View Single Post
stare 22.11.2009, 22:37   #5
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 876
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: "Historia" – listopad, historie konkursowe.

I
Nie każdy może spotkać, tak dziwną a zarazem fantastyczną osobę, jaką jest student Marek Szulecki. Mając dwadzieścia lat, zamieszkał w Domu "Pytają a Błądzą".


Nie bez powodu. Jest on nie tyle nieszczęśliwą osobą, co zagubioną. Przez ukrytą pasję, jaką jest reżyseria, której nie udało mu się realizować. Tkwiąc bezczynnie na ekonomii i nie rozumiejąc nic w pustych wykładach, po kryjomu gra na fortepianie, gdy tylko ma czas. Ludzie z domu mówią o nim dobrze, bo ma on wiele zainteresowań i mimo wszystko pozytywizm, którym zaraża innych. Może dlatego udało mu się przeżyć z ekonomią na głowie, wśród wykwintnych matematyków, którzy są jego przeciwieństwem? Nigdy nie miał głowy i cierpliwości do przedmiotów ścisłych. Wyjątkowo dobrze radził sobie w recytacji oraz pisarstwie i tak też pozostało aż do okresu studiów, gdy bezwzględny ojciec wpędził go w świat ekonomistów.


II
Marek jest typem człowieka zagubionego, ale jednocześnie spontanicznego, szczerego i otwartego. Zawsze był również pomocny.
Już jako dziecko marzyło mu się zostać wyjątkowym reżyserem, pisać scenariusze o jakich nawet najwspanialszym twórcom się nie śniło. Jednak ojciec, filmowiec, dając mu szansę we wczesnej młodości na napisanie dobrego tekstu, zawiódł się na nim i stwierdził, iż chłopiec na nic mu się nie przyda. Zignorował jego coraz nowsze i lepsze pomysły, myśląc, że nie warto liczyć na odziedziczony talent. Upływał rok za rokiem a Marek nadal pisał. Jego teksty były naprawdę czymś wyjątkowym, co zawsze dawało do myślenia. Każda historia inna i coraz ciekawsza. Wielu przyjaciół czytało z zapartym tchem jego opowieści. Niespełnione marzenia leczył spotkaniami z nimi jak i grą na fortepianie. Później właśnie znalazł się w centrum Warszawy na studiach, nie mając serca do ekonomii.

III



Bezsensowna jak dla Marka nauka na studiach, ciągnęła się w nieskończoność. Często siadywał przy jednym z biurek, lekceważąc irytujące pytania studentów, typu: ' Co piszesz?' , ' Mieliśmy zadaną jakąś pracę?'.
I tak jak kiedyś pisał, poprawiał, wymyślał. Teksty oczywiście genialne, wpadające czasami w ręce kolegów i zbierające opinie celujące. Wszystko to coraz bardziej budowało w nim zamiłowanie do pisarstwa i reżyserii. Czasami jego najbliżsi znajomi podrzucali mu pomysły, czy pojedyncze hasła, a on tworzył na ich podstawie kolejną spektakularną historię.


Poświęcając czas również na muzykę, nieco zaniedbywał swój kierunek studiów. Cały czas zbierając się w sobie by po prostu zostawić je i wrócić do domu. Sam nie wiedział, dlaczego słucha się wpływowego ojca i po co zamiast siedzieć na planie kryminału, grać na fortepianie. Znał się na nutach bardzo dobrze. Nie raz podejmował się zadania, napisania własnego oratorium. Jednak po wielu próbach stwierdził, że lepiej gdy gra akordy i ćwierćnuty, niż wówczas, gdy ma je pisać sam. Talent pisarski w tej sytuacji nie istniał. Piękna gra na fortepianie to był jego kolejny talent. Mając tyle darów, szybko zwrócił na siebie uwagę wielu dziewczyn. Jednak z reguły ich nie zauważał, pogrążony w losach swoich kolejnych bohaterów.


W pewnym momencie studenckiej monotonii Marek poznał nieco dziwną i zagadkową kobietę. Małgosia była najlepszą przyjaciółką Magdy, jego znajomej. Z okazji ferii przyjechała do niej, w okolice akademika. Była nie tylko śliczna, ale również inteligentna. Co więcej - studiowała w Szkole Filmowej w Łodzi. Chłopak nie odstępował jej ani na krok, gdy znaleźli ten najważniejszy ze wspólnych tematów. Owe zainteresowanie przyciągało ich do siebie jak magnes. Parę razy udało im się wybrać razem do parku, czy do kina. Bardzo zbliżyli się do siebie oraz pokochali swoje towarzystwo.


Marek w towarzystwie Gosi kwitł. Zaraziła go swoim jasnym spojrzeniem na świat i beztroską. Przekonała go, że owy akademik nie jest jego miejscem, by rzucił nieodpowiedni kierunek studiów i przeniósł się do szkoły filmowej. Wyczuła jego talent jak nęcący zapach. Przejrzała wiele tekstów z pośród masy wybitnych treści i nie chciała nawet słyszeć o ekonomii.
W efekcie chłopak porzucił studia, a w Łodzi przywitali go z otwartymi ramionami. Był ogromnie wdzięczny dziewczynie, która wyciągnęła go z bezczynności i otworzyła oczy na właściwy świat. Nie tylko pokochał jej towarzystwo, ale ją całą z wzajemnością.
__________________
Well well well...
Volturia jest offline