View Single Post
stare 23.10.2011, 09:43   #1
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,601
Reputacja: 14
Domyślnie Damy Radę...?

SPIS TREŚCI:
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10



Może zawierać śladowe ilości wulgaryzmów, orzechów arachidowych i wyraźnych podtekstów erotycznych.


1

Tomek od dłuższego czasu wpatrywał się w płonący znicz. Nie zwracał uwagi na powoli zapadający mrok, na to, iż zrobiło się dosyć chłodno, ani w ogóle na nic.



Intensywnie myślał. Widać to było w jego spojrzeniu.
Miał duże, czekoladowe oczy, które w połączeniu z bladą cerą, krótkimi, brązowymi włosami, lekkim zarostem i drobną posturą, tworzyły obraz sympatycznego, wesołego człowieka. Jednak gdyby teraz ktoś go zobaczył, odniósłby zupełnie inne wrażenie.
Był zły na siebie, za to, że nie potrafił ocalić ludzkiego życia. Igor odszedł za wcześnie. Był przecież młody, miał plany na przyszłość...
Skończywszy myśleć, odwrócił się na pięcie. Już miał iść, gdy nagle dostrzegł zbliżającą się znajomą sylwetkę.
W jego stronę szedł mężczyzna o czarnej jak noc, rozwichrzonej czuprynie. Jego oczy miały jasnoniebieski kolor. Był mocno opalony, co jeszcze bardziej podkreślało jego imponującą posturę.
- Witaj – powiedział czarnowłosy, gdy zbliżył się na odległość kilku metrów. Tomek nie odpowiedział, tylko spojrzał na niego marszcząc czoło. – Może by tak ‘cześć’? – burknął mężczyzna.
- Cześć, bardzo miło, że wpadłeś do mnie na cmentarz! Czuj się jak u siebie – wyszczerzył zęby i ruszył dalej.
- Stary, to nie nasza wina, że Igor zginął! – powiedział czarnowłosy.



- Wiem, Przemek – burknął. – Za to przez was, ten psychol jest wciąż na wolności.
Przemek ruszył za Tomkiem. Idąc tak razem, obaj mężczyźni wyglądali, jak bracia. A dokładniej jakby troskliwy starszy brat, prowadził młodszego do przedszkola.
- Spokojnie, ten koleś już niedługo będzie nasz – powiedział.
- Mogłem dać mu kulę w łeb, kiedy była okazja. Że też mnie wtedy wzięło na przestrzeganie prawa... – burknął. – A teraz – dodał po chwili – podwieziesz mnie?
Brunet wsiadł do auta, zaparkowanego obok cmentarza. Na miejscu kierowcy usiadł czarnowłosy.
Tomek i Przemek od zawsze rywalizowali ze sobą. Już w podstawówce zakładali się o to, który z nich będzie miał więcej dwój, a potem, kto szybciej je poprawi. Po kilku latach rozłąki znów się spotkali, aby rywalizować o pracę w policji. Przemek wygrał tę walkę. Może nie należał do orłów, ale był bardzo sprawny fizycznie. Pod tym względem również był całkowitym przeciwieństwem Tomka. Ci dwaj różnili się prawie wszystkim. Jedyne co ich łączyło to niezwykła upartość.
Przez całą drogę żaden nie odezwał się słowem. W końcu dotarli do celu, którym okazał się plan filmowy.
- A więc to tu popełnię samobójstwo... – zamyślił się brunet.
- Czechowski, świetnie, że jesteś – usłyszał znajomy głos. – Twoja rola nie jest trudna. Musisz tylko zeskoczyć stamtąd – powiedział mężczyzna, wskazując kilkumetrowy garaż.
- I nie będę ci już nic winien? – upewnił się.
- Nie będziesz – potwierdził. – Słowo reżysera Łukowskiego.
- Żebym się na tym słowie nie przejechał – mruknął brunet pod nosem.
Tomek wszedł po drabince na dach i stanął na jego krawędzi. „W życiu nie robiłem głupszej rzeczy”, pomyślał. „Mogłem chociaż setkę wypić na rozpęd”.
- Akcja! – krzyknął reżyser.
Brunet popatrzył przez moment, jak kamery rejestrują każdy jego ruch, a następnie przechylił się i po chwili wylądował na materacu.
- Cięcie! Było świetnie – powiedział Łukowski.
Podczas, gdy ekipa przygotowywała się już do kolejnego ujęcia, Tomek nadal leżał nieruchomo na materacu. Przemek podszedł do niego, aby sprawdzić, co się stało.
- Żyjesz? – zapytał, pochylając się nad brunetem.
- Plecy bolą jak cholera – syknął. – Nie wiem, z czego jest ten materac.



Czarnowłosy roześmiał się głośno. Po chwili jednak wesoły nastrój, który udzielił się również Tomkowi, został przerwany przez dźwięk komórki. Przemek po krótkich poszukiwaniach odebrał telefon.
- Halo... Tak... Oczywiście, już jadę. – Rozłączył się. – Tomek, wstawaj! – powiedział, odwracając się w kierunku auta.
- Co jest? – zapytał brunet.
- Opowiem ci po drodze, chodź!

***

Samotność. To uczucie towarzyszyło Radkowi niezmiennie od miesiąca. Teoretycznie miał wszystko. Duży dom, kumpli, pieniądze... Mimo to nie umiał cieszyć się życiem. Bez Niej nic nie miało sensu.



Spojrzał raz jeszcze na fotografię przedstawiającą młodą, piękną dziewczynę, aby po chwili przyłożyć doń płonącą zapałkę. Patrzył, jak ogień powoli trawi jego przeszłość...
Chwilę potem usłyszał pukanie do drzwi. Szybko zgasił ogień i schował pozostałości zdjęcia pod stolikiem do kawy.
- Otwarte! – krzyknął, jednocześnie rozpędzając rękami dym. Do środka wszedł Tomek, a tuż za nim podążał Przemek, trzymający w ręce reklamówkę.
- Otwieraj butelki, a ja idę do kuchni po zagrychę – powiedział czarnowłosy.
- Moglibyście wytłumaczyć mi, co tu robicie? – zapytał Radek.
- To chyba jasne – odpowiedział Tomek. – Chcemy cię uchlać jak świnię. – Na twarzy bruneta pojawił się wredny uśmieszek. – I siebie przy okazji... – dodał ciszej.
- Jest jakiś konkretny powód do świętowania?
- Przymknęliśmy w końcu tę gnidę, co zabiła Igora – wyjaśnił Czechowski.
W pokoju ponownie pojawił się Przemek.
- Jego lodówka jest pusta – stwierdził z przykrością.



- Dlaczego ja mam z wami świętować? – zirytował się Radek.
- Po pierwsze, bo chcesz – oznajmił brunet, rozsiadając się w fotelu. – Po drugie, bo nie chcemy, żebyś zmienił się w abstynenta. A po trzecie, bo mieszkasz na odludziu i nikt nie wezwie policji – dodał, po czym przechylił butelkę i wypił prawie jedną trzecią jej zawartości.
- Przecież ja jestem z policji – zauważył Przemek.
- Ale nie na służbie – mruknął Tomek, oderwawszy się na moment od picia.
Radek, widząc, że nieprędko pozbędzie się nieproszonych gości, postanowił do nich dołączyć.

Ostatnio edytowane przez Mroczny Pan Skromności : 13.04.2012 - 07:01
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.