Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 02.03.2014, 16:57   #125
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,603
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Spoiler: pokaż
Dziękuję :)

Cytat:
Napisał Flo
Może zwieje tak jak Sylwan..
W sumie jeszcze nie wiem na 100%, jak pociągnę wątek macierzyństwa Anizji ;)
Cytat:
Ciekawa jestem czy szykujesz im jakieś utrudnienia i takie tam, w sumie to raczej na pewno coś im szykujesz, pytanie co.
Moim zdnaiem Cyprian i Katia zasługują na szczęście - oboje już trochę się nacierpieli w życiu. Aczkolwiek jest jeszcze Larysa i cała dorosłość przed nią... Katia, która bardzo kocha swoją córkę i jest do niej przywiązana, na pewno nie będzie wolna od zmartwień.
Cytat:
Btw to chyba norma w Nieznanowie, że panowie robią dzieci i potem umywają ręce. xD
Ekhem, dzielica Nigdzie to takie "jądro ciemności" xD W Nieznanowie jest cała masa kochających mężów i ojców :) Dowody np. w temacie "Ah, te dzieci", gdzie nie raz dzieciaki pojawiają się w towarzystwie swoich tatusiów :>
Cytat:
Noo i gratulacje, że tak długo masz tą okolicę. Zazdroszczę, że masz tyle czasu i chęci, żeby to wszystko ogarniać.
Dziękuję :D Z tym czasem to różnie bywa, ale chęci jak najbardziej są :)
Cytat:
Napisał dawidsz10
Pieseł prześliczny
Ano :D
A rasa pieseł jest w simsach... :D
Cytat:
Napisał Kędziorek
Ujmę to tak: uwielbiam happy endy
Ja też :)
Cytat:
Mimo, że to raczej naturalna kolej rzeczy to trochę mnie to rozczarowało.
Ale Gustaw nie był przygotowanyna nagłe oświadczyny jak Cyprian :D
Cytat:
Trochę mi tu Sylwanem zaleciało, kiedy ten nie chciał wziąć odpowiedzialności za Minę i Gustawa :/
Historielubią się powtarzać :D Zobaczymy, czy tak będzie i w tym przypadku!
Cytat:
Moim zdania Katia nie pasuje do Cypriana..
:O:O:O:O:O:O
Cytat:
jest jakaś taka wulgarna z wyglądu
"Nie oceniaj ksiązki po okładce" :D Aczkolwiek jako mama i przyszła żona może faktycznie powinna powyciągać te kolczyki xDD
Cytat:
Życzę Twoim simom długiego żywotu
Dziękuję :>
Cytat:
Napisał CW
wciąż mam cichą nadzieję, że kiedyś zobaczę ją od środka, albo chociaż że zobaczę ją za rok xD
Zapamiętam to sobie :D
Cytat:
mogłabym tam zamieszkać
Nie bałabyś się mafii? :D

Dziękuję za wszystkie komentarze i życzenia! :D Cieszę się, że spodobała się Wam mała Marcelinka :D Układałam tydzień temu rozpiskę, kto się z kim ma hajtnąć (śluby pomiędzy simami urodzonymi podczas 9. rundy) i na myśl o tym, czyją żoną zostanie panienka Koralik, uśmiech nie schodzi mi z twarzy :D No ale gram dalej i będzie ciekawie :)


Dzisiaj też dwie historyjki, na szczęście jedna z drugą związane.

...

Na Wyspie Królowej Melanii dom znalazło już wielu młodych simów. Do tych szczęśliwców dołączyła także dwójka młodych buntowników - Hirek Tycjanowski i Katia Faninowna. Byli dla siebie jak brat i siostra mimo że nie łączyły ich żadne więzy krwi. Ale pokrewieństwo dusz już owszem :)





Ich największą wspólną pasją była muzyka.
Poznali się jako nastolatkowie. Wydawało się, że nie będą mieć ze sobą nic wspólnego - Katia była sierotą, bardzo zakompleksioną i nieszczęśliwa. Marzyła o wolności, uczciwym życiu i bardzo chciała znaleźć kogoś, z kim mogłaby przez nie przejść. Hirek zaś był chłopcem z "dobrego domu" - jego ojciec to współwłaściciel dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. Zaplanował swojemu synowi przyszłość, ale młody Tycjanowski nie miał zamiaru żyć w ten sposób. Nauczony doświadczeniem z dzieciństwa nie chciał, żeby jego dzieci miały takiego ojca jak on - bez sumienia, całkowicie zależnego od pieniędzy. On wybrał wolność, co wiązało się z opuszczeniem rodzinnego domu i nieoglądaniem się wstecz.
Połączył ich bunt przeciwko światu, ale nie tylko on był fundamentem ich przyjaźni. Z pewnością jednak przywiódł ich do nowego miejsca - do Nigdzie. Tam, niemal za darmo, w ich posianie wszedł mały domek z ogródkiem.

Dziewczyna szybko nawiązywała nowe znajomości...



Nie podobało się to jej przyjacielowi. Nie żeby był zazdrosny czy coś, tylko po prostu uważał, że akurat ktoś taki jak Oliwer Kraft nie będzie w stanie odwzajemnić uczucia, jakim chce go obdarzyć Katia. Ba - nawet nie będzie zamierzał tego zrobić - zabawi się i następnego dnia rzuci... Dziewczyna natomiast bardzo starała się o względy przystojnego sima - zmieniła stylu ubierania się na bardziej kobiecy, zaczęła nosić rozpuszczone włosy, które dodatkowo traktowała prostownicą i lakierem tworząc fale z kosmyków, wyciągnęła wszystkie kolczyki i zaczęła się malować..
Często z tego powodu wybuchały między nimi kłótnie.



Było one jednak bezsensowne - biedaczka zadurzyła się w tym idiocie na amen. Nie dochodziło do niej, że Hirek chciał tylko jej dobra...



"Miarka się przebrała! Wyprowadzam się do Oliwera!", usłyszał kiedyś jej przyjaciel.

Nie próbował jej zatrzymać. Miał tylko nadzieję, że opamięta się i wróci nim będzie za późno...

Chłopak Katii mieszkał w bogatszej części Nigdzie - był dobrze sytuowanym simem. Mógł zafundować swojej ukochanej dosłownie wszystko, jednak to nie pieniądze uszczęśliwiały Katię...



Niestety, nic nie może przecież trwać...



Dziewczyna wiedziała, że Oliwer nie będzie zachwycony wieściami o jej ciąży. Niegdyś wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie chce mieć dzieci...



Chciała mu to jakoś "ładnie" powiedzieć, jednak mężczyzna ciężko to przyjął - oczywiście oskarżył Katię o zdradę, bo to niemożliwe, żeby to z nim wpadła, i kazał się jej wynosić.



Nie pomogły płacz i tłumaczenie.



Wiedziała też, że nie ma się co sądzić o alimenty - jej były miał wystarczająco mocną pozycję wśród miejscowej elity, żeby posunąć się do sfałszowania testów na ojcostwo chociażby...
Podczas pakowania swoich rzeczy zastawiała się, gdzie ma się teraz podziać - nie mogła tak po prostu wrócić do Hirka - w końcu byli pokłóceni! Problem w tym, że poza nim nie miała nikogo...
Zaryzykowała.

Jej przyjaciel z jednej strony bardzo ucieszył się z jej powrotu i przeprosin, a z drugiej strony był pewny, że wróciła, bo ten debil ją skrzywdził. Zdziwił się też gdy oznajmiła mu, że chce się u niego zatrzymać dosłownie na chwilę i poszukać jakiegoś mieszkania do wynajęcia. Nie traktował tego poważnie, jednak następnego dnia widząc ją zakreślającą ogłoszenia w gazecie, przestraszył się nie na żarty.
- Katia, co ty wyprawiasz?! - zapytał, nie mogąc zrozumieć.
- Nie widzisz? Szukam mieszkania - odparła przyjaciółka.
- Ale dlaczego? Przecież tu jest twój dom.
- Nie chcę ci siedzieć na głowie.
- Przecież zawsze trzymaliśmy się razem!
- Hirek, tak będzie lepiej... - po tym skierowała wzrok z powrotem na oferty w gazecie, jakby uznając, że rozmowa jest zakończona.
To jeszcze bardziej zdenerwowało Hirka. Wyrwał dziewczynie gazetę z rąk i rzucił ją na ziemię.
- Co ty robisz?! - krzyknęła dziewczyna wstając, żeby podnieść gazetę.
- Powiesz mi, do cholery, o co ci chodzi? - podniósł głos.
Chyba troszkę przesadził z tym tonem, bo dziewczyna się momentalnie rozpłakała. Zrobiło mu się bardzo głupio.
- Nie płacz, Katia - objął ją ramieniem, próbując naprawić swój błąd. - Przepraszam, ja nie chciałem...



- Jestem w ciąży - wyłkała dziewczyna. odwracając się od niego.
Ta wieść go spiorunowała. Przez chwilę stal z otwartymi ustami. Chciał coś powiedzieć, ale nadal nie dowierzał w to, co przed chwilą usłyszał. Z jednej strony był wściekły na przyjaciółkę, bo na własne życzenie zniszczyła sobie życie, a z drugiej było mu jej żal - była jeszcze taka młodziutka i ktoś tak brutalnie wykorzystał jej naiwność... Gdy jednak na chwilę odwrócił wzrok w jej stronę, jego serce momentalnie wymiękło.
- Pomogę ci wychować to dziecko - usłyszał. To był jego własny głos... Katia też to usłyszała, bo natychmiast odwróciła się w jego stronę.
- Nnnn... Naprawdę? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Naprawdę - odparł Hirek. Co prawda pożałował swoich własnych słów - z dziećmi póki co nie chciał mieć nic wspólnego, ale teraz nie mógł się wycofać. Przytulił dziewczynę.
- O nic się nie martw - powiedział. - Nie pozwolę, żeby ktoś was skrzywdził.



Rosnący brzuszek Katii przerażał go trochę z początku, ale z biegiem czasu strach został zastąpiony przez miłość do tego maleństwa.





Jak wspominałam jakiś czas temu, Katia to malarka-amatorka. W czasie ciąży wyjątkowo dopisywała jej wena twórcza :)



Pewnego zimowego wieczoru dziewczynę złapały skurcze... Hirek - łamiąc przy okazji niemal wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego - odwiózł młodą mamę do szpitala.
W nocy na świecie pojawiła się Larysa Faninowna - zielonooka blondynka, bardzo podobna do swojej mamy.
Na szczęście szybko wróciły do domu.





Hirek bardzo wczuł się w rolę opiekuna małej Larysy. Pokochał ją jak własne dziecko. Karmienie i zmienianie pieluch nie były mu straszne :]













Dziewczynka żyła w przekonaniu, że to Hirek jest jej tatą, nie rozumiała tylko dlaczego każe jej do siebie mówić po imieniu i dlaczego nigdy nie całują się w usta z mamą. Gdy zapytana o to Katia wyjawiła jej prawdę, dziewczynce zrobiło się bardzo przykro z powodu swojego prawdziwego taty. Jednocześnie cieszyła się, że ona i mama mają takiego przyjaciela i opiekuna jak Hirek. I nadal kochała go jak ojca.



Zdawało się jednak, że tym razem i pan Tycjanowski się w kimś zakocha!



Dziewczynie było na imię Andżelika Żarko i, jak się okazało, nie tylko mieli ze sobą dużo wspólnego, ale i oboje wpadli sobie w oko.





Któregoś dnia zaprosił ją na kolację do restauracyjki w Ellivenie.



Jak to mówią, przez żołądek do serca...







Jak widać poskutkowało :)
Niestety, młodzi narzeczeni chyba za bardzo się wyrychlili...



Andżelika była wściekła z tego powodu. Kto jak kto, ale ona zdecydowanie nie nadawała się na matkę.



Jej narzeczony był jednak zachwycony tym, że zostanie tatą! Wychowywanie Larysy całkowicie zmieniło jego podejście do dzieci. Nie mógł się doczekać zabawy klockami ze swoim potomkiem! Bardzo chciał mieć syna.

Andżelika wprowadziła się do nich i zaczęły się problemy.



Czepiała się Katii dosłownie o wszystko i strasznie się rządziła. Ta by jej chętnie wygarnęła, co o niej myśli, ale wiedziała, że nie może narażać młodej mamy na stres...



"Córeczka" Hirka także była zachwycona, że w jej domu wkrótce pojawi się dzidziuś. Bardzo chciała się z nim wcześniej zapoznać, ale Andżelika nie dała się dotknąć.



Cierpliwość pani Faninownej się skończyła i postanowiła w końcu wyznać przyjacielowi, co to za ziółko z tej Andżeli.



Niestety, coś poszło nie tak... Po ostrej wymianie zdań Katia wróciła do swojego pokoju zapłakana. Jeśli tak dalej pójdzie, będą musiały się wyprowadzić. Z tą wariatką nie dało się już wytrzymać.





Hirek był w niej zakochany po uszy.

Na świat przyszedł Michaś :)









Wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku, ale nie było...



Katia nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Jak ta pinda śmiała zdradzić faceta takiego jak Hirek!? Gdy zostały sam na sam, powiedziała jej prosto w twarz, co o niej myśli i zagroziła, że prawda wyjdzie na jaw.

"Tylko spróbuj, a cię zniszczę", odgrażała się Andżela.



Któregoś dnia Hirek podczas szukania drugiej skarpetki do pary po wszystkich szufladach natknął się na pewne pismo urzędowe. Nie mając czasu na jego przeczytanie, zostawił je na wierzchu i, znalazłszy drugą skarpetkę, udał się do pracy. Gdy z niej wrócił, czekała na niego w sypialni narzeczona.
Zapytała, czy czytał tamto pismo a gdy usłyszała, że nie, poleciła mu to zrobić. W pewnym momencie Hirek zbladł z przerażenia, a łzy zamgliły mu oczy.
Spojrzał z niedowierzaniem na Andżelę.



- Ale... Ale jak to?! - pytał.
- No po prostu. To nie ty jesteś ojcem Michała - odparła bez skrupułów.
- To nie może być prawda! - mężczyzna był zrozpaczony.



Tak bardzo pokochał tego chłopca, a teraz okazuje się, że to nie jest jego syn?!
- Chcesz powtórki testu na swój koszt? - zapytała kobieta.
Oczywiście oprócz ostrej kłótni doszło do zerwania zaręczyn. Nie musiała się jednak pakować w pośpiechu - zrobiła to wcześniej. Tak naprawdę nigdy go nie kochała... Michała zabrała ze sobą, a Hirka zostawiła z podwójnie złamanym sercem.

Teraz nadeszła kolej Katii, żeby pocieszyć przyjaciela.





Pomogło, aczkolwiek jeszcze przez długi czas niedoszły młody ojciec nie mógł się pogodzić ze stratą ukochanego dziecka.
W tym czasie wiele się zmieniło - zmarł pan Tycjanowski senior, a spory spadek i część udziałów w firmie odziedziczył jego syn. Okazało się, że Hirek ma rękę do interesów tak jak jego ojciec. Szybko dorobił się poważnego stanowiska w firmie i niemałych pieniędzy.

W międzyczasie panna Faninowna miała urodziny.





Ciąg dalszy nastąpi w dalszej części tego posta i będzie dotyczył przede wszystkim Hirka :)

Dalsze części tej historii:
- wątek Katii i Larysy (a po drodze zapoznać się z Winklerami),
- wątek Michała.


...

Zdrada męża i rozwód były dla Elzy Heinisch ciężkim przeżyciem. Postanowiła się przeprowadzić do nowego miejsca. Padło na Nieznanowo. Wraz z nią nowe życie miała rozpocząć jej nastoletnia córka, Maria Magdalena.
Jakkolwiek rozwód rodziców był dla niej ciężkim przeżyciem, tak przeprowadzka niekoniecznie miała jej pomóc, w przeciwieństwie do jej matki. Trudno było zostawić jej dom, w którym mieszkał od urodzenia, przyjaciół i kolegów, szkołę i wszystkie plany związane z tym miejscem. Niestety - mama dziewczyny była bardzo stanowczą simką i nie uznawała sprzeciwów.
Małe mieszkanko w biedniejszej dzielnicy miasteczka z początku denerwowało nastolatkę, ale gdy zaczęła znikać na całe dni, małe łóżko i stare meble przestały jej przeszkadzać.
Wśród swoich nowych znajomych znalazł się bowiem pewien starszy chłopak, w którym zakochała się po uszy.
Jej matka długo nie wiedziała, z kim dziewczyna się spotyka - była zbyt zajęta pracą - ale szybko musiała przejrzeć na oczy...



Bardzo się wtedy zdenerwowała na córkę i jej chłopaka. Koniecznie chciała go poznać i powiedzieć mu, co o nim myśli. Wpierw oczywiście wyciągnęła z Marii Magdaleny wszystko co się dało, a nie było to proste, bo dziewczyna zwyczajnie nie chciała odpowiadać podczas "przesłuchania". Ostatecznie doprowadzona do płaczu, dla świętego spokoju poinformowała matkę o wszystkim. Następnie Elza kazała jej sprowadzić "sprawcę".
Zjawił się następnego dnia.



"Pokojowe" rozwiązanie problemu było ostatnią rzeczą, jakiej chciała matka dziewczyny. Zgodnie z zapowiedziami wygarnęła mu wszystko i zagroziła sądem (i wcale nie przeszkadzał jej w tym fakt, że jej córka miała ukończone 16 lat). Gdy Roland Szopen wysłuchał wszystkich żali, skierował się w stronę drzwi mieszkania. Wściekła matka dziewczyny chciała go powstrzymać, ale nie zdążyła - szybko znalazł swoją dziewczynę i przekręcił kluczyk w drzwiach pokoju.
Stała zapłakana przy ścianie. Najwyraźniej słyszała całą ich rozmowę. Zza drzwi dochodziły krzyki i walenie pięścią o nie z żądaniem natychmiastowego otworzenia,co jeszcze bardziej powodowało uczucie strachu u niej i wzmagało płacz.
- Kotek, nie rycz, nie ma o co - powiedział, tuląc dziewczynę do siebie. - Ulżyło jej przynajmniej i może da ci spokój.
- Uwzięła się na ciebie i zrobi wszystko, żeby nas zniszczyć - wyłkała blondynka.
- Bzdury - odparł. - Nic nie może mi zrobić, tobie też nie... Posłuchaj - obrócił ją w swoją stronę i spojrzał jej w oczy. - Pobierzemy się i zamieszkamy u mnie.
Marię Magdalenę bardzo zaskoczył ten pomysł.



- Pobierzemy się? - upewniła się.
- No chyba że nie chcesz - odparł. - Ale wolałbym, żebyście ty i dziecko trzymali się z dala od tej wariatki. Parę formalności i będzie po sprawie. Zgadzasz się?
- Tak, tak... - odparła słabo.
- Głowa do góry - powiedział, po czym cmoknął ją w usta. - Będzie dobrze.

Na szczęście sąd zgodził się na ich ślub (mama dziewczyny nie miała tu nic do gadania).




Panowie młodzi lubią coś u mnie przymulać ;p









Zgodnie z zapowiedziami młodzi państwo Szopen zamieszkali w mieszkaniu Rolanda.



A z panią Heinisch nie utrzymywali kontaktu.
Na świat przyszła Weronika Szopen - blondynka o stalowych oczach.





Chociaż z początku wydawało się, że całkiem udana z nich para i że dobrze sobie radzą z wychowaniem córeczki mimo młodego wieku, tak sprawy zaszły z deczka za daleko...



Jakkolwiek pierwsza ciąża zakończyła się dla nich szczęśliwie - mieli pieniądze na życie i mieszkanie, w którym się mieścili, a Weronisia rosła zdrowo, tak druga ciąża - i to tak szybko! - komplikowała wszystko.
Roland był nieźle wkurzony...



I od tego czasu kłócili się zdecydowanie za często.
Pani Szopen skończyła wkrótce 19 lat.



Kilka dni po swoich urodzinach trafiła do szpitala i została w nim aż do porodu. Tym razem urodził się czarnowłosy chłopczyk, o kolorze oczu takim jak jego siostra (i ojciec). Otrzymał imię Hugo.



Ale niedługo po powrocie do domu czekała ją przykra niespodzianka...
Dwójka małych dzieci i zaniedbywanie przez żonę dały panu Szopenowi nieźle popalić. Mając tego dość, któregoś dnia spakował ją i dzieci...



To był definitywny koniec ich małżeństwa. I początek załamania nerwowego Marii Magdaleny.
Nie mając gdzie pójść,zjawiła się pod drzwiami mieszkania matki. Ze łzami w oczach błagała o pomoc - trochę pieniędzy i adres jakiegoś domu samotnej matki, gdzie mogłaby się zatrzymać z dziećmi do czasu znalezienia mieszkania. Nie wiedziała, jak sobie da radę, ale po tym wszystkim nie śmiała prosić matki o nic więcej.
Pani Heinisch, choć na początku wściekła i na córkę i byłego zięcia, kazała im zostać u siebie dopóki nie znajdą mieszkania.
Szybko jednak zaczęły ją męczyć wyrzuty sumienia. Tak bardzo chciała, żeby córka do niej wróciła i teraz, gdy "dorobiła się" dwójki dzieci, miała ją wyrzucić? Gdy następnego dnia ujrzała Marię Magdalenę wpatrująca się uporczywie w ekran komputera i spisująca jakieś dane kontaktowe, rozkazała jej zamknąć system i zakomunikowała, że zostają u niej. Wtedy też matka i córka ostatecznie się pogodziły.



Elza była szczęśliwa, że będzie mieć teraz wnuki przy sobie.



Obiecała też córce, że będzie ją wspierać podczas rozprawy rozwodowej. Chociaż skończyła tak jak ona, nie chciała dopuścić do tego, żeby jeszcze bardziej się rozkleiła.
Udało im się uzyskać spore alimenty na dzieci (pan Szopen stawał się coraz lepiej zarabiającym młodym prawnikiem) oraz sporą sumkę z podziału majątku.
Okazało się, że pieniędzy jest na tyle dużo (Elzie dostało się też coś niecoś podczas jej rozwodu lata temu), że wystarczy na zakup domu.

To zdjęcie zostało już zrobione w nowym miejscu :)



Marii Magdalenie ciężko było znaleźć pracę - musiała wpierw ukończyć zaocznie liceum i zrobić maturę. Nie było to łatwe, ale jej matka pomagała jej jak tylko mogła. Na szczęscie się udało i pani Szopen znalazła pracę jako sekretarka :)
Dzieci rosły jak na drożdżach!







Weronisia w roli kochającej starszej siostry :rolleyes:







Babcia rodzeństwa przeszła na emeryturę.



Rodzinka w komplecie:



W międzyczasie Maria Magdalena szukała szczęścia u boku innych simów.



Niestety, jej dzieci musiały się wychowywać bez ojca - z byłym mężem całkowicie zerwała kontakt (poza alimentami na dzieci), nowi partnerzy raczej nie pałali się do małżeństwa i ojcostwa.
Po którymś z rzędu rozstaniu simka myślała, że czas dać sobie spokój, ale podczas jednego ze spotkań zarządów firm poznała pewnego interesującego przedsiębiorcę.
Na pierwszy rzut oka przypominał jej byłego męża - brunet troszkę starszy od niej, chłodne spojrzenie, pogoń za pieniędzmi, drogi samochód i garnitur, pewnie rezydencja z basenem i bogate doświadczenie życiowe i miłosne.
Typ zdecydowanie nie dla niej, a gdyby nawet coś między nimi było (porozmawiała i poflirtowała z nim trochę), z pewnością szybko ległoby w gruzach.
Któregoś dnia jednak zaproponował jej spotkanie. Niestety, tego dnia, kiedy miał czas, ona musiała zostać w domu z chorą matką. Ku jej zdziwieniu zaproponował, że przyjedzie do niej i nie będzie musiała zostawiać matki samej. Chociaż z początku ten pomysł wydawał jej się niedorzeczny (chciała go przyjąć najlepiej, jak potrafiła), tak jego nalegania ostatecznie sprawiły, że się zgodziła.
W dniu spotkania upiekła ciasto i ogarnęła jako tako dom. Gdy opowiedziała swojej matce o całej sytuacji, starsza pani - ku jej zaskoczeniu - oznajmiła jej, że czuje się na tyle dobrze, że wieczorem idzie do sąsiadki (pani Julii Martin) na kawę wieczorem. I że odbierze dzieciaki z osiemnastki ich kolegi (rówieśnika Hugo).
Bardzo to ucieszyło, a zarazem zaniepokoiło Marię Magdalenę - totalnie sam na sam z ukochanym mężczyzną?

Jej gość zjawił się przed czasem - akurat kończyła przygotowywać naczynia i sztućce. Zestresowało ją to bardzo, ale on postanowił pomóc jej w przygotowaniach - pokroił ciasto, nalał przyniesionego przez siebie szampana do kieliszków... Zastanowiły ją też kolczyki na jego twarzy. Dawały mu trochę groźny wyraz. Ale to również było mylące.
Wieczór przebiegał w bardzo miłej atmosferze.



Gospodyni w pewnym momencie nawet przestała się stresować i często się śmiała.
W pewnym momencie rozmowa przeszła jednak na poważne tematy. Hieronim Tycjanowski rozwiał wszystkie jej wątpliwości. Bardzo chciał, żeby wiedziała, z kim tak naprawdę ma do czynienia...
Historię Hirka opisałam wyżej. To samo tego wieczoru usłyszała Maria Magdalena. Ośmielona i rozczulona poniekąd, opowiedziała mu o swoim nieudanym małżeństwie i o tym wszystkim, co Wy mieliście okazję przeczytać wyżej ;)

W pewnym momencie wyciągnął rękę w jej stronę. Jej serce przyspieszyło - chyb wyczuwała, że zaraz zdarzy się coś bardzo ważnego.
Wtedy dostrzegła, że ma bardzo gorące ręce i że patrzy na nią tak, jak już dawno nikt na nią nie patrzył...



- Odkąd Andżelika mnie zostawiła byłem pewny, że do końca życia będę sam. Ale widzę, że Ty myślisz i czujesz dokładnie to samo, co ja.
Ona uśmiechnęła się do niego promiennie. Już dawno nie była tak szczęśliwa!



- Kocham cię, Hirek - powiedziała.
- Ja ciebie też. A teraz przepraszam na chwilę...
Simka przestraszyła się.Czyżby czar miał prysnąć? Przyglądała mu się z uwagą. Czegoś szukał w kieszeniach.
- Cholera! - krzyknął nagle. Jego twarz przybrała zupełnie inny wyraz.
Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić. Czyżby ta niezręczna sytuacja miała zepsuć całą magię tego wieczoru?
Nagle usłyszała jego radosny śmiech.
- Tu się schowałeś! - zawołał. - Wybacz - zwrócił się do przyjaciółki. - Trochę niezręcznie wyszło, ale...



- Mario Magdaleno Sozpen, spędzimy tą lepszą część naszego życia razem?
Niedoszła narzeczona krzyknęła z wrażenia. Pierścionek był przepiękny, ale to, co się właśnie stało, było jedną z najcudowniejszych rzeczy, jakie spotkały ją w życiu.
- Hirek... Tak! - krzyknęła, wkładając ozdobę na środkowy palec (szkoda, że nie na serdeczny, no ale to są simsy! :<).



Nim jednak para się pobrała, Weronika dorosła i postanowiła się wyprowadzić z domu.



A potem był ślub :D
Dla przypomnienia -
Hieronim Tycjanowski + Maria Magdalena Szopen

http://s20.postimg.org/t9rh2r7st/sna...5_7fe5b531.jpg

http://s20.postimg.org/bhai8mfy5/sna...5_9fe5b313.jpg















Larysa i Hugo się chyba polubili :D



A Katia składa gratulacje swojemu przyjacielowi :)





Rodzeństwo Szopenów :)
Tak, Weronika jest BARDZO podobna do swojej mamy =D



Państwo młodzi wraz z Katią i Larysą Fainownymi :)





Młoda para zamieszkała w domu Marii Magdaleny.
Jakiś czas po nocy poślubnej...



Po tylu latach bycia najmłodszym w rodzinie, Hugo awansuje do roli starszego brata nienarodzonej jeszcze panny Tycjanowskiej :)



Ciąg dalszy nastąpił.

A co tam słychać u panny Szopen?

Weronika wynajęła maleńkie mieszkanko za małe pieniądze i dostała pracę w kancelarii burmistrza. Zastanawiały ją tylko plotki głoszące jakoby burmistrz Domański podrywał każdą simkę w zasięgu jego wzroku...
Młoda simka szybko nawiązała znajomość z kilka lat starszym od niej budowlańcem i sąsiadem z dołu, Patrykiem Wujkiem.





Zaprzyjaźnili się.



Patryk pochodzi z dużej, kochającej się rodziny. Ciężko było mu się zmierzyć z opowieściami przyjaciółki o rozwodzie jej rodziców. Uważał Weronikę za fajną dziewczynę i miał nadzieję, że szczęśliwie wyjdzie za mąż.

Tylko że wtedy nawet nie przyszło mu przez myśl, że to on będzie się starał o jej rękę!



Patryk wyprowadził się do większego mieszkania. Bardzo chciał, żeby jego dziewczyna wkrótce do niego dołączyła.



I wszystko wskazywało na to, że tak będzie.



Potrzebowali tylko więcej pieniędzy...

Ni stąd ni zowąd pan burmistrz zaczął zwalać na Weronikę coraz większą część papierkowej roboty. Często żeby się wyrobić, dziewczyna zabierała dokumenty do mieszkania. Bazyli chętnie się po nie zjawiał. Miał okazję pobyć sam na sam z śliczną, młodziutką Weroniką...



Wydawała się być nieugięta. Któregoś dnia jednak została jej zaproponowana podwyżka.
"Szef" jak zwykle zjawił się po segregatory.



Pochwalił ją za bardzo dobrze wykonaną pracę. Szczęśliwej narzeczonej Patryka nawet nie przeszkadzały zaloty burmistrza. W końcu miała dostać podwyżkę!
Kiedy jednak Bazyli spróbował ją pocałować, zaczęła się tłumaczyć, że nie może, że ma narzeczonego. "Czyli nie chcesz podwyżki?", zapytał zdziwiony i trochę wściekły burmistrz. Za długo mu się opierała... "Spokojnie, twój narzeczony się nie dowie. Masz moje słowo", obiecał.



Domyślił się, że swój "pierwszy raz" miała z Wujkiem, ale i tak wyszedł z jej mieszkania zadowolony i z nadzieją, że na tym razie się nie skończy.
W końcu która mogłaby się JEMU oprzeć?

Ciąg dalszy losów Weroniki nastąpił.

...

Ostatnio edytowane przez Liv : 03.03.2016 - 16:25
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem