View Single Post
stare 23.12.2014, 08:43   #8
Charionette
Admin Emeryt
Admin Kumpel
 
Avatar Charionette
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 3,527
Reputacja: 18
Domyślnie Odp: FTS Newsletter 27 [29] - Wydanie Świąteczne

[IMG]http://i58.************/2wcf8f8.png[/IMG]

BO JEDEN MIKOŁAJ TO ZA MAŁO


Święta tuż, tuż, nie da się ukryć. Któż nie kocha przedświątecznych zakupów wśród nieobliczalnych tłumów gotowych Cię stratować, jeśli nie będziesz zbyt uważny? Któż nie uwielbia corocznego łamania głowy nad prezentami dla bliskich (i nawet niech nie próbują im się nie podobać!)? Kto nie jest fanem tego okresu przed świętami, kiedy trzeba wysprzątać dom, ubrać choinkę (wcześniej ją zwędzić z lasu) i w ogóle wszystko dopiąć na ostatni guzik? Boże Narodzenie to czas spokoju, radości, pojednania… Czas przedświąteczny – niekoniecznie.
Tak, wszyscy kochamy święta. Możemy wtedy posiedzieć z rodziną, odwiedzić dalekich krewnych, ucieszyć babcię swoim apetytem oraz znosić entuzjazm dawno nie widzianej cioci („O matko, jak ty wyrosłeś! No chodź do ciotuni, dam ci buziaka!”). Ale nie oszukujmy się, w te święta budzi się w nas duch świątecznego materialisty (przyp. – autorka jest optymistką, sugeruje, że ten duch nie jest aktywny 24/7 przez cały rok) i każdy z nas nie może się doczekać chwili, kiedy będzie mógł się dobrać do prezentów pod choinką.
I tu muszę to powiedzieć (napisać) głośno (wersalikami): KIEDY RODZICE NAS WYPRASZAJĄ Z SALONU PO WIECZERZY WIGILIJNEJ, TO NIE PO TO, BY WŁOŻYĆ POD CHOINKĘ PREZENTY. TO PRZECIEŻ TAJEMNI POMOCNICY GWIAZDORA, NIE MOGĄ POZWOLIĆ, ŻEBYŚCIE GO ZOBACZYLI, KIEDY ODWIEDZA WASZ DOM. I tyle.
Ale, ale… Coś tu nie gra. Gwiazdor? A nie św. Mikołaj? Nie Dziadek Mróz? Kto tak naprawdę przynosi nam prezenty, z których cieszymy się (czy tego chcemy, czy nie) przez co najmniej kilka tygodni?
Różne kraje różnych mają świątecznych staruszków. A niektórzy w ogóle nie są staruszkami. Ba! Nie są nawet ludźmi.
Moi drodzy, przedstawiam Wam…

***


Sinterklaasa. Jego ubiór bardzo przypomina strój biskupów – purpurowa sutanna, czerwona stuła, mitra w tym samym kolorze, a także pastorał. W pierwszą sobotę po dniu świętego Marcina obchodzonego 11 listopada przybywa on do Holandii na parowym statku, na który jego pomocnicy, zwani Czarnymi Piotrusiami, załadowali wcześniej prezenty. Od tego dnia dzieci co wieczór stawiają przed kominkiem lub na parapecie buty, w których mogą znaleźć rankiem różne drobne słodycze (warto w nich wcześniej zostawić marchewkę dla Amerigo, białego konia św. Mikołaja). Jest tylko jeden warunek, dość oklepany – żeby coś dostać, trzeba być grzecznym. I tak się dzieje aż do dnia 5 grudnia, kiedy to Sinterklaas obchodzi swoje święto. Dzieci, które były grzeczne przez cały rok, znajdują wtedy przed swoimi drzwiami okazalsze podarki. Warto również dodać, że właśnie ten mikołajkowy czas jest w Holandii znacznie ważniejszy niż Boże Narodzenie. Ludzie wychodzą na ulice, by powitać Sinterklaasa, żyje tym niemal cały kraj. Z pewnością jest to wydarzenie, w którym warto uczestniczyć
Jeśli ktoś chce o tym więcej poczytać, odsyłam TU i TU

***


Natomiast we Włoszech nie uświadczycie staruszka o dobrotliwym uśmiechu. Jego miejsce zastąpiła tu La Befana. Jest to złośliwa wróżka, której wyglądu nie powstydziłaby się żadna stereotypowa wiedźma. Z zakrzywionym nosem, ubrana w łachmany popyla na swojej miotle i w nocy z 5 na 6 stycznia, czyli w Święto Trzech Króli, rozdaje dzieciom prezenty, standardowo do domu dostając się przez komin. Ale nic za darmo. Trzeba ją odpowiednio przekupić, dlatego dzieci zostawiają często na stole mandarynki, pomarańcze oraz kieliszek wina. Zdarza się jednak, że łapówka nie zadziała i niegrzecznym dzieciom zostawia popiół, czosnek, cebulę lub węgiel.
Krąży legenda, jakoby Befana została przez Trzech Króli poinformowana o narodzinach Jezusa, jednak zgubiła się po drodze i nie dotarła do szopki na czas. Od tego czasu podrzuca dzieciom podarki przez komin, mając nadzieję, że w końcu trafi do Jezusa.

