Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 19.02.2015, 16:59   #281
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Spoiler: pokaż
MOD - jesteś tu zawsze mile widziana
Cytat:
Chyba czegoś nie doczytałam bo nie rozumiem, co przeszkadzał Ewerkinowi i Jagódkowi związek ich starszych dzieci.
Skoro umówili się, że to ich młodsze dzieci mają się pobrać, to tak będzie i koniec!
Cytat:
mam nadzieję, że śmierć Kastora będzie widowiskowa
Będzie sprawiedliwa, ale nie widowiskowa. No i - paradoksalnie - będzie najgorszym, co tę rodzinę może spotkać.
Cytat:
Weronika niby to żałowała rozstania z Patrykiem, ale jakoś szybko rzuciła się w objęcia Wacława...
Weronika żyje chwilą ;]
Patryk NIE CHCIAŁ tego naprawiać.
Cytat:
Anizja, Anizja... jak to było z tą Anizją, nie pamiętam już. Natomiast jej ojciec - kolejny do odstrzału.
To są ostatnie odcinki xD Poza tym zgadzam się, że Ewerkin do odstrzału! Obawiam się jednak, że pożyje na tym świecie trochę dłużej niż jego przyjaciel Kastor.
Cytat:
Napisał LP23
A nie możesz zrobić takiego posta (jeżeli można prosić), w którym pokazałabyś kilka domów z Nieznanowa Wyspy i do tego historię czyjąś?
Ja wszystko mogę
Cytat:
Napisał Annetti
Michasia i Kira mają chyba nawet taki sam kolor oczu, ale głowy za to nie dam
Nie, Kira ma ciemniejsze ;]
Cytat:
Ooo.. I do czego ma się przydać index? Rozbudziłaś moją ciekawość
No do zgadywania kto jest kim =D
Cytat:
* Ja bym się chciała dowiedzieć czegoś o wnuczce Tymka i Lindy xD
Składam do kupy zdjęcia, ale mam z tym mały problem, bo obecnie ciekawie gram sobie kuzynką Franka i Elinory (jej historia też w sumie jest warta opowiedzenia...) i chciałabym to jakoś poukładać, tylko jeszcze nie bardzo wiem jak xD
Cytat:
* Albo co u Klemensa Himlera
Będzie o nim =D Już dzisiaj nawet xD
Cytat:
* O, albo jeszcze lepiej co u dzieci Longina Seppiego
Jeden z jego synów będzie związany z jedną z głównych bohaterek tej historii xD
Cytat:
* Albo rodziny Jagódek/Heblarek
Tu nie ma za dużo do opowiadania. Historię rodziców Jagódki wspomniałam już gdzieś na forum, natomiast Bartosz Roklin to syn pewnej femme fatale, Klary Roklin, która każdego syna ma z innym facetem xD Jej najstarszy to przyrodni brat Grety Gawrońskiej, znanej Wam jako żona Wacława Fraszkiewicza i kochanka swojego teścia.
Przed narodzinami Cezarego, Klara wraz z Bartoszem i Adamem mieszkała w tym samym bloku co rodzina Heblarek - w ten sposób B. i J. się poznali Potem wzięli ślub i zamieszkali w bloku obok tego ich rodzinnego. Ta na świat przyszła ich córeczka, Adrianna. Młodzi małżonkowie postanowili kupić i jako-tako (biedni są) wyremontować dom, w czym pomogli im rodzice Jagódki. Obie rodziny zamieszkały razem, a obecnie państwo Roklin oczekują narodzin małego Alberta =D Ada Roklin to obecnie nastolatka ;]
Cytat:
* Rycerze też ciekawie wyglądają, więc wiesz, zawsze to ich można wrzucić na tapetę.
Tu też nie ma za bardzo co opowiadać xD Zwyczajna rodzinka z zabawkowym biznesem =D
Cytat:
* O Tischnerach wydaje mi się, że też byłoby fajnie posłuchać.
Których Tischnerach? Bo jeśli chodzi o Bernarda i Deborę, to jest to kolejna zwyczajna rodzinka, podobnie ich dzieci (no, przynajmniej Brunon, bo Diana na swój ślub musi jeszcze poczekać - ha, nawet jeszcze nie jest zaręczona!)
No chyba że chodzi o historię Diany Tischner i Mikołaja Koralika - rodziców Bernarda. To wtedy... Czemu nie? W sumie Bernard ze swoim ojcem pojawili się na pierwszym bannerze w tym temacie xD (drugie zdjęcie na górze, po prawej od Tobiasza i Miny).
Cytat:
Napisał Shattered
Niech ją zatłucze wreszcie, sama bym ją zatłukła
Jesteś taka okrutna =(
Obrus jest prawdopodobnie stąd.
Cytat:
gdzie zastał rozklejoną Karolinę mam nadzieję, że mają dobry klej

Cytat:
Ale Sławuś w dupce chyba to ma, pewnie liczy na bara bara..
Ej, nie rób mi jakiegoś lowelasa ze Sławka
Pan rolnik pogodził się z losem albo zrobił to na pokaz! (bo nie wypada nie być na zdjęciach ślubnych córki).
Cytat:
Dziewczyna była zaradna, dzielna, bardzo sympatyczna i uwielbiała dzieci totalne przeciwieństwo mnie
Ty, droga Shattered, wydajesz się być dzielna i zaradna jak mało kto :> I dasz się lubić Na podstawie samej siebie zaś mogę Cię zapewnić, że podejście do dzieci może się zmieniać z wiekiem ;]
Cytat:
Rośniesz razem z nimi
O taaak =D
Cytat:
Jak już wspomniałam, ona nie umarła
Ale umarła ważna część jej samej.
Muse, MsAnonymous - cześć dziewczyny =) Jednym z celów tego tematu jest też inspirowanie innych, bo ja sama od czasu do czasu lubię się oderwać od miasteczka i poczytać, jak inni prowadzą życie swoich simów =) Pomysłów nigdy za wiele =D Co do organizacji gry - ja i poza komputerem lubię mieć wszystko poukładane i wcześniej zaplanowane. Chaos jest tylko w mojej głowie ;]


Dziękuję Wam bardzo, a teraz, jako że dzisiaj mój ostatni dzień ferii =(, pozwólcie, że przedstawię Wam kolejną cześć perypetii Michasi i Izaaka (tu wcześniejsza) i coś niecoś z życiorysu Anastazji Czajkowskiej.

...


Michasia poszła na studia. Między zajęciami obowiązkowymi (i nie tylko) i nauką potrafiła jednak znaleźć chwilę czasu dla swojego chłopaka.











http://i1068.photobucket.com/albums/u451/KLiv27/snapshot_5e6a1239_3e8ac4c9_zps0c828534.jpg



Z początku dziewczyna nic nie wiedziała o nałogu Izaaka - dopiero po jakimś czasie zaczął zachowywać się bardzo dziwnie - przestał dbać o siebie, chodził z głową w chmurach i coraz częściej spotkania z nim były dla jego sympatii po prostu przykre. Doszły też do niej słuchy, że zaczął pożyczać pieniądze od znajomych mimo że - według jej obliczeń - z jego dwóch pensji spokojnie wystarczyłoby mu na życie. Szybko jednak pokapowała, co się święci.
On nie potrafił jej okłamać, chociaż wiedział, co to będzie dla niego oznaczało. Nie był jednak świadom, że jego ukochana jest tak w niego zapatrzona, że zamiast odejść od niego, będzie starała się wyciągnąć go z tego bagna.

Po uzyskaniu tytułu magistra stosunków międzynarodowych panna Ramonow postanowiła wrócić do rodzinnego domu i porozglądać się za pracą.



- Jakie są twoje plany w związku z Izaakiem Kernerem? - zapytała ją matka.
- Myślę, że niedługo mi się oświadczy - odparła bez namysłu. - Tyle czasu już ze sobą chodzimy...
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz przyjąć tych oświadczyn - zasugerowała Milena.
- Niby dlaczego?



- Michalino - zaczęła starsza pani poważnie. - Nie po to ja i twój ojciec przez tyle lat łożyliśmy na twoje wychowanie i wykształcenie, żebyś się zmarnowała przy pierwszym lepszym narkomanie!
- Skąd wiesz...?
- Wszyscy wiedzą. Wszyscy oprócz ciebie zdaje się.
- Nie znacie go! Nie macie prawa go oceniać...



- Och, doprawdy? Czyli uważasz, że szczęście naszego dziecka powinno nam być obojętne?
- Ale ja jestem z nim szczęśliwa! - broniła się. - Z nikim innym nie będzie mi lepiej.
- No tak - mieszkanie-melina, zaćpany na śmierć, bezrobotny i zadłużony facet, ty sama z dzieckiem... Szczyt szczęścia, doprawdy!
- Nie, mamo - zanegowała. - Nie masz racji. Wyciągnę go z tego, choćby siłą.
Kobieta zaśmiała się szyderczo.
- Kochanie, jesteś jeszcze taka naiwna - stwierdziła. - Dlatego moim obowiązkiem jest uchronienie cię przed tym marginesem. Chyba nie chcesz mnie i twojemu ojcu złamać serca na starość, Michalino...
- Mamo, proszę...
- Zostawiam to twojemu sumieniu - powiedziała. - Ale mam nadzieję, że przy najbliższej okazji dasz mu do zrozumienia, że między wami koniec.

Dziewczyna zniknęła w swoim pokoju. Usiadła na łóżku, popłynęły łzy.



Chwilę później zadzwonił Izaak.


Po wyrażeniu przez Michasię zgody na jutrzejsze spotkanie, zabrał się do roboty.



Uprzątnięcie mieszkania zajęło mu sporo czasu, jednak efekt nadal go nie zadowalał. Nie wyobrażał sobie, że będzie patrzył na tę schludną, pochodzącą z bogatej rodziny dziewczynę na tle wypłowiałych, 15 lat niemalowanych ścian. Nie wyobrażał sobie, że będzie musiała jeść z nadtłuczonego talerza i siedzieć na krześle, które równie dobrze za chwilę mogłoby się rozlecieć na kawałki...
Jednym słowem, nie wyobrażał sobie, że ona miałaby w pełni stać się częścią jego życia - nie tylko w chwilach dobrych, ale i w najgorszych, zupełnie jej niegodnych...
Ale skoro przez rok udało mu się nie przećpać pieniędzy odkładanych na pierścionek zaręczynowy i ślub z nią, to znaczy, że jest kimś, na kim naprawdę mu zależy i dla kogo chce się zmienić mimo świadomości, że nigdy nie będzie ideałem...

Był tak zdenerwowany, że całkiem zapomniał u przygotowaniu czegoś do zjedzenia na ciepło. Na szczęście ona pomyślała o tym mimo że była jego gościem... Było mu niesamowicie głupio, ale ona zdawała się nie przejmować.
Ten wieczór był miły jak nigdy.









Ale najgorsze miało nastąpić.
Bardzo się zdziwiła, gdy uklęknął przed nią.



- Michasiu - zaczął. - Czy mimo tego, że wiesz, jak złym simem jestem i że nigdy nie dam ci tego, na co naprawdę zasługujesz...
- Izaak...



- Wyjdziesz za mnie?
- Tak! - odparła bez namysłu.




- COŚ TY NAJLEPSZEGO ZROBIŁA?! - krzyczała. - Niewdzięcznico, jak mogłaś przyjąć jego oświadczyny?!
- Mamo, daj spokój - odparła. - Powiedzcie, ile chcecie, a WSZYSTKO wam zwrócę, ale dajcie Izaakowi szansę!
- Wiesz, że nie o pieniądze tutaj chodzi - odparła Milena. - Tu chodzi o twoje życie, dziecko!



- Chcesz, żebym została starą panną tak jak ty?



- Nie porównuj mnie do siebie - skarciła ją matka. - Mój chłopak zdradził mnie przed ślubem, więc nie wpakowałam się w żadne bagno! Ale dzięki temu poznałam później twojego ojca i byłam szczęśliwa!
- Ja wpakowałabym się w bagno, gdybym NIE wyszła za Izaaka - odpowiedziała bojowo dziewczyna.
- Nie znasz życia - skąd możesz wiedzieć, że to właśnie on jest twoim "tym jednym"?
- Tak czuję i to mi wystarczy. Ale bądź spokojna - będziecie ostatnimi osobami, do których się zwrócę, jeśli będzie się źle działo w moim małżeństwie. Na ślub też nie musicie przychodzić!
- Michalino!!!
Ale ona zamknęła za sobą drzwi.

Myślał, że to ona mu otworzy. Nic bardziej mylnego! Przyszła teściowa wyglądała tak, jakby przymierzała się do jego zabójstwa.
- Dzień dobry - przywitał się nieśmiało.
- Jak śmiesz tu przychodzić, wstrętny ćpunie?! - naskoczyła na niego.
- Eeee... Zastałem Michasię?
- Dziwne, że nie ma jej u ciebie!
- To ja już pójdę...
- Jeszcze z tobą nie skończyłam!



- NIE ŻYCZĘ SOBIE, żebyś zadawał się z moją córką! - krzyknęła.



- Jeśli naprawdę ją kochasz, zerwij te cholerne zaręczyny! Przecież ona się przy tobie zupełnie zmarnuje! No i kto to widział, żeby ktoś taki jak ty żenił się z taką śliczną, mądrą, bogatą i dobrze wykształconą dziewczyną jak Michalina?! Tylko ją tym krzywdzisz!
- Całe szczęście, że nie jest pani biologiczną matką Michasi... I współczuję jej takiej matki i pani mężowi takiej żony.
- Jak śmiesz?!



- Niech pani da sobie spokój. - warczał Izaak. - Skoro pani cudowna, ukochana córeczka postanowiła wyjść - według pani - za ćpuna i zrujnować sobie życie, to nic pani do tego! Wiedziała, na co się pisze i skoro wtedy powiedziała "tak", to powie mi to jeszcze raz przy ołtarzu! A teraz żegnam panią.
Starsza pani czym prędzej zniknęła w domu chcąc powstrzymać łzy. Izaak zaś, gdy znalazł się na schodkach, usłyszał swoje imię.
- Wszystko słyszałam - powiedziała, gdy znalazł się naprzeciw niej.
- Też miałaś taką jazdę, prawda?
- Tak... I to niejeden raz.
- Przykro mi.
- Spodziewałam się tego. Ale jeśli nie potrafią zaakceptować tego, że mam prawo do własnych decyzji, to...
- Boją się o ciebie.
- Ale ja się o siebie nie boję - odparła. - Oni po prostu nie chcą mi zaufać. Mam nadzieję, że z czasem się z tym pogodzą...
- A ja mam nadzieję, że my na starość nie będziemy musieli ingerować w życie naszych dzieci.
- Och, Izaak! - zaśmiała się.



Narzeczeni wybrali sobie bardzo nietypową porę na swój ślub - północ. Mimo tak późnej godziny w kapliczce pojawiło się kilkoro simów. Rodziców Michasi jednak zabrakło...

Michalina Ramonow + Izaak Kerner
11 VIII 2013















Młoda para - chcąc nie chcąc - swoje gniazdko postanowiła uwić w małym mieszkaniu Izaaka.



Gdy sim miał wolne popołudnia a Michasia w tym czasie była w pracy, oddawał się swojemu hobby.





Życie z półprzytomnym mężem okazało się jednak trudniejsze, niż Michasia sobie wyobrażała. Często po powrocie do domu zastawała mieszkanie w nieładzie, a Izaaka śpiącego (chociaż np. powinien być w pracy) albo zamkniętego w łazience. Ale to, że nieraz znikał na całe dni zostawiając mieszkanie w nienagannym stanie, wcale nie było lepsze...
Wtedy żałowała tego wszystkiego i obiecywała sobie, że w końcu postawi mu ultimatum - "albo prochy, albo ja". Kiedy jednak wracał do niej - z włosami w nieładzie, przepoconym ubraniu, nieogolony, ale ze szczerymi przeprosinami na ustach - złość znikała. Gdy zaś stawał przed nią czysty i zawstydzony swoim zachowaniem, ona zapominała o wszystkim. Znów był jej i tylko jej.



Pierwszy rok ich małżeństwa pełen był zlotów i upadków. Drugi... Drugi malował się w jeszcze ciemniejszych barwach...
Pewnego poranka oznajmiła mu głosem dalekim od radosnego, że spodziewa się dziecka.



To wyznanie przeraziło Izaaka.



Był ostatnim simem na całym świecie, który nadawałby się do roli ojca.
W odpowiedzi tylko ze smutkiem pokiwał głową.

Stało się. Ona wiedziała, że urodzi i wychowa to dziecko, a do niego coraz bardziej docierało, że czas dorosnąć i skończyć z tym.

Maleństwo rosło w siły.



Jego ojciec zaś w końcu zebrał się na odwagę, żeby odstawić te świństwa i zająć się swoją rodziną.



Okazywało się jednak, że "domowe" odwyki niewiele dawały i Izaak znowu spadał na samo dno... Co najgorsze, wszystko wskazywało na to, że prośby, groźby i płacz żony przestały robić na nim wrażenie.



- Małe dziecko nie może mieszkać w takich warunkach! - próbowała mu przemówić do rozsądku. - MUSIMY znaleźć większe mieszkanie!
- Skro tak ci jest tu źle, to wyprowadź się! - odparł. - Droga wolna!
Jej przestraszone, nierozumiejące spojrzenie sprawiło, że natychmiast pożałował tego, co powiedział. Chciał to odwołać, ale ona była szybsza.
- Masz rację - przyznała smutno. - Nic tu po mnie.

Wynajęła za przyzwoite pieniądze umeblowane, trzypokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką. O całej akcji dowiedzieli się przyszli dziadkowie, którzy, zdjęci litością, postanowili pogodzić się z córką i pomóc jej.
W nowym miejscu Michasia rozkwitała.



Z mężem utrzymywała tylko telefoniczny kontakt, jednak któregoś dnia - niedługo przed porodem - postanowił w końcu zebrać się na odwagę i odwiedzić żonę. Gdy oprowadzała go po mieszkaniu, nagle odeszły jej wody.



- Izaak! - krzyczała. - Szpital!
Na szczęście jego samochód stał nieopodal.

W nocy rodzina Kernerów powiększyła się o śliczną i zdrową Izabelę.
Dziewczynka natychmiast stała się oczkiem w głowie swojej mamy...



... i największym wyrzutem sumienia jej ojca.

Ciąg dalszy nastąpił.


...

Lucynka Sylwin



i Alan Czajkowski



byli parą, która świata poza sobą nie widziała.











Powołali oni do życia pewną uroczą blondyneczkę - Anastazję Czajkowską.







Więcej zdjęć małej Nastki tutaj.



Nastka postanowiła swoją przyszłość związać ze swoją największą miłością - tańcem.





Co nie znaczy, że taniec był jedyny w jej życiu Na wyróżnienie zasługują także dwa stworzenia. Piesek Cookie



i Leon Jaskierczyk, sąsiad Czajkowskich.





Jakkolwiek w jej własnym, kilkunastoletnim życiu układało się całkiem nieźle, tak jej ojciec miał coś niecoś na sumieniu...



I w końcu prawda wyszła na jaw.



- Jak mogłeś zdradzać mamę?! I to przez tyle lat! - pytała (retorycznie) wściekła dziewczyna. Nie dość, że niedawno zmarła jej ukochana babcia Marta, to jeszcze rodzice mieli się rozwieść!
Wyprowadzka ojca zburzyła cały porządek w jej życiu. Zaczęła wagarować, o czym wkrótce dowiedziała się jej matka.



Dziewczyna pozwalała sobie na za dużo w stosunku do niej. Tej w końcu któregoś dnia puściły nerwy...



Gdy Nastka widziała, że nie może liczyć na rodziców, porady i pociechy szukała u przyjaciółek - Anabelle i Iwetty...



... ale obok był też Leon, dla którego stawała się najważniejszą osobą na świecie.







Niczego jej nie odmawiał.



Nagle w życiu Lucyny pojawił się ktoś nowy. Był to Klemens Himler, producent muzyczny i kompozytor.



Gdy jednak dziewczyna połapała się, że między nim a jej matką nie ma nic prócz przyjaźni i że rodzicielkę niewiele obchodzi jej życie, stwierdziła, że bliższa znajomość z kimś takim jak Klemens Himler zapewni jej dobry początek kariery.
Bardzo mile zaskoczyło ją to, że on myślał tak samo.



Jego natomiast to, że mimo młodego wieku dziewczyna nie jest już dziewicą.



Ich schadzki sprawiły, że Nastce kompletnie przestało zależeć na Leonie. Pewnego razu chłopak postanowił zapytać ją, co jest powodem zmiany jej podejścia do niego.



- Gdybym tylko chciała, mogłabym mieć tysiące takich jak ty, a nawet lepszych - stwierdziła. - Kiedy ostatnio zabrałeś mnie do kina albo chociaż kupiłeś coś ładnego?
- Jeszcze niedawno mówiłaś, że nie przeszkadza ci mój brak kasy - odparł Leon.
- Zmieniłam zdanie. Co jest fajnego w chodzeniu z biednym chłopakiem?
- Nastka, nie poznaję cię...
- Najwyraźniej musisz się bardziej postarać, żeby mnie zadowolić. Bo póki co...
- Tak? No to najwyższy czas zakończyć ten związek, skoro przez kilka najbliższych lat nie będzie mnie stać na twoje zachcianki.



- Leon, chciałam, żebyś się bardziej postarał, a nie...
- Ty już nie jesteś tą samą Nastką, w której się zakochałem - stwierdził. - Żegnaj.
Wyszedł. Kilka sekund później jednak usłyszał jej płacz dochodzący zza drzwi i postanowił wrócić.
Patrzył na nią przez chwilę.



Wtedy też zrozumiał, że ta pofarbowana na rudo dziewczyna w mini, której do szczęścia potrzeba pieniędzy i drogich prezentów nie jest tą, z którą mógłby się kiedyś ożenić.

Lucyna Czajkowska zaś zdawała się całkowicie zapominać o tym, że złamane i zagubione serduszko Nastki może jej potrzebować. Gdy wciągu dnia oddawała się bez reszty pracy, tak w nocy męczyły ją sny, w których jej mąż do niej wracał.



Kilka miesięcy później stało się najgorsze, co mogło się w tym momencie stać.
Płacz córki zaniepokoił panią Czajkowską. Zazwyczaj ignorowała jej wybuchy złości i płaczu - sama w młodości nieraz ryczała z byle powodu - ale tym razem intuicja (instynkt macierzyński?) kazała jej zajrzeć do pokoju latorośli.
Zawartość biurka powiedziała jej wszystko.
"To chyba nie test ciążowy?!" - przeraziła się kobieta. Przyjrzała się. Wynik był pozytywny...



- Nastka - dotknęła roztrzęsioną dziewczynę. - Nastka, czy to ty zrobiłaś ten test?
- Tak, ja - wyszlochała. - Idź sobie, proszę...
- Kto ci to zrobił?! - zapytała podniesionym głosem.
- Powiedziałam: IDŹ SOBIE!!! Jesteś ostatnią osobą, którą powinna obchodzić moja ciąża!
To powiedziawszy wyrwała się z maminego objęcia.

- Kochanie, przepraszam - powiedziała nagle Lucyna słabym głosem. - Tyle razy nawalałam i byłam dla ciebie złą matką, ale chcę to zmienić.



- Nie prościej wyrzucić mnie z domu?
- Nastka... Jak mogłaś o czymś takim pomyśleć?! Która kochająca matka wyrzuciłaby z domu swoje dziecko?
- Jestem już dorosła i nabroiłam...
- Nie zostawimy cię z tym samej - obiecała. - Nie bój się.
- Dobrze, tylko nie pytaj, kim jest ojciec - odparła dziewczyna. - Nie chcę o tym mówić.
- Nie będę. Nigdy.
- Dzięki, mamo. I przepraszam.



- Ciii - szepnęła, tuląc córkę.

Postanowiła też wykonać jeden ważny telefon.



- Czajkowski, słucham?
- Cześć, mówi Lucyna. Możemy się jutro spotkać? To ważne.
- Lucyna?! Jasne.... O 13 w Blue Cafe?
- Mhm. Dobranoc.
- Dobranoc.

- Tata?! - zapytała Nastka z niedowierzaniem wchodząc do kuchni.



- Pogodziliśmy się z twoją matką i postanowiłem wrócić.
- NAPRAWDĘ?! Tak się cieszę!



- No i uznaliśmy, że najwyższy czas cię wychować. Nie bardzo nam to ostatnio wychodziło, ale to się zmieni, obiecuję.
- Mama ci o wszystkim powiedziała, prawda?
- Tak. Nie musisz się tłumaczyć.
- Jesteś na mnie zły?
- Jedyną osobą, na którą jestem zły, jestem ja sam.
- A dalej jesteś z tamtą...?
- Anastazjo, wyjaśnijmy sobie coś raz na zawsze - jedynymi kobietami w moim życiu jesteście ty, twoja matka i moja wnuczka, o ile takowej się doczekam. Zrozumiano?
- Zrozumiano. Tato... Ja naprawdę bardzo się cieszę, że wróciłeś.
- Uwierz mi, Nastuś, ja też się cieszę. Tak naprawdę niczego bardziej nie chciałem od tego...

- Mamo, podjęłam decyzję.



- Jaką decyzję?
- Oddam dziecko do adopcji i pójdę na studia.
- Przecież mówiliśmy, że ci pomożemy z dzieckiem...
- Nie będziecie musieli. Tak będzie najlepiej. Nie czuję się gotowa do bycia mamą.
- Jak uważasz.
"Może jeszcze zmieni zdanie", pomyślała Lucyna z nadzieją. Już się oswoiła z myślą, że będzie babcią...

W tych dniach, w których Nastka miała badania i nie mogła być w szkole, zaległości (szczególnie z matmy) pomagały nadrobić jej przyjaciółki.





Miały też okazję do poplotkowania, ale nie tylko.



Rodzice przyszłej mamy zaś odbudowywali swoje małżeństwo.













Niedługo przed rozpoczęciem roku akademickiego zaś...





... na świat przyszła Liliana.



Ale widok córeczki nie rozpalił w Nastce matczynych uczuć.



- Mam nadzieję, że będziesz miała kochających rodziców - szeptała Lilianie krótko przed ich rozstaniem.

Pani z opieki społecznie bardzo ucieszyła się widząc, że dziewczynka nie jest wychudzona i zaniedbana.



A pewna samotna kobieta była przeszczęśliwa biorąc małą Lilianę w ramiona.







Tak bardzo przypominała jej niedawno zmarłą córkę, gdy ta była niemowlęciem...

Ciąg dalszy nastąpił.


...

Ostatnio edytowane przez Liv : 20.03.2016 - 11:57
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.