Temat: Dotyk Cienia
View Single Post
stare 25.08.2011, 17:15   #1
Kethael
 
Avatar Kethael
 
Zarejestrowany: 18.03.2011
Skąd: Sweet dreams
Płeć: Kobieta
Postów: 1,222
Reputacja: 10
Domyślnie Dotyk Cienia

Dobra, bez większych wstępów:




- Super dzień! Czuję się jak w najpiękniejszym śnie! – blondwłosa dziewczyna piszczała z radości, szeroko się uśmiechając i co chwilę mierzwiąc swoje krótko obcięte włosy. Była tak podekscytowana, że szła jakby unosiła się nad ziemią. – Możesz w to uwierzyć? Dziewczyna idąca obok niej wcale nie była zadowolona. Wręcz przeciwnie… Coś ją gryzło, ale starała się jak najlepiej to ukryć. Przenosząc co chwilę wzrok na podłogę, smętnie stawiała kolejne kroki na szkolnym korytarzu. Tylko od czasu do czasu zdarzało jej się unieść powieki i spojrzeć na kogoś spod wachlarza swoich długich, czarnych jak smoła rzęs. Promienie słońca odbijały się od okiennych szyb i sprawiały, że krople deszczu, który padał zeszłej nocy, mieniły się całą paletą ciepłych barw. Grupka chłopaków, stojących przy wejściu do gabinetu dyrektorki, śmiała się, udając, że nie przejmują się wezwaniem zdenerwowanej kobiety. Tyle razy już ich karano, że do każdego kolejnego razu podchodzili bardziej na luzie.

– Nie wiem… Chodź bo się spóźnimy… Odgarnęła swoje długie, ciemnoczerwone włosy na plecy i ruszyła w stronę klasy, zostawiając przyjaciółkę nieco zdziwioną. Przy wejściu odwróciła się i mrużąc oślepione słońcem oczy, zrobiła gest dłonią, każąc dziewczynie dołączyć do niej.
Był piękny, bardzo ciepły dzień. Słońce śmiało ogrzewało wszystko dookoła, a wiatr leniwie krążył nad ziemią, wprawiając trawę, liście drzew i kapelusze niektórych osób w ruch. Starszym nie bardzo się to podobało, ale dzieci były wręcz uradowane tym, że mogą za czymś pobiegać.
W szkole panował zamęt. Wszyscy od trzech dni rozmawiali o balu z okazji kończącego się roku szkolnego. Była to najważniejsza uroczystość dla uczniów klasy, która niebawem miała opuścić mury tego budynku i podążyć dalej wybraną przez siebie ścieżką. Nawet jeśli niektórzy nie zaplanowali sobie jeszcze tej drogi, to i tak mieli jeszcze wakacje, podczas których zdecydują co i jak. Wszyscy uczniowie żyli przygotowaniami do tego balu, by wypaść jak najlepiej. Ważne było wszystko: strój, umiejętności taneczne, fryzura, makijaż… partner. Nikt nie chciał zostać bez pary, dlatego prawie każda dziewczyna starała się zwrócić na siebie uwagę starszych przystojniaków, w nadziei, że któryś z nich ją zaprosi. Zazwyczaj i tak kończyło się na tym, że musiały iść z ,,ofiarami’’ ze swoich klas.
Trwała lekcja. Kilka osób smsowało pod ławką, jednocześnie udając, że czytają tekst z podręcznika, a jeszcze kilka rozmawiało ze sobą, uważając przy tym bardzo, by nie zostać nakrytym przez nauczycielkę. Tylko jedna czerwonowłosa, śliczna dziewczyna siedziała, wyglądając przez okno ze smutnym wyrazem twarzy.

Z zamyślenia wyrwała ją przyjaciółka, potrząsająca ją za ramię. Była wyraźnie zaniepokojona jej nastrojem. Był przecież tak piękny dla niej dzień! Dlaczego nie mogła dzielić się swoją radością z kimś, komu naprawdę i od lat może zaufać w każdej sprawie?
- Vesno… Co się dzieje? Od samego rana jesteś smutna, chodzisz z głową w chmurach… - zaczęła, gdy wychodziły z klasy, ale już nie tak radośnie, jak na poprzedniej przerwie. – Martwię się…
- Nie masz po co…
Spróbowała minąć jasnowłosą przyjaciółkę i nie wdawać się w więcej pytań. Nie udało jej się to, bo Riseene przewidziała ruch przyjaciółki i ręką zagrodziła jej przejście.
- Nie odejdziesz, dopóki nie dowiem się, co jest grane – powiedziała, drugą dłonią poprawiając swoją krótką fryzurkę. Stała tak chwilę, wpatrując się w spuszczone powieki dziewczyny. Po paru sekundach czerwonowłosa odważyła się spojrzeć w oczy przyjaciółce, ale nie miała zamiaru nic jej powiedzieć.
– Nie musisz się martwić… Wszystko jest w porządku… Mam… Mam tylko… e… zły dzień. No, ale już wszystko w porządku – powiedziała, obdarzając przyjaciółkę fałszywym uśmiechem, starając się by był on jak najbardziej wiarygodny. Ale cóż… nie była aktorką i dobrze wiedziała, że choćby nie wiadomo jak się starała to i tak Riseene domyśli się, że to nie jest szczery uśmiech. Jasnowłosa opuściła rękę.

Była oszołomiona świadomością, że jej przyjaciółka ukrywa coś przed nią, choć ma do tego prawo… ale kłamie? Vesna jak najprędzej minęła dziewczynę, nadal stojącą tak i pozbawioną życia, jak trzy dni temu, gdy straciła nadzieję, że kiedykolwiek ktoś zaprosi ją na bal. A zaprosił ją jeden z najprzystojniejszych chłopaków za szkoły. Oparła się plecami o ścianę i powoli, bez trudu osunęła się na podłogę, chowając twarz w dłoniach.
****
Słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem, by następnego dnia znów wstać i powitać miasteczko swoimi ciepłymi promieniami. Ludzie o tej porze zazwyczaj siedzieli przed telewizorami, oczywiście oprócz dzieci, które w tym czasie siedziały przy biurku i odrabiały prace domowe. Prawie w każdym domu tak było… Prawie w każdym… Vesna leżała na łóżku, z poduszką na głowie. Nie mogła znieść już kłótni rodziców. Światło w pokoju było zgaszone. Wstała, podniosła z ziemi mp4, wsadziła słuchawki do uszu i z powrotem padła na to samo miejsce. Przez chwilę zastanawiała się jaką piosenkę wybrać, ale miała ich tyle, że trochę jej to zajęło.

– Jeszcze trzy dni do tego idiotycznego balu, a po nim zakończenie roku i wakacje… W końcu to się skończy – szepnęła, wsłuchując się w melodię swojej ulubionej piosenki. – I need you, now… - zanuciła. Niedługo potem zmorzył ją sen. Gdy otworzyła oczy, na dworze panowała kompletna ciemność i cisza, przerywana co jakiś czas koncertem świerszczy, ukrytych gdzieś w trawie. Drzewa chyliły się ku ziemi tak, że zza okiennych szyb wyglądały jak dłonie… Długie, chcące włamać się do pomieszczenia. Pukały o szybę tak przerażająco, że Vesna wzdrygnęła się na sam ten dźwięk. Która godzina?- zapytała się w myślach, odwracając głowę w stronę zegara. Niestety w ciemności nie mogła dostrzec wskazówek, więc przewróciła się na drugi bok, sprawiając, że sprężyny w łóżku zatrzeszczały i wymacała dłonią telefon leżący na podłodze. Zegarek wskazywał trzecią nad ranem. No nie! Jak ja będę myśleć w szkole? Akurat pierwsza jutro matma…- pomyślała ze zdenerwowaniem, jednocześnie podnosząc z kaloryfera przyjemnie nagrzany ręcznik i zarzuciła go sobie na ramię. Otworzyła drzwi, starając się zrobić to jak najciszej i wyszła na korytarz. Rodzice spali, oczywiście osobno, ale to już trwało miesiąc, więc Vesna nie dziwiła się, że tak jest. Ogólnie to jej rodziny nie można było nazwać ,,rodziną’’, bo oni już nią nie byli.
Gdy czerwonowłosa weszła do łazienki, pierwsze, co zrobiła, to spojrzała w lustro. Widząc jak jest zmęczona, roztargniona i zagubiona, aż uroniła łzę. Nie chciała, by jej rodzina była taka, jaka teraz jest. Nie chciała, by jej rodzina się rozpadła… Nie, nie chciała, ale nic nie mogła zrobić. Wszystko… Całe jej życie toczyło się nieprawidłowymi, innymi niż te, które sama sobie ustawiła, torami. Miała plany, marzenia… A w tych marzeniach była ona, jej młodszy brat i kochający się rodzice… Cóż… Ta wizja najwyraźniej nigdy nie miała się spełnić.
Dziewczyna wzięła szybki prysznic i zajęła się myciem twarzy, o którą szczególnie dbała.

Gdy już to zrobiła, rozpuściła włosy, które wcześniej związała, by nie przeszkadzały jej przy poprzedniej czynności. Vesna bardzo lubiła swoje długie aż za pas, gęste, ciemnoczerwone włosy. Od zawsze zastanawiała się, dlaczego są aż tak długie. Nie lubiła tylko ich czesać. Po chwili z ręki dziewczyny wypadła szczotka. Nie mogła najwyraźniej ,,wytrzymać’’ objętości jej włosów i dlatego wypadła. Przewracając oczami i robiąc minę pod tytułem ,,znowu to samo’’, Vesna przykucnęła i podniosła nieposłuszne narzędzie. Wstała, spojrzała w lustro i zamarła. W odbiciu lustra widać było postać.

Tak może dwa, trzy lata starszego od niej, czarnowłosego chłopaka. Dziewczynę przeszedł dreszcz. Czuła strach, nie wiedziała co ma robić. Nieznajomy stał w niezmienionej pozycji i uśmiechał się złośliwie. Vesna nie wiedziała czego bała się w tej chwili bardziej… Jego nieziemskiego wyglądu, czy tego, że nie wie, co ten chce jej zrobić i jak dostał się do jej domu. Raczej obu tych rzeczy. Faktycznie, nie wyglądał on na normalnego chłopaka… Pewnie ze względu na jego błyszczące, czerwone oczy i czarny płaszcz, w który był ubrany. Wyglądał mrocznie i… groźnie. Czerwonowłosa, nie wiedząc co ma zrobić, w końcu wpadła na pomysł. Cały czas obserwowała chłopaka, a raczej jego odbicie i ręką położoną obok zlewu, próbowała chwycić szczotkę, która wylądowała obok kubka, w którym stały szczoteczki do zębów. W końcu udało jej się ją chwycić tak, że postać stojąca za nią nie mogła tego zauważyć. Kiedy była już pewna, że da radę, choć to strach nadal nią panował, oczy nieznajomego błysnęły szkarłatem. Vesna gwałtownie odwróciła się, wymierzając szczotką w chłopaka, który… Zniknął. Dziewczyna, nie wiedząc co się dzieje, opuściła rękę, która jeszcze przed chwilą próbowała zagrozić chłopakowi. Po chwili Vesna uspokoiła się, tłumacząc sobie, że tylko jej się przewidziało.
– Koszmar… Ale spokojnie dziewczyno… już po wszystkim - powiedziała z ulgą.
– Nie trafiłaś… - Usłyszała za sobą czyjś głos, więc odwróciła się gwałtownie. Stała naprzeciw chłopaka, który przedtem rozpłynął się w powietrzu. Stała bardzo blisko niego i tylko patrzyła w jego oczy. Była jak zahipnotyzowana. – To dopiero początek – powiedział, równocześnie przesuwając dłonią przed jej oczami. Vesnę ogarnął sen.
__________________
[IMG]http://i45.************/fdzw4o.png[/IMG]

Ostatnio edytowane przez Kethael : 26.08.2011 - 07:30
Kethael jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.