View Single Post
stare 07.06.2014, 12:20   #110
Lady_Sims
 
Avatar Lady_Sims
 
Zarejestrowany: 25.07.2013
Płeć: Kobieta
Postów: 126
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Historie Lady Sims (OD 18 LAT!)

jestem...po sporej nieobecności już jestem

jesteście ciekawi co tam u młodej stylistki? zapraszam



Codziennie budzimy się nie wiedząc co przyniesie Nam kolejny dzień. Każdy z nich tylko na pozór może być taki sam. Tak naprawdę wszystko codziennie jest na swój sposób inne. Myślę sobie, ze nasze życie to podróż. Oczywiście dużo łatwiej odbyć ja mając kogoś przy boku. Tym kimś może być każdy: sąsiadka, albo mężczyzna, z którym dzielimy łóżko, towarzyszką podróży może być matka, która ma dobre intencje albo zagubiona siostra. Pomimo najlepszych intencji niektórzy z nas tracą ukochaną osobę i wtedy podróż staje się nieznośna. Przeznaczeniem człowieka jest wiele różnych rzeczy i z cała pewnością, samotność nie jest jedną z nich.



Tego poranka, Brad miał mi do przekazania wiadomość - nie tylko ja wyjeżdżam. Mój narzeczony także wyjeżdża. Z tym ze w tym przypadku nie mogłam dowiedzieć się gdzie jedzie. Gdy zapytałam kiedy wróci, usłyszałam wymijającą odpowiedź, z której nic nie wynikało. Był niesamowicie tajemniczy. Znowu. Już tak długo było spokojnie
przestał znikać, myślałam, że jego tajemnice się już skończyły. Tak myślałam. Jednak tamtego ranka mój niepokój powrócił. Mało tego, Brad wyjeżdża za 2 godziny. Usłyszałam przeprosiny, ze to nagle, ze teraz gdy moja matka jest w takiej sytuacji, ze tuz przed moim wyjazdem. Co mi z przeprosin? Wolę jakieś konkretne informacje.



Amy: A co z ogrodem?
Brad: Już to załatwiłem. Przyjedzie do Nas do domu mój ojciec. - i tu chyba nie udali mi się ukryć przerażonej twarzy. - nie martw się. Tata Cię bardzo polubił. Z reszta przyjedzie wieczorem tuz przed Twoim wyjazdem. Dzisiejsza noc spędzimy oddzielnie. Pamiętaj żeby być grzeczna.
Amy: chyba to samo powinnam powiedzieć Tobie.- uśmiechnęłam się zalotnie. Wstałam. Poszłam w kierunku sypialni, odwróciłam się i zawołałam go zalotnie. - kochanie musimy sie sobą nacieszyć, nie uważasz?





Brad: tak musimy koniecznie.













Po wszystkim, wtuliłam się w jego ramiona – tak bardzo nie chciałam rozłąki. Nie teraz…



Oczywiście spóźniłam się do pracy. Oczywiście w pracy aż huczało. 10 minut po moim przyjściu, Kevin zaprosił mnie do siebie.
Jak to jest? Mam tyle kłopotów i zmartwień a jak tylko w moim otoczeniu pojawia sie ten przystojny, władczy i idealnie ubrany mężczyzna, zapominam o całym świecie.








Kevin patrzył w okno. Palił papierosa, nawet dym tytoniowy u tego faceta pachnie inaczej, lepiej.
Amy: jestem. Chciałeś się ze mną widzieć?
Kevin: tak. Chciałem. Usiądź - usiadł przy biurku. Nacisnął przycisk na swoim urządzeniu dyskretnie schowanym pod blatem biurka. Odezwał się głos z recepcji.
Recepcja: Tak, proszę Pana?






Kevin: po pierwsze proszę przynieść dwie kawy. Dla mnie małą expresso, a druga - zamilkł patrząc mi w oczy - po czym kontynuował - z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru. - skąd on wie ze pije taka kawę? To człowiek który zaskakuje na niemal każdym kroku.
Kevin: jak zapewne wiesz Megan jest - przerwała nam Luisa, nowa recepcjonistka. Kevin obserwował jak idzie, jak sie porusza. Po chwili powiedział do niej
Kevin: powiedz mi proszę która jest teraz godzina.
Luisa: 9:48 Panie MacDream.
KEVIN: Luiso od dziś proszę aby codziennie o tej godzinie na moim biurku stały dwie takie kawy ... i ciastko, niech to będzie koniecznie... -spojrzał na mnie przewrotnie. Wiedział, ze mnie zaskoczy wskazując moje u kochane ciastko - ... Szarlotka. Panna Tomson będzie teraz częstym bywalcem w moim gabinecie.
Luisa: oczywiście. Nie przeszkadzam – wyszła, widziałam jak Kevin odprowadza ją i jej pośladki wzrokiem, w ogóle tego nie krył.





Amy: skąd wiedziałeś ze uwielbiam szarlotkę?
Kevin: skąd wiesz ze to wiem, może po prostu to moje ulubione ciasto? - powiedział mając bardziej surową minę, a jego uśmiech w jednej chwili poszedł totalne w zapomnienie.
Amy: no dobrze to może przejdźmy do konkretów.
Kevin: konkret wygląda tak. Megan jest w ciąży. Nie mam asystentki. A do Francji jutro wylatujemy tylko we dwoje. Idź do domu, spakuj się i wyśpij. – skinęłam głową i jak robot bez słowa wstałam i zaczęłam iść w kierunku drzwi,



po chwili Kevin dodał - Amy pamiętaj, albo grasz ze mną w drużynie albo będziesz długo długo sama. - skinęłam Glowa, uśmiechnęłam się i wyszłam. Wcale nie było mi do śmiechu. Kevin to człowiek któremu się nie odmawia.





Cały czas nie dawało mi spokoju to, gdzie Brad wyjazd za? A może tez do Francji? Może chce mi zrobić niespodziankę ? A może jedzie... Sama nie wiedziałam co myśleć. Miałam tyle rzeczy na głowie. Spakować projekty, spakować się, odebrać tatę Brada z dworca, ugotować mu cos, zadzwonić do Kate i wiele innych.







Najpierw telefon do Kate. U mamy niezmiennie, sytuacja się utrzymuje. Mama całymi dniami śpi. Kate potwierdziła ze ten dzień kiedy byliśmy u niej wszyscy, to był jej dobry dzień.





Popołudniu odebrałam tatę Brada z dworca. Było niezręcznie zwłaszcza po tym nieudanym obiedzie. Staraliśmy się trochę rozluźnić atmosferę ale nie było to łatwe.
Wieczorem dzwoniłam kilka razy do Brada. Nie odbierał. Zaczynałam sie martwic. Napisałam mu sms. Również cisza.





Wieczór upłynął mi spokojnie choć cały czas myślałam o Bradzie.

No i wreszcie. Ten dzień. Ten poranek.

Od Brada dostałam sms: nie martw się kochanie. Dziś zadzwonię. - to i tak było dla mnie dziwne. Wolałam porozmawiać choć przez telefon niż pisać, sms.

Będę dziś we Francji. To wydarzenie miało przysłonić mi wszystkie troski poprzednich dni, miało… Wstałam wcześnie rano, ale nie mogłam się z niczym wyrobić. Sprawdziłam jeszcze raz czy spakowałam wszystko. Tata Brada spal w salonie. Czułam się trochę niepewnie stojąc z łazience pól naga. Przypomniała mi się rozmowa z Bradem właśnie o zamku w łazience. Jak tylko skończyliśmy studia i zamieszkaliśmy razem czułam się zagubiona i onieśmielona, Brad nie chciał zamku w drzwiach łazienki, powiedział ze będzie mnie czasami w niej odwiedzał, z reszta to chyba poniekąd kwestia zaufania. Ja zaufanie do Brada miałam, do jego taty już niekoniecznie.



Moje przeczucie sprawdziło się niestety. Nagle zobaczyłam kątem oka, że stoi przed drzwiami i patrzy na mnie przez szybę w drzwiach. Spanikowałam. Nie wiedziałam co sie dzieje. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.





Nagle wszedł do łazienki. Stałam tam w samym biustonoszu i bokserkach. Osłupiałam. Podszedł do mnie. Stal za blisko. Zaczął się pochylać w moja stronę. Matko. Wiedziałam ze nie dam sobie sama z nim rady. Chciałam zniknąć. Krzyczałam. Bardzo głośno krzyczałam, próbowałam się bronić.



















Czułam jego nieświeży oddech. Krzyczałam jeszcze głośniej. Udało mi sie na chwile go odsunąć. Chwycił mnie mocno za nadgarstek. Zaczęłam płakać i krzyczeć. Nie miałam zielonego pojęcia jak ta sytuacja sie skończy. Nie czułam upływu czasu.




Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Do łazienki wszedł Kevin. Przyjechał już po mnie. Poczułam ulgę. Czułam, ze juz nic mi nie grozi. Kevin był zmieszany. Ale jak tylko zobaczył moja twarz, od razu domyślił sie co sie dzieje. Zaczęli sie szarpać i bić. Stałam i nie wiedziałam co robić.







Patrzyłam na to co sie dzieje. I dopiero wtedy dotarli do mnie ze Kevin zobaczył mnie w samym staniku. Szybko wybiegłam do sypialni. Ubrałam sie, płakałam.




Siedziałam przy stole w kuchni i po prostu płakałam. Nie miałam juz sił zupełnie na nic. Byłam załamana, zszokowana i zażenowana. Kevin przyszedł do mnie. Zaczął mnie pocieszać. Nie mówił do mnie nic. Tylko był. Czułam jego zapach, ale najważniejsze to, to że czułam sie po prostu bezpiecznie.







Uspokoiłam sie po kilku chwilach. Kevin chwycił mnie za dłoń i zaprowadził do samochodu. Szlam pokornie smutna zszokowana i zawiedziona. ...











Wsiedliśmy do samochodu, zaczęliśmy jechać. Cały czas nie mogłam wykreślić z glowy tej porównawczej myśli Brad a Kevin oraz tego co działo się godzinę temu. Co teraz będzie? Jak powiem o tym Bradowi? Jechaliśmy samochodem. Grała muzyka. Kevin regularnie co jakiś czas zerkał na mnie Katem oka. Widział moje onieśmielenie i uśmiechał sie dyskretnie.




Po dwóch godzinach jazdy nasza mila choć nazbyt oficjalna atmosfera jazdy zaczęła sie pogarszać. Moja potrzeba skorzystania toalety zaczęła doskwierać. O MATKO KOCHANA JAK MAM POWIEDZIEĆ TEMU CZŁOWIEKOWI ZE CHCE MI SIE SIKU. pęcherz mi skręcało. Czułam jak zaraz po prostu nie wytrzymam.
W końcu odważyłam sie, z reszta tak naprawdę mój pęcherz nie dawał mi innej alternatywy.
Amy: Kevin zatrzymajmy sie proszę na najbardziej stacji.
Kevin: czekałem aż to powiesz.

Po kilka kolejnych godzinach jazdy. Zasnęłam. Obudził mnie zatrzymujący sie samochód. Przebudziłam się.
Amy: co sie dzieje? Jesteśmy juz na miejscu?
Kevin: nie jeszcze trzy godziny drogi. Jestem zmęczony dawno tyle nie jechałem przyzwyczaiłem sie do kierowcy.
Amy: a dlaczego dziś to Ty jedziesz?
Kevin: panno Tomson.... Kierowca tez potrzebuje wolnego.





Amy: to może ja poprowadzę. Odpoczniesz.- jak tylko skończyłam wypowiadać te słowa, od razu zaczęłam ich żałować.
Kevin: świetny pomyśl. Zaraz ruszamy tylko skończę palić.
Amy: ok.

Jakoś ruszyłam. Potem byle do przodu. Jechaliśmy w totalnej ciszy.

[IMG]http://imageshack.com/a/img840/5877/9iq4.jpg

Byłam tak skupiona na drodze ze nie zauważyłam ze Kevin zasnął. Wyglądał tak...uroczo...zwyczajnie. Twarz pomimo snu, miał zmartwiona i zmęczona. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć....







Szybko wróciłam na ziemie. Oboje szybko wróciliśmy. Uderzyłam w samochód jadący przed nami, rozwaliłam samochód mojego szefa, bo... sie na niego zapatrzyłam. Boże nieeee!!!! Uderzenie, huk, trzask. Kevin ocknął sie przerażony. A ja... Nie mogłam uwierzyć w to właśnie zrobiłam. !!!
Wyszliśmy z samochodu, zaczęłam płakać, panikować i przepraszać. Byliśmy sami 850 km od domu.









Kevin: Nic się nie stało to tylko samochód. Nie płacz. Idź do środka, obejrzę go.
Amy: ale…



Kevin: Amy nie zrozum mnie źle , ale Ty już swoje zrobiłaś, teraz pozwól, że ja się tym zajmę. – wsiadałam pokornie do samochodu. Licząc ile moich wypłat pochłonie koszt naprawy tego samochodu. Siedziałam i próbowałam się uspokoić. Kevin cały czas gdzieś dzwonił. Nie mogłam sobie tego podarować, jak ja to zrobiłam? Kevin rozmawiał z kierowcą auta, które uderzyłam. Widziałam jak daje mu pieniądze. Zapewne chce uniknąć policji i zaoszczędzić czas. Zadzwonił mi telefon. Brad. Byłam zła, że tak rzadko dzwoni, ale z drugiej strony, potrzebowałam jego wsparcia w tym momencie. Odebrałam szczęśliwa.

Amy: Kochanie, cudownie ze dzwonisz. Wiesz co właśnie zrobiłam.. – przerwał mi.
Brad: Amy kochanie, nie mogę rozmawiać. Chce Ci tylko powiedzieć, że bardzo Cię kocham i zadzwonię dopiero za dwa dni. Nic się nie martw. Obiecuję, że wszystko Ci wyjaśnię jak wrócę. Kocham Cię. Słyszysz? Amy? Kocham Cię – słyszałam, przecież. Wszystko słyszałam. Zawiodłam się. Nawet słowa nie powiedziałam. W takiej chwili.
Do samochodu podszedł Kevin.
Kevin: Dobrze się czujesz? Jesteś blada. Nie przejmuj się już. To naprawdę tylko samochód. Dobrze, że nic się nikomu nie stało.
Amy: ale…




Kevin: Amy nie ma żadnego ale. Było – minęło. Firma ubezpieczeniowa zaraz dostarczy Nam samochód zastępczy i pojedziemy dalej. Weźmiesz gorącą kąpiel i odpoczniesz. Naprawdę, takie rzeczy zdarzają się najlepszym – patrzyłam na niego jak malutka dziewczynka, wzrokiem pełnym podziwu i lęku jednocześnie. Usłyszałam wszystko to, co chciałam usłyszeć od Brada. Było mi trochę smutno z tego powodu … .najbardziej zawodzimy się na tych, o których myślisz, że nie zawiodą Cię nigdy, chyba dlatego mnie to tak zabolało.




Dojechaliśmy do hotelu. Pięknego, eleganckiego hotelu. Tyle tylko, że wcale nie we Francji a Iso Paradise. Kevin w trakcie podróży oznajmił mi ze czeka Nas mała zmiana. Tu będziemy kupować i wybierać materiały na kreacje, od jego zaprzyjaźnionego hurtownika. Szczerze, było mi wszystko jedno.









Kevin zaprowadził mnie do pokoju.



Kolejny raz powiedział, żebym się niczym nie przejmowała, żebym wzięła gorącą kąpiel. A potem … przytulił mnie. Tak czule i ciepło, jak wtedy na przyjęciu. Tyle tylko, że dziś był zupełnie trzeźwy … litość … a może przełamał się i wreszcie poznam jego prawdziwe oblicze? Zrobiło mi się gorąco, dziś nie miałam ochoty na żadne bliskości, odwróciłam się i odeszłam życząc spokojnej nocy.



Było już bardzo późno. Nie schodziłam na kolację. Wzięłam kąpiel, co chwila patrzyłam na telefon z nadzieją, że Brad się odezwał. Może nie usłyszałam Tel? Może nie mam zasięgu …. nic z tych rzeczy, po prostu …się naprawdę nie odzywał. A chciałam mu tyle opowiedzieć. Zadzwoniłam do Seleny, chciałam się wygadać.





Opowiedziałam krok po kroku, dzień po dniu, chwila po chwili, z każdym słowem czułam coraz większą ulgę. Przy niej mogę być totalnie sobą i nie boję się mówić tego, co czuję i myślę.



Selena: Czasami pomóc można tylko ciszą, bo dając niewłaściwe rady można wprowadzić przyjaciela w "ślepą uliczkę". Pomilczmy Amy. Nie wiem co mam Ci powiedzieć, ale wiem co zrobić. Zaśnij sobie, rozłączę się gdy usłyszę Twoje okropne chrapanie.

Uwielbiam tę dziewczynę. Zasnęłam.




koniec...ciąg dalszy niebawem...

dobra, to piszcie, komentujcie. podobało się? zaskoczeni? co będzie dalej jak myślicie? czekam
Lady_Sims jest offline   Odpowiedź z Cytatem