Temat: Galonowie
View Single Post
stare 23.12.2015, 10:32   #113
Annetti
 
Avatar Annetti
 
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 198
Reputacja: 33
Domyślnie Odp: Galonowie

Ostatni post był w sierpniu. Dzisiaj jest grudzień. Powiedzcie mi, gdzie zniknął wrzesień, październik i listopad? Dni tygodnia też jakoś mi uciekają. Dopiero co była sobota, a już dzisiaj jest środa. Nie ogarniam tego, zupełnie. I żebym chociaż robiła coś mega zajmującego, ale nie. W życiu już nie powiem, że postaram się wstawić post szybciej, bo wtedy wychodzi na odwrót

Cytat:
Napisał Liv
To brzmi tak, jakbyś ją podsumowała na wieki wieków
A tam zaraz wieki wieków, wtedy jeszcze nie byłam pewna czy Honorata jeszcze pojawi się tu w OJSG W sumie dalej nie do końca wiem...

Cytat:
Spotykali się? Czemu nie zamieszkali razem? :<
Krzyś i Dominik doskonale wiedzieli, że na dłuższą metę raczej by ze sobą nie wytrzymali xd Więc dobrze, że mieszkali osobno

Cytat:
A nuż Dominik go zalegalizuje?
Żeby to zrobić najpierw musiałby zostać burmistrzem

Cytat:
To w końcu umówili się na spotkanie czy na randkę? xD
Dlatego też, gdyby moje simy miały Facebooka, to Krzychu i Marzena mieliby status "to skomplikowane"

Cytat:
Napisał Libby
No, ale Marcel nawet próbując odbić Honoratę, umiał wszystko spaprać...
On po prostu ma talent

Cytat:
Napisał tut
Nie wiem czemu, ale Dominik wygląda mi jak wielka stopa xD
Oryginalne porównanie xD

Cytat:
Napisał Irbis
więc komentarz do odcinka zamieszczam ze sporym opóźnieniem, ale wiadomo, że lepiej późno niż wcale
Ja za komentarz do Twojego OJSG zabieram się już od baaaaardzo dawna. Tak się kończy przeglądanie nowinek na tablecie :/ Ale w najbliższym czasie planuję pozostawić swój ślad pod Wichurami

Cytat:
Jak on mógł z tą Blanką
Krzysiek to skomplikowany umysł. Aż sama jestem ciekawa jak wybrnie z tego romansu xd

No, a teraz moi mili coś o braciach Galonach od Michasia

Zacznijmy od Jamesa/Eryka, który dawno nie gościł na łamach tego tematu.



James, tak jak o tym marzył, zaczął współpracę z Filipem Walczakiem (a także jego synem Alanem). Praca detektywa bardzo mu się podobała i z ogromnym zaangażowaniem podchodził do nowych wyzwań z nią związanych. Prawie całe jego życie zaczęło kręcić się wokół śledztw i spraw sądowych.



W ogóle, James zapuścił brodę, zmienił trochę fryz i nagle wyprzystojniał xD Przynajmniej według mnie.



Jego dziewczyna – Martyna – również jest niczego sobie ^^

Niestety między zakochanymi nie zawsze było wszystko w porządku. Martyna zaczynała być zazdrosna o pracę Eryka, który ostatnimi czasy zupełnie nie miał dla niej czasu. Robiła mu o to coraz częściej wyrzuty.



James natomiast w końcu nie wytrzymał. Od dłuższego czasu planował oświadczyć się Martynie, lecz chciał przygotować coś wyjątkowego. Upór dziewczyny zaczął go przerastać, więc aby rozwiać jej wszelkie wątpliwości zdecydował się poprosić ją o rękę już teraz. Nieźle zaskoczyło to młodą simkę







Oczywiście powiedziała swojego lubemu "tak", więc mieli co świętować







A z samego rana, już jako narzeczeni, tryskali wręcz dobrym humorem!



Ze ślubem też nie kazali innym długo czekać.



Szczęściem młodych cieszyli się:



W pierwszym rzędzie: Salomea (Piast), Nikodem oraz Eugenia Owal – bratowa, brat i matka panny młodej
W drugim: przyjaciółka Martyny wraz z mężem: Liliana (Martyniuk) i Teodor Bąkiewicz



Pierwszy rząd: Michał, Diana (Głowacka), Dominik II Galon oraz Julia Zawisza – ojciec, macocha i brat Jamesa z narzeczoną.
Drugi rząd: współpracownicy i przyjaciele Jima – Filip i Alan Walczakowie
Swoją drogą zauważyliście, że większość panów wybrała ten sam krój i kolor garniturów?







Młodzi wynajęli mieszkanie i rozpoczęli życie jedynie we dwójkę. Wiodło im się całkiem dobrze. James dużo czasu spędzał w pracy, ale Martyna nie czuła się z tego powodu jakoś bardzo osamotniona. Przynajmniej na razie, bo miała całkiem przyjemną pracę sekretarki Teodora Bąkiewicza, z którego żoną Lilianą już dawno się zaprzyjaźniła (oboje pojawili się na ślubie).





Martyna razem z Lilką często uczęszczały na siłownię. A ostatnio coraz częściej rozmawiały o tym, że będą musiały zmienić miejscówkę spotkań. Pani Bąkiewicz bowiem spodziewała się drugiego dzieciątka, więc wyprawy z brzuchem żeby poćwiczyć jakoś nie brzmiały zachęcająco, a Martyna doskonale to rozumiała. Właściwie to sama miała nadzieję, że niedługo będzie dla jakiegoś małego sima mamusią. Chociaż nie rozmawiali o tym z Jamesem, to była przekonana, że on też bardzo chciałby zostać rodzicem.



- Dziecko? Teraz? Tak od razu? Martyna, mamy jeszcze dużo czasu, a teraz jakoś nie bardzo to widzę. Mam bardzo ważną sprawę do rozwiązania, która może się ciągnąć miesiącami. Pewnie często nie będzie mnie w domu, to naprawdę nie najlepszy czas.

Martyna spojrzała zezłoszczona na męża. Eryk niemile ją zaskoczył. A ona tak bardzo chciała mieć swoje maleństwo, którym mogłaby się opiekować. Kogoś, kto byłby połączeniem jej i Eryka. Kiedy słyszała opowieści znajomych o ich dzieciach, to nie mogła się doczekać aż sama tego wszystkiego doświadczy. A tymczasem jej własny mąż zupełnie nie chciał współpracować!

-Zupełnie mnie nie rozumiesz – powiedziała rozżalona.

Tego wieczoru już więcej nie rozmawiali. Obrażona Martyna nieco irytowała Jamesa i odrobinę wpędzała go w poczucie winy. Postanowił przez noc przemyśleć całą sprawę, aby z samego rana jakoś naprawić relacje z żoną.



- Słuchaj, przepraszam za wczoraj, ale chyba musisz przyznać mi trochę racji, nie? Nie jestem pewien czy aby na pewno jesteśmy gotowi na dziecko. Albo czy ja jestem. Nie bardzo wyobrażam sobie siebie samego w roli ojca. To takie dziwne.
- Och, Eryk, na pewno będziesz cudownym tatą. Poradzimy sobie, wiem to.
- A co z moją pracą? Wiesz, że to nie jest tak, że siedzę w robocie dziewięć godzin. Czasami wychodzę w środku nocy, może nie być mnie w ogóle przez jakiś czas, zwłaszcza kiedy mamy coś ważniejszego na głowie. Możesz zostać sama z maluchem i to już nie będzie takie fajne.



Martyna spuściła zawiedziona wzrok, a James westchnął cicho. Wydawało mu się jednak, że znalazł niejaki kompromis i miał nadzieję, że nie wyjdzie im to na złe.

- Jeżeli przytrafi nam się bobas, to przecież nie będzie to koniec świata. Ale nic na siłę. Zobaczymy co nam los przyniesie. Jeżeli małego sima, to zrobimy wszystko, żeby być naprawdę super rodzicami. A jak nie, to mamy jeszcze duuuużo lat na próby. Co ty na to?

Dla niej to było spełnienie marzeń.



A niedługo później to marzenie się ucieleśniło



James natomiast bardzo przejął się swoją przyszłą nową rolą. Starał się częściej bywać w domu i pomagać swojej małżonce. W zasadzie to nawet się nie podejrzewał o to, że wiadomość o zostaniu tatą tak bardzo go poruszy. Uwielbiał pogaduchy ze swoim nienarodzonym jeszcze potomkiem



Czas ciąży przebiegł bardzo spokojnie. W tak zwanym między czasie młodzi rodzice wybrali się na ślub młodszego brata Jamesa – Dominika II Galona z Julką Zawiszą. Przyjżyjcie się temu, bo od tego zaczniemy następną część posta W każdym razie czas oczekiwania na najmłodszego członka rodziny zleciał im bardzo szybko.



Sam poród był chyba bardziej stresujący dla Jimmy'ego niż Martyny



Ale WARTO było. Mała Anastazja była dla nich wymarzonym dzieciątkiem.



Na początku było wspaniale. Martyna całą swoją uwagę skupiała na Małej, mogła ją nosić godzinami i patrzeć na nią. James promieniał z dumy, gdy ktoś komplementował Anę i kochał ją całym sercem.



Czas Martyny został jednak nagle bardzo okrojony i uzależniony od córeczki, co młodą mamę coraz bardziej drażniło. Nieco inaczej wyobrażała sobie to wszystko. Bardzo tęskniła za pracą i spotkaniami z Lilianą, którą wręcz podziwiała, że mimo dwójki dzieci ma czas dla siebie. Martyna jakoś nie potrafiła go wygospodarować, aż do chwili, gdy wpadła na pomysł, żeby przerzucić trochę obowiązków na tatusia. Eryk często bywał w domu i naprawdę starał się przystopować z pracą. Miał nawet poniekąd pozwolenie od Filipa, który twierdził, że jego pomocnicy powinni być obecni przy wychowaniu swoich pociech (Alan również został ojcem, tyle że małego Hugo). Tak więc Martyna zostawiała swojego męża z Aną na coraz częściej i coraz dłużej.



Sam na sam z córeczką. To było jedno z najtrudniejszych zadań w jego życiu. Przynajmniej na początku. Na całe szczęście z pomocą przyszła wtedy babcia Diana



Może i nie była biologiczną babcią, ale wywiązywała się ze swojej roli zdecydowanie lepiej niż matka Eryka – Beatrice. Ona prawdopodobnie nawet nie wiedziała o wnuczce. W każdym razie Diana zaczęła wpadać częściej do pasierba, ucząc go tego i owego. A przy okazji spędziła trochę czasu z Aną. To dziewczątko było takie kochane!





Od tej pory James radził sobie z dzieckiem zdecydowanie lepiej.







Jego życie zaczęło się kręcić wokół Anastazji, a Mała tak przywykła do tatusia, że Martyna zaczęła robić się zazdrosna. Nie narzekała jednak za bardzo. W końcu teraz James był chętny zajmować się Małą, kiedy tylko nie pracował, a ona mogła odpocząć od domowego ogniska.



Współpraca małżonków w opiece nad Anastazją na razie miała się dobrze i wydawało im się, że kiedy tylko Ana podrośnie wszystko stanie się prostsze.

* * * *

Ślub Dominika II Galona był bardzo ważnym wydarzeniem w Secretissimum. Dla wielu mieszkańców oznaczało to, że syn obecnego burmistrza w końcu stanie się poważniejszy. Do tej pory nie widywano go zbyt często na ważniejszych uroczystościach w miasteczku, a jeżeli już przybywał, to ciężko było wyczytać z jego twarzy jakieś zainteresowanie. Pojawiła się więc obawa, że młody Galon wcale nie będzie chciał przejąć miejsca ojca. Wiadomość o jego ślubie była więc pewnym początkiem stabilizacji tego sima i ukierunkowaniem go na właściwe tory. A przynajmniej tak to tłumaczyli sobie niektórzy simowie.



Niektórzy więc trochę się przeliczyli. Dominik i Julka byli bardzo dobraną parą, ba, co ciekawsze doskonale pasowali na pierwszą parę Secretissimum. Niestety Dominik mimo swojej współpracy z ojcem wcale nie garnął się do zostania burmistrzem. Wszak jego ojciec świetnie się na tym stanowisku sprawdzał. Po co więc niszczyć tak dobry układ? Jemu nigdzie się nie spieszyło.



Pierwszy rok jego małżeństwa minął bardzo spokojnie. Chodził do pracy, w której jak na razie wiodło mu się całkiem nieźle, Julka wciąż była tą samą, cudowną simką, w której się zakochał, po prostu nie mogło być lepiej. Natomiast w rocznicę ich ślubu żona ogłosiła mu radosną nowinę.



Perspektywa zostania ojcem sprawiła, że po raz pierwszy pomyślał o tym, że najwyższy czas odciążyć nieco obecnego burmistrza z obowiązków. Szybko mu jednak przeszło, a niepokojące go myśli o zostaniu burmistrzem nie zakłócały ani przez chwilę jego spokojnych snów





Poza tym odkrył, że ciężarna żona to całkiem niezła wymówka. Och, oczywiście interesował się Julką i swoim potomkiem, ale to wcale nie znaczyło, że momentami nie mógł podkoloryzować tacie niektórych faktów. Dzięki temu ten tak bardzo nie naciskał na to całe burmistrzowanie.



Julka pewnie zmyłaby mu głową, gdyby tylko nie była tak zafascynowana ciążą. W tamtej chwili przydałby się dziadek Gabryś, który wiedziałby jak odpowiednio podejść Dominika



Młoda pani Galon dbała o dobre kontakty z teściami, którzy byli u nich częstymi gośćmi xd









Takie cudowne, leniwe popołudnia bardzo zbliżyły do siebie rodzinę



W gościach pojawiali się bardzo często James z Anastazją i Martyną. Ana, jak widzicie, doskonale umie sobie okręcić dziadka wokół palca. Kto by pomyślał, Michaś lada chwila zostanie dziadkiem po raz drugi!



- Zobaczysz, jak tylko Mały przyjdzie na świat, to wszystko wywróci się do góry nogami, a Dominik w końcu zrobi to, co do niego należy. Przejmie urząd od ojca, będzie świetnym burmistrzem i nauczy się zmieniać pieluchy.

James pocieszał trochę bratową, która martwiła się o to, że jej mąż niedługo znowu pokłóci się z ojcem. A to było ostatnie czego potrzebowała przed narodzinami dzieciątka.

- Mam nadzieję, że masz rację. Chociaż nie jestem przekonana co do tych pieluch.
- Ja musiałem babrać się w tych pampersach, to i jego to nie ominie. Już sam tego dopilnuję. Sprawiedliwość musi być!



- A co wy tak spiskujecie?

James i Julka spojrzeli na wchodzącego Dominika i wybuchnęli śmiechem. Zdezorientowany sim zupełnie nie rozumiał o co chodzi.

- O co wam chodzi? Coś ze mną nie tak? Założyłem koszulę na drugą stronę? Ubrudziłem się czymś?
- Domiś, spokojnie chłopie. Rozmawialiśmy po prostu o tym co cię czeka.
- A co mnie czeka?
- Płacz, kolki, wyrastanie ząbków, ohydne papki dla maluchów, brudne pieluchy. Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Ja na całe szczęście powoli z tym kończę, ale pamiętaj, jestem z tobą, braciszku!



Kiedy James go uścisnął mógł wykrztusić tylko "Aha". Nie rozumiał do końca humoru brata, ale odwzajemnił uścisk. Kiedy spojrzał na Julkę, ta jedynie uśmiechnęła się do niego szeroko. Zwariowana rodzina!



Nie tylko najbliższa rodzina przybywała aby dodać towarzystwa Julce. Przyszła mama z chęcią zapraszała do siebie koleżanki, żeby po prostu móc z kim poplotkować. Nie zawsze czuła się na tyle dobrze, żeby wyjść na miasto, ale inni doskonale to rozumieli. Jednym z częstszych gości była Sofia Kosynier.



Niedługo przed terminem porodu Michał postanowił wybrać się do syna i omówić z nim pewne sprawy.



Nie był już najmłodszy, a Dominik wciąż wymigiwał się od odpowiedzialności. Powoli zaczynało to męczyć ich wszystkich.



Rozmowa zakończyła się kłótnią. Jak zawsze. Tyle, że oni nie byli już tacy jak kiedyś.



- Tato, nie denerwuj się. Lekarz ci zabronił, pamiętasz?
- Jak mam się nie denerwować?! Mój syn ma wszystko gdzieś i nie umie porządnie zająć się swoim miastem!
- Przecież powiedziałem, że zostanę tym cholernym burmistrzem. Tyle, że jeszcze nie teraz.
- A kiedy? Jak ja zejdę z tego świata? Teraz mógłbym ci pomóc się w to wszystko wdrożyć, a tak zostaniesz sam!
- Tato, co ty gadasz? Jaki sam? Masz przecież multum doradców, ktoś na pewno znajdzie się do pomocy. A poza tym... Jakie znowu umieranie? Spieszy ci się gdzieś?
- Doradcy, doradcy... A co trzeci z chęcią zająłby twoje miejsce, nie można ufać ślepo wszystkim. Po to masz mnie, żebym ci pomógł, ale nie zrobię tego jak wpędzisz mnie do grobu!



Po tych słowach Dominik został sam z wyrzutami sumienia.



Przez następne dni chodził pochmurny i jedynie Julia potrafiła przywrócić na jego twarz uśmiech.





No i oczywiście dzieciątko!





Tydzień później mały Galon postanowił wreszcie zawitać na świecie.



Noel był uroczym dzieckiem, chociaż momentami potrafił dać rodzicom nieźle w kość. Kiedy Dominik na niego spoglądał coraz częściej myślał o swoim własnym tacie. I myślał też o tym, że być może w przyszłości Noel będzie chciał być taki jak dziadek czy pradziadek. Że będzie chciał być burmistrzem.



- Synek, chyba pora załatwić ci sukcesję, co?

W odpowiedzi maluszek zupełnie nieświadomie się uśmiechnął, a sam Dominik z rozbawieniem uznał to za znak, że robi dobrze.
Annetti jest offline   Odpowiedź z Cytatem