View Single Post
stare 26.06.2005, 10:54   #3
rosex
 
Avatar rosex
 
Zarejestrowany: 14.03.2005
Skąd: wiltshire
Płeć: Mężczyzna
Postów: 947
Reputacja: 10
Domyślnie Odcinek 3

A więc tak jak obiecałam - kolejny odcinek ukaże się w niedzielę. Nie chciało mi sie zwlekać do poniedziałku. Aha i z góry przepraszam, bo nie dałam gdzieś jednego zdjęcia. Niestety zapomniałam i nie chciało mi się go teraz dawać. Wynagordzę wam to jakoś. A teraz lecimy...

ODCINEK 3

Kolejny miesiąc minął powoli i mozolnie. W przeciągu tego czasu zdołano odnaleźć dwa pozostałe kamienie. Stosunki między Tom’em a Margharet znacznie się poprawiły. Stali się niemal przyjaciółmi. Komisarz Nawolski bardzo mu pomogła przetrwać chwilę załamania.
Pewnego jesiennego wieczoru kiedy mężczyzna wracał do swojego domu przy Garden Walk 13 odczuł wrażenie, że ktoś go śledzi. Przyspieszył kroku, szedł coraz szybciej. Doszedł już do swojego mieszkania, gdy nagle naprzeciw stanęła blada kobieta.

Miała ona czarne włosy, które zdawały się być bardzo ładne w świetle latarni ulicznych. Jej oczy były czerwone i iskrzyły się w ciemnościach. Zbliżyła się do mężczyzny i złapała go za rękę. Tom wyrwał się z objęć nieznajomej, zbiegł z ganku i ruszył biegiem w kierunku miasteczka. Wszystkie latarnie zaczęły gasnąć. Postać usiłowała go gonić. Była bardzo blisko. Już prawie dotykała płaszcza mężczyzny, ale nagle tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Ostre światło latarki padło na kamienną ścianę piekarni. Tom oślepiony jasnością zakrył oczy i po chwili zapytał:
- Kto tam jest?
- To tylko ja. – powiedział melodyjny, kobiecy głos
- Margharet? – zdziwił się mężczyzna.
Kobieta skierowała latarkę na posadzkę, a w bladym świetle widać było jej lekki uśmieszek.
- Co ty tu robisz... i to o tej porze?
- Jakbyś nie zauważył to próbuję cię ratować. – zaśmiała się, ale zaraz jej mina zrobiła się poważna. – Lepiej wracaj do domu. To chyba nie jest odpowiednia noc na spacery.
Komisarz spojrzała na zachmurzone niebo i udała się razem z Tom’em do jego mieszkania.

Obydwoje weszli do środka. Mężczyzna zaprosił Margharet do kuchni.
- Może coś zjesz? Albo czegoś się napijesz?
- Chętnie napiję się kawy. – odparła. Tom przysiadł się do stołu i zapytał:
- Przed kim próbowałaś mnie ratować. Co tutaj się w ogóle dzieje?
- Nie jesteś stąd, więc pewnie nie uwierzysz w to co ci teraz powiem, ale właśnie goniła cię córka hrabi Draculi, a nazywa się Cassandra Catherine. To właśnie ona zabiła twoją żonę.
- To przecież bujda! Nie ma takich istot jak wampiry...
- Wiedziałam, że tak będzie, dlatego dopiero teraz tobie mówię. Musiałam, bo najwyraźniej próbuje cię wypędzić z tego domu. Z jakiegoś powodu bardzo jej na tym zależy.
- Ale to niemożliwe... – mówił zaskoczony
- Tak?! To powiedz mi dlaczego dzisiaj jakaś baba goniła cię nocą po całym miasteczku?
- Nie wiem...
Margharet próbowała przekonać Toma, że jest to prawda. Stracili na tym bardzo dużo czasu. Zrobiło się bardzo późno. Obydwoje byli bardzo zmęczeni.
- No to ja będę się zmywać. Już 23:56!
- Chyba żartujesz! Jakiś wampir grasuje po mieście, a ty chcesz sąd wychodzić?! Nie ma mowy! – krzyknął oburzony mężczyzna
- A więc jednak mi wierzysz... – odparła komisarz i uśmiechnęła się
- Zostajesz tutaj i koniec! A teraz idź lepiej wziąć prysznic.
Kobieta zrobiła tak jak jej kazał Tom. Wyszła po schodach na górę i weszła do łazienki. Było to dość duże pomieszczenie. Nie można było na nic narzekać. Wszelki sprzęt sanitarny był nowy, a podłoga aż lśniła od czystości. Margharet ściągnęła swój żakiet i powiesiła go na wieszaku. Powoli odchyliła drzwi do kabiny prysznicowej i weszła do środka. Zimne strużki wody spłynęły po jej nagim ciele.

Gdy skończyła ubrała się w ładną koszulę nocną, którą wręczył jej przedtem Tom. Dawniej należała ona do jego żony, Ann. Kobieta wyszła z łazienki i udała się w kierunku sypialni. O dziwo na łóżku leżał Tom widocznie głęboko zamyślony. Kiedy zobaczył, że komisarz weszła ocknął się i powitał ją uśmiechem. Ona podeszła do niego i usiadła obok. Przez chwilę wpatrywali się w siebie. Ich usta zbliżały się powoli. Już prawie się stykały. W tym momencie mężczyzna objął kobietę i połączył ich gorący pocałunek. Obydwoje położyli się na łóżku.

Ręce Toma zaczęły delikatnie pieścić jedwabistą skórę mulatki. Ich zabawa nie trwała długo, ponieważ znużeni ułożyli się w końcu do spania. Na drugi dzień Margharet obudziła się wcześniej. Leżała kilka minut nie wiedząc skąd się tutaj wzięła. Nagle uświadomiła sobie co się wczoraj zdarzyło i zerwała się natychmiastowo.
„Boże, co ja zrobiłam” – podobne myśli kłębiły się w jej głowie. Pobiegła szybko do łazienki, aby się przebrać, a następnie po cichu wymknęła się z domu.
***
Popołudniu Tom wybrał się do domu Margharet. Jednak nikt mu nie otwierał. Powoli uchylił drzwi wejściowe i wszedł do środka. Udał się po schodach na górę. Na korytarzu panował straszny bałagan. Wszędzie porozrzucane były książki i ubrania. Mężczyzna postanowił zaryzykować i skierował się do sypialni, skąd dochodziły hałasy.
- Margharet? Co się stało? – zapytał, kiedy zobaczył kobietę wertującą w swojej szafie
- Ktoś zabrał dwa kamienie. – powiedziała ze strachem i spojrzała na Toma przerażonym wzrokiem – Przecież położyłam je na stoliku, a teraz nigdzie ich nie ma!
- Na pewno się znajdą.
- Eh... ty nic nie rozumiesz! Jeżeli dostały się w ręce Cassandry to... – mówiła zdenerwowana
- To co?
- Ona, ona odzyska swoje siły. I wtedy będzie źle... bardzo źle. Może przywrócić życie wszystkim wampirom. I wtedy całe miasto padnie ich ofiarą. Jak mogłam zostawić te głupie kamienie na wierzchu? Boże! Co teraz będzie?!
Mężczyzna próbował pocieszyć i uspokoić przerażoną kobietę, lecz jego wysiłki zdały się na nic. Jednak trzeb było ostrzec wszystkich mieszkańców Astrid City. Wszyscy myśleli, że wampirów nie ma już od ponad 500 lat.
Kiedy obydwoje szli do budynku, w którym miały siedzibę władze miasta, komisarz Nawolski wpatrując się w kamienny chodnik w pewnym momencie zatrzymała się. Przykucnęła i podniosła z ziemi czerwony kamień. Taki sam jak znalazła Ann na strychu.
- Spójrz! To jeden z magicznych kamieni! Musiał wypaść Cassandrze kiedy tędy biegła. Na razie nie wszystko stracone, ale i tak trzeba wszystkich ostrzec.
***
Tej nocy Tom nie mógł zmrużyć oka. Przekręcając się z boku na bok usiłował zasnąć, ale wiedział, że ten koszmarny sen znowu mu się przyśni. Piżama przyklejała mu się do spoconego ciała. W pewnym momencie wszystko ucichło. Za chwileczkę dało się słyszeć czyjeś kroki na korytarzu. Tom tkwił w łóżku bez ruchu wsłuchując się, jak podłoga skrzypi pod ciężarem czyjejś stopy. Stukanie było coraz głośniejsze.

W pewnym momencie drzwi do sypialni otworzyły się.

C.D.N.

Niestety na kolejny odcinek musicie czekać troszkę dłużej. Dam go pod koniec następnego tygodnia
Pzdrawiam!
__________________
rosex jest offline   Odpowiedź z Cytatem