Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 07.03.2014, 16:25   #134
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Spoiler: pokaż
Cytat:
Napisał dawidsz10
Chcę więcej tekstu w postach
Nie chcesz, uwierz xDD
Teraz - jak dla mnie - jest tak w sam raz :)
Cytat:
Napisał CW
moja koleżanka ma kota o takim imieniu xD
Pamiętam, że w TS1 chyba jednen z kotów Geni Kat wabił się Madzia, więc... :D
Cytat:
nie dokuczają jej? Nie rzucają kamieniami?
Nic mi na ten temat nie wiadomo xDD
Cytat:
Tak samo Weronika, pewnie tak naprawdę nie kocha Wujka, no bo gdyby kochała nie szła by do łóżka z facetem dla pieniędzy...
Taka uwaga techniczna - oni ze sobą nie spali :D Przyjrzyj się ostatnimu zdjęciu jak nie wierzysz. Zresztą w sypialni w tym mieszkanku ciężko zmieścić dwuosobowe łóżko.
Cytat:
to taki przypadek w tym odcinku, czy przeważnie tak robisz?
Nie oświadczają się zawsze! Np. Cyprian oświadczył się w salonie :D
Ale fakt faktem, że lubię, gdy simy oświadczają się podczas posiłku :D Co nie znaczy, że tylko starszy Winkler klęknął przed swoją ukochaną :D
Cytat:
aha, no i Katia i Hirek. Wtf? Dziwne relacje ich łączą
Czemu dziwne? Ja osobiście wierzę w przyjaźń damsko-męską ;) Poza tym Hirek to od zawsze taki opiekun Katii :)
[quote=Malin]Kochana Liv,
ja nawet nie będę udawać, że łapię cokolwiek z tych Twoich pokrewieństw, koligacji czy innych spowinowaceń w Nieznanowie[quote]
Podziwiam w takim razie, bo jak ja czegoś nie rozumiem np. na wykładzie, to mózg momentalnie mi wysiada... :|
Cytat:
(próbowałam kiedyś u siebie polskich imion... nie wyszło xD)
A ja, powiem Ci szczerze, wolę jakoś "rodzime" nazewnictwo. Poza tym, nie wszystkie imiona są polskie :D Jekaterina Faninowna i Iwan Ewerkin nie brzmią za bardzo polsko, prawda? ;)

Dziękuję Wam wszystkim :* Szczególnie za głosy w FA!



Mój pierwszy odcinek jako SimStoryk! :hooray:

Musicie mi wybaczyć, ale dwoma częściami przekroczyłabym limit zdjęć =( Poza tym obiecałam Wam, że na razie dam sobie spokój z nastoletnimi ciążami, więc dzisiaj na jakiś czas ostatni taki przypadek xD
BARDZO dużo tekstu tym razem.

Cofamy się do końcówki 2012 roku i lecimy dalej z The Big Story! =)
Pierwsza część tutaj.

Gdyby ktoś się nie łapał w koligacjach rodzinnych, skleciłam na szybko drzewo genealogiczne.

...


W nowym domu Miron, Jesika i Lesław Nikonieccy oraz siostra Jesiki i jej córeczka - Roksana i Zeni Ławeckie - toczyli sobie spokojne, rodzinne życie. Starsi simowie pracowali dzielnie na spłatę kredytu, a najmłodsi uczęszczali do swoich szkół. Na przedostatnim zdjęciu w tamtym odcinku Zeni to uczennica podstawówki, a Sławek to ok. trzyletni berbeć. Ale czas szybko leci i z tamtych dzieci prawie nic już nie zostało!



Zeni po szkole odwiedziła swoją przyjaciółkę, Jagódkę Heblarek (obecnie panią Roklin, mamę małej Adrianny ;]). Jak widać, trzymała się ze "swoimi" - młodymi simami, którzy nie narzekali na nadmiar pieniędzy. Ale to nie znaczy, że w przyszłości chciała nadal należeć do grupy, z której się wywodziła. Zenobia Ławecka marzyła o byciu modelką albo aktorką. Uważała, że jej uroda jest na tyle przekonująca, że zrobienie światowej kariery byłoby możliwe. Tak, te plany były bardzo naiwne i opowiedziała o nich tylko przyjaciółkom (co nie znaczy, że te były zachwycone jej pomysłem). Krewni na pewno szybko wybiliby je jej z głowy gdyby się dowiedzieli, dlatego przed nimi trzymała to w tajemnicy.
Ale któregoś dnia pojawiła się nadzieja, że jej młodzieńcze pragnienie się spełni...
Umówiła się w swoim domu (pod nieobecność rodziny oczywiście!) z pewnym wpływowym simem. Longin Seppi (o którym było coś wspominane tutaj - to ojciec Malkolma Seppi, Zyty Urzędnik (de domo Seppi) i Adelajdy Seppi, którą być może nawet obsadzę w roli głównej bohaterki nast. odcinka ;) )



Pan Seppi zgodził się jej pomóc, pod pewnym warunkiem...





Na szczęście nikt ich nie przyłapał. Niestety, po jakimś domownicy czasie dowiedzieli się, że COŚ się stało.
Gdy wyszło na jaw, że wilczy apetyt córki i "tycie" to tylko przykrywka dla ciąży, Roksana wściekła się niesamowicie.



Obie mamy - przyszła i obecna - wróciły do swoich pokojów z płaczem. Zeni oberwało się za jej naiwność i głupotę, ale mama dziewczyny najwięcej miała do zarzucenia samej sobie - pozwoliła na to, żeby jej własne dziecko popełniło ten sam błąd co ona przed laty... Że tak naprawdę nie miała pojęcia o tym, co siedzi w główce Zeni i że nigdy, przenigdy nie rozmawiała z nią na temat związków z facetami, a tym bardziej nie uświadomiła jej, kim był jej własny ojciec...
Historia zatoczyła koło.

Nie mogąc znaleźć oparcia we własnej matce, dziewczyna postanowiła opowiedzieć wszystko swojej cioci.



Jesika słuchała uważnie i nie mogła uwierzyć w podobieństwo historii siostrzenicy i tego, co kilkanaście lat wstecz wyjawiła jej siostra. Pamiętała też swoje własne zachowanie po tym, jak Roksana oznajmiła jej, że będzie mieć dziecko. Ale to nie ona się przed nią wyżalała - przed sobą miała zapłakaną, wystraszoną i bezradną wobec całej sytuacji Zeni.
Zdawała sobie też sprawę z tego, jak wyglądają teraz relacje między dwoma nastoletnimi mamami.
"Możesz na mnie liczyć", usłyszała dziewczyna pod koniec rozmowy. "I nie martw się".



Zeni zawsze wiedziała, że jej ciocia to wspaniała simka, ale dopiero teraz mogła się naprawdę o tym przekonać.

Jesika wpierw zwróciła się o radę do swojego najlepszego przyjaciela.



Miron też był zaskoczony ciążą Zeni, ale dopiero podczas rozmowy z żoną doszło do niego, co to tak naprawdę oznacza - dodatkowe wydatki, brak spokoju w domu, rychłe przemeblowanie na piętrze (trzeba było przygotować kącik dla dziecka w pokoju nastolatki). Wracały ciężkie czasy...
Trochę zezłościł się na żonę gdy poinformowała go, że to ona wybiła dziewczynie z głowy wszelkie aborcje i inne zabiegi mające na celu "pozbycie się problemu raz na zawsze". Pokłócili się wtedy, ale ostatecznie Miron przyznał Jesice rację. W końcu oni też kiedyś nie byli gotowi na drugie dziecko, ale mimo że nie podjęli decyzji o aborcji ani oddaniu maleństwa do adopcji i tak je stracili.
No i nie chciał zostawić żony samej we wspieraniu młodej mamy.

Ale najcięższą konfrontację pani Nikoniecka pozostawiła sobie "na deser". Niemal dosłownie ; )



Przekonanie siostry, że żal do siebie o to, co się stało oraz "ciche dni" między nią i Zeni, nie polepszają i tak trudnej już sytuacji, było nie lada wyzwaniem. Zwykła rozmowa przerodziła się w ostrą wymianę zdań pomiędzy siostrami. Do Roksany nie dochodziło, że to ona - matka dziewczyny, która niegdyś doświadczyła tego samego, co jej córka teraz - może jej najbardziej pomóc. Nie dość, że doskonale wie, co czuje, czego się boi i w ogóle jakie myśli chodzą jej teraz po głowie, to jeszcze na podstawie swojego doświadczenia może ulżyć dziewczynie w cierpieniu. To ona zna swoją córkę najlepiej mimo wszystko.
Musiało minąć sporo czasu, żeby Roksana wyciągnęła pomocną dłoń do córki. Miała nadzieję, że teraz uda jej się naprawić błędy przeszłości i odbudować relacje ze swoim jedynym dzieckiem.
Dziewczyna jednak za nic nie chciała wyjawić nazwiska ojca dziecka...

A Sławek...



... bardzo cieszył się, że kuzynka będzie mieć dzidziusia :) Nareszcie będzie mógł być dla kogoś starszym bratem! I nic nie szkodzi, że według pokrewieństwa będzie wujkiem.

Do rodziny Nikonieckich i Ławeckich kilka miesięcy później dołączyła Klementyna - szarooka blondyneczka o kolorze skóry takim, jak u Zeni.



Jesika była dla małej Klementynki jak druga mama.



Babcia też pomagała jak mogła :)



I była bardzo dumna ze swojej córeczki. Była wspaniałą mamą dla maleństwa.



Zeni, chociaż z początku narzekała na nagły przyrost obowiązków...



... ostatecznie stwierdziła, że woli spędzać wieczory w towarzystwie swojej mniejszej wersji aniżeli koleżanek i obcych ludzi na dyskotece.

Któregoś dnia Roksana i Sławek wybrali się do sklepu rybnego na wielkie zakupy. Była tam możliwość nauki wędkowania i Roksana została ubłagana przez siostrzeńca, żeby pozwolił jej się pobawić.





Jak widać, młodemu dobrze szło :D
W międzyczasie jego ciotka nawiązywała nowe znajomości...



Szybko przeszli do konkretów...



Roksana i Longin spotykali się jakiś czas w tajemnicy - w zasadzie dla nich obu była to bardziej przygodna znajomość. Pewnego dnia pan Seppi postanowił odwiedzić kochankę (tak, oficjalnie nadal jest mężem Marcjanny, chociaż mieszka z inną simką i ma z nią dwóch synów xD) w jej domu. Kiedy oni miło spędzali czas na kanapie (;) ), Zeni, chcąc się zapytać mamy, gdzie się podziała deska do prasowania, zajrzała do salonu.



Wydawało jej się, że jej serce na chwilę zamarło. Albo pękło z bólu...
Pobiegła do swojego pokoju i tam cichutko pochlipywała. Żeby ni obudzić Klementynki.



Coś się zmieniło między nimi od tamtego momentu. Chociaż wydawało się, że pogodziły ze sobą raz na zawsze i są dla siebie jak przyjaciółki, właśnie zaczął się stopniowy proces izolowania się Zenobii od Roksany. Żałowała, że nie powiedziała matce, kim jest ojciec jej wnuczki.
Wiedziała, że rodzicielka szybko nie zakończy swojego romansu i że ona sama nie zniesie widoku Seppiego w swoim domu, w towarzystwie własnej matki...

Dzieci rosły - wpierw Klementynka...
Cała rodzina była w niej zakochana :wub:











Szczególnie Sławek, który bardzo wczuł się w rolę zabawiacza małej kuzynki :)





Ale i on sam musiał kiedyś podrosnąć...







Jego również nie ominęła "szczenięca miłość".



Anabelle Delacroix to córka pary bogaczy - Madeline Delacroix (ciotki byłej pierwszej damy Nieznanowa Nory Delacroix) i Joachima Niklowicza, biznesmena. Rodzice postanowili dać tą utalentowaną dziewczynę do prywatnej szkoły muzycznej (klasa - pianino), ale tak poza tym uczyła się w szkołach publicznych, gdzie nie wszyscy rówieśnicy byli tacy jak ona.
Chociaż rodzice próbowali jej dyskretnie dać do zrozumienia, że biedniejsze simy są po to, żeby pracować na rzecz bogaczy, że brak pieniędzy wiążę się z brakiem wiedzy i zaniżonym IQ oraz że z takimi lepiej nie trzymać, ona miała odmienne zdanie.
Bo poznała Sławka. I w nim się - ze wzajemnością! - zakochała.
Niestety, według rodziców dziewczyny był to związek bez przyszłości - bo potencjalny partner życiowy ich córki nie aspirował do wyższych sfer. Pochodził z niezbyt bogatej rodziny, jego ciotka i kuzynka w wieku nastoletnim zaszły w ciąże, nikt nie posiadał tam stopnia naukowego, nie zajmował "poważnych" stanowisk... A może mieli jeszcze coś na sumieniu, jak to biedni? Alkoholizm, kradzieże? Rodzice Anabelle bali się pomyśleć, co jeszcze... Dlatego kategorycznie zabronili córce spotykania się z młodym Nikonieckim.
Panna Delacroix była uważana za wzorowe dziecko - pilnie się uczyła, była ładna, dobrze wychowana i posłuszna. Byli pewni, że się im nie sprzeciwi - w końcu mieli u niej najwyższy autorytet!

Na początku to poskutkowało - Anabelle faktycznie zdawała się nie utrzymywać dłużej kontaktu ze swoim przyjacielem, jednak im dłużej trwało to milczenie i rozłąk, tym bardziej tęskniła.
Tak samo było ze Sławkiem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że pomiędzy statusem społecznym jego rodziny i Anabelle jest ogromna przepaść. Miał za złe rodzicom dziewczyny, że uważają go za kogoś mniej wartościowego tylko dlatego, że ma takie pochodzenie a nie inne, ale z drugiej strony wiedział, że chcą dla swojej jedynej córki jak najlepiej. Chociaż cale życie było przed nim, czuł, że nigdy nie zapewni jej takich warunków, do jakich teraz jest przyzwyczajona i na jakie zasługuje.
Chciał, żeby pokochała kogoś, z kim nie będzie musiała klepać biedy i będzie naprawdę szczęśliwa. Próbował o niej zapomnieć i miał nadzieję, że i ona szybko zapomni o nim.
Ich "wegetacja" w takim stanie trwała kilka miesięcy. Był to czas pełen męczarni, wyrzeczeń i smutku. Oboje opuścili się w nauce, Sławek - żeby nie myśleć o niej - brał nadgodziny i często przesiadywał u swojego kumpla i sąsiada - Dymitra Szymuk. Przyjaciółki Anabelle - Nastka i Iwetta - były bardzo zaniepokojone stanem dziewczyny. Im też z początku nie podobały się te spotkania jej i Sławka, ale dziewczyna swoimi opowieściami udowodniła im, że naprawdę się mylą co do Sławka. Próby wciągnięcia ją w "nowe" męskie towarzystwo też nie pomagały - co z tego, że chłopaki ze szkoły zwracali na nią uwagę, skoro ona nie zwracała uwagi na nich?
Bo Sławek był tylko jeden.
Także pani Delacroix i pan Niklowicz byli zmartwieni zachowaniem córki - życie jakby z niej uszło, nie przykładała się do nauki ani ćwiczeń, niechętnie wychodziła z domu. Tego obawiali się najbardziej - że pierwsza miłość ich dziecka będzie zapewne tą prawdziwą i ostateczną... Z początku ciężko było im w to uwierzyć - Joachim był rozwiedziony, Madeline miała za sobą kilka bardziej i mniej poważnych związków, poza tym oni sami nie byli małżeństwem i nadal szukali swoich drugich połówek i mimo że żyli razem tyle lat, ciągle nie byli pewni swojej miłości. Nie do końca rozumieli swoją córkę, ale byli niemal pewni, że to przez ich zakaz tak cierpi.
Nie mogli dłużej zabraniać jej bycia sobą.

Od ich ostatniego spotkania sam na sam minęło sporo czasu, dlatego gdy któregoś dnia postanowił odwiedzić ją w jej mieszkaniu bardzo bał się, jak to będzie. Miał jej tyle do powiedzenia! No i bardzo chciał, żeby od tego czasu była "oficjalnie" jego dziewczyną. Teraz mogli sobie na to pozwolić - rodzina i znajomi ostatecznie zaakceptowali taki stan rzeczy.
Z przydomowego ogródka zerwał kilka kwiatów, żeby ie przychodzić do niej z pustymi rękami. Starał się, żeby w bukieciku było dużo koloru fioletowego, który był jej ulubionym. Tak wyszykowany, wybrał się na drugi koniec Nieznanowa.

Takie dni jak ten były dla niej najgorsze - żadnych obowiązków, sama (nawet kotów nie było!) w mieszkaniu, brak chęci na spotkanie z przyjaciółkami. I zbliżające się chmury deszczowe. Postanowiła, że pójdzie sobie po ciasto do kuchni, zrobi herbatę i poczyta. Nim jednak wyszła z pokoju, przelotnie rzuciła okiem na keyboard stojący nieopodal łóżka. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz grała. Wsadziła wtyczkę to kontaktu, włączyła instrument, przetarła zakurzony panel ręką i zaczęła grać, co jej przyszło na myśl. A w głowie miała pewną melodię, której dawno nie słyszała.
Za oknem zrobiło się ciemno, w powietrzu unosił się dźwięk wydawany przez urządzenie. Melodia była smutna, melancholijna. Tak jak jej życie.
Mimo że często zamykała oczy podczas płaczu, grała dalej. Myliła się często, momentami nie trzymała tempa. Myślała o swoim idealnym życiu, o zaplanowanej do najmniejszego szczegółu przyszłości. Tak chciała, żeby to skończyło się inaczej - wszyscy marzą o ułożonym, bezpiecznym życiu bez problemów. Ona takie wiodła całe lata, ale gdy zobaczyła, co to znaczy być przygnębionym, bać się o jutro, żyć nadzieją, kochać na zabój i odnajdywać wsparcie wśród bliskich zrozumiała, że tak powinno być. Że życie bez cierpienia to żadne życie.
Tylko że teraz był akurat ten moment, w którym chciała, żeby ktoś ukrócił jej męki i żeby później mogli pokonywać razem problemy dnia codziennego.
Wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.

Melodia się urwała, a ona spanikowała. Była cała zapłakana i nie miała zamiaru ruszać się z miejsca. Problem w tym, że udawanie, że nie ma nikogo w domu był bez sensu.
Ostatecznie podeszła do drzwi.
- Anabelle? - usłyszała znajomy głos po drugiej stronie. Na jej twarzy wymalowały się zaskoczenie i euforia.
- Sławek! - krzyknęła słabo, prawie niedosłyszalnie.
Odblokowała zatrzask w drzwiach, a sama pobiegła do łazienki ogarnąć się trochę.
Chłopak wszedł do środka zdezorientowany. Zamknął drzwi za sobą i podążył za ukochaną, która szybko zniknęła w łazience. Gdy usłyszał szum wody domyślił się, co się mogło stać. Zresztą zanim zadzwonił, przysłuchiwał się chwilę temu, co grała. To wystarczyło.
Udał się do jej pokoju, tak jak to zwykle miał w zwyczaju odwiedzając ją. Rozejrzał się i miał wrażenie, że to miejsce jest jak jej klatka. Właśnie tutaj płakała przed chwilą i grała tę przerażającą melodię. Tak chciał,żeby jego obecność "odczarowała" to miejsce.
Żeby odczarowała ją...

- Sławek! - usłyszał za sobą.
Odwrócił się w jej stronę. Była blada, usta jej drżały z poruszenia.
- Nie pozwolę, żeby to się stało jeszcze raz - powiedział. - Już nigdy nie będziesz przeze mnie płakać.
- Ale to co się stało... To nie twoja wina - odparła, nie bardzo rozumiejąc.
- Nie - odparł. - Ja też dałem sobie wmówić, że tak będzie lepiej. Nigdy więcej.
Objął ją i przyciągnął do siebie.



- Może i jesteśmy za młodzi na wielkie rzeczy, ale...
- Ja tak nie uważam - wtrąciła dziewczyna. - Miłość jest dla wszystkich.
Sławek rozluźnił na chwilę uścisk.



- Będziemy już zawsze razem, prawda? - zapytał.
- Tak - odparła. - Nie chcę, żeby było inaczej.
Przytulił ją mocno.



- Kocham cię, Sławek - powiedziała.
- Ja ciebie też, Anabelle - odparł. - Teraz wiem to na pewno.
- Pocałuj mnie - wyszeptała.



Dla tej chwili warto było tyle czekać i cierpieć.

Po tym wydarzeniu jakby wszystko wróciło do normy.











Aczkolwiek jeden z nowych sąsiadów i Zeni troszkę skomplikowali sprawy...
Mimo tego, co ją spotkało ze strony Seppiego, nie była zamknięta na nowe znajomości. Bardzo szybko ona i trochę starszy od niej Jaromir Starczyk nawiązali romans. Nie była to druga młodzieńcza miłość Zeni albo taka w stylu tej, którą przeżywał jej kuzyn - delikatna, uczuciowa i szczera. Ona i Jaromir byli na to za starzy lub/i zbyt doświadczeni. Albo nie tego szukali, przy czym ta ostatnia opcja brzmi najbardziej zgodnie z prawdą.





Zasadniczo o to chodziło. A Zeni nareszcie miała dobry pretekst, żeby uwolnić się od matki. Jaromirowi i jego krewnemu, Ambrożemu, bardzo było to na rękę - gdyby Zeni się do nich wprowadziła, mieliby nie dość, że gospodynię, to jeszcze towarzyszkę na długie wieczory. Tak - oboje mieli plany wobec niej...
Problemem stała się tu Klementynka - nie chcieli drugiego dzieciaka na utrzymaniu (pierwszy z nich to Jacenty, syn Ambrożego, o którym kiedyś ;) ).
Mama dziewczynki miała trudną decyzję do podjęcia. Nie myślała zbyt długo nad tym...
Wyprowadziła się, ale bez córki. Ostatecznie mieszkały bardzo blisko siebie...

W nowym miejscu Zeni ukończyła 20 lat. Bawiła się świetnie, nie tylko w towarzystwie Jaromira...



Zapuściła i zafarbowała włosy, ale to nie była jedyna zmiana w jej wyglądzie.





Rodzina nie mogła się pogodzić z jej decyzją, ale najbardziej ze wszystkich przeżyła to "osierocona" nagle Klementynka.



Nie dawała babci spokoju z pytaniami typu "czy jak mamusia wyjdzie za mąż, to weźmie mnie do siebie?". Roksana wiedziała, że tak nie będzie, ale nie chciała być kolejną sobą, która złamie wnuczce serce. Teraz to ona była dla niej jak mama...

Na swoje 5. urodziny dostała od Zeni niebieskiego misia. Nazwała go Zenek, od imienia swojej mamy.





"Tęsknię za mamą, Zenek", zwierzała się swojemu małemu przyjacielowi. "Mieszka tuż obok, ale nigdy do mnie nie przychodzi. A ja sama tam nie pójdę, bo boję się tych dwóch panów."
Przytuliła mocno swojego misia wyobrażając sobie, że mama kiedyś do niej wróci i że będzie mogła ją tak samo mocno wyściskać.
Po chwili do pokoju weszła babcia dziewczynki.
- Kochanie, czemu nie schodzisz na kolację? - zapytała.
Klementynka odłożyła misia i odwróciła się, cała zapłakana, w stronę babci.
- Nie jestem głodna, babuniu - odparła.
- Co się stało? - zaniepokoiła się kobieta na widok jej zapłakanych oczu.
Dziewczynka na nowo wybuchła płaczem.
- Mamusia wcale mnie nie kocha - wyłkała. - Gdyby było inaczej, nie zostawiałby mnie tu.
Roksanie serce ścisnęło się z bólu. Objęła wnuczkę ramieniem.



Ta momentalnie odwróciła się w jej stronę i mocno się przytuliła.
- Klementynko, to nie tak - powiedziała, powstrzymując łzy. Było jej niesamowicie wstyd za swoją córkę. Jej dziecko potrzebowało mamy, a nie babci...
- Nie, babuniu - wymamrotała. - Ale dałabym wszystko, żeby mama mnie pokochała...
Babcia dziewczynki już wiedziała, co ma zrobić.



- Zenobia, masz NATYCHMIAST wrócić do domu - rozkazała córce, gdy ta przyszła z wizytą kilka dni później. Oczywiście wczesnym popołudniem, kiedy Klementynka była w szkole.
- Ale mój dom jest tam - odparła, pokazując palcem na zachód.
- Nie, TWÓJ dom jest TU - powiedziała dobitnie starsza z nich. - Klementynka potrzebuje mamy!
- Przecież ma ciebie!
- MAMY, nie BABCI! - nie dawała za wygraną.
- Nie krzycz na mnie! - podniosła głos córka. - Jestem w ciąży, nie widzisz?
- I co, swoje drugie dziecko też tak zostawisz?
- Nie, bo co?
- Słuchaj, dziecko. Masz córkę, która wie, że jej nie kochasz.
- Powiedziałaś jej takie coś?! - wściekła się Zeni.
- Nie, ona sama do tego doszła - odparła jej matka. - Zostawiłaś ją i nie wracasz, co innego miała sobie pomyśleć?



- Przecież zawsze może przyjść do mnie do domu.
- Wiesz dobrze, że tego nie zrobi.
- To dlaczego ja mam się fatygować do was?
- Ona się boi tych twoich...
- A ja nie chcę tutaj przychodzić i co?
- Jak śmiesz! - Roksana była u granic cierpliwości.
- Zresztą idę stąd. Wkurzasz mnie.
- Kiedy przyjdziesz do Klementyny?
- Pff - prychnęła lekceważąco. - Jak mi się zachce! A teraz ciao!

Gdy zamknęły się za nią drzwi, Roksana na dobre się rozkleiła. Gdzie popełniła błąd?

Od tego momentu Zeni niemal wcale nie pojawiała się w domu. Na jej miejsce miał się natomiast pojawić ktoś nowy...








Postanowili się pobrać po zakończeniu przez Anabelle szkoły policealnej.

Przyszła teściowa nadzorowała przygotowania :)
"Wyglądasz świetnie!", zachwycała się, widząc narzeczoną syna gotową do ślubu.





Tak samo uważała Klementynka.



Zeszli się goście:



Na pierwszym planie Edyta Inek (obecnie Szymuk), w tle od lewej Asiek Niklowicz, Rachela Klamko (Tischner) i Kuba Inek.



Tu natomiast Nastka Czajkowska i Iwetta Zamoyska (Inek, żona Kuby), czyli najlepsze przyjaciółki panny młodej :)
To oczywiście nie wszyscy! :D







No i reszta...



Rodzice pana młodego, Miron i Jesika (Ławecka) Nikonieccy.


Z przodu rodzice panny młodej, Joachim Niklowicz i Madeline Delacroix, za nimi Anizja (Ewerkin) i Gustaw Koralik, całkiem z tyłu Rachela Klamko (niestety bez Brunona ;<) i Nastka Czajkowska.



Ciotka i córka kuzynki pana młodego, czyli Klementyna i Roksana Ławeckie. Za nimi Kuba Inek :D



Jaromir Starczyk i kuzynka Sławka, Zenobia Ławecka - para, za nimi przyjaciel Sławka - Dymitr Szymuk (Edytę, jego obecną żonę, gdzieś wcięło :|) i ponownie Rachela Klamko.



Iwetta Zamoyska i Kuba Inek, obecnie młodzi małżonkowie :)



Anabelle ze swoją mamą ^^



Dymitr wznoszący toast na cześć młodej pary :)

Państwo Lesław i Anabelle Nikonieccy! Wiwat młoda para! :D





Państwo Nikonieccy mimo tylu lat razem nadal bardzo się kochają :>





Miron ma śliczną żonę :wub:



Zatrucie pokarmowe czy ciąża?



- Sławek?



- Coś się stało? Byłaś u lekarza?
- Tak...
- I co?
- To nie od jedzenia...
- Czyli ciąża?!
- Na to wychodzi - uśmiechnęła się Anabelle.
- AAAAAA! - krzyknął uradowany przyszły tatuś. - JESTEŚMY W CIĄŻY!



Dobrze, że nie widział jej miny w tym momencie.
Dopiero jakiś czas po ślubie do Anabelle dotarło, kim teraz jest. Już nie mieszkała z rodzicami, tylko z niemal całą bliższą rodziną męża w kilku pokojach, nie jadła tego, do czego była przyzwyczajona, nie mogła "wyrzucać" pieniędzy, gdyż nie miała ich za dużo, była zależna od tych simów... Lubiła swoich domowników, ale takie życie było trudniejsze, niż sobie to wyobrażała.
I kilka lat wcześniej zupełnie nie wpadłaby na to, że wieku 22 lat urodzi dziecko. Ale to się miało stać, na to pozwoliła...

Młody tatuś był wniebowzięty i nie mógł się doczekać narodzin dziecka.





Gdy zostawali sam na sam z Anabelle, mogło stać się wszystko. W jej oczach Sławek przestał być tym nieśmiałym, grzecznym chłopcem, w którym się niegdyś zauroczyła. Szybko stał się mężczyzną dzielnie biorącym życie na klatę, niezłomnym, będącym oparciem dla swojej rodziny, dla Anabelle kochającym mężem i przyjacielem, a wkrótce pewnie i wspaniałym ojcem dla ich dziecka.
Nie mogła się pozbyć uczucia, że w gruncie rzeczy jeszcze nie dorosła do roli JEGO żony. Że nie pasuje do tej rodziny - tu wszyscy byli tacy doświadczeni, dzielni i... zwyczajni. Podziwiała tych simów, ale nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie taka jak oni.





To chłopiec!



Lesław i Anabelle Nikonieccy powitali na świecie Wojtka :) Oczy po mamie, włosy po tacie :D

Klementynka wita się z kuzynem :) To miłość od pierwszego wejrzenia! :)







I jeszcze takie z dziadkiem Mironem... ;)



A, bo zapomniałam o Zeni... Ona i Jaromir doczekali się córeczki - Frydy Ławeckiej :) Niestety, z okresu niemowlęcego dziewczynki mam tylko jedno zdjęcie, na którym w dodatku nie widać jej twarzy ;<

Ciąg dalszy nastąpił.


...

Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:19
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem