W temacie planuję wrzucić znacznie więcej parceli (a także historie), dlatego nie widzę sensu tworzenia każdego tematu osobno w sekcji "domy".
Słowo ciałem się stało - Paździoch wziął na warsztat okolicę numer 8 i wykasował wszystko, co tylko się dało wykasować - domy, starówkę, centrum, parcele wakacyjne, parcele showbiznesu, a nawet parcele abrakadabrowa i tamtejsze domki również. Całość obecnie się prezentuje, jakby tam
pier... zrzucono kilkadziesiąt mini-bomb atomowych.
Następnie zaczął się dylemat - w jakim stylu budować?
Co popadnie? Le fu
Współcześnie? Nuda
Trzymać się ściśle historii? Ale której?
Średniowiecze? Impossibru
XIX wiek? Do zrobienia, ale na dłuższą metę - nuuda
Piraci? Też mogą się znudzić... ale to jest myśl.
Bo właśnie piractwo istnieje od czasów starożytnych aż do dzisiaj (acz ci somalijscy nie są na tyle "ciekawi", żeby tworzyć na ich temat popkulturę) i piracka łajba "wyrzucona na brzeg" będzie pasować niezależnie od czasów.
Łajba... wróć, rozmiarowo temu obiektowi bliżej do okrętu towarowego. A więc, okręt został tak umieszczony, żeby zajmował aż dwie parcele: dziób okrętu znajduje się na prawej-górnej parceli, a rufa na lewej-dolnej. Ze względów technicznych w budowie okrętu nie zastosowano ukośnych ścian, co znacznie wzmogło wrażenie kanciastości (mówi się trudno). Dziób oczekuje na zagospodarowanie (handel i rozrywka), a rufa została zaadoptowana jako punkt gastronomiczny.
"Drobne" błędy w grafice są denerwujące, ale na chwilę obecną ten jest jedyny, więc zaciskam zęby i udaję, że go nie ma (barierka na rufie). Otoczenie jest dość puste, ale przyznaję się szczerze, że nie mam za bardzo pomysłu na jego zagospodarowanie, gdyż nie chcę przedobrzyć - fontanny, czy ścieżka parkowa z ławkami średnio mi pasują do towarzystwa pirackiego okrętu. Więc simy mają do dyspozycji takie zajęcia jak grill (jeśli lokal gastronomiczny jest dla nich nazbyt kosztowny), warcaby, ognisko, albo wypożyczenie sprzętu od ciecia (wędki i kosz piknikowy). Łajby dryfujące obok pomostu są jedynie dekoracją, ale ciii
Pierwszy oficjalny mieszkaniec Wioski-bez-nazwy poszedł przetestować parcelę z rufą okrętu. Zaraz po wejściu przybysze zostają zaatakowani wszechobecnym
smrodem taniej brymuchy pędzonej na myszach aromatem złocistego eliksiru szczęścia, zwanego potocznie piwem. Z okrętu zachowano również
gun port, które pełnią rolę okien, a w jednym nawet nadal stoi armata (tu proszę o wybaczenie, gdyż najzwyczajniej na świecie nie znam polskiego odpowiednika dla tego elementu statku - "gun port" to te okienko z klapą, przez które wysuwa się armatę gotową do ostrzału wroga).
Z krat postawiono schody - najpewniej architekt płakał jak projektował, ale konstrukcja, o dziwo, się trzyma. W zakamarkach pokładu znalazły się nieliczne przedmioty ocalone z kajuty kapitana - oprócz skrzyń i beczek (niestety bez oryginalnej zawartości) zachowała się okazała biblioteczka (niestety również bez oryginalnej zawartości).
Jeśli się już ktoś odważy wejść na trzeszczącą konstrukcję skrzynek, może skorzystać z oferty tamtejszej restauracji "Pod Jednonogim Chlorem" i przy okazji podziwiać widoki z górnej części pokładu. Drabinka z masztu została usunięta ze względów bezpieczeństwa, gdyż na pewno znalazłby się
idiota młody poszukiwacz przygód, który
za nic ma przepisy BHP czy uprawnienia wysokościowe i pragnąłby wejść na bocianie gniazdo. Żeby punkt gastronomiczny mógł działać w pełni legalnie, oprócz koncesji potrzebuje również zaplecza kuchennego i toalety publicznej. Z górnego pokładu widać drzwi. Czy ktoś się już domyślił, dokąd prowadzą i co się tam znajdowało wcześniej?
Tak, przepiękną kajutę kapitana zaadoptowano jako kuchnię i szalet. Kapitan tego statku najpewniej przewraca się w grobie (albo wręcz wykonuje salta razem z nagrobkiem), ale i tak ma szczęście, że jego okręt nie został potraktowany wszechobecnym betonem, szkłem i stalą.
A teraz możecie wyrazić swoje zdanie i życzyć mi powodzenia w zagospodarowaniu wolnej przestrzeni wokół rufy oraz parceli z dziobem okrętu. Na chwilę obecną moją największą bolączką są Miastowi, którzy za nic mają obecność takiego wspaniałego okrętu i przychodzą go zwiedzać w dżinsach i ortalionach...