Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 12.02.2014, 13:33   #109
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,204
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cześć! Z okazji 10 000 wyświetleń nowy odcinek!
Odpowiedzi na komentarze w spoilerze.
Spoiler: pokaż
Pokrzyczeć na Was i już są efekty Dzięki Wam! Bardzo się cieszę, że pod odcinkiem pojawiły się same mega rozbudowane komentarze! Serce rośnie, serio
Cytat:
Napisał Flo
Jak chciała się z nim spotkać to mogła do jakiejś kawiarni go zaprosić.
Nie tyle chodziło o spotkanie, co o pojednanie rodziny
Cytat:
Co do tego komentowania to coś w tym jest. To znaczy już od dawna tutaj wieje pustkami.
Ale ja to ja Jak mam czas to gram i piszę
Tylko forumianie się rozleniwili
Cytat:
Napisał Olivvka
Na początek - uwielbiam Twoje rozbudowane rodziny!
Dziękuję, też je uwielbiam
Cytat:
Gustaw wyrósł na przystojnego chłopaka!
W imieniu Gustawa dziękuję ^^
[quote[Tak tylko wspomnę, że nie mogę się już doczekać nowego odcinka FS![/quote]
WIP!
Cytat:
Napisał Kędziorek
Gratuluję wytrwałości, bo ja bym tak chyba nie umiała, szczególnie, że ostatnio co wchodzę do gry, to gram w innym mieście nową rodzinką, na starą nawet już nie patrząc.
Dziękuję Szybko się przyzwyczajam do moich simów
Cytat:
jak nie rodzina, to przyjaciele, więc byłam w stanie większość danych personalnych zapamiętać.
Gratuluję i podziwiam!
Cytat:
Gustaw wyrósł na zacnego młodzieńca
Również dziękuję w imieniu Gustawa
Cytat:
Wiedzą w ogóle, że Gustaw zna prawdę?
Nie, nie wiedzą.
Cytat:
A może Anika udaje tylko chorą, przekupiła lekarza, żeby wysłał ją do szpitala i w ten sposób mogła ściągnąć do siebie młodszego syna. Ot, taka sobie teoryjka spiskowa
Obawiam się, że Anika jest zbyt schorowana na to ;<
Cytat:
A, swoją drogą fajne masz imiona w tej grze
Dziękuję
Cytat:
Co do scenki rodzajowej, na początku myślałam, że Tobiasz pokazuje gest Kozakiewicza Sylwanowi, ale po chwili mi się przypomniało, że to nie te włosy, no i w ogóle wygląd nie taki, więc Sylwan raczej odpada
To akurat przyjaciel Tobiasza, Hubert Zamoyski

No, a teraz zapraszam na nowy odcinek!


Kolejna część historii rodziny Koralik. Wcześniejsza tutaj.


...

Dochodziła godzina 13, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Przerwała jedzenie i pospieszyła otworzyć synowi – była pewna, Gustaw zapomniał kluczy do domu i gdyby nie to, że tego dnia wzięła sobie wolne, biedak musiałby czekać jeszcze godzinę na jej powrót. Ale to nie on stało drugiej stronie - zamiast chudego, wysokiego, czarnowłosego chłopaka ujrzała jego starszą wersję…
Zapadła długa, niezręczna cisza. Ostatni raz widzieli się jakieś 16 lat temu! No i okoliczności, w jakich się rozstali, też nie były najmilsze… Wrócił – przeczuwała, że będzie chciał odwiedzić swoją matkę w szpitalu i przy okazji odwiedzi rodzinę jego brata. Ale nie zdążyła się jeszcze oswoić z tą myślą i stała spłoszona nie wiedząc, czy go wyrzucić, czy co…
W końcu jednak się opamiętała i (być może wbrew zdrowemu rozsądkowi) zwróciła się do gościa:
- Wejdź do środka.
Sylwan, nadal skrępowany i onieśmielony, przekroczył próg swojego domu rodzinnego i podążył za żoną brata do kuchni. W tej krótkiej chwili zauważył, że niemal wszystko się zmieniło od tego czasu – nie tylko ściany, podłogi i okna, ale nawet rozkład pomieszczeń! To go jeszcze bardziej wystraszyło, czuł się tu bardzo niemile widziany. Wiedział jednak, że jeśli ma w ogóle spróbować poprosić o wybaczenie swoją rodzinę, musi się przemóc i opanować nerwy, bo póki co jego wizyta wydawała się być złym snem, z którego najchętniej by się wybudził. A tak nie miało być.
Gdy już oboje znaleźli się w kuchni, wróciła cisza. Wzrok każdego z nich był skierowany w inną stronę. W końcu jednak gość podszedł do kobiety.
- Mina…
Ta spojrzała na niego. Szybko zlustrowała jego twarz – była pokryta zmarszczkami, dokładnie ogolona, barwa oczy wyblakła i pojawiły się pod nimi cienie… Miała przed sobą sima, który zmarnował swoje życie, którego zniszczyła samotność. Zupełnie inaczej go zapamiętała i bardzo uderzył ją ten kontrast.
Podobnie było w jego przypadku, chociaż według niego Mina wyglądała równie uroczo jak przed laty. Różnica była jednak taka, że teraz miał przed sobą spełnioną zawodowo simkę, szczęśliwą żonę i matkę. Lata zrobiły swoje…
Nagle ich oczy się spotkały i oboje szybko odwrócili wzrok. Ponownie zawstydzeni, przez jakiś czas milczeli. Tym razem to pani Koralik odezwała się jako pierwsza.
- A więc wróciłeś.
Spodziewał się raczej wyrzutu, zdziwienia, że w ogóle się pojawił. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Spodziewałam się tego, szczerze mówiąc. Kiedyś musiałeś wrócić.
- Ja… - wyjąkał. – Ja chciałem was… Ciebie… przeprosić.



Gdy odpowiedziała mu cisza, postanowił jeszcze coś dodać.
- Mina, ja wiem, że mama niedługo umrze. Poza nią i wami nie mam nikogo. Wiem też, że to, co wam zrobiłem, jest niewybaczalne… To, że ciebie wykorzystałem i zostawiłem… - w jego oczach pojawiły się łzy. Role się odwróciły – teraz to on był ofiarą. Ofiarą swojej własnej zazdrości. Teraz to Mina mogła go wyrzucić za drzwi bez przebaczenia i litości. Był na to przygotowany, ale chciał odsunąć do siebie ta chwilę. Kontynuował:
- Nie potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo musiało cię to boleć i jak pewnie teraz cię boli to, że wróciłem… Przepraszam… Nigdy sobie tego nie wybaczę, że zrujnowałem komuś życie. O niemożliwe nie proszę…
- Niemożliwe? – zapytała simka.
- O przebaczenie.
Cisza. Znowu. Tego się spodziewał, na to czekał. Nie mając nic więcej do powiedzenia, odwrócił się w stronę drzwi.
- Sylwan - usłyszał za sobą. Odwrócił się. Jej twarz była niemal kamienna. Co ona mu teraz powie?
Przez krótką chwilę znów oboje milczeli. Mina miała spuszczony wzrok, jakby próbowała wybrać odpowiednie słowa. Nagle jednak uniosła oczy i skierowała spojrzenie wyprost na jego wystraszoną twarz.
- Ilekroć patrzę na naszego syna, widzę ciebie i mimo to kocham tego chłopaka nad życie. Jak myślisz, czy to byłoby możliwe, gdybym nie wybaczyła jego ojcu?
- Ale…
- Kiedy po raz pierwszy Gustaw znalazł się w moich ramionach, zrozumiałam, że jest dla mnie wszystkim… Zakochałam się na zabój w moim chłopcu i tym samym cały mój żal do ciebie minął. Ostatecznie, gdyby nie ty, nie byłoby go na świecie… Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Chociaż wtedy zrujnowałeś mi wszystkie moje plany i marzenia, teraz nie żałuję, że tak to się wszystko potoczyło. Dlaczego więc miałabym być nadal na ciebie zła? Zresztą, minęło tyle lat… Widać po tobie, że jest ci z tym źle i ja nie chcę się mścić.
Po tych słowach winowajca się rozpromienił. Trudno mu było uwierzyć, że to, co przed chwilą usłyszał, jest prawdą. Kolejne strużki łez przecięły na wskroś jego policzki.
- Dziękuję ci – wydusił tylko.

Chwilę później został poczęstowany naleśnikami z czekoladą.



W dodatku rozmawiał z Miną jak przed laty, jakby nic się nigdy nie zmieniło…
Opowiadał jej, jak potoczyły się jego losy i wypytywał o jej rodzinę, szczególnie syna. Simka nie zdążyła zbyt wiele opowiedzieć, gdyż w kuchni nagle zjawił się „temat” rozmów.
Trzeba przyznać, że widok Gustawa zrobił na jego ojcu niemałe wrażenie. Był taki do niego podobny!
- Dzień dobry – przywitał się. – Cześć mamo.
- Cześć kochanie – odpowiedziała Mina. – Mamy dzisiaj bardzo ważnego gościa.
- Cześć Gustaw – powiedział gość.
Chłopak przyglądnął się gościowi uważnie. Chyba zrozumiał, z kim ma do czynienia, gdyż nagle zbladł.
- Pan to Sylwan Koralik, prawda? – zapytał, mając rozmówcę przed sobą.
- Tak, to ja – odparł Sylwan.
Widząc zdziwienie na twarzy mamy, dodał – Babcia mi o wszystkim powiedziała.
- Rozumiem. Przepraszam was na chwilę, muszę sprawdzić skrzynkę mailową – rzekła simka, po czym udała się w stronę salonu.
- W zasadzie nie mam panu nic do powiedzenia – rzekł Gustaw, gdy zamknęły się za nią drzwi. – Znam prawdę, ale skoro już wszyscy zgodnie uznali, że moim ojcem jest Tobiasz Koralik, to nie psujmy tego.
- Pewnych faktów z życia nie da się wymazać – odparł drugi. - Pewnych osób też nie. Poza tym, nie jestem dla ciebie, żadnym panem…
- Dopóki babcia mnie nie uświadomiła o PAŃSKIM istnieniu, byłem dużo szczęśliwszy – miałem mamę i tylko jednego tatę… Nie, w sumie nie – z pana to żaden ojciec.
- Nieprawda…



- Nieprawda? To gdzie pan był przez 15 lat mojego życia?
- Nie mogłem przyjechać… I za to chciałem cię przeprosić – za moją nieobecność w twoim życiu…
- A teraz pan mógł? Co za bzdury!
- Gustaw, ja naprawdę chciałem…
- Takim razie jest pan zwyczajnym TCHÓRZEM! Zaraz zacznie pan pierdzielić, że zależało panu na mnie – a co z mamą i tatą?
- Gustaw…? – zza drzwi dobiegł niski, męski głos. Chwilę później jego właściciel stał w progu kuchni, nie wierząc własnym oczom. Na widok brata aż w nim zawrzało.



- Ty kanalio! – rzucił się na niego. – Jakim prawem w ogóle się tu znalazłeś?!
- Tobiasz, daj spokój – rzucił jego młodszy brat. – Ja chciałem was tylko przeprosić…
- W takim razie słucham – powiedział Tobiasz.
- Przepraszam, że odważyłem się skrzywdzić Minę i zrujnować wam obu życie – kajał się brat marnotrawny. – I że to na ciebie przypadł ciężar wychowywania mojego syna…



- To był w sam raz mój wybór – odparł Tobiasz. – Przynajmniej chłopak się nie zmarnował przy mnie.
- Ale z Miną było już gorzej… Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co wtedy przeżywałeś…
- Mina? – jego rozmówca wyglądał, jakby zaraz miał wpaść w furię. – Ty bydlaku, NIGDY nie wybaczę ci tego, co z nią zrobiłeś!!!



W tej samej chwili jego dłoń znalazła się w jego policzku. Uderzenie było tak mocne, że Sylwan niemal zgiął się wpół. Zdawało się, że na tym się nie skończy, jednak ktoś w ostatnim momencie powstrzymał rękę rozwścieczonego Tobiasza.
- Co robisz babo?! – krzyknął na żonę. – Już zapomniałaś, jak przez niego ryczałaś?!
- Nie, nie zapomniałam – odparła Mina bojowo. – Ale w przeciwieństwie do ciebie wybaczyłam mu!
- Po***** cię?! Zrobił ci dzieciaka i zostawił, a ty mu jeszcze wspaniałomyślnie wybaczyłaś?!
- Ale gdyby nie to, nie miałabym Gustawa i to nie ciebie kochałabym bezgranicznie! – krzyczała Mina zapamiętale.



- Poza tym, dlaczego miałabym go nienawidzić? Co by mi to dało? Sylwan, zdaje się, wystarczająco się nacierpiał przez to, co zrobił, ale czy ciebie to obchodzi? Nie! Ty masz wszystko, o czym on marzył. Nawet jego własny syn się do niego nie chce przyznać, a ukochana matka – jedyna bliska mu osoba - być może niedługo umrze! Tyle lat zbierał się, żeby do tu wrócić i przeprosić nas, bo o wybaczenie nie chce nawet prosić… Sylwan – tu zwróciła się do gościa. – Powiem to głośno przy wszystkich – mimo całego zła, jakie mi wyrządziłeś i mimo tego, że niemal zawalił mi się świat i przez ciebie sięgnęłam samego dna, wybaczam ci wszystko i w gruncie rzeczy cieszę się, że wróciłeś…



Wiem, że twoje przeprosiny były szczere, a przyjazd nie jest wynikiem jakichś egoistycznych pobudek – kochasz swoją mamę, swojego brata i syna na swój sposób również – ja nie chcę stać ci na przeszkodzie w naprawianiu wyrządzonych szkód. Wierzę, że i oni – skierowała wzrok na Tobiasza i Gustawa – wkrótce przyjmą twoje przeprosiny.
Wszyscy byli zszokowani tym, co usłyszeli. Dało się słyszeć ciche pochlipywanie młodszego z braci.
- Dziękuję, Mina… Dziękuję za wszystko – wydusił Sylwan.
Wtedy też znalazł się w objęciu Miny. Ten gest ostatecznie zażegnał całą nienawiść, jaką panowie Koralik darzyli Sylwana. Skoro ona mu wybaczyła, dlaczego oni mieliby nadal żywić do niego urazę?

Chwilę później doszło do pojednania braci. Wszystkim kamień spadł z serca, a szczególnie tej dwójce.



Radość Sylwana, który po raz pierwszy mógł przytulić swojego synka, była nie do opisania.



Tobiaszowi był troszkę smutno, bo młodszy brat skradł kawałek tej części serca Gustawa, która należała do niego… Wiedział jednak, że to on już na zawsze będzie dla niego TATĄ.

A jego żona?



Patrzyła na nich z uśmiechem na ustach i wielką radością w sercu. Szkoda, że mama braci nie mogła tego zobaczyć – byłaby na pewno równie dumna i szczęśliwa jak jej synowa.

Niedługo później zmarła Anika. Chociaż wszyscy powili oswajali się z myślą, że ten dzień jest blisko, to jednak byli zaskoczeni. Starsza pani odeszła z tego świata we śnie, z uśmiechem na ustach. W jej rodzinie zapanowała w końcu zgoda – mogła zostawić ich samych.
Niedługo po pogrzebie okazało się, że być może za parę lat Sylwan spocznie na cmentarzu obok swojej matki - i jego dorwał nowotwór złośliwy.


Gustaw i jego biologiczny ojciec po jakimś czasie zostali przyjaciółmi, a chłopak tak często, jak to było możliwe, odwiedzał go w jego miejscu zamieszkania. Któregoś wieczoru jednak panu Koralikowi wypadło ważne spotkanie. Poradził on synowi, żeby zajrzał do pobliskiego klubu w czasie jego nieobecności. Nie mając nic lepszego do roboty, Gustaw wziął pieniądze zostawione mu przez ojca i wybrał się do „Ellivena”.
Nowe miejsce, obcy ludzie… Z początku chłopak żałował, że dał się namówić na wyjście całkiem samemu. Co innego, gdyby był z kuplami, ale ci pewnie balowali w „Ósemce” tego wieczoru. Bez niego…
Rozczarowany, po godzinie skierował się w stronę wyjścia. Wtedy usłyszał za sobą słaby, młody głosik. Okazało się, że nieśmiałe „przepraszam” było skierowane właśnie do niego!
Zapytała, gdzie są toalety. Gustaw odprowadził ją pod właściwe drzwi, ale po otrzymaniu podziękowań postanowił poczekać na dziewczynę. Miał nadzieję, że właśnie poznał kogoś wartego uwagi…



Wraz z wymienionym uściskiem ręki rozpoczęli wspólną zabawę – zaprosił ją na drinka, poszli potańczyć, pogadali...



Anizja, chociaż sprawiała wrażenie pospolitej nudziary, okazała się być naprawdę fajną towarzyszką.
Kolejne wieczory spędzone w jej towarzystwie tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Co więcej, ni stąd ni zowąd doszedł do wniosku, że nie tylko chętnie spędziłby z nią kolejne dni, ale i całe tygodnie, miesiące, lata… Chociaż nie była najładniejszą, najmądrzejszą simką jaką spotkał, chociaż wiedział, że pochodzi z biednej rodziny, w której nie wszystko jest w porządku i że w związku z tym może być jej ciężej w życiu, dla niego była ideałem, tą jedyną.
Szybko zorientował się też, że ona myśli o nim tak samo. Ostatniej nocy przed powrotem do domu zdobył się na to, żeby na pożegnanie pocałować ją w usta.



Przejęty nagłym końcem tej przygody zupełnie zapomniał zapytać jej o jakikolwiek adres, a nazwisko wyleciało mu z głowy…

Nieprędko dane mu było wrócić na Wyspę Królowej Melanii (na niej znajduje się dzielnica handlowa i mieszkalna Nieznanowa – Nigdzie ).



W ciągu kilku lat stał się młodym dorosłym – ukończył szkołę średnią, poszedł w ślady Tobiasza i zaciągnął się do zawodowej armii,



sam dojechał na wysepkę… Sylwan, który niedawno został wypuszczony ze szpitala do domu, przywitał syna z otwartymi ramionami.



Chłopak chciał spędzić z ojcem jak najwięcej czasu, ale zależało mu też bardzo na znalezieniu Anizji. Nie zapomniał o niej, wręcz przeciwnie – nie mógł się doczekać kolejnego spotkania, raz po raz przyłapywał się na tym, że o niej myśli. Żadna inna dziewczyna nie zawróciła mu w głowie tak jak ona. Chciał wiedzieć, że ona też na niego czeka, że nie zapomniała…

Poszedł do klubu, gdzie pierwszy raz ją spotkał. Postanowił dowiedzieć się czegoś o niej od „tubylców”.



- Przepraszam – zwrócił się do mężczyzny w okularach, który właśnie wychodził z restauracji. – Może kojarzy pan dziewczynę o imieniu Anizja? Wiem, że jest miejscowa, pochodzi z biednej rodziny, ma kilkoro rodzeństwa, chyba jej ojciec jest ze Wschodu…
- Hmmm… Masz na myśli którąś z dziewczyn Iwana Ewerkina?



- Tak! – krzyknął Gustaw uradowany. – Anizja Ewerkin!
- Ona, zdaje się, była z nich najstarsza?
- Tak, tak – potwierdził.
- Słyszałem, że Iwan wyrzucił tą najstarszą z domu, bo nie było miejsca dla kolejnego dziecka…
Młodzieniec się przeraził.
- Zaszła w ciążę? – zapytał. Ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl…
- Nie, nie ona, jej matka. Doczekali się chłopaka, a że dziewczyna jest już dorosła, musiała iść na swoje.
- Całe szczęście – odetchnął Gustaw.
- Niestety nie wiem, gdzie się wyniosła – powiedział mężczyzna, rozumiejąc, z kim ma do czynienia. – Ale z pewnością u nas na wyspie już jej nie znajdziesz.
Z deszczu pod rynnę… Gustaw podziękował za pomoc i udał się w stronę baru na piętrze.
Przepadła! Nie miał z nią żadnego kontaktu, nawet nie wiedział, gdzie jej szukać… Przeklinał siebie w myślach za swoją bezmyślność. Drugiej takiej dziewczyny szybko nie znajdzie, o ile w ogóle…



A łzy dyskretnie mieszały się z alkoholem w kieliszku.

Jakiś czas później w domu Koralików znów zapanowała żałoba… Sylwanowi nie udało się wygrać z chorobą. Zmarł nagle w szpitalu.
Najbardziej przeżył to Gustaw – w ciągu kilku lat stracił ukochaną babcię, ojca i miłość swojego młodego życia…
Tobiaszowi i Minie również było ciężko, ale wydawało się, że ich cierpienie w porównaniu z tym, co przeżywał ich syn, jest niczym. Pocieszali go jak mogli, ale wiedzieli, że sami niewiele zdziałają.



W międzyczasie do pracy w redakcji miejscowej gazety została przyjęta pewna młodziutka osóbka, z którą pani Koralik szybko nawiązała nić porozumienia. Postanowiła zaprosić ją do siebie na kawę i ciasto.

Ciąg dalszy nastąpił.


...

Zostawiając komentarz w temacie "Miasteczko" uzyskasz rabat czasowy na kolejny odcinek! Polecam, Tobiasz Koralik.




Dodam jeszcze, że w następnym odcinku oprócz tymczasowego zakończenia tej historii (no chyba że do tego czasu rozpocznie się nowa runda ) przedstawię Wam perypetie kilku nowych mieszkańców dzielnicy Nigdzie

Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 19:16
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem