Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 09.06.2012, 21:02   #10
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cytat:
Napisał kalafjor
I niech Sylwan wpadnie pod ciężarówkę, albo coś.
Nie wiem co ostatecznie się stanie z Sylwanem, więc kto tam wie xD
Cytat:
Napisał Tenzia
ojaa, uwielbiam Twoje opowiesci Liv!
Cieszy mnie to ^^ No i miło czytać, że TOBIE spodobała się Mina. Wiesz - uważam się za amatorkę, a Ty się jednak znasz na simach
Cytat:
Napisał Malin
Niech mu się nie wydaje, że odkupił swoją winę, nie wszystko da się naprawić jednym listem...
Ale Tobiasz mu nie przebaczył ;]

Cytat:
Napisał Oaza
Jak ja się cieszę, że przyjrzałam się bliżej temu forum!
Myślę, że nie będziesz żałować No i cieszę się, że widzę nową twarz w moim temacie ^^
Cytat:
Poproszę w przyszłości więcej drzew genealogicznych
W najbliższym czasie planuję jeszcze 2, w tym jedno z rodowodem burmistrzów Nieznanowa Poza tym wiem, że moja gra jest bardzo zawiła i chcąc, żebyście zrozumieli kto jest kim, muszę się na to zdobyć, chociaż stworzenie takiego drzewa zajmuje bardzo dużo czasu.
Cytat:
Gdyby po tym, jak Tobiasz jej wybaczył, jeszcze raz by go zdradziła, byłaby po prostu głupia.
Mina nie jest typem femme fatale Poza tym ma urazę do facetów po tym, co zrobił jej Sylwan.
Cytat:
Rozpisałam sobie nazwiska, wygląd (z grubsza), znak zodiaku i aspirację każdego sima...
Pamiętam, że kiedyś też tak mniej więcej robiłam, ale ostatecznie tych planów nigdy nie zrealizowałam. Pomysły na rodzinki i na historyjki pojawiają się co chwilę
No i życzę Ci, żebyś któregoś dnia czerpała tyle radości z gry w rozbudowanym, ciekawym otoczeniu z ładnymi simami, tak jak ja teraz
I pomyśleć, że prababcia małego Gustawa, Zosia Armin, była jedną z pierwszych simek w okolicy...

Dziękuję za tak liczne komentarze Strasznie się cieszę, że Wam się podoba :>

Dzisiaj natomiast pierwsza część historii pewnego sima. Zdjęcia są z tamtego roku, kiedy ona powstawała. Tło jakie jest takie jest, ale mam nadzieję, że mimo to spodoba Wam się
A druga część, jeśli dobrze pójdzie, jutro.


...


Feliks i Salomea Ewan byli młodym małżeństwem szukającym miejsca, gdzie mogliby uwić swoje gniazdko. Nie było to jednak Nieznanowo, lecz jedno z miasteczek położonych w jego okolicy. Tam wynajęli mieszkanie w niezbyt bogatej dzielnicy, urządzili je, a po jakimś czasie powiększyli grono mieszkańców.





Ludwiś, ich synek, okazał się być grzecznym, wesołym i uroczym dzieckiem.
Niestety jednak Ewanowie nie byli wzorową rodziną – jakkolwiek małżeństwo bardzo się kochało, tak pieniądze, za które żyli, nie pochodziły z uczciwego źródła. Feliks był zawodowym oszustem, który wyłudzał od innych simów tle pieniędzy, ile tylko się dało. Jego żonie bardzo się to nie podobało – po urodzeniu dziecka usilnie namawiała go, by skończył z tym i znalazł uczciwą pracę. Bała się o ich rodzinę – gdyby jej męża zamknęli, zostałaby sama z malutkim dzieckiem… Feliks jednak za każdym razem odmawiał, przekonując ją, że jest na tyle sprytny, że nie da się złapać.

Pośród tych trosk, nieświadom niczego dorastał mały Ewan.





Pewnego dnia jednak Feliks w końcu przyznał żonie rację i że zerwał z przestępczością. Salomea była bardzo zaskoczona, ale od razu zrobiło jej się lżej na duszy. Co więcej, jej mąż oznajmił jej, że przechodzi teraz na drugą stronę – zostanie wyszkolony na policjanta i pomoże funkcjonariuszom rozbić gang. Brzmiało to bardzo optymistycznie, wręcz nieprawdopodobnie, ale mimo wszytko uwierzyła.

I stało się – rzeczywiście Feliks był po dobrej stronie. Nie wszystkim to się jednak podobało…
Dostał groźbę – jeśli nie wróci do nich i powie „jeszcze więcej”, gorzko tego pożałuje.
On jednak to zignorował – w końcu co teraz mogli mu zrobić? Miał na nich haka, w każdym momencie mógł ich zamknąć…

Ludwik poszedł do szkoły i chociaż nie był wzorowym uczniem, to można było dostrzec u niego wiele zainteresowań – lubił obserwować, co się wokół niego dzieje, spodobała mu się muzyka klasyczna i gra w szachy. Jego marzeniem było zostać policjantem – tak jak tata. I patrząc na swoich rodziców zastanawiał się, czy jego przyszła żona tez będzie taka kochana i ładna jak mama…




Niestety, któregoś dnia po powrocie z pracy Feliks nie zastał żony w domu. Zastanowiło go to, wręcz przestraszyło… Dopiero w nocy, kiedy Ludwik już spał, zadzwonił telefon. Znał ten głos… To była Salomea. Płakała, krzyczała o pomoc, w głębi było słychać głosy innych mężczyzn… Myślał, że skona na miejscu. Na koniec usłyszał tylko męski głos: „ostrzegaliśmy cię”.
Chwilę później krzyki w słuchawce ustały… Jego serce na chwile przestało bić.
To była jego wina…!

Jakiś czas później Ludwik dowiedział się o śmierci mamy. Zaraz po tym jego ojca zgarnęła policja – za jego „stare” życie.
Mały bardzo przeżył to wszystko – stracić obu rodziców niemal jednocześnie bolało jak nic innego. W dodatku bał się, że pójdzie do domu dziecka…
Tak się stało, jednak nie pobył w nim za długo. Został adoptowany przez pewnego bogatego sima. Nazywał się on Siergiej Kwarcewic i był biznesmenem. Przynajmniej tak twierdził…
Poza tym, od tego momentu Ludwik miał mieć młodszą siostrę, którą była córka Kwarcewicza, Judyta.
Chłopiec powoli przyzwyczajał się do nowej sytuacji – jego opiekun traktował go jak własnego syna, okazywał mu zainteresowanie, uczył grać na skrzypcach a przede wszystkim zdobywał jego zaufanie.



Judyta natomiast stała się ulubioną towarzyszką zabaw Ludwika - była dziewczynką bardzo wesołą, sympatyczną i mądrą. Wkrótce stali się najlepszymi przyjaciółmi.

Pewnego dnia, kiedy zostali sami, Ludwik poprosił ją, żeby założyła swoją najładniejszą sukienkę i ładnie związała sobie włosy. Sam zaś pobiegł do swojej szafy i wyciągnął z niej garnitur.
Potem, ku jej zaskoczeniu, zabrał ją do ogródka. Dziewczynce zaczęła się podobać ta zabawa – było ciepło, wokół pięknie kwitły kwiaty i łatały motyle.
- Judyta – powiedział nagle Ludwik ,wyrywając ją z rozmyślań. Gdy się odwróciła, złapał ją za ręce. Myślała, że będą grać w łapki, ale chłopiec wyglądał bardzo poważnie. – Możesz mi coś obiecać?
- A co? – zapytała.
- Jak już będziemy dorośli, zostaniesz moją żoną?
Judyta się zaśmiała radośnie.
- Jasne, że tak!
I zaczęli tańczyć, wyobrażając sobie, że są na swoim własnym weselu…




Dni beztroski szybko im minęły. Ludwik wyrósł na przystojnego młodzieńca.



Nadal świetnie dogadywał się ze swoją siostrą mimo nagle wyczuwalnej różnicy wieku.



Przyjaźń jego i Kwarcewicza stała się silniejsza. Ten zaś uczył go, co Ewan zrozumiał dopiero po latach, podstaw kunsztu przestępczego. I, jak spodziewał się mężczyzna, syn Feliksa będzie bardzo szybko przyswajał wiedzę i umiejętności. Będzie lepszy od swojego ojca… Młodzieniec nie zauważył, że coś się zmienia w jego głowie – że drugi człowiek to teraz osoba, której zależy tylko na tym, żeby oszukać bliźniego i że on, Ludwik Ewan, musi być od niego szybszy, silniejszy, sprytniejszy…

Pewnego dnia Ludwik dostał zaproszenie na zabawę. Była ona organizowana przez kilku jego znajomych w miejscowej restauracji mieszczącej się w zabytkowej latarni morskiej.
Natychmiast poszedł do Judyty by zapytać ją, czy nie poszłaby razem z nim. Dziewczyna zgodziła się.

Nadszedł dzień imprezy. Ta jednak nie okazała się być tak fajna, jak na to liczył Ludwik. Jego partnerka również była nerwowa i niezadowolona. Postanowili wrócić do domu, wcześniej jednak wstępując na plażę.
Było już ciemno, kiedy oboje usiedli na piasku i zaczęli moczyć nogi w nagrzanej podczas dnia wodzie. Na dworze o tej porze było już chłodno, jednak to im nie przeszkadzało.
W pewnym momencie chłopak spostrzegł, że od kilkunastu sekund wpatruje się w to samo miejsce i ciągle widzi tylko jedno. Marchewkowe włosy poruszane przez delikatny wietrzyk, zamyślenie na jej twarzy i miarowe unoszenie się i opadanie jej klatki piersiowej. Wydawała mu się w tym momencie tak śliczna, tak spokojna… Wtedy przypomniał sobie owy dzień, kiedy jako mały chłopiec po raz pierwszy jej się oświadczył. Kiedyś, gdy przypominał sobie tę sytuację myślał, jaki był głupi, ale teraz… Oto koło niego leżało jego największe marzenie, istota, którą przecież od zawsze kochał… W tym momencie jednak przestała być już dla niego siostrą.
- Zatańczymy? – zapytał, podnosząc się.
- Jasne – odpowiedziała.
Delikatnie ją objął i zaczęli się kołysać w rytm szumiących fali.



Nagle jednak rozpadało się. Dziewczynę złapał dreszczyk. Wtedy odważył się i przyciągnął ją bliżej siebie.
- Ludwik… - powiedziała, ale nie dokończyła, bo w tym samym momencie położył głowę na jej ramieniu.



Poczuł zapach jej szamponu, który nabrał intensywności pod wpływem deszczu. Czuł, że mógłby tak tulić się do niej przez całe życie…
Chwilę później zauważył, że jej głowa opadła na jego ramię. Serce zabiło mu jeszcze mocniej.



- Judyta, kocham cię – wyszeptał. Pośród tylu kłamstw, jakie padły z jego ust, to, co jej wyznał, było najszczerszą prawdą. Chociaż nie odpowiedziała, czuł, że ona czuje dokładnie to samo.
Nie mogli jednak tak stać na deszczu, dlatego też wypuścili się z objęcia. Nim jednak podążyli w stronę samochodu, chłopak przysunął się blisko niej…



Nie musiał jej nawet prosić o chodzenie – od tego momentu było oczywiste, że następnym etapem ich znajomości będą oświadczyny…

Prze te parę lat miłość Ludwika i Judyty przybrała na sile. Oświadczyny – te prawdziwe - oczywiście zostały przyjęte.
Ojciec panny młodej serdecznie uściskał przyszłego zięcia dowiedziawszy się o ich planach założenia rodziny.



Ludwik stał się jeszcze przystojniejszy, w dodatku zapuścił włosy.



Jednak na jego twarzy zaczęły się pojawiać blizny i zadrapania – praca przestępcy wymagał od niego nieraz używania siły, niekoniecznie względem słabszych od siebie.

Nadszedł dzień ślubu.
Miejscem złożenia przysięgi był ich ogród – ten sam, w którym niegdyś tańczyli swój pierwszy taniec jaką mąż i żona „na niby”.
Piękna była z nich para…















Po jakimś czasie umarł Kwarcewicz, jednak atmosfera żałoby została szybko zakłócona – Judyta podczas obiadu napomknęła o ciąży…



Ludwik z początku nie zrozumiał, czy to pewniak, więc zapytał ją wprost, czy spodziewa się dziecka. Potwierdziła. On tylko mocno przytulił przyszłą mamę swojego maluszka…



Ciąża przebiegała bez zakłóceń…



Jednak okazało się, że będą musieli znaleźć sobie większe mieszkanko jeszcze przed narodzinami dziecka.
Na tym zdjęciu jedzą śniadanie w nowy miejscu



Wkrótce małżeństwo powitało na świecie Marcelinkę – uroczego, piegowatego rudzielca
Ludwik zakochał się na zabój w swojej córeczce.







Któregoś dnia jednak doszło do poważnej kłótni między nim a Judytą, nie wiedział jednak, że o to, o co prosiła go żona teraz, niegdyś zabiegała jego matka…



Nie wiedział też, że decyzja, jaką ostatecznie podjął, była dokładnie taką samą, jak w przypadku jego ojca. Przeprosił Judytę i przyznał jej rację. Zrobiło mu się lżej widząc, jak grymas niezadowolenia przeradza się w uśmiech…





Lata minęły, a panna Ewan rosła, piękniała i nieprzerwanie była na pierwszy miejscu w sercu jej rodziców.
Ludwik w wolnym czasie zabierał córeczkę na pobliski plac zabaw.






Któregoś dnia po powrocie do domu zastał drzwi otwarte, ale nikogo nie było w środku. Z początku myślał, że Judyta wyszła z malutką na spacer, ale wózek stal nieruszony i wszystkie buciki stały w rządku jak przed jego wyjściem…
Zaczął do niej dzwonić, nie odbierała. Poszedł do kuchni, by napić się soku. Wtedy zauważył kartkę…

Całe jego życie w jednym momencie się zawaliło. Został sam na sam z wypalającym go doszczętnie poczuciem winy i nienawiścią do tych ludzi i samego siebie…



Ciąg dalszy nastąpił.


...

Ostatnio edytowane przez Liv : 29.01.2016 - 17:17
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem