Temat: Side effects
View Single Post
stare 12.02.2015, 19:57   #3
patrichorse
 
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: Side effects

W końcu wzięło mnie na kontynuację tej historii, także zapraszam Żeby nie było niedomówień - prolog w pierwszym poście jest snem czarnowłosej



Odcinek 1

Niebotycznych rozmiarów ekspres wykonany ze stali, z impetem zatrzymał się na swoim finiszowym przystanku - Sankt Petersburg. Kobieta o smolistych włosach rozejrzała się, a następnie wyłączyła maszynę podłączoną do jej głowy.
- Co za cholerstwo – parsknęła. – Miało wytwarzać głębokie, niebanalne sny, a tymczasem otrzymałam papkę o dwójce gówniarzy grzebiących w systemie.
Swoim monologiem zwróciła na siebie uwagę wiekowego mężczyzny.
- A kto to widział, żeby do siebie mówić, kiedy w przedziale tyle ciekawych osób! – rzekł z uśmiechem, jednocześnie poprawiając swoje okulary.
- Dla kogo ciekawych, dla tego ciekawych – skomentowała trywialnie.
Kobieta podniosła się z dębowego siedzenia, obitego gustownym tworzywem, a następnie chwyciła swoją walizkę i ruszyła ku wyjściu. Według wcześniej założonego planu o 19:30 miał się po nią zjawić mężczyzna, który zawiózłby ją do nowego siedliska. Leniwym ruchem podciągnęła bawełniany rękaw, a potem zerknęła na pamiątkowy zegarek, który wskazywał, iż ma jeszcze 15 minut. Zrobiła kilka kroków i znalazła się przed wejściem do wiekowego dworca. Błyskawicznie skuliła się, czując lodowaty wiatr otulający jej ciało. Widocznie odzwyczaiłam się od Europejskiego klimatu. Wyciągnęła z kieszeni paczkę Marlboro Gold oraz zapalniczkę, aby za chwilę zaciągnąć się swoim ukochanym kopciuchem. Wokół niej roztaczała się drażniąca gardło woń, która skutecznie odstraszała od niej przechodniów. Petersburg jest niemal tak piękny jak Moskwa. Co prawda klimat w porównaniu do Kapsztadu jest surowy, ale to on dodaje Rosji tej wyjątkowości. Ciekawe, gdzie mnie zameldowali? – pytała samą siebie w myślach. Z rozmyśleń wyrwał ją donośny męski głos.
- Fiedora Lebiediewa? – Dziewczyna skinęła głową. – Proszę wsiadać, zawiozę panią do apartamentu.
Na przedmieściach Petersburga rozległo się głośne terkotanie wdzięcznego silnika elektrycznego. Kierowca odznaczał się specyficzną urodą - jasne włosy swobodnie opadały na nieskazitelną twarz o barwie lekko oliwkowej.

- Petersburg robi wrażenie, czyż nie?
- Owszem, to piękne miasto. Zastanawiam się tylko, jak wytrzymam w tej temperaturze – na samą myśl o chłodzie jaki panował w europejskich miastach jej ciało przeszedł dreszczyk.
- Skąd pani pochodzi? Jeśli można wiedzieć oczywiście – zapytał zaciekawiony.
- Właśnie z Rosji. Taki paradoks – uśmiechnęła się. – Przez ostatnie kilka lat mieszkałam w RPA, więc zdążyłam się odzwyczaić.
- A, rozumiem. Dobrze, nie będę już paplał. Niech pani lepiej podziwia widoki – rzekł po czym stanowczo wcisnął gaz.
Miasto otulał gwieździsty nieboskłon, który nadzwyczaj uroczyście komponował się z oknami mieszkań, w których powoli gasły światła. Właśnie mijali sławny Pałac Zimowy - barokową perełkę Petersburga. Co prawda konstrukcja była lekko obrośnięta mchem, ale nie ujmowało jej to zjawiskowości.

***


Błękitna, nieco już wypłowiała farba pokrywała całe pomieszczenie, nadając mu melancholijny klimat. Aż trudno było uwierzyć, że w takim miejscu znajduje się królestwo Delmarów. W centralnej części izby stał regał z książkami, na którym przeważały dzieła Gilberta Chestertona. W tle ciche łkanie, przeraźliwe jednak jak sama wizja śmierci.
- Czy widzisz co dzieje się przez twoje wybryki? Twoja dusza jest splamiona krwią wielu moich braci. Biorąc pod uwagę twoje pochodzenie, było to nieuniknione. Parszywa sz*ata! – dobrze zbudowany mężczyzna, o bardzo bladej skórze cisnął kielichem z mosiądzu o podłogę, z taką siłą, że huk był słyszalny w promieniu kilometra. Przed nim stała największa niegdyś nadzieja jego świata, teraz zaś - ogromna zguba. Jej blada skóra kontrastowała z jasnożółtymi oczami.
- Czemu.. – przełknęła ślinę – Czemu oni nie mogą dowiedzieć się prawdy?
- Oczywiste... Sprawiedliwości domaga się bestia, która oddała serce samemu wysłannikowi diabła. Jeśli chcesz żyć to musisz mnie teraz dokładnie ..– nie zdążył dokończyć.
- Wysłuchać? Zabijając mnie zrobisz mi przysługę - przewróciła oczami.
- Ah tak? – Białowłosy przycisnął ją do siebie. – Ciekawe czy miałabyś taki niewyparzony język, gdyby to dotyczyło twojego potępionego kochasia! To ja tchnąłem w ciebie życie, jestem twoim Stwórcą! Skoro więc zrobiłaś się taka czuła, a na dodatek przebiegła wobec mnie to znajdziesz kobietę, dzięki której przepowiednia się wypełni. – Jego wzrok znalazł się na delikatnych kobiecych policzkach, by zaraz uderzyć je pięścią. – Jeśli to spi**rzysz, to zabiję każdego, kogo darzysz choć trochę jakimkolwiek pozytywnym uczuciem.
– Zabijesz siebie? – Zapytała, wiedząc jednak, że okłamywanie go mija się z celem.
– Kochana Garnet Varnas...


***

- Jesteśmy na miejscu – z radością oznajmił blondyn – Mam nadzieję, że będzie się tu pani wygodnie mieszkać – powiedział, stawiając przed drzwiami ciężką walizkę, której zawartość należała do Lebiediewy. – Dobranoc.
– Dobranoc - odpowiedziała, po czym wyjęła pęk kluczy i otworzyła drzwi. Mieszkanie było eleganckie i przytulne - kompletnie się tego nie spodziewała. Każde służbowe lokum kojarzyło jej się raczej z obdrapanymi ścianami, warstwą grzyba na ścianie, czy też zapachem stęchlizny wypełniającym całą powierzchnię mieszkalną. Tym razem było inaczej - wszystko pachniało nowością, czystością i nowoczesnością.
Dopiero zaczynam tu pracę, a już traktują mnie jak księżniczkę. Cudownie. – Pomyślała. Z czeluści jej brzucha wydobył się niesamowicie donośny dźwięk - burczenie. Delikatnym ruchem otworzyła drzwi lodówki, która okazała się napełniona znakomitymi przysmakami - wódka Beluga, praliny belgijskie, różnorodne warzywa i owoce oraz inne rarytasy sprawiały, że z urządzenia wypływała niesamowita woń ekskluzywności. Wyjęła ze skórzanej torby monstrualny plik papierów, z którego wypadło zdjęcie.
- Błagam, nie teraz – wyszeptała, wlepiając swój wzrok w fotografię. – To przeszłość – rzekła, po czym podarła zdjęcie i wyrzuciła do metalowego śmietnika umiejscowionego w kuchni. Jej twarz spochmurniała, ukazując wyraźne oznaki smutku, a może wewnętrznej rozpaczy? Fiedora wiedziała jednak, że jeśli nie pozostawi przeszłości gdzieś w tyle, to ona w końcu ją dogoni i ugodzi prosto w wysłużone serce, które nadal łaknęło uczucia.
Rozejrzała się po pokoju; na stole leżała karteczka, która zawierała w sobie krótką informację:

Mam nadzieję, że nasza firma sprostała pani wymaganiom. Zapraszam jutro o 9:00 na pierwsze piętro w naszym gmachu - wyjaśnię obowiązki jakie będą do pani należeć w ramach dołączenia do projektu Stargate. Budynek znajduje się przy stacji metra Prospiekt Proswieszczenija.
Kasjan Petrov


Ostatnio edytowane przez patrichorse : 12.02.2015 - 20:13
patrichorse jest offline   Odpowiedź z Cytatem