Temat: Dark Vamp
View Single Post
stare 04.02.2011, 21:58   #12
Brutus
 
Avatar Brutus
 
Zarejestrowany: 06.07.2009
Skąd: Gdańsk
Wiek: 28
Płeć: Mężczyzna
Postów: 248
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Dark Vamp

W jednej z paryskich restauracji, przy zarezerwowanym stoliku siedziała para dziwnych ludzi, chociaż nie byli zbyt bardzo do ludzi podobni. Ona w czarno czerwonej sukni, ze skrzydłami nietoperza i on jakby wyjęty z średniowiecznego zamku. Chociaż inni ludzie spoglądali na nich z wyraźnym poirytowaniem, oni nie przejmowali się nimi, tylko nadal gawędzili w najlepsze.
Tylko jeden człowiek okazywał większe niż inni zainteresowanie parą. Ciągle zerkał ukradkiem w ich stronę, a potem w stronę okna. Nagle ze swojej torby podróżnej wyjął notes i zaczął szybko przeglądać notatki. Po chwili znalazł upragnioną stronę notesu i odetchnął z ulgą, po czym położył banknot na stoliku, przy którym siedział i wyszedł.
- Robercie, to nie wypada! – powiedział cicho Shannon puszczając rękę młodzieńca siedzącego obok. – Ludzie patrzą!
- Co mnie ludzie obchodzą! – krzyknął podniecony mężczyzna. – Tu i teraz.
- Robercie! Jeżeli natychmiast nie uspokoisz się, będę zmuszona zakończyć to spotkanie. Ja jestem porządną kobietą, a nie jedną z tych panienek, z którymi robisz te rzeczy w Petersburgu. Tak, wiem o tym – dodała widząc minę Roberta. – Wiem, że zdradzasz Alicję.
- Shannon, nigdy nie ośmieliłbym się zdradzać twojej matki – rzekł oburzony Robert. – A nawet bym się nie odważył. Twojej matce nie sposób się sprzeciwić.
- Doskonale o tym wiem, dlatego zgodziłam się dzisiaj z tobą spotkać.
- Przepraszam ciebie na moment – powiedział Robert i wstał. – Jak wrócę, to mi dokończysz.
Shannon westchnęła i spojrzała w okno. Mężczyzna w czarnym garniturze oddalał się pospiesznie od restauracji, trzymając w ręku notatnik.
- Niebezpieczeństwo – szepnęła do siebie wampirzyca, po czym pociągnęła spory łyk kawy. – Niebezpieczeństwo – powiedziała ponownie Shannon. W jaj głowie zapaliła się czerwona lampka. Coś wewnątrz mówiło jej, że powinna uciekać stąd jak najszybciej. Wtedy wrócił Robert.
- Już jestem kochanie. Teraz możesz mi dokończyć.
- po pierwsze nie mów tak do mnie, a pod drugie wychodzimy stąd natychmiast.
- Ale Shannon! Nie możemy tak po prostu wyjść. Ludzie zaczną plotkować…
- Zamknij się – krzyknęła Shannon i zerwała się na równe nogi. Rzuciła banknot na stolik, złapała Roberta za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.

Edgar Elidde szedł przed siebie ulicami Paryża.
- Byle dalej od tej przeklętej restauracji co? – usłyszał głos dobiegający z tyłu.
- Gregory! Myślę, że nasz problem został rozwiązany!
- Nie ekscytuj się tak. To jeszcze nie koniec. Nie mamy pewności, czy ta przeklęta Shannon nie uciekła.
- To co z tego? Złapiemy ją w domu.
- Ty chyba żartujesz. Przecież ona na pewno nie wróci do domu. Będzie wiedziała, że ktoś czyha na jej życie.
- Myślę, że już o tym wie. – Edgar uśmiechnął się porozumiewawczo do Gregorego.

- Kupujcie wieści Paryża! – krzyczało dziecko roznoszące gazety w mieście. – Wszyscy przebywający w jednej z najbardziej luksusowych restauracji Paryża zginęli. Kupujcie wieści Paryża! – W stronę chłopca rzuciła się chmara przechodniów zaciekawiona nowiną.
___
Nareszcie zaczyna coś się dziać co?
__________________
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Brutus jest offline   Odpowiedź z Cytatem