Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 21.03.2015, 16:54   #297
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie

Po raz kolejny dziękuję Wam za (w większości) miłe słowa! Kilka z nich wzięłam pod lupę:
Spoiler: pokaż
Cytat:
Napisał Irbis
Twoje simy są bardzo ładne.
Zdaję sobie z tego sprawę, ale zawsze miło czytać, że ktoś podziela moje zdanie ^^ Dzięki!
Ja każdego z nich lubię za coś innego. Bartek jest odpowiedzialny i bardzo kocha swoją rodzinę, Adam to wyrośnięty urwis, a Czarek trochę pogubił się w życiu. B.i A. obecnie się wyrobili, ale za to C., który został ojcem nawet szybciej niż jego starszy brat, jest bohaterem dla swojej córeczki. W gruncie rzeczy żaden z nich nie jest zły ;]
Cytat:
Marcin dużo bardziej mi się podoba z krótkimi włosami.
Mi też :> Wcześniej był stylizowany na takiego "ciamajdę" =D Ale wyrósł z tego =)

Irbis, użyłam słowa "hejtować" zgodnie z jego przeznaczeniem - i w tym kontekście ma ironiczne zabarwienie. Jestem czepialskim i niepokornym stworzeniem, a niektóre opinie odreagowuję właśnie w taki sposób.
No i hej, przecież ja też jestem wielbicielką poprawnej polszczyzny! ;]

Zgadza się - bardzo lubię tę fryzurę
Cytat:
Chyba powinno być "którego".
Ale wtedy zdanie musiałoby się zaczynać od "Piwa...". Więc w tej kwestii nie zgadzam się z Tobą.
Cytat:
Napisał Annetii
Widzę, że nie tylko ja mam dalekosiężne plany
Och, uwielbiam sobie tak planować :>
Cytat:
Fajnie zaczęłaś odcinek <3
Owszem =D
Cytat:
Skąd jej się wzięła taka awersja do małżeństwa?
Może Klara to feministka...?
Cytat:
No i wagary? No wiesz co! Zaraz wyjdzie na to, że omijają mnie najlepsze rzeczy w życiu, bo na nie nie chodzę
Jeszcze są studia ;>
Cytat:
Nie wiem czemu ale strasznie mnie to bawi
Bo to ma bawić, ale chyba mi nie bardzo mi wychodzi :<
Cytat:
Coś czuję, że Bazyli nie pozostanie w pamięci mieszkańców Nieznanowa jako ten ulubiony burmistrz
To miałaś co do tego wątpliwości?!
Cytat:
No w końcu mieszkał z Antonim, nie?
No tak, tak. Ale wiesz - dziadkowie Błażeja też byli zabiegani i nie zawsze znajdowali czas, żeby poopowiadać wnukowi o starych dziejach.
Cytat:
Czemu ja takich fajnych nie mam w szkole?
Też nie miałam czegoś takiego w szkole Aczkolwiek kiedyś w podstawówce mieliśmy za zadanie przygotować folder o naszej miejscowości. W celu poszukiwania informacji umówiłam się nawet z dwójką moich kolegów i poszliśmy z tym do księdza =D (a w mojej pamięci pozostała taka jedna anegdotka - tak się rozsiedliśmy w kancelarii, że wyglądało to tak, że jeden kolega był księdzem, a ja i ten drugi... narzeczonymi =D Któryś z nich to zauważył i zrobiło się taaak głupio xDD A - żeby było śmieszniej! - jakiś czas później zakochałam się w tym "narzeczonym" xD
Cytat:
Hah, scena jak z horroru
Tak ją chciałam wystylizować.
Cytat:
Napiszesz mi co z historią Michasia Żarko/Tycjanowskiego?
Dla Ciebie wszystko =D
Cytat:
Napisał Libby
Wypuść Marcina, zamknij Bazylego
Bazyli już jest jedną nogą w więzieniu - przecież ma wyrok w zawieszeniu =D
Cytat:
Napisał LP23
Klara- taka typowa puszczalska pani. Stoi po latarnią i czeka na swoje kolejne dziecko do wychowywania.
Trochę zbyt surowo ją oceniłeś ;<
Cytat:
Hrabina ma taką słodką twarz
Masz na myśli pyszczek?
Cytat:
Już chyba masz dwóch Czarków w otoczeniu. Który zaczaruje nas bardziej?
Tak mi teraz przyszło na myśl, że to pytanie powinno brzmieć "który rozczaruje nas bardziej?"! xD
Cytat:
A o którą fryzurę ci chodzi Liv, jeżeli można wiedzieć?
O te długie włosy w ogonku - fryzura dorosłego Adama.
Cytat:
Ciąża to taki gratis jak magnez w danonkach.

Cytat:
Jeżeli byłaby taka możliwość to chciałbym w następnym odcinku zobaczyć więzienie.
Chwilunię - zdjęcia mam już dawno zrobione - tylko je przerobię, wgram i edytuję posta =)

Shiver - masz rację, Klara jest trochę pogubiona i nie jest takim do końca czarnym charakterem. W zasadzie mało który sim taki jest.
Wielu moich simów ma mieszankę typu jasne włosy+ciemne oczy. Nie wiedziałam, że to coś złego : | (w rzeczywistości co jakiś czas spotykam ludzi o takiej urodzie)
Cytat:
Chociaż Adasiowi akurat nawet w miarę pasuje
A widzisz! =D
Cytat:
Tylko znowu się jakaś baba (w sensie matka) wtrącać musi... :/
Ale Ada z goryczą będzie wspominać jej słowa.
Cytat:
Całe życie spędzić ze sobą i nie wierzyć tej drugiej osobie?
Daniela wierzyła DO CZASU.
Cytat:
No co to w ogóle jest, zamiast się wspierać to się jeszcze kłócą...
Ludzie na starość tak mają.
Cytat:
Bardzo ładne mają to więzienie w Nieznanowie tak btw
Widziałeś tylko salę odwiedzin (i kawałek celi) co najwyżej =D Niemniej jednak dziękuję.

Jak Marcin uciekł z więzienia i jak dowiedział się o zdradzie? - powiedzmy, że zadziałały tutaj znajomości i trochę sprytu ;] Plotki też zrobiły swoje.


Dawno mnie tu nie było, hm? No ale przybywam (wraz z wiosną ), i to z nowościami!
Na początek zapoznam Was bliżej z Michasiem Żarko. Druga część posta to kontynuacja losów Ady i Adama - chociaż na tym etapie mogłabym już pisać Ady i Adamów =D
Dla przypomnienia - 1, 2.

...


Po zerwaniu z Hirkiem Andżela wróciła "na stare śmieci". Pracowała i równocześnie wychowywała synka - Michasia.



Nieraz było ciężko, ale w takich momentach mogła liczyć na pomoc sąsiadki - Tekli Pierwszy



i jej córeczki, Mariki.
Ta od razu złapała kontakt z o kilka miesięcy młodszym od niej synem panny Żarko.



Zabawy stały się jeszcze fajniejsze, gdy byli starsi.







Łączyło ich ze sobą więcej, niż sobie wówczas uświadamiali. Na przykład to, że ich mamy zawsze szukały towarzystwa dorosłych simów, chociaż każda z nich z innego powodu.



A tym samym żadne z nich nie znało swojego ojca.

Marika, gdy nie myślała o swoich własnych sprawach albo Michasiu i innych jej przyjaciołach, martwiła się o swoją mamę.
Dziewczynce zawsze się wydawało, że stan błogosławiony to sama radość w życiu kobiety. Jej własna mama, bardziej przygnębiona i zmęczona niż zwykle, była tego wyraźnym zaprzeczeniem.



Ale jak można się całkowicie smucić mając pod dachem takie dobre i pogodne dziecko jak Marika?



Ale i ona czasami musiała zapomnieć o tym, kim jest.



Częściej jednak w tym celu po prostu pukała do drzwi "baraku" obok =)

Później urodził jej się braciszek.















I mama poważnie się rozchorowała...

Wiecie, że nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła z tej dwójki pary ;]







Los jednak był przewrotny i jedna ze zdrowych komórek Andżeliki postanowiła się zbuntować, co objawiło się jej niekontrolowanymi podziałami i naciekaniem na inne tkanki...
Ta wiadomość oczywiście załamała i ją, i jej syna, ale postanowiła, że będzie dzielna i da z siebie wszystko - rak NIE MOŻE jej pokonać!
Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że któregoś dnia będzie musiała zrezygnować z pracy, a czas spędzony w szpitalu będzie okupiony zaniedbaniem obowiązków domowych i... Michała.

Chłopak - kilkakrotnie zbyty przez nią w przeszłości - ostatecznie nie dowiedział się, kim jest jego ojciec i wydawało się, że pogodził się z tym, że nigdy go nie pozna.
Teraz inicjatywa wyszła od niej samej.



- Michał - zaczęła poważnie. - Gdyby coś mi się stało, musisz wiedzieć, do kogo się zwrócić.
- Jest przecież mama Mariki, nie? - zapytał, nie rozumiejąc, do czego zmierza matka.
- Tekla ma swoje własne problemy i to nie ją mam na myśli.
- Więc kogo?
- Hieronima Tycjanowskiego.
- Co niby miałby mieć ze mną wspólnego jakiś tam milioner z Nieznanowa? - zapytał z irytacją.
- Gdyby coś mi się stało, to on powinien się tobą zająć.
- CO?! - krzyknął, wytrącony z równowagi.
- To twój ojciec, Michał, i to jemu musisz zaufać.
Chłopak wyszedł. Nie chciał kłócić się z nią, bo to nie miało sensu. Po co ona w ogóle mu o tym mówiła?! Czemu nie wyznaczyła mu ewentualnego prawnego opiekuna wśród jednego z jej przyjaciół? Co za nonsens, żeby jakiś tam bogaty snob, z którym pewnie tylko raz w życiu się widziała, miał się nim zająć?!
Postanowił zapomnieć o Hieronimie Tycjanowskim.
Postanowił nie myśleć o tym, że po tylu latach dowiedział się, że jego ojciec żyje.
I tak nie zamierzał skorzystać z tej wiedzy.

Któregoś dnia postanowił dłużej zostać u kolegi. Napisał mamie smsa, ale nie odpisała. Może zapomniała, uspokajał się. Gdy jednak zobaczył ciemność w oknach domu, przeraził się nie na żarty. Komórka mamy zadzwoniła w jej sypialni. Dom wyglądał tak, jakby jego właścicielka dosłownie się rozpłynęła - na stole stał niedokończony obiad, telewizor grał, część okien była uchylona, a worek ze śmieciami stał na podłodze czekając na wyrzucenie...
Szpital.



Kobieta po drugiej stronie na szczęście nie potwierdziła jego najgorszych obaw - mama żyła, ale ciągle była nieprzytomna i jej stan był ciężki. Takie informacje z jednej strony uspokoiły go, z drugiej zaś zdał sobie sprawę, że na jakiś czas został sam.
Całkiem sam na tym świecie.

Gdy wracał z dworu (wyniósł śmieci) do domu, gdzie czekało go jeszcze zmywanie naczyń i odrabianie lekcji, nagle stanął pośrodku salonu i najzwyczajniej w świecie zaczął płakać.



Nie tylko tęsknił za mamą, ale zaczął się martwić, jak sobie poradzi bez niej. Co prawda wielu rzeczy go już nauczyła, ale tu chodziło o coś więcej. Pusty, smutny dom napawał go lękiem.
I nie miał pojęcia, jak długo to potrwa.

Minęło kilka dni, w których próby złapania kontaktu z Andżeliką kończyły się fiaskiem - nadal nie wróciła do niej świadomość. A obowiązki domowe zaczęły go przerastać, co odbiło się na jego samopoczuciu i, niestety, na ocenach w szkole i relacjach z rówieśnikami, dla których stał się nagle wrogi i niedostępny. Wiedział, że dłużej nie wytrzyma.


...

Do rodziny Tycjanowskich dołączyła pewna młoda, czarująca osoba.



Ojciec dziewczynki nadał jej polski odpowiednik imienia jego najlepszej przyjaciółki. Przed Wami Katarzyna Tycjanowska, w skrócie Kati:



Natychmiast została "córeczką tatusia" :>





Co nie znaczy, że mama i babcia pozostawały na dalszym planie.





Dziękuję ci za Kati, mówił Hirek, tuląc i całując mamę swojego maleństwa.



Wraz z młodymi rodzicami narodziny dziecka świętowały także przyjaciółki rodziny - Katia Winkler i jej córka Larysa.



Tak, to jej panna Tycjanowska zawdzięcza to, że nazywa się tak, a nie inaczej!



Fakt, że sama miała małą córeczkę, nie przeszkodził jej w znalezieniu specjalnego miejsca w sercu dla małej Kati.





A Larysa koniecznie chciała się zapoznać z maleństwem =) Miała tylko nadzieję, że mała Kati w przyszłości będzie bardziej podobna do Hirka.



Później pani Winkler mogła z pełnym przekonaniem pogratulować młodym rodzicom tego małego cudu.





Pewnego dnia jednak ktoś nowy postanowił znaleźć schronienie pod ich dachem.

- Dobry wieczór, jestem Michał Żarko - przedstawił się nieznajomy. - Muszę pilnie zobaczyć się z panem Tycjanowskim. Mogę? - zapytał, zerkając do środka.
Pytanie to wydało się Marii Magdalenie bezczelne, ale pozwoliła chłopakowi wejść. Kazała mu zostać w korytarzu, a sama pobiegła zawiadomić Hirka. Po chwili wróciła na dół.



- O czym właściwie chciałbyś pomówić z moim mężem? - zapytała, z czystej ciekawości.
- Szczerze mówiąc... - zamyślił się przez chwilę. - O mnie. O mojej przyszłości.
- Nie rozumiem - nagle w jej głosie pojawiła się nieufność zmieszana z wrogością. Co sobie ten dzieciak, do licha, wyobraża?!
- Pani mąż jest póki co jedyną najbliższą mi osobą - wyjaśnił. - Moja mama jest chora na raka i leży w szpitalu...
- Ale co to ma wspólnego z Hieronimem? - przerwała mu.
- To mój ojciec.
Gdyby nie nagłe pojawienie się obiektu ich rozmowy, chłopak zapewne wyleciałby za drzwi, a odprowadziłyby go jej ostre i niemile słowa, których miał być adresatem.
- Hirek, ten chłopak właśnie powiedział... - zaczęła pani Tycjanowska z pretensjami.
- Słyszałem, co powiedział - odparł jej mąż spokojnie. - Mogłabyś zostawić nas samych?
Kobieta, co prawda bardzo niechętnie, udała się do sypialni.

- A teraz wytłumacz mi, młody człowieku, kim jesteś i co to wszystko ma znaczyć - zaczął mężczyzna.



- Nazywam się Michał Żarko, chociaż domyślam się, że niewiele panu to mówi...
- Mylisz się - odparł, ku zaskoczeniu jego rozmówcy. Tak dawno nie słyszał tego nazwiska...
- Nie wiedziałem, że znał pan moją mamę, to znaczy...
- Przez jakiś czas byłem z nią zaręczony.
- Ojej - to sprawiło, że chłopak stracił wątek. Zaczął inaczej postrzegać tego sima, ale i jego własną matkę.
- Czy dobrze zrozumiałem, że powiedziałeś mojej żonie, że ja jestem twoim ojcem? - zapytał Tycjanowski po chwili krępującego milczenia.



- Tak, proszę pana. Moja mama zachorowała na raka i kazała mi się do pana zgłosić, gdyby coś jej się stało. Podobno to tak jest, że dopóki nie pozbawi się kogoś praw rodzicielskich, ten ktoś je ma w przypadku swojego dziecka. A mi jeszcze trochę brakuje do pełnoletności i... - speszył się na widok niewzruszonej, surowej twarzy kogoś, kto miał być jego ojcem. - Musiałem chociaż spróbować z panem porozmawiać, ale chyba źle się za to zabrałem. Przepraszam.
- Czego właściwie chcesz? Pieniędzy?
- Nie, nie! - zaprzeczył. - Zresztą, sam nie wiem... Niepotrzebnie zabrałem panu czas. Naprawdę przepraszam. Pójdę już.
Przegrany i upokorzony, niemal ze łzami w oczach, spuścił głowę i skierował się ku wyjściu.
- Michał... - usłyszał za sobą.
- Tak, proszę pana? - zapytał, podnosząc ostrożnie wzrok. Czarnowłosy podszedł do niego.
- Siedemnaście lat temu twoja mama zrywając ze mną powiedziała coś, z czym długo nie mogłem się pogodzić - powiedział ściszonym głosem.
- Co takiego?
- Powiedziała, że chłopiec, którego ja już zdążyłem pokochać i na którego tyle lat czekałem, nie jest moim synem.
Michałowi odebrało mowę. Czy on na pewno miał na myśli...?
- Nawet poparła to testami na ojcostwo.
Chłopak pragnął zapaść się pod ziemię. Był zły na matkę, że go tak podpuściła i naraziła na taki wstyd!
- Nie wiedziałem o tym - głos załamał mu się od płaczu. Wiedział, że mu nie uwierzy. Nawet nie byli do siebie zewnętrznie podobni! - Przepraszam, BARDZO pana przepraszam! Nie chciałem pana oszukać, naprawdę...
Ledwo postawił pierwszy szybki krok w kierunku drzwi, jego ramię zatrzymał silny uścisk ręki.
- Powtórzymy te testy - oznajmił starszy z nich. - Jestem niemal pewny, że były sfałszowane.
Chłopak odwrócił się i wbił w niego zapłakany, zdziwiony wzrok.
- Jesteś bardziej do mnie podobny, niż ci się zdaje, Michał - powiedział nieoczekiwanie, patrząc mu prosto w oczy. - A ja nie pozwolę na to, żebym drugi raz stracił syna. Ale... Gdzie dokładnie leży twoja matka?
Chłopak odpowiedział mu ze szczegółami, po czym zakończył swoją wypowiedź słowami:
- Dziękuję panu.
- To ja ci dziękuję, Michał - odparł. Chwilę później - zupełnie odruchowo - przytulił tego jeszcze przed godziną kompletnie obcego mu młodzieńca...



I modlił się w duchu, żeby okazało się, że ma rację.

Andżelika w końcu wróciła do świata żywych. Wtedy też - po raz pierwszy od 17 lat - rozmawiała z byłym narzeczonym i, jak się później okazało, rzeczywistym, biologicznym ojcem jej dziecka. Wiedząc, co ją jeszcze czeka, poprosiła go o zaopiekowanie się Michałem, co Tycjanowski obiecał niezwłocznie uczynić. Nie tyle we względu na nią samą, co na tego chłopaka.

Wraz ze zmianą miejsca zamieszkania, syn Hirka zmienił też nazwisko - na takie, jakie od początku miał mieć.
Z ojcem układało mu się dobrze.



Macocha zaś ostatecznie zaakceptowała i polubiła go, i to ze wzajemnością. Ale Kati? Ona wręcz szalała za swoim starszym bratem =D Również ze wzajemnością!



















Nowe życie Michała sprawiło jednak, że niemal całkowicie odciął się od tego "starego". Najbardziej ucierpiał na tym jego związek z Mariką, o samej Marice nie mówiąc...
Ale o tym w bliżej nieokreślonej przyszłości.

No i jeszcze taki bonusik. Wiecie, co się stało z Weroniką Szopen, wiecie też, jak się zaczęło życie najmłodszego dziecka Marii Magdaleny, ale co z tym średnim?

Hugo Szopen, trzeba przyznać, nie mógł się lepiej ustawić w życiu.
W ojczymie znalazł przyjaciela.



Na studiach się zakochał



a po ich zakończeniu kupił dom i poślubił swoją sympatię.







Ale żeby zdradzać swoją żonę w myślach z... Frankiem Stankiem? : |

Kiedy już hajs się zgadzał, trzeba było ożywić trochę ten dom!





Swoją drogą musicie przyznać, że Erin (Ernestyna) Szopen to też szczęściara =D
Marka - ich pierworodnego - możecie obejrzeć tutaj =) Drugie dziecko jest w fazie planowania =D

U Weroniki zaś spokojnie póki co :> Ale wiedzcie, że to cisza przed burzą.


...

]Adam patrzył na nią przestraszonymi oczami. Czyżby chciała mu oznajmić, że to koniec? Skupiony czekał na jej słowa.



- Adam... Przeholowaliśmy trochę. Bo... Ja... Ja jestem w ciąży.
Nagła radość wstąpiła w jej chłopaka - często potem się zastawiał, dlaczego tak zareagował na tą wieść.
- Ojej! - powiedział zaskoczonym głosem. - Trochę szybko, ale... Cieszę się! Strasznie się cieszę!



Niemniej zaskoczona była Ada. Nie widziała ukochanego - jeszcze - w roli ojca, ale może za szybko go oceniła?



Tak bardzo chciała się na nim nie zawieść...

Zamieszkali razem w akademiku dla młodych rodzin.
Entuzjazm nadal trzymał się Adama.





Ale ciąża w końcu musiała się skończyć.



Młoda mama postanowiła nazwać swojego synka imieniem jego ojca. Dla ułatwienia jednak przyjęto, że młodszy Adam Roklin będzie po prostu Adasiem =)
Chłopiec odziedziczył kolor oczu po dziadku Longinie, a włosów - po mamie.





Pierwsze spotkanie Adamów





Tata Adasia z początku bał się, że zrobi mu krzywdę, ale później zabawa w samolocik była na porządku dziennym =D
Mimo wszystko Adam wolał jednak, żeby to Ada zajmowała się dzieckiem.



Niestety, nie zawsze to było możliwe.
Czasami młodzi rodzice mogli liczyć na pomoc współlokatorów - młodych małżonków Ala i Fiony Marksów.



Sama Fiona wówczas "trenowała" na Adasiu.



Za co jednak jego mama była jej bardzo wdzięczna.



Bowiem Adamowi zaczęły ciążyć obowiązki ojca.







Gdy Ada wracała zmęczona z wieczornego wykładu i zastawała obu Adamów w nie najlepszym stanie, bardzo się wściekała. Szybko usypiała synka



żeby potem zająć się jego ojcem.



- Nie potrafisz się nawet zająć WŁASNYM dzieckiem! - krzyczała przyciszonym głosem. - Czy to takie trudne wykąpać, przebrać, nakarmić i położyć spać maluszka?



- Jeśli ty uważasz, że to takie łatwe i oczywiste, to sama się nim zajmuj! - wybuchnął jej chłopak.
- Jasne, zawalę studia, bo mój syn ma ojca-niedorajdę, który nie potrafi nawet wykonać prostych czynności przy dziecku! Co by było gdyby tak Adaś zachorował... Umarłby przy tobie!
- Teraz przegięłaś - oznajmił rozzłoszczony Adam. - Wychodzę.

Niestety, mały Adaś stał się kością niezgody między nimi. Wkrótce Adam wyprowadził się z powrotem do starego akademika i coraz rzadziej odwiedzał swoją rodzinę.
Po zakończeniu studiów, kiedy ich synek skończył roczek, również zamieszkali osobno. Ada i Adaś wrócili do jej rodzinnego domu. Tam czekała na nich Marcjanna.










Więcej zdjęć Adasia z tego okresu tutaj.

Adam wynajął kawalerkę.
Gdy miał na to czas (i ochotę), zaglądał do nich.



Chciał być obecny w życiu syna.







Ale co do jego matki... Sam nie wiedział. Coś się między nimi zmieniło - on był tego świadom i akceptował to, zaś Ada próbowała udowodnić sobie, że jej obawy co do rychłego rozstania z Adamem są niesłuszne.
Rozmawiali jak gdyby nic.



A później on zostawał u niej na noc.





Jedno było pewne - przestał traktować ją poważnie. Wokół było tyle innych rzeczy do robienia i tyle innych simek, które mógł owinąć sobie wokół palca.











Tylko czasami dopadała go refleksja - czy takiego życia naprawdę chciał?



Jedyne, co wiedział, to to, że następnego wieczoru znowu wpadnie zobaczyć się z synkiem i jego matką - z nim się beztrosko pobawi, z nią się niezobowiązująco prześpi.
I tak w kółko.

Czekało go jednak zaskoczenie.



Błagam, żeby to tylko nie było to..., płakała. Gdy poczuła się troszkę lepiej, nadeszła chwila prawdy.
Wybuchła jeszcze większym płaczem. Znowu była w ciąży. Znowu ojcem dziecka był Adam.

Gdy ten już położył synka spać, zawołała go na dół. Tam jednak zamiast kolacji zastał ją - przygnębioną i zmęczoną jak nigdy.

- Adam - zaczęła z powagą w głosie. - Musimy coś zrobić z naszym życiem.
- Czemu nie? - odparł z entuzjazmem. - Może krótkie wakacje we trójkę? Znam jedno fajne miejsce.



- Nie, Adam. Nie o to chodzi... - pokręciła głową. - Jestem w ciąży...
To go zamurowało. Przecież pamiętał o...
- Adam! - wyrwała go z rozmyślań. - Czy ty w ogóle kiedykolwiek zamierzasz się ze mną ożenić?



- Nie myślałem o tym... - odparł zgodnie z prawdą, po czym zrozumiał, jaki cios zadał jej tymi słowami.
Oczekiwała innej odpowiedzi.
- Jak mogłam być taka ślepa? - rozpłakała się nagle. - Przecież odkąd urodził się Adaś nigdy nie powiedziałeś mi, że mnie kochasz!
Patrzył na nią, niezdolny wykrztusić z siebie choćby słówka.
- Tak dać się wykorzystać! Być taką naiwną!
- Ada, to... - próbował ją powstrzymać, ale ona była szybsza.
- Masz rację - jak ktokolwiek mógłby kochać taką idiotkę jak ja?
- Nie jesteś...
- Odejdź, proszę - wyłkała. - I nie wracaj. Nigdy. Tej rozmowy nie było.
Wyszedł. Zresztą jakim prawem mógłby teraz pocieszać ją, tym samym przecząc samemu sobie?
Kochała go, ufała mu i wierzyła, że to doprowadzi ich do czegoś wielkiego i pięknego. Zostawił po sobie dwójkę dzieci i jej złamane serce.



A ona była pewna, że już nikogo nigdy nie pokocha tak jak jego.

Ciąg dalszy nastąpił.


...


Ostatnio edytowane przez Liv : 03.03.2016 - 16:40 Powód: oooj tam!
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem