View Single Post
stare 26.05.2005, 18:50   #1
orchidée
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie "Tam na górze..."

To moje pierwsze fotostory (hmm nie sądziłam, że kiedyś to powiem...) Odcinek jest króciutki...i delikatnie mówiąc nie najlepszy, ale bądźcie wyrozumiali....


Otworzyła oczy…lecz blask, który ją oślepił był tak potężny, że zaraz musiała je zmrużyć.



-Gdzie ja do cholery jestem?! – pomyślała piękna czarnowłosa kobieta… piękna, ale miała w sobie coś takiego, że wszyscy woleli ją obchodzić z daleka. Na imię miała Megan, po matce, której nawet nie widziała na oczy. Zmarła przy porodzie. Ojciec? Ojciec ciągle pił i bił małą Megan tak, że do tej pory miała blizny na plecach.



To dlatego uciekła z domu, wolała żebrać o chleb na ulicy, niż czekać kiedy jej ojciec znów do niej podejdzie z tym szyderczym uśmiechem. Teraz kiedy jej oczy przyzwyczaili się do światła zobaczyła, że znajduje się w zupełnie białym pomieszczeniu. Tak białym, że nie było widać gdzie się kończy, a gdzie zaczyna druga ściana. Mery przeżyła w swoim życiu już dużo dziwnych chwil, kiedy skacowana budziła się rano w miejscach, w których najmniej by się tego spodziewała, ale ten pokój był jakiś inny… Nie pamiętała co robiła wczoraj, ale to było normalne. Nienormalne było to, że czuła się tak dobrze – żadnych bólów głowy, żadnego suszenia w gardle.. I wtedy kątem oka dostrzegła białe niewielkie drzwi.



Bez zastanowienia chwyciła za klamkę, a drzwi otworzyły się lekko, ale to co ujrzała za nimi było bardzo dziwne, wręcz przerażające….



Ogromny korytarz z dziesiątkami białych kolumn oraz parawanami, za którymi dumnie wisiały portrety różnych osób.. ale nie były to znane postacie. Mery nie rozpoznała żadnej twarzy. Stała tak osłupiała z wybałuszonymi oczami, aż podeszła to niej jakaś kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy i…..
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.