View Single Post
stare 04.02.2013, 16:54   #24
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: I love you, i kill you.

Cytat:
Napisał neville Zobacz post
[...]ale mam nadzieję, że szybko przejdziesz do Mileena&Scorpion
ahaha! xD coś tam będzie

Cytat:
Napisał eris234 Zobacz post
Z reguły nie czytam fotostory, ale Twoje zapowiada się naprawdę fajnie.Zachęciłaś mnie też do przeczytania innej Twojej historii pod tytułem "Belle Rose." Postać, którą wykreowałaś i tak perfekcyjnie ujęłaś na zdjęciach to Kitana z "Mortal Kombat", mam rację?
fajnie, że moje historie zachęcają do czytania i strasznie mi miło, że ktoś pamięta jeszcze Belle Rose
tak na zdjęciach jest Kitana :3

No, a teraz, tak jak pisałam, zapraszam na pierwszy odcinek mojej pokręconej historii
Dodam jeszcze na wstępie, że niektóre foty schrzanił mi photobucket, przez to są takie ciemne Przy następnym odcinku, będę o tym pamiętać

ODCINEK 1

Edeńskie wodospady znajdujące się na skraju lasu, wyglądały wieczorami niezwykle bajecznie. Szczególnie gdy księżyc świecił w swej pełnej krasie, odbijając się w tafli wody jak w ogromnym lustrze, a spienione u podnóża bałwany mieniły się z daleka jak drogocenne kamienie. Niestety był to widok tylko dla nielicznych. Mało kto zapuszczał się w to miejsce o tak późnej porze, gdyż ludzie drżeli o swe życie, które ostatnimi czasy było zagrożone bardziej niż zwykle. Jedynie ktoś, kto nie odczuwał strachu, lub był potencjalnym mordercą , nie bał się tutaj przebywać nocą…
- Masz to, o co cię prosiłem? – Zza drzewa wyłonił się zamaskowany ninja w czarno żółtym kostiumie. W jego niskim, chrypiącym głosie nie dało się odczuć ani krzty strachu.
- Czyżbyś we mnie wątpił? – Z oddali rozległ się drwiący, kobiecy głos, który również nie wykazywał żadnych oznak podenerwowania.
- Skończ ironizować. Lepiej daj mi to, po co tu przyszedłem. – Mężczyzna zrobił kilka kroków i zatrzymał się w pół drogi, tuż przed wodospadem.
Dziewczyna ruszyła przed siebie wolnym, seksownym krokiem, niosąc w ręce małą buteleczkę z niebieską cieczą. Zatrzymała się przed swoim rozmówcą i spojrzała na niego swymi pomarańczowymi tęczówkami.



- Coś ty taki niecierpliwy? – spytała wyciągając dłoń. – Najpierw zapłata, potem eliksir… – Zmrużyła oczy, nieprzerwanie wpatrując się w groźne oblicze wojownika, które w świetle księżyca wyglądało jeszcze bardziej ponuro.
- To za mało, byś mogła dostać to, co chcesz Mileena. – Wyrwał jej z dłoni buteleczkę. – Quan Chi* potrzebuje tego znacznie więcej. Jeśli dostarczysz mi trzy razy tyle, wtedy pomyślimy o zapłacie… - Jego oczy zmrużyły się złowieszczo.
- Nie tak się umawialiśmy Scorpion! – warknęła wściekle.
- Nie do mnie żale. – Ninja odwrócił się i ruszył w kierunku lasu.
- Nie ignoruj mnie, ty przeklęty gnojku! – Dziewczyna miała ochotę rzucić się na niego, lecz zdawała sobie sprawę, że nie ma żadnych szans, a ten wyskok jedynie pogorszy jej beznadziejną sytuację.



Wojownik zaśmiał się tylko, nie zwalniając kroku.
- Bądź tu przy następnej pełni i przynieś resztę eliksiru, bo inaczej nigdy nie zdejmiesz tej maski… - Po tych słowach zniknął między drzewami. Mileena była wściekła, ale była również gotowa zrobić wszystko, by tylko pozbyć się swego przekleństwa...

*******

Kiedy poczuła na swej szyi ciepło jego warg, przez jej ciało przeszła potężna fala gorąca. Coś niesamowitego i niebezpiecznego zarazem, ale również coś, na co z utęsknieniem czekała. Nie ważne jaką cenę miałaby zapłacić za to co się teraz działo, wiedziała, że chce tego tu i teraz i nie miała zamiaru się hamować.



Jego dłonie błądziły po jej ciele, a usta wpijały się w rozgrzaną skórę z niemałą zachłannością. Starała się zapamiętać każdy pocałunek jaki pozostawiał na jej skórze, każdy dotyk rąk, jakby bała się, że ta chwila pryśnie jak bańka mydlana.
- Jedynie Bogowie wiedzą jak bardzo cię pragnę… - wymruczał jej do ucha namiętnym głosem, po czym chwycił ją mocno w pasie i pchnął na łóżko.
Jęknęła cicho, opadając na materac, a jej długie, kruczoczarne włosy rozsypały się po satynowej pościeli.
- Daj mi to, o czym Bogowie mogą jedynie pomarzyć… - wypowiedziała jednym tchem, rozkoszując się pieszczotami…
- Księżniczko Kitano, jest już dosyć późno, a królowa nie lubi kiedy każe się jej czekać – usłyszała nagle znajomy głos.
Otworzyła oczy i zobaczyła jak ogromne story rozsuwają się, wpuszczając do środka poranne promienie słońca. Szybko zakryła twarz dłonią, zdając sobie sprawę, że to, co przed chwilką czuła i widziała, było tylko snem. Kolejnym z niedokończonych snów, jakich doznawała w ostatnich dwóch latach swojego długiego życia.
- Która godzina Madi? – spytała, podnosząc się z łóżka.
- Późna. Za piętnaście minut zjawi się delegacja z Lin Kuei, a każda z nas wie, ile czasu potrzeba by uczesać włosy księżniczki. – Służąca spojrzała na Kitanę, groźnym wzrokiem.



- Może nie będzie jednak tak źle? - Dziewczyna podeszła do ogromnej szafy i otworzyła ją szeroko. – Jak myślisz Madi, co włożyć na spotkanie z tymi… - Zamyśliła się na chwilę. – Kim oni właściwie są dla mojej matki?
- To nowi sojusznicy w obronie Edenii, księżniczko. Królowa zgodziła spotkać się z nimi, gdyż sami zaoferowali pomoc. – Drobna mulatka chwyciła za szczotkę z grubego włosia, leżącą na komodzie.
- Och nie, tylko nie ta wiesz, że wolałam tą, którą dostałam w prezencie… - Kitana wyjęła ciuchy i z grymasem na twarzy spojrzała na służącą.
- Tamta szczotka jeszcze się nie znalazła, poza tym nie mamy zbyt wiele czasu. – Madi przysunęła puf. – Gdyby księżniczka tyle nie spała…
- Och, no już dobrze, nie złość się – przerwała jej czarnowłosa i usiadła na pufie. – Miejmy to szybko za sobą.

********

- Nareszcie jesteś dziecko. Już myślałam, że będę musiała przyjmować tych ludzi sama. – Kobieta w długich białych włosach przywitała swą córkę z kamienną twarzą.



- Wybacz matko, zwyczajnie zaspałam. – Dziewczyna odpowiedziała głosem pełnym skruchy.
- No tak, mogłam się domyślić. Niepotrzebnie tracisz swój czas na codzienne treningi , które do niczego nie są ci potrzebne. Pałac jest strzeżony i…
- Tak strzeżony, że o mało co nie zginęłaby moja przyjaciółka i ojciec. – Księżniczka przerwała wypowiedź matki. – Już o tym rozmawiałyśmy i wydawało mi się, że doszłyśmy do porozumienia.
- No dobrze, już dobrze… - westchnęła kobieta. – A teraz zakryj twarz kochanie, ci ludzie nie przybyli tu, by podziwiać twoją urodę, tylko w interesach.
Czarnowłosa przytaknęła i włożyła na twarz maskę. Po chwili zjawił się służący, który oznajmił, że delegacja już przybyła i za zgodą królowej, wpuścił dwóch wojowników do sali tronowej. Obydwaj ruszyli pewnym krokiem i zatrzymali się tuż przed jej tronem.
- Jesteśmy dozgonnie wdzięczni, że znalazł się dla nas czas – odezwał się jeden z nich, po czym wraz ze swym kompanem, ukłonili się z należytym honorem.
- Dla wszystkich, którzy chcą przyczynić się dla dobra Edenii, zawsze znajdzie się czas. Przedstawcie się i powiedzcie, co was tu sprowadza. Nigdy wcześniej, nikt z Lin Kuei nie oferował mi pomocy – odpowiedziała kobieta.
- Nazywam się Sub Zero, a to mój przyjaciel Smoke. Dowiedzieliśmy się, że gdzieś w Edenii ukrywa się zabójca mojego brata. Wiemy już, że jest to ten sam mężczyzna, który napadł na króla.
- Skąd ta pewność? – Nagle rozległ się głos, lekko wzburzonej Kitany.
Sub Zero spojrzał w jej stronę lekko zaskoczony, lecz nie dał tego po sobie poznać.
- Wieści szybko się rozchodzą księżniczko. – Skinął lekko głową, po czym zatrzymał swój wzrok na jej oczach. – Nasz klan ściga tego wojownika od bardzo dawna, dlatego na bieżąco śledzimy jego poczynania.
Dziewczyna odwróciła głowę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Właśnie dostała kolejny powód by nienawidzić miłość swego życia, a to jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Mimo wszystko, nie mogła pokazywać rozgoryczenia całemu światu, dlatego wzięła głęboki oddech i uspokoiła nerwy.
- Królowo Sindel – odezwał się Smoke. – Bylibyśmy bardzo wdzięczni, jeśli moglibyśmy tu zostać i odszukać mordercę. Jesteśmy pewni, że jest gdzieś w Edenii, a łaskawość i przychylność królowej, ułatwiłyby jego schwytanie.



Kobieta skierowała wzrok na swą córkę, a potem przeniosła go na Sub Zera, którego oczy wodziły w stronę Kitany, kiedy tylko miały do tego okazję.
- Rozumiem, że chcesz pomścić swego brata, a twój przyjaciel przybył tu z tobą, by ci pomóc? – spytała wojownika w niebieskim stroju.
- Tak – odpowiedział krótko i spuścił głowę.
- Dobrze więc. Możecie zostać i macie moje przyzwolenie.

*********

- Mam rozumieć, że ten cały Sub Zero i jego przyjaciel, szukają Hanzo za to, że zabił jego brata?
- Tak Jade*. Niestety. – Kitana spuściła głowę i westchnęła.
- Powinnaś go sobie dawno odpuścić, kochana. I nie mówię tego ze względu na to, że mało co nie zginęłam z jego rąk. On po prostu nie jest już tym samym człowiekiem, którym był kiedyś.
- Doskonale wiem, że masz rację… Niestety, moje serce na samą myśl o nim bije jak oszalałe i nie mogę nic z tym zrobić. Szczególnie gdy przypomnę sobie te wszystkie chwile spędzone razem, kiedy służył na zamku…
- Pamiętam, jak musiałam cię kryć przed królową, kiedy się z nim spotykałaś.
- A ja pamiętam chwilę, kiedy przedstawiłam go matce. Na początku była w szoku, ale potem przyzwoliła na nasz związek… To były magiczne dni.



- Więc lepiej przypomnij sobie jeszcze ten dzień, kiedy nagle wszystko się skończyło – powiedziała Jade. – Kiedy zniknął… A gdy wrócił, to tylko po to, by zabić twego ojca i kilka innych osób, które napotkał po drodze, w tym mnie. Wyglądał wtedy jak opętany, gdyby nie Ermac*, to nie dałabym mu rady.
- Nie musisz mi o tym przypominać – odparła Kitana.
- Jak widać, jednak muszę, bo znowu chodzisz z głową w chmurach. Najlepszym lekarstwem, by zapomnieć o bolącej przeszłości, będzie znalezienie sobie, kojącej rany miłości.
- Zwariowałaś? Nie mam czasu na amory.
- Oj masz, tylko boisz się spróbować. Skoro miłość sama puka do drzwi twego serca, to może najlepszym rozwiązaniem będzie jej po prostu ulec?
- O czym ty mówisz? – Dziewczynę zdenerwowały słowa przyjaciółki. – Wracajmy lepiej do treningu, bo zaczynasz gadać od rzeczy! – Wstała i chwyciła za wachlarze, lecz kiedy się odwróciła, wzdrygnęła lekko zaskoczona.
- Och… Nie jesteś na zwiadach? – spytała, spoglądając na wojownika.
- Właśnie z nich wróciłem, księżniczko.
- A gdzie… Twój przyjaciel? – zaczęła rozglądać się dookoła.
- Chwilowo musiał wrócić do Lin Kuei. Ale za niedługo znów do mnie dołączy.
- Sub Zero, prawda? – spytała ciemnoskóra dziewczyna.
- Tak, to ja – przytaknął.
- Jestem Jade, przyjaciółka Kitany. Razem trenujemy – przedstawiła się, wyciągając rękę.
- Bardzo miło mi poznać. - Uścisnął jej dłoń, po czym skinął głową. – Może mógłbym jakoś pomóc? To znaczy w treningach… Nie od dziś wiadomo, że wojownicy Lin Kuei , są najlepsi w sztukach walk.



- Doprawdy? – Księżniczka skrzyżowała ręce na piersiach. – A ja myślałam, że to czyste przechwałki, by podnieść status waszego klanu.
- Nie przejmuj się jej słowami, ona nie może żyć, bez sarkazmu – zażartowała Jade.
- Wredota! – warknęła Kitana.
- Przestań się puszyć jak nadęta sowa i zgódź się na propozycję Sub Zera. Od niego nauczysz się więcej niż ode mnie. Skorzystaj z okazji, póki tu jest i ma chęć cię czegoś nauczyć.
Dziewczyna spojrzała na wojownika, który w milczeniu czekał na odpowiedź. Wyglądał na przyjaźnie nastawionego, ale ona zbytnio nie ufała facetom.
- Mogę ci zadać pytanie? – zwróciła się do niego.
- Oczywiście.
- Jeśli jesteś tutaj po to, by złapać mordercę swego brata… To czy znajdziesz w ogóle czas, by mnie trenować?
- Złapanie mordercy to mój priorytet – odpowiedział. – Ale będzie dla mnie ogromnym zaszczytem uczyć sztuk walki, samej księżniczki Edenii, dlatego chętnie poświęcę na to swój wolny czas. – Spojrzał w oczy czarnowłosej w taki sposób, że poczuła jak policzki płoną jej z czerwoności.
Szybko odwróciła głowę i spojrzała na przyjaciółkę.
- Jade, chciałabym, żebyś była przy tych treningach. Znajdziesz chwilę czasu?
- Oczywiście, że tak – odrzekła przyjaciółka.
- No więc, Sub Zero… - Kitana zrobiła kilka kroków, po czym zatrzymała się i skinęła na niego głową.



Ninja ruszył za nią i stanął naprzeciwko.
- Sprawdźmy więc, co potrafią te zgrabne rączki.

************


*Quan Chi - napiszę tylko, że to czarnoksiężnik, póki co więcej wam wiedzieć nie trzeba
*Jade - to śmieszne imię, po "polskiemu" czyta się Dżejd
*Ermac - taki tam jeden, na razie nie zawracajcie sobie nim głowy xD
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem