Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 07.06.2012, 20:17   #2
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie [TS2] Miasteczko

Od teraz spis treści i 1. odcinek są nareszcie rozdzielone :> Szlachcic, dziękuję raz jeszcze!
Poniżej pierwsza część historii rodziny Koralik.

...

Anika Armin nigdy nie miała szczęścia do facetów – pierwszy mąż zostawił ja z dwójką małych dzieci, drugi odszedł do młodszej…
Zanim jeszcze dowiedziała się o skłonnościach Klausa do romansów, w przypływie egoizmu i pragnienia własnego szczęścia zostawiła na wychowanie swoim rodzicom dwóch synów z jej związku z Mikołajem Koralikiem.



Starszy, Tobiasz, to spokojny typ – opiekuńczy, odważny, miły, myślący o przyszłości, od zawsze pragnący szczęśliwej rodziny, gdzie to mama i tata zajmowaliby się dziećmi, a nie dziadkowie. Idealny kandydat na męża i ojca, niestety jednak dziewczyny raczej go unikały, nie wiedzieć dlaczego.



Sylwan, młodszy brat Tobiasza, jest jego przeciwieństwem – lekkoduchem, który bynajmniej nie zamierza wieść spokojnego życia u boku żony i gromadki dzieci, uczciwie zarabiając pieniądze.

Mimo to jednak bracia zawsze trzymali się razem, znajdywali w sobie oparcie i mogli na siebie liczyć w każdej sytuacji.
20 lat przyjaźni w jednym momencie prysło…

Tobiasz poznał dziewczynę. Była nią studentka z La Fiesta Tech, Mina Pawlinowna.

Po bliższym poznaniu się zostali parą. Ich znajomość rozwijała się i wszystko wskazywało na to, że pierwsza dziewczyna Tobiasza okaże się jego ostatnią i tym samym razem stworzą rodzinę.
Sylwan również nie próżnował – na stałe związany był z inną studentką, Sabriną Iworską.

I stało się – Mina miała oficjalnie zostać żoną Tobiasza!



Z tego też powodu dziewczyna postanowiła zakończyć swoją wyższą edukację i przeprowadzić się do Nieznanowa. Była tak zakochana, że nie chciała czekać do zakończenia studiów, żeby wziąć ślub.

Niedługo jednak po zaręczynach nastrój w domu Koralików przybrał smutniejsze zabarwienie – Sabrina, ni stąd ni zowąd, zerwała z Sylwanem. Chłopak bardzo to przeżył, długo nie mógł się otrząsnąć. Z pomocą przyszła mu rodzina – zarówno starszy brat, jak i Anika, z którą udało się braciom odbudować więzi, ale również… przyszła bratowa. Można wręcz rzec, że Mina i Sylwan byli serdecznymi przyjaciółmi. Narzeczeni chcieli nawet poprosić go o zostanie świadkiem na ich ślubie

Pewnego wieczoru ktoś odwiedził Minę. Dziewczyna myślała, że to Lona (na zdjęciu z zaręczyn na drzwiach widzicie jej podobiznę), jej najlepsza przyjaciółka, albo też Tobiasz. Jednak w drzwiach ujrzała Sylwana.
Jego widok ją zaniepokoił – ostatnimi czasy, gdy go widywała, chodził ze spuszczoną głową, myślami był nieobecny i wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście. Teraz stał przed nią jej przyjaciel – z kamienną twarzą, bez cienia uczucia.
Poprosił o rozmowę. Usiedli w dużym pokoju. Dopiero kiedy zaczęli rozmawiać zauważyła, że coś z nim jest nie tak – nie zachowywał się jak zazwyczaj, był jakiś arogancki, zbyt śmiało deklarował, że skończył się przejmować i że już nigdy nie zaufa żadnej kobiecie…
W pewnym momencie jednak zadał jej dziwne pytanie.



- Wierzysz w prawdziwą miłość, Mina?
- Tak, wierzę – odparła po chwili zaskoczona dziewczyna. Zapadło milczenie. Postanowiła je przełamać.
- A ty? – zwróciła się do przyjaciela.
- Jak dla mnie jedyna miłość, jaka istnieje, to ta, która jednoczy – powiedział, po czym spojrzał jej prosto w oczy. – Dwa ciała.
- Ale co z duszami? – zapytała Mina, nagle odczuwając strach. Jego wzrok…
- To wcale nie jest konieczne…
Dopiero wtedy spostrzegła, jak blisko się przysunął w ciągu tych kilku sekund. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe…
Miała nadzieję, że skończy się tylko na pocałunku. Błagała, żeby tego nie robił, ale nie posłuchał. Potem nawet nie próbowała się wyrywać…

Pamiętała wszystko i wszystkiego żałowała.


Niedługo później kilkudniowa choroba okazała się potwierdzić jej najgorszych obaw – była w ciąży.
Czuła się podle. Nie dość, że miała zdradę na sumieniu, to jeszcze wszystko wskazywało na to, że sama będzie musiała wychować dziecko.



Postanowiła wpierw jednak powiadomić o tym Sylwana.
Gdy ten przyszedł, zastał ją w łazience. Od razu przeszła do sedna sprawy.
- Sylwan… Ja…



- Jesteś w ciąży, zgadłem?



- Tak… Boże, co my teraz zrobimy?! Przecież jak Tobiasz się dowie… - zaczęła płakać.
- My? Jacy my? Nie ma „nas”. Jak chcesz, to oddaj to dziecko do domu dziecka albo usuń ciążę, skoro tak ona ci przeszkadza.
- Ale…



- Nie kocham cię, Mina, dlatego też nie licz na to, że teraz wspaniałomyślnie zostanę twoim mężem i będę harował na ciebie i dzieciaka.
- A co ze mną w takim razie?
- A czy to mój problem? To ty masz problem, nie ja.
- Jeszcze jest Tobiasz!
- Gówno mnie on obchodzi, rozumiesz? Tak samo jak i ty ze swoimi debilnymi urojeniami!
Skierował się w stronę wyjścia.
- Sylwan… - załkała jeszcze, spoglądając w jego stronę.
- Żegnaj, Mina – powiedział, nie odwracając się. Chwilę później usłyszała trzask drzwi.


Następnego dnia po południu ktoś zapukał do jej drzwi, jednak nie otworzyła. Za to zrobił to gość – drzwi były niedomknięte…
Gdy Tobiasz ujrzał ją leżącą bez życia na kanapie, przeraził się nie na żarty. Nie miała wyjścia w tej sytuacji – powiedziała mu o tamtej nocy i jej efektach.
Tobiasz nie mógł uwierzyć…



… i nie wytrzymał. Wydarł się na nią za wszystkie czasy, wyzywając ją od szmat i puszczalskich.



Potem tylko dodał, że Sylwan zniknął bez śladu, i odszedł. Była pewna, że raz na zawsze, tak jak jego brat.

Tobiasz cały dzień spędził w swoim pokoju płacząc, przeklinając swojego brata, narzeczoną i całe swoje życie.
Złość minęła po kilku tygodniach. W gruncie rzeczy współczuł Minie, chociaż nie mógł zaprzeczyć, że przecież to była jej wina. No i co najważniejsze, dopiero teraz naprawdę poczuł, jak źle mu jest bez niej… Jak bardzo ją kocha.




Od razu ją przeprosił. Widać było, że jest im lżej. Ku zaskoczeniu dziewczyny Tobiasz poprosił ją, by jak najszybciej udali się załatwić sprawy związane ze ślubem.
Postanowili, że formalnie ojcem dziecka będzie Tobiasz i kiedy maleństwo podrośnie, powiedzą mu prawdę. Nie spodziewali się, że Sylwan szybko się pokaże w Nieznanowie, więc postanowili go uznać za zmarłego.

Dzień ślubu był jednym z piękniejszych w ich życiu. Oboje wyglądali na szczęśliwych, i co najważniejsze, nie bali się patrzeć w przyszłość.















Państwo młodzi z bliska:





Tobiasz okazał się być naprawdę wzorowym mężem. Mina mogła zawsze liczyć na jego wsparcie i pomoc. Dodatkowo wyremontowali swój domek – zmienili całkowicie rozkład pomieszczeń, powiększyli łazienkę i urządzili wszystkie pokoje – łącznie z tym, w którym niedługo później miał zamieszkać maleńki Koralik.











Pewnego dnia Tobiasz otrzymał list – pisany na komputerze, bez adresu zwrotnego.
Zawierał on gratulacje z okazji ślubu z Miną, życzenia szczęścia na nowej drodze życiowej, a co najważniejsze, prośbę o przebaczenie i o to, żebyś był dla niego lub dla niej jak ojciec, którego nigdy nie będzie miał/a i wychował go/ją tak, żeby nie przeżył/a tego samego horroru co my tyle lat wstecz… Jeśli będziesz potrafił pokochać to maleństwo mimo nienawiści, jaką czujesz do jego ojca, będziesz prawdziwym bohaterem, a swój dług wdzięczności będę spłacał jeszcze długo po mojej śmierci.
Chociaż list został spalony po przeczytaniu, jego zawartość pozostała do końca życia w głowie jego adresata.

Pół roku później na świat przyszedł mały Gustaw.
Oczy ma po mamie, włosy po ojcu, ale ostatecznie obie te cechy mógłby odziedziczyć po Tobiaszu, co tym bardziej przemawia za tym, że Gustaw to rzeczywiście syn małżonków





Mina troskliwie zajmowała się niemowlakiem, a jej mąż coraz śmielej myślał o Gustawie „mój syn”…





I jeszcze wklejam zdjęcie Miny, na którym wg mnie wyszła uroczo



Ciąg dalszy tej historii tutaj.

Ostatnio edytowane przez Liv : 20.11.2023 - 10:41
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem