Kolejne dni upłynęły w ciszy. Alex przez ten czas nie dostał żadnej informacji od Evera. Nie oznaczało to jednak, że przestał myśleć o jego propozycji. Z jednej strony chciał, aby wampir odczepił się od niego, ale zdawał sobie sprawę, że tak łatwo nie pozbędzie się go ze swojego życia. Poza tym, nie mógł narazić swoich najbliższych. Z drugiej strony korcił go ten biznes. To było coś nowego w jego życiu, zmiana, która odciągnęłaby go od codzienności. Rozmyślania spędzały mu sen z powiek. Myślał o tym dzień i noc, jednocześnie starając się, aby nikt niczego nie zauważył.
Po powrotach z pracy zajmował się Jaydenem, był miły dla Mili, nawet starał się żartować. Jednak nie udało mu się do końca uśpić czujności żony.
W trakcie jednych z takich dni, kiedy to czuły tatuś zajmował się synkiem, Mila przygotowywała dla nich obiad. Gdy wyszła go zawołać, akurat zastała go w salonie, rozmawiającego przez telefon.


- … Ile? Super! - ucieszył się do słuchawki, ale po chwili zorientował się, że jest obserwowany. - Przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać. Zadzwonię później. - Usłyszała koniec rozmowy prowadzonej przez Alexa.
- Alex, chodź na obiad - odezwała się w końcu.
- Już idę - odpowiedział jej, wziął młodego i poszedł za nią do kuchni.
Posiłek upłynął im w miłej atmosferze. Mila sprzątnęła naczynia ze stołu i włożyła do zmywarki.
- Czas na poobiednią drzemkę - rzekła podchodząc do krzesełka, w którym siedział Jayden i wzięła go na ręce. - Pomachaj tatusiowi przed snem - rzekła pieszczotliwie do malca, który swoją malutką rączką wykonał nieporadny ruch w stronę Alexa. - Idę go utulać - oznajmiła mężowi i wyszła z kuchni.
Alex miał chwilę spokoju. Postanowił wykorzystać nieobecność żony i dalej sprawdzać swoje możliwości finansowe. Usiadł przy biurku w gabinecie i odpalił komputer.


Po kolei zaczął sprawdzać swoje konta bankowe, o których istnieniu Mila nie miała pojęcia. Głupio czuł się mając przed nią tą tajemnicę, ale nie musiała ona wiedzieć o wszystkim.

- O, tutaj jesteś - odparła Mila wchodząc do gabinetu. - A ja ciebie wszędzie szukałam. Co robisz?
- A tak sprawdzam różne wiadomości - rzekł Alex szybko zamykając pootwierane strony internetowe.
- Mogę zobaczyć? - zapytała i nachyliła się aby spojrzeć na ekran. Dojrzała jedną witrynę, której nie zdążył zamknąć.
- A co to, bierzemy kredyt? - zaciekawiła się widząc stronę banku.
Alex nie wiedział jak wybrnąć z tej sytuacji.
- Tak rozglądam się… bo… myślałem, czy by Jaydenowi nie założyć lokaty - to była pierwsza myśl jaka wpadła mu do głowy.
Mila odeszła od komputera i oparła się o brzeg biurka.
- Właściwie, to jest bardzo dobry pomysł - poparła Alexa. - Miałby zapewnioną jakąś przyszłość i mógłby zrealizować swoje marzenia - mówiła zastanawiając się na głos.


Alex spojrzał na nią ze zdziwieniem. Palnął tak od niechcenia i od razu trafił.
- No widzisz, bo ja myślę o wszystkim - uśmiechnął się do niej zawadiacko.
- No tak, oczywiście - podłapała. Odeszła od biurka i stanęła za nim. - Przecież ty cały czas dbasz o nas - rzekła pieszczotliwie, robiąc mu lekki masaż barku.
Taki niewinny gest z jej strony, a wzmocnił w nim poczucie, że nie może tak zlekceważyć swojej rodziny i z większą rozwagą bardziej musi podejść do propozycji wampira. Tym bardziej, gdy ona do niego odnosiła się z taką troską. Alexowi zrobiło się bardzo przyjemnie od dotyku jej rąk, dlatego zamknął oczy i oddawał się tej uroczej chwili.


Za to Mila wykorzystując ten moment rzuciła okiem na ekran, aby doczytać co tak naprawdę sprawdzał, ale otwarta była tylko główna strona banku, bez większych konkretnych informacji. Trochę się zawiodła, bo liczyła na jakąś wskazówkę, dzięki której może dotrze do prawdy.
Po krótkiej chwili przestała rozmasowywać jego barki i podeszła do okna.
- Co jest? - zapytał odwracając się na krześle i podążając za nią wzrokiem.
- Martwię się - odrzekła mu cicho.
- Czym?
- Naszą przyszłością. Nie wiem czemu, ale mam jakiś niepokój, że coś się stanie - wyznała mu spoglądając przez okno. Alex wstał i podszedł do niej.
- Przecież wszystko jest dobrze - odparł czule, obejmując ją od tyłu.


- Nie jest - odparła smutno. - I ja to czuję.
- Niepotrzebnie się zamartwiasz. Naprawdę wszystko jest w porządku - próbował ją jakoś przekonać do tego. Rzeczywiście, przy niej zbyt wiele razy okazywał, że coś go gnębi, mimo że w ostatnim czasie naprawdę starał się być bez zarzutów.
- Alex… - zaczęła po chwili. - Obiecaj mi, że nie zostawisz nas - zwróciła się do niego głosem pełnym niepokoju.
Zamurowało go. Chyba nie znał do końca swojej żony.
- Obiecuję - odrzekł po chwili, całując ją w policzek.



*****************************

Cała sytuacja zaczęła odbijać się na jego pracy. Całe szczęście, podczas wykonywania zabiegów potrafił skupić swoją uwagę na pacjencie i nie bujał w obłokach. Za to, gdy tylko zdarzała mu się chwila przerwy, nie potrafił myśleć o niczym innym.
- Ja chyba zwariuję - westchnął podczas jednej z takich przerw, gdy w pokoju lekarskim przygotowywał sobie kawę. Ekspres nalał ciemnej cieczy do naczynia i Alex wziął kubek w rękę, lecz jego roztargnienie w tym momencie było tak wielkie, że po chwili naczynie wraz z zawartością wylądowały na podłodze.
- Cholera! - zaklął schylając się, aby posprzątać swój bałagan.
W tym samym momencie do pokoju weszła Audrey.


Od razu podbiegła do niego, aby mu pomóc.
- No panie doktorze, refleks chyba się panu pogorszył - zaśmiała się zbierając resztki potłuczonego szkła z podłogi. - Stało się coś?
- Aj tam, nieważne - odparł.
- Alex, zostaw to, bo się jeszcze pokaleczysz. Ja to zrobię - wzięła z blatu ręcznik papierowy i wytarła nim podłogę
- Dzięki - odparł zakłopotany Alex.
Dziewczyna szybko i sprawnie pościerała, a brudne ręczniki wraz ze szkłem wyrzuciła do kosza. Brunet tylko stał i obserwował jak jego koleżanka szybko uwinęła się z problemem.
- No dobra, co jest grane? - zapytała, gdy ponownie stanęła przed nim.
- Nic, takie tam…. rutyna - odparł. Nie znał jej na tyle, aby zwierzać się z problemów… o których nie miał pojęcia nikt poza nim.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak - odezwała się wnikliwie wpatrując w jego twarz. Nie lubiła niejasnych sytuacji. Poza tym, do tego akurat lekarza odnosiła się z wyjątkowo dużą sympatią.


- Audrey, każdy ma swoje problemy, prawda? - zaczął mówić. - Przejdzie mi - odparł, uśmiechając się lekko.
- Alex, bardzo cię lubię i naprawdę martwię się o ciebie - odrzekła z troską, łapiąc go za ramiona. Przy okazji miała dobry pretekst, by móc go dotknąć. Ten dystans między nimi nieco się zmniejszył.


- Nie będę cię zanudzać problemami życia codziennego.
- Ale może ja chcę być zanudzana - odezwała się łagodnie. Starała się zabrzmieć jak najbardziej przekonująco. - Chcę żebyś wiedział, że w razie czego możesz na mnie liczyć - spojrzała na niego pogodnym wzrokiem, próbując go podnieść na duchu.


Alex jednak nie przejawiał w ogóle chęci do zwierzeń, tym bardziej wobec niej. Lepiej żeby widziała w nim pogodnego lekarza niż uzewnętrzniającego się, przy nadarzającej się okazji faceta.
Dziewczynie nie podobało się, że Alex jest tak negatywnie do niej nastawiony. Pomyślała, że gdyby otworzył się przed nią, ich stosunki uległyby ociepleniu, a to już by był dla niej duży plus. Wiedziała, że wtedy w klubie zbyt się pospieszyła i być może właśnie dlatego on teraz jest dla niej taki niedostępny. Próbowała jeszcze jakoś wpłynąć na niego swoją osobą, ale bez rezultatu. Alex zaparł się i nic nie chciał powiedzieć.
- No dobrze, jak chcesz. - odparła przerywając ciszę i zmieniając temat. - W ogóle to ja miałabym do ciebie pytanie… a właściwie prośbę - dodała ściszając głos. Instynktownie rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu, w obawie, czy ktoś czasem nie stoi gdzieś w kącie i podsłuchuje.
- Słucham, co to za sprawa? - spojrzał na nią zaciekawiony.


- Nie bój się tak - odparła widząc jego poważną minę. - To nic strasznego. Po prostu tak sobie pomyślałam… - Nie wiedziała jak go o to zapytać. Trochę to głupie z jej strony, że w tej sprawie zwraca się do Alexa, ale nie robiła też tego bez powodu. Alex ubawił się widząc Audrey męczącą się z tym co chce powiedzieć.
- Dobra, do rzeczy - odparł śmiejąc się.
- Ech, no dobrze. Chciałam cię zapytać o Coopa.
- A coś z nim nie tak? - zapytał, unosząc jedną brew ze zdziwienia.
Audrey zrozumiała, że nic nie jest jasne z tego co mówi, dlatego postanowiła nie obwijać w bawełnę i powiedzieć wprost.
- Niee… - zachichotała. - Tak tylko pomyślałam, że mógłbyś mi cos powiedzieć więcej na jego temat - zaproponowała wesoło.


- Myślałem, ze zapytasz o jakieś konkrety.
- Mógłbyś mi powiedzieć, co lubi robić w wolnym czasie na przykład - sprecyzowała bardziej swoje pytanie.
- Co lubi robić Coop… - zamyślił się na chwilę, łapiąc się za podbródek. - Z pewnością lubi oglądać filmy akcji - odpowiedział niemal natychmiast.
- Tak! Kino to jest bardzo dobry i niezobowiązujący pomysł - zapiała z zachwytu. - A co jeszcze? - pytała dalej. Chciała mieć jakąś alternatywę.


- No nie wiem, na spacer możecie pójść - zaczął. - A poza tym, dlaczego ja mam ci mówić o takich rzeczach? - zirytował się lekko.
- Przepraszam, masz rację, nie powinnam - postanowiła spasować i nie ciągnąć dalej tej dyskusji.
Alex nie odpowiedział nic tylko poszedł usiąść na kanapie. Drugiej kawy nie chciał sobie robić, zbyt mało kubków było w szpitalu.
Audrey szybko zauważyła, że ponownie myślami odpłynął gdzieś w przestworza. Przysiadła na drugiej kanapie i zaczęła go obserwować.


- Coś nie tak? - odezwał się w końcu ściągnięty przez nią wzrokiem.
- No właśnie, to chyba ja powinnam się zapytać - rzekła nie ruszając się z miejsca. Dziewczyna wnikliwie spoglądała na doktora, oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.
- No, nie bardzo wiem co mam ci powiedzieć - odrzekł bez entuzjazmu.
- Najlepiej wszystko od początku - odparła wesoło przesiadając się na tą samą kanapę, na której siedział on.- Tak więc słucham - ponowiła swoją propozycję bycia powiernikiem.
- Naprawdę cię to interesuje? - zapytał zrezygnowany. Miał nadzieję, że może jednak znudzi się i nie będzie drążyć tego tematu.
- Tak! - Audrey oświadczyła z satysfakcją, jeszcze wygodniej usadawiając się na kanapie. - Nie myśl, że tak łatwo mnie się pozbędziesz - pogroziła mu palcem przed nosem.
Alex spojrzał na nią i widział, że ona nie odpuści. Wziął głęboki oddech i wreszcie się odezwał.
- Powiedz mi, jak to jest, że wy wszystko musicie wiedzieć? - zaczął ogólnikowo.
Audrey zaśmiała się na jego słowa.
- My? - zachichotała z wrażenia. - A o co teraz konkretnie pytasz? - dociekała bardziej. Nic jej nie mówiły wyrzuty jakie miał Alex wobec płci pięknej.
- Chodzi mi o to, że nie mogę mieć żadnych tajemnic, nic dla siebie. Mila wszystko chciałaby wiedzieć - zaczął tłumaczyć. Dziewczyna siedziała i wpatrywała się w swojego rozmówcę.


- A masz coś do ukrycia? - spytała filuternie spoglądając na niego.
- Tak ogólnie mówię - chciał się wybronić z jej ostrzału.
- No to muszę cię zmartwić, ale większość kobiet tak ma.
Alex zamyślił się ponownie, co nie uszło uwadze Audrey. Zdała sobie sprawę, że chyba nie to chciał usłyszeć. Delikatnie, niemal bezszelestnie przysunęła się do niego, czego mężczyzna nawet nie zauważył i wpatrywała się w niego z przejęciem.


- Zapomniałam dodać, że większość tak ma, ale ja do niej nie należę - odparła zniżonym głosem, tuż nad jego uchem. Alex dopiero wtedy oprzytomniał i spostrzegł, że jest ona bliżej niż jeszcze chwilę temu.
- Tak? - zapytał unosząc jedną brew ze zdziwienia.
- Tak! - oznajmiła pewnym głosem. - Jak chcesz, sam możesz się o tym przekonać - dodała ciszej uśmiechając się do niego.
- Zobaczymy jak to przełoży się na twoje zachowanie w pracy - odparł niewinnie. Dobrze wiedział o co jej chodzi, ale nie mógł dać jej powodu, aby pozostała w tym myśleniu. Rozsiadł się wygodniej na kanapie i obserwował jej twarz, po której było widać pewne niezadowolenie.
- No już, rozchmurz się - odezwał się wesoło łapiąc ją za ramię i przyciągając do siebie w przyjacielskim uścisku. Na ten moment natrafił Coop, który akurat wszedł do pokoju lekarskiego…



CDN….


**********************

Jak zwykle liczę, na wasze opinie. Nie tylko od moich stałych komentatorów, ale i również tych, którzy zazwyczaj siedzą cichą. Kto wie, być może dostanę takiego kopa, że kolejny odcinek pojawi się szybciej niż myślicie.
__________________

Ostatnio edytowane przez Sqiera : 31.07.2013 - 14:37
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem