View Single Post
stare 29.05.2014, 21:45   #20
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,268
Reputacja: 27
Domyślnie Odp: Inna historia Kędziorkowej

Przed Wami kolejny odcinek, choć ile krwi mi on napsuł to chyba nikt nie wie... Photobucket coś mi dzisiaj ześwirował i fotki zaczął zjadać (nie karmią go czy co? ), ale mam nadzieję, że wszystkie zdjęcia będą widoczne. Jeśli nie - dajcie znać.

Miłego czytania


Nastał kolejny piękny dzionek. Słoneczko świeciło jasnym blaskiem, a jego promienie wpadały przez okna, budząc mieszkańców pewnej małej kamieniczki. Ptaszki ćwierkały wesoło, psy szczekały zachwycone porannym spacerem, ale pewnej osoby to zupełnie nie obchodziło. Chłopak leżał przykryty kołdrą niemal po sam czubek głowy i starał się za wszelką cenę ignorować odgłosy poranka oraz wiertarki sąsiadki, która dawała o sobie znać już od szóstej, kiedy cisza nocna się skończyła.


- Ja ją zabiję – mruczał. – Poćwiartuję, zakopię, odkopię, wskrzeszę i znów zabiję. Boga w sercu nie ma, co za wredna małpa. Jak ją tylko dostanę w swoje łapy…
Te złowrogie, zupełnie nic nieznaczące groźby bez pokrycia przerwało wejście Gosi.
- Wstawaj! Szkoda dnia! – zaśpiewała, a raczej zawyła temat przewodni porannej audycji eReMeFu. – Kto rano wstaje…
- …temu chce się spać – dokończył Michał usłużnie. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, dziewczyna byłaby już trupem, choć to chyba nie miało wielkiego znaczenia, bo gdy tylko się pojawiła, schował głowę pod poduszkę. Niewiele mu to pomogło.
- …ma ciepłe śniadanie. – Zignorowała wtrącenie przyjaciela. – Ruchy, kluchy, leniwe! Naleśniki same nie przyjdą, a musimy się śpieszyć. Dzisiaj jesteś mój! – zaśmiała się złowrogo, aż Michałowi po plechach ciarki przeszły. – Już, już – pogoniła go. – Za 20 minut wychodzimy.


- Komuś tu chyba wiertarka na łeb spadła – stwierdził Michał. Ani myślał zrywać się z łóżka.
- Zgadza się. Sąsiadce – odparła (rzeczywiście jakoś ciszej się zrobiło) i jednym sprawnym ruchem pociągnęła za kołdrę, pozostawiając biedaka niemal całkowicie obnażonego. – Od kiedy śpisz w piżamie? – spytała zdziwiona, przechylając lekko głowę.
- Od zawsze, kretynko! – Ledwo się powstrzymał od rzucenia w nią budzikiem, ale szkoda sprzętu.


Wstał bez słowa, minął ją i jej szeroki uśmiech triumfatorki i poszedł do łazienki.
- Ze mną nie wygrasz – mruknęła zadowolona i nucąc wesoło, wyszła z pokoju, by nakryć do stołu.
Śniadanie zjedli w milczeniu. Michał udawał obrażonego, Gośka natomiast myślała o nadchodzącym dniu. Zadzwoniła do Krystyny, że ma dla niej kolejny bukiet – miała przyjść po niego jeszcze przed otwarciem, a Marian z kolei dostał wolne. Trochę psioczył, że nie potrzebuje urlopu, bo to chłop jak dąb i w ogóle, ale w ten sposób było bardziej wiarygodnie. W końcu Michu miał uwierzyć, że Gosia pilnie potrzebuje pomocy, a mając Mariana przy boku, ta potrzeba nie byłaby taka oczywista.




Dziewczyna miała nadzieję, że jej przyjaciel i Krysia przypadną sobie do gustu. Kto wie, może wtedy zajmie się swataniem zawodowo i wygryzie z interesu tamtą starą cygankę. Kiepsko dobierała simom partnerów, serio.
- Nie śpij, bo cię ukradną. – Michał pstryknął palcami przed jej oczami, kiedy dojechali na miejsce.
- Gdyby to zrobił jakiś przystojniak, to nie miałabym nic przeciwko – odrzekła rozmarzona.
- Miej częściej taki wzrok, zaoszczędzimy na maśle – stwierdził, przez co zarobił kuksańca w bok. - No co? – uśmiechnął się szelmowsko.
- Spadaj. – Przewróciła oczami. – Poza tym stać cię na lepsze teksty. A teraz słuchaj – dodała, kiedy weszli do kwiaciarni. – Idę na górę przygotować bukiety na dzisiaj, wczoraj się nie wyrobiłam. Ty idź zapoznać się z kasą, chyba wiesz jak się to obsługuje?
- Coś tam jarzę – mruknął.


- Super. Zapoznaj się jeszcze z cenami, żebyś mi tu stokrotek po stówie nie sprzedawał i jakoś damy radę.
- A nie miałaś tu jeszcze tamtego starego gostka do pomocy?
- Ma wolne.
- I ty pilnie pomocy potrzebujesz? – Spojrzał na nią sceptycznie. – To czemu dajesz urlop personelowi? Jedynemu personelowi – podkreślił.
- Za długo siedział na kiblu i dostał wilka.
- Od tego można wilka dostać? – spytał zdziwiony.
- Widać można – wzruszyła ramionami. – A, i jeszcze jedno. Otwieramy punkt ósma, ale przed tym przyjdzie jeszcze pewna laska po ten bukiet lwich paszczy – wskazała stojące z boku kwiaty.
- Co to za przywileje? – uśmiechnął się.
- Po prostu czasami robię bukiety na zamówienie. To normalne, ciołku.
- A że przychodzi przed otwarciem to też normalne?
- Zdarza się. Nie zadawaj tylu pytań, tylko bierz się do roboty.
- Jak ją rozpoznam? Będzie trzymała różę czy coś? Choć tutaj róża by się za bardzo nie wyróżniała. – Rozejrzał się po pomieszczeniu.



- Zabawne, wesołku. Poczekaj, tylko się z podłogi pozbieram – powiedziała obojętnie. – Przede wszystkim będzie JEDYNĄ kobietą, która tu wejdzie przed otwarciem. A jeśli ci to nie wystarcza, to wiedz, że będzie z pewnością elegancko ubrana. Ma naprawdę świetny styl – dodała szybko. Musiała ją pochwalić, bo gdyby Michał zaczął ją brać za wypacykowaną paniusię, to byłoby źle. – Uprzedziłam ją, że pewnie ty ją dziś obsłużysz. – Nie wiedzieć czemu w jej ustach zabrzmiało to bardzo dwuznacznie.
- Co jej powiedziałaś? – spytał zaciekawiony.
- Że małpy uciekły z zoo i jedna się u mnie schowała. Ale zapewniłam, że jesteś szczepiony, więc luzik. Będzie dobrze. – Poklepała go jeszcze po ramieniu i wyszła.
Michał z kolei wspaniałomyślnie postanowił nie reagować na te jej dziecinne zaczepki. Dnia by nie wytrzymała bez drobnych złośliwości.



Minął niecały kwadrans, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Otworzył je i jego oczom faktycznie ukazała się elegancka młoda kobieta.




- Dzień dobry – przywitała się uprzejmie, choć nieco niepewnie. Z Gosią się już trochę poznała i wolała, żeby to ona ją obsłużyła. Poza tym raczej nie radziła sobie z facetami, nawet jeśli to tylko sprzedawca. – Miałam do odebrania kwiaty…
- Oczywiście, zapraszam. – Obdarzył ją profesjonalnym uśmiechem fachowca, który zna się na wszystkim od teorii ewolucji po naprawę rakiety kosmicznej włącznie i poprowadził ją w głąb pomieszczenia. - To ten? – Wskazał bukiet, który wcześniej pokazała mu Gosia.



- Tak, dokładnie! – uśmiechnęła się. Talent Gosi znów zrobił na niej wrażenie. Sama chciałaby mieć takie poczucie estetyki.
- W takim razie zapraszam do kasy – odrzekł. Wciąż miał na ustach ten sztuczny uśmieszek telewizyjnego sprzedawcy kosiarki z funkcją parzenia kawy. – Dziękuję za zakup i polecamy się na przyszłość.
- Chętnie skorzystam. Proszę pozdrowić Małgorzatę.
Małgorzatę?
- Nie omieszkam. Miłego dnia – pożegnał klientkę.



Po chwili jak na zawołanie pojawiła się Gosia, nie była zachwycona. Słyszała wszystko doskonale i dotarło do niej jak bardzo się przeliczyła. Nawet się sobie nie przedstawili. Tego głupka trzeba chyba za rączkę poprowadzić, żeby się laską zajął, jak należy.


- Jak poszło? – spytała.
- Znakomicie. Pełna profeska, możesz być ze mnie dumna – wyszczerzył się.
- Na pewno – mruknęła. Co za osioł.



No cóż, główna atrakcja dzisiejszego dnia okazała się klapą. Swatanie tej dwójki zapowiadało się na większą robotę, niż przypuszczała. Przez resztę dnia była nieco rozkojarzona. Aż dziw, że w tym stanie udało jej się opchnąć kwiaty paru simom.
Nie dziwię się, że nie wyrabia z klientami, skoro chodzi z głową w chmurach, pomyślał Michał z dezaprobatą. Z takim zaangażowaniem aż dziw, że jeszcze nie splajtowała.





- Nie obgaduj mnie – zwróciła mu uwagę Gosia.
- Nie obgaduję – odparł zdziwiony.
- Twój wyraz twarzy jest aż nadto wymowny. Chyba nie chcę wiedzieć, co o mnie myślałeś, ale cokolwiek to było – daruj sobie.
Ona ma jakiś dar czy co?, chłopak pokręcił głową.
- Co ja ci mówiłam, co? – zmarszczyła brwi.
- Dobra, już dobra. Nic nie myślę.
- Stan do którego jesteś przyzwyczajony. Trzymaj się go. – Rozejrzała się po rzedniejącym tłumie. – Jak chcesz, to możesz już wracać, poradzę sobie.
- Na pewno? – upewnił się. – Odwieźć cię?
- Dam sobie radę. Będę musiała jeszcze tu trochę ogarnąć jak zamknę, ale tu już mi się do niczego nie przydasz.
- Jak chcesz. – Wzruszył ramionami. – To na razie.
- Pa.
Uwaga! Link zawiera drastyczne zdjęcie. Ludzi o słabszych nerwach proszę o jego pominięcie!
(Wstawiłam je, bo fotka, która miała tu być oryginalnie nie została zrobiona przez moje niedopatrzenie)

Zmieniła tabliczkę na „Zamknięte” i powoli dawała klientom znać, że koniec zakupów na dziś. Już miała zamykać drzwi za ostatnim klientem, kiedy ktoś je przytrzymał od zewnątrz. To był… Marian!
- O rany, co ty tu robisz o tej porze? Mało zawału nie dostałam.
- Zdradzasz mnie! – Spojrzał na nią z wyrzutem.
- Yyy.. Że hę? – Myślała, że się przesłyszała.
- Widziałem tego gogusia, którego tu przyprowadziłaś. Chcesz, żeby zajął moje miejsce? Jak mogłaś? – Jeszcze trochę a w jego oczach pojawiłyby się łzy.



- Stary, wyluzuj. Po prostu wkręcam współlokatora w biznes, żeby wiedział, jak wygląda normalna praca, to wszystko. Nie wywalę cię… Jeszcze – dodała cichutko. Po tej akcji powinna go wyrzucić na zbity pysk. Wymówki jej będzie robił! Kibelkowy maniak.
- No skoro tak… – Wyminął ją i udał się w stronę łazienki. – To jeszcze z toalety skorzystam.
No i masz! Wiedziałam!
- Mówiłam ci ostatnio, żebyś go nosił ze sobą. – Wywróciła oczami. – Pośpiesz się i zmiataj.
- Przecież musisz jeszcze uzupełnić towar na jutro…
- Zaraz ty to zrobisz – warknęła. – Nieodpłatnie.
Podziałało. Marian zapomniał o kibelku (a to już wyczyn) i czmychnął, aż się za nim kurzyło.




+bonusy

Michał chyba się bał, że klawisze odgryzą mu palce


A tego to po prostu nie skomentuję...



Zapraszam do komentowania
__________________
Mam łopatę.

Ostatnio edytowane przez Kędziorek : 29.05.2014 - 22:23
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem