W sumie nie wiem czy ktoś to czyta, ale jak chyba już powiedziałam, dodaję to chociażby dla siebie
![Biggrin](images/smilies/biggrin.gif)
Tak czy owak, usunęły mi się zdjęcia, niektóre, dlatego jest lekki przeskok czasowy
ODCINEK V
Aria, po odkryciu zniknięcia dziecka i Marcusa, przez wiele tygodni rozpytywała o malucha. Nie było nocy, którą by od tamtego momentu spokojnie przespała. Policja nie potrafiła pomóc, w końcu zamknięto sprawę. Uznano, że skoro dziecko jest z ojcem to nic mu nie grozi.
Młoda kobieta była bliska próby samobójczej. Nieocenionym wsparciem była dla niej Holiday, która potrafiła godzinami pocieszać i wspierać przyjaciółkę.
Czas mijał. Według wyliczeń Juliette byłaby już kilkuletnim dzieckiem. Aria straciła nadzieję na odnalezienie swojej pierworodnej. Wyszła z depresji z postanowieniem rozpoczęcia nowego życia.
Pierwszym krokiem w tym kierunku była zmiana fryzury oraz odcięcie się od domu, który przypominał jej córkę. Tak też kobieta zdecydowała się na przeprowadzkę.
Zaczęła poznawać nowych sąsiadów. Płaciła regularnie rachunki i spłaciła wszystkie długi, których sobie narobiła przez chorobą.
Rzuciła się w wir pracy. W domu przesiadywała przed telewizorem. Porzuciła treningi, które kojarzyły jej się z mrocznym rozdziałem jej życia, czyli Marcusem. Przybrała na wadze.
Starała się wiele nie myśleć o przeszłości, ale i tak czasem dopadały ją przygnębiające myśli.
Po pracy często wychodziła z Holiday do baru, na dyskoteki. Poznała wiele nowych ludzi, tych zwykłych i mniej normalnych.
- I ona wtedy, że John po prostu spakował walizki i wyszedł – żywo relacjonuje pewną sytuację Holiday. – Przez tydzień nie mogła dojść do siebie.
Obie kobiety wybuchnęły śmiechem.
- Wiedziałam, że ją zostawi. Czego ona się spodziewała? – Aria ociera łzy z policzków. – Gdyby nie flirtowała z każdym wszędzie, to byliby razem.
- Dokładnie. Powtarzałyśmy jej to, zresztą nie tylko my. Nie zdziw się jak Dina cię gdzieś wyciągnie w najbliższym czasie na poprawę humoru.
Po kilku drinkach Aria się ożywiła i rozluźniła. Poszła w tany
Kilka dni później blondynka jadła na śniadanie chipsy. Przyszła jej do głowy jedna myśl: „Dlaczego mam się zaniedbywać?”. Przypomniały jej się szkolne czasy, gdy była dziewczyną z potężną nadwagę. Teraz szczypiorku nie przypomniała, ale czuła się o niebo lepiej w czasach, gdy trenowała. Chciała do tego wrócić.
Myśli przekuła w czyny i wylądowała na siłowni.
Po udanych treningu Aria była w świetnym humorze i wybrała się do sklepu odzieżowego. Przymierzyła wiele opcji, ale w końcu zdecydowała się na jedną, którą zamierzała ubrać na wieczorną imprezę.
W drodze do domu, kobieta przystanęła i spojrzała na przybliżający się parowiec. Podziwiała piękny zachód słońca. Była oczarowana.
Holiday miała rację. Poprzedniego dnia zadzwoniła do niej Dina i zaproponowała wyjście na imprezę. Aria spodziewała się takiego telefonu, więc bez wahania się zgodziła. Od pewnego czasu grono przyjaciół Arii powiększyło się i Dina do niego należała.
Wieczorem, wystrojona w nowy strój udała się do Pałacowych ogrodów na potańcówkę.
Dina była już na miejscu. Arii nie zajęło dużo czasu, by poczuć klimat imprezy i zacząć się bawić wraz z innymi.
Kobieta zamówiła drinka i wdała się w rozmowę z dobrze już znaną Niną Kaliente. Niedługo później dosiadł się mężczyzna, którego Aria wcześniej nie znała.
Para rozmawiała o neutralnych rzeczach, sącząc niesłabe drinki. Nowy znajomy ostentacyjnie spoglądał w kierunku biusty Arii, i to nie jeden raz.
Podchmielona Aria szalała z Diną na parkiecie, aż do końca imprezy.
Choć impreza w Pałacowych ogrodach się zakończyła, przyjaciółki nie miały w planach wracać do domu. Przeniosły się do popularnego klubu nocnego, by dalej się bawi wsród alkoholu i głośnej muzyki.
Niestety szybko okazało się, że ten wieczór nie zakończy się dobrze. W klubie był Marcus.
Dina znała sytuację Arii i nie zamierzała powstrzymywać konfrontacji między mężczyzną a przyjaciółką.
Aria dosłownie skoczyła na byłego partnera z pazurami. Zaczęła na niego krzyczeć. Wszystkie lekcje, jakie dostała od terapeuty poszły w niepamięć. Marcus zarzucał Arii nieumiejętność w opiece nad dzieckiem, nie miał zamiaru oddawać jej Juliette, ani umożliwić im kontaktów.
Wywiązała się bójka, w której Aria nie miała szans.
Aria była trochę oszołomiona.
- Nigdy nie zobaczysz naszej córki – wysyczał Marcus.
- Nawet nie wiesz w jak wielkim błędzie jesteś! – krzyczy na niego blondynka. – Kiedyś Juliette dorośnie i sama będzie chciała odnaleźć matkę!
Po bójce i hektolitrach wypitego alkoholu Aria nie czuła się najlepiej.
Nad ranem wróciła do domu.