***


W Hiszpanii dzieci również czekają na 6 stycznia, by dostać prezenty. Rozdają je Los Tres Reyes Magos, czyli nikt inny, jak właśnie Trzej Królowie. W Boże Narodzenie dzieci piszą do nich listy, zaczynając słowami mis queridos Reyes (moi kochani Królowie). Wieczorem 5 stycznia w każdym mieście odbywa się uroczysty wjazd Trzech Króli wraz z orszakami (Cabalgada de los Reyes). Dzieci zostawiają dla Mędrców zazwyczaj po kieliszku sherry, a dla wielbłądów siano, marchewki lub inne pożywienie, a następnego ranka zastają prezenty w butach (niegrzeczne dostają od Baltazara rózgę lub węgiel). Do połowy XIX w. Królowie byli bardziej praktyczni, Melchior przynosił buty i odzież, a Kacper słodycze i owoce. Później najwyraźniej dali się skomercjalizować, bo zaczęli przynosić prezenty. No, najważniejsze, żeby dzieciaki były szczęśliwe, co nie?

***


Och, teraz będzie moja ulubiona postać. Uwaga! Frau Berta. To takie… niemieckie xD
Podobnie jak Befana, nie grzeszy urodą. Ponoć ma wielkie stopy i równie wielki nochal. W nocy ukradkiem, cichuśko, cichuśko zakrada się do dziecinnych pokoi, niczym jakiś podglądacz. Dla niegrzecznych dzieci jest postrachem i nie ma się co dziwić. Poważnie, wyobraźcie sobie, że smacznie śpicie, nagle otwieracie oczy, a nad Wami stoi jakieś straszydło. Brr… Ale grzeczne dzieci się nie przejmują, bo później znajdują na schodach, parapecie lub pod poduszką prezenty. Cóż, opłaca się nie łobuzować.

***


W Danii natomiast prezenty rozdaje zamieszkujący Grenlandię miły gość o wdzięcznym imieniu Julemanden. Nie pytajcie jak się to czyta… Najczęściej jest opisywany jako niski, brodaty jegomość w zielonym kubraczku i czerwonej czapce. Towarzyszą mu nisser. Nisse to bożek domowy wyglądem przypominający krasnoludka. Karmione opiekowały się domem, w przeciwnym wypadku płatały psikusy. Nie można ich winić, w końcu nikt głodny chodzić nie lubi. Wracając do tematu… Żeby się dziadziowi przypodobać warto zostawić jemu i elfom risengrød, czyli ryżowy pudding z cynamonem i masłem na wierzchu. Julemanden przychodzi do domów pieszo lub na sankach. Czasem bywa opatulony w futro, co by ciepełko nie uciekało.

***


Francuzi mieli więcej szczęścia niż Włosi, bo w ich kraju zagnieździła się dobra wróżka. Dame Abonde odwiedza dzieci kiedy śpią (zatem nic nowego) i zostawia im prezenty w sylwestrową noc (to wtedy ktoś w ogóle śpi? ). Jednakże nie jest ona w swojej pracy osamotniona. Père Noël, czyli święty Mikołaj, również rozdaje prezenty, ale 6 grudnia. Pomaga mu w tym jego przyjaciel, Père Fouettard (Czarny Piotruś), który wie, jak zachowywało się dziecko przez cały rok i doradza, jakie prezenty powinno ono otrzymać.

***


W Rosji z kolei dzieci uszczęśliwia stary, poczciwy Дед Мороз, czyli po prostu Dziadek Mróz, a towarzyszy mu jego wnuczka, Снегурочка – Śnieżynka. Obdarowują oni dzieci prezentami w noc sylwestrową.
W okresie istnienia ZSRR Dziadek Mróz miał być uważany za świeckiego odpowiednika świętego Mikołaja. Nie zawsze jednak przyjmowany był z radością. Dawne opowieści ukazywały go jako potężnego czarnoksiężnika, który uwielbiał zamrażać ludzi i porywać dzieci. Chował je do worka i zmuszał ich rodziców, by wykupywali je za pomocą prezentów. Z czasem jednak charakter tej postaci się zmienił i z tego „Złego”, stał się tym „Dobrym” - ku uciesze wielu dzieci jak mniemam.



Co kraj to obyczaj, jak to mówią.

Zdaję sobie sprawę, że pominęłam kogoś bardzo oczywistego, czyli świętego Mikołaja, którego wizerunek wykreowany przez Coca-Colę znany jest na całym świecie. Nie pisałam o nim, ponieważ, no właśnie, jest znany jak nikt inny z wyżej wymienionych.

Skomercjalizowany czy też nie, prawdziwy czy też nie, to jednak życzę Wam, żeby i do Was zawitał w Wigilię z wielkim worem prezentów. Oby te święta były dla Was spokojne i radosne.
Wesołych świąt

źródło: Internet

~Hefalump (vel Kędziorek)
Charionette jest offline