View Single Post
stare 14.04.2014, 14:06   #13
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

dawidsz10 Dziękuję bardzo za tak miły komentarz, mam nadzieje, że spodoba Ci się również dzisiejszy odc.

Kędziorek Hehe wiem, wiem z tymi hot-dogami to przegięcie, ale to jadły więc już tak napisałam Nic nie jest tu tylko wzmianką, i wszystko ma jakieś podłoże, tematy Marka, czy smutek Anny Faktycznie z tym czasem masz rację, muszę zwolnić tempo. Dziękuję za komentarz

Sheil No odprowadził ją przecież A Anna faktycznie jest straszna, też jej momentami nie lubię

Edit: Zapomniałam! Chcicłam jeszcze podziękować Dianie za pomoc, już ona wie w czym

Przedstawiam Wam kolejny odcinek, jest trochę krótszy, ale musiałam skończyć w tym właśnie momencie hihi. Miłego czytania i liczę, że Wam się spodoba!

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 4 - NIEMIŁA NIESPODZIANKA



Wstał kolejny gorący dzień, żar lał się z nieba już od świtu. Po wczorajszej randce i nocnym, a właściwie prawie porannym powrocie do domu, zdołałam zwlec się z łóżka dopiero przed południem. Wczorajszy wieczór był wspaniały, od wstania dziś latam kilka centymetrów nad ziemią uniesiona radością i podekscytowaniem. Żałuje tylko jednego, że nadal nie mam numeru telefonu do Marka, po odprowadzeniu mnie zniknął tak nagle, że nie byłam w stanie go o niego zapytać. Los jednak kilka razy popychał nas do siebie, więc liczę, że może zdarzy się to jeszcze przynajmniej raz. Moje plany na dziś, jako że jest sobota, obejmują głównie posprzątanie domu i cudowne leniuchowanie. Wszystko zburzyło się gdy zaczęłam przygotowywać śniadanie, które inni nazwali by już lunchem. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a za nimi, nikt inny, jak tylko Anna. Moja pierwsza myśl: „Uciekaj! Znów bieganie”. Ale na szczęście, lub nieszczęście nie o to tym razem chodziło.
- Wejdź, proszę, czuj się jak u siebie. Robię właśnie coś do jedzenia, chcesz też?
- No pewnie, z chęcią coś zjem!
Gdy ja przygotowywałam dla nas posiłek, Anna wzięła do serca moje słowa, żeby poczuła się jak u siebie i rozsiadła się na moim stole. Od kiedy tylko przyszła czułam, że coś się za tym kryje.



- Anna, powiedz o co chodzi, przecież z czymś tu przyszłaś, prawda? – Postanowiłam postawić sprawę jasno, bo byłam pewna, że coś knuje.
- Ahh, znasz mnie za dobrze. Ok., mam świetny pomysł, tylko najpierw musisz się zgodzić.
- Znów? To samo zrobiłaś mi na plaży i musiałam się potem kąpać w samej bieliźnie. Nie, nie tym razem w ciemno się nie zgadzam. Powiedz najpierw o co chodzić.
- No ale Sus…. – Anna zasmuciła się, że jej plan nie wypalił, a ja nadal byłam nieugięta. – No dobra, powiem. Idziemy dziś na imprezę!
- Imprezę? Ale gdzie, jak? – Byłam zaskoczona, nie tego się spodziewałam, myślałam, że czeka mnie kolejny maraton, albo inne super wyczerpujące zajęcie, po którym moje płuca pogalopowały by do grobu.



- Otworzyli super nowy klub w centrum, i musimy tam dziś iść!
-Musimy? – Zaśmiałam się w duchu, nie byłam fanką klubów i imprez. Wolałam posiedzieć w domu z książką, tym bardziej, że nigdy nie miałam mocnej głowy i zawsze pierwsza odpadałam z imprezy. – Ja nie muszę, ale ty idź sama koniecznie!
- Sama? No chyba żartujesz, sama nie pójdę. Proszę, chodźmy razem.
- A twój chłopak? Czemu jego nie zaprosisz?
- Mówiłam mu, ale coś zaczął marudzić, że nie ma ochoty, jak zawsze zresztą. Uparł się, żebyśmy zostali dziś w domu, bo niby musimy poważnie porozmawiać. A ja bardzo nie chce poważnie z nim rozmawiać, bo w związkach oznacza to albo rozpad albo oświadczyny. A boje się i tego i tego, więc sama rozumiesz…
- Czyli uciekasz od kłopotów i szczerej rozmowy ze swoim partnerem? Bardzo odpowiedzialne An.
- Oj nie bądź taką mądralą, zlituj się i chodź ze mną. Może spotkasz tego swojego kochasia… – I chyba w tym momencie, zostałam przekonana, oczywiście wpłynęła też trochę litość nad moją przyjaciółką, ale głownie zdecydował fakt, że mogę spotkać Marka.
- Ok., pójdę. Jest tylko jeden kłopot, nie mam tutaj żadnej sukienki, chyba, że mam iść w tym co teraz.
- Oj, o to się nie martw , już ja o to zadbam. – Anna spojrzała na mnie wzrokiem eksperta mierzącego w oczach wszystkie moje wymiary i w swojej głowie dopasowując już dla mnie strój. – Zbieraj się, wychodzimy.
Po kilku minutach jazdy samochodem Anny dotarłyśmy do salonu odzieżowego, miałyśmy to szczęście, że akurat byłyśmy jedynymi klientami i cała sala do przymierzania była dla nas.
- Oh Anna, tu jest super. Nie wiem tylko czy będzie mnie stać, na jakikolwiek ciuch stąd.
- Nie martw się, w razie czego trochę Ci pożyczę, a teraz ruszaj przymierzać wdzianka na dziś. – Przytuliłam ją szczerze, zdziwiona, że Anna potrafi być tak hojna i szczera.



Anna rozsiadła się na kanapie, a ja lawirowałam wśród sukienek, bluzek i butów. Nie sądziłam, że znalezienie czegoś ładnego, będzie takie trudne. Niektóre sukienki wydawały się ładne na wieszaku, a na mnie wyglądały tragicznie.



Moja przyjaciółka uśmiała się co nie miara, gdy paradowałam w coraz to gorszych modowych tragediach. Na początku czułam się trochę zażenowana, jednak po kilku kolejnych strojach rozluźniłam się i zaczęłam śmiać się razem z nią.



Zaczęłam być już zmęczona, więc zaczęłam być bardziej krytyczna do strojów które na siebie wkładam, w związku z czym dłużej zajmowało mi ich poszukiwanie. Gdy w końcu wyszłam w stroju który mi wydawał się ok., zauważyłam że moja przyjaciółka drzemie na kanapie.
- Ejjjj! Bo zaraz się obrażę! Obudź się!



- Jejku Sus, nie krzycz tak. Przepraszam, tak długo Cię nie było, a ta kanapa jest taka mięciutka…
- Ok., już się nie tłumacz. Co o tym sądzisz? – Mi wydawało się ok., choć czułam się troszkę obnażona, jednak przyjaciółka spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem.
- Nie jest najgorzej, w porównaniu z poprzednimi, jednak to nie jest sukienka w Twoim stylu, za dużo odsłania. Choć poszukamy czegoś razem.
Jak szalone dorwałyśmy się do wieszaków z sukienkami. Po chwili obydwie w tym samym momencie ją zobaczyłyśmy. Wisiała na samym końcu i krzyczała: „To ja!”. O tak, to ta sukienka. Kiedy ją na siebie włożyłam poczułam się jak księżniczka na balu.



Anna podzielała moje zdanie, i stwierdziła, że wyglądam oszałamiająco. Odwiozła mnie pod dom i pożegnałyśmy się, umawiając się, że przyjedzie po mnie o 21. Po kupieniu sukienki, na którą nawet było nie stać bez pożyczki od Any, chociaż myśl że muszę pilnie znaleźć pracę coraz bardziej mi doskwierała, miałam nawet dobry humor i cieszyłam się już na wieczorne wyjście. Było dopiero wczesne popołudnie, więc ogarnęłam szybko dom z największego bałaganu i resztę wieczoru postanowiłam poświęcić zadbaniu o urodę. Wiecie wszystkie te babskie sprawy jak maseczki, depilacja, sprawianie by włosy wyglądały, że jest ich kilka razy więcej niż w rzeczywistości. Z kilka lat nie byłam już na takim wyjściu, więc troszkę się stresowałam, i nie byłam pewna czy na pewno wyglądam dobrze. Anna spóźniła się kilka minut, ale chwilę po dziewiątej usłyszałam trąbienie.



Buty miałam na niebotycznych obcasach i ledwo się w nich utrzymywałam w pozycji stojącej, ale starałam się być twarda. Bo trzeba być twardym a nie miękkim, nawet w szpilkach. Wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy.
- Wow Sus, wyglądasz super! – Anna, podziwiała efekty swoich stylizacji i moich godzin pracy przed lustrem.
- Aj przestań, Ty wyglądasz oszałamiająco!
Gdy wszystkie możliwe komplementy zostały już powiedziane, resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu.



Anna skupiała się na jeździe, a ja odpłynęłam gdzieś myślami. Zastanawiałam się czy znów cudownym przypadkiem spotkam Marka. To byłoby naprawdę wspaniałe, ale obawiam się że wszystkie dary losu już wykorzystałam. Martwiłam się również o swoją przyjaciółkę, wydawała się smutna, i nie byłam pewna czy przypadkiem nie płakała, jednak nie chciałam tego drążyć, bo wiem z doświadczenia, że wtedy jest jeszcze gorzej i jeszcze by mi się tutaj rozkleiła.



Gdy dotarłyśmy do klubu był prawie pusty, niczym jednak nie zniechęcone, bo godzina była jeszcze młoda, usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy po drinku.



Napój okazał się mocniejszy niż przypuszczałam i już po kilku łykach odczułam lekkie zawroty i wyraźnie poprawiony i odważniejszy humor. Tak, to jest czas by ruszyć na parkiet! Jako, że w pobliżu nie było żadnych osobników płci przeciwnej tańczyłyśmy same i świetnie się z tym czułyśmy.



Kolejne piosenki przerywałyśmy kilkoma łykami zbawiennego napoju z bąbelkami, i ruszałyśmy na parkiet dalej. W klubie zaczęło pojawiać się coraz więcej osób, a my bawiłyśmy się coraz lepiej.



Byłyśmy już trochę wstawione, gdy podeszło do nas dwóch ciekawych osobników. Oczywiście Anna trafiła na tego lepszego, który przynajmniej jakoś wyglądał, mi trafiło się jakieś chucherko niższe ode mnie i jeszcze się do mnie kleił. Modliłam się aby piosenka się skończyła i abym mogła grzecznie podziękować temu nieziemskiemu zjawisku.



Zmęczone i spocone zasiadłyśmy do baru. Przez głowę przebiegła mi myśl o Marku, straciłam nadzieje, że jeszcze dziś go zobaczę. Może to i lepiej, bo chyba troszkę się upiłam, i było by to nieodpowiednie aby zobaczył mnie w takim stanie.



Anna ewidentnie postanowiła zatopić smutki w alkoholu i skutecznie jej się to udawało. Kiedy postanowiłyśmy znów ruszyć na parkiet usłyszałam radosny krzyk mojej przyjaciółki.
- Ohh przyszedłeś! Tak się cieszę! Sus, poznaj mojego chłopaka, Marka.



Zanim zdążyłam się odwrócić, Anna już do niego biegła. Nie mogłam zrozumieć co się stało. To nie jej chłopak, tylko mój. To mój Mark. Jednak mój wzrok niestety nie kłamał, pijana Anna mizdrzyła się już do niego, a on witał się z nią.



Czułam, że moje serce pęka na kawałki, nie mogłam uronić łzy. Anna nie mogła nic po mnie poznać. Mark spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby targały nim te same emocje.




__________________________________________________ _______________
I jak się podobało? Było by mi bardzo miło, jak ktoś by zostawił komentarz PAAA

Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 22:35
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem