Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 22.04.2014, 23:51   #146
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cytat:
Napisał Libby
Wepchnęłaś już Melchiora pod nadjeżdżającą ciężarówkę
Nie, ale jego dni są policzone ; D
Cytat:
Zbysław naprawdę myślał, że Esi się nie dowie, skoro wyskoczył z wyznaniami podczas wspólnej kolacji...?
Zbysław i Nora byli wtedy sam na sam

Dziękuję Wam

Dzisiaj w końcu o tym, co się stało z Esim i dlaczego to Bazyli jest burmistrzem (no dobra, był, obecnie już nim nie jest :]).

Pierwsza część.

...

Szczęście młodej i po uszy zakochanej w mężu pani Aronowicz nie trwało jednak długo. Na początek wystarczył fakt, że noc poślubną spędzili osobno. Kolejne wyglądały zresztą bardzo podobnie - Zefka spała sama w sypialni, Zbysław - w pokoju obok, który był połączeniem kuchni i salonu.
Nieprędko przyszło jej zasnąć w jego ramionach.



Nim jednak to się stało, myślała nad przyszłością. Gdy Zbysław dostanie to, czego chce, co się z nią stanie? Co ja najlepszego zrobiłam?!, pomyślała, po czym mocno zamknęła oczy, pozwalając malutkim łezkom skapnąć na poduszkę.





Ciąża okazała się być poniekąd wybawieniem dla Zefki. Jej mąż bardzo się ucieszył, że będzie mieć potomka. Nie powiedział jej nigdy wprost, że chce mieć syna, ale była pewna, że to właśnie jego oczekuje - mniejszej wersji samego siebie. Takiego samego egoisty, despoty, głupca i cwaniaka... Cichego zabójcy.


W momencie gdy maluszek w brzuchu pani Aronowicz dopiero się rozwijał, malutki Domański coraz częściej dawał znać, że chce już wyjść na świat!



Tego poranka Nora odjechała do szpitala - wielkimi krokami zbliżał się termin porodu. Zaledwie kilka dni później była już z powrotem w mieszkanku, w dodatku nie sama!



Nowy członek rodziny burmistrzów i następca swojego ojca został ochrzczony jako Błażej Domański. Po tacie odziedziczył bystre niebieskie spojrzenie, natomiast po nieżyjącej babci Nicholette otrzymał bardzo ciemny kolor włosów.







Państwo Domańscy w specjalnej sesji zdjęciowej (bajerancka obróbka i link gratis ):

http://i1068.photobucket.com/albums/...ps2dadbc37.jpg

Kilka miesięcy później i na Zefkę przyszedł czas...



Sąsiadka z góry, zaniepokojona krzykami, pobiegła młodej mamie i pchającemu się na świat dziecku na pomoc. Na szczęście przybyły do szpitala na czas. Tam, po kolejnych kilku godzinach męczarni, swój pierwszy krzyk wydała córeczka Aronowiczów, nazwana przez swoją mamę Marleną.
Ku wielkiemu zdziwieniu Zefki, Zbysław wcale się nie rozzłościł na wieść, że urodziła mu się córka. W zasadzie nie przejął się wcale, co okazało się być jeszcze gorsze niż jakiekolwiek "żywsze" odruchy.
Cała odpowiedzialność za wychowanie tej szarookiej czarnulki spadła na jej mamę.







Marlenka była przez dłuższy czas jedyną towarzyszką swojej mamy. Razem zaczynały dzień i razem kładły się spać. Świat poza nimi jakby nie istniał. Wizyty gości w tym nie przeszkadzały. Coraz rzadsza obecność ojca dziecka też nie.

Chociaż serce i sumienie Zbysława Aronowicza pozostawały dla wszystkich nieodgadnięte i przepełnione mrokiem, on potrafił w tym całym gąszczu sprzeczności, wyrzutów sumienia i nikczemnych zamiarów odnaleźć resztki miłości do żony i córeczki.
Czasami, gdy wracał bardzo późno do domu i nie był pijany w pień, zakradał się po cichutku do sypialni i pochylał się nad łóżeczkiem Marlenki.



Przyglądając się tej malutkiej istotce żałował, że nigdy nie będzie dla niej dobrym, kochającym ojcem. Nie miał wątpliwości, że na to zasłużyła - po prostu jej rodzic był zły do szpiku kości i nigdy nie zdobyłby się na odwagę, żeby pokazać jej i jej matce, ile naprawdę dla niego znaczą.

Bywały też takie momenty, w których kładł się pod kołdrą obok swojej niczego nieświadomej, nieszczęśliwej żony.



Nawet wtedy nie odważyłby się do niej przytulić - chwila złudzenia mogłaby ich obu zbyt dużo kosztować. To Marlenka potrzebowała czułości i zainteresowania ze strony swojej mamy. Zefka potrzebowała miłości tego dziecka. A Zbysław? Zbysław wiedział, że kiedyś to wszystko zniszczy...
Nie potrafił inaczej.


W tym samym budynku co Domańscy mieszkali tez Madeline, Asiek i Anabelle.
Koteły też mieszkały. Nie było to proste - dziewczę zrobiło sobie z nich przytulanki - ale dawały radę!





Gdy Anabelle nie męczyła kotów albo nie spała, była rozchwytywana przez mamę i tatę.







Ale bardzo często mama i tata rozchwytywali samych siebie...



Potem tylko to im pozostało, bowiem dręczycielka zwierząt wyrosła na gwiazdę klasową. Już wtedy nie mogła się nagadać z koleżankami.



Resztę historii dziewczyny znacie lub też poznacie

Tymczasem na piętrze...





Esi uwielbiał spędzać czas ze swoim pierworodnym.













Któregoś dnia po ucałowaniu synka na dobranoc, zamiast swoim zwyczajem usiąść z żoną do kolacji, zaczął się szykować do wyjścia. Zdziwiona Nora zapytała męża, gdzie się wybiera i po co.



Umówiłem się z kimś na spotkanie w "Ósemce", wyjaśnił zdawkowo.
Widząc, że żona jeszcze bardziej się zaniepokoiła (kochanka?!), mocno ją przytulił.



- Nie, nie myśl sobie - oznajmił, uśmiechając się z rozbawienia. - Nikogo nie mam. Postaram się to szybko załatwić, ale nie czekaj na mnie.
- Uważaj na siebie - szepnęła.
- Dobrze, będę. Kocham cię.
- Ja ciebie też, Esi. Wracaj szybko.
Chwilę później zatrzasnęły się za nim drzwi.



















Młoda wdowa przez długi czas nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Przecież kilka godzin temu z nim rozmawiała, zapewniał ją, że szybko to załatwi i wróci...
Gdyby tylko wtedy wiedziała, że to będzie ich ostania rozmowa, że ostatni raz będzie go mieć w swoich ramionach...!
Niemniej przerażeni byli rodzice, brat, przyjaciele i współpracownicy burmistrza. W zasadzie całe miasteczko...

Nikt nie miał wątpliwości - ktoś podstępem zwabił Esiego do tego budynku, po czym brutalnie pobił, by na samym końcu oddać jeden celny strzał...
Morderstwo burmistrza odbiło się szerokim echem wśród mieszkańców miasteczka. Dzień 21.12.2012r. przeszedł do historii jako koniec świata w Nieznanowie.


Tydzień później Nieznanowo pożegnało swojego burmistrza













To była także ciężka chwila dla dyplomacji. Rada miasteczka wraz z burmistrzem emerytem na następcę Bronisława wybrali jego młodszego brata - Bazylego Domańskiego. Nim jednak nowy burmistrz objął rządy w miasteczku, musiał w przyspieszonym tempie przyswoić sobie całą wiedzę, którą jego brat przez lata zdobywał w gabinecie ojca i na studiach politologicznych.

Niedługo później w duszy Nory jeszcze raz rozegrał się dramat.



- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?



- Tak, mamo. Może jeszcze zmienię zdanie, ale póki co to najlepsze, co mogę zrobić.
- Pozbawianie dziecka matki nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Dlatego właśnie, że go kocham, postanowiłam oddać go wam w opiekę. Wychowaliście jego ojca na dobrego człowieka - wiem, że i Błażejowi przekażecie to, o najważniejsze...

Tym sposobem młody Domański trafił pod skrzydła kochających dziadków.







Jego mama zaś wyjechała z Nieznanowa. Udało jej się odnowić stare znajomości i wrócić do pracy w modelingu.

Ciąg dalszy jej losów nastąpił.


...

Życie nie oszczędzało Zefki.



Wszechobecna, długotrwała pustka zaczęła zbierać swoje plony.
Było jej już wszystko jedno - potrafiła cały dzień nie jeść, nie pamiętała, który dzień już chodzi w tej samej koszuli...
Za to o córeczkę troszczyła się jeszcze bardziej niż kiedyś.











Coraz częściej, niestety, dochodziło także do kłótni z mężem. Była krytykowana niemal za wszystko, dostawało jej się za przysłowiową "za słoną zupę".





Maleńkiej psuły się zabawki...



... ale Zbysław miał to wszystko gdzieś.



Wiedział, że niedługo będzie po wszystkim.

Piekło pani Aronowicz trwało jeszcze jeden rok. Któregoś wiosennego dnia teściowa znalazła ją martwą w mieszkaniu. Jak napisała w swoim testamencie, w życiu nie widziała synowej spokojniejszej.
Nie udało się ustalić, co było przyczyną jej śmierci.

Pogrzeb Zefki był skromny - w deszczowy, majowy poranek na cmentarzu pojawiła się tylko rodzina i przyjaciele. Łez, modlitw za jej duszę i kwiatów nie zabrakło.

Po śmierci żony Zbysław zrzekł się całkowicie praw do córki i wyjechał z Nieznanowa. Dziewczynką zaopiekowała się rodzina jej ojca - babcia Maria Aronowicz, wujek Kornel, jego żona Inga oraz ciocia Nadia, samotna mama 1,5-rocznego Feliksa...

Ciąg dalszy nastąpił.

Ostatnio edytowane przez Liv : 03.03.2016 - 16:51
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem