- Piotrusiu, powiedz "babcia".
- Ma - odparł chłopiec.
- Ba-bcia.
- U-u - pokręcił główką malec.
Lena była niezadowolona.
On tylko "Ma" i "Ma" mimo że Ava wyprowadziła się z domu prawie tydzień temu.
Gotując obiad starsza pani pomyślała sobie, że dobrze będzie rozmówić się z ojcem chłopca.
- Piotruś dalej uparcie mówi "mama" zamiast "babcia" - oznajmiła. - Nie wiem, czy taki upór jest normalny w jego wieku. Trzeba w końcu będzie wezwać lekarza jak tak dalej pójdzie.
Jak dla mnie to powrót jego mamy załatwiłby sprawę, odparł w myślach Filip.
Jakby nie patrzeć rola samotnego ojca nie była najłatwiejszą w jego życiu, chociaż starał się nie dać tego po sobie poznać.
No i Ava w roli matki swojego syna była niezastąpiona, co chłopczyk na każdym kroku podświadomie dawał mu do zrozumienia.
Nicole Bitner z jednej strony cieszyła się z powrotu córki do domu...
... a z drugiej martwiło ją to, że dziewczyna była sama - na pewno będzie tęsknić za swoimi chłopakami, szczególnie małym Piotrusiem.
Fakt - Ava tęskniła. Bardzo. Dlatego łapała się wszystkich możliwych zajęć, żeby tylko zapomnieć o żalu i wyrzutach sumienia, że nie zabrała synka ze sobą.
Jej rodzice już na samym początku oznajmili jej, że przygotują kącik dla ich wnuczka i nalegali, żeby Ava jak najszybciej przywiozła go do nich.
Ale mniejszy Marks nie był jedynym tematem rozmów w tym domu - jakby nie patrzeć ich córeczka wróciła do rodzinnego gniazdka!
W końcu jednak młoda kobieta miała dość tej rozłąki. Postanowiła, że odwiedzi synka następnego dnia po pracy i przy okazji rozmówi się z jego ojcem.
"Powitała" ją teściowa.
- Proszę, kogo my tu mamy! Czy to ta wyrodna matka, która wróciła do dziecka?
- Może i wyrodna, ale w przeciwieństwie do ciebie przynajmniej uczciwa - odcięła się Ava. - Jest Filip, prawda?
- Oj, no nie wiem, nie wiem... - zaczęła się zgrywać starsza pani. - Ja bym na jego miejscu nie chciała cię widzieć na oczy. Żeby coś takiego zrobić własnemu dziecku!
- Niby co zrobić? - usłyszały z boku.
- Już nic - ucięła temat Lena. - Popatrz, synku, kto nas zaszczycił!
Wzrok blondyna krótko spoczął na Avie.
- Mogłabyś zostawić nas samych? - zapytał sugestywnie.
- Och, oczywiście. Nie chciałabym znowu być świadkiem waszej kłótni.
Gdy kobieta zniknęła za przeszklonymi drzwiami, Filip zwrócił się do żony:
- Wejdź. Musimy pogadać.
Zatrzymała się kilka metrów dalej na korytarzu.
- Wróciłaś, prawda?
- Nie - zaprzeczyła z całym zdecydowaniem. - Nie wróciłam i nie wrócę.
- Jak to "nie wrócisz"? Zdajesz sobie sprawę z tego, że przy rozwodzie po tym, co zrobiłaś, nie będziesz miała szans na dostanie pełnej opieki nad dzieckiem?
Jego rozmówczyni odwróciła wzrok i na chwilę zatopiła się we własnych myślach.
- Inaczej - przerwał ciszę jej mąż. - Po co tu przyszłaś?
- Zobaczyć się z moim synkiem. Nie śpi jeszcze, prawda?
- Nie.
Już miała napomknąć o zabraniu chłopca do siebie, ale czuła, że niczego nie wskóra - Filip zbyt twardo stąpał po ziemi, żeby przekonały go jej argumenty, których podstawą były uczucia.
- To ja pójdę do niego - postanowiła.
- Ava, naprawdę myślisz, że i jemu i tobie coś da to rozstanie? Coś innego niż jeszcze większą tęsknotę i ból?
- Jedyne, co wiem, to to, że muszę się z nim zobaczyć.
- Czemu po prostu nie wrócisz do domu i nie będzie jak dawniej? - zapytał z wyrzutem.
- Nie pozwolę, żeby twoja matka zniszczyła naszą rodzinę - odparła. - Ale skoro otwarcie mówisz mi o rozwodzie... Chyba jednak nie doceniłam jej wpływu na ciebie. Chyba się spóźniłam.
- Twoja nieobecność w życiu moim i Piotrka wcale nie polepsza sprawy, moja droga. Nie pozwolę jednak, żebyś złamała serce mojemu synowi.
- Mówisz zupełnie jak twoja matka - przeraziła się tym odkryciem kobieta.
- Lepiej idź już do Piotrka - poradził jej Filip oschle.
Nim jednak kobieta zdążyła wejść do pokoiku chłopca, ten już był na korytarzu.
- Piotruś, chodź do mamy! - zawołała.
- Ma! - powiedział maluszek, gdy Ava wzięła go na rączki.
Nie chciał jej puścić.
I ona tego nie chciała.Tuliła go mocno i dziwiła się, jaką okropną matką musi być, skoro wytrzymała tyle dni bez niego.
Nigdy więcej tego nie zrobię, przyrzekła sobie i jemu.
Kilka następnych godzin upłynęło im na beztroskiej zabawie.
- Ava, kończ. Trzeba Małego położyć spać - oznajmił po jakimś czasie Filip, obserwując jednocześnie ich zabawę.
Nakarmiony, wykąpany i przebrany w piżamkę Piotruś bardzo niechętnie żegnał się ze swoją mamą.
Nie wiedział jednak, że jutro rano znowu zamiast niej przy jego łóżeczku stanie tato...
- I co, tak po prostu sobie wrócisz do swojego faceta czy kogo ty tam masz...
- Nie mam żadnego faceta, to po pierwsze.
- ... i znowu biedne dziecko będzie płakać za swoją mamą?
- Doskonale wiesz, że to twoja zasługa.
- Nie, moja droga, to wyłącznie TWOJA zasługa! To TY unieszczęśliwiasz mojego syna i wnuka! To JA muszę wychowywać Piotrusia!
- Chętnie zabiorę go ze sobą do domu.
- Dziewczyno, ogarnij się! - krzyknęła Lena.
- Nie pozwolę na to, żebyś dłużej ich krzywdziła, jasne? Więcej nie wejdziesz do tego domu! Zrobię wszystko, żeby mój syn jak najszybciej się z tobą rozwiódł! Jeszcze będziesz błagała go o litość!
Kłótnię przerwało wejście Filipa, który pożegnał żonę.
Przed snem zajrzał jeszcze do pokoju synka zwyczajem Avy, która lubiła patrzeć na ich
śpiącego królewicza.
Kiedyś często razem tak przy nim czuwali, chociaż zdrowy rozsądek nakazywał, aby chociaż jedno z nich się położyło.
Tak dobrze im było ze sobą, ale nawet to nie powstrzymało jej przed odejściem.
Tak, wspomniał o rozwodzie, ale nie dlatego, że go chciał. Musiał być stanowczy wobec niej. To nie był dobry moment na to, żeby powiedzieć jej, że tęsknił, i że nadal ją kocha.
Nie po tym co zrobiła. Nie po tym, co zrobić miała.
Kolejna samotna noc.
Wish you were here.
Piotruś obudził się w świetnym humorze.
Jeszcze chwilka i mama przyjdzie się z nim pobawić!
Stanął w łóżeczku, rozejrzał się po pokoiku i stwierdził, że jest sam.
Nie ma mamy.
Zawołał ją, ale odpowiedziała mu cisza.
- MAAAAA!!! - krzyczał.
Po chwili drzwi się otworzyły.
- Ma? - zapytał, wpatrując się z wyczekiwaniem w tatę.
Filip przytulił synka.
- Nie wiem, gdzie teraz jest twoja mama, ale zrobię wszystko, żeby jak najszybciej do nas wróciła.