No i tak oto Ania została z ojcem...
Więcej zdjęć Ani i Wojtka
tutaj :)
- Odwiedź mnie kiedyś - poprosiła.
- Jasne. Ale... Trafisz sama do domu? Może cię odprowadzić?
- To tylko 15 minut drogi stąd. Dam sobie radę.
- Jesteś pewna?
- Pewnie, ale dzięki za troskę. Cześć!
- Pa!
Karolina pojawiła się w jego życiu równie nagle jak Flora. Mogłaby być jego córką - dzieliło ich 17 lat różnicy. Ale, jak wszyscy wiemy, miłość nie patrzy na wiek i tak ich początkowa, krótko trwająca przyjaźń przerodziła się w coś głębszego.
Rodzina Sławka o niczym na razie nie wiedziała - na pewno nie zdążyli jeszcze zapomnieć jego ostatniej "przygody", a to, że jego nowa wybranka była jeszcze młodsza niż głupia Flora, tylko pogarszało sprawę. Nie wiedzieli oni jednak, że panna Ginter swoich charakterem dużo bardziej przypominała nieboszczkę Anabelle.
Ojciec dziewczyny - pan Ginter - bardzo źle zareagował na wieść, z kim zamierza spędzić życie jego córka. W Lesławie Nikonieckim widział Don Juana, który tylko czekał na to, by rzucić się na cnotę swojego dziecka, wykorzystać ją i potem zostawić, najlepiej w ciąży. Jakkolwiek uważał, że dzisiejsza młodzież nie ma za grosz szacunku do samych siebie i obyczaje są fatalne w tych czasach (dlatego tez zabronił starszej córce spotykać się z jej rówieśnikami), tak wiek Sławka i to, że miał stałą, dobrze płatną pracę, własny dom, że jest wdowcem i ma dwójkę dzieci (z czego jedno nieślubne!) wcale nie poprawiły jego wizerunku w oczach starszego pana.
Gdy Karolina oficjalnie przedstawiła go ojcu, ten wpadł w furię.
Pan Nikoniecki z cierpliwością wysłuchał wszystkich wyrzutów i rozumiał w gruncie rzeczy obawy rodzica ukochanej. Próbował rozmawiać z nim jak ojciec z ojcem (między Wojtkiem a Karoliną było tylko 5 lat różnicy, więc jego też miało to czekać), ale jego rozmówca wcale nie uznawał jego doświadczenia i autorytetu. Po prostu "nie" i koniec!
Dla dziewczyny był to ogromny cios - nie miała zwyczaju buntować się przeciwko niemu (po śmierci matki ona i jej siostra miały tylko jego), ale nie mogła się z nim zgodzić w tej kwestii. Kochała Sławka i kropka!
Poza tym liczyła na to, że małżeństwo z nim wyrwie ją z rąk apodyktycznego ojca i zmusi go do zajęcia się domem, co do tej pory zrzucał na starszą córkę. Bała się tylko o Elżunię - jak ona wytrzyma z tym człowiekiem?
Z rozmyślań wyrwało ją pukanie. Chwilę później naprzeciwko niej stał on.
- O nic się nie martw - powiedział, tuląc ją. - Nie pozwolę mu, by nas rozdzielił.
- Ale nie znasz tatusia... - płakała. - Jest uparty jak osioł i nawet nie chce dać ci szansy!
- Już wkrótce nie będziesz musiała się go o nic pytać.
- Nie chcę go martwić...
- On martwi sam siebie, zupełnie niepotrzebnie. O każdym twoim chłopaku pomyślałby tak samo. Po prostu boi się stracić swoją gosposię. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć.
- Gdybym tylko wiedziała, że zmieni zdanie, że cię polubi!
- Nie zależy mi na tym - odparł zgodnie z prawdą. Jego teściowie też go nie lubili... - Będziemy razem, czy mu się to podoba, czy nie. Daję słowo.
Puścili się z uścisku.
- Nie płacz już.
- Może jak zobaczy mnie szczęśliwą z tobą, to zmieni zdanie... Naprawdę mam nadzieję, że tak będzie.
- No to głowa do góry, ślicznotko.
Wkrótce potem pożegnali się. Każde z nich idąc w swoją stronę zastanawiało się, dlaczego tak długo zwlekali z pierwszym pocałunkiem...
Jakiś czas później Sławek postanowił przedstawić Karolinę swojej rodzinie.
Pierwszy napatoczył się Wojtek. Otrzymała od niego bardzo serdeczny powitalny uścisk.
- Wyglądasz dużo milej niż ta flądra - stwierdził, mając na myśli oczywiście "flądrę" Florę.
Żeby tego było mało, kolejne kilka minut upłynęło im na ożywionej rozmowie.
- Niedługo będę zdawał na kartę rowerową! - chwalił się chłopiec.
- Tak? Będę trzymać za ciebie kciuki! - zapewniła go Karolina.
Chwilę później Sławek zaprowadził ją do kuchni, gdzie "starszyzna" zgromadziła się na śniadaniu.
Rodzice i ciotka jej chłopaka okazali się być bardzo miłym i zainteresowanym nią towarzystwem. Po chwili czułą się w tym wesołym, rodzinnym gronie zupełnie swobodnie.
- Dobrze ci poszło - stwierdził Sławek, gdy jego bliscy się rozproszyli w różne strony domu. - Polubili cię.
- To twoja rodzina może kogokolwiek nie lubić?
- Nie zawsze miałem tyle szczęścia do dziewczyn - przypomniał jej. Zarówno historia jego małżeństwa jak i późniejszy romans z studentką nie były jej obce.
Chwilę później do kuchni wróciła pani Nikoniecka. Karolina pomogła jej posprzątać po śniadaniu. Przy okazji panie poznały się lepiej.
Prawdziwą furorę w sercu panny Ginter zrobiło pojawienie się w kuchni pewnej nieznanej jej jeszcze osobiście młodej damy.
Także i Maleńka od razu zwróciła uwagę na gościa w kuchni. Karolina nie mogła się doczekać, aż weźmie ją na rączki. Przecież to dzieciątko wychowywało się bez mamy!
Gdy młodsze dziecko jej ukochanego zostało nakarmione, zostały ze sobą "oficjalnie" zapoznane.
Dobrym znakiem było to, że Ania nie chowała się za nikim z dorosłych, tylko pozwoliła się wziąć na ręce nieznajomej.
Z tego wszystkiego wcale nie spędziła czasu ze Sławkiem! Mając na uwadze to, oraz fakt, że niedługo minie rocznica ich znajomości, postanowił zaprosić ją na randkę.
Jej mina mówi sama za siebie :D
Ojciec dziewczyny, dowiedziawszy się o jej planach, zabronił jej wychodzić z domu.
Ona postanowiła jednak zrobić swoje. Ubrała się i wyszykowała jak należy.
- Gdzie się wybieramy, hm? - naskoczył na nią, gdy szła w stronę wyjścia.
- Mówiłem wyraźnie, że NIGDZIE NIE IDZIESZ! Marsz do kuchni!
- Chwileczkę, co tu się dzieje? - usłyszał czyjś głos.
- NIE BĘDZIE pan jej mówił, z kim ma się spotykać, a z kim nie! - grzmiał Sławek.
- Grozisz mi, gówniarzu?!
- Niech pan sobie da spokój. Ona pójdzie ze mną, czy się to panu podoba, czy nie. Z drogi!
To powiedziawszy, wyminął go i wszedł do kuchni, gdzie zastał rozklejoną Karolinę.
- Ciii - próbował ją uspokoić. - Nic się nie stało. Uspokój się i idziemy.
Chwilę później kuchennymi drzwiami wydostali się na zewnątrz.
Jak na ta porę roku było dość ciepło - nie było potrzeby, żeby Karolina brała ze sobą coś na ręce.
Obiad zjedli w restauracji w ratuszu.
Spijanie nieletnich.
Kolejnym punktem ich spotkania było odwiedzenie nowo wybudowanego parku przy ratuszu z piękną, okazałą fontanną.
Usiedli przy niej i wspominali początek swojej znajomości.
Powoli zapadał zmrok, a atmosfera się rozluźniała.
Ale że znudziło ich ciągłe siedzenie i gadanie, postanowili się przejść w blasku latarń.
Obeszli park i fontannę wokoło, po czym Karolina spodziewała się, że się pożegnają. Nie mogła być bardziej zdziwiona!
Następnego dnia ktoś kogoś o coś podejrzewał...
Zapytana o wczorajszą randkę starsza siostra tylko pokazała jej pierścionek z brylantem.
- Gratulacje, siostrzyczko! To kiedy jedziemy wybierać sukienkę?!
- Ciszej, bo tata usłyszy! - uspokoiła ją Karolina. Pochyliła się w jej stronę i wyszeptała:
- Niedługo - musimy się trochę pospieszyć..
- Jesteś w ciąży?! - Elka przeraziła się.
- Nie, głuptasie! Po prostu pobieramy się w dniu moich urodzin.
- Ale fajnie! Ale to faktycznie niedługo... To co, dzisiaj po szkole?
- OK!
Po krótkich przygotowaniach nadszedł wielki dzień dla Karoliny - miała wkroczyć w dorosłość z ukochanym simem u boku.
Lesław Nikoniecki + Karolina Ginter
4 II 2015
Sławek już 2. raz staje pod łukiem <chlip>
Goście!
Z przodu świadek - Gustaw Koralik.
Za nim rodzice i syn pana młodego - Jesika, Miron i Wojtek Nikonieccy. Za nimi ciotka Sławka oraz jej wnuczka z mężem - Roksana Ławecka oraz Klementyna i Rajmund Florczak. Całkiem z tyłu córka Roksany, Zenobia Ławecka z partnerem, Makarym Szelmą.
Drugi świadek to przyjaciółka panny młodej, sama od niedawna zamężna - Eufemia (Paproch) Wolff (synowa Juliany jakby się ktoś pytał :D)
Za nią ojciec i siostra panny młodej wraz z chłopakiem - Gotfryd i Elżunia Ginter oraz Sergiusz Sowa. W 3. rzędzie Elinora Stanek i Emilian Wiosna.
Bardzo słusznie, moja droga.
Wybaczcie różne rozmiary, ale czasami naprawdę zasługuję na miano głupiej, ciemnej blondynki :|
Wieczorem, po małym przyjęciu weselnym, państwo młodzi zaszyli się w sypialni. Na tę jedną noc Ania musiała spać w pokoju cioci Roksany.
Starsze małżeństwo zaś zdecydowanie przepadało za porannym spędzaniem czasu pod kołderką :>
36 lat wcześniej... Jeszcze w starym domu.
Pierwsze kilka tygodni dla młodej żony upłynęło głównie na zjednywaniu sobie serc domowników, a szczególnie takiego jednego, małego serduszka...
Za zgodą ojca dziewczynki, została jej mamą.
- Ania! Powiedz "mama"!
Na początku Maleńka się trochę buntowała, ale Karolina za bardzo ją kochała, żeby się poddać.
Wkrótce okazało się, że nawet jeśli Ania nie będzie chciała nazywać jej mamą, to dla kogoś innego zwracanie się do Karoliny w ten sposób będzie zupełnie naturalne...
Krótko mówiąc, noc poślubna młodych Nikonieckich miała zaowocować za kilka miesięcy :>
Wszystkim rzuciło się w oczy, że ta dziewczyna - w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki - nie dość, że była młodsza, to jeszcze nie bała się bólu ani obowiązków. Życie rodzinne w tym domu od razu ją wciągnęło i bardzo się w nie zaangażowała, inaczej niż mama Wojtka, której musieli dać trochę czasu, żeby poczuła się "u siebie". To i wiele innych rzeczy wypadało na korzyść nowej pani Nikonieckiej. Dziewczyna była zaradna, dzielna, bardzo sympatyczna i uwielbiała dzieci.
- Mama! - zawołała pewnego dnia Ania. Łzy wzruszenia pojawiły się w oczach Karoliny.
- Moja mądrala! - cieszyła się młoda mama.
Ale Ania nie tylko uwielbiała mamę, tatę czy dziadków.
Nastolatki bardzo szybko się zaprzyjaźniły.
To, czego Wojtek nie mógł powiedzieć Marcelinie, Bogusiowi czy Wandzie, mogła usłyszeć Karolina.
Jakkolwiek Sławek cieszył się z ciąży samej w sobie, tak wiadomość, że będą mieć syna, już w ogóle wywołała u niego wewnętrzną euforię. Ale w jego wieku należało się zachowywać już trochę poważniej...
Niesetny, jednemu z domowników nie było dane doczekać narodzin wnuka :(
Czytelniejsza wersja.
Najbardziej przeżyła to Jesika - byli razem prawie 40 lat, to ona była tą, dzięki której odnalazł siebie. Ona zaś zawdzięczała mu całe dobro, jakie spotkało ją w życiu - własny dom, szczerą przyjaźń, szczęśliwe małżeństwo i dużą, kochającą się rodzinę, na której czele przez wiele lat wspólnie stali.
A jak to naprawdę było z Mironem z mojego punktu widzenia?
Przyznam się Wam, że głównym celem powstania rodzin Jagódek, Ławeckich i Pierwszy było rozkręcenie tej "gorszej" części Nieznanowa. Ale doszłam do momentu, w którym zabójstwo Anzelma zostało zaplanowane. No i dobra - Felicja, mama Jesiki i Roksany, które miały być po prostu tymi "lepszymi" dziećmi Ławeckiego w odróżnieniu od Malwinki i Kastora i dla których dalszej historii po prostu nie wymyśliłam - zmarła, Anzelm miał zginąć, to co tu zrobić z tymi dwoma dziewczynami?
Odkładałam i odkładam w nieskończoność grę tą rodziną. W końcu przyszedł czerwiec 2012 roku i postanowiłam coś z tym zrobić. Co wymyśliłam, przeczytaliście tutaj i czytacie nadal. Później to wielu innych simów podporządkowałam tej historii (chociażby Florę czy pana Szelmę). I doszło do tego, że jedna z najbardziej nielubianych przez mnie rodzin stała się jedną z tych, do których najchętniej wracam na początku każdej rundy :) Siostry Jesika i Roksana oraz Miron bardzo mi w tym pomogli, bo to te simy rozkręciły tę historię :D Ale mam nadzieję, że Sławek i Klementynka też dadzą sobie kiedyś radę :)
No ale wracając do części właściwej...
Synowa rzuciła się pocieszać wdowę.
Ale żona Mirona nie zamierzała tak łatwo poddać się rozpaczy - ktoś ciągle potrzebował jej uśmiechu i dobrego słowa.
Teraz jednak jej najbliżsi mieli okazję się za to odwdzięczyć.
Żeby rozweselić trochę to smutne zakończenie, wstawiam jeszcze dwa "przemilczane" fragmenty rozmów/myśli Sławka i Karoliny.
http://s20.postimg.org/t67ekcb3x/sna...c_41d7893c.jpg
http://s20.postimg.org/hskv950l9/sna...c_e1d78908.jpg
Bardzo adekwatne do sytuacji, prawda? :D
.